Ojciec ma prawo do dziecka, rząd próbuje z nim walczyć

[wolnystrzelec]

O sprawie usłyszałem dziś w radiu i od razu zrobiłem głośniej. Sytuacja wygląda tak, że była sobie para - Polka i Belg, mieszkali w Belgii. Urodziło im się dziecko. Gdy się rozstali, matka zabrała bombelka i wywiozła do Polski. Oczywiście bez zgody ojca, w końcu to jej dziecko, a nie ich. Po jakimś czasie matka zmarła, a bombelka przejęła babcia. Ojciec stara się o opiekę nad dzieckiem. Tymczasem polski rząd staje po stronie babci, tłumacząc to dobrem dziecka. Chodzi m.in. o barierę językową. Tyle, że bariera powstała oczywiście dlatego, iż matka samowolnie to dziecko wywiozła.
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-06-29/spor-o-4-letnia-ines-ojciec-chce-zabrac-ja-do-belgii-resort-proponuje-mediacje/

[wrotycz]

"Dobro dziecka" to taki wytrych, który pozwala na łamanie prawa. Kolejny już raz... To już nawet nie chodzi o to, że belgijski sąd przyznał prawo do opieki, a o to, że nawet w polskim prawie to on ma teraz nie tyle prawo co obowiązek opieki nad swoim dzieckiem. W końcu jest, w tym momencie, jedynym rodzicem. Więc z punktu widzenia prawa w ogóle nie powinno być sprawy ale jest "dobro dziecka".

 

Do tego sąd próbuje za pomocą tego wytrychu przyklepać łamanie prawa przez matkę i babcię. Cyrk na kółkach.

 

[DOHC]

Proszę jak często historia zatacza koło. Niedawno madka p0lka porwała dzieci z niemieckiego domu, para miała po rozwodzie opiekę naprzemienną, 2 miesiące u ojca, w u matki i co? Matka zamordowała dzieci i siebie aby uniknąć odpowiedzialności, choć w Niemczech dzieci miałby lepsze życie i start, nie wspominając o tym, że nikt by ich nie mordował. 

A komentarze julek starych i młodych to coś okropnego.