Skocz do zawartości

Dla mężczyzny ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna


Rekomendowane odpowiedzi

Artykuł wpadł w moje łapska już kilka lat temu. Przechowuję go starannie w prywatnej chmurze, ale tam z kolei sensowne udostępnienie jest nijakie. Chwilę trwało zanim ponownie namierzyłem go w sieci.

W mojej opinii warto przeczytać, tym bardziej że autorem jest kobieta :D :

link

Edytowane przez Mnemonic
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I zero zdziwienia, że komentarz innej kobiety:

Ktoś, kto pisał ten artykuł, żyje chyba w bardzo wąskim "światku" , bardzo pustym i smutnym światku.

Jakież one przewidywalne. Pusty, płytki, co jeszcze? Kopiuj/wklej. Tyle potrafią. Argumentacji jednak brak.

Druga z kolei argumentowała uczuciowością. No tak, to ich jedyna broń. Bo jak kobieta "kocha" to ma przyzwolenie na wszystko. Pruła się na boku, bo "kocha". Wcale nie dlatego że jest kurewką. Ona jest w związku z kasiastym? Nie dlatego, że jest wyrachowana, a dlatego że "kocha". Jedyny ich argument na wszystko, bo wtedy zaspokajają własną próżność. Te co kochają to w ich oczach te lepsze, a one strasznie chcą wyjść na te lepsze. Głębokie jak studnia.

Artykuł poniekąd dobry, można zestawić z "dlaczego po ślubie boli głowa" i mamy pełen obraz.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero teraz zauważyłem, że w podanym linku brakuje takiej perełki, bardzo istotnego wstępniaka. Ci z Braci, którzy są/byli w wieloletnich małżeństwach złapią "w lot"

Quote

Dla mężczyzny ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna. Ociągają się zwłaszcza mili chłopcy, za których chętnie byśmy wychodziły. Co ich powstrzymuje?

Znajomy czterdziestolatek na pytanie, czy uważa swoje małżeństwo za udane, odparł: "Dla mojej żony z pewnością". Mężczyźni z młodszego pokolenia, by uniknąć tego rodzaju gorzkiej konstatacji, odwlekają ślub, jeśli w ogóle zamierzają go brać. Tymczasem, jak wynika z badań...

 

Podlinkuję jednak plik w chmurze, jak widzę artykuł pojawia się w redagowanych wersjach

link

 

Edytowane przez Mnemonic
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mnemonic napisał:

Artykuł wpadł w moje łapska już kilka lat temu. Przechowuję go starannie w prywatnej chmurze, ale tam z kolei sensowne udostępnienie jest nijakie. Chwilę trwało zanim ponownie namierzyłem go w sieci.

 

Taka porada: jeżeli kopiujesz jakiś tekst to kopiuj go sobie razem z odnośnikiem do źródła i danymi autora. Nie będzie w przyszłości takich problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety są tak pojedynczo jak i zbiorowo poddane autoterapii mechanizmem przeniesienia. Głównie przeniesienia własnych, ocenianych jako negatywne, cech na mężczyzn, żeby mogły z nimi walczyć i je opluwać poza sobą ;)

Tyle jeśli chodzi o ten cały "patriarchat", w którym de facto interes i wola samic są narzucone męskiej części populacji w postaci dyktatu. A dziś ta część populacji w większości jest bierna i podporządkowana, musząc przy tym zrezygnować z własnej biologii. Kobiety rezygnować z niczego nie muszą a winni są temu mężczyźni. I to akurat prawda, tym bardziej cieszy mnie rozszerzanie się "naszej zarazy".

 

Sam widzę, że coraz mniej "poborowych" chce iść w małżeństwo na ochotnika. Ba, nawet na "trwałe związki" nie ma takiego parcia. Sytuacja z opcjami się odwraca, bo mężczyźni mogą być singlami z wyboru, kobiety zaś są "kociarami" z konieczności. Właściwie najczęściej to jest ich główna przyczyna cichej rozpaczy. Tyle że nie widzą w tym żadnej, absolutnie najmniejszej własnej winy, nie mają zamiaru pracować nad sobą i swoim księżycowym podejściem.

 

Na zakończenie, niedawno w rozmowie z kuzynką (25l), padło z jej ust coś takiego: "dziś już nie ma prawdziwych mężczyzn". Jako że zawsze bawią mnie kobiece definicje "prawdziwego mężczyzny", pytam ją:

- kto to taki ten prawdziwy mężczyzna?

