Skocz do zawartości

Rozmowa o dzieciach - dyskutować czy sprowadzić do podłogi


Rekomendowane odpowiedzi

Moja Panna i ja mamy po 20-21 lat. Jesteśmy razem 3 lata. Studiujemy w tym samym mieście (inne kierunki) i mieszkamy razem od 2 lat. Ona na weekendy pracuje w domu rodzinnym, ja pracuję w tygodniu po kilka h, w weekendy po 12-14. Mimo to czas dla siebie mamy. Bardzo dobrze się dogadujemy. Jeśli chodzi o obowiązki domowe to ona sprząta, zmywa itp. Ja zaś gotuję (tak wyszło). Do tej pory nie było krzywych akcji, red alertów itp. (znaczących). Był pewien problem na początku tylko, że nie chciała mnie odwiedzać zbytnio (nalegała, żeby u niej), ale zostało wyjaśnione i szybko się "ustawiło". 

 

Przy wspólnych posiłkach rozmawiamy o nowinkach naukowych, bardzo często lekach, żywności, społeczeństwie, "panoramie socjologicznej" otaczającego nas świata, dywagujemy na temat socjoekonomicznych czynników patologii 😅 Ogólnie jest dobrze, poziom inteligencji wyrównany. SMV mam wyższe. Nie wnikajmy jaki czemu, mnie się moja kobita podoba, zresztą wygląd dla mnie drugorzędna sprawa. Jestem raczej zdania, że kobieta ma być zaradna, samodzielna, ogarnięta, mieć chęć pracy, nauki. Tak i też jest.

 

Panna pochodzi z konserwatywnej rodziny (dość mocno), ateistycznej (nie przepadam za religijnymi środowiskami, więc dobrze). Ojciec ma hodowle bydła sporą. Kobitka zawsze pracowała i pomagała rodzicom. Ogólnie jest fajnie wychowana. Jak nie zgadzałem się z jej zdaniem w jej domu (jakieś przekomarzanie) to ojciec do niej doość ostro potrafi powiedzieć "chłopu się w zdanie nie wtrącaj tylko uszanuj". Ogólnie równy gość, rządzi w domu bezspornie.

 

Dziś w rozmowie nasunęła (może z 3 raz w czasie związku) temat dzieci. Zawsze mówiłem, że nie lubię rozmawiać na takie tematy, żyję teraźniejszością, a nie przyszłością. Powiedziałem, że jestem PRAWIE pewien, że nie chcę mieć, a jeśli się to zmieni to się zmieni. Jednakże raczej się to nie zmieni. Po prostu nie chcę i tyle.

 

Dała mi krótką przemowę (lepsze to niż miałby być spór, że ona chce - tak uznałem) na temat tego, że chce w przyszłości założyć ze mną rodzinę i te dzieci mieć. I wiadomo, gadka szmatka, że to jej marzenie itp.


Na dodatek zdarzają się jakieś żarty o pierścionkach. Sprowadzam to do poziomu podłogi, ale jednak są...

 

No i tutaj pytanie, dziś wyjechała równo. Jakby wcześniej tak mocno tego nie akcentowała, że to marzenie jej itp.

 

Powiedziałem, że o takich rzeczach to będę myślał w wieku 30 lat, nie teraz. Wyjaśniłem, że trzeba trochę przeżyć, znaleźć zajebistą pracę, mieć dobre mieszkanko/dom, podkreślając, że jestem prawie pewien, że i w tym wieku nie będę chciał mieć dzieci.

 

Jeśli chodzi o związki no to u niej w całej rodzinie te wesela-srela, robią tych dzieci sporo jak dla mnie. W ogóle mnie ta cała otoczka to brzydzi, a sformalizowanie związku dla mnie nie istnieje. Panna to wie i to akurat akceptuje, że nie chcę formalnego związku (jednakże przy okazji gadce o pierścionku stwierdziła, że ślub humanistyczny kiedyś to by chciała, niby nieformalny, ale można zaprosić bliskich i przy rodzinie pokazać, że się jest razem). Ja tam tego po prostu nie uznaję, nie rozumiem i nie chcę.

 

Nie wiem czego się spodziewać. Stawiam ŚCIANĘ w takich sprawach. Nie i tyle, nie chce, a jak bardzo nalega i żyć nie może bez takich ceregieli to salut. W jaki sposób do tego podchodzić?


