Skocz do zawartości

Chcę samemu zbudować dom. Tak, taki prawdziwy


jerry

Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, Januszek852 napisał:

np. glazurę - bo nie chcę płacić 200 PLN za metr kwadratowy płytek, kiedy całość sprowadza się do nasmarowania klejem, przyłożenia i włożenia dystansów - sorry, nie uważam, że ta praca jest tyle warta)

Ceny układania płytek zawsze były wysokie, ale obecne ceny to jest gruba przeginka. Też nie dałbym tyle za ułożenie na kleju kilku płytek. Zwłaszcza jak teraz płytki mają duże wymiary i ułożenie metra to laikowi zajmie godzinę po obejrzeniu tutoriala na YT. 
Nie wiem czym to jest spowodowane, ale przy takich stawkach to miesięcznie idzie wyciągnąć 30 tysięcy a roboty mają na rok w przód umówione. 
 

Wracając do tematu, samodzielne budowanie domu to głupota, strata czasu i zniszczenie zdrowia.

Najtaniej jest robić samemu (gospodarczo) ale właśnie z rodziną, znajomymi etc. Nie mniej jednak przy obecnych stawkach materiałów, sam SSZ zleciłbym firmie. W środku można samemu dłubać już na spokojnie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Orybazy napisał:

Tak jest w zdrowej gospodarce. Ogarnięty gość w wykończeniówce zarabia teraz 10k+ na rękę. Jeszcze parę lat temu zarabiała tyle znajoma dentystka siedząca w gabinecie do 21. 

Mamy w Polsce 500k urzędników, masę ściemniaczy w korporacjach itd. Nie ma ludzi do uczciwej fizycznej roboty jeśli można przekładać papierki, brać 500+ i nieźle żyć.

"Moi" murarze mi opowiadali jak było z szukaniem pomocnika. Albo chciał tyle samo zarabiać co oni, albo po dwóch dniach odechciewało mu się przy betoniarce stać.  

Wiem doskonale, w jaki sposób pracują ludzie w urzędach i ile zarabiają. Większość bez stażowego wpierdalałaby tynk ze ścian. To mobbingowani dzień w dzień niewolnicy, którzy moim zdaniem bardzo źle wybrali dla siebie i rodziny.

 

Dentyści, których znam zakredytowani pod korek. Nie zazdroszczę ogólnie. Ja bym nie wyrobił (3 dokładnie w tej samej sytuacji).

 

Jest różnica pomiędzy dostanę od "rządu" 500 zł, a zarobię samodzielnie 500 zł. W pierwszym przypadku uzależnienie, niewolnictwo, pasożytnictwo, spadek energii i motywacji do działania przedsiębiorczego, w drugim przypadku realny wzrost, bo za 500 zł idzie wykonana praca, zadowolenie klienta, a przez to potencjalny wzrost w przyszłości. Lepiej się od bezpłatnej kasy nie uzależnić. Renty, emerytury i tak dalej. Też żyją w strachu, że zaraz zabraknie. Wszelkie świadczenia to wola zjebanych polityków. Zaufałbyś tym ludziom? Banki 500+ nie wliczają do zdolności kredytowej. W raportach największych banków 500+ występuje w wymiarze programu tymczasowego. To nie jest dochód. Nie zazdroszczę tym, którzy dostają kasę za friko, bo to już ludzie upośledzeni, przede wszystkim zniewoleni, którzy za marne ochłapy sprzedadzą wszystko i wszystkich.

 

Przekładanie papierków, branie 500+ nie oznacza wcale niezłego życia, wręcz przeciwnie. Jakieś dziwne porównanie. Pracownik, który niczego nie wytwarza, tylko utrudnia życie innym to nie człowiek, tylko bestia i na pewno ma tego świadomość xD Praca dla rządu to najpodlejsza praca, bo warunkuje nienawiść petenta. Pomyśl sobie, że codziennie przychodzisz do roboty i ludzie, którzy przychodzą cię nienawidzą i tego czym się zajmujesz xD A do mnie przychodzą z uśmiechem na ustach. Tylko tak warto żyć, nawet jeżeli to oznacza brak 500+ i "przywilejów" urzędniczych. Lepiej popracować, bo to oznacza realny rozwój, możliwość zdobycia umiejętności.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, mac said:

Praca dla rządu to najpodlejsza praca, bo warunkuje nienawiść petenta. Pomyśl sobie, że codziennie przychodzisz do roboty i ludzie, którzy przychodzą cię nienawidzą i tego czym się zajmujesz xD A do mnie przychodzą z uśmiechem na ustach. Tylko tak warto żyć, nawet jeżeli to oznacza brak 500+ i "przywilejów" urzędniczych. Lepiej popracować, bo to oznacza realny rozwój, możliwość zdobycia umiejętności.

