Skocz do zawartości

Potrzeba bycia non stop w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Takie zachowanie występuje częściej u kobiet niż u mężczyzn to fakt, aczkolwiek zdarzają się faceci którzy cały czas muszą przynajmniej z kimś się regularnie spotykać, jak i kobiety które potrafią zrobić sobie przerwę od związku i nie szukają sobie tydzień po rozstaniu nowej gałęzi albo mają już dawno zaklepaną. 

 

Ja wiem że są to marginalne przypadki aczkolwiek występują w naturze ?

 

W związku z tym zacząłem się zastanawiam czy to jest normalne, czy nienormalne czy może to ludzie którzy nie muszą być ciągle w związku mają jakiś problem ze sobą.

 

Bo ja należę do mężczyzn którzy nie mają takiej silnej potrzeby i aktualnie nie spotykam się z żadną dama regularnie na siłę aby tylko zakopac pustkę po rozstaniu albo udawać szczęśliwą parę mimo że druga osoba lekko mówiąc jest dalaka od mojego ideału ? 

 

Wiadomo że też inna sytuacja jest gdy od razu po związku wchodzimy w relację z osobą która nam w 100% odpowiada wizualnie i z charakteru przynajmniej sprawia pozory tego czego oczekujemy, bo i tak to zawsze wychodzi w praniu. 

 

Ale często obserwuje jak panie po rozstaniu wchodzą w związek z średnio atrakcyjnymi mężczyznami i oczywiście taki związek rozpada się o wiele szybciej niż ten poprzedni.

 

Z drugiej strony dla każdego normalnością jest coś innego i nie ma sensu z tym do końca walczyć, ale z chęcią posłucham waszych opinii ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bassfreak napisał:

Kobieta jak i mężczyzna potrzebuje seksu, bliskości itd jest tutaj kilka osób które się tego wyprą ale dla mnie takie osoby mają pewnego rodzaju "niedorozwinięcie emocjonalne" nie wiem czy to przez jakieś ciężkie życie czy dzieciństwo.

No oczywiście że każdy tego potrzebuje, ale nie jest to niezbędne do życia.

 

Mi chodzi stricke o bycie w związku, nie o jakieś jednorazowe bzykanko albo spotkanie się na kawę kilka razy po czym nie ma z tego chemii ?

 

Czyli uważasz że osoby takie jak ja które nie mają potrzeby ciągłego bycia w związku są nienormalne ? ? Szanuję Twoja opinie w takim razie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, bassfreak said:

Kobieta jak i mężczyzna potrzebuje seksu, bliskości itd

Owszem.

Jednak ponieważ to kobieta decyduje o tym czy sex będzie ma problem.

Może "dać" w każdej chwili, ale jak wtedy rozróżni czy postępuje mądrze czy głupio?

Ona chce dać najlepszemu a nie byle komu.

Skutek jest taki, że laska jak marzenie żyje tak jak incel, nie miała sexu od pół roku.

To jest częstsze niż nam, facetom, się wydaje.

Koniec końców one się tym nie chwalą.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Wolverine1993 napisał:

W związku z tym zacząłem się zastanawiam czy to jest normalne, czy nienormalne czy może to ludzie którzy nie muszą być ciągle w związku mają jakiś problem ze sobą.

 

Bo ja należę do mężczyzn którzy nie mają takiej silnej potrzeby i aktualnie nie spotykam się z żadną dama regularnie na siłę aby tylko zakopac pustkę po rozstaniu albo udawać szczęśliwą parę mimo że druga osoba lekko mówiąc jest dalaka od mojego ideału ? 

Doszedłem do zrozumienia, że wszelka moja potrzeba związku, to tak naprawdę potrzeba seksu, tylko mózg i programowanie kulturowe wmawia nam, że to nie o to chodzi. Wszelkie spacerki, rozmowy, itd. - to wszystko jest nierozerwalnie związane z wyobrażeniami, że, np. jak teraz, jest ciepło, kobieta idzie w króciutkiej spódniczce, łapiesz ją za niektóre okolice, przytulacie się, łapiesz ją blisko cycków, masz ją tylko dla siebie, jej ciało. Wszystko to, to bezpośrednio tak naprawdę potrzeba seksu, nic więcej.

