Skocz do zawartości

Nie wystarcza mi na życie


lekkiepióro

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mam pojecia, jak można tyle zarabiać po studiach... Mój kumpel z pod Olsztyna (najbiedniejszy rejon polski) zarabia okolo 2,700 na stacji paliw, a jest po technikum.. Dodam tylko, że pracuje okolo 16-18 dni w miesiacu. Do tego dochodzą zniżki na paliwo itp..

 

Ostatnio bedąc w Polsce, zobaczyłem ogłoszenie "praca na magazynie 16zl/h". Babcia mi powiedziałą, że ciągle je tam przyklejają, bo nie ma ludzi do pracy. Może masz doła po rozstaniu, i nie myślisz racjonalnie? Postaraj sie (latwo powiedzieć) odpocząć psychicznie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą Wrocław na równi z Warszawą to najdroższe miasto, jeśli Twój zawód we Wro nie jest dobrze opłacany to przeprowadź się do tańszego miasta. Sam chciałem mieszkać we Wrocławiu jednak skoro zarobie tyle samo we Wro co w Kaliszu to po cholerę tracić ogrom kasy skoro Kalisz jest 2x tańszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Byłybiałyrycerz napisał:

@Pawel93 Wierz mi ale czekałem na ten komentarz i jak widać długo nie musiałem ;). 

Tak samo jak i ja długo nie musiałem czekać na odpowiedź z Twojej strony

 

moim zdaniem nie powinieneś pisać, że zarabiasz po 6000 - 7000 pln miesięcznie bo to serio wstyd jest

 

Tak na serio 7k pln to jakieś 130 000 rubli tak więc jesteś raczej w niższej strefie niż w przeciętnej.

 

Gdybym zarabiał tyle co Ty to wstydziłbym się o tym pisać nawet anonimowo :D

Edytowane przez Pawel93
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Byłybiałyrycerz napisał:

Trzeba żyć jak człowiek a nie niewolnik, za takie pieniądze o jakich mówisz jesteś pozbawiony bycia wolnym człowiekiem.

Nawet jak masz 8-12 k miesięcznie to jesteś niewolnikiem. Masz nieco ładnie łańcuchy, może nawet złote, ale nadal jesteś zależny od systemu. 

 W społeczeństwie nie-niewolników jest bardzo niewiele, w pełni bardzo niezależnych. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Metody Jest to dla mnie gadanie kogoś kto tych pieniędzy nie ma by nie ruszyć dupy by je mieć i tak sobie usprawiedliwia że nawet jakby miał dużo więcej to i tak będzie niewolnikiem. Podzielam zdanie Pana Marka że prawdziwe szczęście ( boskość )można osiągnąć dopiero gdy zdobyliśmy dobra materialne. Poza tym niewolnictwo dla mnie to stan umysłu z którego trudniej wyjść niż z niewolnictwa biedy.

Edytowane przez Byłybiałyrycerz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Nieprawda. EGO nigdy nie nasycisz, ale nie wytłumaczysz tego człowiekowi, który wychował się, z indoktrynował się religią materializmu i musi otaczać się statusem, prestiżem, domem. 

 W psychologii istnieje nawet takie pojęcie jak kierat hedonistyczny. Nowy standard szybko staje się normą i chcesz więcej.... Twoje życie zaczyna przypominać chomika biegającego po kole. Chyba, że zaczynasz być świadomy, świadomy mechanizmów samodecepcji jakie stawiasz sobie sam. Dobra materialne są potrzebne, żeby funkcjonować, ale czynić z nich szczęście, błogość to obłęd - czysty hedonizm.

   

Edytowane przez Metody
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto powiedział że chce Ego nasycić ?, chce tylko zarabiać tyle by wybudować mały 120m dom, mieć jakiś dochód na boku by było na emeryturę i tyle. Miałem okazję obcować z człowiekiem z listy 100najbogatszych Polaków i wiem że takie życie nie jest dla mnie, nie potrzebuje helikoptera, kucharki czy sprzątaczki w domu. Jedyne czego mu zazdrościłem to domu z basenem pośród 10h posiadłości w lesie. Prawdą jest że człowiek ciągle chce więcej, teraz mam 6/7k ale gdybym chciał to mogę zarabiać 10k i wiesz co ? I nie idę tam gdzie tyle dają bo cenię sobie czas.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.09.2018 o 08:47, Imbryk napisał:

No niestety młody inwestor tak dostaje po dupie. Ale lekcja cenna, żeby być roztropniejszym.

