Skocz do zawartości

deleteduser39

Troll
  • Postów

    404
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser39

  1. Oczywiście jest to nie prawda. Ja jestem przykładem - uważam, że po 2 (chyba mniej więcej) latach jestem wyleczony. Nie ma opcji aby teraz coś takiego się zdarzyło. Uważam, że odwyk został zaliczony - przeprowadzony poprawnie i działa. Po wyleczeniu nie ma ŻADNYCH CIĄGOT do tego typu rzeczy. Napisałem gdzieś tam w wątku "o kontroli..." od czego moim zdaniem to zależy i przypomnę może tutaj. Z moich obserwacji - osobiście BARDZO pilnuję diety. Ryby mam od rybiarza, mięso od wujka rzeźnika, warzywa kupuje na targu pełna ketoza. Jeżeli coś jest z jedzeniem nie tak - od razu mam wzdęcia i wiem że to nie pasuje. Tym sposobem zrobiłem sobie liste na cała a4 gdzie zamieściłem produkty powodujące wzdęcia i zaparcia. Idąc tym tropem zauważyłem, że gdy tylko mam wzdęcia i boli mnie brzuch np. po śmietanie ze sklepu (o ja pierdole co się wtedy dzieje) to od razu mam problem w postaci braku jakby endorfin czy czego tam... Jeżeli z jelitami coś jest nie tak to od razu mam "dziwne myśli i skłonności" do sprawienia sobie przyjemności - jak nie przez jedzenie to przez ... W każdym razie Panowie - w listopadzie chyba będzie 2 lata. Wiadomo pare razy gdzieś tam upadłem ale to raz na dwa miesiące. Na prawdę ciesze się wolnością i nie chce już do tego wracać. Takie samoponiżenie jak dla mnie. Jedno mnie ostatnio niepokoi - straciłem kompletnie ochotę na inicjacje z kobietami. Trafiły mi się ostatnio dwa dni gdzie mnie coś strzeliło i były jakieś tam zalofciania ale to wszystko... Nie wiem dlaczego ale chyba jest coś nie tak z testosteronem. Przestałem się interesować płcią przeciwną.
  2. Witamy na początku historii o nazwie "cyrk na kółkach" Kolego krótka rada ode mnie: nikt Ci nie każe być zły. To, że zaczynasz być "jak facet" podkreślam ZACZYNASZ BYĆ (po paru latach dopiero zobaczysz w jak czarnej "otchłani byłeś") nie znaczy, że jesteś zły. To po prostu mindfuck dla Twojej królewny - Mój bankomat, giermek, sługa i dupowłaz yyyy w sensie Jurek coś ostatnio zaczyna się pier*olić. Co z nim nie tak? Jest mi tak smutno Pamiętam mój początek, gdy "następowało moje przebudzenie". Też nie mogłem ścierpieć gdy trzeba było "założyć spodnie." Dzisiaj raczej nie dałbym rady w związku. Zajechałbym jak dyktator wszystkie po kolei Albo mów, że idziesz, idź i wróć napier*olony jak samolot piękna opcja jak dla mnie
  3. Chłopie... wyjdź na zewnątrz, odstaw internety. Forum radzi sobie dobrze, ten kto ma tutaj trafić trafi na pewno a takie rzeczy jak ... zostaw. Swoim życiem i przekazem się zatroszcz. Reszta out.
  4. A Stary zawsze powtarzał: Ładna miska żryć Ci nie da.
  5. Tutaj Panowie @Mosze Red i @Drizzt jak najbardziej pełna zgoda. Pragnę jednak zauważyć jedna rzecz: to błędne koło nie ma końca. Nie zatrzymacie tego. Kary nic tutaj nie dadzą. Wiecie jaka jest natura, znacie zasady. Lacha może być z najlepszego domu, wyuczona zasad jak wierna suka ale i tak (moim zdaniem) gdy pojawi się gentleman z grubym ładnym portfelem, gustownym garniturem i luksusowym autem poleci każda. ... i tutaj jak najbardziej pełna zgoda. Dlatego pewne wartości schowałem już do kieszeni. Bardzo oschly człowiek czasem potrafi się zrobić ale tak ten świat złożony jest.
