Skocz do zawartości

Porzucanie swojego szczęścia na rzecz sztucznego 'rozsądku'


Eredin

Rekomendowane odpowiedzi

Uszanowanko. 

 

Od razu zaznaczę, że nie wiem, czy trafnie wybrałem dział, w jakim zakładam temat, więc jeśli jest coś nie tak, to proszę żandarmerię o odpowiednią interwencję. ;)

 

Do założenia tematu natchnęła mnie najnowsza audycja miłościwie nam panującego:

 

 

Pod koniec (w okolicach godziny) Marek mówi, że żyjemy po to, by odczuwać szczęście. Naszym sensem życia jest szczęście, bo przecież wtedy czujemy, że żyjemy pełnią swojej egzystencji, a nie dogorywamy gdzieś z półprzytomnym umysłem i ciałem.

Gdy usłyszałem te słowa, od razu przyszło mi na myśl zjawisko, które obserwuję już od dawna - nie wiem dokładnie od kiedy, ale kilka dobrych lat, gdy zacząłem dostrzegać ludzką mentalność, charaktery itp.

 

Zjawiskiem tym jest odrzucanie przez ludzi swojego szczęścia na rzecz narzuconego im przez innych 'rozsądku', powagi i tak dalej. Znam wielu ludzi, którzy po prostu porzucili swoje przyjemności (nikomu nie szkodzące), bo stwierdzili, że od tej pory trzeba być takim i takim człowiekiem, więc ''nie wypada'' się zachowywać jak dawniej. Ludzie tacy wcześniej byli radośni, mieli pozytywnego ''pierdolca'' życiowego, jakieś plany, ambicje (jakie? każdego sprawa, później to poruszę) - teraz są markotni, ponurzy, zamyśleni. Czekają tak naprawdę sami nie wiedzą na co - może na nic. Bo ktoś im zabronił bycia szczęśliwymi - a oni usłuchali.

 

Pseudo-rozsądek. Może podam na jakimś prostym przykładzie. Kupuje sobie ktoś motocykl, ot zwykłego choppera do rekreacyjnej jazdy w lecie nad wodę, sama przyjemność. Zewsząd można wtedy usłyszeć zawistne głosy: do czego mu to potrzebne? Przecież to wydatek. A jak się zabije? To przecież miejsce w garażu zastawia. <- Tokiem myślenia takich ludzi, najlepiej nie mieć żadnych przyjemności. Swoje życie ograniczyć do morderczej pracy (najlepiej fizycznej, bo przecież jak ktoś nie lata z łopatą to złodziej i nierób), jedzenia byle czego, picia taniego piwa, spania i zamoczenia kija raz na miesiąc w grubej żonie. Samochód najlepiej mieć jakiś gówniany, który leci na złom po potrąceniu przypakowanego przechodnia, bo to takie rozsądne - płacić małe ubezpieczenie i mieć gdzie zaparkować (od kiedy rozsądkiem jest jazda szmelcem, który zagraża innym uczestnikom drogi?). 

 

W gry też najlepiej nie grać, bo to dla dzieci, nierozsądne, nie ma z tego pieniędzy (jak się umie pokombinować, to mogą być i to całkiem spore). Książki - po co czytać i tracić czas? Lepiej pójść pod sklep. Po co uprawiać sport? Tylko się można zmęczyć, w mordę dostać (sporty walki) albo kontuzję złapać. ,,Jakby tak poszedł do dobrej roboty, to by nie miał siły biegać jak głupek po tych chodnikach'' - słyszałem niejednokrotnie z ust Matrixowych Januszów na widok kogoś trenującego, biegnącego itp.