- taki, który potrafi zawalczyć o kobietę

(uuughhh)

 

A artykuł - perełka!

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samce zawierające ślub w większości nie zdają sobie sprawy jakie konsekwencje prawne niesie za sobą ten pozornie niewinny i krótki akt prawny w USC. To efekt kobiecej indoktrynacji przez lata, że ślub jest czymś po prostu dobrym i bezpiecznym. Ale nie dla Samca. Jednym podpisem w USC zabiera sobie na plecy całą stertę zobowiązań prawnych, jakich nie będę pisał, na forum w postach o rozwodach jest dużo na ten temat.

 

Do czego zmierzam.... większość samców nie do końca zdaje sobie sprawę z tego co robi. Chociaż jak już ktoś wyżej zauważył dla Samicy po 30 znalezienie samca chętnego na ożenek graniczy z cudem. Potwierdzam to z moich prywatnych obserwacji. faceci przejrzeli trochę na oczy.

 

I te legendarne już wymagania Samic. Nie potrafię pojąć jak samica koło 30stki w ogóle może mieć jakieś wymagania. Termin przydatności się kończy, za 10 lat to już będzie stara baba, z każdym rokiem u niej szanse na danie zdrowego potomka maleją.... a One jeszcze potrafią wymagać coś od faceta który jest w zupełnie odwrotnej sytuacji: dziecko może mieć zawsze, z każdym rokiem jego zasoby rosną, 40letni facet czy po40stce to nadal młody facet.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, icman napisał:

One po prostu opanowały jedną rzecz do perfekcji: jak orać swoje pole popędem samca.

 

Właśnie nie jest tak z tym. One też mają popęd i to sporo większy od Nas. Facet swoją energię może spożytkować na swoje pasje i zainteresowania. Facet może żyć bez kobiety i mieć satysfakcjonujące życie. Kobieta pozornie tylko. Jak już jest sama to udaje jaka z niej to szczęśliwa singielka płacząc i rozpaczając  w pustym mieszkaniu. One są bardziej stadne od Nas. Bardziej potrzebują sexu i adoracji.

 

Gdyby odwrócić zasady gry, że facet ma poderwać kobietę, to wyobrażacie sobie co by to było? Idąc ulicą dostawało by się wprost propozycje sexualne, w klubach kobiety wręcz żebrały by o sex. One o tym myślą i marzą częściej niż my. Dużo częściej. Samiec może nie ruchać długo, jak nie ma ochoty na bytowanie z samicami. Swój czas wypełni samorozwojem, pasjami. Kobieta swoją energię sexualną jak ma spożytkować? Jak długo nie jest ruchana przekształca się ona po prostu w negatywne emocje: frustracja, pogarda dla samców itp

 

Tylko pozornie, matrixowo, na pewno za sprawą kobiecej manipulacji stworzono obraz samca, który nie może żyć i nie może przestać myśleć o samiczej dupie. Bingo. kobieta ma coś czym może szantażować, manipulować, ma jakąś wartość, dzięki której może pogrywać ze samcami. Gdyby nie to, co mogłaby zaoferować Ona Samcowi? No co?

 

Sprzątanie, gotowanie? Obowiązki tzw kobiece od których dzisiaj Panie tak bardzo chcą się wymigać? To przereklamowane. Małym nakładem kosztów można to mieć nie posiadając samicy. Żadna karta przetargowa i One o tym wiedzą. Zostaje tylko dupa. Nawet pieniądze nie pomogą, faceci w większości nie licząc wyjątków nie polecą na pieniądze ze względu na swój honor i poczucie własnej wartości. Faceci nie są takimi materialistami jak kobiety. Przywiązujemy znacznie mniejszą wartość do pieniądza.

 

Więc zostaje tylko dupa. cipka, jak to tam nazwać. Dlatego sex jest tak gloryfikowany. Dlatego Panie tak udają, że to taki dar dla faceta, zaznanie cipiej przyjemności. Nigdy nie przyznają się do tego, że potrzebują kutasa bardziej niż my tej cipki. Takie odwrócenie wartości spowodowałoby, że ich jedyny  towar i produkt przetargowy straciłby znacząco na rzecz kutasa.

