Skocz do zawartości

Brak dobrych czasopism naukowo-technicznych w Polsce


Strusprawa1

Rekomendowane odpowiedzi

Zauważyłem w tym miesiącu, że nigdzie nie idzie znaleźć w sklepach moje ulubione czasopismo "Młody Technik", którego od wielu lat jestem namiętnym czytelnikiem. 

Są jakieś inne, na czele z polit-poprawnym American Scientist czy inne marnej jakości gazetki dla normików. 

W Młodym Techniku podobało mi się to, że opowiedziane jest po polsku to co jest ciekawe (czyli nowości technologiczne, naukowe (bez podkreślania że jest to ważne odkrycie bo baba to wymyśliła jak we wspomnianym), odkrycia, konstrukcje, jaką ścieżkę kariery warto wybrać, pasje (np. szachy, jak coś zbudować itd.). Bez tego wytworzyła się pewna pustka na rynku. Rozumiem, zapewne mało ludzi kupowało.

 

Istnieje taki swoisty głód wiedzy w Polsce (sferze polskojęzycznej), by pokazać coś co ma wpływ na cały świat w zrozumiałej formie (coś co jest na czele ewolucji świata). Bo to nie bankierzy, politycy, naukowcy od ochrony środowiska definiują jak wygląda świat. Oni, jak i większość ludzi są utrzymaczami obecnego stanu gospodarczo-spolecznego. Świat zmienił się przez rewolucje industrialne, których było kilka. Zapoczątkowali je fizycy, chemicy, matematycy, innowatorzy. Masa ludzka wyszła ze wsi do miast bo wymyślono użyteczność maszyny parowej. W ostatnich 40 latach gospodarka przyspiesza głównie za posredctwem rozwoju cyfryzacji (zapewne bardziej przez konstrukcje tajwańskich naukowców pracujących nad chipami niż przez programistów z doliny krzemowej). Tak samo teraz od niedawna, właśnie przez wzrost wydajności półprzewodników oraz odkrycie transformersów, widzimy rozwój AI i wręcz nieskończone miejsca gdzie jest to do wykorzystania. Patrząc po ostatnim roku już teraz dałoby się zautomatyzować większość zawodów, gdyby tylko uporządkować prawo pod to i mieć ludzi potrafiących to zaimplementować oraz wziąć materiały.

I tak w sumie o takich rzeczach trzeba się dowiadywać z zagranicznych mediów lub kanałów jak np. David Shapiro, Maty Wolfe czy też Marques Brownlee (tak, jest u nas podobny Kuba Klawiter).

 

Jednak inna także rzecz mnie dobija w polskiej infosferze (pisze to już następnego dnia bo tamto pisałem w pociągu i jakąś dziewczyna się na mnie gapiła i nie mogłem się skupić), otóż o tym co wspomniał mądrze Ziemkiewicz w Polactwie 20 lat temu - że u nas patriotyzm nie polega aż tak nadto na pracy organicznej, rozwijaniu, inwestowaniu samych w siebie i okolice, ale na tropieniu aferzystów, rozliczaniu afer, rozstrzyganiu historycznym czy lepiej było się puścić Niemcom, Rosjanom czy Amerykanom. Aha i jeszcze przekrzykiwanie się jakim to nie jest się patriotą bo nałożyło się strój wojskowy. 

Powinien być równy miernik - jesteś produktywny, użyteczny, skóry do nauki, pracowity, a w godzinie próby jesteś w stanie podzielić się swoimi umiejętnościami = jesteś patriotą.

Jesteś krzykaczem, sądzisz że jakby tylko nie nocna zmiana, gdy by nie to i tamto wydarzenie historyczne, to Polska pławiła się w bogactwie - to marzycielstwo, by nie nazywać tego inaczej.

 

Mam kumpla z czasów gimnazjalnych, który został inżynierem mechaniki w Warszawie. Brał udział w budowie pociagu o którym jest tutaj mowa. Nie żebym miał ból dupy z zazdrości, no może trochę. ;)

 

(Z filmiku nie mój kolega, ale o tym projekcie)

To jest realny patriotyzm, realne działanie na pozytyw państwa. Realne działanie do przodu by przyszłe pokolenia (jeśli się cudem narodzą) nie musiały wyjeżdżać (lub chociaż krok do wyjścia z pułapki średniego rozwoju. O tych ludziach powinno się mówić, popierać, wzorować się. W Polsce nie ma nadto złóż naturalnych, ale są umysły i to ile się importuje, z tego co się importuje przetworzy (jak zaawansowanie i w jakiej marzy) oraz ile z tego się wyeksportuje zależy bogactwo tego kraju. I oczywiście dochodzą tu względy infrastrukturalne jak to jak szybko towary się przenoszą, ile ludzi musi brać udział w tym procesie czy też jak zaawansowana/unikalna wiedza jest potrzebna do przeróbki materiałów (lub też jaki poziom zautomatyzowania).