 

Po co mieć jakąś pasję? To strata czasu. Po co się cieszyć życiem? Przecież to nierozsądne, cieszyć się i śmiać jak głupek nie wiadomo z czego. Najlepiej powielać nieustannie te same schematy i łudzić się, że ''u mnie będzie inaczej'', albo że to do czegoś doprowadzi. Jedyna słuszna życiowa droga - porzucenie radości na rzecz dołączenia do grona takich samych ponurych robotów wykonujących automatycznie te same czynności co reszta, wyglądających jak reszta i wypowiadających się jak reszta. To jest odcinanie się od szczęścia dostępnego tu i teraz na wyciągnięcie ręki, w nadziei, że kiedyś przyjdzie inne szczęście- wieczne, obiecane im przez kogoś. Tylko jaką mają gwarancję? Ja wolę wykorzystać dany mi czas i przeżyć życie tak, jak naprawdę tego chcę i potrzebuję. Nie będę całe życie czekał na coś, co może nie nadejść.

 

Z takim nastawieniem jak opisałem, nasz kraj nigdy się nie zmieni - ludzie dalej będą sfrustrowanymi, szarymi i ponurymi kopiami jednego jedynego szablonu. 

  • Like 26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda. Nasze państwo jest mentalnie zacofane.

Ludzie są zazdrośni, równają w dół, każdy kto jest indywidualistą jest traktowany jak dziwoląg. Należy korzystać z życia, mieć swoje pasje. Im ''swojsze'', czyli nie narzucone przez otoczenie, tym lepiej. Inni ludzie nie przeżyją za nas naszego życia. Podobnie nie do pojęcia jest, że ktoś optymalizuje sobie życie, unika ciężkiej pracy-w opinii tłumu ma robić od rana do wieczora, wyczekując weekendu by się upić i zamoczyć. Ciężką pracę szanujemy, ale praca jest dla zarobku, a nie dla uciążliwości-sztuką jest tak ułożyć sobie czas w życiu, by mieć go na pracę, przyjemności, życie prywatne, rodzinę, pasje. Inaczej życie przecieka między palcami.

Ja bym to sprowadził do takiej psychologicznej konkluzji, że smutni dorośli zabijają w ludziach małe dzieci. Kto nie wspomina z beztroską dziecinnych lat, gdy życie było proste, pozbawione udawania, intryg? Trzeba znowu stać się małym dzieckiem, wybierać dobro, mimo że ludzie idą w stronę zła, należy z dystansem patrzeć na życie i żyć na maksa.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 17
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co się dziwić,  większość ludzi zachowuje się dość mechanicznie. Ma wbite do głowy wzorce myślowe i postępowe, które często nie są ich własnymi. Czują się nieszczęśliwi i tylko zakładają maski, czemu ?"

Bo tak robi każdy. Bo nie warto szukać odpowiedzi? Po co mam się wychylać"

 

Poświęcają swoje własne poczucie szczęścia i wolności tylko dlatego, bo się boją i nie chcą, a może też nie potrafią się przeciwstawić wewnętrznemu cierpieniu zagłuszając swoje prawdziwe ja. Stają się tylko szarymi pionkami w systemie, formami bez życia,  które szukając ucieczki od rzeczywistości i natłoku własnych myśli popadają w alkoholizm, narkotyki itp. 

 

A takimi ludźmi jest najłatwiej sterować wykorzystując wpisane w nich poczucie winy czy też gniewu, który zagradza im drogę do teraźniejszości i po prostu uczucia spełnienia. Wmawia się im, że świat jest zły, że oni są źli,  że wszystko nie ma sensu, a poczucie beznadziejności roznosi się na całą szerokość geograficzną naszego kraju. 

 

Sąsiad ma nowy samochód, to na pewno jest on kupiony za kradzione pieniądze, ktoś ma to czego ja nie mam to muszę go nienawidzić. I to są typowe wzorce myślowe większości Polaków. Plują nienawiścią do samych siebie i zapijają później swoje problemy. Nie zmieniając w swoim życiu zupełnie nic, bo łatwiej się narąbać i zapomnieć. 

 

A wewnątrz gniją. 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Vercetti trafiłeś w ''dyche''...Niestety to smutne kiedy to zauważam, ludzie idą jednym prostym schematem, ale jeszcze większą tragedia jest to że wmawiają sobie że tak musi być, czemu? żeby się nikomu nie narazić...W środku az pali, ale dalej sobie wmawiają że tak trzeba :( Tylko potężny kryzys może zmienić to nastawienie...Spójrz że bardzo mało ludzi zarabia na tym co lubi, reszta jak stado bydła zapierdala w fabrykach za psie pieniądze...