 

Bo gdyby je odciąć wszystkie od sexu na dłuższy czas, same żebrałyby na kolanach o ruchanie. Dzisiaj jak nie dadzą temu to innemu. Ciągle jak zaprogramowane liczą na to, że jak samiec zasmakuje cipki to uda im się związać go prawnie w Urzędzie Stanu Cywilnego. Zresztą mają na to swoje sposoby, łącznie z tzw wpadką, najłatwiejszy motyw.

 

Każdy Samiec, który potrafi flirtować i rozbudzać emocje kobiety wie jak łatwo zaciągnąć ją do łózka. To dowód na to, że chcą tego bardziej niż my. Gdyby sex był tylko dla nich czymś w grze, strzegłyby cipki bardziej. To nic innego jak jedyna rzecz jaką potrafią zaoferować.

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 11
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Rnext napisał:

Na zakończenie, niedawno w rozmowie z kuzynką (25l), padło z jej ust coś takiego: "dziś już nie ma prawdziwych mężczyzn". Jako że zawsze bawią mnie kobiece definicje "prawdziwego mężczyzny", pytam ją:

- kto to taki ten prawdziwy mężczyzna?

- taki, który potrafi zawalczyć o kobietę

(uuughhh)

 

Jakieś 8 -10 lat temu jak jeszcze byłem debilem w sprawach dam. -męs. (białym rycerzem), to wydarzyła mi się podobna sytuacja na firmowej imprezie mojej żony.

Słuchałem pewnej idiotki po 30 -tce (stara panna) jak pierdoliła, że teraz w życiu nie można znaleźć prawdziwego mężczyzny!!!!

Nie wiem co sie ze mną wtedy stało, ale zamiast przytakiwać i ją olewać wkurwiłem się nieadekwatnie do sytuacji.

Przyjebałem jej z maszynowego, poleciał taki potok inwektyw i bluzgów w jej stronę, że poprosili mnie abym się ulotnił z imprezy.

Lala się rozpłakała w kiblu i nie wychodziła około godziny, Ja dostałem zjebę itd.;)

Wówczas myślałem, że to przemęczenie było "zapalnikiem" owego zachowania.

I nawet sie obwiniałem i chciałem ją przeprosić ( nie przeprosiłem , bo nie miałem okazji), hahahaha.

Teraz się z tego ciesze i często sobie to przypominam.

Mina tej "bezużytecznej idiotki" i innych bab - bezcenne:D

 

Z tego co mi teraz wiadomo, skończyła sama, sfrustrowana i ciągle narzeka.

Ma około 40 lat i każdy ją omija z daleka (nawet kobiety).

 

Edit: Gdybym wtedy miał taka wiedzę co dziś, to przyjebałbym jej mocniej, z uśmiechem na twarzy.

 

BTW.

Artykuł: pierwsza liga, chyba kupie sobie jej książkę;)

 

Fuck: spieprzam do roboty, ustawiać roboty :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, SennaRot napisał:

Sprzątanie, gotowanie? Obowiązki tzw kobiece od których dzisiaj Panie tak bardzo chcą się wymigać? To przereklamowane. Małym nakładem kosztów można to mieć nie posiadając samicy.

 

Dokładnie tak, co za problem posprzątać? Co za problem pozmywać? Ugotować?   Żaden problem, facet jest lepiej zorganizowany wszystko zrobi szybciej, dokładniej i bez grymaszenia.

 

Ten babski cały dzień roboty, czy pół dnia sprzątania facet ogarnia w 90 minut. Czemu tak się dzieje? A z tej przyczyny, że kobieta zajmuje się pizdylionem innych rzeczy w międzyczasie, a to posiedzi przy kompie, a to pogada przez telefon i nagle z gotowania obiadu, który wymaga naszej 20 minutowej aktywności bo resztę robią za nas urządzenia, w przypadku pań robi się 4 godziny, a później tekst "ja pół dnia stałam przy garach". 

 

To samo ze sprzątaniem, facet planowo i systematycznie, zetrze kurze, odkurzy, umyje okna, wszystko sprawnie i bez przerw. Przyjrzyjcie się jak panie zmywają, nie zmywają po posiłku czekają minimum dzień aż się nazbiera, czasem nawet 2 - 3 dni i sterta naczyń rośnie, później dopiero zmywarka, facet zje pójdzie do kuchni pozmywa po sobie, odstawi na suszarkę, zmywarkę odpali tylko przy większej imprezie jak jest dużo naczyń wygenerowanych przez wiele osób. To typowe zachowania, ja tak mam, inni faceci, których znam i są kawalerami tak mają.

