Skocz do zawartości

Choroba męża a reakcja żony na nią - garść spostrzeżeń.


Subiektywny

Rekomendowane odpowiedzi

A więc Panowie, dopadła mnie sezonowa choroba, taka stricte kojarząca mi się listopadem.

 

Zawalony nos, mocny ból zatok - czego nienawidzę, łamania w kościach i na dodatek jakaś cholerna jelitówka czy co - bo siadł mi brzuchn ale bez wymiotów. Temperatura raz normalna, raz taka podgorączkowa - jakieś 37,3 - 37,5. Po tygodniu takiego stanu rzeczy czuję się jak niemowle, nie mam kompletnie siły na nic. Ledwo, dosłownie powłócząc noga za nogą, dochodzę do pracy. W pracy robię wyłącznie to co muszę, to co mogę odłożyć - odkładam na później jak wydobrzeję. Na monitor patrzeć już nie mogę (przez ten cholerny ból zatok!) a litery i cyfry na papierach tańczą lambadę na przemian z polką-galopką.

 

A najgorsze jest to, że kompletnie straciłem siłę. Dziesięciolatek mógłby mi złoić skórę gdyby tylko chciał.

 

Jak wracam do domu - szukam sposobności by tylko gdzieś usiąść i przeczekać do momentu, w którym położę się do łóżka. Nie mam po prostu na nic siły, wierzcie mi na słowo. Najzabawniejsza i najmniej sympatyczna w tym wszystkim (choć ja się temu nie dziwię - mechanizm znam) jest reakcja mojej małżonki. Po kilku dniach nawet nie kryje rozdrażnienia i zażenowania taką sytuacją. Bo dzieci nie obrządzę, jakiś spraw domowych nie zrobię, najmłodszej córki nie wykąpię itd.

 

Jestem jak popsuty multitool. Dokąd multitool działa i pracuje - dotąd jest ok. Multitool uszkodzony - multitool zły! Jak popsute auto, które tylko zajmuje miejsce w garażu. Zero współczucia, zero zrozumienia. Wyłącznie rozdrażnienie, nawet słabo ukrywane, faktem popsucia.

 

Przykre to jest. I chcąc nie chcąc wracam myślami wstecz do czasów sprzed małżeństwa, gdy mieszkałem z rodzicami i tego, jak zachowywali się wobec mnie gdy dopadała mnie grypa czy choroba, która wymagała kilkudniowego leżenia w łóżku. Różnicy pomiędzy tym jak było a tym jak jest obecnie - zapewne domyślacie się sami.

 

Pytanie do żonatych Braci i Braci nieżonatych ale mieszkających na stałe pod jednym dachem z partnerką - też tego doświadczaliście lub doświadczacie ? Też macie podobne spostrzeżenia?

 

Zrobię sobie gorącą herbatę z masą cytryny - na jakiś czas pomoże. Tylko to cholerne bulgotanie w brzuchu i poczucie totalnego rozbicia...

Niech to szlag !

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tego nie mam, wręcz odwrotnie

gdy chcę poleżeć (nawet zdrowy) to leżę w łóżeczku jak niemowlę, dostanę kawę do łóżka, a jak chory to i obiadek

od początku nie dawałem się zagnać do obowiązków przy dzieciach, czy domowych typowo kobiecych

inna sprawa, że teściowa i żona nie pracują etatowo (jedynie dorywczo, zazwyczaj w lecie) więc jest komu się mną zająć :)

Nie mam też żadnych jazd z powodu choroby, choremu należy się opieka i wszyscy do tego tak podchodzimy ze wzajemnością

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny rozumiem Cię w 100%.

 

Od marca mam problemy z stopą, nie pracuje, ale staram się ogarniać dom.

 

Moja na początku współczuła, później zaczęły się docinki że mnie utrzymuje.

 

Naprawdę, kilkakrotnie musiałem ostro opierdolić żeby się odczepiła. 

 

Wcześniej kiedy leżałem w szpitalu i po kilku dniach miałem naprawdę ostrego doła. Synek tylko mnie odwiedził.

 

Ona przyszła dopiero jak synek zwrócił jej uwagę. Zresztą też z łachą.

 

To tyle na temat szklanki wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny, bardzo przykra sytuacja. Polecam ci natomiast do szybkiego wyleczenia tabletki musujące Solpadeine z kodeiną (pochodna morfiny). Sprzedają w aptece bez recepty (takie moje osobiste odkrycie). Można maksymalnie trzy dni przyjmować, żeby się nie uzależnić :D Ja się tymi tabletkami leczę ze wszystkiego. Dają poza tym wielkiego kopa. Tak uprzedzam. Może się przyda :)

 

To niefajnie ze strony żony. Każdy multitool potrzebuje serwisowania od czasu do czasu, żeby przynosić dalsze zyski :) Kto nie dba o środki produkcji ten głupek :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkałem kiedyś z jedną panną na stałe, dzieci nie mieliśmy.

