Skocz do zawartości

Pasja = sens egzystencji = praca.


ABCDE

Rekomendowane odpowiedzi

Czy aby na pewno ? Jestem w tej "komfortowej" sytuacji, że całe życie robiłem to i żyłem z tego, co przynosiło mi satysfakcję, pokrywało się z moimi wewnętrznymi zainteresowaniami i przynosiło zyski nie tylko jako takie finansowe (to akurat sprawa drugorzędna dla mnie była zawsze) ale głównie interpersonalne. Nie mam bogatych rodzicow ani nic z tych " rzeczy". Tak sobie postanowilem kończąc ogólniak, że będę się skupiał na tym co lubię. Poznawałem dziewczyny z pierwszych stron czasopism kierowanych dla Panów, obcowałem z kobietami z tzw 10/10.  Poznawałem różnych ludzi z całego świata, na prawdę różnych, z którymi miałem wspólne tematy, co dawało mi niesamowitego kopa. Ale w pewnym momence przychodzą chwile zwątpienia. Mam wrażenie, że to już NIE jest najważniejsze w życiu, że to co ulotne, to jeden wielki chuj.  Chciałbym zacząc budować coś trwałego. Ale czym jest dla Was właśnie to coś nad czym warto pracować, by spojrzeć za kilka lat z dystansem i nie żałować? Pomijajac wlasną osobę :P

Edytowane przez ABCDE
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Chciałbym zacząc budować coś trwałego. Ale czym jest dla Was właśnie to coś nad czym warto pracować, by spojrzeć za kilka lat z dystansem i nie żałować? "

 

Przyznam, że nie widzę niczego takiego. Priorytety i spojrzenie na sprawę się zmieniają w związku z czym i to "coś" na co warto było pracować nagle okazuje się guzik warte.

Jakbym miał zrobić coś trwałego to rozrobiłbym trochę cementu, ulepił z tego jakąś figurkę i zakopał. Teoretycznie może przetrwać wieki.

Można też zając się tym o czymś kiedyś wspomniałem czyli dewastacją zabytków.

 

Żona się puści, z dziećmi różnie być może, syćko płynie, zdrowia ubywa, domy się palą, bloki się walą, itd., itp....

Mądrze powiedział mędrzec kiedy powiedział "wszystko chuj".

 

Też kiedyś myślałem o zbudowaniu czegoś trwałego, ale mi przeszło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postawiony temat jest bardzo stosowny i ważny. Sam zadaję sobie pytanie o sens życia od naprawdę długiego czasu i dochodzę do wniosku, że przede wszystkim trzeba walczyć o zbawienie wieczne, bo jakby rozrysować wykres czasu, to życie na ziemi jest jedynie pstryknięciem palca.

Ktoś powie, że to głupota lokować nadzieje w coś, czego nie będzie, ale jeśli będzie, to głupotą jest nie lokować, wystarczy zrobić krótki rachunek ekonomiczny i odpowiedzieć sobie na pytanie, kto jest naprawdę frajerem-ten, kto wyśmiewa się z wieczności i twierdzi, że życie wieczne nie istnieje, czy ten, kto dokonuje rachunku zysków i strat, decydując się czasem tracić coś i tak nietrwałego, a zyskać skarby na zawsze.

Ale wąska to droga i trzeba się natrudzić, by dojść do celu.

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VonHayek-zakład ateisty jawnie lekce sobie waży przesłanki na prawdziwość religii Jezusa z Nazaretu-liczne cuda, świadectwa. Wiem, co napiszecie dalej, piszcie o dowodach. Powietrza też nie widzisz, a istnieje, istnieją rozmaite cuda i to nie widziane tylko przez nam współczesnych, ale i mężów z wieków starożytnych. Rozumiem, że wszyscy mieli omamy, a św. Paweł jeszcze jako Szaweł nagle tak sobie zrezygnował z prześladowań wyznawców Jezusa.

Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

 

Rzucę cytatem z oglądanego przeze mnie dziś filmu religijnego-''larwa nie boi się zrzucić kokonu, by stać się motylem''. Doczesność to kokon, motyl to wieczność.

Dziękuję za możliwość dyskusji i pozdrawiam współczesnych ''Tomaszów''.

