Skocz do zawartości

"Dla mnie najważniejsza jest rodzina"


Rekomendowane odpowiedzi

@scOOtt - serio?

 

1 wzbudzili w tobie poczucie winy iż źle się zachowujesz, a właściwie twoje odpowiedzialne i logiczne zachowanie zrównali do irracjonalnego, kombinatorskiego i pasożytniczego zachowania swojej córki

 

2 jakim prawem w ogóle ingerowali w waszą relację? powiem ci jakim prawem, bo zachowałeś się jak miękka faja i im na to pozwoliłeś, mówi się to nie państwa sprawa, proszę wyjść, jak nie pomaga otwiera się szeroko drzwi i każe wypierdalać w podskokach (inaczej stawiają cie w sytuacji dyskusyjnej 3 :1 , ona ma swoich zwolenników, którzy niby przyznają ci rację a tak naprawdę wykręcają kota ogonem i zrównują cię w winie...... co nie jest prawdą, przeczytaj własne posty)

 

3 tak jak powyżej, jesteś naiwnym bankomatem dla ich córci, trzeba zrobić tak żebyś czół się winny

 

4 nie ponosisz za nią i jej dziecko żadnej odpowiedzialności TO NIE JEST TWOJA RODZINA, ponosisz odpowiedzialność za swoje dziecko i siebie, jeśli będziesz kontynuował ten toksyczny związek ucierpi na tym TWOJA CÓRKA

 

5 byłeś niesłychanie dobrym, szczodrym i wyrozumiałym człowiekiem, ale wszystko ma swoje granice, twoją dobroć odebrano jako słabość i zaczęto cie wyorzystywać

 

6 OGARNIJ SIĘ

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja jest patowa.

Do tematu włączyli się jej rodzice. "Ustawili" ją do pionu. Jest mi wstyd bo zachowujemy się jak banda dzieciaków a nie dorośli ludzie.

Taka jest w tej chwili sytuacja.

Ty zachowałeś się bardzo dojrzale - relacja z tą Panią sprawiała Ci dyskomfort, dusiła Cię i ograniczała, więc miałeś prawo ją zakończyć co też zrobiłeś. Rodzice wpadli w panikę, bo raz że trzeba dać jeść i ubrać, zapewnić samochód, to jeszcze wstyd przed całą okolica że córkę wywalił kolejny facet. Jej rodzice są w histerii - i ich ingerencja nie ma na celu ustawiać do pionu córki, tylko za wszelką cenę ją Ci oddać z dzieciakiem. Jeśli będzie trzeba ją w tym celu spoliczkować - zrobią to. Nakrzyczeć na nią? Zrobią to. Ale to jest tylko gra, próba zdjęcia z siebie ciężkiego brzemienia - i oddanie go Tobie. A jak wiemy, ciężko Ci się żyło, codziennie wkurwienie i frustracja, a od czasu do czasu rzuciła Ci jak psu kość - seks i ugotowała coś. Ale pod koniec już nawet dzieckiem nie chciała się zająć, bo wolała ploty z psiapsiółą.

 

Tęsknisz za nią i poczuciem stabilizacji - ale to minie, bo to zawsze mija. Psychika lada moment ustabilizuje się w nowej sytuacji, i zaczniesz nowe życie. Nie daj się wciągnąć znowu w grę, zasługujesz na coś więcej niż gnojąca Cię biedna babka z dzieckiem których trzeba utrzymać. Uciekaj od ich presji, zamknij z nimi kontakt, ratuj się póki Twój mózg nie ustabilizuje sytuacji emocjonalnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam od siebie że, jeśli przyjmiesz ją ponownie bądź pewny że w niedługim czasie, przypadkiem zajdzie w ciążę. Wie że pali się grunt pod nogami.

 

A wtedy misiu pluszowy kolorowy lądujesz z 4 osobami na utrzymaniu. Roszczeniowa baba, jej dziecko, wasze dziecko i twoje dziecko.

 

Jak nie potrafisz myśleć głową to zacznij portfelem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scoot, uuuuuuuuu ...

 

Zachowujesz się jak mężczyzna i trzymasz postawę do końca czy dajesz się chytrze podejść i 'zmieniasz zdanie' dla dobra x,y czy z ?

Bracia wszystko Ci już wcześniej opisali, nie ma co dodawać. Postawa rodziców szczególnie mnie nie dziwi, mają problematyczny towar

(córka) więc wciskają ją za wszelką cenę, bo jak nie wcisną - będą sami utrzymywać.

