Skocz do zawartości

deleteduser150

Samice
  • Postów

    3170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    66.69 PLN 

Komentarze w blogu opublikowane przez deleteduser150

  1. W dniu 12.08.2019 o 04:27, macieksz napisał:

    To że ma się siłownię 24 godziny na dobę nic nie znaczy jak się na nią nie chodzi ; )

    Dla mnie to dużo znaczy bo jestem wieczornym biegaczem/sportowcem i potrafię iść na siłownię o 21:00 i siedzieć do 22:30 albo i dłużej. Inne siłownie o tej porze są zamknięte - ta nie. 

    Na siłownię chodzę minimum już nie 2, a 3 razy w tygodniu. Jak mam siły po 12h pracy to idę w ten dzień na jakieś lekkie cardio. (to stwierdzenie w moim słowniku to 12-30 minut interwałów na bieżni - tzw high-low blocks)

     

  2. @mac Przy moim 12-godzinnym trybie pracy... jest to sporym wyzwaniem. I tak póki co dużo i intensywnie trenuję - jak na siebie. Zaczynam od niedzieli i ćwiczę dzień w dzień do wtorku albo środy ( w zależności od grafiku mojej pracy) 

    Więc jeden tydzień treningu - 4 dni, drugi - 3 dni. I tak na przemian. Przy intensywności tych treningów, wystarczy mi... na razie. Jak zmienię pracę, to pomyślę by sobie przeorganizować na codzienne.

    Ostatnio odważyłam się iść po pracy na trening LBT i czułam wyzucie z energii.  Porównałam z wczorajszym dniem, gdzie miałam wolne - zupełnie inna forma. ;) 

    Staram się wczuwać w swój organizm. Nie chcę się przetrenować. 

    A wstawanie o 4:40, praca przez 12h i po tym trening - to jest pogrom dla mojego organizmu. Już się przekonałam nie raz. Szczególnie że w pracy swoje podźwigam też. ;)  

  3. @WuJomucha20 Dzięki mojemu facetowi. W pewnym momencie odważył się mi powiedzieć o tym forum.;) Dużo z nim rozmawiam o tym co się dzieje na świecie i generalnie mamy podobne podejście do wielu spraw. Odkąd pamiętam rozwój osobisty i duchowość była dla mnie ważna. Moja historia, którą wcześniej tutaj opisałam, myślę, że też dużo wyjaśni, dlaczego mam takie a nie inne podejście do życia i dlaczego to forum jest przeze mnie chętnie czytane.

    Więcej też na ten temat opisałam w tym wątku:

     

  4. @SzatanKriegerze Postępy są silniejsze. ;)  Jestem po 4 treningach z rzędu. Zaczynam już do każdego ćwiczenia dodawać 2,5kg obciążenia na łapki podczas ćwiczeń turbo.  

     

    A następne zajęcia angielskiego mam dopiero za 2 tygodnie. Na poprzedniej lekcji musiałam przygotować prezentację ok. 2 minutową o wypadzie na jeden dzień z grupą za małe pieniądze.  Moja opowieść tak zainteresowała grupę, że zapytali mnie czy bym nie zorganizowała czegoś takiego w realu :lol: (opowiadałam o wyścigu stopowym ze znajomymi, gdzie miejscem docelowym było pewne miasto nad morzem w Anglii) 

    Na następną lekcję mamy przygotować następną prezentację ustną. 

    Ja choć miałam stresa przed pierwszą, tak po przedstawieniu mojej dwa razy na lekcji (bo później jeszcze korepetytor chciał usłyszeć moją opowieść :P ) bardziej luzacko podchodzę. I myślę, że jeszcze większą radość mi sprawi przygotowanie się do lekcji, niż ostatnio. :P Zwłaszcza, że mam pełną swobodę w wybraniu tematu :D 

    Te lekcje pomagają jeszcze bardziej się odblokować językowo no i chłonę bardzo dużo słownictwa jak i idiomów angielskich, które zawsze mi sprawiały trudność. :) 

    Także póki co wszystko na + :) 

     

     

    • Like 1
  5. Dzięki @Masza @Ancalagon i @SzatanKrieger

    Wróciłam z lekcji. Trwała 3 godziny w sumie.

    Pierwsze wrażenia:

    Było... genialnie! Moim korepetytorem jest starszy anglik. Klasa jest oczywiście mieszana (różne narodowości, oprócz mnie jeszcze tylko jedna polka) Było wesoło i bardzo produktywnie.  Wygadałam się po angielsku jak nigdy! :P :)  Zdecydowanie lepiej się przyswaja wg mnie słówka jak się mówi definicję danych słów po angielsku.  Odgrywaliśmy scenki, dużo gadaliśmy, słuchaliśmy....do tego bardzo  sympatyczna, atmosfera... aż chce się chodzić na te zajęcia. :) 

    Po za tym tutor się mnie pyta podczas przerwy gdy przeglądał moją formę... czy te zajęcia nie będą dla mnie za lekkie. Ja mówię, że to moja pierwsza lekcja, wiec ciężko mi stwierdzić, myślę, że szło mi nieźle, jednak czuję że mam braki, dlatego wolę zostać w tej grupie. Byłam mile zaskoczona jego reakcją. :D Jednak mój ęgielski przez 4 lata znacznie się poprawił. :)  Na początku pobytu oceniałam siebie między entry 1 a entry 2. 

