Skocz do zawartości

Wyłowiony z sieci...


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci Samców,

 

Na wstępie duża wdzięczność dla założyciela tego miejsca i wszystkich, którzy dzielą się swoimi przemyśleniami i sensownymi radami...

 

Czytam od wielu miesięcy, ale dotychczas raczej jako obserwator. Wiele tematów tutaj opisywanych jest mi znajomych.

W skrócie powiem: 

- mam córcią z kobietą, która pomimo rozstania 7 lat temu i załatwieniu z mojej strony wszystkich tematów fair (rozliczenie finansowe, alimenty płacone dobrowolnie od pierwszego miesiąca ich wyprowadzki, opieka nad dzieckiem naprzemienna, etc.) próbuje mnie niszczyć nękając kolejnymi sprawami sądowymi, próbującymi ograniczyć moje kontakty z córką i moją władzę rodzicielską. Doszedłem do momentu, gdzie już widuję córkę tylko jak ona coś ode mnie chce... 11 lat i na razie pod silnym toksycznym wpływem mamusi...

- w ubiegłym roku miesiąc przed ślubem (po 4,5 roku znajomości i 2 latach narzeczeństwa, wybudowaniu wspólnego domu) odwołałem uroczystość bo przyszła żona nie miała odciętej pępowiny z rodziną + jej miłość to : "jest mi z Tobą dobrze i czuję się bezpiecznie" więcej nie udało mi się z niej wyciągnąć czym dla niej jest nasza "miłość"... 

 

Na szczęście intuicyjnie wyszedłem z powyższych tematów ze szwankiem jedynie emocjonalnym... 

 

Z pierwszą Panią zakończyłem na zaręczynach i na szczęście nie wpisałem jej na hipotekę domu. Przy tym co pokazała na kolejnych etapach związku to dziękowałem niebiosom, że tylko zostałem na placu boju z dużym kredytem, ale na szczęście dom był mój więc bez problemu go sprzedałem i zamknąłem temat... Oczywiście tylko częściowo zamknąłem, bo mamy wspólne dziecko a mamusia mimo kolejnego związku tym razem już małżeńskiego nadal tryska nienawiścią i dawnymi żalami. Potrafi mi przez telefon wypominać:  : " bo ty się odkochałeś we mnie", "bo ty nas wyrzuciłeś z domu", etc... Wspomnę, że przy okazji tego wyrzucenia, wypłaciłem Pani prawie 300 k  pln zwrotu nakładów na wspólne gospodarstwo domowe i jakieś rzeczy, które zostały przez nią sfinansowane w domu (taras, blat w kuchni, nakłady na wykańczanie...) ok.

 

Z drugą Panią było mniej traumy. W sumie dobry człowiek, tylko emocjonalnie pogmatwany. Ale kto z nas nie ma jakichś braków ? W sumie było bezproblemowo. Żadnych kłótni, pracowita, spokojna, ugodowa... Po zaręczynach znalazłem ziemię, kupiliśmy ją i w dwa lata zbudowałem dla nas "gniazdko". Finansowanie wspólne - równo. W planie potomstwo... I tutaj trach... przypadkiem dowiaduję się, że ona nie do końca jest pewna, że nie zmieni nazwiska, bo rodzina, bo rodzinny biznes... Jej rodzina zaczęła coś szyć o intercyzie bo mam córkę z inną kobietą, etc. Tak naprawdę miałem to w dupie, czy zmieni nazwisko bo kochałem ją niezależnie od tego jak się nazywa... Ale zapaliły się czerwone lampki jak zacząłem składać elementy tego puzzla... Wymogłem szczerą rozmowę i wyszło, że ona właściwie nie jest pewna, ma obawy przed odcięciem pępowiny z rodziną... OK. byłem w stanie to wszystko zrozumieć i szukać rozwiązań, ale to że przez tyle lat ktoś nie potrafi szczerze rozmawiać z partnerem to nie rokowało dobrze...

Ślub odwołany został. Nie zostawiłem jej na lodzie bo jej rodzina się na nią wypięła. W myśl zasady "nie zostawiać rannych za linią wroga" wsparłem ją, wskazałem prawników do pomocy, zamieszkaliśmy w nowym domu... Zaczęła pracować nad sobą: terapie,  mentoringi... Miałem nadzieję, że może jednak się sytuacja wyprostuje... Nie wyprostowała, każdy z nas poszedł finalnie swoją drogą. Pani się pozbierała, Odkupiłem od niej połowę domu i w nim zostałem... A ona przeniosła do Warszawy i szykuje do wyjazdu do szkoły branżowej w Paryżu... Mamy życzliwy kontakt, już bez seksu, pożegnałem tę relację i życzę jej jak najlepiej...

