Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, DOHC napisał:

Gdybym ja mógł się cofnąć w czasie, to był już dawno temu wyjebał. Jak mawiał pewien słynny austriacki akwarelista - mężczyzna ma wielu doradców, ale decyzje musi podejmować sam. 

Osobiście też wyjechałem i wiesz co, też mi było ciężko. Ale zapisałem sobie na kartce wszystkie plusy i minusy i wyszło że Polska poza paroma detalami dla mnie nie ma już plusów.

 

Ja radzę jedź - masz moje błogosławieństwo. Ale decyzję trzeba podjąć samemu.

Ja w parze :)

Widzę, że wielu ma podobnie. Dla mnie jedynym detalem jest rodzina i tyle.

Przeraża mnie, że jest 17 godzina a jest ciemno i brak ludzi.

Z reguły o tej porze, może później nieco-dla mnie się życie zaczynało. Koniec pracy a my dla rozyrywki na deski albo zabawa, rozmowa albo fiesta z ludźmi od 20 do 70 roku życia.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, meghan napisał:

@Elle
Nie wiem, na co Twój Tata choruje, nie chcę go tak prędko kłaść do trumny. :) Na co choruje Tata? Jak Tata podchodzi do swojej choroby? 
Ja Ci napiszę :
"Leć pisklę, leć! Gniazda już nie ma! Niebo takie szerokie! Gniazda już nie ma! Teraz jest ziemia, która jest tylko po to, aby na chwilę złożyć skrzydła przed ponownym, dalekim lotem!". 

Ojciec miał problemy neurologiczne ale mimo prawie 70 lat jest wysportowany, pływamy razem, chodzimy na spacery, latem żagle.

Zresztą mój ojciec robi czy robił na każdym wrażenie. Jest wysoki, postawny, nie wygląda na swój wiek.

Wszyscy rodzinnie lubimy aktywny wypoczynek.

Mój brat mieszka niedaleko domu moich rodziców więc tutaj jest ciągła kontrola.

Dla mojego ojca największą karą z powodu choroby jest ograniczenie nieco aktywności i łykanie leków. On całe życie był zdrowy. Jego ojciec dożył koło 90 lat :)

Moja mama jest byłą pielegniarką więc tutaj i jest wsparcie duże. Podobnie siostra. 

9 minut temu, Kacperski napisał:

Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, co ma dla Ciebie większą wartość, rodzina czy pieniądze i wszystkie za tym idące korzyści.

 

Jak to drugie to zapraszamy do wyścigu szczurów, tylko pamiętaj- nie bierzemy jeńców 😉

 

 

 

Pieniądze to dodatek. Ja nigdy nie brałam udziału w wyścigu szczurów, to nie dla mnie.

Dla mnie ważna jest rodzina ale i pasja, która jest moją pracą. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto raz zaznał wiatru, słońca i błękitu oceanu, nigdy w naszej szaro-burej pogodzie dobrze czuć się nie będzie. Choć sosenki i plaże bałtyckie lubię, to jednak to nie to samo. A im człowiek starszy tym bardziej żałuje podjęcia jednych i niepodjęcia innych decyzji. 

 

Tu się nie ma co zastanawiać. 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, maroon napisał:

Kto raz zaznał wiatru, słońca i błękitu oceanu, nigdy w naszej szaro-burej pogodzie dobrze czuć się nie będzie. Choć sosenki i plaże bałtyckie lubię, to jednak to nie to samo. A im człowiek starszy tym bardziej żałuje podjęcia jednych i niepodjęcia innych decyzji. 

 

Tu się nie ma co zastanawiać. 

 

Tak jest. Jakbyś czytał w moich myślach. 

Niby rok a jakby wieczność.

Dzisiaj miałam ubrany gruby wełniany sweter, który dostałam w prezencie jakiś czas temu. Myśląc po co mi to, przecież nawet gdy jest zimno to i tak ciepło.

A teraz mam zdziwienie, że jednak wygląd ala yeti to coś normalnego. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Elle i w sumie do wszystkich którzy mają takie rozkminy.