     

     

    • Like 2
  6. @Bruxa That's not bad idea, but the regulations on this forum says that we should write in polish, most people couldn't understand what I write.  ;)  Więc tego... Zdawanie relacji będzie jak na razie mi wystarczy w dążeniu do tego celu. ;) Wiesz, sęk w tym, że musze póki co tak się motywować. Daje to w moim przypadku lepszy efekt niż po prostu przymuszanie się do działania w prosty sposób. ;) Kiedyś może dojdę do w prawy i nie będę musiała takich środków stosować. ;) Teraz uważam to za konieczne, bo wiem jaki ze mnie leniwiec. Muszę się motywować czymś pozytywnym po prostu. A lubię pisać na tym forum. ;) 

    A do nauki zawsze miałam słomiany zapał. :P Zwłaszcza przedmiotów ścisłych. 

     

  7. Nie @Bruxa, jestem Gosia. :P 

    Myślę, że nie znudzę się, bo bycie w związku z tym człowiekiem daje mi dużo satysfakcji. Kocham go, jest dla mnie bratnią duszą. Z nikim nie miałam nigdy takiego kontaktu jak z nim. Jesteśmy już na takim etapie związku, że nie wyobrażam sobie, że nagle to się wszystko kończy. 

    Budowanie związku nie jest proste. Trzeba rozumieć siebie i swojego partnera zarazem. Aby to funkcjonowało, trzeba ściągnąć maski. I obydwie strony muszą się starać po równo. Jak sie ma tylko same wymagania względem partnera a nic się samemu nie wnosi do związku - można taką relację od razu spisać na straty. 

     

    2 godziny temu, Bruxa napisał:

    Czy jakbyś nie przeszła tego wszystkiego i nie zorientowała się jak to działa, to też byś jechała schematem?

    Cóż, ciężko mi na to odpowiedzieć, bo jednak przeżyłam to co przeżyłam, dzięki temu, że byłam świadkiem takiej relacji miałam naukę od najmłodszych lat. Moja podświadomość zakodowała to sobie jako drogę której nie należy obierać. Może być tak, że bez tych przeżyć dłużej bym do tego dochodziła. Jednak ciężko mi jest wyobrazić siebie jako osobę, która tylko żąda od partnera, a sama nic nie daje. Która tylko narzeka i nie umie się cieszyć życiem. Nie jestem osobą konfliktową, zwykle szukam drogi (kompromisu) by uniknąć kłótni. Jestem skora do uległości, ale gdy poczuję, że ktoś to za bardzo wykorzystuje - dystansuję się. 

    Charakter kształtuje się w okresie dzieciństwa. Przeżycia w tego czasu ciągną sie do dorosłości. Wszystkie motywacje i lęki kształtują się we wczesnych latach. Gdybym miała inne dzieciństwo, inne wzorce, automatycznie miałabym inną osobowość.

     

    Nie powiem, w skrócie wychowywałam się w dysfunkcyjnej rodzinie. Może i mojego tatę przedstawiłam w jasnym świetle,  jednak błędy też popełniał, inaczej moja mama by mu tak na głowę nie wchodziła. Widać wyraźnie, że w ogóle go nie szanowała a to dlatego, że mój Ojciec nie wyznaczył granicy. On jednak nie był uświadomiony jak działa kobieca psychika, dlatego błądził. Gdyby wiedział wszystko o czym tutaj się pisze to nie wiem czy by się w ogóle wiązał z moją Matką i miał z nią nas, dzieci. Jednak potrafił kochać. I tę miłość okazywał nam dzieciom w szczególności. 

     

     

  8. @Lalka Gdyby szczerze przyznała, że problemy leżą w niej i potrzebuje pomocy, zrobiła rachunek sumienia - myślę, że bym podjęła próbę pomocy jednak trzymałabym duży dystans. Nie wierzę aż w takie przemiany, zwłaszcza, że ona ma tez już swoje lata. Człowiek w wieku 60 lat raczej nie zmienia z dnia na dzień postępowania.

    Tak. Mają podobne podejście, przynajmniej siostry. 

    Brat który mieszka też w okolicach mojej mamy, czasem do niej przyjeżdża i jej pomaga, jednak też trzyma dystans. 

  9. @tytuschrypus Tak, potrzebowałam tego. Jest to mega oczyszczające.  Kilka lat wstecz miałam opory, często miewałam efekt nadmuchiwanego balonika, który wybuchał w najmniej odpowiednich chwilach. Rozmawiałam o tym, ale natrafiałam w pewnym momencie na opór gdzie nagle potrafił mi ugrząźć głos w gardle i łzy mi same napływały do oczu. Teraz się od tego uwolniłam. Nie mam gonitwy myśli jak kiedyś. 

     

    • Like 1
  10. Dziękuję @Lalka.