 

Wybacz, że tak napiszę wprost - jak się dasz podejść to żeś pluszak-nieogar i basta. BTW: podżyrujesz mi kredyt na 500 000 zł z wpisem

hipoteki na Twojej nieruchomości? Z mojej strony dam Ci słowo, że oddam*

 

S.

 

* - się znaczy oddam jak będzie mi się chciało i uznam, że mogę. A kiedy uznam, to już wiesz - moja sprawa ;) Zrozumiałeś analogię?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała tą sytuację mógłbym streścić w jednym powiedzeniu - krzyż na drogę...

.... jej + rodzicom - jeżeli się ogarniesz i przestaniesz się rozpływać z żalu bo ktoś coś Tobie mówi. Wiesz gdzie się ma opinię innych ludzi? W dupie. Dokładnie tam. Zacznij praktykować.
.... lub Tobie jeżeli uwierzysz temu co pierdolą inni. Zdechniesz wyeksploatowany jak robot i wtedy ona+teście kopną Cię w dupę i jeszcze oplują rękę którą do nich wyciągniesz szukając pomocy. Oni mają Cię za szmatę, idiotę i frajera. Dasz się nabrać na ich 'wirtualną presję' to tak właśnie skończysz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja jest patowa.

Do tematu włączyli się jej rodzice. "Ustawili" ją do pionu. Jest mi wstyd bo zachowujemy się jak banda dzieciaków a nie dorośli ludzie.

Taka jest w tej chwili sytuacja.

Ustawili, ale nie zmienili.

 

Dotąd dokąd będą w jej głowie kołatać myśli, że jest szansa wrócić, będzie prowadzona kampania przeciwko Tobie.

 

Masz jak w Banku, że zrobili jej młyn bo spanikowali. Co mają teraz zrobić? Przecież dziewczę jest ... hm ... Powiedzmy, że Pani nie jest chodliwym towarem i trudno będzie znaleźć kupca. Co więcej, jeżeli ona wróci, będzie podświadomie dążyć do ciąży - taki schemat obronny, który ma każda kobieta - a z takiej relacji nigdy się nie wywiniesz.

 

Poczytaj wszystkie Nasze wpisy od początku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzytwa zapomniałeś dodać że ewentualny krzyż do niesienia będzie miał bardzo ciężki :P

 

Dobra ostatni raz się produkuję w tym wątku scOOtt coś ci wyjaśnię jak wyglądają normalne zdrowe relacje:

 

 

okazujesz empatie --> ktoś ci ją okaże kiedy jej potrzebujesz

 

okazujesz dobroć --> osoba ta kiedyś winna ci ją okazać

 

jesteś szczodry --> wiadomo nie każdy może odwzajemnić szczodrością, ale odwzajemnia okazując szacunek

 

byłeś dla kogoś pomocny w jakiejś sytuacji --> kiedyś ta osoba powinna pomóc tobie (jeśli zna sytuacje to nawet nieproszona z własnej inicjatywy), to się nazywa wdzięczność

 

inwestujesz czas i pieniądze w związek --> druga strona powinna to zrobić na tym samym poziomie

 

Jakby napisał nasz forumowy filozof Pikacz, to jest aż tak kurwa proste.

 

Nic co opisałeś nie działało w ten sposób i nie zadziała. Wszystkie relacje międzyludzkie (zdrowe) polegają na wzajemności, dla tego jesteśmy zwierzętami stadnymi.

 

Za swoją dobroć, szczodrość, empatię, pomoc otrzymałeś ---> więcej bezzasadnych roszczeń, awantury, nieuzasadnione pretensje, brak odwzajemnienia twoich działań, atak grupowy jej stada mający na celu wpędzenie ciebie w poczucie winy (skuteczny dodam)

 

 

Zrobisz z tym co zechcesz, twoje małpy, twój cyrk jak to mówią. Twoje życie, nie wypowiadam się więcej w tym wątku. Wszystko już zostało powiedziane.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scoot.

 

    Nie rób nic pod wpływem emocji, litości, nagabywania, słuchania rad teściów.  Nie podejmuj teraz żadnej decyzji. Jeżeli nalegają powiedz NIE TERAZ!

 

Potrzebujesz trochę czasu. Cociaż z tydzień. Uspokój się. Nie wpuszczaj do głowy myśli :a może będzie lepiej, może coś zrozumiała?

 

Nie teraz bracie, daj se czasu, GRASZ O SWOJE ZYCIE!!!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja jest patowa.

