Nie tylko ludzi pod respiratorami wykańczaja chociasz mojego dziadka na 99% tak samo załatwili odłaczajac od respiratora po dwóch tygodniach, lat 89. (Tak to eutanazja, też tak uważam)
Jest jeszcze takie podejscie do raczej starszych pacjentów już w podeszłym wieku, żeby wdrażać leczenie mimo mocnych przeciwskazań, ze owe leczenie sie nie powiedzie.
Gdy byłem w gabinecie lekarskim u onkologa z moim dziadkiem to lekarz mnie się pytał czy bede w stanie dziadka dowozic na radioterapie czy jesli bedzie wolne miejsce to mają go zatrzymać w szpitalu? Zapytałem jak było by lepiej według pana lekarza zostawic dziadka na tydzien w szpitalu czy dowozic codziennie ponad 70 km (dziadek wtedy 87 lat)
Lekarz onkolog w wieku 60 lat odpowiedział spokojnym i cichszym głosem tak żebym ja to usłyszał, "lepiej żeby pan go dowoził bo jak zostanie u nas to czesto jest tak że pacjenci już zywi nie wychodzą"
Powiedział to z powagą.
Dwa lata później w innym szpitalu zaczeli dziadkowi skrzep na sercu rozpuszczać mimo że w tym wieku to było niemal pewne że istnieje wysokie ryzyko uśmiercenia a jednak to "leczenie" wdrożyli i po kilku dniach owego "leczenia" dziadek już leżał pod respiratorem.
Dwa tygodnie później rzekomo zmarł, a na 99 % go odłączyli.