Formalizowanie - nie z oczywistych powodów.

Dzieci - moja rodzina to była kompletna patologia, po pierwsze to nie chcę tego powielać, a po drugie to po prostu nie chcę, nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Jakby wolę się rozwijać, pracować, spędzać czas nawet sam ze sobą. Interesuję się wszystkim dookoła, naprawdę wieloma dziedzinami nauk, doba ze względu na pracę i naukę to dla mnie mało.

 

Na ten moment zaakceptowała, że nie chcę, ale spodziewam się, że to TEN CZAS (21 lat XD), gdzie zacznie o tym mówić. Powiedziała raz, to będzie drążyć.

 

Mam pajacować i mówić, że kiedyś może będę chciał, mam sprowadzać do podłogi i mówić, że nie chcę słyszeć pierdolenia czy może definitywnie ostać przy zdaniu, że nie chcę i mieć nie planuję?

Edytowane przez PerSenior
zmiana tytułu i dopisek w treści
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • PerSenior zmienił(a) tytuł na Rozmowa o dzieciach - dyskutować czy sprowadzić do podłogi

Prawda jest taka że prędzej ty stwierdzisz że jednak chcesz, bo myślenie się z czasem zmienia i taki kierunek jest zgodny z biologią, może jej się odechce.

Jak jesteś pewny swego, to stawiaj granice i mów twardo że nie, ale ni zdziw się jak ona wtedy przeskoczy na inną gałąź.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minutes ago, PerSenior said:

 

Panna pochodzi z konserwatywnej rodziny (dość mocno), ateistycznej (nie przepadam za religijnymi środowiskami, więc dobrze). 

Czytam i oczom nie wierzę. Jezusicku gdzie on tako himalajkie wyhaczył, jeszcze ze wsi, ateistka. Cud normalnie, maryja się objawiła. Żyjącym się to nie zdarza. 

 

26 minutes ago, PerSenior said:

 

Jeśli chodzi o związki no to u niej w całej rodzinie te wesela-srela, robią tych dzieci sporo jak dla mnie. 

 

No a tu mi zgrzytło. 

 

Nie komentuje, nie czepiam, ale nader ciekawa konstrukcja. 🤔

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jak bracia piszą. Biologia sie upomina o swoje i nie miej złudzeń, że Ty coś swoim gadaniem czy swoją "ścianą" w tym temacie zmienisz. Potomostwo akurat nie jest błahą sprawą. Bardzo wątpie, żeby jej sie odechciało mieć dzieci bo Ty nie chcesz i chuj. Minie jeszcze troche czasu i przeskoczy na inną gałąź bez żadnych wyrzutów sumienia, bo zracjonalizuje sobie, że dla niej dzieci to must have, a Ty nie chcesz mieć.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PerSenior Pierwsze i najważniejsze. Ale uprzedzam. Trudne do przyjęcia.

 

Twoje osobiste doświadczenia z dzieciństwa mają istotny wpływ na Twoje życiowe decyzje i wybory ALE... to Twój osobisty problem, który wnosisz do związku. Ty masz sobie z tym poradzić. Twoja partnerka MOŻE ale wcale NIE MUSI zaakceptować to, że Twoje traumy odbiorą jej szansę na zdrową rodzinę o jakiej marzy.

Możesz w tego od niej oczekiwać ale ona nie musi wcale na to się zgodzić.

 

Masz dziewczynę, jak wygląda z Twojej opowieści, z dobrego patriarchalnego domu z sensownymi wartościami. Nie zmanierowaną karuzelą kutangów i nie przesiąkniętą "julactwem".

Dla mnie to normalne i zdrowe, że Panna chce mieć dzieci. Program biologiczny, zdrowe wzorce, dobra ekonomia rodziny. Poczucie bezpieczeństwa w normalnym, zdrowym wymiarze.

Gdybyś miał podobne doświadczenia prawdopodobnie też chciałbyś mieć zdrową rodzinę, gdzie będziesz wychowywał swoje / Wasze dzieci.

 

Wg mnie masz do przepracowania temat dzieci i na tym etapie "stawianie ściany" czy odpychanie rozmów o dzieciach to "chowanie głowy w piasek". Temat BĘDZIE WRACAŁ i kiedyś usłyszysz, że albo/albo. 