 

Prawda jest taka, że faceci bardziej cenią ład i czystość w swoim otoczeniu. U kobiety, wszystko leży wszędzie, a sprzątanie jest na pokaz bo goście/ święta/ rodzina.

 

Już nie wspomnę o tym, że facet, który dobrze ogarnia się finansowo może spokojnie jeść na mieście lub zamawiać dania do domu i w ogóle nie gotować, to samo może tyczyć się sprzątania - sprzątaczka raz w tygodniu i tyle, wszystko na wysoki połysk.

 

16 minut temu, SennaRot napisał:

Zostaje tylko dupa.

 

Dokładnie tak, tylko dupa. Powtórzę się bo już kiedyś o tym pisałem. Dupa jest warta tyle co puszka mielonki. Ciężkie czasy zawsze obnażają realną wartość danej "rzeczy". Podczas walk w Sarajewie panie oddawały się na całą noc za puszkę mielonki czyli 4 - 5 pln. I na ten luksus zarobkowania mogły liczyć tylko te ładne, te brzydkie padały z głodu.

 

Następnym razem panowie jak będziecie chcieli zrobić coś durnego dla kobiety, czy wydać większą kasę, czy narazić swoje życie/ zdrowie/ reputację/ kontakty towarzyskie/ kontakty zawodowe/ majątek - pomyślcie że robicie to za puszkę mielonki, ba nawet nie za puszkę, za mglistą perspektywę otrzymania czegoś co jest warte tyle co puszka mielonej świniny.

 

21 minut temu, SennaRot napisał:

Więc zostaje tylko dupa. cipka, jak to tam nazwać. Dlatego sex jest tak gloryfikowany.

 

Niezależnie od czasów, położenia na mapie, struktury społecznej i politycznej prawda jest prosta - dupa jest jedynym argumentem jakim kobieta dysponuje w walce o pozycję społeczną/ rodzinną/ zawodową, różnice występują jedynie w "kolorycie lokalnego podawania sromu".

 

 

 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Sam widzę, że coraz mniej "poborowych" chce iść w małżeństwo na ochotnika. Ba, nawet na "trwałe związki" nie ma takiego parcia.

 

Też to zauważyłem. Co prawda u znacznej części z nich nadal tkwi w umyśle zainstalowany program, że ''tak trzeba'', ale jednak mimo wszystko robią coś zupełnie innego.

Jest gadka o tym, że ''trzeba sobie znaleźć dziewczynę, ożenić się'', ale w praktyce szybko z tego rezygnują, jak tylko zaznają odrobiny babskiej natury. Chociaż rycerzy i tak jest więcej.

 

Cytat

Tylko pozornie, matrixowo, na pewno za sprawą kobiecej manipulacji stworzono obraz samca, który nie może żyć i nie może przestać myśleć o samiczej dupie. Bingo. kobieta ma coś czym może szantażować, manipulować, ma jakąś wartość, dzięki której może pogrywać ze samcami. Gdyby nie to, co mogłaby zaoferować Ona Samcowi? No co?

 

Racja, to tylko mit. Żaden znający swoją wartość mężczyzna nie płaszczy się przed królewną pizdoliną, nie błaga o wejście do jaskini miłości. Tak jak podkreśliłem - znający swoją wartość. O rycerzykach nie ma co mówić, bo to są osoby nieświadome (albo głupie w niektórych przypadkach). A panienki? Prędzej czy później każda z nich się poniży dla samca, który odpowiednio jej zagra na emocjach. Z płaczem będzie prosiła o odrobinę uwagi chociażby.

 

Cytat

Kobieta pozornie tylko. Jak już jest sama to udaje jaka z niej to szczęśliwa singielka płacząc i rozpaczając  w pustym mieszkaniu.

 

Jak czasami słyszę, że panienka mówi ,,ja to chcę być sama/nie chcę wychodzić za mąż/po co mi to potrzebne? Tak mi jest dobrze'', jeszcze tym takim pseudo-pewnym głosem, to mi się śmiać chce. Jaka obłuda z tego bije i sztuczność. ''Och, jestem taka silna i niezależna. Wrócę do domu to będę ryczała w poduszkę i pisała rozżalone sms-y do Maćka, wstawię na fejsbuczka smutny obrazek z jakimiś filozofiami życiowymi rodem z taniego romansidła.''