  6. Przysyłać proszę w takim razie wszystkie do mnie. Biorę jak leci. Szmaty nie szmaty, szmaciarstwo z jednej czy z dwóch stron koło ch. mi to lata... Upatrujecie wartości nie tu gdzie trzeba drodzy koledzy. Seks czy "zdrada" w związku jest jakąś umowną wartością- tak na prawdę niczym.To tylko myśmy jakieś wartości przypisali. A są nieraz tacy co by to na równi ze zdrada ojczyzny przypisali. Nic to nie warte w waszym życiu - zbyt mocno tkliwi jeszcze jesteście i jedna noga w matrixie. Seks jest był i będzie. To nie oddanie duszy diabłu, czy spisanie cyrografu. Jak chcą niech się pier.... co to w Twoim życiu zmienia?
  7. Witam Panowie czuję w kościach, że powoli zbliżam się do mety jeżeli chodzi o moją historię z jedzeniem, dietetyką i street workout'em... 15 listopada: to właściwie 2 lata temu - postanowiłem wyjść z przysłowiowego trochę węgli, trochę białka, "łej protejn"- idę trenować - i przejść na coś poważniejszego. Był to okres w którym "prześliznąłem" się przez temat ketozy po raz pierwszy. Po raz pierwszy spojrzałem na jedzenie nieco inaczej, po raz pierwszy trening stał się czymś więcej a całokształt powoli stawał się obsesją. Coraz rzadziej pojawiały się wypady z kumplami "na kebsa", coraz rzadziej widywano mnie na obiadach z rodziną natomiast coraz częściej siedziałem w markecie przy warzywniaku. Świat toczył się dalej a ja coraz bardziej wpadałem w "obsesje" healthy lifestyle. Godziny spędzone w kuchni, majątek który zostawiałem w sklepie, pot który przelałem na siłowni-to wszystko wykreowało gdzieś nową drogę, nowy całokształt, nowe podejście do ludzi oraz świata. Wszystko ułożyło mnie gdzieś na nowo, poukładało psując zarazem. To wszystko przyczyniło się do wykreowania nowej drogi w postaci "zburzyć i budować od nowa". Tak po 2 latach przygody z ketozą, momentami męczarni, użerania się, wpędzania (na własne życzenie) w nie jedną dolegliwość jestem chyba na końcu swojej drogi... Piszę na końcu ponieważ przyszedł czas na ostateczny rozrachunek - spojrzenie w lustro i zadanie pytania: po co to i dla kogo? Cały dzisiejszy FIT świat stoi trochę na głowie. Ciągle lepiej, mocniej, ciężej, szybciej. Problem w tym, że poniekąd dochodzimy w pewnym momencie do etapu gdy sport nie jest już rzeczą normalną i sprawiającą przyjemność a katorżniczym obowiązkiem. Dieta natomiast staje się naszym więzieniem. Do tego momentu doszedłem też ja zadając sobie pytanie: czy na pewno robisz to dla siebie? ... i tak dzięki temu pytaniu ściągnąłem niedawno z piedestału codzienny trening a dietę nastawiłem na coś co umożliwi mi funkcjonowanie lepiej niż inni. Mając większość schematów w głowie, rozciągając doświadczenie (chyba) do mojego maksimum postanowiłem spasować i oddać gdzieś moją wiedzę, nie pożytkując jej tylko pod moim kątem. Przechodząc przez ketozę, dietę ketogeniczną, low carb wpadłem w bardzo ciekawe środowisko które na pewno zmieniło moje życie, spowodowało, że spokorniałem, odnalazłem gdzieś swoje miejsce oraz poszedłem do przodu. Panowie mógłbym pisać o swoich osiągnięciach, o swoich przebojach, historiach i drodze którą przebyłem ale szkoda na to czasu. W internecie można wypisywać już wszystko, na końcu i tak nie wiadomo komu wierzyć. A więc: w dniu dzisiejszym: lat 25, na budziku 73,4 przy 