Do tematu włączyli się jej rodzice. "Ustawili" ją do pionu. Jest mi wstyd bo zachowujemy się jak banda dzieciaków a nie dorośli ludzie.

Taka jest w tej chwili sytuacja.

Misiu pysiu.sytuacja jest patowa.ale dla jej starych nie dla ciebie%-)bo...teraz to oni mają bezdomna z dzieckiem na głowie i chca sie jej pozbyć%-)

spokojnie ustawia ja do pionu czy nie i tak bedzie popierdolona%-)co ty masz do tego?mieszkanie i wygodne zycie.oko za oko ząb za ząb cios za ciosem dupa za kase%-)

A MOŻE KURWA JEST INACZEJ CO?%-)

Kobiety maja taki jeden dar,jest to cudowny dar do wpierdalania sie w najwieksze gówna życiowe.Podyktowane jest to wspaniałą zdolnoscia do usprawiedliwiania sobie wszystkiego oraz polityka roszczeniowa bo jej sie należy

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scoott, rozmawiaj z nami, pisz o swoich uczuciach i o tym co zrobiłeś, nikt nie będzie Cię potępiał - właśnie waży się Twoje życie, czego pewnie sobie w tym natłoku emocji nie uświadamiasz. Też myślę że zajdzie w ciążę, innego wyjścia raczej nie ma.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wylejcie na mnie wiadro pomyj..... spodziewam się tego.

W większości opisałem Wam negatywne strony związku z A.

Stąd domyślam się cała ta fala krytyki i opinii "daj se z nią siana".

Jesteśmy razem 2 lata - niecałe dwa lata. Jest przeróżnie, ale w zasadzie dlatego, że oboje kierujemy się emocjami - załatwiamy problemy na gorąco - rozstawaliśmy się - ochłonęliśmy i jakoś normalnie w spokoju mogliśmy wymienić argumenty tak jak to powinno mieć miejsce - bez scen rozstania i schodzenia się. Ten związek to nie jest gehenna jak można odczytać z moich wpisów. Męczyła mnie nie umiejętność wpływu na A w taki sposób by zrozumiała jakiego zachowania w sytuacjach stresowych od niej oczekuje.

 

Moje przemyślenia po rozwodzie + lektura tego forum - zrobiły ze mnie wręcz chama. Ma być tak jak ja chce a kobieta ma się dostosować - jest we mnie jeszcze takie uczucie - dawałem z siebie tyle ile mogłem a ex poszła do innego - następna na wszystko będzie musiała sobie zasłużyć!!.

 

Dużo było z A. sytuacji w których i ja powinienem się inaczej zachować. Oboje od siebie wymagamy a mało od siebie dajemy o tak bym to ujął.

Jestem strasznie przewrażliwiony jeśli chodzi o typowe babskie trucie dupy - każdy to ma związku - każdy! Kwestia intensywności tego zjawiska. Ze mną jest taki problem, że szybko się wkurzam. A przemówić mi do rozsądku kobieta może ale musi się tego nauczyć - na spokojnie w drugą stronę jak ja mam racje a jestem wkurzony to nijak nie potrafię przemówić spokojnie, targają mną emocje.

Taki jestem.

 

A. to nie jest typ kobiety balangowiczki - "sprzedam dziecko dziadkom - pójdę na melanż albo do psiapsiółki". Wręcz namawia mnie do spędzenia jak największej ilości czasu razem, spacery z dziećmi, jakiś pomysłowo spędzony czas w domu z dziećmi itp.

Od rodziców dostała przede wszystkim pocisk emocjonalny: dzieci, to tym dwóm dziewczynkom robimy wodę z mózgu. Tutaj uderzyli. Nie interesowało ich to jak i co czuje A. w tej danej chwili. Skupili się i uderzyli argumentami tak by wzbudzić w niej chęć do refleksji z mocnym naciskiem na dzieci i ich przyszłość.  

 

Pojechałem do niej/jej rodziców - nie było płaczu, szlochania próby wywierania emocji. Powiedziała wprost - zjebałam, że się wyprowadziłam (użyła tego magicznego "Może nie powinnam tak była" - ja od razu - nie że "może", nie powinnaś i basta) To nie był powód do podjęcia takiej decyzji. Jest mi wstyd. Jej rodzice określili nasze zachowanie jako totalną dziecinadę. Dali jasny przekaz albo bądźmy albo się rozejdźmy w końcu bo dzieci na tym cierpią i oni tego tolerować nie będą.