Zawsze jak zaspokoję potrzebę seksu z kobietą, divą, albo zwyczajnie sobie zwalę, to tęsknota za kobietami na jakiś czas mija. A potem znowu gdy przychodzi, to zawsze tak naprawdę chodzi o seks. Tylko, że nie każdy to wychwytuje, mózg płata figle. Facetowi wydaje się, że potrzebuje kobiety, że tęskni za związkiem, podczas gdy cały czas, tak naprawdę chodzi o seks. 

 

Czy mielibyście potrzebę spotykania się z kobietą na żagle, podróże, itd. gdybyście mieli stuprocentowo pewne, że przez powiedzmy pół roku tego spotkania nawet jej nie dotkniecie? Ale gdybyście mieli to całkowicie zapewnione, gdyby nie było żadnych szans na to, nie wiem, najlepiej gdyby dotknięcie jej wiązałoby się z byciem kopniętym prądem? Czy wtedy też chcielibyście tych spotkań? A w życiu!

 

4 godziny temu, bassfreak napisał:

Kobieta jak i mężczyzna potrzebuje seksu, bliskości itd

Mężczyzna który potrzebuje od kobiety bliskości, to albo totalny biały rycerz, albo facet o naturze kobiety. Mało jest takich facetów ale są. Może po prostu masz psychikę i emocjonalność kobiety? Wierz mi, większość mężczyzn tak nie ma. Podobnie wspominał @Stefan Batory. Może po prostu Ty jak i on macie psychikę kobiety, a nie mężczyzny?

Psychika męska to przede wszystkim logika, racjonalność. Przede wszystkim zdrowy mężczyzna chce seksu. Bliskości chce albo chory mężczyzna (biały rycerz) albo facet o psychice kobiety - rzadko spotykany przypadek, ale się zdarza.

Edytowane przez mastroeni
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem już kiedyś skąd się to mniej więcej bierze.

Im bardziej patologiczna, dysfunkcyjna rodzina, w której dziecko dorasta, tym większa potrzeba ukojenia wewnętrznego bólu, który w czasie swojego krótkiego życia nazbierało od otoczenia.

Kobieta, która nie miała ojca i otrzymała raczej patologiczne wzorce braku albo chłodu emocjonalnego, będzie z reguły usilnie dążyć do tego, żeby w ten nieświadomy sposób to w sobie załatać. Całe nasze umysły działają tak, żeby zrzucić z siebie ten wewnętrzny ból i cierpienie, ale poszukiwania na zewnątrz nigdy się nie skończą, bo ból jest wewnątrz, stąd związek musi być ciągle, musi być, chociażby był patologiczny. Umysł interpretuje to tak, że gdy znowu czegoś braknie (jak dawniej) to stanie się coś strasznego i ten ból i strach znowu będzie nie do zniesienia, pojawi się realna groźba opuszczenia, a więc śmierci.

Jednym z wyznaczników zdrowia psychicznego jest właśnie to, jak długo jesteś w stanie wytrzymać w samotności i ciekawym przykładem był właśnie ten cały lockdown. Im gorzej ci to idzie, im większe męki przechodzisz - w tym gorszym stanie psychicznym jesteś i masz spore ryzyko na zapadnięcie na różne choroby (psychosomatyka), typu podwyższone ciśnienie krwi, depresje.

Są jeszcze inne czynniki, np. różne postacie zaburzeń, gdzie człowiek musi być z kimś, bo oszaleje, ale to już często podchodzi pod choroby psychiczne, częste to jest u osób z borderline.

Istnieje też kwestia tzw. archetypów, gdzie osoba wchodząc w jeden z archetypów męskości albo kobiecości (kochanka/i) ciągle szuka ideału, coś w rodzaju niepoprawnego romantyka. A skoro nie ma idealnych ludzi, to te poszukiwania nigdy się nie kończą, nawet u osób z fajnym i zdrowym dzieciństwem. To jest temat rzeka tak właściwie i u każdego człowieka może to być coś innego, to już jest robota dla terapeuty, wiedzieć o co chodzi u danego człowieka.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mastroeni napisał:

Mężczyzna który potrzebuje od kobiety bliskości, to albo totalny biały rycerz, albo facet o naturze kobiety. Mało jest takich facetów ale są. Może po prostu masz psychikę i emocjonalność kobiety? Wierz mi, większość mężczyzn tak nie ma. Podobnie wspominał @Stefan Batory. Może po prostu Ty jak i on macie psychikę kobiety, a nie mężczyzny?