Poznałeś trochę siebie, jakimi reagujesz emocjami na chęć zysku, jaki jest strach przed ryzykiem.

No i poznałeś co to lewarowanie, ma szczęście niewielkie bo Cię nie zrujnuje do konca życia.

Patrząc na to z tej strony nie stała się tragedia. Nawet wielu zawodowych traderów zaczynało podobnie, choćby Zaorski, który, jeśli dobrze pamiętam też przegrał pożyczone pieniądze - od mamy. Ale to niczego nie zmienia w mojej obecnej sytuacji, zarabiającym traderem mam szanse się stać pewnie najszybciej po kilku latach. Do tego czasu problem zostanie ze mną.

Dnia 21.09.2018 o 08:47, Imbryk napisał:

Aha, i NIGDY się tym niepowodzeniem nie chwal swojej kobiecie. Będzie Ci wypominać zawsze przy kłótni o finanse, lub gdy bedzie miała ochotę Cię zgnębić ot tak, że gdyby nie Twoje straty 15 lat temu zanim się poznaliscie,  to dziś mielibyście za to piekną willę nad morzem. True story

Nie mam kobiety.

Dnia 21.09.2018 o 08:47, Imbryk napisał:

Straciłeś źródło dochodu i masz kredyt do spłacenia.

Czujesz motywację do rozwoju, wiekszych zarobków?

To jest może dobry moment na odbicie się od Twojego "lokalnego dna".

Czuję, życie mi wprost pokazało, że tą drogą donikąd nie zajdę, a tylko nabawię się kłopotów.

 

Dnia 21.09.2018 o 10:04, Brat Jan napisał:

"Upadłość konsumencka" ?

Nie sądzę, że spełniam warunki. Poza tym za wcześnie na to, jeszcze się nie poddaję. Biorę pod uwagę wynajem pokoju (od miesiąca systematyczne schodzę z ceną i zbliżam się do poziomu, który w końcu ktoś łyknie) - pokryje on ratę kredytu oraz jak najszybsze znalezienie najzwyklejszej, najprostszej, dostępnej od zaraz pracy i pracowanie 7 dni w tygodniu lub chociaż jeden dodatkowy dzień w tygodniu. Wówczas zarobiłbym 2500-3000 zł na rękę i rozwiązał problem płynności finansowej. Drugi skrajnie inny scenariusz to oddanie tego mieszkania i wyjazd za granicę (podobno wyjazdy do Holandii organizują bez przerwy co 2 tygodnie w firmie z którą rozmawiałem kilka mies. temu).

 

Dnia 21.09.2018 o 10:48, Metody napisał:

Rodzina jest od tego, żeby m.in sobie pomagać.

Rodzice dali mi trochę kasy w ostatnich dwóch miesiącach. Mogę przyjechać do nich zawsze coś zjeść. Z głodu raczej nie umrę. Ale wstydzę się i mam opory, żeby sam z siebie prosić ich o pieniądze.

Dnia 21.09.2018 o 10:48, Metody napisał:

Oszczędzaj co się tylko da. Jedz nawet suchy chleb i pij kranówę. Spokojnie, nic Ci nie będzie jak pożyjesz tak przez tydzień, dwa.

Czasami jak nie miałem kasy tak bywało. Na szczęście nigdy nie trwało to dłużej niż kilka dni, bo albo rodzice się zainteresowali albo zaprosili na obiad i dawali coś na wynos na kilka dni. I tak jakoś to się kręciło. Nie wiedziałem, że można wydać 100-200 zł na życie miesięcznie, a można.

 

Dnia 21.09.2018 o 10:48, Metody napisał:

Jak najlepiej teraz znaleźć pracę i to w miare dobrze płatną. Prawko B i dostawca wędlin itd. U mnie w trójmieście szukają kierowców na potęgę !

Kolega odszedł z tej mojej byłem firmy, bo znalazł pracę właśnie jako kierowca za 3000 zł na rękę, także jest to możliwe. Niestety nie zrobiłem jeszcze prawa jazdy. Miałem  w tym roku zapisać się na egzamin (i zorientować się, czy mój kurs sprzed kilku lat jest jeszcze ważny), ale bez przerwy nie mam pieniędzy.