Moi rodzice - widzą, że dziewczyna jest za mną ale raczej chcieliby abym odpuścił zbyt dużo tego wszystkiego było.

 

Mi się wydaje, że ona potrzebuje samca, który by ją nijako "wychował" - odpowiednio "podszedł" - uzyskałby wtedy to czego chce (jej ojciec kiedyś mi o tym mówił, ale na zasadzie "nakierowania" mnie - nie dał mi "instrukcji obsługi własnej córki" - zostawił z przeświadczeniem - myśl, bo ona jest łatwa do rozszyfrowania - musisz tylko umiejętnie ją podchodzić by wydawało jej się, że jest jak ona chce a w konsekwencji ma wyjść tak jak chcesz).

 

Może to ja jestem jednak miękka faja i sobie z kobietą poradzić nie umiem.... (w sensie mam dobra samice pod dachem i sam pierdole sytuacje, powodując reakcje łańcuchowe (emocje, kłótnie)

Może nie znam tych wszystkich sztuczek jak babę podejść aby uzyskać to czego się chce....

Jestem prostym chłopakiem, który chce normalności i spokoju....

 

Trzy ostatnie zdania: nie nie mam poczucia winy w sobie, nie próbuje usprawiedliwiać jej zachowania swoim. Ale nie jest też tak, że wszyscy wokół mnie są zjebani a ja ideał przyszedłem na forum wylewać swoje żale...

Edytowane przez scOOtt
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A my będziemy Ci dawać tę normalność i spokój tak długo i tak mocno, aż dojdziemy do rozdroża, gdzie:

 

1. Zrozumiesz o co chodzi, staniesz się tym "chamem" i zbudujesz jakościowo i ilościowo lepsze życie sobie i córce a z czasem umiejąc odsiewać ziarno od plew spotkasz taką, z którą się zwiążesz i to na WŁASNYCH zasadach i będziesz co wieczór dziękował Markowi i Braciom za to co się stało

 

lub

 

2. Wszystko wróci do starego, wrócisz do A. Spierdolisz życie sobie, jej, swojej córce, jej dziecku i temu trzeciemu co przyjdzie na świat a masz to GWARANTOWANE, że przyjdzie.

 

 

I wtedy nie będzie przebacz. Nie będzie powrotu "Syna marnotrawnego do domu". Nie, nie będę Cię przepraszał Scoot za te słowa, bo musimy użyć ciężkich dział by dotarło do Ciebie, że niszczysz własnymi złymi decyzjami życie wszystkim wkoło.

 

Zderza się w Tobie już na chwilę obecną Matrix z Forum. Doznajesz dyskomfortu poznawczego, boli Cię to zderzenie, bo świat jaki znałeś wiruje ferią barw i odcieni jak w kalejdoskopie. Czujesz się niepewnie. Powoli dochodzi do Ciebie etap rezygnacji i jakieś formy "depresji", bo wszystko co znane obraca się w pył. I to jest ciężkie. Każdy z nas przeszedł lub przechodzi to w jakimś stopniu. Jedni mocniej, drudzy słabiej. Nie ma reguły jak. Dlatego brzydko to zabrzmi, ale forum i Bracia powinni być Ci teraz tak samo bliscy jak córeczka.

 

Co z tym zrobisz, to Twoja decyzja, lecz "miękką fają" zostają Ci co wiedzą co i jak zrobić, lecz nie robią a nie Ci, jak Ty, którzy dopiero zderzają się z Matrixem, Swoim ego i wyobrażeniami.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

scoot,

 

Zrobisz co uważasz.

Tak czy inaczej w ostatecznym rozrachunku zapłacisz za ten wybór, każdy wybór wiąże się z pewnym kosztem.

Pytanie tylko czy stać się na zapłacenie za TEN wybór.

 

Powodzenia, z mojej strony to EOT na tym wątku.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wylejcie na mnie wiadro pomyj..... spodziewam się tego.

W większości opisałem Wam negatywne strony związku z A.

Stąd domyślam się cała ta fala krytyki i opinii "daj se z nią siana".

Jesteśmy razem 2 lata - niecałe dwa lata. Jest przeróżnie, ale w zasadzie dlatego, że oboje kierujemy się emocjami - załatwiamy problemy na gorąco - rozstawaliśmy się - ochłonęliśmy i jakoś normalnie w spokoju mogliśmy wymienić argumenty tak jak to powinno mieć miejsce - bez scen rozstania i schodzenia się. Ten związek to nie jest gehenna jak można odczytać z moich wpisów. Męczyła mnie nie umiejętność wpływu na A w taki sposób by zrozumiała jakiego zachowania w sytuacjach stresowych od niej oczekuje.