Porozmawiajcie szczerze o swoich potrzebach, obawach, uczciwie postaw sprawę ze swojej strony i miej z tyłu głowy, że to co odczuwasz teraz to jakiś rodzaj złych doświadczeń z dzieciństwa. Piłka wg mnie jest po Twojej stronie.

 

Ostatni przykład. GDYBY Twoja dziewczyna miała traumy z dzieciństwa w postaci, nie wiem, molestowania seksualnego / gwałtu. To mimo, że rozumiałbyś jej traumy chciałbyś i miałbyś do tego prawo liczyć na zdrowy, seksualny związek. Tak? Oczekiwałbyś od niej, że za pomocą terapii razem z Twoim wsparciem osiągnięcie maksymalnie zdrowy związek.

Edytowane przez Miszka
uzupełnienie treści
  • Like 11
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka dynamika związku... jak 2 lata mieszkacie ze sobą i jest ok to dla niej naturalne, że kolejny etap to dzieci. To że macie po 20 lat to już Twój pech i ciężko będzie ją 10 lat przetrzymać z mglistą nadzieją. Tu trzeba powiedzieć jasno, że zdania nie zmienisz i ona niech decyduje. 

 

Chociaż jeśli zdecyduje, że chce zostać to będzie i tak miała wewnętrzny żal, będzie jej odbijać i i tak będzie to tylko przedłużanie agonii...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro ona chce bombelków, a Ty nie, to prędzej czy później to jebnie. Ona znajdzie kogoś, kto będzie jej chciał zalać formę i możliwe, że poszukiwania już się rozpoczęły. Jak ktoś wyżej mądrze radził, pilnuj jak oka w głowie gumek, by nie usłyszeć "misiu nie wiem jak to się stało, ale będziemy mieli dzidziusia, nie cieszysz się?"

 

Moja ex zarzekała się twardo jeszcze dwa lata temu, że dzieci nigdy w życiu, a dziś została mamusią bliźniąt. Tyle warte są zapewnienia kobiet.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, PerSenior napisał:

Panna pochodzi z konserwatywnej rodziny (dość mocno), ateistycznej (nie przepadam za religijnymi środowiskami, więc dobrze). Ojciec ma hodowle bydła sporą. Kobitka zawsze pracowała i pomagała rodzicom. Ogólnie jest fajnie wychowana. Jak nie zgadzałem się z jej zdaniem w jej domu (jakieś przekomarzanie) to ojciec do niej doość ostro potrafi powiedzieć "chłopu się w zdanie nie wtrącaj tylko uszanuj". Ogólnie równy gość, rządzi w domu bezspornie.

(

Godzinę temu, PerSenior napisał:

 

Jeśli chodzi o związki no to u niej w całej rodzinie te wesela-srela, robią tych dzieci sporo jak dla mnie. W ogóle mnie ta cała otoczka to brzydzi, a sformalizowanie związku dla mnie nie istnieje. Panna to wie i to akurat akceptuje, że nie chcę formalnego związku (jednakże przy okazji gadce o pierścionku stwierdziła, że ślub humanistyczny kiedyś to by chciała, niby nieformalny, ale można zaprosić bliskich i przy rodzinie pokazać, że się jest razem). Ja tam tego po prostu nie uznaję, nie rozumiem i nie chcę.

 

(...)

Dzieci - moja rodzina to była kompletna patologia, po pierwsze to nie chcę tego powielać, a po drugie to po prostu nie chcę, nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Jakby wolę się rozwijać, pracować, spędzać czas nawet sam ze sobą. Interesuję się wszystkim dookoła, naprawdę wieloma dziedzinami nauk, doba ze względu na pracę i naukę to dla mnie mało.

 

Mam pajacować i mówić, że kiedyś może będę chciał, mam sprowadzać do podłogi i mówić, że nie chcę słyszeć pierdolenia czy może definitywnie ostać przy zdaniu, że nie chcę i mieć nie planuję?

 

 

No to brzmi jak normalna, zdrowa psychicznie kobieta.

Ma też zdrowe tło rodzinne, stąd zwyczajne pragnienie dzieci.

 

Macie po prostu całkiem rozbieżne cele i wartości życiowe - i nic w tym złego.

 

Jak jesteś tak mocno przekonany, to nie marnuj lasce życia i się rozstańcie.

