Skocz do zawartości

Współlokatorzy i problemy z nimi.


Pitor

Rekomendowane odpowiedzi

Wiele osób, zwłaszcza przebywając za granicą, mieszka wynajmując pokój w domu, w którym przebywa jeszcze kilka innych, czasami zupełnie obcych osób. Tak się złożyło, że moja skromna osoba także znalazła się w takiej sytuacji i obecnie mieszkam z dwoma współlokatorami. Do tej pory bardzo dobrze się rozumieliśmy, mieliśmy do siebie zaufanie i nikt nie zgłaszał poważniejszych zastrzeżeń do zachowań innych. Poza drobnymi nieporozumieniami dotyczącymi np. brudnych naczyń czy sprzątania, co wydaje mi się normalne w takich okolicznościach. Kilka dni temu jeden z lokatorów kupił mieszkanie i się wyprowadził. Na jego miejsce przyszedł zupełnie obcy facet i niemal tego samego dnia zauważyłem, że zaczęło znikać jedzenie. Zamówiłem pizzę, zjadłem połowę, a resztę zostawiłem na następny dzień. Jakie było moje zdziwienie, kiedy postanowiłem ją dokończyć, a tu połowa z tego co zostało, zniknęła. Kupiłem w niemieckim Lidlu kiwi i włożyłem do szafki. Było 6, zostały 4. Drugi lokator, z którym znamy się od dziecka, także zauważył podobne zjawisko. Ogórek sam się ukroił, owoce znikają w magiczny sposób, bułka do pracy została skrócona o połowę.

Aby nikogo bezpodstawnie nie oskarżać, poczekałem, aż wszyscy będziemy w domu i poprosiłem ich o rozmowę. Nowemu zakomunikowałem, co mi zniknęło od kiedy się wprowadził i powiedziałem, że głupio to trochę wygląda. Nie mówiłem mu wprost, że to na pewno on, bo nie złapałem go za rękę i wiedziałem, że odbierze to jako atak. Przyznał się do pizzy i powiedział, że owoców to on nie je. To może mamy krasnoludki pod schodami? Odrzekłem, że jak chciał się poczęstować, to wypadało najwpierw spytać.

I teraz pytanie za 100 punktów. Co zrobić w tej sytuacji? Na razie zamierzam zaczekać i zobaczyć czy zakupy dalej będą znikać. Wtedy powrócimy do tematu.

Czy ktoś z Was także miał takie akcje? Pomyślałem, że opiszę, to może ktoś skorzysta. Proszę też o rady, jak w tej sytuacji się zachować. Porady typu "strzał w zęby" nie wchodzą w grę. Problemy prawne nie są mi do niczego potrzebne. Wszystko załatwiamy kulturalnie i najprzyjemniej jak się da w zastanych okolicznościach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Papie Smerfowi zdarzały się podobne sytuacje.

 

Jeśli prośby i groźby nie pomagają, a winę podejrzanego można niemalże stwierdzić ze stuprocentową pewnością, to należy się uciec do poważniejszych metod.

 

Udajesz się do apteki po środki przeczyszczające (laxatives) i jeśli nowy domownik jest tak łasy na różnorakie pizze, to zamawiasz świeżutką, jesz połowę, a potem rozkruszasz kilka tabletek, wsmarowując je w pizzę, po czym zostawiasz ją na widoku, aby jegomość się poczęstował resztkami, gdy zaatakuje go Mały Głód.

 

Manewr powtarzasz do znudzenia, faszerując wszelakie pożywienie przeznaczone dla wyżej wymienionego.

 

Tylko uważaj, żeby samemu niczego nie zjeść i ostrzeż kumpla.

 

Inna możliwość - dzwonisz do landlorda i przedstawiasz sytuację, a następnie stawiasz mu ultimatum, że jeśli nie wypowie umowy gościowi, to się wynosicie z kumplem. Jeśli jest kumaty, to pogoni typa zamiast was.

 

Taktyka no mercy, jeśli jest tak bezczelny, to będzie sobie użyczał waszych szamponów, mydeł, chusteczek itd.

 

Macie na chacie PASOŻYTA.

 

Musicie go zdeptać butem, bo z chamstwem nie ma co rozmawiać. Jeszcze wam prosto w oczy kłamie błazen, come on!

 

Z wyrazami szacunku,

Ważniak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Miałem podobnie. Gość zarabiał więcej ode mnie, chwalił się jaki to on samochód nie ma, jaką on ma dziewczynę wspaniałą. Gość kradł moje rzeczy, grzebał mi w telefonie a był typem człowieka który nie umie sobie podgrzać pizzy. Żadnego żarcia sobie nie umiał zrobić, i gdyby nie jego ojczym to by chyba żarł na mieście i dostawał wpierdol ode mnie codziennie. 

 

Dla takich 0 litości wywalcie go. Zgłaszać jedno występki i zrobić podpuchę w żarciu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zglosic wlascicielowi, ze nie podoba sie nowy lokator  i dajecie ultimatum temu podjadaczowi. Jesli poprawy brak, mowicie wlascicielowi ze albo wywala tego lokatora i daje innego albo wy opuszczacie lokal i tyle (chyba nie brakuje innych mieszkan do wynajecia) :) Krotko i na temat, po co sie bawic w jakies gierki, podchody i inne takie.

Edytowane przez Unhomme
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Okazało się, że kolega nie tylko lubił poczęstować się cudzym jedzeniem, ale dodatkowo kusiły go także cudze pieniądze. Zniknęły 2 karty debetowe kiedy był sam w domu. Wrócił po 2 dniach i się zdziwił, ponieważ nie mógł otworzyć drzwi, w których wymieniliśmy zamki. Sprawa zgłoszona na policję. Raczej go więcej nie zobaczymy.

Dla wszystkich, którzy mieszkają w jednym domu z obcymi osobami mała rada. Zawsze zwracajcie uwagę na pierwsze wrażenie. Koleś od samego początku wyglądał podejrzanie. Chyba wciągał coś nosem. Nigdzie nie pracował, bo w nocy gdzieś łaził, a w dzień spał do południa.

Dziękiu tej akcji nauczyłem się, że takie sytuacje należy ucinać w zarodku. Od razu wypad i tyle. Żadne rozmowy tu nie pomogą, bo rozmawiać można tylko z kimś w miarę rozsądnym a nie z narkomanem czy alkoholikiem, dla których liczy się tylko kolejna działka.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.