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, red napisał:

 

Dokładnie tak, co za problem posprzątać? Co za problem pozmywać? Ugotować?   Żaden problem, facet jest lepiej zorganizowany wszystko zrobi szybciej, dokładniej i bez grymaszenia.

 

To samo ze sprzątaniem, facet planowo i systematycznie, zetrze kurze, odkurzy, umyje okna, wszystko sprawnie i bez przerw. Przyjrzyjcie się jak panie zmywają, nie zmywają po posiłku czekają minimum dzień aż się nazbiera, czasem nawet 2 - 3 dni i sterta naczyń rośnie, później dopiero zmywarka, facet zje pójdzie do kuchni pozmywa po sobie, odstawi na suszarkę, zmywarkę odpali tylko przy większej imprezie jak jest dużo naczyń wygenerowanych przez wiele osób. To typowe zachowania, ja tak mam, inni faceci, których znam i są kawalerami tak mają.

 

Podpisuje się pod tym lewą i prawą dłonią.

Gdy mieszkałem sam, a był taki kilkumiesięczny okres gdy wyprowadzili się rodzice a przed wprowadzeniem narzeczonej - mieszkanie lśniło i było poukładane wręcz w skandynawskiej sterylności. Nie dlatego że robotny jestem ale dlatego, że jak coś nabałaganiłem - to wiedziałem że łatwiej jest posprzątać od razu niż dopuścić do skumulowania syfu.

 

Te kilka miesięcy do dziś wspominam bardzo fajnie. Czy wróciłbym do takiego układu mieszkania solo? Wróciłbym. Miałbym posprzątane, sam bym sobie ugotował i pozmywał, prasować koszule prasuje, garniacze i tak oddaje do pralni, odkurzacz i mop mnie nie gryzą. A wszystko to - bez jojczenia.

 

Było, minęło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz krótka lekcja matematyki.

 

Singiel - samiec około 30stki, rosnący w siłę jeśli chodzi o dobra, zasoby, doświadczenie, mądrość. Społecznie wzbudzający zazdrość, zaciekawienie. Żyje jak lubi, żyje jak chce. Nie ma parcia na nic. W każdym momencie życia teraz albo za rok albo za 10 lat może założyć rodzinę i mieć dzieci. Żeby nie było tak słodko napisze jakieś wady tego stanu..... hmmmm no nie ma, same plusy.

 

Singielka - samica koło 30stki, jak koło 30 to jest iskierka nadziei jak fata morgana na pustyni, jak po30stce zostaje tylko fata morgana. Udaje, ze prowadzi ultra ciekawe i spełnione życie, tak naprawdę popada powoli w depresję przyklejając uśmiech rano na swoją twarz. Społecznie wzbudza pogardę, zażenowanie, żal. Wszystkich.

Koleżanek, które w myślach się z niej śmieją.... taka ładna, takie stanowisko a sama, nie potrafiła złapać faceta, głupia cipa;

nawet ludzie jej bliscy i szczerzy jak np rodzice w myślach żałują jej: biedna dziewczyna, wszyscy w jej wieku mają już rodziny a Ona sama

itp

zresztą Ona sam wie, że termin przydatności zbliża się ku końcowi, natura ją gryzie, narasta parcie na dziecko. Nie żartuje.....to silny instynkt macierzyński; znam dwa przypadki kobiet koło 35 roku życia, które poszły do łózka z byle kim aby tylko je zapłodnił. One wiedzą, że kobieta, która nie spełnia roli matki w społeczeństwie nawet naszym budzi pogardę i żal. Są kultury gdzie taka kobieta jest wręcz napiętnowana.

 

Teraz: samiec + samica = ?

 

Samica wreszcie awansuje mocno społecznie, zajęta, zaręczona, mężatka. Wystarczy, że pojawił się samiec, który po jej wyruchaniu nie zerwał kontaktu. Dla Samicy pojawia się szansa na ciąże, sama zresztą o to zadba ;)

 

Rozumiecie Bracia ile możemy im dać tylko swoją obecnością w ich życiu?

 

Jakie korzyści ma w równaniu samiec oprócz dostępnej dupy ?

