Skocz do zawartości

Infernal Dopamine

Starszy Użytkownik
  • Postów

    421
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Infernal Dopamine

  1. A ty jesz mięso ? O, to tak jak Stalin. To tylko taki niby żart, żebyś nie zaczął się wywyższać. Jeszcze możesz do repertuaru błyskotliwych dowcipów dorzucić coś w stylu " jesteś weganinem ? o, to jak mój królik, on też się lubuje w żarciu sałaty". Może profilerzy w FBI powinni kierować się innym kluczem w ocenie tego, co może kierować potencjalnymi mordercami w kierunku popełnienia zbrodni ? Może nie są to genetyczne uwarunkowania, wpływ środowiska, relacje rodzinne, doświadczone traumy i inne bardziej skomplikowane przyczyny, tylko to co kładą na talerzu ? Trzeba by uwzględnić w tych ich poszukiwaniach dietetyczny aspekt zbrodni. Gdyby na kanapce położył wędlinę, a nie jakąś pastę z ciecierzycy, to może nie popełniłby przestępstwa ? To nie jest niewygodne pytanie, tylko debilne pytanie bez żadnej logiki i sensu. Są dziesiątki potencjalnych przyczyn wywołania II wojny światowej przez nazistów, a ostatnią z nich mogłaby być fasolka szparagowa w sosie jabłkowym na talerzu Hitlera. Może ten wpływ na jej życie ogranicza się do lepszego samopoczucia, poprawy zdrowia, odkrycia nowych smaków i alternatyw w kuchni dla produktów ozwierzęcych oraz innych przyziemnych rzeczy. Nie czyń takich porównań, bo nie na miejscu jest porównywanie normalnych ludzi do psychopatów. Psychopata będzie psychopatą niezależnie od tego czy wierzy w Boga, czy nie. Tak samo niezależnie od tego co je, o której kładzie się spać, czy gra w gry komputerowe albo fascynuje się religiami wschodu. Fidel Castro je hot doga. Jaki to miało wpływ na jego życie ? czyżby spożywanie parówek i innych wyrobów mięsnych mogło przyczynić się do jego wizji komunistycznego państwa i dyktatorskich zapędów ? To weganie nie są normikami ? przecież orzechy, owoce, zboża, strączki, to też jedzenie jak mięso, jajka czy przetwory mleczne. Nienormalne to jest żarcie styropianu, żarówek albo kamieni.
  2. To jest taki typ myślenia magicznego. Czy byś życzył im żle, czy nie, to i tak by się stało. Po prostu pechowo miało to miejsce niedługo po waszym spotkaniu. Wyciągnij coś z tej historii i potraktuj to doświadczenie jako materiał do pracy nad sobą. Zajmij się tym gniewem w sobie, bo nic tak nie wyniszcza człowieka, jak duszone emocje. A co takiego zrobiłeś ? zakradłeś się do jego/ jej auta i uszkodziłeś hamulce ? a może wyjechałeś im na czołówkę i spowodowałeś ten wypadek ? Przypomnij sobie wszystkie sytuacje, w których życzyłeś komuś żle. Nauczycielce, sąsiadce, koledze z klasy, który wykręcił ci numer. I co ? wszyscy mieli po takim życzeniu jakiś wypadek ? jeśli tak, to może faktycznie masz jakieś paranormalne zdolności i potrafisz rzucać klątwy, które materializują się w rzeczywistości. Wszystkie zjawiska na świecie to zwyczajna statystyka. Prawdopodobieństwo pojawienia się jednego zdarzenia po drugim może być nikłe. Na sto podobnych sytuacji coś nie będzie miało miejsca, bo np wiele razy sąsiedzi, współpracownicy, znajomi życzą sobie żle i los jakoś ich prośby spełnić nie chce. Zdarza się czasem tak, że na tych sto przypadków, któryś w końcu zaskoczy i akurat czas złorzeczenia zbiegnie się z faktyczną krzywdą drugiego człowieka. Masz po prostu pecha i tyle. Zdarza się to rzadko i padło akurat na ciebie, ale winny żadnej w tym nie ponosisz, bo sam się do tego nieszczęścia nie przyczyniłeś realnym działaniem w celu wyrządzenia im szkody.