Tylko pół miliona Polaków samo wybrało pracę w urzędach. Na prowincji to "dobra fucha". W małej gminie nie nienawidzi się tych ludzi. Raczej wręcz odwrotnie, dobrze się z nimi żyje, żeby łatwiej coś załatwić. Wielu z ludzi w takich miejscach ma jedynie kwalifikacje do pracy w sklepie czy fizycznej. Picie kawy i bycie "ważnym" dającym zgodę np. na wycięcie krzaków jest dużo lepsze niż praca na kasie. Gdyby nie było by tych miejsc "pracy" byłoby więcej ludzi w zawodach budowlanych i niższe stawki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Januszek852 napisał:

Osobiście uważam, że sam stan surowy (zamknięty) najlepiej zrobić ekipą, bo to jest taki etap, że jak coś pójdzie nie tak, to konsekwencje najtrudniej/najdrożej poprawić, dodatkowo ścigamy się z czasem: musimy zamknąć budynek przed zimą, albo żywioły zaczną nam szkodzić.

 

Stan surowy zamknięty to pewnie ok 1/3 kosztów całości. Z czego jak trafnie zauważyłeś koszt robocizny to stosunek 50 tyś do 150 tyś (za materiały). Czyli nawet stawiając własnoręcznie budynek do stanu surowego zamkniętego (już z dachem) oszczędności nie są jakieś zatrważające. To co kosztuje dużo to późniejsze wykończenie. Instalacje wodno-kanalizacyjne. Instalacja CO (piec+grzejniki). Elektryka. wykończenie kuchni (jakieś szafki + sprzęt), wykończenie łazienki (armatura) itp.

Poza tym robota na budowie to robota dla min 2 osób. Czasami jeden przydaje się do tak prozaicznych rzeczy jak przytrzymanie czegoś, żeby drugi mógł na drugim końcu domu np. ustawić pion, coś przybić itp.

Samemu można się bawić w wykończeniówkę (tam gdzie mamy jakieś umiejętności -bo np. instalacji 240 V na podstawie poradnika z YT raczej bym nie radził robić 😉

 

 

Kiedyś lata temu, był na kanale BBC bardzo fajny cykl "społeczno/edukacyjny". Znudzone małżeństwa lub pary które miały już dosyć wielkiego miasta i pragnęły przestrzeni i "wiejskiej ciszy" sprzedawały swoje mieszkania w Londynie lub innym dużym mieście i za tą kasę kupowały jakąś posiadłość wiejską do remontu -tak żeby uzyskać wysoki standard. Cykl fajnie pokazywał milion rzeczy które "mogą pójść nie tak". Jego cechą wspólną była narracja (po kilku odcinkach). "Po przekroczeniu budżetu o 50-80% i wydłużeniu planowanej budowy o kolejny rok, para zastanawia się czy dalej to cięgnąć czy sprzedać w takim stanie jak jest (ze stratą) i uciec do jakże wytęsknionego przez nich miasta".

 

praca na dwóch etatach totalnie zabija życie związkowe. Nagle po pewnym czasie w tym domu zamieszkuje para obcych już ludzi.

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, mac said:

Dentyści, których znam zakredytowani pod korek. Nie zazdroszczę ogólnie. Ja bym nie wyrobił (3 dokładnie w tej samej sytuacji).

Ale nie żyją ponad stan? Sami się nie zakredytowali żeby mieszkać na 300m2 i jeździć BMW X5? Znajoma dentystka zasuwała do nocy bo budowała się za gotówkę i te 10k w dużej części na budowę szło. 

Edytowane przez Orybazy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Stan surowy zamknięty to pewnie ok 1/3 kosztów całości.

W zasadzie dokładnie 1/3, zgadza się. Wszystkie roboty do stanu deweloperskiego (tynki, ogrzewanie, podłogówka, wylewki, wentylacja, klima, elektryka, itd. itp.) to niestety najdroższa część budowy.

