Skocz do zawartości

Wielki Mistrz Zakonu

Starszy Użytkownik
  • Postów

    272
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Wielki Mistrz Zakonu

  1. Życie to balans pomiędzy nadmiarem a niedomiarem dowolnego parametru. W tym przypadku pomiędzy naiwnością a przezornością. Wszystko byłoby w porządku, gdyby żaden człowiek wbrew swojej woli nie musiał dokładać do tego cyrku ani złotówki i darwinizm natychmiast przywróciłby poczucie rzeczywistości.
  2. Dwie kwestie: -> problem z brakiem towarzystwa, to problem z Tobą czy z otoczeniem? (tak, to istotna różnica) -> pamiętaj, że prąd płynie od plusa do minusa, w przełożeniu na stosunki społeczne - od wyższego do niższego potencjału. To, że Cię to piecze jest całkowicie zrozumiałe i to czy jesteś w stanie to okiełznać zależy od odpowiedzi na pierwszy punkt.
  3. Bo życie polega na balansowaniu pomiędzy nadmiarem, a niedomiarem dowolnego parametru. Nadwyżka spowoduje skłonności malejące, a niedobór skłonności wzrastające. Która strategia jest właściwa? A to zależy dla kogo, w jakich okolicznościach i z jakimi parametrami mierzy się z otoczeniem. Dla jednego redplill będzie idealny, dla innego bluepill, a dla jeszcze innego blackpill. Chociaż rzeczywiście zachowania mocno bluepillowe osób kompletnie nieświadomych są często niszczące, ale to też może być względne.
  4. @Miszka No właśnie... w wojnie na Bałkanach w 3 lata było 2 mln uchodźców, a tu tyle w dwa tygodnie. Takiej sytuacji nie było chyba nigdy przedtem. Dzisiaj koncerty w Kijowie można urządzać. Sądzę, że trzeba ostrożnie zważyć i ocenić jak jest w rzeczywistości. Poza tym... Polacy świetnie sobie poradzili z uchodźcami na własną prywatną rękę. Każdy kto uznał, że może i, że trzeba, to pomógł. I państwo od tego niech się trzyma jak najdalej. A tymczasem co mamy? Co to w ogóle ma wspólnego z wojną? To wygląda jak zorganizowana naprędce operacja przesiedlenia. Ja nie wiem, ja wyciągam wnioski z tego co widzę. Tym bardziej, że nasi przebierańcy mówią, że jesteśmy sługami narodu ukraińskiego, a prezydent belwederski mówi, że między Polską a Ukrainą faktycznie nie będzie granic. Czyj program realizują ci ludzie? Bo na pewno nie Polski. A nie? Może mnie coś ominęło...
  5. Bo na każdą akcję jest reakcja. Jeżeli rząd rozsypuje im forsę za nic (naszym kosztem) - i tą sprawę potrafią od strzała załatwić, to my bierzemy pod uwagę cały kontekst, również te sprawy, których jakimś dziwnym trafem od wielu lat załatwić nie sposób. Oczywiście. Bo Ukrainiec w Polsce i Ukrainiec w Niemczech, to nie jest tożsama sytuacja. To nie jest spór o rację, tylko spór o siłę. Zachowujecie się tak, jakbyście w domach drzwi nie zamykali na klucz.
  6. Dlatego, że gwałtowny wzrost liczebności kurew w populacji będzie skutkował tym, że porządna dziewczyna, która zaplącze się w ich gąszczu dostanie rykoszetem i będzie traktowana jak te właśnie kurwy. Tak samo jak piłkarz, który jako jedyny w meczu będzie odznaczał się niezwykłą walecznością, w przypadku przegranego meczu, będzie w przegranej drużynie i poniesie wszystkie konsekwencje przegranej.