To będzie jedyna dorosła, dojrzała decyzja, skoro wiesz, że dzieci nie chcesz.

 

Musisz sobie znaleźć jakąś bardziej lewaczkę, typ extinction rebellion - one tam mają antynatalizm wtłaczany hurtowo, więc duże szanse, że takiej lasce się nie odwidzi koło 30-ki.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dyskutować czy sprowadzić do podłogi

 

Kolego, pozwolisz.

 

1. Poznaliście się jako dzieci (starsi nastolatkowie) 17/18 lat.

 

1 godzinę temu, PerSenior napisał:

Moja Panna i ja mamy po 20-21 lat. Jesteśmy razem 3 lata.

 

2. To jest Twoje zdanie. Teraźniejszość. Jej niekoniecznie musi się to spodobać.

 

1 godzinę temu, PerSenior napisał:

Zawsze mówiłem, że nie lubię rozmawiać na takie tematy, żyję teraźniejszością, a nie przyszłością.

 

Znajdzie się Kawaler, który zacznie opowiadać bajki, snuć wspólne plany.. powie to, powie tamto i Pani zapomni o Tobie.

Przecież ona też żyje chwilą, nadzieją na lepsze dni. Emocje Panie, emocje. 

 

A co lepszego jej dasz skoro nie to, czego ona pragnie?

 

1 godzinę temu, PerSenior napisał:

Powiedziałem, że jestem PRAWIE pewien, że nie chcę mieć, a jeśli się to zmieni to się zmieni. Jednakże raczej się to nie zmieni. Po prostu nie chcę i tyle.

 

Ponownie, Twój przekaz bywa mglisty. "prawie", "jednakże", "raczej".. nie musisz chcieć. Ona za to może..

1 godzinę temu, PerSenior napisał:

Na dodatek zdarzają się jakieś żarty o pierścionkach. Sprowadzam to do poziomu podłogi, ale jednak są...

 

Czy nie rozumiesz, że to nie są żarty ale przekaz ubrany w postaci żartu?

Możesz sprowadzać do poziomu podłogi, jak chcesz. 

Czy też chciałbyś być sprowadzany do poziomu podłogi?

 

1 godzinę temu, PerSenior napisał:

Panna to wie i to akurat akceptuje, że nie chcę formalnego związku

 

No więc Kolego, Panna to akurat wie i akceptuje tu i teraz.

Nie powiedziała, że jutro nie zmieni zdania....

 

1 godzinę temu, PerSenior napisał:

Mam pajacować i mówić, że kiedyś może będę chciał, mam sprowadzać do podłogi i mówić, że nie chcę słyszeć pierdolenia

 

Już pajacujesz. Nie dajesz jej jasnego przekazu. Ona ma dwadzieścia lat. Dla niej pstryknąć i zmienia sobie kolegę...

Z tym pierdoleniem jest tak, że jej obecna wartość jest większa od Twojej. 

 

A ile jeszcze razy da się sprowadzać do podłogi...?

 

Może pod podłogą kryje się romantyczny Piotr, który przyjdzie z kwiatami, pierścionkiem a teściu kupi mu nowego mercedesa.

Bo chciał poślubić jego córkę a nie sprowadzać ją do podłogi..

 

ps. nigdy nie wiesz co jej przyjdzie na myśl, co mówi o Tobie jej ojcu.

Przemyśl to zanim się zepsuje bajka w której to jest tylko Twoja kolej.

Najlepszego :) 

  • Like 7
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Czytam i oczom nie wierzę. Jezusicku gdzie on tako himalajkie wyhaczył, jeszcze ze wsi, ateistka. Cud normalnie, maryja się objawiła. Żyjącym się to nie zdarza. 

 

 

No a tu mi zgrzytło. 

 

Nie komentuje, nie czepiam, ale nader ciekawa konstrukcja. 🤔

Od dziecka robi w gospodarstwie, więc co powiem, tak jest. 

Jej rodzina ma spiny z dalszą rodziną o ten kościół, często gdzieś coś palną, że nie wierzą itp, więc tak stwierdzam xd

36 minut temu, sargon napisał:

(

 

 

No to brzmi jak normalna, zdrowa psychicznie kobieta.

Ma też zdrowe tło rodzinne, stąd zwyczajne pragnienie dzieci.

 

Macie po prostu całkiem rozbieżne cele i wartości życiowe - i nic w tym złego.