183 wzrostu. - W tym roku zdobyłem tytuł trenera personalnego w Akademii Mistrzostwa Sportowego - Przeszedłem kurs dietetyki: poziom 1 oraz 2 w Akademii Mistrzostwa Sportowego - Przeszedłem szkolenie Sport Nutrition Ketogenic & Carb Cycling- Premium Sport Academy - Zdobyłem tytuł Instruktora Stretchingu w ProFi Fitness Sport - Od maja do sierpnia opieka oraz animacja sportu i rekreacji w Cretan Malia Park - Grecja Prowadzę w tej chwili i oferuję: doradztwo oraz opiekę pod względem diety Ketogenicznej, diety Low Carb, Kalisteniki. Układam plany żywieniowe, pomagam w utracie opornego tłuszczu, doradzam w sprawach diet na niskim pułapie węglowodanowym, pomagam w przejściu na dietę ketogeniczną oraz w optymalizacji ketozy. Zajmuję się również kalisteniką jako trener personalny i również w tym temacie prężnie działam. Przez cały czas przewijał się w moim życiu temat bardzo poważnej dyskopatii lędźwiowej (dysk wysunięty na obszar 9 mm). W tym obszarze musiałem poradzić sobie sam ponieważ nie było już dla mnie ratunku jeżeli chodzi o rehabilitacje i straszono mnie operacją - stąd kurs Instruktora Stretchingu. Tym sposobem doradzam także w kwestii rozciągania oraz prowadzę osoby chcące wyjść z dyskopatii - jest to temat w którym poruszam się na bierząco i z którego z powodzeniem wyszedłem. Na forum bywam już coraz rzadziej dlatego czas ogłosić co następuje i tym sposobem podać: Kontakt: -forum priv [email protected] Za całość dziękuję Dawidowi Dobropolskiemu który swoją wiedzą oraz ogromnym doświadczeniem ukazał zupełnie odmienny styl życia.
  8. Jak z jakością snu u Ciebie? btw ile dałeś za badania?
  9. Ja powiem nieco inaczej. Jest trochę dziwne, że Marek ma tylu hejterów wokół i coś bardzo nie bangla mi z tym Sławkiem. Do tego wszystkiego pare opinii od osób które z forum odeszły a były bardzo długo... Z pewnością coś tam za uszami ma. Czy wykorzystuje słabych... szczerze mało to powinno interesować. Każdy ma własną wole i pole do popisu. Jesteś słaby? A zabrania Ci ktoś wziać się za siebie? Mało to książek, filmów, materiałów w dzisiejszych czasach? Może się okazać, że cały ten czarny PR jest tylko jedną wielką ściemą i nakręcaniem sobie popleczników(kręceniem biznesu), bo tak też może być... Szacunek jednak jak zawsze mówię się należy. Mógł facet zostać z tą wiedzą sam na sam a postanowił wyjść do ludzi. To czy chciał z tego zrobić biznes w przyszłości czy nie - jego sprawa. Czy wiedza jest jego - też jego sprawa, bo widocznie do takiej wiedzy musiał jakoś dojść obojętnie czy przez doświadczenie czy kombinowanie i "kopiuj wklej". Ja zaczynałem nie z pomocą forum jak wielu dzisiaj. Zaczynałem z jego materiałami z samczegoruna. Jeżeli to wyprowadziło mnie z gnojówki w której siedzą teraz moi kumple no to coż mogę więcej powiedzieć. Warte to jest chyba każdych pieniędzy. To samo tyczy się wszystkich tych którzy mają wiedzę i wychodzą z nią do ludzi. Jeżeli jest ona wartościowa, użyteczna to kurwa jak najbardziej niech te osoby zgarniają miliony. Więc jeżeli Mareczku drogi wyszedłeś z tą wiedzą do ludzi (obojętnie w jaki sposób ją zdobyłeś) i teraz nakręcasz sobie biznes będąc "cwaniakiem", chujem oszustem czy kimkolwiek to zasiadam w pierwszym rzędzie, kupuję popcorn i kibicuje bo widzicie chłopaki