  3. Byłem na wizycie u wspomnianego dr Ozimka. Masa zaleceń odnośnie diety i sterylizacji niektórych przedmiotów codziennego użytku. Miałem przeprasować żelazkiem kartki książki, pościel wyprać i również wyprasować, bo wysoka temperatura zabija pasożyty. Pan Dr Ozimek każdemu pacjentowi poddaje rękę na przywitanie, ale w jego gabinecie znajduje się zlew, coby umyć dłonie po tym chwilowym cielesnym kontakcie. W końcu pasożyty i drobnoustroje przekazujemy sobie również poprzez dotyk. Czy dała mi coś ta terapia ? Absolutnie nic mi nie dała. Nie zauważyłem nawet minimalnej poprawy zdrowia, tak jak reszta domowników. Terapia polegała na przyjmowaniu zentelu razem z parafarmem w połączeniu ze wskazówkami dietetycznymi. Dokładnie zaleceń odnośnie diety nie pamiętam, ale na pewno wykluczone było spożywanie wieprzowiny, mleka ( przetwory mleczne są dozwolone) i suszonych owoców. Zalecenia tego człowieka, to jakaś jedna wielka przesada i paranoja. Kontakt dzieci z drobnoustrojami ( np podczas zabawy w piaskownicy) nie jest absolutnie niczym złym, a wręcz może pozytywnie wpływać na odporność dziecka. Próbujemy żyć w sterylnym świecie, ale zapominamy, że jesteśmy dziećmi przyrody. Z bakteriami i pasożytami ewoluowaliśmy przez miliony lat. To są nasi stali towarzysze, którzy pełnią również pozytywne funkcje w naszym organizmie. Przypomina mi tą masową walkę z grzybem candida, który został obwieszczony jako zło wszelakie. Większość dokonywała samodzielnych diagnoz ( albo robili to eksperci z forum) po wyszukaniu w internecie tej strasznej przyczyny większości chorób. Co jakiś czas znajduje się oczywistą przyczynę wszelkich ludzkich dolegliwości. Teraz jest moda na pasożyty, grzyb candida też się ma nieżle, ale spadła trochę jego popularność, Za jakiś czas jeszcze coś nowego wymyślą. Oczywiście niektórzy ludzie mają problem i z grzybem candida, i z pasożytami. Należy tylko pamiętać, że nie odpowiadają za każdą chorobę, bo przyczyn mogą być setki od genetycznych uwarunkowań po zatrucie toksynami albo niedobory pokarmowe itd. Nie każdy ma tasiemca w przewodzie pokarmowym, która jest długości 1,5m, bo i taki przypadek był. https://nt.interia.pl/raporty/raport-medycyna-przyszlosci/medycyna/news-1-5-metrowy-tasiemiec-wypelzl-z-30-latka,nId,2512021 Przypomina mi to trochę celiakie. i tą modę na produkty bezglutenowe. Nagle wszyscy jedzą jakby byli chorzy na celiakie. Wszystko musi być "gluten free" choć nie ma żadnych medycznych wskazań, żeby rezygnować z produktów mącznych. No ale żona znanego piłkarza nie je glutenu, na forach internetowych o tym trąbią, to i czemu ja mam nie spróbować ? A może by tak własnego organizmu posłuchać ? skoro ktoś je chleb i czuje się dobrze, to czemu ma rezygnować ? bo tak piszą w jakimś artykule w kolorowym czasopiśmie ? Jak ktoś myśli, że taka kuracja przeciwpasożytnicza mu coś da, to niech próbuje, ale niech pamięta, że pasożyty szybko wrócą z powrotem. Wystarczy wyjść do parku, pogłaskać psa, poddać rękę obcemu człowiekowi, zapomnieć się i podrapać się po policzku nie myjąc uprzednio rąk. No i co ? mamy niechcianych pasażerów z powrotem, bo razem z bakteriami zasiedlają nasze otoczenie. Zawsze warto wpierw przeprowadzić badania, tylko należy pamiętać, że u każdego zdiagnozują obecność pasożytów. Żeby nie być ich posiadaczem należałoby zamknąć człowieka w sterylnej klatce i trzymać go tam do końca życia. Oczywiście wcześniej skutecznie go odrobaczając. Niepotrzebnie robimy z pasożytów złych policjantów. Jak się okazuje zjadają one również martwe komórki które w przyszłości mogłyby się przekształcić w komórki nowotworowe. https://weterynarianews.pl/pasozyty-moduluja-uklad-odpornosciowy/ Tu jest ciekawy artykuł o tym jak pasożyty mogą korzystnie wpływać na układ odpornościowy. W naturze potrzebna jest homeostaza. Potrzeba nam bakterii, pasożytów i grzybów w naszym organizmie. Bez nich dawno wąchalibyśmy kwiatki od spodu. Czasem pojawiają się drobnoustroje niebezpieczne dla naszego zdrowia i życia, nadmierna ilość pasożytów albo przerost grzyba candida. Tylko należy pamiętać, że nie każdego z nas to dotyczy i na pewno nie występuje to w postaci masowej. Pisała o tym dr Robbyne Chutkan, która zajmuje się chorobami układu pokarmowego i trafiała na pacjentów, którzy upierali się, że mają grzybice ogólnoustrojową, a badania pokazywały, że takie zjawisko wcale u nich nie występuje. Poza tym nie mylmy skutku z przyczyną. W normalnych warunkach układ odpornościowy reguluje populacje grzyba, ilość pasożytów albo niszczy niekorzystne dla nas drobnoustroje. Być może taka patologia ma miejsce, bo zaistniały inne niekorzystne warunki ? np nadmiar stresu, nagromadzenie się toksyn środowiskowych i metali ciężkich ? Może tutaj należałoby skierować swoją uwagę, a te wszystkie pasożyty, grzyby i bakterie przestaną być problemem, bo organizm sam wyreguluje ich ilość, gdy wróci na właściwe tory ? Dieta, ruch, ograniczenie stresu, czasem terapia medyczna pod okiem specjalisty przy konkretnym zaburzeniu,, naturalne preparaty na wspomożenie detoksykacji organizmu- nie mam tu na myśli jakiegoś wymysłu marketingowców typu " korzeń z peruwiańskiej dżungli leczący nowotwory, 30 kapsułek za 100 zł", tylko znane od pokoleń zioła i rośliny. Nie dajmy się zwariować i działajmy rozsądnie. Takie podejście każdemu wyjdzie na zdrowie. Wcale mnie takie marzenie nie dziwi. Niezłe pieniążki można na takich kuracjach zarobić.