Nadal traktujesz babę jak równą sobie. Rozmowy, kompromisy, 'układanie się' etc = GÓWNO. To nie działa! Działa tylko siła. Pół forum o tym napisano.

 

Moje przemyślenia po rozwodzie + lektura tego forum - zrobiły ze mnie wręcz chama. Ma być tak jak ja chce a kobieta ma się dostosować - jest we mnie jeszcze takie uczucie - dawałem z siebie tyle ile mogłem a ex poszła do innego - następna na wszystko będzie musiała sobie zasłużyć!!.

Kierunek zasadniczo dobry. Tak trzymaj!

 

Dużo było z A. sytuacji w których i ja powinienem się inaczej zachować. Oboje od siebie wymagamy a mało od siebie dajemy o tak bym to ujął.

Tak, gra zawsze idzie w dwie strony, ale -> Nadal traktujesz babę jak równą sobie.

Jestem strasznie przewrażliwiony jeśli chodzi o typowe babskie trucie dupy - każdy to ma związku - każdy! Kwestia intensywności tego zjawiska. Ze mną jest taki problem, że szybko się wkurzam. A przemówić mi do rozsądku kobieta może ale musi się tego nauczyć - na spokojnie w drugą stronę jak ja mam racje a jestem wkurzony to nijak nie potrafię przemówić spokojnie, targają mną emocje.

Taki jestem.

Jeżeli baba jest Ci w stanie 'przemówić do rozsądku' w sprawach związku to już przegrałeś! Jak jeden kontrahent 'przekona' drugiego do SWOJEGO rozwiązania, to chyba wiesz która strona zyska a która straci? Nie wierz kobiecie. Uwierzysz = przegrałeś.

 

A. to nie jest typ kobiety balangowiczki - "sprzedam dziecko dziadkom - pójdę na melanż albo do psiapsiółki". Wręcz namawia mnie do spędzenia jak największej ilości czasu razem, spacery z dziećmi, jakiś pomysłowo spędzony czas w domu z dziećmi itp.

Od rodziców dostała przede wszystkim pocisk emocjonalny: dzieci, to tym dwóm dziewczynkom robimy wodę z mózgu. Tutaj uderzyli. Nie interesowało ich to jak i co czuje A. w tej danej chwili. Skupili się i uderzyli argumentami tak by wzbudzić w niej chęć do refleksji z mocnym naciskiem na dzieci i ich przyszłość.  

Oni dbają o własną dupę, a nie jak się to Tobie wydaje o dobro dzieci. A o Twojej córce to już w ogóle by najchętniej zapomnieli. To co robią to próba pozbycia się problemu jakim jest córka-rozwódka z dzieckiem, której najwyraźniej nie mają ochoty utrzymywać. Ex-teściom pozwalasz robić sobie wodę z mózgu samym faktem, że ich słuchasz w czymkolwiek. To Ty jesteś głową w swoim związku, a nie oni.

 

Pojechałem do niej/jej rodziców - nie było płaczu, szlochania próby wywierania emocji. Powiedziała wprost - zjebałam, że się wyprowadziłam (użyła tego magicznego "Może nie powinnam tak była" - ja od razu - nie że "może", nie powinnaś i basta)

Patrz wyżej.

To nie był powód do podjęcia takiej decyzji. Jest mi wstyd. Jej rodzice określili nasze zachowanie jako totalną dziecinadę. Dali jasny przekaz albo bądźmy albo się rozejdźmy w końcu bo dzieci na tym cierpią i oni tego tolerować nie będą.

Mjętki jesteś. A w ostatnim zdaniu mają rację. Po co do nich jechałeś? Po co drążysz temat? Wywaliłeś pasożyta z mieszkania, to zajmij się sobą i swoją córką a nie jeździsz do starych swojej ex. Po chuj? Co chciałeś na tym zyskać? Poklask, poklepanie po plecach i 0,7 dobrej whiskey w zamian za 2 lata opieki nad pasożytem? Zwaliłeś im na głowy wielka kupę życiowego gnoju która im się de facto należy za to że nie dopilnowali wychowania córki i liczysz na co? Na kawkę, miłą rozmowę i buzi-buzi? Oni są na ciebie wkurwieni! Ja na ich miejscu bym był! Obudź się kurwa! 