Sam się kiedyś złapałem w pułapkę tego, że dużo pirdoliłem o patriotyzmie, wymadrzając się że tylko tą bandę czworga rozliczyć, to będzie dumna wolna bogata Polska, ale to jest szerszy problem, który łatwo było dostrzec w tym roku - tym szerokim brakiem zainteresowania rewolucją AI w tym roku. Jedynie także jakieś spoty reklamowe pokazywały "ZARABIAJ MILIONY NA AI" - skąd ludzie mają do kurwy nędzy wiedzieć o tym jak wykorzystać AI bazujące na architekturze transformersów jak nikt im o tym nie opowiedział, nie pokazał, przez co nie mogą znać potencjału tego?

Stanowski zrobił 3 programy o tym, głównie chatGPT, gdzie była głównie opowiastka i w sumie brak przykładów, dokładnie jak wykorzystać na co dzień (tylko że do generowania obrazków czy marketingu -rozmowcy nie potrafili odpowiedzieć na pytanie jak to się przyda w życiu na co dzień).

 

Na razie w sumie tyle. 

W sumie jak ktoś myśli o założeniu kanału na YouTube to świetnym pomysłem byłoby tłumaczenie ludzi z zagranicy gadających o ciekawych rzeczach, technologii, nauce. W rosyjskiej sferze informacyjnej jest to dosyć popularne by tłumaczyć Joe Rogana, Jordana Petersona czy Lexa Fridmana.

 

 

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ostatnio kupiłem sobie MT i Scientific American. Po lekturze naszły mnie podobne myśli - brak porządnej prasy popularyzującej naukę - przystępnej dla amatorów, ale i potrafiącej zainteresować zawodowców. Młody Technik jest fajny, ale to takie czytadło z ciekawostkami, kupuję tylko wtedy, gdy wybitnie mnie zainteresuje. A Scientific American to jakieś dziwadło, artykuły pisane 'dla każdego' przeplatane są takimi, które tylko zawodowiec zrozumie (jakieś cztery lata temu zespół matematyków rozważał przez bite siedem-osiem stron, jak to pracowali nad pewnym problemem, który ostatecznie okazał się nierozwiązywalny...). No i oczywiście wszystko podane w anglosaskiej manierze, czyli zamiast konkretów, pierdolenie w 1 os. l. poj. z obowiązkowym beletryzującym wstępem i anegdotami z życia badacza.

 

Pozostaje Nature

 

I taka myśl na koniec - że jedyne, co można popularyzować, to osiągnięcia nauki, bo sama nauka jest zbyt trudna i złożona, aby dotrzeć do przeciętnego odbiorcy. 

Polecam "Pożegnanie z rzeczywistością" Jima Baggotta - nauka w mainstreamie to często bujdy sprzedawane w atrakcyjnej formie. Ale prawdziwej wiedzy w tym nie ma.

 

A co do AI, to daleki jestem od zachwytu - nawet jeżeli bardzo złożony, to wciąż tylko automat, żadna inteligencja.

Edytowane przez zychu
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno temu, przez kilka lat prenumerowałem "Wiedzę i Życie" oraz kupowałem pojedyncze numery "Świata Nauki"(Scientific American). Na mnie robiły wrażenie profesjonalizmem w stosunku do pop-naukowych gazetek dla "normików" typu "Świat Wiedzy" czy "Focus". WiŻ i ŚN wydawał wtedy Prószyński, teraz, wydawca tygodnika Polityka, więc może być tylko gorzej...

Początkowo zachwyciłem się Młodym Technikiem, ale zauważyłem że większość artykułów pisze (lub podpisuje się) jedna osoba, redaktor naczelny. Więc to nie może być dobre. Także strona edytorska (korekta) pozostawiała wiele do życzenia. To nie może być profesjonalne czasopismo naukowe, czy popularnonaukowe.

W tym Batustanie widocznie nie ma zapotrzebowania na rzetelne materiały, królują krótkie pseudo artykuły i vlogi, gdzie prowadzący muszą się wygłupiać żeby gawędź ich oglądała, a nie gwiazdy memeła...