  4. Naucz się odpuszczać. Odpuszczanie, to oznaka dojrzałości. W naszej przestrzeni jest zdecydowanie za dużo gadek rodem z wykładów coachingowych szarlatanów. " Nie ma limitów, możesz wszystko, walcz do końca, uparty i kamień ugotuje". A gówno prawda. Mamy limity, ograniczenia, nie możemy osiągnąć wszystkiego, co sobie zaplanowaliśmy. Mądrość życiowa polega na tym, że wiesz kiedy nie warto marnować swoich zasobów w postaci czasu, energii i zaangażowania na rzeczy, które cie przerastają. W takim momencie przekierowujesz swoją uwagę na inną czynność lub na inną osobę, która cie interesuje. Czasem takie uparte podejście bywa oznaką niskiego poczucia własnej wartości. Nikt nie może mnie odrzucić, nie może mi się nie udać, muszę udowodnić, że stać mnie na zwycięstwo w tej konfrontacji. Możesz chcesz się spotkać jeszcze raz, by udowodnić samemu sobie, że nie jesteś nie dość dobry i zależy ci na tym bardziej niż na samej relacji z tą osobą ? Warto oduczyć się tego typu myślenia i stworzyć nowe wzorce postrzegania rzeczywistości. Nie zawsze musi wyjść na moje, nie wszystkim muszę się spodobać, dla kogoś mogę być nieatrakcyjny, może mi czegoś brakować. Żeby nie popaść w depresję warto pamiętać, że świat nie jest czarno-biały, bo dla kogoś innego mogę mieć wszystkie te przymioty, których nie dostrzegła we mnie tamta osoba. Mogę być atrakcyjny, inteligentny, mogę mieć z nią wspólne tematy, podobne zainteresowania itd. Oczywiście można dalej się oszukiwać, że w końcu mi się uda, ale po co ? Iluzje są przyjemne, ale na dłuższą metę bywają bolesne w momencie, w którym się rozpadają. Najważniejsza jest uczciwość w spojrzeniu na rzeczywistość taką, jaka jest. Takie podejście jest najlepsze, bo nabywasz dystansu do siebie oraz ludzi wokół, oszczędzasz i czas, i energię. Kluczowa jest nauka jednej rzeczy. Świat się nie kończy, gdy nie mogę czegoś lub kogoś zdobyć. Dlatego warto polubić samego siebie, bo gdy ktoś cie odrzuca, to myślisz sobie " trudno, jeszcze mam siebie". Nie bez powodu mistycy z dalekiego wschodu mówią, że pragnienia same w sobie nie są złe, bo każdy je posiada. Najgorszym złem są pragnienia, bez których spełnienia popadasz w przygnębienie i nie możesz być szczęśliwy. Właśnie, że możesz, tylko najpierw trzeba zmienić perspektywę. Jak spojrzysz na ten problem z innej strony, to się okaże, że być może ta porażka nauczyła cie czegoś o sobie albo o twoim podejściu do pewnych kwestii. Poza tym dojdzie banalny wniosek, że to nie ostatnia kobieta na świecie, którą spotkasz na swojej drodze, więc nawet jeśli jedna furtką się zamknęła, to ta parę kroków dalej może być otwarta.
  5. Dla osób z siedzącym trybem życia basen może być wybawieniem. Parę lat temu postanowiłem z ojcem i bratem, że wybieramy się na basen, coby trochę się poruszać i nie spędzać wieczorów przed komputerem albo telewizorem. Wszyscy trzej mamy problemy z kręgosłupem ( po części jest to uwarunkowane genetycznie, a po części przez siedzący tryb pracy) które naprawdę potrafiły odebrać chęć do życia. Czasem ból w odcinku lędżwiowym był tak silny, że leżałem godzinami w łóżku wpatrzony w sufit, zmieniając pozycję od czasu do czasu i modląc się w duchu, żeby ten koszmar się skończył. Nawet proszki przeciwbólowe średnio pomagały, tylko lekko zmniejszać ból. Odkąd zacząłem regularnie chodzić na basen ani razu nie odczuwałem bólu pleców, które wcześniej były normą. Dodatkowym atutem był wzrost odporności. Zamiast zimnych pryszniców w domu korzystałem z ciepłego prysznica, który był ulokowany przy basenie, by następnie wejść do zimnej wody- oczywiście powoli, bez rzucania się na tzw bombę- i tak przez parę serii. Największym plusem było odstresowanie, które daje człowiekowi kontakt z wodą. Racje mają ci, którzy mówią, że pływanie jest jakąś formą medytacji. Kompletne wyciszenie chaosu myślowego w głowie, uczucie bycia tu i teraz, poczucie lekkości własnego ciała. Aspekty wizualny też ma miejsce przy regularnym pływaniu. Przede wszystkim przestałem się garbić, co wcześniej zdarzało mi się notorycznie przy mojej wadzie postawy. Zauważyłem rozrost w obwodzie klatki piersiowej i ramion. Dla chudzielca walczącego o każdy kilogram dało to naprawdę fajny efekt. Może nie wyglądam jak ludzie dżwigający regularnie żelastwo, ale sylwetka jest zdecydowanie bardziej kształtna i proporcjonalna.