sęk w tym aby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zarobić hajs i jeszcze pomóc innym. A to co się dalej dzieje tj. ten cały kołczing i inne pierdoły. Ból dupę ściska nierobom. Całe forum, strony i reszta (nawet ta historia ze Sławkiem, IBS'em i innymi gównami) to szmat czasu i jakby nie patrzeć jakiś plan. Co do beta słabiaków poraz kolejny mówię - czy broni Ci ktoś stanąć przed lustrem, jebnąć sobie liścia i zabarać się za siebie? ZACZNIJ BYĆ ODPOWIEDZIALNY ZA SWOJE ŻYCIE I SKOŃCZ OBWINIAĆ INNYCH. JEŻELI CI NIE IDZIE TO JEST TO TYLKO I WYŁĄCZNIE TWOJA WINA. W tym pierdolonym świecie przestaliśmy brać odpowiedzialności za to co się dzieje. Łatwiej zwalić wine na innych. Kurwa ale wykład. Aż sam sobie wręczę puchar o ile idzie. Jak ktoś chce na "kołczing" to zapraszam serdecznie:D Ostatni raz się wypowiadam w takich tematach bo kurwa ile razy sobie mówie "nie będę ratować świata"... OSTATNI RAZ
  10. A jak inaczej nazwiesz "styl życia" gdy jesz tylko przez jedną godzinę a przez 23 pościsz? Oczywiście jest to mit, nie prawda i nie rozumiem po co i do czego są wam te węgle potrzebne. Bez węgli żyć nie idzie ponieważ nawet jajka zawierają ich małe ilości. Jeżeli dostarczasz wszystkich potrzebnych związków, kwasów tłuszczowych - nie. Problem dzisiejszych ludzi jest taki, że jedzą ale są niedożywieni. To, że ktoś zjada lub "wpierdala" nie wiadomo jakie ilośći super haj kualiti fud nie oznacza, że bedzie "FIT" Idąc dalej: czy na prawdę myślicie, że organizm ma jakiś kalkulator kalorii? Czy na prawdę sądzicie, że taki jaskiniowiec kiedyś myślał sobie "kurwa jestem głodny, za mało kalorii"? Problem z dzisiejszą dietetyką jest taki jak z matrix'em i babami. WSZĘDZIE wpychają Ci szajs do głowy. Wej protein, anabolik system, kazeina na noc... Na prawdę nikt nie widzi, że to czysty biznes? Na rytm dobowy, mitochondria, wsad energetyczny, hormony i inne "mało ważne rzeczy" nie patrzy już nikt.
  11. deleteduser39

    Smartfon

    Przecie to istna podróba Cata https://www.ceneo.pl/40710165;pla?se=GbURRsztAQDKjv8JWkP65aU3m_HZ5_bB&gclid=EAIaIQobChMI1vKn76_R1gIVB4GyCh3KaA_yEAQYBSABEgJb-_D_BwE#tab=click
  12. Przypał powiadacie... Mam kuzyna. Dużo starszego. Kuzyn miał w pewnym miejscu na ogrodzie "budkę" a właściwie miejscówę w której przesiadywał. Przed sylwestrem kupił petardy i strzelał sobie obok tej budki. Ma on też ojca ogrodnika który na zimę przywiózł baloty dla konia, na ściółkę. Pech chciał, że baloty stały koło budki. Co gorsza były tam też resztki petard i pech chciał, że w gówniarskim wieku znalazłem się tam także ja. "hmmm musze tylko znaleźć zaryske" Po 20 minutach o godzinie ~23, 4 baloty stały w ogniu. Płomień jak skurwysyn na 5 metrów w górę. Gasiła cała moja rodzina + rodzina wujka (mieszkaliśmy obok siebie) razem chyba z 10 typa. Przypaliła się także kapusta która stała na przyczepie obok. Cała wieś pytała na drugi dzień czy jakiego szatana tam nie paliliśmy bo już niektórzy na straż chcieli dzwonić. Było to z 18 lat temu. Pamiętam jakby było wczoraj. Kurwa trauma na całe życie. Przyp 2: Przez prawie 10 lat jeździłem na bmx'ie. Pewnego wieczoru zapier*alałem z kumplami przed Żabką w centrum mojej mieściny. Pech chciał że gdy pizgałem wall'a pojawiły się psy za moimi plecami. Oczywiście zawsze byłem anty więc zacząłem spierdalać. Po 5 minutach rower ukryłem w małej uliczce i już myślałem, że zwycięstwo. ... aż psiarskie wjechały w tą uliczke na kogutach bo jakiś menel nakapował gdzie uciekłem. Odwieźli mnie do domu, spisali. No starsi nie byli wtedy zadowoleni. Przyp. 