 

Wykończenie własnymi siłami i z niedrogich materiałów nie kosztuje aż tak dużo, ale powyższe ciężej zrobić samemu, łatwo spieprzyć, trudno naprawić... Ja będę robił elektrykę u szwagra (będzie taniej), ale już np. tynkowanie to już klasyczne dzwonienie do ludzi z google i porównywanie cen i opinii będzie.

 

3 minuty temu, Zdzichu_Wawa napisał:

praca na dwóch etatach totalnie zabija życie związkowe.

Bardzo dobry argument. Ja bym nawet uzupełnił, że zabija też inne aspekty życia - życie towarzyskie, czas na hobby, czas na rozwój i naukę, itd. itp.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Orybazy napisał:

Ale nie żyją ponad stan? Sami się nie zakredytowali żeby mieszkać na 300m2 i BMW X5? Znajoma dentystka zasuwała do nocy bo budowała się za gotówkę i te 10k w dużej części na budowę szło. 

Chcesz coś mieć to zapierdalasz, albo kredytujesz i ponosisz dodatkowe koszty. I tak to wszystko jest bez znaczenia. Samochód, nawet najpiękniejszy, czy dom to tylko rzecz. Wszystko zależy od poziomu satysfakcji, woli danego człowieka. Jakbym zapierdalał po 14, bo bym musiał, a 14 z tego powodu, że chcę to robić to inny poziom życia. Nigdy nie zestawiam poziomu życia z rzeczami, tylko ludzkim wnętrzem i wyborami przynoszącymi realną satysfakcję. Jak napisał @Januszek852 czas to najważniejsza waluta, zasób ludzki, nie pieniądze i ja się z tym zgadzam w 100%. Ilu chciałoby poświęcić wszystko za odzyskanie tej jednej, bezcennej godziny? Trzeba patrzeć szerzej na człowieka. Jeżeli może coś i ma coś to znaczy, że wybrał coś, zrobił coś, pragnie czegoś i tak dalej. Nie ma tutaj dla mnie mowy o życiu ponad stan, tylko możemy rozmawiać o wyborach i konsekwencjach, bo każdy je ponosi tak, czy inaczej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.07.2021 o 01:18, jerry napisał:

Bracia,

 

Ceny nieruchomości idą w kosmos. Chodzi mi po głowie pomysł aby kupić gdzieś małą działęczkę i samemu postawić jakiś domek do 30-40m2 max. Nie musi to być coś wypas, byle miało ściany, nie przeciekało i trzymało ciepło :) A jak się jeszcze nie zawali przez 10 lat to już wogóle super.

 

Po internecie krążą jakieś super tanie projekty typu dom za 25k PLN

https://allegro.pl/oferta/dom-69m2-za-25-000-opis-budowy-kosztorysy-szok-6631359344

 

Tak, teraz ceny materiałów poszły w góre ale nawet jak to będzie 40k to nadal niezła opcja. Oczywiście wykończenie swoje.

 

Pytanie zasadnicze czy człowiek o zerowym doświadczeniu z budollanką jest w stanie SAMODZIELNIE naprawde postawić coś co się nie zawali ? korzystając z poradników i instrukcji? Nie mówię o wykończeniówcę, czy elektryce, to potem. Raczej o sam stan surowy z oknami dachem i drzwiami.

 

 

Powiem tak. 

 

Nie mam 2 lewych rąk do roboty, robiłem już w życiu jako amator:

 

-kładzenie płytek podłogowych

- malowanie, gładzie, gipsy

-wiercenie, kucie bruzd

 

 

 

 w samochodach:

 

- całe zawieszenia wymiana

-uszczelka pod głowicą w silniku 1.4 16V

-rozrządy

-tłumiki

-serwisy biezące

 

Nie piszę tego, by sie chwalić ale po to, by pewien punkt odniesienia wyznaczyć-że nie jestem kompletnym neptykiem technicznym.

 

Natomiast nawet ja, jako osoba tzw. zlota rączka nie podjąłbym się budowy domu.

 Nigdy w życiu. To jest niestety zadanie dla fachowca.