  7. Mogą, ale nie muszą. Tu nie chodzi nawet o żaden związek, ale o samo poczucie bycia atrakcyjnym dla kobiet. Jak chcesz sobie spreparować takie wrażenie bez ich (od kobiet) pozytywnego prawdziwego feedbacku? To jest podobna sytuacja do tej, w której ktoś próbuje wytłumaczyć innemu jak smakuje owoc, który ten drugi nigdy nie jadł. Można uczyć się mądrze zarządzać postępowaniem z kobietami i relacjami z nimi, ale potrzeba drugiej płci istnieje od tego niezależnie czy ktoś zna reguły czy nie. Brak znajomości reguł wszystko niszczy, a nie to, że ktoś jest dla kobiet atrakcyjny. Nie róbmy sobie jaj.
  8. Dlatego, że działanie człowieka jest w takim samym stopniu zależne od niego samego jak i od otoczenia, z którym oddziałuje. Świetnie. To nic, że najsilniejszy biologiczny imperatyw idzie do diabła i koleś czuje, że ma mniejsze szanse na reprodukcję. Jak nie masz nóg, to powinieneś się cieszyć, przynajmniej sobie ich nie odmrozisz w zimę. Życie w samotności jest lepsze, o ile jest z wyboru. Możesz dwadzieścia razy zdawać prawko, olać temat i powiedzieć, że w sumie nie jest ci potrzebne i dobrze, że nie zdałeś. Naprawdę?
  9. Polski już nie ma. Realizuje każdy program sterowania po trochu, tylko nie polski.
  10. @Brat Jan Do ludzi to będzie wyglądało tak, że statycy mają przywiązanie do zasad, więc wierność/przyjaźń/solidarność z drugim człowiekiem będzie dla nich wartością samą w sobie. Co do dynamików (egzo i endo), to coś co nazwiemy przywiązaniem do ludzi będzie występowało do takich, którzy umożliwiają mu realizację jego własnych dynamicznych dążeń (czyli egzo do takich, którzy ułatwiają wydawanie energii, a endo do takich, którzy ułatwiają jej oszczędzanie). Im bardziej dynamiczny charakter (w dowolną stronę) tym trwałość przywiązania jest mniejsza. Ja przynajmniej tak to widzę. Jeszcze wartą uwagi jest sytuacja, w której mamy sympatię adoracyjną lub protekcyjną, tj. następczość klas charakteru. Występuje stereotypowo pomiędzy mistrzem a uczniem.
  11. Wszystko wskazuje na to, że jest to skutkiem dynamizmu. Tylko (albo aż) statycy są przywiązani do miejsca, dynamicy takiego przywiązania nie mają i to są naturalne i normalne skłonności. I stwierdzenie banalne, acz niekoniecznie oczywiste dla wszystkich: każdy człowiek w danym momencie znajduje się w najlepszej możliwej dla siebie pozycji. Ludzie nie podejmują dobrych i złych decyzji tylko takie, do których warunki wystąpią najszybciej.
  12. Otóż to. Dochodzę do takich samych wniosków. 98% populacji myśli, że zmagamy się z siłami przyrody, niestety jest gorzej. Zmagamy się z ludźmi niebezpiecznymi, całkowicie pozbawionymi skrupułów. To współczesna wersja Czerwonych Khmerów tylko poprzebierana w garnitury.
