Skocz do zawartości

Zawaliłem, amatorszczyzna czyli zbroja dalej lśni?


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie,

Potrzebuję solidnego kopniaka w dupę bo chyba odpłynąłem.

 

Mianowicie, jestem 41 letnim rozwodnikiem. Z domu odszedłem 7 lat temu - zdrada małżonki. Finalnie i formalnie rozwiedziony rok temu. Jedno dziecko - 10lat.

Kiedy odchodziłem od żony moja zbroja była cała lśniąca. Popełniłem wszystkie możliwe błędy jakie można popełnić w relacjach D-M.

 

Na szczęście trafiłem na odpowiednich ludzi, odpowiednie pozycje książkowe i między innymi to forum, dzięki czemu jestem dziś w zupełnie innym miejscu zwłaszcza mentalnie.

Postawiłem na samorozwój zarówno jeśli chodzi o kwestie fizyczne jak i emocjonalne, ale i zawodowe. Zmieniłem garderobę, sylwetkę i przede wszystkim mindset.

Po prostu zająłem się sobą. Myślę, że z wyglądu jestem jakieś solidne 8/10.

 

Nigdy nie miałem problemu z powodzeniem u kobiet. To, że stalowa zbroja nie pozwalała mi z tego korzystać to inna sprawa.

Po rozwodzie spotykałem się z kilkoma laskami, jednak za każdym razem zawsze mi coś nie pasowało. Odpalałem laski 10/10, których to dziw brał, że ale jak to.....mnie odrzucasz?

Z takimi seks bywał fajny, ale czym ładniejsza tym bardziej uszkodzona, czego tolerować nie miałem zamiaru po doświadczeniach z małżeństwa.

Żadna nie była w stanie mnie niczym ująć, zaciekawić aż do niedawna...

 

Widywałem ją czasem na siłowni, zwykłe cześć - cześć. Nic ponadto. Podobała mi się fizycznie, ale na siłowni co druga mi się podoba :) nic nadzwyczajnego.

Ona jakoś 7/10 może nawet 6/10. Taka cicha myszka z wyglądu nie wyróżniająca się z tłumu. Niska, szczupła.

Jakoś zupełnie przypadkowo zagadaliśmy raz czy dwa, po czym wziąłem od niej numer telefonu, ale bez żadnej spiny czy też specjalnych oczekiwań.

Pewnego dnia napisałem z nudów, ona odpisała.

Zacząłem z nią flirtować głównie na siłowni, wiadomości raczej ograniczałem. Od czasu do czasu ona coś napisała, później ja.

I tak się toczyło życie mozolnie do przodu, ot nic nadzwyczajnego.

 

Jakiś ponad miesiąc temu przy dłuższej wymianie wiadomości zaproponowałem spacer. Zgodziła się bez wahania, zmieniając swoje dotychczasowe plany.

Umówiliśmy się na miejscu jako, że mieszkamy w innych miastach oddalonych od siebie o ok 10km. Ona dojechała swoim samochodem, ja swoim.

Niczego wtedy nie planowałem, po prostu miłe spędzenie czasu z braku laku. Spotkanie zakończone buziakiem z policzek. Laska wykazywała dość duże zainteresowanie.

Dziewczyna wydawała się wtedy bardzo normalna, inna niż te, które dotychczas spotykałem. Przede wszystkim pochodzi z normalnej/pełnej rodziny.

Jest młodsza ode mnie o 4 lata, również po rozwodzie, ale bez dzieci.

Twierdzi, że złożyła pozew bo facet nie chciał zakładać rodziny. Poczuła się oszukana. Nie drążyłem w tamtym momencie.

Od 4 lat jest sama jak twierdzi.

 

Zaczęła bardziej się uaktywniać w pisaniu, ale nie nachalnie. Flirtowałem, droczyłem się z nią. W końcu zaproponowałem kolejne spotkanie na co również przystała bez wahania.

Tym razem już na powitanie stanowczo pocałowałem ją w usta. Była wyraźnie rozpromieniona, szkliste oczy, wiele pytań, uśmiech na twarzy.

W czasie spaceru pchałem relację do przodu, były objęcia, łapanie za rękę, całowanie.

 

Po tym spotkaniu co raz częściej zaczęła wykazywać inicjatywę, pierwsza pisała, zagadywała, bardzo widocznie parła na kolejne spotkanie, ale ja podchodziłem na luzie, bez spiny, droczyłem się z nią.