 

Teraz jest paradoksalnie łatwiej realizować marzenia, czy też po prostu żyć tak jak chcesz żyć, niż kiedyś. 

 

Chcesz podróżować po świecie, podróżujesz. Chcesz mieszkać w kamperze, mieszkasz. Chcesz żeglować, żeglujesz. Chcesz surfować na portugalskiej plaży, surfujesz. 

 

I to jest coś czego moje pokolenie za bardzo nie miało. Bo my wpadliśmy w pułapkę wiary. Wiary, że mamy "sprawczość zmian". Że mając dobre wykształcenie i dobrą pracę możemy coś w kraju zmienić, zbudować nowego. A wyszła z tego zwykła tyrka i pogoń za hajsem. Niektórzy skończyli jako alkoholicy, niektórzy zeszli na zawał, a niektórzy trafili do przytułku dla bezdomnych. A niektorzy, tak jak ja, coraz częściej zastanawiają się po cholerę to wszystko było, jak mogli sączyć mojito w Dubrovniku czy innym Funchal i mieć wyjebongo na problemy pierwszego świata. 

 

Dlatego jak ktoś ma pasję, pomysł i zapał na życie inne niż tyrka w biurze, to nawet się nie ma co zastanawiać. 

 

Własnoręcznie zerwany kokos na plaży znacznie lepiej smakuje w wieku 20+ lat, niż podany w szklaneczce 60-letniemu dziadziowi na leżaczku w hotelu allinclusive. Nawet jak trzeba się spocić i obetrzeć kolana żeby tego kokosa zerwać. 

20 minutes ago, meghan said:

@maroon w skrócie oszacował Twoją indywidualną naturę/"duszę" @Elle. :) 

 

Bo ja to przerabiałem. Zawsze jak wracałem do .pl po kilku miesiącach obcowania z wiatrem, wodą, śródziemnomorskim klimatem i mentalnością, to mi się literalnie rzygać chciało od tej naszej szarzyzny. A kiedyś jeszcze na dodatek było u nas znacznie brzydziej niż teraz. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, zuckerfrei napisał:

@Elle pozwolę sobie jeszcze na małą radę: 

 

 

...pamiętaj o solarium, zanim uderzysz na plażę...

 

 

 

 

 

ps czemu to forum? 

Haha solarium zbędne. Ja naturalnie mam ciemniejszą karnację po ojcu. :)

A dlaczego to forum? Dobre pytanie. Szukałam infomacji i trafiłam na wątek tutaj. Zaczytałam kilka więcej tematów i w sumie wiele z poglądów tutaj prezentowanych moge określić jako i swoje.

Zwłaszcza dotyczące roli rodziny, mężczyzny, kobiety, związków.

Mogę wprost wysunąć tezę, że mój ojciec to typowy meżczyzna spod znaku redpill a rodzice to wzorcowe małżeństwo wspierające się, wychowujące odpowiednio dzieci.

Tak samo mój brat i siostra wychowują swoje dzieci.

Nigdy nie widziałam aby się kiedykolwiek kłócili, przeciwnie.

Podobnie mam z narzeczonym-jesteśmy razem od kilku lat, razem się wspieramy, pracujemy, dokładamy od siebie to co najlepsze. 

Życzę wszystkim podobnych relacji i wchodzenia w coś z rozwagą i zdrowym rozsądkiem wiązanie z odpowiednią osobą.

Rozpisałam się nieco sielankowo :)

Dziękuję za wpisy tutaj, że chciało się Wam pochylić nad anonimowym wątkiem i poświęcić swój czas.

Wiele to znaczy :)

Ale i potwierdziło moją perspektywę.

Dziękuję 👏

 

 

 

 

Edytowane przez Elle
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, meghan napisał:

@Elle

Dorastałaś we fajnej rodzinie, masz fajne predyspozycje, jesteś integralna sama ze sobą (sprawiasz takie wrażenie), więc idź w świat! 