W przypadku mojej choroby skakała wokół mnie jak tajska pielęgniarka, nic nie było dla niej problemem. Mam też problem z lewym barkiem - zawsze pilnowała, abym nic nie dźwigał tą ręką. Więc duży plus tutaj.

Z drugiej strony byłem praktycznie jedynym żywicielem stada. I w sumie tutaj dopatruję się warunku zdrowej relacji w związku (jeżeli komuś zależy): mężczyzna powinien tyle zarabiać, aby jego kobieta nie musiała pracować. Wtedy taka kobieta zna swoje miejsce w szeregu i chętnie zajmie się opieką nad ogniskiem domowym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie ostatnio też dopadło jakieś przeziębienie, angina czy coś podobnego.

Najpierw tydzień L4, potem 2 tyg do pracy, a potem znów tydzień L4.

Zachowania żony - bardzo pozytywne, zero narzekania. Za drugim razem też była chora i mimo, że czuła się gorzej ode mnie, to i tak Ona gotowała itp. A jak zrobiłem Jej ze 2 razy herbatę to bardzo dziękowała.

Może to wynika z tego, że od jakiegoś czasu praktycznie nie pomagam w domu z obowiązkami, ale chyba tak na prawdę to boi się, że w końcu i tak od Niej odejdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jedynym żywicielem nie jestem. Żona prowadzi działalność, niegdyś zarabiała połowę tego co ja (i była jakby grzeczniejsza) a obecnie, jak ma dobry okres

to potrafi zarobić i ze 2 czy prawie 3 razy tyle co ja (i jakby już nie była tak grzeczna jak kiedyś - ale chyba to Was nie dziwi, prawda?).

 

Jest energiczną, przedsiębiorczą kobietą a w życiu zwykle pewne cechy dominują kosztem innych, na empatię i litość, taką szeroko pojętą, raczej liczyć u niej

nie można :)

 

Dzięki za namiar na Solpadeine @mac, zajdę po pracy do apteki.

 

Z Waszych postów wynika, że to widać jednostkowa sprawa jest - zależna od egzemplarza. No cóż, wybrałem taki ( tfu! co ja piszę! taki egzemplarz pozwolił mi, żebym go wybrał :) ) więc wszelkie konsekwencje wyboru, te pozytywne jak i te negatywne - trzeba wziąć na klatę.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze aby się postawić na nogi chyba nie pomoże sama herbata z cytryną. 

 

Co prawda nie wiem jak to zadziała na żołądek, ale mnie stawia na nogi w ciągu kilku dni taka oto mieszanka: cytryna, miód i czosnek.

Wady:

1/ smak i zapach

Zalety:

1/ tylko raz dziennie, na wieczór, łyżka stołowa;

2/ po 2 dniach będziesz już mniej więcej w dobrym stanie.

 

Co do samego tematu, to zgadzam się w 100 %. Wychodzi kobiecy egoizm i bardzo przedmiotowe traktowanie. Choroba lub uraz (u mnie wypadający dysk - 3-7 dni plackiem) to w 3 dobie jęki i stęki o następującej treści: już nie mogę, przez Ciebie jestem rozbita psychicznie, nie daję rady wszystkiego ogarnąć, nie mogę patrzeć jak sobie leżysz.

 

Moje antidotum: a czy ja chciałem być chory, czy kiedykolwiek kiedy zaniemogłaś zachowywałem się ja Ty. I na samym końcu: nie musisz mi w niczym pomagać, SAM sobie ze wszystkim świetnie dam radę, a Ty rób co chcesz. I jest spokój na kolejnych kilka dni, a potem słyszę od niej: przepraszam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czosnek to jest to, choć efekty uboczne odstraszają.

Dziś zmiażdżyłem ząbek, wrzuciłem do podgrzanego mleka z odrobiną masła i jak się 'przegryzło' - wypiłem.

Będę stosował, swoją drogą zrobię czosnek na wódce albo spirytusie - ponoć kilkanaście kropli specyfiku dziennie potrafi zastąpić najmocniejsze

antybiotyki.

 

Zatoki zawsze przypominają mi o swoim istnieniu w połowie jesieni i odpuszczają gdzieś w kwietniu - ot taka moja przypadłość. Przy czym od czasu

do czasu dają do wiwatu łapiąc jakiś stan zapalny i rozpychając mi głowę od środku - uroczo absorbujące uczucie... :/

 

S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak czuje się przeziębiony to zarzucam: 20k-30k jednostek wit d3, wapń, wit k2, magnez, 3-5g wit c i aspirynę i mało kiedy nie zadziała za pierwszym razem. Do tego tymsal  na gardło od razu. Jak czasami mam jakąś laskę na chacie to też zapodaję jej taki zestaw, tylko w mniejszych dawkach i jest ok. Do tego czosnek w posiłkach i cynk po.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny współczuję, zatoki to również moje przekleństwo, a że mieszkam w zasmogowanym mieście, to tym bardziej dokuczają.