Natomiast ta osoba która żyje ze swojej pasji jest od razu piętnowana przez resztę, a to że nakradł, że znajomości, że pakt z Szatanem...

Stąd Polska wygląda jak wygląda, mizerna pozycja na arenie światowej, żadnych własnych większych renomowanych produktów, firm znanych na całym świecie, sportowców też na palcach u jednej ręki można policzyć...No ale w jednym przodujemy, mamy bardzo dużo świętych, pomników, krzyży..I co to komu daje?

W swoim życiu miałem kilkanaście razy obcięte ''skrzydła'' kiedy wspominałem o swoich pasjach, marzeniach, niestety nikt mnie nie zdopingował...co skończyło sie tragicznie...Bo przez wiele wiele lat człowiek słuchał rozkazów innych, bo żył mentalnie jak dziecko, skoro rodzice tak mówią to trzeba sie ich słuchać, bo to dla mojego dobra, teraz kilka lat przed 30-stka człowiek się budzi ze świadomością że zmarnował tyle lat swojego życia...Tak żyje 95% ludzi w tym kraju, albo jeszcze gorzej, bo wiele nie wie co to świadomość, podświadomość i tak dalej, co dopiero ją zmienić...

 

Postaram się to rozpisać troche od strony psychologicznej...

dziecko się rodzi, dostaje program od starych i jedzie na tym cały czas, dlatego dla niego w późniejszym życiu strasznie cięzko wyjsc z tego schametu, wiadomo rodzice autorytety, więc skoro mamusia mówi tak, to znaczy że to mnie ochrania, zabezpiecza przed bólem i cierpieniem, więc siedzi w tym syfie..Potem człowiek dorasta i boi się opuscic strefe komfortu, bo do tej strefy przywiązany jest program że to mi daje bezpieczeństwo, dlatego boi się ryzykować, ma związane ręce, do tego dochodzi niska samoocena i w ogolę jest załatwiony...

Dlatego wyjście poza schemat powoduje że młody człowiek czuje w środku dziwny ból, lęk...To jak skok w przepaść, nie wie co go czeka, więc zostaje w starym schemacie, potem ból i wewnętrzne cierpienie tak doskwiera że człowiek ma dwa wyjscia, albo pierdolnąć sobie w łeb, albo zrozumieć, niestety żeby to drugie wypaliło to trzeba mieć choc troche wiedzy o podświadomości i tak dalej, a kto ją ma? komu sie chce? i koło się zamyka...Stąd mamy wyspy frustracji, smutku, bo ludzie nie robią tego do czego zostali przeznaczeni...

 

Chciałbym w związku z tym poruszyć jeszcze jedną ważna kwestie, mianowicie, kiedy człowiek realizuje pod wpływem sugestii mamy bądz ojca czy innego autorytetu, jakoś drogę to idzie mu jak po grudzie, owszem może się spełnić, ale nie będzie tego tak pragnął i nię będzie satysfakcji, będzie sobie wmawiał że to dla niego najlepsze, że super, a tak naprawdę realizuje pragnienie kogoś innego, nie swoje...Stąd pojawia się potem ból i smutek, swoich pragnień się wyrzekł, a właściwie pomogli mu się wyrzec, i narzucili swoje, czas płynie, życie ucieka a człowiek jest psychiczna ruiną, bo nie ma nic lepszego jak satysfakcja i miłość do tego co się robi, wtedy jak człowiek ma kryzys w innej sferze, to zabiera sie do tego co sprawia mu radość i jest ok :)

 

jak to było w filmie ''Fight Club''...

''Widzę wielki potencjał, ale i wielkie marnotrawstwo, całe pokolenie nalewa benzynę i nakrywa stoliki, w niewoli u białych kołnierzyków..''

 

Człowiek czasami potrzebuję żeby ktoś go zmotywował, dał kopa, ale kto to zrobi? jak większość jest pusta, z pustego to Salomon nie naleje..