 

Jak jesteś tak mocno przekonany, to nie marnuj lasce życia i się rozstańcie.

To będzie jedyna dorosła, dojrzała decyzja, skoro wiesz, że dzieci nie chcesz.

 

Musisz sobie znaleźć jakąś bardziej lewaczkę, typ extinction rebellion - one tam mają antynatalizm wtłaczany hurtowo, więc duże szanse, że takiej lasce się nie odwidzi koło 30-ki.

Poza niechęcią do posiadania dzieci... Relacja z taką lewaczką to byłaby katorga. Jakby preferuję kategorię kobiet innego pokroju... 

Z moją Panną mi wszystko odpowiada, po 3 latach po prostu lubimy ze sobą spędzać czas. Poza dziećmi światopogląd podobny.

 

Z moją pierwszą Panną ciężko było mi wytrzymać dłużej niż godzinę. 

26 minut temu, GriTo napisał:

dyskutować czy sprowadzić do podłogi

 

Kolego, pozwolisz.

 

1. Poznaliście się jako dzieci (starsi nastolatkowie) 17/18 lat.

 

 

2. To jest Twoje zdanie. Teraźniejszość. Jej niekoniecznie musi się to spodobać.

 

 

Znajdzie się Kawaler, który zacznie opowiadać bajki, snuć wspólne plany.. powie to, powie tamto i Pani zapomni o Tobie.

Przecież ona też żyje chwilą, nadzieją na lepsze dni. Emocje Panie, emocje. 

 

A co lepszego jej dasz skoro nie to, czego ona pragnie?

 

 

Ponownie, Twój przekaz bywa mglisty. "prawie", "jednakże", "raczej".. nie musisz chcieć. Ona za to może..

 

Czy nie rozumiesz, że to nie są żarty ale przekaz ubrany w postaci żartu?

Możesz sprowadzać do poziomu podłogi, jak chcesz. 

Czy też chciałbyś być sprowadzany do poziomu podłogi?

 

 

No więc Kolego, Panna to akurat wie i akceptuje tu i teraz.

Nie powiedziała, że jutro nie zmieni zdania....

 

 

Już pajacujesz. Nie dajesz jej jasnego przekazu. Ona ma dwadzieścia lat. Dla niej pstryknąć i zmienia sobie kolegę...

Z tym pierdoleniem jest tak, że jej obecna wartość jest większa od Twojej. 

 

A ile jeszcze razy da się sprowadzać do podłogi...?

 

Może pod podłogą kryje się romantyczny Piotr, który przyjdzie z kwiatami, pierścionkiem a teściu kupi mu nowego mercedesa.

Bo chciał poślubić jego córkę a nie sprowadzać ją do podłogi..

 

ps. nigdy nie wiesz co jej przyjdzie na myśl, co mówi o Tobie jej ojcu.

Przemyśl to zanim się zepsuje bajka w której to jest tylko Twoja kolej.

Najlepszego :) 

Czyli sądzisz, że nie ma sensu kogoś w taki sposób zwodzić? 

 

Pod podłogą Piotr, a za drzwiami Basia, Kasia, Ela i Zosia :D Jakby jesteśmy tylko ssakami. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, PerSenior napisał:

Czyli sądzisz, że nie ma sensu kogoś w taki sposób zwodzić

 

Więc przyznajesz, że zwodzisz dziewczynę z którą mieszkasz, żyjesz i współżyjesz..?

 

hm... a co się stanie kiedy jej ojciec się zorientuje, że chłopak jego córki zwodzi ją...?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

15 minut temu, GriTo napisał:

 

Więc przyznajesz, że zwodzisz dziewczynę z którą mieszkasz, żyjesz i współżyjesz..?

 

hm... a co się stanie kiedy jej ojciec się zorientuje, że chłopak jego córki zwodzi ją...?

Cóż, no nie wiem co się stanie? To że nie chcę dzieci to nie 100% pewności, ludzie się zmieniają. Nie wiem jednakże czy ja się zmienię. Wybrałem takie działania, gdyż mówiąc "tak, zrobimy sobie za 7-10 lat 2 bąbelki" robię idiotę z siebie i z niej. Mówiąc "TERAZ nie chcę i uważam, że nie będę chciał" zawsze jest ten "zapas", że może mi się pogląd zmienić. 

