Skocz do zawartości

Czy milion złotych oszczędności w PL pozwala na życie bez pracy?


VanBoxmeer

Rekomendowane odpowiedzi

Z miliona złotych trudno jest uzyskać stopę zwrotu na poziomie 10% rocznie z inwestycji o jakich tu mówicie.

 

Za to jest dość łatwo rozkręcić biznes, który przyniesie 20% + rocznie, tylko wiadomo tu już o życiu "z kapitału" lub życiu z kapitału i pół-rentierstwie raczej można zapomnieć, trzeba zapierdalać. 

 

Więc odpowiedź brzmi żyć z takich oszczędności będzie dość trudno, natomiast zbudować sobie biznes, z którego można żyć już można. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma szans. Trzeba by żyć samemu do końca życia i bardzo oszczędnie.  Policz ile przez 1 rok się nazbiera wydatków.  Kurde auto się psuje, podatki, jedenie i to wszystko. Mała szansa za milion przeżyć godnie. Ja zarobiłem za granicą ze 150k i na niezbyt długo starczyło.  Żyje oszczędnie,  przyznaję auto mogę jeszcze sprzedać  bo zostało. 

 

Chyba że by żyć bez wygody typu auto, motor itp. Wtedy by jakoś dało rady.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmiać mi się chcę jak jakiś braciak na forum braciasamcy pisze o Warrenie Buffecie a sam zadaje pytanie czy można z bańki wyżyć.
Primo - owszem, można. Zawsze można obniżyć standard życia i zamieszkać w kartonie.
Drugie primo - Warren Buffet zarobił krocie, ale nie na dogłębnym analizowaniu spółek, tylko na sterowaniu nimi od środka.
Jeśli ktoś myśli, że tak potężni inwestorzy nie mają żadnego wpływu na decyzje które są podejmowane w zarządach spółek w które inwestują, to powinien szybko wrócić na ziemię.
Warrena Buffeta zostawcie. Dla niego bańka i to jeszcze złotych to jak opłata za skorzystanie z publicznego kibla.

Jeśli kolega, założyciel tematu wyciąga 10% rocznie, to pogratulować. Życzę dalszych tylko dalszych sukcesów! Szczerze.

Kolejna rzecz o której chcę powiedzieć to: Jeśli ktoś będzie miał tą bańkę złotych, to prawdopodobnie będzie miał na tyle doświadczania w zdobywaniu i inwestowaniu pieniędzy, że nie będzie potrzebować nawet się zastanawiać co z tymi pieniędzmi zrobić, tylko będą już dawno zainwestowane, aby przynosić więcej. Nikt kto ma jakąkolwiek inteligencje finansową nie odkłada takiej gotówki by z niej żyć.

I tak jak już pisałem wcześniej. Prawdopodobnie dużo dużo łatwiej jest zbudować podstawowy biznes który będzie przynosić stabilny dochód miesięczny niż bawić się w inwestycje o których nie ma się bladego pojęcia.

A procent składany jest bardzo fajny na papierze. Nie podejmuje on jednak bardzo ważnego czynnika jakim jest PRZEŻYWALNOŚĆ. Chuj Ci z tych milionów jak już będziesz kwiatki od spodu wąchać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykluczając etat, musisz jeszcze wziąć pod uwagę to, że dojdzie Ci presja na zarobek, bo przecież musisz pokryć koszty życia więc musisz zarabiać, inaczej Twój kapitał będzie topniał i wizja się oddali. 

 

Wielu, traderów czy inwestorów wyłożyło się kiedy szło im dobrze kiedy pracowali na etacie, podczas gdy zrezygnowali nie byli w stanie osiągać takich wyników, dochodziła właśnie presja na psychikę w postaci "muszę zarobić".

 

Wejście z takim kapitałem na giełdę czy w traiding, bez doświadczenia, strategii i żelaznej psychiki oznacza szybszy koniec niż na nią wejście. Nie piszę to z powietrza, spuściłem tak w 2017 roku podczas słynnej bańki na krypto ok. 300k pln w ok. 3 miesiące. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, somsiad napisał:

Jaką drogę byś polecił dla kogoś, kto całe życie siedział na etacie  i chciałby się wziąć za biznes? (zakładam, że mamy  majątek na poziomie tego miliona zł).

 

Masz majątek na poziomie miliona PLN, czy masz milion PLN na inwestycje bo to dwie zupełnie inne rzeczy....