W końcu umówiliśmy się na zeszłą sobotę. Spotkanie fajne, kawiarnia następnie kino, na pożegnanie macanko, całowanie itd. bez seksu jeszcze.

Kobitka zaczęła się coraz widoczniej wkręcać w relację a co gorsza ja również...Kurwa Panowie, nie poznawałem i nie poznaję siebie!

Po 20 latach poczułem się jak małolat! Myślałem, że te disneyowskie uczucia mnie już nie dotyczą, wkręciłem się na maxa.

Łapałem się na tym, że myślę o niej więcej, więcej i częściej. I wszystko było dobrze do czasu...

Była żywo zainteresowana, zaczęła coraz więcej pisać, szło to w dobrym kierunku.

Informowałem, że wolę choć krótkie spotkania zamiast tego pisania.

Mówiła, że ciekawie ją bo jestem inny niż wszyscy ( pewnie dlatego, że nie byłem spermiarzem)

 

Tydzień temu po sobotnim spotkaniu w jakiejś durnej wymianie wiadomości napisała mi coś w stylu Twoja mamusia ma rację - jesteś za chudy.

Po czym zupełnie jak małolat zareagowałem, nie wiem co mi odbiło chyba haj hormonalny. Konwersacja wyglądała mniej więcej tak:

Ja: mam coś jeszcze do poprawy?

ona: ja nikogo nie poprawiam

Ja: ale ja Cię o to nie posądzam, ja Ci tylko wyłącznie daję znać jak to odebrałem, co z tym zrobisz Twoja sprawa

ona: Ok rozumiem

Ja: jesteś inteligentną kobietą nie trzeba pisać Ci wszystkiego wprost, odebrałem to jako może niecelowy, ale body shaming

ona: nie dostrzegłam tego w nacechowanej żartem rozmowie padły te słowa. nikogo w żartach nawet nigdy nie poniżam, przepraszam jeśli poczułeś się nie ok przez to

 

Dodała, że padły mocne słowa z mojej strony. I niestety kurwa miała rację! Dopiero wówczas otrzeźwiałem!

 

Momentalnie zorientowałem się, że chyba mnie poniosło i uruchomiły się jeszcze jakieś stare mechanizmy z małżeństwa (żona poważnie zaburzona) po czym starałem się rozluźnić atmosferę.

Wydawało się, że wszystko jakoś wróciło do normy. Popisaliśmy jeszcze chwilkę po czym życzyłem dobrej nocy ona odpisała dobrej nocy z uśmiechem. Poszedłem spać.

Na drugi dzień od rana cisza, no więc nie wychylam się i też nie piszę. Po południu widzimy się na siłowni i kontakt jakby normalny, gadamy ze sobą, może liczyła, że ją przeproszę...

Wieczorem piszę jej dobrej nocy, po 8 minutach odpisuje z uśmiechem - wzajemnie.

 

I nastaje cisza. Po 4 dniach piszę do niej zaczepną wiadomość rano w stylu: Słoneczny piątek. Ciekawe komu dziś napyskujesz łobuziaro:)

Odpisuje po 6h... "Nie mam komu napyskować, wyjątkowo uprzejmi wszyscy są :)"

 

Od tego czasu mijają kolejne 4 dni i jest grobowa cisza. Kilka razy już łapałem za telefon żeby coś napisać, ale się opamiętywałem.

Kurwa ciągle o niej myślę, wiem, że to niepoważne. Wiem jak one działają, jaką naturę mają, znam zasady gry ale to silniejsze ode mnie. Zwłaszcza że wydawała się normalną, fajną, poukładaną babką.

Nie mogę sobie darować, że coś co fajnie się zapowiadało tak spierniczyłem, jakiś autosabotaż uruchomiłem. zachowałem się emocjonalnie niczym one.

Nie wiem czy po prostu straciła ot tak nagle zainteresowanie mimo, że była cholernie zainteresowana i już wkręcona, przestraszyła się albo próbuje mnie ukarać tą ciszą? Jakiś shittest? Przeciąganie liny? Badanie granic? Czy po prostu ma wyjebane na mnie już? Czy ot tak w momencie są w stanie od razu stracić zainteresowanie jak już się wkręcą?