PS: Ten zapas sądzę, że pozwala i pozwoli utrzymać związek.

 

Tak w ogóle to czy jest sens rozmawiać z kobietą o dzieciach, gdy oboje nie mamy jeszcze pewnej pracy ani lokum na własność? Czy jest sens o tym rozmawiać mając 21 lat? 😮 

W naszych czasach członkowie społeczeństwa dojrzewają do posiadania dzieci po prostu później. 

Nie znasz takich co sobie strzelili dziecko, potem kredyt, pracy lepszej nigdy nie znaleźli, bo ryzyko i tak trwają w tym stanie? 

 

Mam zły światopogląd sądząc, że na myślenie o takich rzeczach jest czas w wieku np. 28+ lat?

 

Edytowane przez PerSenior
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, PerSenior napisał:

Mam zły światopogląd sądząc, że na myślenie o takich rzeczach jest czas w wieku np. 28+ lat?

 

Nie, absolutnie nie. O dziecku możesz myśleć/planować bez problemu w przyszłości.

 

1 minutę temu, PerSenior napisał:

Tak w ogóle to czy jest sens rozmawiać z kobietą o dzieciach, gdy oboje nie mamy jeszcze pewnej pracy ani lokum na własność?

 

Sens jest zawsze ale skutki niekoniecznie będą sensowne.

 

Jeszcze jedno, może wniesie to coś do Twojego życia. :) 

 

3 minuty temu, PerSenior napisał:

Nie wiem jednakże czy ja się zmienię.

 

Nie ważne, czy Ty się zmienisz. Co na pewno ulegnie zmianie, to postrzeganie rzeczywistości gdy będziesz starszy.

Ot, dlatego między innymi, że będziesz znajdywać się na innym etapie życia. 

 

Relatywnie zmienisz się, choć głownie chodzi tu o Twój punkt widzenia, co pociągnie za sobą sposób rozumowania.

 

 

Młodzież, żyjcie chwilą :) 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PerSeniorwszystko z Tobą ok.

 

ZA WCZEŚNIE!!! O ile kiedykolwiek..

 

Zdecydowanie za wcześnie.

Mówi ci to facet z 4 z przodu, nie marnuj sobie życia a ją przestań zwodzić. 

Jeśli masz ojca pogadaj z nim i niech ci liścia sprzeda! 

 

Wyjaśnij jej co mysliszti nie wchodź w gównianą polemikę. 

 

Tak jak pisze mistrz @GriTo, takich będzie w opór, a ty, wy.. jesteście większymi dziećmi (bez obrazy). 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, PyrMen napisał:

@PerSeniorwszystko z Tobą ok.

 

ZA WCZEŚNIE!!! O ile kiedykolwiek..

 

Zdecydowanie za wcześnie.

Mówi ci to facet z 4 z przodu, nie marnuj sobie życia a ją przestań zwodzić. 

Jeśli masz ojca pogadaj z nim i niech ci liścia sprzeda! 

 

Wyjaśnij jej co mysliszti nie wchodź w gównianą polemikę. 

 

Tak jak pisze mistrz @GriTo, takich będzie w opór, a ty, wy.. jesteście większymi dziećmi (bez obrazy). 

 

 

Dokładnie. Dzięki. Z ojcem od 18 roku życia kontaktu nie mam. Za dzieciaka pokazał mi co i jak, od 18 sam lecę przez życie :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, PerSenior napisał:

Tak w ogóle to czy jest sens rozmawiać z kobietą o dzieciach, gdy oboje nie mamy jeszcze pewnej pracy ani lokum na własność? Czy jest sens o tym rozmawiać mając 21 lat? 😮 

@PerSeniorZakładam coś... bo nie wiem. Masz prawo jazdy?

 

Jak miałeś 16 lat to pewnie oglądałeś się za samochodami i marzyłeś, że kiedyś będziesz taki prowadził. Tak? Pewnie nie miałeś problemu myśleć i marzyć o tym, że mając lat 18 zrobisz prawo jazdy? Tak? Nie miałeś pojęcia jak na to zarobisz, skąd wezmiesz pieniądze, ale miałeś odwagę marzyć o tym. Może Twoje marzenie nie dało się zrealizować w dokładnie 18 lat. Może doszedłeś do wniosku, że teraz jest za drogo i zrealizujesz to w 23 jak odłożysz pieniądze. Ale wracam do sedna. Miałeś 16 i MARZYŁEŚ o tym. I nie miałeś problemu z tym, nie rozkminiałeś i nie zastanawiałeś czy Ci się zmieni czy nie zmieni. Tak?