 

Powiedzcie mi tylko, jeśli religia Pana Jezusa jest fałszywa-to w czym widzicie sens życia? Konkretnie proszę. Bo tak sobie myślę, że tzw. miłośnicy dowodów popełniają błąd, zakładając z góry, że mózg tak nędznej istoty jak człowiek jest w stanie objąć swoim rozumem każdą rzecz, w co wątpię, bo na to też nie ma dowodu.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Powietrza też nie widzisz, a istnieje

 

Powietrze jest w stanie skupienia gazowym. Da się je poczuć. Jego istnienie jest niepodważalne.

 

21 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Powiedzcie mi tylko, jeśli religia Pana Jezusa jest fałszywa-to w czym widzicie sens życia?

 

Adriano na świecie jest ponad 50 000 różnych wyznań i kultów i prawie każde twierdzi, że jest prawdziwym, a potwierdza takimi samymi z dupy wziętymi argumentami jak kk, ba niektóre religie potrafią nawet bardziej się uwiarygodnić.

 

21 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

Paweł jeszcze jako Szaweł nagle tak sobie zrezygnował z prześladowań wyznawców Jezusa.

 

Znane są przypadki w historii bliższej i dalszej gdy prześladowca zaczynał wspomagać prześladowanych/ przyłączał się do nich itp. Nikt tego nie przypisywał "cudom" prócz chrześcijan, to co u innych jest sumieniem, bądź mechanizmem psychologicznym dobrze opisanym przez naukę,  w kk jest "cudem". Adriano popatrz na sanktuaria wszelkiego typu słynące z cudów, walą tam miliony wiernych czy kiedykolwiek komuś odrosła ręka albo noga? No kurwa raczej nie :P

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

19 minut temu, von.hayek napisał:

Wstąp do zakonu i tam kontempluj swoją wiarę, bo zadając się z nami oddalasz się od zbawienia i życia wiecznego w raju. No offence!

 

Ja to widzę tak. Jeśli to życie wieczne istnieje a znajdę się w tym samym miejscu co Adriano i jemu podobni będzie to oznaczało, że jestem w piekle.

Już świadkowie jehowy są mniej upierdliwi :wacko:.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, AdrianoPeruggio napisał:

VonHayek-zakład ateisty jawnie lekce sobie waży przesłanki na prawdziwość religii Jezusa z Nazaretu-liczne cuda, świadectwa. Wiem, co napiszecie dalej, piszcie o dowodach. Powietrza też nie widzisz, a istnieje, istnieją rozmaite cuda i to nie widziane tylko przez nam współczesnych, ale i mężów z wieków starożytnych. Rozumiem, że wszyscy mieli omamy, a św. Paweł jeszcze jako Szaweł nagle tak sobie zrezygnował z prześladowań wyznawców Jezusa.

Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

 

Rzucę cytatem z oglądanego przeze mnie dziś filmu religijnego-''larwa nie boi się zrzucić kokonu, by stać się motylem''. Doczesność to kokon, motyl to wieczność.

Dziękuję za możliwość dyskusji i pozdrawiam współczesnych ''Tomaszów''.

 

Powiedzcie mi tylko, jeśli religia Pana Jezusa jest fałszywa-to w czym widzicie sens życia? Konkretnie proszę. Bo tak sobie myślę, że tzw. miłośnicy dowodów popełniają błąd, zakładając z góry, że mózg tak nędznej istoty jak człowiek jest w stanie objąć swoim rozumem każdą rzecz, w co wątpię, bo na to też nie ma dowodu.

 

No właśnie w życiu "doczesnym". Tym które katolicy uważają za marność i rzekomy wstęp do wieczności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, AdrianoPeruggio napisał:

Powiedzcie mi tylko, jeśli religia Pana Jezusa jest fałszywa-to w czym widzicie sens życia? Konkretnie proszę. Bo tak sobie myślę, że tzw. miłośnicy dowodów popełniają błąd, zakładając z góry, że mózg tak nędznej istoty jak człowiek jest w stanie objąć swoim rozumem każdą rzecz, w co wątpię, bo na to też nie ma dowodu.