3: Poszedłem na sylwestra do kumpla. Mój pierwszy sylwester poza chatą, pierwsza domówka. 14 lat na karku. Gówniarska impreza, wóda lała się z gwinta, laski dawały jak szło. Trzeba przyznać - American Pie w Polszy ;] Jak za gówniaka to impreza na poziomie. Rodzice powiedzieli, że mam wrócić max o 1 w nocy. (po długich negocjacjach) Wróciłem o 4 po 20 telefonach ojca. Napierdolony jak samolot. Najgorsze co mogłem wtedy zrobić? -jutro sii sysssko wytlumace Rodzine mam na poziomie to trzeba przyznać. Nie wiem jak to jest, że taki rebeliant ze mnie wyrósł ;] w porównianiu z innymi w rodzinie to jakiś Lucyfer we mnie siedzi
  13. Pamiętam jak wuja Władek (jest elektrykiem z zawodu) wymieniał gniazdko u nas. Grzebał grzebał aż w pewnym momencie... JAK GO PIERDOLNEŁO to na dwa metry do tyłu Jak Boga kocham, opatrzność nad chłopem czuwała bo prócz naelektryzowanych włosów szkód nie zanotowano
  14. @aloha Powiem Ci kolego. Z kobietami jak ze WSZYSTKIM. Jak chcesz sobie radzić z czymkolwiek w jakikolwiek sposób musisz mieć DOŚWIADCZENIE. Tak się składa, że własne błędy śmieliśmy nazwać doświadczeniem. Jeżeli czegoś nie wiesz w życiu to możesz się edukować milion razy a później i tak wdepniesz w gnojówę bo albo zapomnisz, albo nie zauważysz. Ja na początku ogarniając temat, mając forum pod ręką i masę tekstów w głowie latałem jak chojrak "co to ja nie potrafię", "jaki ja kurwa kozak w związku" a wystarczał mały pstryczek od mojej kochanej żeby mnie z papci wyjebało. I co powiesz na to? Trzeba dostać dużo razy po mordzie, trzeba się otrzaskać z życiem żeby zakodować pare ważnych rzeczy. Tylko kurwa skąd masz wiedzieć które to są te ważne rzeczy? A no z doświadczenia. No ale kurwa skąd mam je wziąć? A no z błędów i z OBSERWACJI - masz być szczery sam ze sobą. Niestety najtrudniej przychodzą te najprostsze rzeczy.
  15. @Barhar powiem Ci szczerze, że JADŁEM jeden posiłek. Robiłem tak w sumie przez 4 miesiące. Posiłek normalny jak na keto - białko gdzieś w granicach 1g na kg węgle nisko reszta tłuszcz. Jeżeli mam być szczery to przez IF wyrządziłem sobie największe szkody ale też nabrałem dużego dośwadczenia. Też czekałem jak idiota z zegarkiem w ręku na którąś tam godzinę też myślałem, że się organizm przyzwyczai. Cały IF robiony nieumiejętnie bez wiedzy doświadczonych ludzi kończy się problemami ze snem, problemami z tarczycą, insuliną, leptynoopornością, zakłóceniami w odczuwaniu pory sytości i głodu lub heperglikemią i innymi ciekawymi zjawiskami - czyt. tego wszystkiego musiałem zasmakować. Początek był taki- dieta IF - oczekiwanie na jedzenie (głód) - obżeranie się na maksa - intuicyjne jedzenie przed końcem okna (organizm wiedział, że zaraz będzie post) - przez obżeranie zaczęły się ogromne problemy z jelitami - przez to powstały zaparcia - przez to powstały problemy psychiczne - depresja - waga leciała w górę - większa ilość treningów - większa redukcja - nieprzespane noce - DEPRECHA - KAWA - wszystko zahaczało o