Potem taki człowiek ma świadomość że przegrał swoje życie, w imieniu bezpieczeństwa, strefy komfortu, spokoju ''Aaaa, lepiej sie nie wychylać'' i to jest chyba najgorsza tragedia dla człowieka, mieć jedno życie i zmarnować je...

 

Na koniec coś optymistecznego

Znam chłopaka który przesiedział w UK 7 lat, zarobił, wrócił i otworzył studio fotograficzne, dziś jezdzi po swiecie i jest dobrym fotografem, który robi zdjecia ''zdrowym'' samicom za dobre pieniądze...:)

Brawo!

Takiej drogi do zwycięstwa sobie i wam życzę:) Dziś, w dniu w którym sobie to uświadomiłem że zyje zyciem kogoś innego, uswiadomienie boli, czujesz lęk, to wszystko ma swoje korzenie w dzieciństwie, każde działanie wbrew słowom autorytetu skutkowało lekiem przed wpierdolem, wygonieniem z domu i tak dalej, i teraz mimo że gość sam sie utrzymuje, a nie rzadko utrzymuje starych, żyję ciagle tym samym programem...Mimo że wszystko rozgrywa sie w jego głowie, to pierdolone warownie które trzeba przeskoczyć...

 

Per aspera ad astra

 

Edytowane przez Assasyn
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Vercetti napisał:

Zjawiskiem tym jest odrzucanie przez ludzi swojego szczęścia na rzecz narzuconego im przez innych 'rozsądku', powagi i tak dalej. Znam wielu ludzi, którzy po prostu porzucili swoje przyjemności (nikomu nie szkodzące), bo stwierdzili, że od tej pory trzeba być takim i takim człowiekiem, więc ''nie wypada'' się zachowywać jak dawniej.

 

Mam wrażenie, że genezą tego problemu jest władza kobiet w społeczeństwie. Nie słyszałem nigdy o przypadku, aby ktoś próbował manipulować kobietą "przestań się interesować tymi falbankami na ubraniach, bo nie jesteś już dziewczynką z przedszkola", natomiast odpowiedniki dotyczące męskich zachowań są powszechne.

 

Jestem w stanie zrozumieć tych mężczyzn/chłopaków, którzy ulegli np. matce: widzą, że zależy jej na ich losie, tylko jeszcze nie zdołali dostrzec pewnego szczegółu, objawiającego się dopiero po uzyskaniu odpowiedniego wieku syna: matka dba o aspekty biologiczne życia syna - czy jest dożywiony, czy fizycznie zdrowy - natomiast jego problemy emocjonalne/duchowe, są jej całkowicie obce, niezrozumiałe, bo ona takich nie posiada. Dochodzi medialny wzorzec "prawdziwych" mężczyzn, będących w rzeczywistości odwrotnością prawdziwości, bo są to tylko postacie baśniowe. Do tego zainteresowania mężczyzn są bardzo zróżnicowane, więc bardzo łatwo wskazać mężczyźnie z danymi zainteresowaniami, że jest mnóstwo innych, którzy tego zainteresowania nie posiadają. [Natomiast wskazanie kobiety, która nie interesuje się - przykładowo - wzorami firanek, to już nietrywialne zadanie].

 

U mnie też dużo czasu zajęło, zanim zauważyłem ten schemat: dla matki, poza aspektami fizycznymi, biologicznymi, moje życie nie liczy się ani trochę. Natomiast miałem takie szczęście, że chociaż wierzyłem, że powinienem się zmienić, byłem do tego niezdolny. Pomiędzy moją naturą, a zewnętrznymi oczekiwaniami, przepaść była za duża.

 

Szczęście mają ci, których w poszukiwaniu własnej życiowej drogi wspierają ojcowie, lub inni męscy przedstawiciele rodziny. Ale patrząc po efektach, raczej rzadko się to zdarza.

 

Edytowane przez Ambroży
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

 

Sparafrazuję tytuł piosenki Briana Adamsa Everything I do I do for... me - wszystko co robię robię to dla siebie.

Nie ma sensu walczyć z wiatrakami bo nie tędy droga i szkoda na to czasu.