Nie pytałeś też nikogo (mając 16 lat) tylko raczej wszystkim wkoło a przede wszystkim samemu sobie w głowie rozgłaszałeś, że tak się stanie.

 

Daję Ci przykład, że są takie decyzje, które w życiu podjąłeś pewnie dużo wcześniej niż 21 lat i już pewnie je zrealizowałeś. I nikogo nie pytałeś o to czy dobrze robisz czy nie. I były one dojrzałe i dorosłe.

 

Czy dziewczyna może podejmować takie decyzje i plany o przyszłości mając 16-18 lat na tej samej zasadzie, czyli młoda, naiwna, ale już marząca o tym? Oczywiście, że może... Nie wie jak, nie wie z kim, nie wie skąd wezmie pieniądze, ale ma prawo marzyć i to bardzo poważnie.

 

Decyzje o posiadaniu dzieci Ty jak widzę rozpatrujesz zupełnie inaczej. "Teraz jest za wcześnie", "ja nie wiem czy w ogóle będę chciał", "może mi się zmieni". "Najpierw trzeba mieszkanie, pracę"... 

 

A może nie chodzi o dzieci, tylko problem leży gdzie indziej? Strach o samodzielność, brak wiary we własne siły? Nie chcesz brać na siebie zbyt wiele...

 

Z prawem jazdy nie miałeś takich rozkmin - prawda?

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, PerSenior napisał:

Na dodatek zdarzają się jakieś żarty o pierścionkach. Sprowadzam to do poziomu podłogi, ale jednak są...

 

 

Jeśli chodzi o związki no to u niej w całej rodzinie te wesela-srela, robią tych dzieci sporo jak dla mnie. W ogóle mnie ta cała otoczka to brzydzi, a sformalizowanie związku dla mnie nie istnieje. Panna to wie i to akurat akceptuje, że nie chcę formalnego związku (jednakże przy okazji gadce o pierścionku stwierdziła, że ślub humanistyczny kiedyś to by chciała, niby nieformalny, ale można zaprosić bliskich i przy rodzinie pokazać, że się jest razem). Ja tam tego po prostu nie uznaję, nie rozumiem i nie chcę.

 

 

Mam pajacować i mówić, że kiedyś może będę chciał, mam sprowadzać do podłogi i mówić, że nie chcę słyszeć pierdolenia czy może definitywnie ostać przy zdaniu, że nie chcę i mieć nie planuję?

Temat wróci, mozesz byc pewien.

 

Ja, w twoim wieku bardzo skutecznie sie sprzeciwialem do 26 r. zycia. Pozniej szly takie manipulacje, ze uleglem (choc nie chcialem). Nie znalem zasad gry wiec nabralem sie na ruch malzenstwo albo rozstanie.

 

Podkreslilem dwa fragmenty.

 

Wysoce prawdopodobne ze panna zyje "fantastyka" slub = szczescie. Moja to miala. Po slubie byl dramat. Nie spelniono jej oczekiwan. Nie dawala nic od siebie po zwiazku. Nie chce do tego wracac, bo gdybym mial wiedze z forum bylbym w innym miejscu obecnie , Tutaj masz przewage.

 

Twoja Panna moze Ci postawic wybor za jakis czas, 5-6 lat. 

 

U mnie byl tez argument: studia, praca. Wszystko zrealizowalem wiec stanalem pod sciana, musialem zrealizowac pragnienie pańci.

 

Moja sugestia. Masz wiedze z forum. To Ci daje duza przewage. Ale przed wejsciem w slub musisz zobaczyc czy to gra. PO SLUBIE KOBIETA SIE ZMIENIA. Facet tez, ale tu chodzi o to, ze jesli kobieta jest fair i sie stara to facet idzie naprzod. Odwrotnie facet dostanie deprechy wkurwu albo czegos podobnego. To jest bardzo duze ryzyko. 

 

Kalkuluj, czy zwiazek malzenski moze dac ci korzysci, tak jak one to robia. JEsli macie status na podobnym poziomie, to mozna pomyslec. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.