 

Już na dzień dobry, etap fundamentów jest takim etapem, że jak coś spieprzysz, to każdy kolejny etap i włożone weń pieniądze mogą być wyrzucone w bloto-jak np. dom osiądzie narożnikiem i cały winkiel odpadnie.

 

Na YT wszystko wygląda prosto, te poradniki budowlane. Ale zwróć uwagę,że nagrywają to ludzie z pojęciem w tej tematyce.

Nawet młotkiem walnać trzeba umieć odpowiednio-nie za mocno, nie za słabo. Zaprawę urobić nie za gęsto, nie za rzadko. Milion innych branżowych kruczków, o ktorych zaden poradnik nie mówi.

Finalnie jak spartolisz to Ci sufit na łeb spadnie w nocy? Chcesz ryzykować?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Zdzichu_Wawa said:

 kupowały jakąś posiadłość wiejską do remontu -

Kupując "posiadłość wiejską do remontu" trzeba sobie zarezerwować tyle kasy co na budowę od zera + 50%.

 

To jest sport dla bardzo bogatych. Znam dwa przypadki, gdzie mały wiejski domek z lat 50-tych pochłonął 2x tyle co budowa nowego. Odgrzybianie, suszenie i wzmacnianie fundamentów, to są astronomiczne koszty, a i tak nie wszystko się udaje. 

 

Jest np. pełno ofert starych drewnianych domów za 10-15 tys. "do przeniesienia". I nikt tego nie chce brać. 

1 hour ago, Wolumen said:

 

Finalnie jak spartolisz to Ci sufit na łeb spadnie w nocy? Chcesz ryzykować?

3x poprawiałem znajomym instalacje elektryczne po fachowcach, mimo, że się tym nie zajmuję. Fachowiec nie gwarantuje, że będzie dobrze zrobione. Ale robienie samemu też nie gwarantuje, jeżeli się nie znasz. A pewne rzeczy mają duży wpływ na bezpieczeństwo eksploatacji. 

 

Obecnie jest taki problem, że biorąc fachowca i tak musisz się znać i go pilnować. Jak się nie znasz, to masz 50/50 że coś spieprzy. 

 

Prosty przykład. Panowie od płotu dla ogrodzenia 170cm, proponowali 2 metrowe słupki, bo "zawsze tak robimy". Współczuję tym co im tak robili. A jak ktoś nie wie, gdzie jest haczyk, to kupi i za parę lat będzie poprawiał. 

Edytowane przez maroon
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, maroon napisał:

Kupując "posiadłość wiejską do remontu" trzeba sobie zarezerwować tyle kasy co na budowę od zera + 50%.

 

To jest sport dla bardzo bogatych. Znam dwa przypadki, gdzie mały wiejski domek z lat 50-tych pochłonął 2x tyle co budowa nowego. Odgrzybianie, suszenie i wzmacnianie fundamentów, to są astronomiczne koszty, a i tak nie wszystko się udaje. 

 

Jest np. pełno ofert starych drewnianych domów za 10-15 tys. "do przeniesienia". I nikt tego nie chce brać. 

3x poprawiałem znajomym instalacje elektryczne po fachowcach, mimo, że się tym nie zajmuję. Fachowiec nie gwarantuje, że będzie dobrze zrobione. Ale robienie samemu też nie gwarantuje, jeżeli się nie znasz. A pewne rzeczy mają duży wpływ na bezpieczeństwo eksploatacji. 

 

Obecnie jest taki problem, że biorąc fachowca i tak musisz się znać i go pilnować. Jak się nie znasz, to masz 50/50 że coś spieprzy. 

 

Prosty przykład. Panowie od płotu dla ogrodzenia 170cm, proponowali 2 metrowe słupki, bo "zawsze tak robimy". Współczuję tym co im tak robili. A jak ktoś nie wie, gdzie jest haczyk, to kupi i za parę lat będzie poprawiał. 

Powinny być minimum 50cm w ziemi wkopane

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Wolumen said:

Powinny być minimum 50cm w ziemi wkopane

Tyle teoria. Praktyka mówi, że fundament powinien być min. na linii przemarzania gruntu (od 0,8 do 1,2m w zależności od regionu) a słupek zatopiony na 2/3 fundamentu. Więc przy ogrodzeniu 150cm, min to 2 metry słupka. Przy wyższych odpowiednio więcej. 

 

Przypadki szczególne jak metr torfu pod humusem albo lita skała pomijam. 