 

Poradźcie coś. Jak to rozegrać? Czy spróbować postawić ultimatum jakieś i napisać coś w stylu: Poznajemy się dalej czy odpuszczamy? jeśli to pierwsze to proponuję spotkanie a jeśli to drugie to nie musisz odpisywać. Czekam na feedback dziś do 22. Czy może milczeć? Albo uznać, że temat spalony?

 

Wiem, wiem - "next" i do tej pory za każdym razem tak robiłem, nie miałem z tym problemu, ale nie w tej konkretnej sytuacji. Nie potrafię.

Trudno jeśli już tego nie będzie można reanimować to biorę konsekwencje swojego gówniarskiego zachowania na klatę. To się nazywa konsekwencja.

Kurwa sprowadźcie mnie na ziemię!

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jprdl, wy się pokłóciliście o coś takiego? 🤦‍♂️ 

 

Chłopie, przy kobietach opanowanie to podstawa, masz być jak saper, jeśli trigeruje Cię taka wrzutka z dupy to laska pewnie się zastanawia co będzie przy poważniejszych sprawach. 

 

Tym bardziej że o ile rozumiem to była rozmowa tekstowa, przecież to mogło być cokolwiek, zwykły babski test albo nawet głupi żart, nie znacie się dobrze to tego nie wiesz, a nieraz nawet przy dłuższej znajomości cholera z tym wie gdy się do siebie pisze. To nie rozmowa, przez telefon że słyszysz ton głosu, parsknięcie śmiechem czy być może faktyczny przytyk, a tutaj, zgaduj zgadula a Ty się odpaliłeś. 

 

Zadzwoń, normalnie, pogadaj, wyjaśnijcie to sobie i będziesz wiedział co i jak. Bez tego to imho zgadywanka.

 

Takie rzeczy się zbija śmiechem, wyjebane, a nie bierze do siebie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może jest tak, że tym pytaniem czy masz coś jeszcze do poprawy, zabiłeś wyzwanie.

Pomyślała, że jesteś niepewny siebie i że bardzo Ci na niej zależy, więc pytasz co jej się nie podoba aby to zmienić.

 

Kobieta nie może czuć się zbyt pewnie w relacji, trzeba cały czas być dla niej wyzwaniem. Nie może czuć, że ma Cię na tacy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, SuperMario napisał(a):

Jprdl, wy się pokłóciliście o coś takiego? 🤦‍♂️ 

 

Chłopie, przy kobietach opanowanie to podstawa, masz być jak saper, jeśli trigeruje Cię taka wrzutka z dupy to laska pewnie się zastanawia co będzie przy poważniejszych sprawach. 

 

Tym bardziej że o ile rozumiem to była rozmowa tekstowa, przecież to mogło być cokolwiek, zwykły babski test albo nawet głupi żart, nie znacie się dobrze to tego nie wiesz, a nieraz nawet przy dłuższej znajomości cholera z tym wie gdy się do siebie pisze. To nie rozmowa, przez telefon że słyszysz ton głosu, parsknięcie śmiechem czy być może faktyczny przytyk, a tutaj, zgaduj zgadula a Ty się odpaliłeś. 

 

Zadzwoń, normalnie, pogadaj, wyjaśnijcie to sobie i będziesz wiedział co i jak. Bez tego to imho zgadywanka.

 

Takie rzeczy się zbija śmiechem, wyjebane, a nie bierze do siebie. 

Ja o tym doskonale wiem, nie mam pojęcia czemu się tak odpaliłem. Masakra. Byłem niewyspany, zły dzień, wiem, że to nie ma znaczenia i żadne wytłumaczenie takiego szczeniackiego zachowania, ale stało się. Czasu nie cofnę. Pytanie tylko teraz co robić, żeby tego nie dobić.

Tak też mi odpisała, że co najwyżej oczekiwała jej dogryzienia a nie takiej reakcji... sam się sobie dziwię a jej w zasadzie się nie dziwię, że mnie odpaliła.

3 minuty temu, Bering napisał(a):

Być może jest tak, że tym pytaniem czy masz coś jeszcze do poprawy, zabiłeś wyzwanie.

Ona raczej odebrała to inaczej, że właśnie nie mam zamiaru się poprawiać dla nikogo.

Albo akceptuje mnie takim jakim jestem albo niech spada na drzewo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Kogut napisał(a):

Ona raczej odebrała to inaczej, że właśnie nie mam zamiaru się poprawiać dla nikogo.