dramat a reszte dorzuć sobie sam. Później stwierdziłem, że jest problem. Obniżyłem białko - stwierdziłem, że można w sumie to zmieścić w jednym posiłku (o kurwa jaka głupota)... Treningi poszły masakrycznie w dół nie miałem ochoty na nic a problemy stawały się coraz większe. Dorzuciłem rano kuloodporną kawę - rozwalając tym wszystkim nadnercza. Później pojechałem do Grecji na 3 miesiące. Tam się okazało, że po zjedzeniu rano posiłku jestem już nie do życia, tak jakby insulina mi wybijała. Więc stwierdziłem że posiłek jeden ok 17 i koniec... Waga spadła do 71, treningi maks 20 minut, włosy mi wypadały - kurwa masakra. O historii gdy zaczynałem uzupełniać ten posiłek tłuszczami już nie wspominam. Hormony zajechane, jak przychodziło do posiłku to zaczynałem wpier*alać jak ciągnik. Na prawdę zajechałem się maksymalnie. Pierwszy plus jednego posiłku jest taki, że wyczyściło mi jelita do zera z powodu picia wody w sumie przez cały dzień. Drugi to ten jebany hormon wzrostu. Trzeba przyznać że nie jedząc przez 23 godziny nie musiałem dużo ćwiczyć a mieśnie były pozbijane jak ja pierdole. (pytanie czy nie było to spowodowane wiecznym stresem) Żeby dojść do jakiegoś poziomu jak chodzi o dietetykę - trzeba na prawdę przejść wiele. Dlatego teraz jak słyszę gdy ktoś chce robić IF i czeka z zegarkiem w ręku wyjmuję odpowiednią historyjkę z głowy i pukam się w czoło. Jeżeli wstępujemy na drogę "walki z hormonami" to na prawdę radzę uważać. Ktoś kto właduje się w leptynooporność i ataki kompulsywnego objadania się zrozumie jak silna jest natura -wtedy człowiek jest poniekąd w amoku, nie idzie się pohamować. Prowadzę taką jedną gąskę ( ajajajajaj ) która uparła się na ten jebany IF. Przyszła z problemami typu: problemy ze snem, problemy z miesiączką, problemy z uczuciem sytości po posiłku, waga stała. Zmieniliśmy kaloryczność, dorzuciliśmy to czego brakowało i przede wszystkim zmieniłem jej to jebane okno na inne pory. 2 tygodnie- laska fruwała na treningach, wyspana, najedzona, zadowolona :] Mi doprowadzanie siebie do porządku zajęło znacznie dłużej... Uwierzcie mi, że dopiero gdy dałem sobie spokój z IF'ami z posiłkami z kaloriami, wziąłem się porządnie za moje wyniki które leżały, odpuściłem redukcje, masy i inne pierdoły (KTÓRE ROBIMY TYLKO PO TO ŻEBY POKAZAĆ SIĘ PRZED INNYMI) i postanowiłem wejść na prawdziwą ketozę (nie mówię tu tylko o diecie) wszystko zaczęło wracać do normy. Dużo musiałem zrozumieć i ponaprawiać. Dużo musiało się zmienić. Tak więc prawie po 3 latach przygody z dietetyką mogę wam powiedzieć, że to nie zabawa drodzy koledzy. To nie jest tak, że sobie zrobisz IF, że sobie zrobisz jeden posiłek, że sobie będziesz głodny i się przyzwyczaisz. Nie uważam, że idea jednego posiłku jest zła, że nie warto jej stosować, czy też że jest szkodliwa ALE trzeba mieć chociaż lekką strategie żeby podchodzić do takiego czegoś. To tak w mega skrócie:]
  16. Jak najbardziej popieram ;] Jest jednak jeden ciekawy aspekt który już teraz obserwuje, mianowicie: Tutaj wniosek jest taki, że gdyby tą energie, to świetne samopoczucie, te emocje przenieść na obszar zarabiania pieniędzy i gdyby to one budziły takie skrajne emocje... Mam na myśli teraz obszar podświadomości i całe to zagadnienie... Mogłoby być ciekawie.