  6. Infernal Dopamine

    Życie BEZ kobiety

    Dotykam, nie całuje. Poddaje się, bo może zawołać alfonsa.
  7. Masz cholernie irytujący sposób narracji. Dlaczego implikujesz innym mężczyznom postawy, które opisujesz na podstawie doświadczeń swoich ciotek ? To tak jakby mąż jakiejś kobiety cały dzień oglądał Eurosport- od meczu piłki nożnej po łyżwiarstwo figurowe- z czteropakiem żubra i podkoszulkiem poplamionym tłuszczem z podwawelskiej, a ona by zapytała na forum " Więc jak to jest ? Dlaczego cały dzień oglądacie Eurosport ? A potem wasze kobiety popadają w depresje, bo bardziej was interesuje wynik meczu Wybrzeże Kości Słoniowej- Demokratyczna Republika Konga niż własna żona..." Związki twojej cioci ( tej miłej, sympatycznej i skromnej) trwały krótko- czasem to i lepiej, bo wiele jest takich związków, że ludzie są ze sobą dłuższy czas i sami nie wiedzą po co. Czemu zakładasz, że winę ponosi wyłącznie druga strona ? nie bierzesz pod uwagę faktu, że twoja ciocia może nawiązywać zupełnie inne relacje np z tobą, a inne ze swoim partnerem życiowym ? Być może w takiej relacji jest wycofana, nie potrafi zaufać drugiej osobie, zachowuje bezpieczny dystans i nie angażuje się w pełni emocjonalnie w związek. Dla drugiego człowieka taki związek może być strasznie wyczerpujący, bo niby z kimś jest w związku, ale czuje się jakby był sam. Nawet jeśli ta osoba jest ciepła, miła i ma poczucie humoru. Jakiś defekt ma i niekoniecznie musi on polegać na tym, że twoja ciocia nie zachowuje się jak zołza. Co do drugiej cioci, to dlaczego zakładasz, że samo jej bycie w wielu związkach daje jej jakąś przewagę nad tą samotną ? Jest zgorzkniała, podła, niemiła i to pokazuje, że w żadnym z tych związków ukojenia nie znajduje, tylko szuka kogoś, na kim może wyładować swoje frustracje. Gdyby odczuwała jakąś namiastkę spełnienia, to miała by zupełnie inne podejście do życia i ludzi. On też tak naprawdę jest samotna. Związek to nie relacja tyran-ofiara, gdzie jedyna bliskość jaka istnieje, to ta fizyczna w postaci mechanicznego seksu w celu zaspokojenia bydlęco-zwierzęcej potrzeby i dzielenia jednej kanapy podczas seansu 1000280 odcinka Klanu To tylko złudzenie, bo ci mężczyżni robią jej za chwilową protezę pustki wielkości Rowu Mariackiego, którą w sobie nosi. Kto wie, być może twoja sympatyczniejsza ciocia jest bardziej szczęśliwa od tej zołzowatej, a ty próbujesz ją dopasować do swojego światopoglądu, w którym koniecznie trzeba z kimś być, żeby czuć się szczęśliwą i spełnioną
  8. Ciekawe co będą robić na tych trybunach ? może gapić się w smartfony, piłować paznokcie, plotkować o jakimś przystojniejszym grajku i popiskiwać gdy znajdzie się przy piłce. Nie dba o się o prawdziwych kibiców i pasjonatów futbolu.
  9. To ta pani od słynnego stwierdzenia, że najwięcej dzieci rodzi się w związkach jednopłciowych. Największy gwałt, to ona popełnia na logice i zdrowym rozsądku. Temat istniał już w przedwojennej Polsce. Polecam artykuł na ten temat https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/05/15/gwalty-na-mezczyznach-w-przedwojennej-polsce-18/#3 Znalazłem jeszcze coś takiego: " W 2011 r. portal BBC opisał sprawę kobiet z Zimbabwe, które porywały, odurzały i gwałciły mężczyzn, by ostatecznie porzucać ich tuż przy drodze. Młode Afrykanki kolekcjonowały spermę do celów rytualnych. " Na europejskim kontynencie być może nie bawiły się w takie ceregiele i od razu napadły na bank spermy. No ale zachowując powagę, to przydałby się ktoś, kto podejdzie do tego tematu bardziej profesjonalnie i uwzględni różne płaszczyzny problemu. Przydałby się na pewno jakiś społeczny obraz postrzegania gwałtu na mężczyżnie i stopniowa zmiana świadomości poprzez media głównego nurtu. Na pewno początkowe reakcje statystycznego Janusza wyglądałby mniej więcej tak: - Słyszałaś Halina ? chłopa zgwałciła kobita, ha ha ha... boże, o mało się kiełbasą nie zadławiłem - No ale jak to ? chłopa w ogóle da się zgwałcić ? pewnie sam chciał seksu i próbuje coś na tym ugrać - A wiesz, że może to i możliwe ? bo i ty mnie chyba kiedyś zgwałciłaś - Już zatkaj się tą kiełbasą i nic nie mów, baranie jeden Warto jednak próbować, bo im bardziej temat staje się powszechny, tym bardziej ludzie się z nimi oswajają i zaczynają rozumieć, że to wcale nie jest powód do żartów, a sam gwałt jest możliwy od strony technicznej. Niekoniecznie kobieta musi związać mężczyznę w celu zgwałcenia go wibratorem albo zmuszenia do zaspokojenia jej oralnie. Polecam jeszcze książkę " Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim" z której wynika przygnębiający wniosek, że w temacie gwałtu organy ścigania i ogólnie cały aparat państwowy zawodzi, a społeczeństwo często staje po stronie sprawcy. To książka o gwałtach popełnionych na kobietach, a przecież wydawałoby się, że temat ten wcale nie jest bagatelizowany i sama świadomość społeczna jest większa. Jeśli takie panuje podejście w przypadku gwałtów na kobietach, to wątpię, że mężczyżni będą wzbudzali większe współczucie. Nie zaszkodzi jednak próbować, by dodać tym paru osobom odwagi w walce o swoje prawa i zgłoszeniu się na policje Dobra, muszę się poprawić. Podszedłem z uprzedzeniem do tej kobiety i nie chciało mi się tego słuchać, bo spodziewałem się znów, że będzie gadać jakieś bzdury, ale wyjaśniła z sensem o co chodzi. Pani redaktor mogła sobie darować głupie uśmiechy. W sumie podtrzymuje poziom pisma, w którym pracuje.