Moi rodzice - widzą, że dziewczyna jest za mną ale raczej chcieliby abym odpuścił zbyt dużo tego wszystkiego było.

Twoi rodzice z całym należnym szacunkiem mają swoje życie do przeżycia i chuj im do Twoich życiowych wyborów. Ile masz lat kurwa 5 czy 7? Że nadal potrzebujesz, żeby Cię ktoś prowadził jak dziecko za rączkę? To Twoje życie, i sam powinieneś najlepiej wiedzieć co jest dla Ciebie i Twojej córki najlepsze. A nie dajesz się prowadzić 5 'dorosłym' osobom jak koń i jeszcze dziwisz się że każdy chce żebyś jechał gdzie indziej.

 

Mi się wydaje, że ona potrzebuje samca, który by ją nijako "wychował" - odpowiednio "podszedł" - uzyskałby wtedy to czego chce (jej ojciec kiedyś mi o tym mówił, ale na zasadzie "nakierowania" mnie - nie dał mi "instrukcji obsługi własnej córki" - zostawił z przeświadczeniem - myśl, bo ona jest łatwa do rozszyfrowania - musisz tylko umiejętnie ją podchodzić by wydawało jej się, że jest jak ona chce a w konsekwencji ma wyjść tak jak chcesz).

Teraz to już niech się tobie nic na temat tamtej baby nie wydaje. Ona ma być dla Ciebie jak martwa. Trup. Ona nie żyje rozumiesz? Nigdy nie istniała. Jesteś tylko Ty i Twoja córka.

Jak wystawiłeś babę za drzwi to jest równoznaczne z całkowitym zerwaniem kontaktów. Wypierdalasz +jej dziecko+jej rodziców ze swojego życia. Usuwasz nr tel, namiary na facebook+podobne. Nie dzwonisz, nie jeździsz, nie dowiadujesz się "co u nich słychać". Są martwi. Fuckin'-to-the-grave dead.

Przypominam - brak konsekwencji i bezwzględności u samca = okazanie słabości. A działa tylko siła.

 

Może to ja jestem jednak miękka faja i sobie z kobietą poradzić nie umiem.... (w sensie mam dobra samice pod dachem i sam pierdole sytuacje, powodując reakcje łańcuchowe (emocje, kłótnie)

W gruncie rzeczy to tak właśnie jest, że sami sobie to robimy przez nieznajomość mechanizmów. Czytaj forum, czytaj Marka i odpuść sobie tą kobietę, jej dziecko i jej rodziców. Priorytetem jesteś Ty sam i Twoja córka - dokładnie w tej kolejności.

Może nie znam tych wszystkich sztuczek jak babę podejść aby uzyskać to czego się chce....

Jeżeli nie masz w sobie presji na poznanie tych sztuczek, to życie pod postacią kobity lub jej rodziców (lub kogoś innego) zadba o to żebyś na własnej dupie poznał cały ich wachlarz. To bezwzględny mechanizm tego świata - albo rozwijasz się sam, albo życie już tego dopilnuje - w niezbyt przyjemny sposób.

Jestem prostym chłopakiem, który chce normalności i spokoju....

Doskonale rozumiem bo wewnątrz siebie też taki jestem :). I tu w zasadzie masz tylko jedno sensowne wyjście - zbudowanie w sobie bezwzględności i konsekwencji wobec wszystkiego co jest zewnętrzne. To często Twoja jedyna metoda obrony, lub ewentualnie - ataku.

"Kto chce życia, straci je" Spokoju nie kupisz kompromisem, czy układaniem się z kimkolwiek. To nie biznesik czy handelek. To wojna. A jak wiadomo - si vis pacem para bellum.

 

Trzy ostatnie zdania: nie nie mam poczucia winy w sobie, nie próbuje usprawiedliwiać jej zachowania swoim. Ale nie jest też tak, że wszyscy wokół mnie są zjebani a ja ideał przyszedłem na forum wylewać swoje żale...

Najprościej to ujmując to jest to wyłącznie Twoja wina, że się w taki popieprzony związek wplątałeś. Jeżeli nie masz parcia na zrozumienie dlaczego i w jaki sposób się to stało to taki 'związek' się powtórzy. Trafisz na kolejną pojebaną babę - i tak do skutku aż się nauczysz. To bezwzględne i nic na to nie poradzisz. Możesz uchronić się jedynie przez zrozumienie i naukę swoich błędów.

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scoot.