  13. Z braku empirycznych doświadczeń na własnym organizmie, ale zwabiony tematem ryzykuję odpowiedzieć: Tej odpowiedzi jestem najbliższy. Czym jest tak naprawdę władza? Otóż władza, to nic innego jak umiejętność przekształcania otoczenia zgodnie z własnym interesem. Można to oczywiście robić na różne sposoby, ale liczy się wektor wypadkowy. Jako, że otoczenie jest sprzężone z samcem, jedno nieustannie wpływa na drugie. Można przyrównać do siebie dwa przeciwstawne przypadki: w jednym, to otoczenie przekształca samca, a w drugim to samiec przekształca otoczenie. Im bardziej mężczyzna zbliżony jest do drugiego przypadku, tym większe wzbudza w kobiecie podniecenie seksualne. Wyobraźmy sobie, że mamy słabego samca, który nagle wygrywa w totka, tym samym stając się właścicielem fortuny. Czy to zaczyna podniecać kobiety? Śmiem przypuszczać, że nie. Czy to zaczyna przyciągać kobiety? Śmiem przypuszczać, że tak. Wygrana w totka nie była spowodowana zmianą parametrów sterowniczych mężczyzny, który wygrał. Jest on dalej tak samo słaby, ale po wygranej zaczął skuteczniej przekształcać otoczenie. To powoduje przyciąganie kobiet, ale nie powoduje wzrostu podniecenia. Wygrana w totka została spowodowana niemal przypadkowym ruchem samca i nie jest ona wynikiem niczyich umiejętności. Zmiana sprzężenia samiec-otoczenie została spowodowana przez same otoczenie (wygraną w totka można - mimo, że zainicjowana przez faceta - potraktować jak przypadkowy bodziec z otoczenia), a więc poprzez zmianę bodźca wchodzącego do systemu, a nie przez jego reaktywność (przez parametry własne systemu). Podobnie będzie miała się rzecz w przypadku samca, który urodzi się w rodzinie królewskiej. Z definicji niemal ma on bardzo dużą możliwość zmiany otoczenia na własny użytek (służące itd), ale jeśli ma słabe parametry własne, to na skutek oddziaływań innych ludzi może na przykład dać sobie wchodzić na głowę, robić co każą mu inni, dawać się ośmieszać i inne tego typu rzeczy. Formalnie jest ona dalej księciem, ale jego wektor oddziaływań na otoczenie jest malejący. Przyciągnie on wianuszek kobiet, ale będą go skubać coraz bardziej, a co za tym idzie spadnie samo podniecenie seksualne
  14. Nie pytaj co rząd może zrobić dla ciebie dobrego, pytaj jak temu zapobiec.
  15. @Mosze Red Czy płynie z tego faktu (tego, który wyjaśniłeś) jakaś użyteczna informacja?
  16. Odsyłam do teorii dynamizmu charakteru Mazura. Spoiler: dynamizm to stosunek rozbudowy tworzywa do jego starzenia. Jak tworzywo się szybciej rozbudowuje, to mamy dynamizm dodatni, jeśli odwrotnie, to ujemny. Czyli coś co po psychologicznemu nazywamy ekstra- i introwertyzmem. Zmienić można tylko to, co się da zmienić (nie wszystko, ale też nie nic).
  17. To czy zmiany klimatu są dziełem człowieka czy nie, to jest tu najmniej istotne. Zmiany klimatu (a ściślej walka z nimi) to gra o niepełnej informacji co czyni ją bardziej grą probabilistyczną o bardzo wysokiej stawce. Możliwe są takie konfiguracje: 1) zmiany klimatu to fikcja 2) zmiany klimatu to fakt: a) o istotnym wpływie człowieka b) o marginalnym wpływie człowieka Punkt 1) kończy dyskusję. Punkt 2a jest ogniskiem sporu i przy nim zostańmy. Zmiany klimatu to proces powolny nawet w tym przypadku. Jest to skutek uboczny konkretnych działań, a nie jest on celem samym w sobie (nie emitujemy gazów cieplarnianych po to by zmienić klimat, tylko po to by zoptymalizować swoje położenie). Zmiany klimatu to nie postulat, a substytut. Z tego wyciągamy wniosek, że są one zjawiskiem niezorganizowanym i nie ma tutaj nikogo, kogo by można o to obwinić (tak samo jak fakt istnienia pojedynczego nawet człowieka na ziemi, który powoduje degradację terenu i zużywanie zasobów, taka już natura tego świata). Walka z klimatem zaś jest już postulatem i zjawiskiem zorganizowanym, więc musi posiadać organizatora (kogoś kto za to odpowiada i o tym decyduje). Kilka przemyśleń empirycznych: od początku istnienia ludzkości, z tego co pamiętam to datuje się to na ponad dwa miliardy lat, klimat musiał się zmieniać i to w stopniu istotnym, i nie