 

To tyle tytułem wstępu... Sorki, jeśli za bardzo zamuliłem ta opowieścią...

 

Chciałem jednak opisać moje nowe doświadczenie sprzed kilku dni, które wydaje się rozwijać w ciekawe studium przypadku potwierdzające wiele teorii i historii oraz przestróg tutaj opisywanych.

 

Założyłem konto na Instagramie, z powodów zawodowych jako odniesienie do strony firmowej... Powrzucałem jakieś fotki z imprezy zagranicznej z klientem (mam taką pracę, że organizuję imprezy dla firm).

Żeby konto nie było martwe wrzucam co jakiś czas jakiś obrazek... Tydzień temu byłem na koncercie Magdy Umer, której akompaniował Bogdan Hołownia... Wrzuciłem fotkę z koncertu...

 

Po kilku dniach jakaś panienka fotkę lajkuje i komentuje, że : pianista pochłonięty i w transie... Tak zaczepka... Zaglądam na jej profil - 14 zdjęć... na każdym ona... jak biega, z podusią, z maskotką,puszcza oczko,  na lodach, weekend z babcią... 

Hmm... w sumie rzeczywiście śliczne dziewczę, zgrabne jak sarenka... Kurtuazyjnie zalajkowałem zdjęcie z babcią doceniając potencjalną troskę o staruszkę... 

Przeszło mi przez myśl, że może liczy na jakiś spadek niebawem... Ale zganiłem sam siebie za takie przypuszczenia i utratę wiary w szczere intencje płci przeciwnej wynikające z moich życiowych doświadczeń i lektur tego forum... ;)

 

MIjają dwa dni i wieczorem dostaję wiadomość:  Dobry wieczór... srutu tutu pęczek drutu... co tam u mnie...

Odpowiadam, że relaksowo, siatkarkom kibicuję, etc.

A Pani .. "Czym się Pan dokładnie zajmuje? Pytam bo jestem muzykiem i widzę, że chyba Pan organizuje Koncerty ?

 

NO cóż ... nie liczyłem na to że mój promienny uśmiech z profilowego zdjęcia wywoła takie wrażenie, że seksowne 20 latki będą waliły drzwiami i oknami, żeby mnie bliżej poznać...

Tym bardziej, że jestem przed 50-tką, co prawda szczupły i zadbany, ale nie rzeźbię kaloryfera i bicków na siłce, bo nie mam na to czasu. Raczej sporty uprawiam rekreacyjnie...

 

Grzecznie odpowiedziałem, że działam w szeroko pojętej rozrywce...

Kolejne pytanie nie pozostawiło wątpliwości o intencje: " Ok, ma Pan swoją firmę ? ".... :) :):)

 

Potwierdziłem. I za chwilę była autoprezentacja o stylach muzycznych, o trudnej doli młodych wokalistek i tym jaka jest konkurencja na rynku... Pani dorabia jako modelka i hostessa a na codzień studiuje...

Zachowałem grzeczny dystans konwersując jeszcze chwilę, ale zupełnie mnie temat nie napalił, bo to już nie w moim wieku a i na brak seksu nie narzekam...

Jakoś nie aspiruję na mecenasa młodych talentów także... Mecenasa, czytaj sponsora... :)

Pogawędziliśmy, przeszliśmy na Ty... i pożegnałem Panią...

 

Wczoraj w nocy zaglądam na Insta... a tam nowe wieści od atencjuszki... Co dobrego ? Jak mija mi wieczór.... Mój drogi, 

WTF czyżbym wygrał w EUROJACKPOT a ona juz o tym wie przede mną wcześniej ?...

 

Zaczęło się sondowanie terenu:

"... to pewnie małżonka zadowolona... "

Odpowiadam wpros:  "myślisz, że mając żonę gawędziłbym późno wieczorem z sympatyczną wokalistką ? "

 

Ona" To zależy, róznie bywa..."  no to mam jasny komunikat, że nieobce są jej akcje z żonatymi facetami...

Potem się zwierzyła: ...w ubiegłym roku spotykałam się z kimś przez 3 tygodnie i dopiero wtedy dowiedziałam się o żonie i dwójce dzieci"  

 

Oszczędzę dalszych szczegółów: generalnie miła rozmowa, o fotografii, życiu...

W końcu nie wytrzymałem i pytam wprost: Jaka jest jej intencja tej rozmowy ? Byłem ciekaw co sie okaże...