 

Dobrego! 🤗

Czasem napisz, co tam w świecie, co u rodziny. 

 

Dziękuję. Tak jest jak napisałaś.

Jak ogarnę wszystko administracyjno-logistycznie - po nowym roku wylot.

Rodzice już planują przylot i żeglowanie po Morzu Koralowym ❤️

Do usłyszenia.

A na pewno odezwę się jak postęp :)

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Elle ja Ci napiszę tak, czasem dużo zależy od miejsca w którym się jest. Ja Polskę kocham, moje miasto, dzielnicę, ulicę. Udało mi się z przemiłymi sąsiadami, 

niedaleko mieszkają moi rodzice.  W moim mieście mieszka też kilka przyjaciółek od dzieciństwa. Co do zimy i jesieni traktuje ten czas jako taki naturalny moment, żeby zatęsknić za latem i wiosną. Zresztą wiele razy ciułaliśmy kasę na koncie, żeby w grudniu pojechać na promce last minute na kanary na tydzień. Doładowanie witaminy D już do końca sezonu :)

Śnieg też jest fajny, dziś byłam w lesie na samotnej wyprawie godzinnej, coś niesamowitego. 

 

Tylko ja faktycznie całą dwudziechę przepodróżowałam, również mieszkałam zagranicą, było mi aż potąd tego wszystkiego i pewnego dnia po prostu poczułam że chcę

być tu gdzie jestem.  Znam tego ducha podróży, ducha przygody, ducha pasji - tak, trzeba za nim iść i nie patrzeć się naokoło. Jedź nawet na koniec świata, przeżyj swoją przygodę i 

słuchaj, co Ci mówi intuicja. Być może zostaniesz tam gdzie jedziesz, a być może pewnego dnia poczujesz, że chcesz być jednak w Polsce.

 

Ale nie myśl sobie, że tu "jest smutno". Ogromnie dużo zależy od nas samych jakimi ludźmi jesteśmy, jakimi się otaczamy. Jeśli będziesz emanować dobrą energią, uwierz, że przyciągniesz takich samych ludzi. Ale teraz faktycznie czas chyba na wielką przygodę, trzymam kciuki, bawcie się tam cudownie! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.12.2022 o 13:29, Elle napisał:

Jeżeli wyjedziemy to nie zakładam powrotu. Ale z racji wieku - boję się, że nie mogę już nie zobaczyć ojca, który choruje.

Jeżeli Twoi rodzice mają zapewniony byt na starość, jesteś dogadana z resztą rodzeństwa co do nich, to w tym względzie  nie ma większych przeszkód. :)

Cóż, życie to sztuka wyboru. Jeżeli to jest praca twoich marzeń, oferta się nie powtórzy a Twój ojciec sam Cię zachęca to super, tym bardziej, że ten kraj naprawdę nie sprzyja młodym 😉

 

Na Twoim miejscu kombinowałabym jednak z jak najczęstszymi odwiedzinami, bo co by nie mówić rodzice wiecznie żyć nie będą. Dla własnego sumienia pewnie pomyślałabym jeszcze o wsparciu finansowym, skoro nie mogę pomagać na miejscu. Zwyczajnie byłoby mi głupio tak wobec mojego rodzeństwa jak i rodziców, że w gruncie rzeczy zostawiam ich samych z potencjalnymi problemami.

 

Innymi słowy rób jak chcesz i spełniaj marzenia ❤ tylko pamiętaj skąd Ci nogi wyrastają 😉

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.12.2022 o 15:48, Elle napisał:

Zgadzam się z Tobą. Moje rodzeństwo nadrobiło braki w systemie. 

Ja z narzeczonym nie planujemy z racji problemów zdrowotnych. Może to i lepiej. Widocznie nie każdemu jest to pisane.