Psychika męska to przede wszystkim logika, racjonalność. Przede wszystkim zdrowy mężczyzna chce seksu. Bliskości chce albo chory mężczyzna (biały rycerz) albo facet o psychice kobiety - rzadko spotykany przypadek, ale się zdarza.

No ja jestem dość specyficzny jak na faceta ale ile ludzi tyle charakterów, dla mnie dzielenie tego na czarne i białe czyli albo biały rycerz albo facet o psychice kobiety jest trochę bez sensu.

@SzatanKrieger Też ma podobnie.

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie bardzo silna potrzeba bycia z kims wynika z tego co pisze @Messer, jestem rasowym DDRR. I z kobiecej emocjonalności (nad "męską nogą" dopiero pracuję). Samotność to jeden z moich najgorszych demonów, który od nastolectwa pchał mnie w wieczne bycie z kimkolwiek (inny demon, nieśmiałość, spalał na panewce większość działań). Ostatnie moje 7 miesiecy to oswajanie tej samotności i związanego z nią lęku, i jest naprawdę dobrze. Kiedyś panicznie balem się byc sam (przekaz matki: samotne życie nie ma sensu), ale jest naprawdę nieźle, pomijając nawroty tęsknoty za ex. Wypelniam czas, pracuję nad sobą i nad samopoczuciem. A tęsknoty przejdą kiedyś. "Wszystko ma swój kres, nawet najdłuższy smutek" (J. Brodski).

Edytowane przez Feniks77
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz seksu i "bliskości" dochodzi jeszcze aspekt dowartościowania jakie daje bycie z atrakcyjną kobietą.

Będąc wzorowym białym rycerzem często nie seks był dla mnie najważniejszy ale żałosny fakt podbicia własnej wartości przez bycie z ładną kobietą, fakt że koledzy mogli mi zazdrościć.

Pamiętam miałem raz kontakt z mega laską która mnie zfriedzonowała w 5 min to usługiwałem jej głównie dlatego żeby się nią chwalić (choć bzykał ją kto inny). Sam fakt że mogłem z nią się pokazywać na mieście, na zakupach dawał mi w moim tępym mniemaniu 1000 do zajebistości. Tak dziś sam się zastanawiam jak można było tak upaść. Dziś podobne zachowania i motywacje widzę u facetów którzy ledwie poznają pierwszą, lepszą karynkę to peregrynują z nią po rodzinie i znajomych jak ze świętym obrazem I to nierzadki widok niestety. Żal patrzeć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daleko szukać nie muszę, mój braciszek po tym jak żona doprawiła mu rogi czyli tzw "senatorium" w czerwcu rok temu, już wszedł w związek w październiku z pewną panią którą poznał w banku, oczywiście samotna mama, kobieta sukcesu.
Nie potępiam tego, był nauczony że w domu zawsze ktoś jest, kobieta na miejscu, rodzina, oczywiście z mojej perspektywy jego sytuacja wygląda powiedzmy że jak w potłuczonym zwierciadle, ale przyglądam się temu co jakiś czas.
Jeżeli on czuje się na siłach żeby wziąć na barki kolejny związek, i te wszystkie "kwiatki" które teraz wychodzą jak zamieszkali razem, to spoko, ratował go na siłę z tego nie będę, mimo że nasz kontakt lekko zaczyna się poprawiać.

Jeśli chodzi o mnie ... no to cóż, mimo rosnącego ciśnienia w majtach, jakoś super nie odczuwam potrzeby wchodzenia w związek, staram się skupiać na innych aspektach swojego życia takich jak poprawa stanu zdrowia, pozycja, pieniążki, ale też odpowiedni relaks, wypoczynek.
Skłamał bym jakbym powiedział że nie chcę mieć partnerki, ale racjonalnie patrząc ... nie mam zbytnio wyboru w swojej "półce" tak że bez pracy nad wyższymi aspektami, mogę zapomnieć, dlatego wolę skupić się na sobie i czuję że lepiej na tym wyjdę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.