Oby tak było.

 

A ogólnie to nie będę odkrywczy, wrzuć na luz i zobacz czy się będzie angażować, inicjować kontakt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Bering napisał(a):

A ogólnie to nie będę odkrywczy, wrzuć na luz i zobacz czy się będzie angażować, inicjować kontakt

Właśnie w tym rzecz, że nie wiem jak to dalej ugryźć.

Czy cierpliwie czekać a jeśli tak to ile? Jest jakaś granica? A może lepszym byłoby zadzwonienie lub napisanie i próba wytłumaczenia się oczywiście bez żadnego przepraszania i zapytania wprost co dalej bo lubię mieć czyste i klarowne sytuacje? Bądź tu mądry i pisz wiersze z babami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co kombinować. Zwykłe "sorry, miałem ostatnio dużo na głowie i przebodzcowany jestem. Jest ciepło, zapraszam na xxx, aby sobie pochillowac". Korona Ci z głowy nie spadnie, a nikt potem nie będzie o tym pamiętać. Jak odmówi, to nara, bo wchodzisz na orbitę ;)

Edytowane przez TomZy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Brat Jaca napisał(a):

Tu nie ma co rozkminiać. 

 

Jeśli kobieta jest zainteresowana to możesz jej opowiadać jej dowcipy o rZymianach w stylu publikacji Leszka Bubla.

 

Myśle, że nie jesteś jedyny, który do niej podbija.

Nie mogę się z tym zgodzić. Była zainteresowana i to bardziej niż ja. Okazywała to na wiele sposobów nawet tłumacząc się co robi gdzie idzie i kto pisze do niej jak była ze mną mimo, że wcale nie wyrażałem takiej chęci. Oczywiście to mogły być tylko pozory, biorę to pod uwagę, ale wówczas po prostu by tego nie robiła, tak myślę. Jaki byłby w tym sens. Myślę, że chciała mi tym zakomunikować, że bierze na poważnie tą znajomość. Po prostu jej duma została urażona tak myślę a dodatkowo pierwsze wrażenie jakie zrobiłem sam zdeptałem i kobitka mogła uznać, że to pierwsze wrażenie to fasada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale armagedon.

 

Strach będzie bąka puścić.

 

Ostatnio do mnie babka na dyskotece*, że koszula nie ta, że (wg niej, bo tańczę spoko) zle tańczę  i że jestem niski (tak 170)

I uwaga poznaliśmy się na tej dyskotece* i sama zalotnie mnie atakowała, ja odpuszczałem już bo pomyślałem, ze jak juz (kiedy jest fajnie) widzi jakieś "wady" to co będzie później?

 

PS wiem, dzisiaj piszę się na imprezie

 

Na Twoim miejscu nic bym nie wyjaśniał, nic nie poruszał. Po prostu 2-3 razy napisałbym, co u Ciebie, a jak by nie odpisała to bym uznał to za zakończenie relacji.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Kogut napisał(a):

Właśnie w tym rzecz, że nie wiem jak to dalej ugryźć.

Czy cierpliwie czekać a jeśli tak to ile? Jest jakaś granica? A może lepszym byłoby zadzwonienie lub napisanie i próba wytłumaczenia się oczywiście bez żadnego przepraszania i zapytania wprost co dalej bo lubię mieć czyste i klarowne sytuacje? Bądź tu mądry i pisz wiersze z babami...

Heh, natura to dzivka.

Odpala "hormony zakochania" nie wiadomo kiedy...

 

Jest coś takiego u kobiet jak fazy okresu, czasem warto wziąć pod uwagę tą zmienną.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, lukasz11 napisał(a):

Ze tez ci sie chce w to bawic...

Uwierz, że przez ostatnie 7 lat nie brałem kompletnie tego pod uwagę. Bliżej nawet mi było do MGTOW.

Żadnych poważnych związków, żadnych głębszych relacji. Myślałem, błędnie jak się okazuje, że jestem już odporny na te wszystkie koktajle hormonalne. Stary chłop po przejściach, znający zasady nie może się przecież zabujać...no i co? No właśnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kogut napisał(a):

Kurwa ciągle o niej myślę, wiem, że to niepoważne. Wiem jak one działają, jaką naturę mają, znam zasady gry ale to silniejsze ode mnie. Zwłaszcza że wydawała się normalną, fajną, poukładaną babką.