 

- biegasz? robisz to dla siebie, dla zdrowia, dla lepszego samopoczucia, dla satysfakcji, dla tysięcy innych powodów znanych tylko Tobie. Jesteś lepszy od 90 % społeczeństwa a to samo w sobie jest powodem do wytykania Cię palcem. A tym co to komentują i nie podoba się chwilowo rośnie zadowolenie z samego siebie i objętość dupy z tym, że permanentnie.

 

- grasz na instrumencie? podobnie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ilu ludzi chciałoby się nauczyć zagrać chociażby pięć akordów. I na chciejstwie się kończy.

- kupujesz płyty z muzyką? Dlaczego nie sprawiać sobie przyjemności słuchając dźwięków ulubionego zespołu czy gatunku muzyki, który sprawia Ci radość? Strata kasy? Chyba nie mniejsza aniżeli wydawanie na alkohol lub inne używki poniewierające realne postrzeganie świata.

 

- grasz w gry? z nich z pewnością wyniesiesz więcej niż z gadających głów z TV.

- czytasz książki? z nich dowiesz się więcej interesujących rzeczy, ciekawszych od tego kto kogo posuwał na piątkowym spędzie bydła i kto ile wypił procentów.

- ubierasz się na swój sposób? Brawo jesteś indywidualistą. Co Ci po szmacie z Bangladeszu przepłaconą pięciokrotnie za metkę znanej marki, która na wyprzedaży kosztowała więcej niż przed?

- masz swoje zdanie? I chwała Ci za to. Jak wszyscy mówią to samo to z pewnością się mylą.

- jak to tak samemu bez kobiety? Rozwiedź się to zobaczysz.

 

- jeździsz odrestaurowanym motocyklem bez celu? A jaki jest cel w łażeniu po centrum handlowym w piękną słoneczną niedzielę hę?

- odpoczynek na łonie natury? No weź nie bądź baba takie rzeczy to dla cieniasów.

 itp.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, wojskowy33 napisał:

Dlatego bardzo ważne jest kupić motor jak najwcześniej. Najlepiej zanim poznacie miłość swojego życia

 

O naiwny, trzeba będzie sprzedać, żeby była kasa np. na remont łazienki, dołożenie do nowego rodzinnego auta czy coś :P Nie martw się, kupisz wcześniej czy później, batalia i tak cię nie minie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale po co w ogole chlopu takie dylematy? Chce to ma motocykl, nie chce to nie ma. I tyle - nikt z zewnatrz nie powinien miec na to zadnego wplywu. Jesli zarabia SAM na jego zakup, utrzymanie i tak dalej, to moze sobie nawet ozlocic i postawic w pokoju na dywanie.

 

Niezaleznosc to jedna z wielu podstaw. Jestesmy soba, mamy swoje zamilowania, a jesli pojawia sie jakas kobieta, to OBOK tego, a nie w srodku, robiac zamieszanie. Jesli w moje zycie weszlaby jakas baba (czysto teoretycznie w ramach przykladu) i probowala rzadzic po swojemu, w tym spychajac moje zamilowania na boczny tor (ta, optymistycznie, w praktyce byla by to proba calkowitego pozbycia sie ich), to bym ja wysmial i tyle naszej wspolpracy by bylo.

 

Mam motocykl i bede mial za jakis czas drugi. Nikt mi tego nie zabroni. A baba wiecie co moze? Moze zadecydowac o sprzedazy, ale co najwyzej swoich walorow w okolicach oswietlenia ulicznego.

Edytowane przez Vercetti
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, maniks napisał:

- kupujesz płyty z muzyką? Dlaczego nie sprawiać sobie przyjemności słuchając dźwięków ulubionego zespołu czy gatunku muzyki, który sprawia Ci radość? Strata kasy? Chyba nie mniejsza aniżeli wydawanie na alkohol lub inne używki poniewierające realne postrzeganie świata.