  10. Zawsze można powiedzieć " ta ? chuj mnie to obchodzi... hmm, ciekawe czy akcje Orlenu dalej będą spadać w dół na giełdzie ? "
  11. Chyba ci ten rogacz sprzedał tą historię przed chwilą na wódce, bo ciężko zrozumieć o ci chodzi. A ten link co wstawiłeś świadczy o tym, że ta jego eks też chyba za dużo rumu dolała do herbaty, bo niby napisała jedno zdanie, a trzeba je z trzy razy przeczytać, żeby się połapać co miała na myśli. Pamiętaj na przyszłość, że spacje przed następnym słowem naciska się raz.
  12. Pływam w basenie pełnym alkoholu, tabliczka głosi, że mniej szkodliwy od chloru, unoszę się na piance, dobrze robi na włosy, na tafli wody w moją stronę płynną papierosy, odpalam jednego i zanurzam się głęboko, połykam filtr na końcu i uśmiecham się szeroko, płynie stara pralka, telewizor i firanka, i trup jakiegoś gościa, który miał kredyt we frankach, szybkim kraulem płynną rozwodnicy i dłużnicy, z brzegu machają im żony, bankierzy i prawnicy, płynie maska z audi, silnik, skórzane fotele, wynurzają się obrączki, naszyjniki i portfele, w moim kierunku płynie bezimienna diva, całkiem nieżle wygląda pokryta pianką z piwa, wyciąga forsę z mojej dłoni i odpływa bez pardonu, dostrzegłem napis "roksa" z tyłu jej kombinezonu Pisane na trzeżwo.
  13. Wydymają człowieka szczególnie jak ten ani be, ani me w obcym języku i nie ma żadnej alternatywy. Warunków nie zmienią, bo wiedzą, że jak jeden się wypiszę z tego cyrku, to przyjedzie drugi na jego miejsce. Poza tym nie tylko na polskie szefostwo trzeba uważać za granicą. Lepiej unikać kontaktu z polakami, bo ci będą na ręce patrzyli i wszystkiego zazdrościli. Najbardziej ich boli jak przyjedzie rodak, znajdzie dobrą pracę i będzie miał więcej od nich. Był kiedyś taki artykuł o polakach na Brooklynie autorstwa Władysława Nowaka. Pewnie jeszcze gdzieś się znajduje w zakamarkach internetu. Ludzie mieszkający za ocenami mówili, że najbardziej trzeba na swoich uważać, bo by ci najchętniej oczy wydłubali. Kupią sobie parę markowych ciuchów, używana samochód i już na resztę z góry patrzą. Nic nie poradzisz z mentalnością zakompleksionych zadupiarzy. Ta sama mentalność co u Bułgarów, z którymi miałem styczność. Nażelowany łeb, pozłacany łańcuch na szyi, adidasy, ralph lauren i rolexy z bazaru. Żadnego uśmiechu do drugiego człowieka, prostej, życzliwej uprzejmości, jakichś wyższych wartości w życiu. Tylko nażreć się, nachlać w weekend, zarobić szmal żeby kupić rekwizyty do pozowania przed obcymi ludżmi i tak aż do momentu, gdy się staną pożywką dla robaków pod ziemią.
  14. Naprawdę nie widzisz różnicy między tym co piszę autora tego wątku, a sprawami rozwodowymi, zdradami, alimentami, ograniczaniem kontaktów z dzieckiem albo uszczupleniem majątku na rzecz partnerki ? Jasne, zdarzają się też błahostki i wyolbrzymianie, ale tak to już bywa. Są sprawy mniejszego i większego kalibru. Tam gdzie ktoś zmaga się z mniejszym problemem pisze się by się ogarnął, zmienił podejście i poszukał jakichś rozwiązań. Z kolei tam gdzie ktoś stracił kawał życia, zdrowie i pieniądze trzeba podejść do tematu inaczej.