Komputer_Mem-Kubek-Bialy-140576_103285.j

@zuckerfrei pytanie w miljonerach za 1000zł. Dokończ przysłowie: "beka z ...."

  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Kogut said:

Uwierz, że przez ostatnie 7 lat nie brałem kompletnie tego pod uwagę. Bliżej nawet mi było do MGTOW.

Żadnych poważnych związków, żadnych głębszych relacji. Myślałem, błędnie jak się okazuje, że jestem już odporny na te wszystkie koktajle hormonalne. Stary chłop po przejściach, znający zasady nie może się przecież zabujać...no i co? No właśnie...

Obys sie nie zabujal bez wzajemnosci bo wtedy to ciebie beda bujac na prawo i lewo😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Egregor Zeta napisał(a):

beka z ....

Strzelam w ciemno, pierwsza myśl: 

“Typa?”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mam nadzieję że wygrałem poloneza. 

3 godziny temu, Kogut napisał(a):

Zwłaszcza że wydawała się normalną, fajną, poukładaną babką.

Beka z Typa! Panie takich kobiet nie ma, a nawet jak są to…. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, GriTo napisał(a):

A o ile to "bardzo" jest "bardziej" od innych? :)

To jest dobre pytanie.

Cóż, dotychczas trafiałem tylko na jakieś zaburzone baby. Dopóki nie znałem mechanizmu i tego, że podświadomie takie przyciągam to trochę ich przerobiłem.

W momencie odkrycia schematu i pracy nad nim bardzo szybko wyłapywałem takie amatorki i kop w dupę. Naprawdę najdrobniejsza czerwona flaga potrafiła mnie zniechęcić. Coś się zakodowało w głowie i myśl, że tam już byłem i nie chcę wracać robiła swoje. W opisywanym przypadku w czasie w sumie 4 całkiem długich spotkań, kilku rozmów telefonicznych i kilkudziesięciu wiadomości tego nie dostrzegłem. Być może ona jest zwyczajna po prostu, tylko ja takich do tej pory nie dostrzegałem lub nie wyłapywałem. Biorąc pod uwagę, że mało która docierała do tego etapu i to jest tym moim wyznacznikiem, że  twierdzę, że była całkiem spoko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ściągnij sobie twierdze, albo GTA SA. Obejrzenie serialu Braking Bad nie jest głupie ;). Będziesz ją widywać na siłowni. Jak zagada to działasz, jak nie to następna. Spokojnie, znajdź sobie zajęcie i przestań stawiać ją na piedestale xD.

Edytowane przez WoLe
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy bym nie wszedl w zadna znajomosc z rozwodka. Rozwodka to jest baba ktorej ktos nie chcial a to oznacza, ze cos jest mocno z nia nie tak tylko wyjdzie po czasie.

 

Sam jestem po rozwodzie tyle,ze to ja wnioslem sprawe o rozwod z wlasnej woli. Wydaje mi sie, ze mezczyzni wnosza o rozwod zupelnie z innych powodow niz kobiety. Tyle, ze od kobiety sie nigdy nie dowiesz co nia na prawde motywowalo do rozwodu bo z reguly sa to powody z dupy wziete...😉

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, lukasz11 napisał(a):

Nigdy bym nie wszedl w zadna znajomosc z rozwodka. Rozwodka to jest baba ktorej ktos nie chcial a to oznacza, ze cos jest mocno z nia nie tak tylko wyjdzie po czasie.

Też nad tym dumałem na początku. Niby sama złożyła pozew a przecież kobieta nie odchodzi w próżnię... więc może coś nawywijała

Ponoć dobrze się z nim czuła będąc w małżeństwie dlatego trudno było jej podjąć taką decyzję - to jej wersja, na którą oczywiście biorę poprawkę.

Podobno koleś wisi jej sporą sumkę pieniędzy, której nie kwapi się oddać.

 

Wszystko powyższe to oczywiście tylko jej słowa a jak wiemy nie wierz w to co mówi kobieta. Sęk w tym, że co do czynów to do tej pory zastrzeżeń mieć nie mogłem. Wersja Demo, tego też jestem świadom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Iceman84PL zmienił(a) tytuł na Zawaliłem, amatorszczyzna czyli zbroja dalej lśni?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.