  17. Tamtararamtaram!!!! Po moim ostatnim 6 letnim związku w życiu pojawiło się bardzo duże gruzowisko. Trzeba przyznać, że z pomocą kierownika budowy jakim był Mareczek oraz resztą wspaniałej czołówki tego forum zacząłem uprzątanie ciężkim sprzętem jak tylko się dało. Po uprzątnięciu całego syfu zacząłem budowę nowych fundamentów o nazwie "samorozwój, żadnych kobiet, jaki jest mój cel życiowy, chce się rozwijać" Po postawieniu dość wątpliwych fundamentów przyszedł czas na dalszy etap budowy. Tutaj na kierownika budowy mianowałem siebie samego. Reszta forum patrzała już z boku a ja budowałem tym razem z materiałów w stylu "do dzieła, biorę życie za mordę, łykam laski jak leci, wolność i swoboda". Oczywiście ten etap również przeszedłem odkrywając nowy materiał budulcowy o nazwie " wiem gdzie jestem, co jest ważne, co wartościowe, wiem gdzie popełniałem błędy, jaka jest moja misja, teraz tylko ja" No i tak Panowie żyje w moim pięknym świecie - napieram do przodu już ze spokojem, z dużą dozą pewności, z cudownym doświadczeniem życiowym. Do tej pory ukierunkowany tylko na siebie, na pieniądze, na rozwój osobisty oraz dbanie najbliższych. Przez cały ten czas przeryłem swój mindset, zmieniłem w głowie to co mnie rozpierdalało oraz to co powodowało potknięcia. Tym sposobem przetestowałem wiedzę którą tutaj promujemy, ułożyłem sobie również parę nowych schematów tak aby nie wchodzić już więcej w schemat w stylu "BABY TO KURWY", ponieważ zawsze powodowało to znajomość w stylu "fajna jesteś, ale jutro już idź w chuj". To doprowadziło mnie do momentu w którym nie chciałem wchodzić w żadną relacje aby nie krzywdzić płci pięknej ale też nie szukałem niczego na stałe. Wszystkie wiadomości z forum zawsze przypominały mi o bilansie zysków i strat jaki podejmują nasze drogie Panie. Aż do jednego pięknego popołudnia zeszłego tygodnia gdzie mój układ hormonalny zadziałał z taką nastoletnią i szczeniacką siłą jak to w gimnazjum bywało;] Panowie musze przyznać, że rok abstynencji od stałych związków, masa przelotnych znajomości sprawił, że praktycznie zapomniałem jak to jest gdy Cię jebnie tam w środku i nawet nie wiesz jak to możliwe. Dzisiejszego wieczora już zaczynałem obserwować strony w stylu "poczta kwiatowa", Matka pytała czego się dzisiaj naćpałem - więc przyznaje, że dziabnęło gdzieś tam głęboko ;] Z tej okazji (jako, że na forum spotykam w większości tematy o rozwodach itp) idziemy w inną stronę a mianowicie: Zachęcam do dzielenia się białorycerskimi opowieściami za czasów początków zdobywania swojej byłej\obecnej dziołchy. (prawda taka, że muszę wysępić jakiś dobry pomysł żeby z lachą złapać kontakt -niestety znam tylko adres )
  18. @self-aware właśnie nadszedł czas na odstawienie kawy, na spacer, na zluzowanie z treningami, poluzowanie portków wyjście na wieczorny lub poranny spacer bez myślenia " czy kurwa dzisiaj dam rade" i uświadomienie sobie jakie masz szczęście, że po prostu możesz żyć. Robiłem dzisiaj streetching o 6:30 i jak debil patrzałem jak pięknie płyną chmury na niebie ;] Czaisz... ludzie do pracy w pośpiechu a ja na ogrodzie gapie się na niebo Nie musisz być najlepszy, najpiękniejszy. Masz być obecny. Tak proste a tak trudne do zrozumienia. There is so much vibration and beautifulness in each natures expression !