  15. Takie jest życie. Nie będzie się chłopak tasował pod kołdrą czekając na tą jedyną i ten tzw "odpowiedni moment". Wydajesz się być osobą, która lubi tą swoją rolę ofiary. Niekoniecznie przyznając się przed samą sobą do tego. W pracy mnie krzywdzą, faceci mnie krzywdzą, wszyscy mnie krzywdzą. Chyba każdy tutaj poznał kiedyś taką osobą, która jest ciągle pokrzywdzona, ale nie wykazuje jakiejś większej chęci do pracy nad sobą i do zmiany swojego życia. Mam wrażenie, że tutaj też szukasz kogoś, kto będzie razem z tobą płakał nad twoim losem i pisał jacy to ludzie, którzy cie skrzywdzili nie są żli, jakie to niesprawiedliwości cie spotkały. Mi ciebie nie szkoda, bo każdy ma w życiu przesrane na swój sposób. Różnica jest tylko taka, że jedni bardziej, a drudzy mniej. Albo się szuka rozwiązań, albo się szuka wymówek i ciągle analizuje zdarzenia, które miały miejsce. No bo po co roztrząsasz sprawę z tym facetem ? 20 lat będziesz jeszcze maglowała ten tekst z żalem " jak on mógł tak mnie potraktować ? jak on mógł tak powiedzieć ?" a mógł, bo ma takie prawo. Jajka ma pełne i się w konwenanse nie bawi, gdy go zwierzęca potrzeba dociska. Lepiej jakbyś zapomniała o tym i się za innym chłopem rozejrzała, ale podejrzewam, że to ci nie da tej satysfakcji, co użalanie się nad sobą i potępianie w nieskończoność tamtego gościa.
  16. Na wyjazd do Zakopanego. Jak mam trochę funduszy i wolny czas, to tylko w góry, bo jestem zakochany w Tatrach. Nie jak jakiś statystyczny Janusz, który cały dzień po knajpach lata albo po sklepach z żoną na Krupówkach i najwyżej na Kasprowy Wierch kolejką dojedzie. Jakiś prowiant, kawałek płachty i cały dzień na przemian spacer różnymi szlakami, a w ramach odpoczynku wylegiwanie się na tatrzańskich łąkach. Poza tym zęba trzeba zrobić, bo się złamał na kiełbasie suszonej na kaloryferze.
  17. Mężczyżni też miewają problemy z tarczycą i wcale nie jest to starcza choroba. Teraz problemy z tarczycą często dopadają młodych, więc zbadaj tarczyce i przy okazji sprawdż przeciwciała, bo może to być jakaś choroba autoimmunologiczna. Oczywiście morfologia do tego i możesz sobie sprawdzić glukozę na czczo, bo być może masz jakieś wahania poziomu cukru w organizmie. Nie jedz w ogóle. Jeśli już, to tylko węgle w postaci zbóż pełnoziarnistych, owoców albo warzyw.
  18. Bo taka jest u nas mentalność. Masz mniej, to mają cie za nic, a jak masz więcej, to ci zazdroszczą. Dawno wyłożyłem laskę na ten układ. Wychodzę z założenia, że różnie na tym świecie bywa i nikt nie zna daty końca swojego żywota. Nikt mi nie da gwarancji, że ma sens urabianie się po łokcie żeby zaimponować komukolwiek i nie chodzi mi tu wcale o innych ludzi. a o rodzinę i myszkę, z którą będzie żyło się " długo i szczęśliwie". Szkoda mi życia po prostu. Dziwi mnie, że ludzie potrafią oszczędzać na jedzeniu np i inwestować ten hajs w markowe ciuchy albo piąty telewizor w ciągu roku. Jakbym miał wybierać między jednym, a drugim, to wolałbym kupić ciuchy u Wietnamca i wydać kasę na dobre żarcie. Pisząc "dobre żarcie" nie mam na myśli tatara z łosia w restauracji za 60zł, tylko kupienie sobie lepszej wędliny, chleba z dobrej piekarni, świeżych warzyw i owoców, a nie jakichś mrożonek itd. Tymczasem ( w mojej rodzinie też ma to miejsce) wydają tyle szmalu na jakieś łachy byle było znane logo, a na śniadanie bułki z margaryną i najtańsza wędlina, która o mało nie zacznie fosforyzować od ilości tych chemicznych dodatków i polepszaczy. Co do tych mieszkań, to zależy od podejścia. Znam parę, która kupiła mieszkanie dwupiętrowe na obrzeżach za 350tyś. Kredyt spłacili niecały rok temu. Mają los dookoła, ciszę, spokój, mieszkanie naprawdę piękne ( miałem okazję wizytować tam parę razy) przestronne, zadbane, ale jednocześnie skromne. Bez jakichś ekstrawagancji, żeby komuś zaimponować. Nawet jak o nim mówią, to bez żadnego przechwalania się, tylko że kupili to na co było ich stać i że trafili naprawdę super. Można ? ano można. Jak się ma głowę na karku i rozum dogania metrykę, a nie zostaję za nią w tyle, to człowiek organizuje życie tak, żeby jemu się podobało a nie gapiom.