 

Znajomemu kiedyś tak płot zrobili, że po zimie wszystkie słupki wyszły z gruntu. 

 

Jak widać nawet płot można spierdolić. 

 

Inny przykład. Robię sobie budynek gospodarczy na płycie fundamentowej. Ocieplenie, zbrojenie, siatka. 

 

Przyszedł fachowiec i mówi "Panie, po co to. Zalej pan dziurę betonem i będzie dobrze". 

 

Ale jak popęka za 3 lata, to fachowca już nie będzie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.07.2021 o 18:28, JoeBlue napisał:

Sam to znaczy używając swych dwóch rąk czy w ramach rodziny?

Bo dwoma to szybciej się zestarzejesz niż zamieszkasz.

Po prostu suma koniecznych roboczogodzin podzielona przez twój dyspozycyjny czas da taki wynik.

 

Druga uwaga:

Budowałbym tak duży dom jak się da według uproszczonych przepisów.

Dwa razy większa powierzchnia to nie są dwa razy większe koszty a 40 m.kw. domku to nie to samo co 40 m.kw. mieszkania.

To też już tu było opisywane.

 

Niby czemu nie to samo? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, Wolverine1993 said:

Niby czemu nie to samo? 

Bo musisz mieć np. kotłownię, która ci parę m2 zabierze. Chyba, że masz gaz, wtedy piec może wisieć w kuchni, bądź łazience, ale to ciężko się przepycha. Podobnie ogrzewanie niby może być DGP czy płaszcz wodny, ale znowu zgodnie z WT2021 ciężko to przepchnąć. 

 

Wiele osób budujących parę lat temu nie ma pojęcia jak bardzo się przepisy pozmieniały. Na gorsze, w sensie wymagania są bardziej wyśrubowane. 

 

I jest jeszcze taki haczyk, że jak idziesz tradycyjnym trybem - pozwolenia, to wiele rzeczy przechodzi. A przy zgłoszeniach czepiają się wszystkiego. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno. 

 

Zanim się wbije pierwszą łopatę, to działkę trzeba uzbroić, pomierzyć, zrobić badania gruntu, zapewnić dojazd. To wszystko kosztuje. Jak mamy duży fart to zamkniemy się w 5 (działka uzbrojona, przy utwardzonej drodze) lub 10-15 tys. (działka nieuzbrojona). Jak nie mamy farta (woda głęboko, brak wodoociągu, prąd daleko, droga do utwardzenia, piękne sosenki i brzózki do wycięcia, niwelacja terenu, drenaż, itp.) to koszty początkowe mogą i 200+ tys. wynieść. 

 

Znam przypadki jak ludzie sprzedawali działki i kupowali inne, bo koszty uzbrojenia się nie kalkulowały. 

 

Ps. W domu bez bieżącej wody, kanalizacji/szamba i prądu nie dostaniecie odbioru/pozwolenia na użytkowanie/, czyli oficjalnie nie będziecie mogli mieszkać. 

 

Pamiętajmy, że nasz kraj pozwoleniami stoi. 😁

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Chcę samemu zbudować dom. Tak, taki prawdziwy

Skoro już o działkach mowa, to mogę autorowi polecić swój poradniczek ;)

 

Zbrojenie działki... powiem krótko, im mniej musicie się prosić kogokolwiek (zakład energetyczny, monopolista gazowy, gminne przedsiębiorstwo wod-kan), tym lepiej. A jak macie daleko do punktu przyłączenia, to będzie dużo proszenia się i drogo jak cholera. Najlepiej mieć wszystko w granicy działki, wtedy jest to formalność, chociaż nawet to mogą spieprzyć.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, Januszek852 said:

 

A jak macie daleko do punktu przyłączenia, to będzie dużo proszenia się i drogo jak cholera. 

 

Nie trzeba mieć daleko. 18m od wodociągu, w tym 10 przecisku pod drogą gminną - 7 tys + 1tys projekt i ponad 3 mce uzgodnienień. Firma zrobiła przyłącze w 6h.