 

Dnia 21.09.2018 o 11:01, The Motha napisał:

Nic tak nie budzi zwierzęcego instynktu jak wyzwania :) Paradoksalnie w sytuacji zagrożenia i wypadków losowych człowiek czuje że naprawdę żyje, to coś pięknego, czujesz sytuacje w której się znajdujesz każda komórką swego ciała

Jest to na swój sposób motywujące i jeśli z tego wyjdę w jakiś korzystny sposób, na pewno mnie to wzmocni. 

 

Dnia 21.09.2018 o 15:50, Byłybiałyrycerz napisał:

Powiem krótko, kup bilet do Niemiec czy. Anglii i zaczniesz żyć jak człowiek, robiąc zwykłą robotę bez języka będziesz lepiej żył niż tutaj za 3koła. Podziwiam Cię kolego i nie wiem czy jest to podziw pozytywny gdyż jak kur można pracować za 2k?

Wiesz, jak piłem tę kranówkę czasami używałem podobnych słów i zadałem sobie podobne pytania. Co ja k***wa robię? Dlaczego dłużej pracuję w pracy, z której nie wystarcza mi nawet na chleb do końca miesiąca? Pamiętam też sytuację, gdy starałem się o obniżenie raty kredytu i poszedłem do jednego z banków na rozmowę w celu złożenia wniosku. Gdy powiedziałem ile zarabiam pan od razu sprawdził w systemie, iż nie mam zdolności kredytowej na wzięcie u nich kredytu i z lekko ironicznym wyrazem twarzy powiedział, że muszę po prostu znaleźć lepiej płatną pracę. Krótko pisząc - to jest poniżające. Szukam innej pracy i chciałbym, aby się to skończyło, ale nikt w sprawie ambitniejszych stanowisk się do mnie nie odzywa i wszędzie niemal są wymagane przynajmniej 1-2 lata doświadczenia. Biorę pod uwagę wyjazd za granicę, ale jedyna oferta jaką znalazłem na teraz, to Holandia, praca w jakiejś fabryce na magazynie lub produkcji, zakwaterowanie w kilkuosobowych pokojach. Kolega był w podobnej pracy i opowiadał mi jak to wygląda. Praca - pokój, praca - pokój i tak w kółko z jakimiś interlokutorami, których niekoniecznie lubisz i niekoniecznie ładnie pachną, brak życia. Wrócił po roku, mówi, że wyczerpnay fizycznie i psychicznie i pier***li to, woli się męczyć, ale u siebie w domu, w Polsce. Wcześniej wyjeżdżał również wiele razy i mi odradzał takiego wyjazdu. Aczkolwiek może lepsze to za 4000-5000 zł miesięcznie, niż to co mam w Polsce. Przynajmniej nie miałbym problemu z pieniędzmi na jedzenie i spłatę podstawowych zobowiązań, a to już duży postęp. Rozważam tę opcję i na dniach podejmę decyzję.

Dnia 21.09.2018 o 15:50, Byłybiałyrycerz napisał:

człowiek powinien mieć dostęp do normalnego jedzenia, ubioru, samochodu chociaż niższej klasy i być wstanie spłacać kredyt. Obecnie sądzę się z pracodawcą i nie pracuje jednak zarabiam między 6 a 7k i jest to dla mnie totalne minimum by jakoś planować życie

Masz rację.

Dnia 21.09.2018 o 15:50, Byłybiałyrycerz napisał:

Trzeba żyć jak człowiek a nie niewolnik, za takie pieniądze o jakich mówisz jesteś pozbawiony bycia wolnym człowiekiem.

Tak właśnie się czuję.

Edytowane przez lekkiepióro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, lekkiepióro napisał:

ale bez przerwy nie mam pieniędzy

Tu mnie się rzucił na oczy tenże cytat, dalej już nie czytałem:

 

2 godziny temu, lekkiepióro napisał:

Niestety nie zrobiłem jeszcze prawa jazdy. Miałem  w tym roku zapisać się na egzamin (i zorientować się, czy mój kurs sprzed kilku lat jest jeszcze ważny), ale bez przerwy nie mam pieniędzy

No to stary Ty się zastanów jakie masz priorytety w życiu, bo ten kawałek trochę o tym mówi.