  19. Bzdura. https://www.damianparol.com/witarianizm-nie-dziekuje/ Link do artykułu dr Damiana Parola na ten temat. To niesamowite, ile takich durnych teorii krąży w internecie. Surowa dieta leczy nowotwór, niebezpieczne dla zdrowia zakwaszenie organizmu ( można kupić proszki zasadowe do odkwaszenia ?) mięso gnije w jelitach i oczywiście diagnozowany u wszystkich grzyb candida, jako przyczyna wszelkich dolegliwości zdrowotnych. Odbyt ma potężną duchową moc i energię. Masa kałowa nie jest zwykłym zlepkiem resztek pokarmowych, lecz zbiornikiem wszystkich negatywnych emocji, które zgromadziły się w nas w ciągu dnia oraz wszystkich negatywnych komunikatów, które odbieramy w sferze niewerbalnej poprzez aurę osób znajdujących się w naszym otoczeniu. Odbyt znajduje się daleko od głowy, lecz ma bezpośrednie połączenie poprzez nerwy w naszym ciele z mózgiem. Konkretnie z płatem skroniowym, jądrami podstawnymi i hipokampem, który jest jednym z elementów układu limbicznego. Gdy brak nam asertywności, dusimy w sobie negatywne emocje, przygniata nas ciężar obowiązków, nawiązujemy toksyczne relacje z innymi ludżmi itd może dojść do przeciążenia szlaku energetycznego, który przepływa poprzez nerwy rdzeniowe prowadzące od odbytu wprost do naszego mózgu. Nierzadko towarzyszą nam wtedy zaparcia, które powodują nie tylko kumulacje toksyn w naszym organizmie, lecz również gromadzenie się w nim ( w każdej tkance oraz w każdym narządzie) toksycznych, destrukcyjnych emocji. Kiedy Indianin przycupnie pod krzaczkiem i nie może się wypróżnić- bo masa kałowa ( potocznie zwana gównem) jest twarda jakby na obiad połknął kamień i właśnie miał go wydalić przez kanał odbytniczy- spada jego umiejętność oszacowania ryzyka, zdolności komunikacyjne, ulegają osłabieniu obszary mózgu odpowiedzialne za inteligencję przestrzenną, a na samym końcu może się pojawić stan przypominający apatie i zniechęcenie. Jak widać takie pierdoły można wymyślić na poczekaniu. Żadnych badań, podstaw naukowych i czegokolwiek, co mogłoby służyć za dowód tego typu teorii. Po prostu informacje wzięte z dup .... wyssane z palca. Poproszę link do tego badania, bo póki co trafiałem na takie, które stawiały przeciwstawną tezę. Naprawdę wierzysz, że do wzrostu masy mięśniowej może się przyczynić wizualizacja ćwiczeń ? Po co np ograniczać kalorie, zmieniać nawyki żywieniowe, zacząć ćwiczyć, zamienić słodkie napoje na wodę, skoro można zwiuzalizować sobie, że waży się 20 kg mnie w celu walki z nadwagą. Może powinni zamknąć siłownie, baseny, dietetycy powinni zwinąć interes, bo wystarczy pozytywne myślenie i wizualizacja, i to wszystko za darmo nie ruszając się z kanapy. Trochę to brzmi jak te szarlatańskie wywody w " potędze podświadomości" Murphy'ego albo teorie Jerzego Zięby, który twierdzi, że hipnoza może powiększyć piersi.
  20. Ano racja. Matka natura nie przewidziała nieruchomości, kredytów i środków płatniczych. Kiedyś jedyną nieruchomością ( za czasów paleolitycznych) był albo kawałek ziemi pod gołym niebem, albo jaskinia. Tam nie było możliwość szantażu samca przez samice, ponieważ prawowitym właścicielem był ten, który posiadał władzę w postaci lepszych warunków fizycznych. To kulturowo-cywilizacyjne warunki dały kobietom możliwość manewru i manipulacji. Paradoksalnie- pomimo faktu, że wisiało nad lokatorami jaskini widmo zagrożenia w postaci potencjalnych drapieżników albo napaści innego plemienia- samiec miał bardziej bezpieczne i stabilne położenie niż w dzisiejszych czasach. Dzisiaj trzeba tyrać latami na własny kąt, urabiać się po łokcie, znosić humory i wymagania myszki, a na końcu i tak zostanie się wykiwanym oraz pogardzonym. Także musi paść stare, dobre powiedzenie " kurła, kiedyś to było !" A tak całkiem poważnie, to wydaje mi się, że nie może zaistnieć miłość w interesownej relacji. Najbardziej trwałe uczucie żywimy do osób, do których nie odczuwamy pociągu seksualnego jak np matki ( wyłączając kompleks Edypa), dzieci ( wyłączając skłonności pedofilskie) albo rodzeństwa (wyłączając przypadki kazirodcze) a nie do potencjalnych partnerek. Dlaczego tak jest ? bo w ww relacjach nie ma miejsca na chwilową burze hormonów, która przeminie po krótszym lub dłuższym czasie. Hollywodzkie produkcje, literatura romantyczna i mityczno-ludowe opowieści o miłości nie mają nic wspólnego z pierwotnym instynktem. Ten instynkt kieruje samice w kierunku samców najbardziej zaradnych, silnych, którzy mają możliwość zapewnienia im większych zasobów. Faceci patrzą nieco pod innym kątem. Przede wszystkim kobieta musi być dobrym materiałem na matkę i być w miarę atrakcyjny fizycznie. Czasem dochodzą jakieś dodatkowe wymagania w