 

A wodociąg prawda, po drugiej stronie ulicy. 🤔

 

Teraz mam ofertę na przyłączenie światłowodu. 3800 opłata przyłączeniowa, bo nie ma studzienki i słup muszą ekstra postawić żeby 10m kabla pociągnąć. 😁

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Januszek852 said:

Pewnie z powodu tego przecisku było to sranie, bo konsultowali z zarządem dróg, a oni wetują wszystko, dla zasady ;) 

 

Ja mam studzienkę wody i kanału obok bramy wjazdowej, warunki wydane, ale znając życie też będzie sranie o coś.

WT to jedno, ale potem musisz mieć projekty na podstawie WT i tu się cała zabawa zaczyna. Projektant robi, odsyła do uzgodnienia, dobrze jak w jedno miejsce, gorzej jak w dwa lub więcej, czeka, wraca do poprawek, bo coś się nie spodobało, robi poprawki, odsyła... 

 

Przy sprawnym procesie to jest 3-4 tygodnie min. 

 

Ok, na wsiach po znajomości ludzie czasem robią sami, bez projektu, potem tylko ktoś klepie odbiór. Ale w bardziej zurbanizowanych okolicach nie ma szans. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, maroon said:

Ps. W domu bez bieżącej wody, kanalizacji/szamba i prądu nie dostaniecie odbioru/pozwolenia na użytkowanie/, czyli oficjalnie nie będziecie mogli mieszkać. 

[...]

Pamiętajmy, że nasz kraj pozwoleniami stoi.

1. Woda ze studni, szambo to obowiązek chyba już na etapie pozwolenia na budowę.

Prąd - owszem, chyba że są jakieś furtki o których nie wiem.

2. Każdy kraj tak stoi, rzecz w tym, czy urząd jest ukierunkowany na dawanie pozwoleń czy na niedawanie.

 

Quote

maroon do Wolverine1993, dodam swoje 2 słowa:

Bo musisz mieć np. kotłownię, która ci parę m2 zabierze.

Bo musisz mieć kosiarkę do trawy, szpadel, łopatę, grabie, siekierę, piłę [...wstawić co kto jeszcze ma...].

To gdzieś się musi mieścić.

Nie wszystko może leżeć na podwórku.

Owszem, niekoniecznie w domu, może być jakaś budka, ale ją też trzeba zbudować. dodatkowe roboczogodziny lecą.

Może nie wymaga pozwolenia na budowę, ale planu geodety z umiejscowieniem jej na terenie już chyba tak. 500+ do kosztów.

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, JoeBlue said:

1. Woda ze studni, szambo to obowiązek chyba już na etapie pozwolenia na budowę.

Prąd - owszem, chyba że są jakieś furtki o których nie wiem.

2. Każdy kraj tak stoi, rzecz w tym, czy urząd jest ukierunkowany na dawanie pozwoleń czy na niedawanie.

Nie dotyczy tzw. domków mobilnych. Ludzie stawiają holendry, obkładają dodatkową warstwą styropianu i tak mieszkają mając w doopie pozwolenia. Prąd obecnie możesz mieć cały rok off-grid. A że prawo nie nadąża... cóż. 

 

U nas jest pełna uznaniowość i od urzędu zależy czy robi pod górkę. W jednym starostwie "bezpośrednio przy granicy" będzie w granicy, a w innym do pół metra. Dlatego lepiej robić pozwolenie przez architekta, który zna lokalnych biurwokratów. 

1 hour ago, JoeBlue said:

.Może nie wymaga pozwolenia na budowę, ale planu geodety z umiejscowieniem jej na terenie już chyba tak. 500+ do kosztów.

 

90% ludzi ma w dupie zgłoszenia i pozwolenia na altany i inne gospodarcze, garaże drewniane, blaszane, itp. A zgodnie z przepisami robi się to przez wiatę, która do 50m2 nie wymaga niczego. 

 

Zasadniczo prawo budowlane jest bardzo opresyjne. Bez pierdnięcia urzędasa oficjalnie niewiele można, więc jest masa "małej architektury" robiona bez zgłoszeń i pozwoleń. 

 

Albo np. studnie głębinowe. Polowa stydni ma pow. 30 metrów, czyli wymaga operatu wodno-prawnego. Każdy ma to w dupie i oficjalnie jest 28, 29 m. 

 

Inny przykład kontener. Chcesz kurwa postawić kontener mieszkalny, musisz uzyskać pozwolenie na budowę. 

 

Zresztą, pogadaj sobie z co bardziej doświadczonym geodetą czy architektem, to sam ci podpowie jak dymać urzędasów.