spowodowało to przerwania ciągłości gatunku ludzkiego. Wniosek taki, że pomimo bardzo niskiego wtedy poziomu człowiek musiał sobie z tymi zmianami jakoś poradzić. Zgaduję, że przy dzisiejszym poziomie, technologii i kreatywności ludzi też sobie z tymi zmianami poradzą jakiekolwiek by one nie były, a zmiany te są mimo wszystko dalej powolne. Jeżeli zmuszają nas do adaptowania się do restrykcji pandemicznych, energetycznych, wojennych i innych wywołujących ogromne kryzysy w tak krótkim czasie, to z prawami natury mielącymi swe zmiany bardzo powoli też sobie poradzimy. Ludzie żyją w różnych strefach klimatycznych, od zimnych i suchych po gorące i wilgotne, i radzą tam sobie. Przy czym jak wspomniałem - te zmiany klimatu są zjawiskiem niezorganizowanym a walka z nimi już tak. Wojna ta będzie dużo bardziej gwałtowną zmianą struktury ludzkości niż zmiany spowodowane klimatem. Szkodliwości gwałtownej zmiany struktury mam nadzieję tłumaczyć nie muszę. Cała ta wojna z klimatem jest o tyle specyficzna, że niezależnie od ilości mocy włożonej w tę walkę nikt nie będzie w stanie powiedzieć czy wygraliśmy tę wojnę czy przegraliśmy. Nawet brak postępu w tej walce po 50 latach od jej rozpoczęcia może być tłumaczony, że gdyby nie ona, to byłoby znacznie gorzej (płaćmy nawet 20 zł za paliwo, ale dzięki temu nie spadają nam bomby na głowę - coś ten mechanizm wam przypomina?). Tego nikt nie wie i wiedzieć nie może. Z drugiej strony głoszą to ludzie, którzy twierdzą, że biologiczny mężczyzna może rodzić dzieci, a więc ich moc diagnostyczna rzeczywistości pozostawia wiele do życzenia. Ba, pokusiłbym się o stwierdzenie, że ich diagnoza nie powstaje w wyniku sprzężenia z otoczeniem (obserwacji empirycznych i badań) tylko na skutek sprzężenia z samym sobą (tj. urojeń). Mamy do czynienia z sytuacją, gdzie ktoś próbuje nas poczęstować najpiękniejszym prezentem, którego prawie nikt nie rozumie i nie potrafi ocenić jego wartości. Tym prezentem jest uratowanie planety. Rozumiem, że taki wspaniały prezent jest wart nawet ludobójstwa, bo to, że te wszystkie wymysły o zakazie samochodów spalinowych, kryzysów energetycznych (a dojdzie jeszcze zakaz spożywania mięsa i kilka innych wymysłów) doprowadzi do ludobójstwa, to chyba tłumaczyć nie muszę? Czerwoni Khmerzy w Kambodży robili dokładnie tak samo. Wszystkich do pracy w polu - 3 tony ryżu z hektara, mordowanie każdego objawiającego symptomy miejskiej inteligencji z wyłączeniem ścisłego kierownictwa czerwonej bandy. Chłopu można było zabrać motocykl, bo należał on (motocykl) do Angkar i był potrzebny realizacji ideałów rewolucji. Tej rewolucji nie rozumiała 1/3 mieszkańców Kambodży i musieli przepłacić za to życiem. Obawiam się, że mamy coraz mniej czasu, by zrozumieć ten najpiękniejszy prezent, bo tolerancji, dla tych, którzy go nie zrozumieją nie będzie.
  18. Głównym problemem energii jest dynamizm. To parametr raczej niemożliwy do zmiany albo co najwyżej bardzo trudny. Porno zaburza równowagę energetyczną dokładnie tak samo jak standardowy seks z punktu widzenia fizjologii. Problem z porno, to procesy informacyjne zachodzące w człowieku, które z seksem są mocno skojarzone - zgaduję za pomocą tendencji źródłowych. Innymi słowy... porno (i jednoczesna niewidoczność dla kobiet) może obniżyć energię osoby, która ma ją dużą (osoby o dodatnim dynamiźmie), ale niewiele pogorszy to osobom o dynamiźmie naturalnie ujemnym. Osoba przygnębiona najpewniej będzie podlegała sprzężeniu dodatniemu rozbieżnemu niszczącemu, a osoba z wysoką energią odwrotnie - sprzężeniu dodatniemu uzdrawiającemu. Wiele też zależy od stosunku informacji do energii - tj. czy osoba o naturalnie dodatnim dynamiźmie ma tak popsute procesy informacyjne, że skutecznie hamują rozpraszanie energii. U takich osób naprawienie środowiska informacyjnego przyniesie bardzo dobre rezultaty w przeciwieństwie do osoby o dynamiźmie ujemnym. Tej zaś energii nie przybędzie, ale może przekierować swoje informacyjne właściwości na swoją korzyść. Trochę to skomplikowane, ale kombinacji i ich przyczyn również jest wiele.