 

Dzisiaj prawko B jest potrzebne, a jak widzisz takie C+E czy jak zwał te literki to bilet wstępu do lepszego życia.

 

Do prostych prac nawet, szef chce byś gdzieś zajechał szybko na pocztę z paczką a Ty mu mówisz że legalnie nie możesz. Następnym razem Cię nie poprosi.

 

Priorytety, czyli:

miałeś KILKADZIESIĄT TYSIĘCY na rozpierdolenie w pseudoinwestycje w bitcoinach, ale nie przeznaczyłeś tysiaka czy dwóch na prawdziwą inwestycję w PODSTAWOWE uprawnienie naszych czasów, dające wolność i bilet wstępu do różnorodnej pracy.

 

Przemyśl sobie jakie masz priorytety i czemu tak decydujesz i może tym razem pożycz od Rodziców chociaż na egzamin na prawko.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na razie trochę ogarnąłem sytuację. Wynająłem pokój za 700 zł. Znalazłem pracę na magazynie za 2400-2600 zł. Jeżeli zrobię 2 dni nadgodzin to zarobię nawet ok. 3150 zł. To spokojnie wystarczy mi na opłaty i na życie.

 

Mam też ofertę pracy jako górnik w Austrii. Praca 3 tygodnie tam i powrót na 2 tygodnie do Polski. Stawka 10 euro, zakwaterowanie w cenie. Miesięcznie, wliczając w każdy miesiąc tydzień wolnego zarobiłbym 6400 zł. Po opłaceniu mieszkania zostałoby mi 4600 zł, licząc tam 1200 zł na życie (nie wiem czy nie za mało) i 400 zł w Polsce na życie, mógłbym odkładać 3000 zł miesięcznie. System pracy mi odpowiada, bo nie rozstawałbym się zupełnie z Polską, no i miał coś z tego mieszkania, które by tu i tak zostało. Po roku miałbym spłacony kredyt na kryptowaluty, po następnym roku spłacony kredyt na mieszkanie. Wówczas stałych opłat pozostałoby mi 1000 zł miesięcznie (tyle płacę za mieszkanie z opłatami, nie licząc raty kredytu) i już nigdy nie musiałbym się martwić o brak pieniędzy. Chyba tak zrobię.

 

 

Edytowane przez lekkiepióro
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Dnia 1.07.2018 o 14:30, lekkiepióro napisał:

Pytanie co ja robię źle, że muszę żyć na granicy ubóstwa? Czy żyjemy w tak popieprzonym kraju, że tutaj to normalne, czy to ja coś spieprzyłem po drodze? Czy ktoś ma podobną sytuację? Jesteście w stanie mi coś doradzić, jak z tego wyjść? Czasami, patrząc na moich znajomych, którzy są w związkach myślę sobie, że to w tym jest problem. Gdybym miał partnerkę zapewne mielibyśmy w budżecie drugie 2000 zł, wówczas możliwe jest w ogóle przeżycie. Zaś życie singla jest bardzo trudne ekonomiczne w tym kraju.

Bo życie singla zawsze jest droższe. To fakt. Również jestem singlem i żyję sam :D 

Wynająłem mieszkanie dopiero jak po roku firma zaczęła mi przynosić zyski.

Wcześniej wynajmowałem pokoje, średnio wychodziło z 750 wraz z mediami.

Zarabiałem wtedy około 2500 na rękę. 

Po prostu w tym kraju jest jak jest.

Nie o to chodzi w życiu żeby zapierdalać 7 dni w tygodniu tylko po to żeby podtrzymać funkcje życiowe... a czasami tak to wygląda. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, radeq napisał:

Udowodnij. 

Wynajem mieszkania samemu - 1100 + media / na osobę 1100 zł

Wynajem mieszkania we dwoje - 1100 + media / na osobę ~ 650 zł z mediami

 

Reszta zależy od indywidualnych ustaleń. 

Statystycznie wychodzi drożej.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, DoctorsAdvocate napisał:

Wynajem mieszkania samemu - 1100 + media / na osobę 1100 zł

Wynajem mieszkania we dwoje - 1100 + media / na osobę ~ 650 zł z mediami

Liczbowo wychodzi taniej, ale mieszkać w kawalerce z laską? Ilość przestrzeni też by wypadało podzielić na dwa + do tego masz laskę na głowie i zero prywatności, dodatkowo miejsce na kolejną szafę i inne pierdoły drugiej osoby.