Podobno za PRL było lepiej. I w prasie i w TV. "Sondę" każdy chyba kojarzy?

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arnold Layne, jakiś czas temu przeglądałem archiwalne numery MT z prl-u - i odnoszę wrażenie, że wtedy MT był bardziej nastawiony na praktyków, a teraz to jest właśnie taki trochę bardziej wyspecjalizowany Focus czy Świat Wiedzy

I tak wczorajszego wieczoru przypomniałem sobie, że jednak są u nas niezłe czasopisma, tyle że dla naukowych hobbystów (nie amatorów, ale też niekoniecznie dla akademików) - Urania i Delta. W obu przypadkach próg wejścia jest dość wysoki, niemniej to nie są czasopisma ściśle naukowe.

 

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet gdyby czasopismo tylko wymieniało tematy to i tak miałoby grubość encyklopedii.

Tego jest za dużo.

Jest za to internet i kogo coś interesuje to to znajdzie a kogo nie to i czasopisma nie kupi.

Włączanie do tego tematu patriotyzmu to chyba za daleki strzał.

Słyszę np. teksty:

"Połowa Polaków nie przeczytała w tym roku ani jednej książki" i zastanawiam się, czy osoba wygłaszająca to mądre twierdzenie uwzględniła PDF-y, e-booki i audiobooki.

Książka to nie papier ale treść a ta może być podana w różny sposób, w tym taki, co nie niszczy lasów.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że interaktywne modele językowe są alternatywą dla czasopism, pozwolę sobie skoncentrować się na nich. Otóż akurat transformersami nie ma co się podniecać. Są brute forcem obliczonym na podtrzymanie hegemonii wielkich korporacji. Odpalenie nawet dość lekkiego modelu jakim jest LLaMa na i5-12600K kosztuje minutę na każdą odpowiedź, co implikuje konieczność przetwarzania rozproszonego - a modele rosną z każdym rokiem szybciej niż moc komputerów. Przy tym zachowują się jak wyedukowany idiota w czasach, kiedy internet daje dostęp do wszystkich punktów widzenia - czy można wątpić, że wielki kapitał próbuje tym ratować swoje status quo? Oczywiście mamy też pożytki - szkielety programów, często niedziałające, ale stanowiące sporą pomoc dla programisty, szybki przegląd wiedzy, o jakiej nie mamy pojęcia a chcemy ze 2-3 fakty się dowiedzieć, zniszczenie pruskiej szkoły a potencjalnie także feminizmu, bo większość automatyzowalnych prac to są te sztucznie stworzone dla kobiet.

 

Naukowcy piszą o olbrzymim śladzie węglowym treningu tych modeli a także o inherentnej ideologii, na którą żaden model nie jest odporny i zatrucie nią może nastąpić na kilku etapach produkcji. Krytykuje się też brak zrozumienia ich procesu „myślowego”, bo tylko pierwsza i ostatnia warstwa sieci neuronowych jest w pełni zrozumiała, a co robią „ukryte” stanowi niepojęty cud. Tak więc jako przyszłość widzę raczej małe modele, które mają intuicyjną logikę działania i powtykane w nią małe sieci neuronowe, z których każda robi jedną rzecz zamiast jednej wszechmogącej i monstrualnie wielkiej jak obecnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.11.2023 o 07:50, Strusprawa1 napisał(a):

otóż o tym co wspomniał mądrze Ziemkiewicz w Polactwie 20 lat temu - że u nas patriotyzm nie polega aż tak nadto na pracy organicznej

 

Teraz Ziemkiewicz będzie miał okazję popracować organicznie i patriotycznie pograbić liście i poodśnieżać.

 

 

Co nie zmienia faktu, że jebać OMZRiK.

I co do zasady, popieram wolność słowa i nie wiem za co mu to przyklepali, czy słusznie, czy niesłusznie. 😮 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem popularyzacja nauki to trochę lanie wody. Jak ktoś ma coś robić to sięga po źródła które mu pomogą w robieniu swojego projektu. Format popularnonaukowy stał się formą rozrywki dający ciekawostki i inspiracje. Złapałem się na tym że wolę bardziej dogłębne źródła wiedzy, nawet wikipedia może bardziej zgłębiać tematy które nas interesują, książki techniczne, rozwiazywanie zadań z nauk ścisłych, majsterkowanie. Ludzie unikają takich działań, bo są trudniejsze niż taki filmik youtubowych populazytorów które są tylko formą wiedzy ogólnej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.