 

W temacie herbatki - pij na zdrowie herbatę z cytryną! Cytrynę należy dodawać PO wyjęciu z niej torebki z herbatą. Susz herbaciany zawiera garbniki, które rzeczywiście mogą powodować powstawanie cytrynianu glinu. Jakie to stężenie i czy rzeczywiście wpływa na Alzheimera - to tego nikt nie wie na pewno.

 

Solpadeine - bardzo dobry lek przeciwgorączkowy i przeciwbólowy ... i tyle. Natomiast paracetamol nie ma działania przeciwzapalnego - czyli - nie "leczy" czegokolwiek.

Zdecydowanie bardziej coś z pseudoefedryną i przeciwzapalne czyli np. ibuprom zatoki lub podobne. 2 rano + 2 wieczorem. Można dołożyć inhalacje solą fizjologiczną jeśli masz nebulizator. Jeśli nie masz to kup w aptece (ok. 150 zł) - zdecydowanie pomaga na zatoki.

 

A najlepeij połóz się do łożka na parę dni i zdychaj tam. Twoja Pani IMHO dostaje sprzeczne sygnały - chory ale do roboty chodzi czyli nie chory ... ale tak tylko narzeka.

Ogłoś żeś chory, zapakuj się do wyra, herbatka i takie tam :)

 

pozdro i zdrowia życzę !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano kapnąłem sobie w uszy po kilka kropel. Szumiało jak ta lala, poszumiało i przestało. Kilka kropel wody utlenionej w zimnej, przegotowanej wodzie, zakropliłem sobie do nosa przy odgiętej w dół głowie - by wleciała całość do zatok. Co poszczypało to moje - ale dziś jakby spokojniej...

Będę kontynuował, zobaczymy co to da.

 

Na L4 pozwolić sobie nie mogę - sam zostałem w dziale, jak wrócę to utonę w zaległościach. Ano fakt, sygnał sprzeczny - rzęzi ale jedzie...

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano kapnąłem sobie w uszy po kilka kropel. Szumiało jak ta lala, poszumiało i przestało. Kilka kropel wody utlenionej w zimnej, przegotowanej wodzie, zakropliłem sobie do nosa przy odgiętej w dół głowie - by wleciała całość do zatok. Co poszczypało to moje - ale dziś jakby spokojniej...

Będę kontynuował, zobaczymy co to da.

 

Nieeeeee, no, naprawdę ???????? A weź się jeszcze do pieca na 3 zdrowaśki wstaw - może pomoże.

A teraz pomyślmy - woda utleniona służy do dezynfekcji (a i to ma raczej łagodne działanie) i to chyba tylko na bakterie.

A jak masz wirusowe zapalenie to co ??

IMHO takimi wynalazkami można sobie zdrowie zniszczyć ... kiedyś widziałem wynalazek pt. świece do uszu - załamka ... i ludzie sobie to z własnej woli robią :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny spotkałem się z takim nieczułym zachowaniem samic kilka razy. Raz doświadczyłem osobiście, kilka razy widziałem w przypadku moich kolegów.  Najzabawniejsze że jak samiczka jest chora to moment domaga się troskliwości i opieki, znów potwierdza się schemat jednostronnej eksploatacji.

 

Znam dwa wyjątki, jeden to narzeczona skacząca w koło kumpla jak zwichną kostkę, ale chyba narzeczona jest to słowo klucz do jej zachowania :lol:

 

Drugi przypadek to mój kumpel, który ma żonę Chinkę (opisywane w rozkminach o udanych związkach), jak coś mu dolega ma obsługę jak w prywatnym szpitalu, lekarstwa, ziółka, poprawianie poduszki, podnóżek, ekstra kocyk, odganianie pociech bo tatuś chory......... Wszystko pod nos z niesłychaną troską i czułością.

 

Jednak zasada chińska człowiek to mądra człowiek się sprawdza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panuje takie jakieś przekonanie,że baba jak choruje to mimo wszystko ogarnia dom, dzieci i chodzi do roboty a facet jak ma katar to się zachowuje jak by to były ostatnie chwile życia. Osobiście tego nie zauważyłem.

Tak było w przypadku moich rodziców. Jak byli naprawdę rozłożeni na łopatki to oczywiście brali L4, ale w przypadkach mniejszego/średniego kalibru - wypisz kurwa wymaluj.  :lol:

 

Ja osobiście - choć doświadczałem współczucia i chęci pomocy od dziewczyn - nigdy nie mieszkałem z nimi na stałe (nie licząc kilku tygodni na wakacjach), więc nie wiadomo jakby to było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.