 

Wasza decyzja. Ja ją doskonale rozmiem, gdyż nigdy fanboyem bombelków nie byłem. Jest prawie 8 mld ludzi na Ziemi. Planeta już ledwo dyszy i nie potrzebuje, żeby przeciętne jednostki się płodziły (nie, żebym wyrokował o twoich, stwierdzam jedynie, jak to wygląda z szerszej perspektywy). Ja sam nie uważam swoich genów za aż tak wyjątkowe, żeby były warte reprodukcji. A po prawdzie to też zbyt jestem przyzwyczajony do swojego egoistycznego kontemplacyjnego życia, dbałości o zdrowie i tego, że mam czas na wszystko. Trudno by mi było z tego zrezygnować w imię bombelka...

 

W dniu 3.12.2022 o 17:51, maroon napisał:

I to jest coś czego moje pokolenie za bardzo nie miało. Bo my wpadliśmy w pułapkę wiary. Wiary, że mamy "sprawczość zmian". Że mając dobre wykształcenie i dobrą pracę możemy coś w kraju zmienić, zbudować nowego. A wyszła z tego zwykła tyrka i pogoń za hajsem. Niektórzy skończyli jako alkoholicy, niektórzy zeszli na zawał, a niektórzy trafili do przytułku dla bezdomnych. A niektorzy, tak jak ja, coraz częściej zastanawiają się po cholerę to wszystko było, jak mogli sączyć mojito w Dubrovniku czy innym Funchal i mieć wyjebongo na problemy pierwszego świata. 

 

Wciąż jeszcze możesz przecież, ale nasze pokolenie ma po prostu zbyt zakorzenione poczucie i potrzebę robienia czegoś przydatnego i bycia produktywnym, dlatego niewielu z nas decyduje się na taki krok.

 

Cytat

Własnoręcznie zerwany kokos na plaży znacznie lepiej smakuje w wieku 20+ lat, niż podany w szklaneczce 60-letniemu dziadziowi na leżaczku w hotelu allinclusive. Nawet jak trzeba się spocić i obetrzeć kolana żeby tego kokosa zerwać. 

 

Ja trochę czasem żałuję tego, że trzymałem się swojej strefy komfortu, np. wrodzonej introwertycznej niechęci do wyjeżdżania do krajów, których języków nie znam. A - jako, że mało znam języków obcych (nigdy nie miałem głowy ani cierpliwości do nauki pamięciowej, a do pracy nic poza angielskim nie było mi potrzebne) - to nie taki duży wybór miałem.

 

Cytat

Bo ja to przerabiałem. Zawsze jak wracałem do .pl po kilku miesiącach obcowania z wiatrem, wodą, śródziemnomorskim klimatem i mentalnością, to mi się literalnie rzygać chciało od tej naszej szarzyzny. A kiedyś jeszcze na dodatek było u nas znacznie brzydziej niż teraz. 

 

Aura może w tym kraju dobić najmocniejszych psychicznie. Ostatni tydzień: wstaję o 6 - noc, w samochód na trening na 7 - jazda praktycznie w nocy, plucha. Koło 8 zaczyna pojawiać się jakieś światło, ale słońca nie uświadczysz. Wracam do domu, biorę się za pracę. Koło 16 kończę, noc. Te końcowe jesienne tygodnie są najgorsze. Bo w zimie, jeśli choć trochę śniegu popada, też już trochę lepiej jest.

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wielokropek Dziękuję za odpowiedź.

Od strony finansowej to moi rodzice nie muszą się martwić- własna firma, którą przejął mój brat plus odłożone fundusze-pozwalają im na wakacje jak niemiecki emeryt :)

Częste odwiedziny- to jednak rejony Australii - tak nie da się jakby można ale postaramy w miarę możliwości.

Korzenie mam mocne posadzone :) 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Wielokropek napisał:

tylko pamiętaj skąd Ci nogi wyrastają 😉

Skąd bo ja ni pamintam? 😛

18 godzin temu, Elle napisał:

Korzenie mam mocne posadzone :) 

Gdzie? :D 

 

@Elle

 

Być i uciekać jak na moje :D 

 

I pamiętaj skąd Ci nogi wyrastają, bo widzisz ja zapomniałem właśnie i potem to rodzi problemy 😆😁

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.