 

Ale Pani się wymigała, że kogoś jej przypominam... i to takie ekscytujące, że się poznajemy, że wróciły wspomnienia, ale tak się miło gawędzi...

 

Potem pyta, czy się spotkamy... Czy ją zaproszę na kawę, czy będę całą noc tylko gawędził... :)

A ja na spokojnie - zero napalenia... Że kawy nie piję... ale ona pije... no ok.

 

...za chwilę przysłała zdjęcie w koszulce na ramiączka w świetle świec...

Ona :"czasem czuję takie napięcie, które nie pozwala spać, dziś tak mam..."

O fuck - myślę, czyżby zespół napięcia PMS...:)

Pytam: Co ją trapi... ona: "Nie nic, po prosu to emocje, przyjemnie się pisze..."

 

Słuchamy Możdżera, każdy u siebie... Ona: "...że on w połączeniu z winem jest taki seksowny..."

No akcja się rozwija...

 

Gawędzimy o muzyce i życiu...

Ona: "... czy nie przeszkadza mi, że ma 20 lat",

ja : " ... w czym, w rozmowie ?  w przeżywaniu muzycznych emocji ? - wcale... " :)

 

Ona: " W spotkaniu, w fotografowaniu jej w ZASPONSOROWANIU kawy? :) "

No, myślę, że zaczynamy przechodzić do konkretów...

 

Ona "Kręcisz mnie jak Bond... :) " 

 

Potem ona, że imponuję jej, że oszczędzam jej zboczonych podtekstów, bo to standard w rozmowach ze starszymi mężczyznami przez internet i na żywo...

 

Czyli prowadzi takie gadki często jak sądzę... a poza tym występowały w pisaniu takie zawiechy czasowe co wskazywało, na to że chyba jej uwaga była podzielona na kilku interlokutorów...

 

Ona: "To nie jest tak, że jestem jakąś zakręconą dziewicą, ale jak seks to tylko z kimś na poziomie:) "

 

Ja ze spokojem: " Może rozmowy o seksie zostawmy na razie na potem..."

 

Zmiana tematu na sporty wodne, urodziny, etc.

 

Chwila zawiechy a potem Pani  zaczęła opowiadać, że zalała się winem... i poszła się opłukać...

Pytam:"Czy się zalała dosłownie, czy w przenośni..."

 

A ona: " Tak, majteczki miałam nieco wilgotne przed chwilą, ale teraz już zupełnie :) "

 

Ja" Nie dokazuj, miła nie dokazuj..."

Ona" A jeśli to lubię..."

 

... no i tak ...powoli wygasiłem rozmowę tłumacząc się późną porą (prawie 3 nad ranem się zrobiła...

 

Pani dosłała mi jeszcze fotkę w czerwonej bieliźnie, a rano w skrzynce email czekało kolejne w biustonoszu...

 

A teraz pytanie, drodzy Kamraci,  czy ja jestem starej daty i świat mi odjechał a ja go nie doganiam ?

Czy wszystko się tak na głowie stawia, że 20 latki nagabują w sieci starszych panów z jasnym oczekiwaniem ...

 

Przypomniała mi się piosenka z kabaretu starszych Panów - Bądź mi tatą... :)

 

Chętnie przeczytam Wasze opinie, o ile zdołaliście dotrzeć do tego momentu mojej długiej relacji....

 

Pozdrawiam

M.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i to się nazywa wejście z hukiem!

 

28 minut temu, Maniek napisał:

czy ja jestem starej daty i świat mi odjechał a ja go nie doganiam ?

Dobrze wiesz, że głupoty nie ma co gonić ;)

A czy tak jest?

Niestety tak a to miejsce to taki nasz wojenny underground.

Edytowane przez dyletant
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Maniek napisał:

Pani dosłała mi jeszcze fotkę w czerwonej bieliźnie, a rano w skrzynce email czekało kolejne w biustonoszu...

Nowy bracie, nie chce w żaden sposób cię urazić, może to ja się mylę, a ty trzymasz formę i Masz ładna buźkę.

Ale czy nie wycuzles tego ze ona robi to żeby cię urobić? Żeby się wybić i zrobić karierę? Albo po prostu szuka sponsora? 

 

Nie wiem jak u ciebie, ale mnie takie kobiety od razu obrzydzają i momentalnie tracę ochotę na jakiekolwiek igraszki. 

 

Witamy na Forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Nowy bracie, nie chce w żaden sposób cię urazić, może to ja się mylę, a ty trzymasz formę i Masz ładna buźkę.

Ale czy nie wycuzles tego ze ona robi to żeby cię urobić? Żeby się wybić i zrobić karierę? Albo po prostu szuka sponsora? 