 

Mózg człowieka jest w stanie pojąć każdą rzecz <- jest to przenośnia, pojedynczy człowiek nie jest w stanie pojąć wszystkiego nie ważne jak inteligentny by był.  Ludzkość jako gatunek jest w stanie pojąć wszystko i zrozumieć wszystko wraz z postępem w nauce. Jeden ludek będzie dobrym fizykiem, inny genetykiem, jeszcze inny filozofem itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze. Odłóżmy wieczność na bok.

Gdzie w doczesności widzicie sens? W tym, że małe mrówki zwane ludźmi zapierdalają tylko po to, by popić, zakąsić, zamoczyć? Dam małą podpowiedź-pewne istoty o wiele wyższe niż człowiek kiedyś się zbuntowały, powiada się, że 1/3 z całości. Powiada się również, że skłoniło je do tego pytanie-jak to? Te nędzne świnie, ludzie, mają zająć poczesne miejsce na równi z nami?

Spójrzcie na chwilę na egzystencję człowieka z punktu widzenia istot niematerialnych-co jest ważnego w życiu ludzi? Gdzie tu sens egzystencji? Nędznota. Narodziny, krótka chwila śmiesznych podrygów, śmierć i koniec? Szkoda-bo rośliny i zwierz wszelaki kończy tak samo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, ABCDE napisał:

 

Ale czym jest dla Was właśnie to coś nad czym warto pracować, by spojrzeć za kilka lat z dystansem i nie żałować?

 

 

 

 

Hmm... Jakiś samorozwój, samodoskonalenie, osiąganie wyznaczonych celów. Miłość do siebie. Ale... na końcu napisałeś:

 

 

 

16 godzin temu, ABCDE napisał:

 

Pomijajac wlasną osobę :P

 

 

 

 

Więc... nie wiem, co to może być. Skoro "pomijając własną osobę", to znaczy, że chcesz zbudować coś trwałego z drugą osobą, czyli z kobietą? Też chciałbym w to wierzyć, a nawet jeszcze lepiej - chciałbym wiedzieć, że tak będzie, że to jest możliwe. :-)

 

 

 

A teraz, ABCDE, wybacz, ale muszę kilka słów powiedzieć na inny temat.

 

 

AdrianoPeruggio, Bracie, dlaczego w prawie każdym swoim poście musisz wplatać wątek religijny? Pytam normalnie, żebyś nie odebrał tego jako atak itp. Czy Ty chcesz zbudować coś trwałego z wiarą, religią? Jak to rozumieć?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, ABCDE napisał:

Czy aby na pewno ? Jestem w tej "komfortowej" sytuacji, że całe życie robiłem to i żyłem z tego, co przynosiło mi satysfakcję, pokrywało się z moimi wewnętrznymi zainteresowaniami i przynosiło zyski nie tylko jako takie finansowe (to akurat sprawa drugorzędna dla mnie była zawsze) ale głównie interpersonalne. Nie mam bogatych rodzicow ani nic z tych " rzeczy". Tak sobie postanowilem kończąc ogólniak, że będę się skupiał na tym co lubię. Poznawałem dziewczyny z pierwszych stron czasopism kierowanych dla Panów, obcowałem z kobietami z tzw 10/10.  Poznawałem różnych ludzi z całego świata, na prawdę różnych, z którymi miałem wspólne tematy, co dawało mi niesamowitego kopa. Ale w pewnym momence przychodzą chwile zwątpienia. Mam wrażenie, że to już NIE jest najważniejsze w życiu, że to co ulotne, to jeden wielki chuj.  Chciałbym zacząc budować coś trwałego. Ale czym jest dla Was właśnie to coś nad czym warto pracować, by spojrzeć za kilka lat z dystansem i nie żałować? Pomijajac wlasną osobę :P

 

dzieci

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praca? Ciekawe...Żyjesz po to, by pracować? Czyli życie emerytów czy rentierów nie ma sensu.

Pasja-owszem, przyklasnę każdemu, kto znalazł tak ciekawą pasję,  że dla niej wstaje rano.

 

A może jest inaczej? Może nie zostaliśmy stworzeni dla swoich pasji, nie żyjemy, by mieć pasję, tylko mamy pasję, by znośnie żyć? A w tle majaczy wizja czegoś ponadczasowego?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.