 

 

   Podtrzymuje swoje zdanie. Jeżeli nie wiesz co robić teraz, TO NIE RÓB NIC!

 

Nie składaj żadnych deklaracji! W te czy we w te. Czekaj. Słuchaj siebie. Bądź obiektywny. Czekaj.

 

Daj se chłopie czasu. Nic na gorąco. 

 

Może wpadniesz do Gdyni? Na spotkanie. To było by dobre wyjście w tej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę Scoott że w obecnej chwili jesteś targany takimi emocjami, że nie ma mowy o analizie sytuacji na chłodno. Ok, rozumiem to. Dlatego pójdźmy na kompromis. Daj sobie tydzień wolnego a później bierz ją z powrotem jeśli tego pragniesz. Ale daj sobie tydzień na przemyślenie sytuacji w SAMOTNOŚCI. Możesz też skoczyć do Gdyni, pobalować z chłopakami i sobie pogadać o tym, jeśli zechcą Ci poświęcić swój czas.

 

Warto wspomnieć o tym, że jak ją weźmiesz to będzie raczej na pewno ciąża - mieszkanie będzie jej, samochód też, i już nigdy jej nie wywalisz z własnego mieszkania, choćby Ci katowała córkę - wtedy gdy już nie będziesz miał nad nią władzy, okaże Ci swoje prawdziwe oblicze, bo te co znasz - to nikły procent jej możliwości. Wtedy albo płacz po nocach, myśli samobójcze albo pójdziesz w wódę, tylko że wtedy mieszkanie Ci momentalnie zabiorą. Wrażliwi, nerwowi faceci nie mogą wiązać się z takimi roszczeniowymi kobietami, bo to samobójstwo. Ale to Twój wybór, ja go szanuję.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek napisał.

 

 Wrażliwi, nerwowi faceci nie mogą wiązać się z takimi roszczeniowymi kobietami, bo to samobójstwo.

 

Właśnie coś zrozumiałem ze swojego życia.

 

Dłuuugo, długo! Wytrzymałem ze swoją babą. :( 

 

No ale już przejrzałeś na oczy, a inni do śmierci będą się miotać. Jesteś szczęściarzem, taka prawda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@scOOtt

 

na czerwono napisałem jak zrozumiałem Twoj przekaz

 

myśle, że przygotowujesz grunt pod powrót tej dziewczyny do siebie

 

robisz to kosztem siebie, ponieważ w tekście poniżej, bierzesz sporo winy na siebie i robisz z siebie tego złego

 

dodatkowo starasz sie wybielic obraz dziewczyny, robisz z niej ofiare sytuacji

 

myśle, że starasz się oszukać siebie a przy okazji i nas

 

zastanawiam sie jaka siła pcha Cię ku temu

 

co mi przychodzi do glowy to poczucie "bycia tym złym, wadliwym", ktore może masz zaszczepione w glowie. Nawet, gdy ewidentnie

ktoś narusza granice takiej osoby to ona nie jest pewna czy granice zostały naruszone czy jedna nic sie nie stało. Dlatego też nie trzeba

być wielkim manipulatorem aby jej świadomość utrzymać w przekonaniu, że granic nie naruszono a jednocześnie jeździć po nich jak po łysej.

 

Jednak podświadomość cały czas puka i mówi, "hej stary, coś tutaj nie gra". myśle, że to pukanie przywiodło Cie tutaj.

 

możemy Ci mówić, co robić aby uniknąć kłopotów ale to tak jakby siedzieć za kierowcą i za niego kierować.

mysle, ze powinienes nauczyć się jeździć samodzielnie a dopiero potem zacząć zapuszczać się autem w bardziej niebezpieczne rejony (związki?)

A tego (może) nauczy Cie dobry psychoterapeuta.

 

 

Wylejcie na mnie wiadro pomyj..... spodziewam się tego.

jestem winny...

W większości opisałem Wam negatywne strony związku z A.

bo przedstawiłem wam zły obraz mojego związku

Stąd domyślam się cała ta fala krytyki i opinii "daj se z nią siana".

stąd niepoprawnie oceniliście sytuacje

Jesteśmy razem 2 lata - niecałe dwa lata. Jest przeróżnie, ale w zasadzie dlatego, że oboje kierujemy się emocjami - załatwiamy problemy na gorąco - rozstawaliśmy się - ochłonęliśmy i jakoś normalnie w spokoju mogliśmy wymienić argumenty tak jak to powinno mieć miejsce - bez scen rozstania i schodzenia się. Ten związek to nie jest gehenna jak można odczytać z moich wpisów. Męczyła mnie nie umiejętność wpływu na A w taki sposób by zrozumiała jakiego zachowania w sytuacjach stresowych od niej oczekuje.

nie jest tak źle jak napisałem. problemom w związku jesteśmy winni oboje.