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Conrad said:

Zrobiłeś kiedykolwiek stopę zwrotu roczną > 10% czy tylko dywagujesz?

 

Tak, mam ponad 10 lat doświadczenia i z każdym rokiem umiejętności rosną.

 

@somsiad pełna zgoda, psychika jest kluczem. Ten rok był świetnym sprawdzianem dla każdego inwestującego. W marcu dramatyczne spadki, podczas których z bólem serca trzeba było przebudowywać portfel, a potem znakomite stopy zwrotu na spółkach z branż, które nie ucierpiały a wręcz zyskały na tegorocznej inwazji kosmitów. Nie dla każdego taki rollercoaster i jeśli ktoś zbyt emocjonalnie do tego podchodzi to giełda nie jest dla niego. Ja po prostu po raz kolejny się przekonałem, że mnie to psychicznie nie rusza, bo wielkie wtopy miałem już za sobą w poprzednich latach.

 

Co do wysokich wycen na giełdach, to zależy o której giełdzie mówimy i o jakich spółkach - ta polska nadal jest tania i wiele spółek płaci solidne dywidendy i/lub szybko rośnie, co prędzej czy później znajduje odzwierciedlenie w kursie akcji. Ja czuję się dużo pewniej inwestując na GPW, bo znam tutejsze realia, mam lepszy dostęp do informacji i ludzi, którzy również znają się na rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@VanBoxmeer Wiesz, rynek odbił, są nowe szczyty wirus nie tak groźny jak się wydawało niby wszystko ok. Ale równie dobrze mogło się skończyć czymś w rodzaju 2008 albo i gorzej. Kto wie jakie będą skutki dodruku.

 

Jak się po prostu inwestycje nadwyżki oszczędności to ok można przeczekać spadki natomiast w sytuacji kiedy te środki na giełdzie są podstawą dochodu za który się utrzymujesz to wtedy się robi mniej wesoło. Dodatkowo z dywidendą jest ten problem, że jeśli realna  sytuacja ekonomiczna się pogorszy  w wyniku kryzysu to firmy mogą na dłużej ściąć dywidendy. I wtedy masz spory problem. Kolejny czynnik kto wie czy kochany rząd nie wyrucha Twój plan w dupę np. podwyższając podatki od zysków kapitałowych do np. 30%?

 

Jeśli czujesz się zmęczony pracą może zrób sobie z rok przerwy, przemyśl swoje życie i po tym czasie będziesz miał więcej odpowiedzi niż niejasności.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@somsiad właśnie po to jest dywersyfikacja - oprócz akcji przychody z najmu, dywidendy (nawet obcięte w czasach kryzysu) pomagają w czasie zawieruchy żyć normalnie. Ale wiadomo, że wtedy warto mieć też ekstra dochód z pracy by mieć za co kupić akcje w promocyjnych cenach - to niewątpliwa zaleta pracy na etacie. A że ciągnięcie kilku srok za ogon jest męczące psychicznie i wymaga ekstra wysiłku to i człowiek zaczyna się zastanawiać jakie ma inne opcje na stole. Na razie wyrabiam, ale praca na etacie z wiekiem coraz bardziej brzydnie i w końcu dochodzi do wypalenia, zwłaszcza gdy takowa praca nie jest konieczna do utrzymania się.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, VanBoxmeer napisał:

Jak w temacie, czy sądzicie że taki poziom oszczędności połączony z umiejętnym ich pomnażaniem (giełda, nieruchomości, private equity) pozwala na utrzymanie siebie i rodziny w Polsce bez konieczności pracy na etacie? By doprecyzować dodaję następujące założenia:

 

- dzieci jest dwoje lub troje

- partnerka dokłada się do budżetu w ograniczonym zakresie ze względu na wychowywanie dzieci

- zamiast trzymania oszczędności na lokacie/skarpecie umiejętnie tę kasę pomnażasz (założenie średniorocznej stopy zwrotu 10% NETTO)

 

Dużo rzeczy do rozważenia.

 

Co masz na myśli przez "pomnażanie" ?

Daytrading, czy po prostu wrzucić w coś, na co poświęcasz góra kilka godzin tygodniowo, jak jakiś ETF, akcje typowo pod dywidendy, itp

 

Jak mieszkanie / dom ?

Jest zapewnione takie, że nie trzeba dużo dokładać, remontować ? Są mieszkania dla dzieci , czy założenie (naiwne), że dom wielopokoleniowy ?