 

Nie wiem jak u ciebie, ale mnie takie kobiety od razu obrzydzają i momentalnie tracę ochotę na jakiekolwiek igraszki. 

 

Witamy na Forum.

Absolutnie masz rację, nie mam cienia wątpliwości, że panienka próbuje mnie rozgrywać...:)

Opisałem ten przypadek jako tzw. "case study" tego o czym już tutaj na forum była mowa.

Mamy na żywo transmisję...

Panna nie zainteresowała się specjalnie moją osobą, tylko profitem jaki jej to może przynieść.

Jej pech polega na tym, że ja nie mam na nią specjalnego ciśnienia, choć muszę przyznać, że jest "cool" wizualnie, a w każdym razie na zdjęciach...

Zobaczymy co przyniesie real jeśli dojdzie do spotkania.

 

Co ciekawe, na instagramie 90 % obserwujących ją to panowie 40-50 lat i sądząc po profilach dobrze ustawieni w życiu... Jakoś koleżanek nie ma za wielu...

 

 

Na razie cisza, poszła na zakupy do hali koszyki na targ śniadaniowy i do teraz 22.42 zaginęła, zobaczymy czy zadzwoni i jaką historię uszyje... ;) 

 

Mnie to nie obrzydza, mam stosunek obojętny i zgłębiam  jako socjologiczną obserwację a opisuję ku przestrodze... Kilka (naście) lat temu pewnie wpadłbym w taką pułapkę...

 

Edytowane przez Maniek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Maniek napisał:

Kilka (naście) lat temu pewnie wpadłbym w taką pułapkę...

Wiesz co jest najgorsze?

 

Ja myślę że i teraz byś wpadł...

 

Po co ci chwila rozkoszy - masz ją za free na necie.

Pomyśl o cenie jaką można za coś takiego zapłacić.

 

Ps: uważaj żebyś nie dał wkręcić się w szantaż, albo pomówienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, dyletant napisał:

Wiesz co jest najgorsze?

 

Ja myślę że i teraz byś wpadł...

 

Po co ci chwila rozkoszy - masz ją za free na necie.

Pomyśl o cenie jaką można za coś takiego zapłacić.

 

Ps: uważaj żebyś nie dał wkręcić się w szantaż, albo pomówienie.

 

 

W sumie masz rację,  dzięki za przestrogę - jestem mega czujny w tym co piszę - nie dam się wkręcić w żadne gadki o seksie na czacie, ale nie wiadomo co za tym wszystkim stoi...

 

Na razie zrobię pauzę w kontakcie - zobaczymy jaki to wywoła efekt...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No przekonaliście mnie... Eksperyment zakończony...

Zablokowałem na Instagramie - koniec kontaktów, niech szuka jeleni dalej...

...i nowych doświadczeń w stylu :"po 3 tygodniach wydało się, że ma żonę i 2 dzieci..."

 

Spokojnej nocy Fraterzy...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Maniek napisał:

Zablokowałem na Instagramie - koniec kontaktów, niech szuka jeleni dalej...

Zapewne jest to właściwa decyzja, chociaż ja sam po tego typu internetowych "przygodach" gdzieś z tyłu głowy muszę zawsze mam głos obwieszczający że trzeba było się zabawić a dopiero później zerwać wszelki kontakt. Nawet rozsądkowi ciężko zwalczyć instynkty. Poza tym ja lubię swoje instynkty :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.07.2019 o 07:59, Tatarus napisał:

Zapewne jest to właściwa decyzja, chociaż ja sam po tego typu internetowych "przygodach" gdzieś z tyłu głowy muszę zawsze mam głos obwieszczający że trzeba było się zabawić a dopiero później zerwać wszelki kontakt. Nawet rozsądkowi ciężko zwalczyć instynkty. Poza tym ja lubię swoje instynkty :) 

To brak opanowania instynktów wiedzie nas ku zgubie... Czasami jedno "zamoczenie" ma swoje długotrwałe konsekwencje mniej lub bardziej bolesne...:)

Pokusa była, ale rzeczywiście po chłodnej analizie i komentarzach braci stojących z boku wybrałem takie a nie inne rozwiązanie.

 

Hormony można okiełznać w bezpieczniejszy sposób, a na gierki pseudo intelektualne z panną szukającą sponsoringu chyba szkoda poświęcać więcej czasu i energii.

Motylek krąży już koło innych kwiatków... ;) i poluje pewnie dalej.

 

Przy okazji dzięki za głosy komentarzy... 

Edytowane przez Maniek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.