 

Moje przemyślenia po rozwodzie + lektura tego forum - zrobiły ze mnie wręcz chama. Ma być tak jak ja chce a kobieta ma się dostosować - jest we mnie jeszcze takie uczucie - dawałem z siebie tyle ile mogłem a ex poszła do innego - następna na wszystko będzie musiała sobie zasłużyć!!.

Rozwód plus forum uczyniły ze mnie złego egoiste

 

Dużo było z A. sytuacji w których i ja powinienem się inaczej zachować. Oboje od siebie wymagamy a mało od siebie dajemy o tak bym to ujął.

Jestem strasznie przewrażliwiony jeśli chodzi o typowe babskie trucie dupy - każdy to ma związku - każdy! Kwestia intensywności tego zjawiska. Ze mną jest taki problem, że szybko się wkurzam. A przemówić mi do rozsądku kobieta może ale musi się tego nauczyć - na spokojnie w drugą stronę jak ja mam racje a jestem wkurzony to nijak nie potrafię przemówić spokojnie, targają mną emocje.

Taki jestem.

mam swój udział w tworzeniu problemów w związku. za mało daje od siebie. jestem porywczy. trzeba do mnie specjalnego podejscia. 

 

A. to nie jest typ kobiety balangowiczki - "sprzedam dziecko dziadkom - pójdę na melanż albo do psiapsiółki". Wręcz namawia mnie do spędzenia jak największej ilości czasu razem, spacery z dziećmi, jakiś pomysłowo spędzony czas w domu z dziećmi itp.

Od rodziców dostała przede wszystkim pocisk emocjonalny: dzieci, to tym dwóm dziewczynkom robimy wodę z mózgu. Tutaj uderzyli. Nie interesowało ich to jak i co czuje A. w tej danej chwili. Skupili się i uderzyli argumentami tak by wzbudzić w niej chęć do refleksji z mocnym naciskiem na dzieci i ich przyszłość.  

to nie jest zła dziewczyna. ma swoje zalety. tak naprawde jest ofiarą.

 

Pojechałem do niej/jej rodziców - nie było płaczu, szlochania próby wywierania emocji. Powiedziała wprost - zjebałam, że się wyprowadziłam (użyła tego magicznego "Może nie powinnam tak była" - ja od razu - nie że "może", nie powinnaś i basta) To nie był powód do podjęcia takiej decyzji. Jest mi wstyd. Jej rodzice określili nasze zachowanie jako totalną dziecinadę. Dali jasny przekaz albo bądźmy albo się rozejdźmy w końcu bo dzieci na tym cierpią i oni tego tolerować nie będą.

Moi rodzice - widzą, że dziewczyna jest za mną ale raczej chcieliby abym odpuścił zbyt dużo tego wszystkiego było.

przyznała sie do błędu.

 

Mi się wydaje, że ona potrzebuje samca, który by ją nijako "wychował" - odpowiednio "podszedł" - uzyskałby wtedy to czego chce (jej ojciec kiedyś mi o tym mówił, ale na zasadzie "nakierowania" mnie - nie dał mi "instrukcji obsługi własnej córki" - zostawił z przeświadczeniem - myśl, bo ona jest łatwa do rozszyfrowania - musisz tylko umiejętnie ją podchodzić by wydawało jej się, że jest jak ona chce a w konsekwencji ma wyjść tak jak chcesz).

 

Może to ja jestem jednak miękka faja i sobie z kobietą poradzić nie umiem.... (w sensie mam dobra samice pod dachem i sam pierdole sytuacje, powodując reakcje łańcuchowe (emocje, kłótnie)

Może nie znam tych wszystkich sztuczek jak babę podejść aby uzyskać to czego się chce....

Jestem prostym chłopakiem, który chce normalności i spokoju....

może jestem za kiepski, żeby być jej godzien

 

Trzy ostatnie zdania: nie nie mam poczucia winy w sobie, nie próbuje usprawiedliwiać jej zachowania swoim. Ale nie jest też tak, że wszyscy wokół mnie są zjebani a ja ideał przyszedłem na forum wylewać swoje żale...

też jestem winny

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.