Własna kamienica rozwiązuje sprawę.

 

Jak zdrowie ? Wszyscy zdrowi i ubezpieczeni ? Ponadwymiarowe wydatki typu leczenie ortodontyczne dla 3 dzieci ?

 

Jaki poziom życia obierasz dla rodziny ?

Czy pytanie jest na etap, gdzie macie już wszystko, co trzeba ? Telefony, telewizory, sprzęt audio, kuchnie, komputery, samochody. Do tego wycieczki zagraniczne, modna odzież, itp.

 

Poziom samowystarczalności - czy i ile czasu i pracy chcesz poświęcić na własną edukację dzieci, własne warzywa, owoce, może opał i jakiś nabiał typu jajka, wędliny, przetwory, itp ?

 

Co do inwestowania - jakie rozwiązania podatkowe ? 

Czy bez kombinowania, czy optymalizacja jakimiś spółkami ?

 

W zasadzie - osobiście - uważam że nie da się obecnie zachować majątku bez inwestowania. Musi być jakiś hedge inflacyjny, czy to krypto, czy metale (lokata), czy jakieś inne rzeczy.

Inwestować czy lokować poza bankowo trzeba, niezależnie czy się pracuje.

 

Co do pytania - nawet jeśli wszystkie kwestie powyżej są w optymistycznym wariancie - po prostu nie warto, jest to ryzykowne i trudne.

Ale jest tu duży plus - można na luzie wykonywać pracę, którą się lubi, nawet bez kokosów.

Poza tym inwestowaniem - jakieś pół etatu albo własny biznes.

Taka poduszka typu 1-1,5mln zapewnia spokój ducha, czy opcję rzucenia roboty w razie czego, ale opcję rentiera zapewnia tylko na szczęśliwym strzale typu krypto marzec-grudzień 2020.

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

Za to jest dość łatwo rozkręcić biznes, który przyniesie 20% + rocznie, tylko wiadomo tu już o życiu "z kapitału" lub życiu z kapitału i pół-rentierstwie raczej można zapomnieć, trzeba zapierdalać. 

To po pierwsze.

 

Godzinę temu, Mosze Red napisał:

Masz majątek na poziomie miliona PLN, czy masz milion PLN na inwestycje bo to dwie zupełnie inne rzeczy....

To po drugie.

 

Co do pierwszego, w biznesie można utopić każde pieniądze, ale dużo gorzej topi się swoje, a nie cudze. Cudze w domyśle inwestora, anioła biznesu etc. O ile pieniądze funduszu inwestycyjnego nie utopisz tak łatwo, bo Cię zeżrą z kosteczkami jezeli nie dowieziesz pierwszego rezultatu z wyznaczonej mapy drogowej, to pieniadze anioła topi sie latwiej. Szczegolnie bogatego i podjaranego maksymalnie jakąś branżą. Gdybym na wlasne oczy nie widział utopienia w trzy lata nie miliona, a trzech milonow i nie złotych, a dolarów, tez bym nie uwierzył :) Tylko dlatego, że ładnie słupki w deklaracjach Excela i montażu finansowym wyglądały i już "za chwileczkę, za momencik" będzie wymarzone ROI. A do tego czasu "syp talary, syp,syp".

 

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Mosze Red napisał:

Z miliona złotych trudno jest uzyskać stopę zwrotu na poziomie 10% rocznie z inwestycji o jakich tu mówicie.

 

Za to jest dość łatwo rozkręcić biznes, który przyniesie 20% + rocznie, tylko wiadomo tu już o życiu "z kapitału" lub życiu z kapitału i pół-rentierstwie raczej można zapomnieć, trzeba zapierdalać. 

 

Więc odpowiedź brzmi żyć z takich oszczędności będzie dość trudno, natomiast zbudować sobie biznes, z którego można żyć już można. 

Kolego ale nie każdy zainwestuje tak że zyska większość ludzi wkłada kapitał i go nie odzyskuje czemu nikt tutaj nie bierze pod uwagę krachu na rynku oszustwa albo złego zainwestowania które spowoduje że nigdy nie zobaczymy swoich pieniędzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi - myślę, że warto się pochylić nad tematem nawet, gdy ktoś jeszcze tego mitycznego miliona nie ma. Ktoś, kto interesuje się ekonomią może stwierdzić, że niebawem i tak większość z nas tymi milionerami zostanie (niezależnie od opcji rządzącej), tylko wtedy ten milion będzie znaczył jeszcze mniej niż obecnie :) Już teraz widzę ogromną różnicą w postrzeganiu 'dużej bańki' obecnie vs. 10 lat temu (wtedy to jeszcze była konkretna kasa).