 

Niestety jest to pokłosie debilnych przepisów i trzeba sobie jakoś radzić. 

 

Polecam poczytać interpretacje radosnej twórczości poselskiej dokonywane przez okręgowe izby architektoniczne. Włos się kurwa jeży. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, maroon said:

A zgodnie z przepisami robi się to przez wiatę, która do 50m2 nie wymaga niczego. 

Drzwi z obu stron garażu robią z tego wiatę. 

7 hours ago, maroon said:

Nie dotyczy tzw. domków mobilnych. Ludzie stawiają holendry, obkładają dodatkową warstwą styropianu i tak mieszkają mając w doopie pozwolenia.

Gmina może dać 180 dni na usunięcie permanentne. Nie można jak Drzymała przestawiać. Obecne prawo bardziej jest restrykcyjne od zaborowego. Wszystko zależy od gminy, u mnie holendrów się nie czepiają.  

16 hours ago, maroon said:

zrobić badania gruntu

O tym mało kto myśli, ja robiłem odwierty przed kupieniem działki. Geodeta mówił że mało ma klientów na coś takiego. Kupują a potem się okazuje że glina i woda stoi albo trzeba robić fundamenty większe bo dom będzie osiadać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minutes ago, Orybazy said:

Gmina może dać 180 dni na usunięcie permanentne. Nie można jak Drzymała przestawiać.

Nie może. W swietle przepisów budowlanych holender i wszystko co na kołach - kamper, przyczepa kempingowa - jest niewidoczne. Nie ma na to ani definicji, ani paragrafu. Jak urzędas by coś nakazał, to go można w majestacie prawa olać. Kto ci zabroni trzymania przyczepy na działce?

58 minutes ago, Orybazy said:

 

Obecne prawo bardziej jest restrykcyjne od zaborowego.

Dlatego z roku na rok będzie coraz trudniej cokolwiek budować w pełni legalnie. Albo inaczej -  będzie to coraz więcej kosztować i zabierać coraz więcej czasu. 

58 minutes ago, Orybazy said:

Wszystko zależy od gminy, u mnie holendrów się nie czepiają.  

O tym mało kto myśli, ja robiłem odwierty przed kupieniem działki. Geodeta mówił że mało ma klientów na coś takiego. Kupują a potem się okazuje że glina i woda stoi albo trzeba robić fundamenty większe bo dom będzie osiadać. 

Od 2 lat jest obowiązek prawny dołączania opinii geotechnicznej do projektu. Niektóre starostwa mogą tego nie wymagać, u mnie wymagają. 

A grunt to są cuda. U znajomego było 1,5 metra torfu, a potem woda. Działkę sprzedał pod rekreację, bo koszt fundamentów był niebotyczny. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, maroon said:

Nie może. W swietle przepisów budowlanych holender i wszystko co na kołach - kamper, przyczepa kempingowa - jest niewidoczne. Nie ma na to ani definicji, ani paragrafu. Jak urzędas by coś nakazał, to go można w majestacie prawa olać. Kto ci zabroni trzymania przyczepy na działce?

Jeśli ma rejestrację jako pojazd to nie ma problemu. Ale jak to domek z kołami 3,2m szeroki, nie rejestrowalny w Polsce, to poczytaj:

https://www.eporady24.pl/domek-holenderski-na-dzialce-bez-zgloszenia,pytania,8,112,27709.html#toc-1

"Tymczasowy obiekt budowlany, który ma być usytuowany w jednym miejscu dłużej niż 180 dni, przestaje być bowiem obiektem, o którym mowa w art. 29 ust. 1 pkt 12 Prawa budowlanego, i wymaga pozwolenia na budowę jako tymczasowy obiekt budowlany, o którym mowa w art. 3 pkt 5 ww. ustawy (por. wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego siedziba w Rzeszowie z dnia 28 lutego 2018 r. II SA/Rz 1263/17)"

29 minutes ago, maroon said:

A grunt to są cuda. U znajomego było 1,5 metra torfu, a potem woda. Działkę sprzedał pod rekreację, bo koszt fundamentów był niebotyczny. 