Ja wynajmuję pokój, mam dwie koleżanki, które ze swoimi psiapsiółami wynajmowały całe mieszkania (w sensie zawsze układ dwuosobowy), średnio zawsze wychodziło je drożej o 200-400 zł niż mnie, gdziekolwiek by nie wynajmowały. Chociaż jak to laski zawsze chciały mieć jakiś "standard" więc wychodziło ostatecznie drożej, no ale chyba nie liczysz, że mieszkać będziesz z laską w jakieś norze? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, radeq napisał:

Liczbowo wychodzi taniej, ale mieszkać w kawalerce z laską? Ilość przestrzeni też by wypadało podzielić na dwa + do tego masz laskę na głowie i zero prywatności, dodatkowo miejsce na kolejną szafę i inne pierdoły drugiej osoby.

Technicznie w kawalerce 40m2 spokojnie da się mieszkać we dwoje. Jasne, masz rację. Tutaj za priorytet brałem liczby, koszty. Metematycznie jest taniej w dwie osoby. Kwestie logistyczno-organizacyjne tutaj pominąłem. Wiadomo że gdy żyjesz samemu masz całe pole walki dla siebie :D

 

Wiesz co....jakieś 4 lata wynajmowałem pokój również jednak gdy weźmiemy pod uwagę mieszkanie nie pokój wychodzi taniej w dwie osoby. 

Wynajmuję teraz właśnie kawalerkę za 1100 zł + media.

Z całą odpowiedzialnością nie jest to nora :D

Oczywiście apartament tez nie, ale warunki są jak najbardziej ludzkie. 

Spokojnie mógłbym w takiej kawalerce zamieszkać z kobietą.

Z reszta poprzednio mieszkała tutaj para. 

Whatever.. ^^ 

 

Wiesz o co chodzi :D

 

29 minut temu, radeq napisał:

średnio zawsze wychodziło je drożej o 200-400 zł niż mnie, gdziekolwiek by nie wynajmowały. Chociaż jak to laski zawsze chciały mieć jakiś "standard" więc wychodziło ostatecznie drożej,

To ma sens :D Baby zawsze wybrzydzają i kombinują.... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co za bzdury yotubera z mainstreamu.

Życie singla jest o wiele tańsze od życia w związku i wielokrotnie tańsze od małżeństwa. Zwłaszcza jeżeli zarabiasz powyżej tzw średniej krajowej. 

Pancia szybko zaopiekuje się Twoją kasą, uzna że czas już na remont, nowe meble, droższe auto, inny wystrój kuchni, nową pralkę, nową lodówkę, nową kanapę bo coś tam, itd.

Żona zaopiekuje się całością Twojego mieszkania i większością pieniędzy. Wyrzucając Cię z domu i ustalając alimenty na siebie i dziecko. 

Edytowane przez realista
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, realista napisał:

Pancia szybko zaopiekuje się Twoją kasą, uzna że czas już na remont, nowe meble, droższe auto, inny wystrój kuchni, nową pralkę, nową lodówkę, nową kanapę bo coś tam, itd.

Potwierdzone info ;)

11 minut temu, realista napisał:

Życie singla jest o wiele tańsze od życia w związku

Potwierdzone info :(

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie kurde smutno mi, też Inż Środowiska studiowałem, jednakże z happy endem. Widzę trochę siebie w Twojej sytuacji, mieliśmy podobne życia tylko ja więcej szczęścia. 

 

Cóż, było mi tak żal tego tekstu, że go nawet nie doczytałem.

 

Co ja bym zrobił. Ano, wrócił do rodziców, poważnie ogarnął dwa języki, może jakiś ciekawy zawód i ruszył za granicę. Nic cię tu nie trzyma a wjebałeś się w jakieś kosmiczne opłaty i życie z którym sobie nie radzisz. Masz 30 lat. Czas dorosnąć drogi Panie.

Edytowane przez Profesor Zak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Mała aktualizacja. Ogólnie ogarnąłem na chwilę pracę w tym w magazynie, niestety z zarobkami nie było tak kolorowo. Zarabiałem 2100-2400 zł. Nie dawali żadnych nadgodzin. Praca oczywiście ciężka, monotonna, bez perspektyw.