 

Ciężko tym argumentem zaszachować kobietę, która nie pije. Moim osobistym, ulubionym porównaniem, gdy jestem pytany, co mi daje, że coś tam sprawiającego mi przyjemność robię - jest porównanie do kobiecego marnowania czasu na kupowanie, zakładanie, zdejmowanie i pranie firanek, które przecież - co oczywiste (dla mnie i wielu mężczyzn) - nie są absolutnie do niczego potrzebne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, Vercetti said:

Mam motocykl i bede mial za jakis czas drugi. Nikt mi tego nie zabroni. A baba wiecie co moze?

A masz kobietę na stałe? Bo takie powolne marudzenie, że: "może lepiej sprzedać motor i zrobić remont łazienki" zaczyna się po paru latach związku. Wcześniej kobiety nie mają takich pomysłów, bo wiedzą, że facet pozbył by się ich a nie zabawki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam zadnej kobiety w sensie zwiazku i mial nie bede. M.in. wlasnie dlatego.

 

Kolezankom sie jednoslady podobaja, lubia widziec jak jade itp. Ale ja to juz pisalem na forum i widze, ze ty tez to wiesz - one sa mile i przyjemne, poki nie moga pasozytowac na samcu. Potem usmiech i ''zrozumienie zainteresowan'' znika. Pisze o zrozumieniu troche z przymruzeniem oka, bo wiekszosc znanych mi bab w ogole nie rozumie czegokolwiek innego poza schematem praca-> tanie piwo przed TV -> slub i dzieci. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To o czym tutaj prawimy jest zbliżone do sytuacji ze znanego dowcipu, w którym zięć dowiedziawszy się o planowanej wizycie teściowej uciął psu ogon twierdząc, iż w tym domu nie mogą być widoczne żadne oznaki radości.

Podobnie w relacji z kobietą z tym, że role nieco się odwracają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, OnTakiJakis napisał:

Nie przesadzajmy @Brzytwa - jeśli dany gentleman będzie harował po 14-16 godzin, do domu przychodził tylko spać, a Pani będzie miała kartę i kody do konta to istnieje cała grupa dam, które wybrzydzać nie będą ;)

 

Takie tez sie znajda, red pisal o swoim znajomym milionerze, ktory potem stal sie ''nikim'' w oczach lalki. ;) 

 

Z innej beczki:

Ostatnio slyszalem swojsko-polsko brzmiaca rozmowe na temat czyjegos majatku. ,,A na co mu taki dom wielki, a to ogrodzenie takie drogie, skad on tyle pieniedzy na to wzial? I ten samochod, po co mu taki duzy? Tyle pinindzy na ubezpieczenie, a ile to palic musi...'' 

 

Po co tyle wydawac - niewazne, ze kogos tam stac na to, co ma - najlepiej jakby kupil golfa 3 w lpg, a wolny czas spedzal saczac harnasia przed 22'' telewizorem, mieszkal w popgrowskim magazynie.

Przeciez wszyscy ''wielcy rozsadni'' naszego kraju tak robia, z przestrachu przed odstapieniem od stada, nie zrobia niczego, co chocby sie lekko wyroznia. To jest madre i rozsadne, ''tak trzeba i tak wypada''. A potem mamy stado lysiejacych grubaskow z wasem, ktorzy uczeszczaja na msze swiete, gdzie obiektem kultu jest butelka taniej gorzaly - i to jest takie wlasnie sensowne, rozsadne zycie. Brawo.   

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7.05.2016 at 9:49 AM, Vercetti said:

Ale ja to juz pisalem na forum i widze, ze ty tez to wiesz - one sa mile i przyjemne, poki nie moga pasozytowac na samcu. Potem usmiech i ''zrozumienie zainteresowan'' znika.

Zgadza się. Dlatego łatwiej jest tak jak robisz najpierw motor, a potem dopiero nowa samiczka. W przeciwnym wypadku ona będzie znała Cię bez motoru czy innego hobby i będzie cisnęła na przywrócenie tego stanu.

 

On 7.05.2016 at 6:33 PM, Brat Jan said:

moja nie miałaby nic przeciwko, pod warunkiem, że czasem woziłbym ją na przejażdżki, a nie "obce baby"

Jak masz motorem wozić jakąkolwiek samiczkę, to szybko przestanie on być Twoim hobby :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.