  19. W dzisiejszym świecie słaby samiec jest dla kobiety szumem informacyjnym. Różnica potencjałów pomiędzy nim a otoczeniem jest na tyle mała, że jest niewychwycona przez kobiecy receptor. Równie dobrze możesz przeanalizować procesy myślowe psa obwąchującego ogryzkę jabłka. Moc diagnostyczna takiego badania będzie taka sama albo i nawet większa.
  20. To jest połowiczna prawda. Też się nad tym zastanawiałem, ale jest druga strona medalu. Wraz ze wzrostem informacji (jej dostępności i ilości) informacje użyteczne sterowniczo stają się szumem. Coraz więcej energii potrzebne jest na wyodrębnienie jej z tła, co może przynieść efekt wręcz odwrotny, tj. społeczeństwo powinno być coraz bardziej świadome zagrożeń, a obserwujemy sytuację dokładnie odwrotną, są głupsi niż ustawa przewiduje. Do tego dochodzi zarządzanie informacjami, czyli sterowaniem sygnałami wejść-wyjść, bo jak wiemy systemy sterują się tylko takimi bodźcami, które do nich dotrą.
  21. Tu są tylko (albo aż) dwa aspekty. Po pierwsze jesteśmy zniewoleni informacyjnie (system steruje się tylko bodźcami, które do niego dotrą), a po drugie nie mamy sił witalnych do obrony czegokolwiek. Uważam, że nasz los jest już właściwie przesądzony.
  22. Świat ostatnio bardzo przyspieszył i obawiam się, że przyspieszenie to będzie tylko narastać. Stąd też również nie planuję długoterminowo. Wręcz bym powiedział, że moje "aspiracje" zaczynają redukować się nie do walki o pozycję w stadzie, ale do samego przetrwania, bo przestało to być już takie oczywiste.
  23. Oczywiście, że się nie spina, ale... kto powiedział, że musi się spinać? Dochód podstawowy oprócz absurdu i katastrofy ekonomicznej powoduje całkowite ujarzmienie ludzi. I to jest jego głównym celem, a nie to czy to się zepnie czy nie. W Korei Północnej system też się nie spina, ale paradoksalnie działa. Nieważne, że tam ludzie na prowincji umierają z głodu - system trwa, to znaczy, że działa. Pieniądze zawsze można dodrukować, a bez gotówki to i tego nie trzeba robić. Na normalnym rynku istnieje jeden homeostat. Homeostat równowagi całego społeczeństwa rozproszony na poszczególne elementy - ludzi. Każdy punkt rynku reaguje na naturalnie bodźce kupna-sprzedaży. W sytuacji dochodu podstawowego system dzieli się na dwa homeostaty - jeden centralny, który sypie forsą (władza) i homeostat pozostałych, którzy dostają, bo nie mają innego wyjścia dostać inaczej (albo jest to sukcesywnie i systematycznie utrudniane). Homeostaty te mają sprzeczne cele (pomimo ładnych deklaracji). Sytuacja prowadzi do ostatecznego końca takiego, w którym mamy do czynienia z paradoksem doskonałego niewolnika i doskonałego pana. Jest to sytuacja teoretycznie bez wyjścia. To system podobny do niewolników w Egipcie budujących piramidy.
  24. To kontrolowany lot ku ziemi. To scyfryzowany polpotyzm skrzyżowany z trockizmem. Uważam, że szansa na wykaraskanie się z tego szaleństwa jest taka jak to, że nasz krewny spóźnił się na samolot, który właśnie się rozbił.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.