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, SennaRot napisał:

Żeby nie było tak słodko napisze jakieś wady tego stanu..... hmmmm no nie ma, same plusy

 

Są ale niezależne od nas. innym się to nie podoba zawiść/ zazdrość i te sprawy i często starają się ingerować w nasze życie. Nie mam tu na myśli marudzącej rodziny (no ale i to należy wliczyć) tylko znajomych bliższych i dalszych, zawistnych sąsiadów, którzy wiedzą jak patrzą na ciebie że zjebali życie. Baby z bólem dupy, że ktoś może być szczęśliwy sam i wtedy jesteś chory/ masz problemy i szczytowe osiągnięcie kobiecego umysłu z jakim się spotkałem "pewnie pedofil". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, red napisał:

szczytowe osiągnięcie kobiecego umysłu z jakim się spotkałem "pewnie pedofil"

 

Ja się spotkałem: pewnie gej. Typowe kobiecie. Dowalić jak najmocniej w czuły punkt, zwłaszcza gdy brak racjonalnych i prawdziwych argumentów. Sama wie, że kłamie ale dowalić trzeba.

 

Nauczone, że uderzeniem i ciosem poniżej pasa można coś ugrać. Te zaprogramowane schematy facetów co nie wywiązują się ze swoich ról. I kobiecy trik,uderzenie w jaja. Tylko dla Samca znającego swoją wartość to nie działa. Głupie babskie, tanie zagranie puszcza w szczochu pogardy. Samica widząc jak jest słaba jeszcze bardziej wariuje na punkcie mocnego niezachwianego w swojej postawie Samca.

 

Wyrwać się ze schematu społecznego i być Samcem. Samcem co wymaga, oczekuje i nic nie daje. Samca silnego, przed którego naturą kobiety emocjonalnie oprzeć się nie mogą. Bo One same podświadomie wiedzą, że nie są zbyt wiele warte. Jest ogromna konkurencja, młodszych, ładniejszych.

 

 

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Baby z bólem dupy, że ktoś może być szczęśliwy sam i wtedy jesteś chory/ masz problemy i szczytowe osiągnięcie kobiecego umysłu z jakim się spotkałem "pewnie pedofil". 

 

Ludzie są niesamowicie ograniczeni. Nie dociera do nich, że ktoś może podejmować jakieś świadome i przemyślane decyzje, tylko wszystko mierzą swoją miarą (zwłaszcza baby), w tym przypadku zahaczając o seksualność. 

Ktoś nie pije? Pewnie chory albo do sekty wstąpił.

Nie żeni się? Pedał.

Nie lubi się bić? Ciota.

Nie zapierdala z workami cementu po placu budowy? Nierób.

 

Takich szufladek społecznych jest pełno. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się całkowicie z Waszymi tezami zgadzam jednak pamiętajcie, że cały czas jesteśmy na płaszczyźnie logiki.

Z moich obserwacji wynika, że doborem w pary w większości przypadków rządzi biologia a popęd samca jest dużo większy niż samicy dlatego tak łatwo nim sterować.

One są tak silne jak my słabi.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, icman napisał:

Ja się całkowicie z Waszymi tezami zgadzam jednak pamiętajcie, że cały czas jesteśmy na płaszczyźnie logiki.

Z moich obserwacji wynika, że doborem w pary w większości przypadków rządzi biologia a popęd samca jest dużo większy niż samicy dlatego tak łatwo nim sterować.

One są tak silne jak my słabi.

 

 

 

I masz rację i jej nie masz. Dlaczego?

 

Co do biologii, to nie dyskutuje. Masz całkowitą rację.

 

Natomiast druga część, to już w zależności od indywidualnych cech samca. Odnoszę wrażenie, że raczej większa część z nas- Braci, którzy nie tylko tu są dłużej ale również uczciwie pracują nad sobą-  nie mają problemu z zapanowaniem nad własnym popędem. Czasami wystarczy zwykłe "zwalenie konia" przed spotkaniem z Samicą i problem nadmiernego popędu nawet przy wysokim testosteronie praktycznie nie istnieje.

 

Przy dłuższych ćwiczeniach i pracy nad sobą nawet nie musisz "zwalić". Masz po prostu umysłowy włącznik w pozycjach skrajnych "popęd" i brak "popędu".