U mnie jezioro obok, robiłem odwierty, całe szczęście grunt nośny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 1,2m humusu do usunięcia, ale koszt to "tylko" 20 koła więcej. Przez piach zasypkowy na wagę złota, oczywiście - obecna bańka na domy jednorodzinne wywindowała cenę nawet koziego gówna o +100%. Woda jest na 3,5m w sezonie deszczowym, więc geolog uznał warunki za niezłe - pomijając nadzwyczaj grubą próchnicę do wywalenia. Jest trochę drożej, ale bez tragedii. U mnie trzeba było robić badania geologiczne, WZ nakazuje.

 

Na szczęście działka ogrodzona z trzech stron. Więc mam tylko 33m frontu do ogrodzenia. A i tak trzeba liczyć 10 koła. W pracy ziomek buduje na działce całkiem nieogrodzonej 50x50 i koszt mu wyniósł 40 000 PLN za samo ogrodzenie, oczywiście mówimy o tanim gównie typu panele kratowe, a nie murowanym z ozdóbkami bo to by było 100 000 PLN wzwyż.

 

To jest koszt w sumie stały więc jak ktoś liczy na tanią działkę na wsi to może się cholernie zdziwić jak przyjdzie do jej ogradzania.

 

 

 

 

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minutes ago, Orybazy said:

Jeśli ma rejestrację jako pojazd to nie ma problemu. Ale jak to domek z kołami 3,2m szeroki, nie rejestrowalny w Polsce, to poczytaj:

https://www.eporady24.pl/domek-holenderski-na-dzialce-bez-zgloszenia,pytania,8,112,27709.html#toc-1

"Tymczasowy obiekt budowlany, który ma być usytuowany w jednym miejscu dłużej niż 180 dni, przestaje być bowiem obiektem, o którym mowa w art. 29 ust. 1 pkt 12 Prawa budowlanego, i wymaga pozwolenia na budowę jako tymczasowy obiekt budowlany, o którym mowa w art. 3 pkt 5 ww. ustawy (por. wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego siedziba w Rzeszowie z dnia 28 lutego 2018 r. II SA/Rz 1263/17)"

To jest wolna interpretacja. Nie masz obowiązku rejestrowania przyczepy/pojazdu, którym nie poruszasz się po drogach publicznych. Problem w tym, że jak prawo nie definiuje, to wchodzi uznaniowość. Jeden rabin powie tak, drugi powie nie. 

 

Podobne jaja są z houseboat'ami. Możesz mieć piękne mieszkanie na barce, ale fizycznie nie masz możliwości tam oficjalnie mieszkać, a nawet korespondencji odbierać. 

 

To są wszystko relikty restrykcyjnego komunistycznego prawa. 

 

Przepis zasadniczo powinien być jeden:

 

"Na swojej działce możesz stawiać co chcesz, o ile zachowujesz odległości od granic i nie naruszasz warunków MPZP/WZ". I tyle. 

 

A czy ktoś chce mieszkać w murowanej chałupie, czy w szałasie? Wolna wola. Oczywiście byłoby pewne ryzyko powstawania tu i ówdzie slumsów z blachy i kartonu, ale u nas jest zimno przez większą część roku, więc to byłby marginalny problem. 

 

Dziś to wygląda tak, że na własnej ziemi musisz prosić urzędnika o zgodę na wybudowanie praktycznie wszystkiego. 😂 Wolność. 😉

 

8 minutes ago, Januszek852 said:

 

To jest koszt w sumie stały więc jak ktoś liczy na tanią działkę na wsi to może się cholernie zdziwić jak przyjdzie do jej ogradzania.

 

Są panele i panele. Można kupić 2.8mm drut, a można 5 mm a w panelach nieprzetłaczanych nawet fi 8x6 - panel waży prawie 40kg 😁 Siatka to jest gówno. Dużo roboty, musi być równiutko, podmurówka tony betonu. 

 

Ja robiłem ok 90m panelami (z jednej strony ogrodzony sąsiad) to mi wyszło coś 8 tys za materiał + robocizna własna, a fachowcy chcieli kolejne 6 tys. + mój beton. Front będę robił jak już zamknę wszystkie brudne roboty. Za zwykłą panelowkę na bloczkach trzeba liczyć 250-300/mb.

 

Sąsiadom zwyczajowo oddajesz 1/2 kosztu ogrodzenia, chyba że nie stoi w granicy. Aczkolwiek żaden przepis tego nie reguluje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.