    Wolność to dla mnie bycie niezależnym od innych, jest to też możliwość dokonywania własnych wyborów, samodzielne wybieranie ścieżki jaką chce się podążać. Dostrzeganie wielu możliwości i przebieranie w nich. Nie ograniczanie się. Bycie sobą i umiejętność okazywania tego otwarcie.

     

    Czy uciekam? Już nie aż tak jak kiedyś. Myślę, że nauczyłam już się stawiać czoła problemom. Kiedyś uciekałam w przyjemne doznania - teraz jak mam niedokończoną sprawę mierzi mnie to tak, że znajduję w sobie siłę by się z tym zmierzyć. 

     

    W zasadzie to już się przeciwstawiłam mojej Matce. W zeszłym roku miałam z nią ostatnią wymianę zdań na skypie. Ona doskonale wie, co ja myślę o jej postępowaniu ale odbiera to po swojemu. Uważa siebie za ofiarę. Wg niej wyrzekłam się jej i nie jestem już więcej jej córką. 

    Gdy wylatywałam do Anglii na pożegnanie rzuciła ": I co ja bez Ciebie zrobie? Zostawiasz mnie z tym wszystkim samą...[...] no ale leć, niech Ci sie wiedzie" - jak zwykle granie na emocjach... Nauczyłam się tego słuchać odpowiednio i już ani trochę nie robi to na mnie wrażenia. Schemat bardzo prosty - wzbudzenie poczucia winy i ulitowanie się nad nią.

    Moja Matka oczekiwała, że będę jej pomagać regularnie finansowo z racji tego, że jestem jej córką i w podzięce za wychowanie mam jej dawać jałmużnę " Bo jej się należy". Wysłałam jej tylko raz pieniądze. Później puknęłam się w łeb. 

    Po dwóch latach pobytu w UK przestałam ją nawet odwiedzać jak byłam w polsce. Bo nie miałam miłego powitania swoją drogą. Podczas krótkiego posiedzenia przy kawie można było przy niej dostać doła. Wylewała ciurkiem swoje żale i jakie to życie jest do dupy. Cięzko mi było trzymać język za zębami. Gdy zaczełam wyrażać swoje opinie od razu temat zmieniał się na to jaką jestem wyrodną córką, że ja gówno wiem o życiu, lalala. Wychodziłam automatycznie. To jest niezbity dowód na to, że uwolniłam się od niej. To jest też wg mnie ta wolność. Wcześniej nie miałam takiego wyboru, musiałam gnić w tym mieszkaniu i wysłuchiwać jej moralizatorstwa. Zamykałam się w pokoju a ona wchodziła bez pukania i smęciła. Zakładałam słuchawki i puszczałam na fula muzykę ale dalej czułam jej obecność... to był dla mnie koszmar. 

     

  11. @SzatanKrieger Myślę, że tak. Ona bardzo mu uprzykrzała życie wywodami, że on nie stara się dostatecznie, że to przez niego nie mają pieniędzy, że on podejmuje złe decyzje i ona musi to naprawiać (choć nic nie robiła, tylko dyrygowała) Moja Mama stwierdziła, że urodziła piątkę dzieci, wychowała i jej rola jako matki i żony się kończy - przestała się angażować, cokolwiek od siebie dawać. Żądała od reszty domowników pomocy, wyręczała się nami. 

    Mój tata żył w wielkim stresie, pod dużą presją mojej matki. Pracował ciężko fizycznie. Ponad 30 lat przepracował na Hucie. Po jakimś czasie przeszedł na rentę z powodu problemów z biodrami (miał protezę w obu), później też pojawiły się nowotwory. Te choroby z nikąd się nie wzięły. Stres robi swoje. Brak wsparcia od drugiej osoby w cięzkich chwilach jest bardzo dołujący. Mając problemy finansowe, mój ojciec był zdany tylko na siebie. Moja matka nie przepracowała ani dnia będąc w związku z moim ojcem. Jedynie jak była Panną. 

    Edit: Choć mój ojciec nie dawał większości po sobie poznawać. Nie lubił pokazywać słabości tak jednak było widać, jak nerwy wyniszczają jego zdrowie. Mimo wszystko starał się być optymistą. Kochał moją matkę, choć ona mu dawała ostro po dupie. Nie zapomnę jak mówił, że z jednej strony chciałby się od tego uwolnić i tym wszystkim pierdolnąć, ale miał na uwadze dobro nasze no i bał się, że moja matka sobie sama nie poradzi. " Ja sobie poradzę, ale co z wami?" 

     

    • Smutny 1

    Bezludzie

    Świetny efekt. :) Daaleko mi jeszcze do takiej fotografii... :) Póki co dalej zbieram na aparat :D Jedynie improwizuję robiąc fotki tym co mam akurat pod ręką. Ale jak już aparat dorwę to myślę, że wciągnę się w to bardzo szybko :D 

    Lis.

    Niesamowite...Chętnie bym chodziła w takiej katanie ^^. nie marnuj takiego talentu! Życzę Ci powodzenia w tej dziedzinie :) 

    Pssst! Dawaj namiary jakbyś myślała sprzedawać swoje dzieła. Z miłą chęcią bym coś kupiła :) 

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.