zależności od indywidualnych preferencji. Nie możemy się obrażać na kobiety, że tak podchodzą do "miłości", bo na tym polega ich ewolucyjna rola. Mają zapewnić sobie i dziecku jak najlepsze warunki, a facet jest tylko środkiem do celu. Przecież i w świecie zwierząt samce odgrywają nierzadko marginalną i instrumentalną rolę. Widział w ogóle ktoś pana niedżwiadka, który chowa małe razem z matką ? Zapłodni samice i idzie w swoją stronę. Wśród słoni działa ten sam mechanizm. "Chłop" jest potrzebny do zapłodnienia, a póżniej samice gromadzą się w stada i razem wychowują małe. Po prostu cywilizacja rozminęła się z naturą, a nasze życzenia i iluzje z rzeczywistością. Wszystko opakowaliśmy w ładną otoczkę, ale dalej rządzą twarde prawa natury. Wierzymy w prawdziwą miłość pokazywaną chociażby na filmach ( jakoś w wampiry, wilkołaki i ataki rekinów spadających z nieba w tychże filmach nie wierzymy) ale zapominamy, że to tylko artystyczna fikcja, która polega na mitologizowaniu i idealizacji rzeczywistości. Ta miłość jest taką samą fikcją jak wampiry rodem z powieści Brama Stokera. Mimo tego banda białych rycerzy wierzy w tą bajkową miłość " żyli długo i szczęśliwie". Odpowiadając na pytanie " czy kobiety lecą na kasę" tak, lecą. Wcześniej leciały na samców, którzy potrafili lepiej polować i dawali im większą możliwość przetrwania w surowych warunkach. Dziś samiec bardziej zaradny zamiast dzidy musi posiadać lepszą prace i wyższe zarobki, a umiejętności polowania zastąpiła umiejętność zarabiania szmalu. To zupełnie naturalne i nie ma w tym żadnej winny kobiet, bo tak zostały zaprogramowane. Wine ponoszą mity na temat miłości, w które wierzymy i prawo ludzkie, które nie ma nic wspólnego z warunkami, w których żyliśmy wcześniej przez miliony lat.
  21. Już był gdzieś na forum poruszany wątek, że intercyza wcale nie daje ci gwarancji zachowania majątku. Lepiej sobie darować ślub, bo tylko fasada dla rodziny, znajomych i zakochanej ( w twoich zasobach) panny młodej.
  22. Winie go za me zmęczenie, za chęć harców i swawoli, Bydlak jeszcze chce igraszek, kiedy mnie tak głowa boli, Ten mój misio taki słaby, niezaradny i statyczny, A ten Zbyszek spod siódemki-młody, fajny, energiczny, Winie go za moje smutki, marazm i wewnętrzną pustkę, Winie go za te rozterki, brak uśmiechu, płacz w poduszkę, Gdyby tylko on był inny, gdybym tylko go zmieniła, To bym miała inny status, dawno już bym świat podbiła, Winie go za budżet mały, bez pieniędzy nie ma szczęścia, Musi znależć nową prace, przyda mi się większa pensja, Taki chłop to żaden luksus, dla mnie to jak nieszczęść siedem, Żony, dzieci, domu chciał ? to niech tyra baran jeden, Winie go za zdradę moją, za porażki i za klęski, Ach ten Zbyszek, to jest facet ! taki twardy, taki męski, Ten mój, to jest żaden chłop, nie mam już do niego siły, Niech spłaci ostatnie raty, potem się zastanowimy... Bo ja tak nie mogę żyć, wciąż ambicje większe mam, A ten chce na piwo wyjść ! co za łajza ! , co za cham ! Winie go, bo nie dba o mnie, jestem z nim, lecz nie wiem czemu, Czemu winne jest to bydle ? też pytanie... a wszystkiemu!
  23. Może to dziwnie zabrzmi, ale prawdziwe oblicze seksu pokazuje seks u prostytutki. Jest pozbawiony dorabiania jakichś mistyczno-duchowych ideologii. Czysty układ, kasa na stół, robisz swoje i wypad, bo następny bolec w kolejce. W tych wszystkich pseudo związkach jest ten sam układ, tylko z jakąś komiczną otoczką. Płacisz tak samo, tylko zmienia się forma płatności. Fundujesz randki, kolacje, bilety do kina, wakacje, prezenty itd. Póżniej jak już się znudzisz, to też wypad, bo następny bolec jest już na radarze. Ten sam produkt, tylko w innym opakowaniu. Co to za różnica wcześniej czy póżniej, skoro finał może być tylko jeden. Jeśli chce ci się tracić ograniczony czas, który mamy na tym padole łez na jakieś gierki, to współczuje, ale to pewnie jedna z tych kobiecych strategii, żeby utrzymać jakieś pozory, że chodzi tu o coś więcej niż chwilowa burza hormonów towarzysząca poznaniu nowego bolca i finalnej kopulacji z nim. Próba dowartościowania się przekazem " nie jestem taka łatwa, musisz się trochę postarać". Gorzej jak koleś jest z tych, którzy wychodzą z założenia, że starać się nie muszą, bo na rynku jest za duża konkurencja, żeby marnotrawić energię i czas na jakieś podchody. Są tacy co proponują prosty i klarowny układ. Nie bawimy się w żadną szopkę i spotykamy się w konkretnym celu, i tacy co napędzają koniunkturę gospodarczą. Dadzą zarobić restauracjom, kwiaciarniom, kinom, a w najgorszym wypadku ( gdy już zdecydują się na ślub) bankom i na końcu prawnikom.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.