 

Jeszcze jedna problematyczna kwestia to powtarzalność wyników inwestycyjnych - tak jak @somsiad zauważył wszystko jest ok, jeśli Twoje stopy zwrotu są w miarę stabilne (nieruchomości mają tutaj przewagę nad giełdą), gorzej jeśli pojawiają się lata gdy jest się blisko zera lub pod kreską. To właśnie ta słynna zmienność (ang. volatility) która sprawia, że giełda oferuje (a przynajmniej powinna) oferować premię za ryzyko względem obligacji czy nieruchomości.

 

@somsiad, @sargon - chciałem napisać do Was wiadomość prywatną, ale wygląda na to, że mam zbyt mało napisanych postów na swoim koncie by to zrobić. Możecie wysłać taką wiadomość do mnie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.12.2020 o 17:18, VanBoxmeer napisał:

bez konieczności pracy na etacie

 

Jest mnóstwo prac i działalności w których nie musisz spędzać czasu w ilości etatowej. W tym sensie, że nie jesteś uwiązany przez 5 czy 6 dni w tygodniu po te 8 godzin.

Ale nawet przy giełdzie czy nieruchomościach trzeba poświęcać trochę czasu oraz mieć rozeznanie w temacie czyli poświęcić czas na naukę zasad, przepisów i być z tym na bieżąco lub kogoś zatrudniać kto będzie tego pilnował oraz dbał o te nieruchomości.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat rentierstwa rozebrany na czynniki pierwszy, arczi płacze przez zaciśnięte zęby ?

 

Co do tematu to kiedyś ktoś to liczył na fb na jakiejś grupce inwestycyjnej i wychodziłlo tam, że stykłoby około 5 bańek, czyli jedna to zdecydowanie za mało. Ja myślę, że nawet gdybym tyle miał to i tak bym gdzieś się zatrudnił na jakieś pół etatu czy zainwestowałbym w jakiś mały biznesik, jesli byłbym jeszcze w miarę młody. No bo co tu robić z tak dużą ilością wolnego czasu?  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówi się, że nie ma takich pieniędzy, których nie można by było wydać. Wszystko sprowadza się do do Twoich potrzeb wydawania. Jeden zarobi 3 k netto i z tej sumy jeszcze odłoży drugi zarobi 6 k netto i nie odłoży nic. Umiejętność wydawania, odmawiania sobie niepotrzebnych zachcianek, koszty życia. 

 

Nie obraz się, ale założyłeś temat trochę z tyłka. To tak jak ja bym zapytał braci czy jak zjem dwie bułki rano na śniadanie to będę najedzony?. 

 

Każdy człowiek jest inny jeden za milion będzie żył całe życie, a drugi przewali to w miesiąc. Wszystko w Twoich rękach. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że przy takiej kwocie nie ma szans na życie bez jakiejkolwiek pracy, choćby to było po prostu doglądanie jakichś interesów - powinienem był dodać, że chodzi o życie bez pracy etatowej. Praca sama w sobie nie jest złem, wręcz przeciwnie - bez pracy człowiekowi brakuje celu w życiu i czuje się w pewnym stopniu niespełniony. Natomiast siedzenie 8h w biurze dzień w dzień przestawiając tabelki w Excelu po to, by zapewnić sobie utrzymanie trochę nam ten obraz pracy - jako czegoś szlachetnego i rozwijającego - zamazuje.

 

Prawdą jest też, że ile ludzi, tyle potrzeb i każdy ma swój punkt wydatków miesięcznych ustawiony w innym miejscu. Ja w Polsce za w miarę bezpieczną wartość, za którą można utrzymać siebie jest 6k miesięcznie i 10k w przypadku utrzymywania kobiety z dwójką dzieci. Zdaję sobie natomiast sprawę z tego, że można i sporo osób utrzymuje się za o wiele niższe kwoty, ale jest to też wypadkowa wieku czy też regionu, który się zamieszkuje. Za 6k da się utrzymać na IMO bardzo w porządku poziomie nawet w Warszawie, dlatego taki pułap założyłem dla swoich rozważań.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.