 

I spieszę z wyjaśnieniem, o co mi chodzi z popędem:

 

Penis jest narządem bardzo mocno unerwionym. Wystarczy dotyk i "staje". To jest naturalny stan świadczący o zdrowiu fizycznym mężczyzny. I wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację: Jesteś w jakiejś knajpce, gdzie jest lekko ciemno i miejsca są ułożone w sposób zapewniający prywatność. Siedzisz z piękną dla Ciebie kobietą. Czujesz, że zaczyna robić się coraz "cieplej". Ona coraz bliżej, czujesz jej ciepły oddech na szyi, ręką gdzieś po udzie smyra i tu zonk! Bo Ty umiesz wygrać ze swoim popędem i mimo, że stoi Ci jak na bacznosć niczym strażnik przed pałacem królowej w Londynie. Ale nie rzucasz się na nią jak dzik na żołędzie. Nie jesteś petentem. Możesz zrobić wszystko włącznie z wstaniem i opuszczeniem lokalu bez niej.

 

Dlatego podpinam się pod opinie, że jedyne co może Cię spotkać przykrego jako singla, to ten ostracyzm społeczny.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samo sugerowanie, że ślub to "inwestycja" jest czystą manipulacją, ślub i małżeństwo to generator kosztów, nie przynosi żadnego zysku, to nie jest inwestycja, to jest konsumpcja zasobów na dodatek współdzielona z osobami trzecimi, które najczęściej nie przyczyniają się wcale do współtworzenia konsumowanych dóbr lub przyczyniają w nieproporcjonalnie małym stopniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Dlatego podpinam się pod opinie, że jedyne co może Cię spotkać przykrego jako singla, to ten ostracyzm społeczny.

 

Z którego tak naprawdę można się śmiać i/albo ignorować, znając jego źródło.

Psy szczekają, a karawana jedzie dalej, jak głosi powiedzenie.

Głodne burki muszą poujadać na szczęśliwego, zdrowego wilczura.

 

Ludzie mówią, że jak bogaty to nakradł. Jak przypakowany to się koksu nażarł. I tak dalej - taka jest analogia. Zawiść, nic więcej. Szczęśliwy człowiek nie mówi innemu, jak ma żyć (chyba, że udziela cennych rad - ale nie robi takiego szumu). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SennaRot napisał:

Tylko pozornie, matrixowo, na pewno za sprawą kobiecej manipulacji stworzono obraz samca, który nie może żyć i nie może przestać myśleć o samiczej dupie.

 

Bardzo się cieszę, że coraz więcej osób to dostrzega.

Z pewnością istnieją mężczyźni, którzy rzeczywiście odruchowo ciągle myślą o ruchaniu. Ale jest to margines, z którego media stworzyły wzorzec - niby to typowego, zdrowego - mężczyzny.

 

I nie ma w tym absolutnie nic dziwnego, że większość młodych chłopaków, stara się pokazać, jak to są już dorosli, że niby to pociąg seksualny praktycznie nie pozwala im myśleć i mówić o niczym innym. Później mamy wątki typu 25-letni prawiczek, który ten brak doświadczenia seksualnego traktuje, jakby to była jakaś ułomność.

 

Kiedyś zdarzyło mi się nawet około 60-letniego mężczyznę złapać na udawanym zainteresowaniu dziewczynami - gdy ze mną rozmawiał, do znudzenia, gdy tylko zobaczył jakąś dziewczynę, to od razu wpadał w udawany zachwyt. Wyczekałem na jakąś, której sylwetka wyraźnie mi się nie podobała, powiedziałem mu, że ta jest kiepska, bo ... I okazało się, że jemu także takie się nie podobają :) [rzecz jasna zanim sam powiedziałem co o niej sądzę, zaczekałem na jego zachwyt.]

Edytowane przez Ambroży
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsza sprawa jest taka.

Której płci ślub daje więcej, komu zabiera? Kogo ogranicza?

Której nadaje zobowiązania, a komu prawa i przywileje?

Która będzie z automatu rozgrzeszona, a która potępiona przy nawet tym samym zachowaniu (kobieta zostawia - uwolniła się od "drania" lub nieudacznika, mężczyzna zostawia - cham! jak on mógł!).

Kobiety od odpowiedzialności i zobowiązań uciekają. Wymagają o wiele więcej od innych niż od siebie, także standardów moralności - i to niestety dostają dalej.

Bo popatrzmy. Kobieta często mówi: nie chce by mężczyzna był egoistą (dał ślub itd), zawalczył, nie był bierny, nie oszukiwał, nie kłamał, nie snuł intryg, nie manipulował, nie łamał przyrzeczeń, był solidny, odpowiedzialny, a kobieta? Kobieta sobie jest i czasem zapłaci za to wszystko rozchyleniem nóg. Żeby to jeszcze była przyjemność jednostronna to bym rozumiał, że ona daje wkład in plus, ale nie - sądzi, że to niesamowite z jej strony poświęcenie. Nawet jak kobieta coś zrobi, to robi to dla siebie jednocześnie.