 

Podjąłem więc w końcu decyzję o wyjeździe za granicę. Na początek blisko, tanio i łatwo. Najbardziej dostępne były Niemcy i Holandia. Zaś najbardziej dostępna językowo Holandia. Jestem obecnie w Holandii, niestety sprawa okazała się nie być taka łatwa i przyjemna.

 

Po pierwsze dają mi tu 3-4 pracy, o czym nie było mowy i nie uprzedzono mnie na etapie rekrutacji. Pieniądze wystarczają spokojnie na przeżycie, a nawet opłacenie rachunków w Polsce (za moje mieszkanie), ale ostatecznie wychodzę na zero, nic nie jestem w stanie już z tego odłożyć. Po drugie to miejsce to obóz pracy dla Polaków, niestety. Normy, które tu wymagane są absurdalnie wysokie i co dzień jesteśmy poganiani, tzn. przychodzi miły pan z agencji i zwraca nam uwagę oraz próbuje poprawić naszą efektywność. Praca już sama w sobie jest ciężka, cały dzień dźwiga się ciężary, jeżeli zaś do tego dodamy tempo, w którym należy to robić, wychodzi absurd. Wyobraźcie sobie, że co niektórzy wciągają tutaj amfetaminę po kiblach, żeby robić tę wymaganą normę (nie wierzyłem w te opowieści, dopóki mojego kolegi z pokoju nie zaprosili na podobne "sesje"). A propos - każdy tutaj ćpa, nie poznałem człowieka, który by tego nie robił. Ludzie są mili, ale w większości uzależnieni od alkoholu albo narkotyków. Stoły na miejscówce mamy już tak białe od wiadomego proszku, że wygląda to jakbyśmy na nich co najmniej chleb robili.

 

Ostatecznie kolejny raz zatem podjąłem decyzję o zmianie pracy. I chyba tym razie znalazłem wreszcie coś, co było pisane dla mnie. Sporo lat w trakcie studiów przepracowałem w przeróżnych firmach ochroniarskich, zasadniczo tylko sobie dorabiałem, cieciowałem na recepcjach, etc. Ale, gdy zebrałem to wszystko do kupy wyszło całkiem ładne CV. A znalazłem ogłoszenie pewnej firmy, która szuka ochroniarza w systemie 2 tygodnie pracy i powrót na tydzień do Polski. Zakwaterowanie i przejazdy zapewniają. Pensja na poziomie 2 średnich krajowych w Polsce. Wreszcie praca nie za pośrednictwem agencji, tylko normalnej firmy. Czuję, że wreszcie znalazłem pracę, która pozwoli mi stanąć na nogi i, że pewne rzeczy w moim życiu miały sens, a na pewno wykorzystałem je tym razem na własną korzyść. Do tego, w niewielkim stopniu, ale zawsze choć trochę mam szansę podszkolić angielski i poużywać tego języka. Dobre jest też to, że mimo wszystko będę mógł załatwić większość rzeczy w Polsce i nie rozstanę się zupełnie z krajem, będę miał jakąś kontrolę nad pozostawionym tu mieszkaniem, no i tak naprawdę będę żył w Polsce, zaś zarabiał za granicą.

 

Jeśli w kolejnym etapie mojego życia uda mi się ogarnąć sprawy zarabiania na giełdzie, czy szerzej - skutecznego inwestowania zarobionych pieniędzy, będę na prostej drodze do zmiany swojego życia. W każdym razie z takimi zarobkami z pewnością po kilku latach będę wolny od kredytów i praktycznie wolny finansowo, bowiem opłata za moje mieszkanie wynosi 900 zł co miesiąc, do tego z wynajmowanego pokoju mam ok. 700 zł miesięcznie. Wówczas pozostaje mi 200 zł stałych opłat miesięcznie.

 

Edytowane przez lekkiepióro
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaśnie Wielmożny - szukałem najprostszych stanowisk asystenckich w HR w Polsce, ale z takim samym skutkiem jak zawsze. Nikt mnie nie zaprosił nawet na rozmowę. Poza tym w Polsce nie ma szans, żebym zarobił na czysto 6000-7000 zł, nawet pracując w swoim zawodzie. Być może będę nadal szukał pracy w zawodzie, pracując w Holandii, ale, jeśli ewentualnie taką znajdę, obawiam się, że nie zdecyduję się na zmianę pracy w ciągu najbliższych 1-2 lat.

Edytowane przez lekkiepióro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.