  19. Jeżeli jesteś skłonny a właściwie jeżeli masz chociaż trochę samozaparcia to mogę Cię poprowadzić a właściwie nawet zapewnić i dać gwarancje na to, że osiągniesz wagę jakąkolwiek chcesz nawet bez ćwiczeń. W obecnej chwili równe 72,3 kg na budziku przy 182 cm wzrostu. Ćwiczę w sumie codziennie- nie dlatego, że muszę ale dlatego że nadmiar energii mnie dosłownie rozwala. Bardzo głęboko siedzę w temacie ketozy. Jem praktycznie jeden posiłek. Ketoza odblokowała mi największy życiowy potencjał. Panowie lepszej autopromocji zrobić nie szło:D Idea z jednym posiłkiem wyszła od tego gościa: Bardzo inspirujący jest ten gość. Nie wiem ile w tym prawdy, a ile koksu ale jego filmy dają rade:
  20. Hah pamiątki:D Jak pamietam to przy rozstaniu wyjebalem wszystkie pamiątki mojej byłej prosto przed jej furtką na oczach jej matki:D jaki człowiek głupi był a jaki znerwicowany pozniej po powrocie do domu robiłem porządki i wszystko co wiązało się z imieniem "Daria" wiązało się też ze słowami "do śmieci Ty kurwo" Jedyne co mi dzisiaj po byłej zostało to iPhone 6S+. Sorry Panowie ale tego do kosza nie wywalę
  21. Ten moment gdy ktoś wypisuje Twój nick na jakims forum... ..."kurwa czy to już? Czy już jestem sławny ?" Chlopaku jeszcze dluuuuuuga droga przed Tobą. Poznanie schematu to jedno. Poznanie kobiet to drugie. Samopoznanie to trzecie. Moja historia: po 3 latach nauki "o sobie" czasami już myśle że ja i moja podświadomość to dwie najlepsze połówki... że już osiągnąłem szczyt, ze znam siebie, ze "connected with the nature", ze forma zdrowie pieniądze i same życiowe kąski. Az tu kurwa nagle dzień jak wczoraj- jeblem wszystko i nawpierdalalem się słodkiego i w dupie reszta Co do kobiet kolego... 6 letni horror związkowy i odwyk 3 letni również za mną. Dopiero ostatnio patrząc na jedną Pannę powiedziałem sobie "chyba czas na coś poważniejszego". Uwierz mi- przez okres bycia "singlem" nauczyłem się bardzo dużo. Tylko to trzeba zrozumieć, uczyć się i być świadomym- obserwować innych i przede wszystkim siebie. Teraz prawda jest taka że jeszcze "gówno wiesz" - i bez urazy oczywiście bo sam zobaczysz jak często bedziesz mówić- tak jak qbacki powiedział "jeszcze gówno wiem";] PS. sam często to do siebie mówię;]
  22. Oczywiście, że tak powinno być. Każdy powinien mieć prawo wyboru, prawo decyzji przede wszystkim świadomej. Moim zdaniem najgorszym podejściem jest narzucanie czegoś z góry ZWŁASZCZA GDY JESTEŚMY W PIERWSZYCH LATACH SWOJEGO ŻYCIA!! Podświadomość jest wtedy bardzo podatna na sugestie, koduje wszystko co później odbije się w Twoim dorosłym życiu. Gadanie o Bogach i innych szajsach nie tylko w kwestii wiary jest wpajaniem czegoś w naszą głowę co później skutkuje działaniem według schematu -> patrz matrix względem kobiet itp. Mój ojciec nadal nie może pogodzić się, że nie chce wchodzić w związek, że nie chodzę do kościoła,że nie wierze w (wpisz sobie co tu chcesz), że nie mam normalnej pracy na etacie,że zrezygnowałem ze studiów, że nie jestem jak inni. Dlaczego mu to nie odpowiada? Bo jest nauczony od małego: bądź pobożny, studia, praca, rodzina, (białorycerstwo po drodze:P ). Ale to nie jego wina. To wina tych którzy mu to włożyli do głowy gdy podświadomość była w stanie "przyjmuje wszystko do siebie bo chcę żebyś przetrwał człowiek). Ja z tych schematów wyszedłem. Wymaga to czegoś więcej niż ciężkiej pracy. Dlatego uważam, że dziecko ma korzystać z życia, ma odkrywać świat i zapisywać go w głowie tak jak sugeruje mu własna intuicja.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.