Np ostatnia wysłała mi telefon w prezencie. Nie po to bym miał, tylko po to bym mógł z nią rozmawiać, bo ona ma potrzebę gadania. Mi ten telefon w ogóle niepotrzeby bo gadać nie lubię i szczególnie przez tel. Ale w koncu dała prezent, nietrafiony, niepotrzebny MI, ale jej. Ale uważa że zrobiła wielki wyczyn. Ja tu widzę tylko egoizm. Zrobiła to dla siebie. Czy do niej dotarło? Nie.

Ppokornie mam sobie dać wejść na głowę i robić wszystko to co kobieta zechce. I zbierać za to też baty, bo kobieta nie szanuje takiego, ale tego wymaga. I tak źle i tak niedobrze. Cała wina na mężczyźnie, kobieta bierna - niewinna. Ale tylko w swoich oczach i tak jak się wykreuje u innych - bo dobre rzeczy wyolbrzymi, złe zatuszuje. Pozerka - a wiecie , że pozerów kobiety nie lubią także? Bo same takie są. Podobnie z egoistami i wszystkimi cechami, które nie lubią w innych kobietach. Zapominają tylko, że wszystkie SĄ TAKIE SAME, ale jedna z drugą sądzi że jednak tych złych cech nie ma. Gdzie logika? Nie ma. Czy one są inteligentne? Tak twierdzą.

Kobiety zadanie? Wydawać polecenia, brać, gadać - puste słowa. Bo dla nich słowa też nie mają znaczenia, obietnice, przyrzeczenia. Kobiety nie mają zasad. Potrafią sobie wytłumaczyć każdy swój niecny uczynek, zdradę, winą innych (mężczyzny głównie).

Ostatnia sytuacja chociażby. Byliśmy w związku na odległość z dziewczyną, wiadomo miłe słówka - kocham, tęsknie, plany, obietnice niestworzone, mieszkanie, spotkanie.
Ale co się okazuje? Flirtuje z innymi, zdradza (jest też coś takiego jak zdrada emocjonalna). Ale ona do winy się nie poczuwa. Czemu? Bo ona wcale za związek to nie uważała, więc nie ma zobowiązań wobec mnie. Sam uważałem to za związek i sam uważałem, że słowo kocham daje zobowiązania. Bo to są w koncu czyny. Ale czynów wymagała tylko ode mnie. U siebie byle jak najmniej, totalne minimum, bym się nie "czepiał" czasem. Z kolei jak ja z jakimiś dziewczynami normalnie rozmawiałem chociażby to robiła burdę. Ja jej nie mogłem, wtedy to był związek, wtedy to kocham było ważne, ale jak ona - to juz te zasady znaczenia nie miały.

Co daje jej zobowiązania? Kaganiec? W postaci czego? Ślubu? Dla mnie np słowo "kocham" to też wielkie zobowiązanie i odpowiedzialność. Jeśli coś planuje - doprowadzam do celu, choćby skały srały. A kobieta? Ucieka od tego. Powie i starczy. Oczekuje tylko ode mnie.

Także każdy rodzaj relacji z kobietą to jest wykorzystywanie mężczyzny - przedmiotowe totalnie. To uciśnienie tylko mężczyzny. Ale kreacja kobieca jest taka, w ich zakochaniu w sobie i wiecznym graniu ofiary - że to one cierpią, jesteśmy podli, a one te święte. I one to sobie udowodnią jakkolwiek. Jeśli raz zrobi ci śniadanie, to będzie wypominała - robiłam ci śniadania! A że zdradziła, że oszukiwała, że kłamała, że nie spełniała obietnic, że drwiła ze słabości/wad, że próbowała manipulować wywołując zazdrość itd to się nie liczy. Dla niej to natura przecież.

Czyli czego kobieta wymaga od mężczyzny? By był jej przeciwieństwem: czyli hojny, dobry, szczery, uczciwy, z zasadami. Kobiety tego nie mają w sobie, więc pustkę swoją zalewają kimś innym. To coś takiego jakbyśmy kopulowali z wcieleniem szatana (mnóstwo złych cech) który gra wiecznie dobrego, a jednocześnie daje sobie prawo do oceniania.

Taki bóg zła.

 

EHm9sZR.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.