Skocz do zawartości

Beta provider to ja


Rekomendowane odpowiedzi

Bracie ja to tez przerabiałem. Poprawy nie będzie. Jezeli zależy Ci na dzieciach to musisz jej pilnować bo napewno jej za jakiś czas odjebie. Rozwód musi być z jej winy wtedy masz szansę na zachowanie majątku i kontaktu z dziećmi. Trochę kiepsko ze prawnik bo będzie jej łatwiej cie ograbić.

Pewnie jej męczysz bułę ze chciałbyś częściej itd. Ona to wie i to jej jedyna karta przetargowa więc jej to zabierz. Siłownia, nowe ciuchy. Wiadomo seks ważna rzecz ale spróbuj tą potrzebę obniżyć na niższy poziom, przyda się to w przyszłości.

40 lat bracie to piękny wiek, najlepsze przed Tobą.

  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.08.2021 o 18:50, Iwakeuplikethis napisał:

Dla niecierpliwych: mój problem to braku seksu w małżeństwie

 

Odpowiadam radą na wyłącznie ten problem, na nic więcej. Mam 9 letni związek za pasem, z tej perspektywy mogę podpowiedzieć:

 

1. Siłka, ruch, suple na testosteron

2. Nofap, noporn

3. Zrób cos dzikiego sam(np skok spadochronowy czy parę nocy w lesie). 

4. Zrób coś nowego dzikiego z żoną, co będzie mocno angażowało fizycznie (spadochron, paintball, skuter wodny, wymyśl coś). Po prostu rozbujajcie się fizycznie, spoćcie razem, potańczcie na dyskotece. 

5. Organizuj sytuacje tak, aby seks był naturalnym ich zwieńczeniem. 

6. Przekształć powyższe w nawyki. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez salt0
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego,
 
Twoja Myszka_Inna_Niz_Wszystkie od 3 lat Cie wodzi za nos. A Ty, moj drogi Mlodzianie - tak jak ja kiedys i bardzo, bardzo wielu z nas - dales sie zrobic w Pluszowego Misia Pysia.
 
Nie staraj sie o nia, zostaw ja w spokoju, nie walcz, nie skacz przez ogniste obrecze: cokolwiek to znaczy.
 
ZAJMIJ SIE SOBA. Haslo jakze prawdziwe przed malzenstwem, w trakcie i po. Dbaj o (swoje) dzieci, (swoje) finanse, (swoje) zdrowie psychiczne i fizyczne.
 
Nie daj sie sprowokowac: zadnych krzykow, zadnej przemocy.
 
Zamilknij i rob swoje. Badz dyskretny.
 
Calkowicie wyeliminuj alko.
 
Zdrowie psychiczne mezczyzny, to w duzej mierze sfera seksualna i intymna z kobietami. Pani nie chce? Jej i tylko jej strata. Pamietaj, ze zeby Pania zdradzac, to najpierw trzeba z nia sypiac.
 
Ja postanowilem, ze wytrwam w tzw. wiernosci i dam sie upodlic do konca. Okupione to bylo ogromnymi zniszczeniami, psychicznymi, fizycznymi i finansowymi. Ale przynajmniej nie musze sie teraz borykac z (dziecinnym) poczuciem winy, ze zostawilem synow.
 
Powiem Ci tylko jeszcze, ze w tym roku po raz pierwszy bylem na prawdziwych wakacjach z synami, a nie w roli podnozka i beta providera.
 
Jutro basen po pracy. W weekend gory.
 
 
 
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.08.2021 o 18:50, Iwakeuplikethis napisał:

Czerwone flagi smagały mnie po dupie, jak kijek bambusowy a ja nic nie poczułem. Byłem mega ignorantem z wpisanymi wzorcami zachowań i przekonań.  Wstyd mi za swoją głupotę.
 

Małżeństwo paradoksalnie układało się dobrze. Myślę ze głownie dlatego ze byłem wzorowym providerem. Dobre stanowisko oraz niezła kasa doskonale dopełniały małżonke.

Od dwóch trzech lat nastapila radykalna zmiana. Seksu coraz mniej i czuje ze jesteśmy jako związek na one way street. W tym roku na palcach jednej reki tylko po imprezie i alko.
Chcia
łbym to odmienić.  
Problem opisze w dziale
"moje doswiadczenia ze zwiazku, malzenstwa

To masz wóz albo przewóz: albo czerwone flagi i rezygnacja z małżeństwa, albo akceptacja tego co jest (chodzi o to, abyś nie szedł we frustrację bo to nic nie da) i danie sobie czasu na eksperymenty i po tym czasie jak nie będzie poprawy - rozwód.

Jak będziesz kluczył pośrodku to się zbeciakujesz do reszty.

 

Ona w ogóle zdaje sobie sprawę z problemu? Nie mówię, abyś szedł do niej i zaczynał dialog "kotku za mało seksu, czemu taka jesteś" (totalnie do dupy tekst oczywiście), ale danie do zrozumienia, że masz większe potrzeby (inicjowanie kontaktu fizycznego, dominująco), jakieś aluzje (bardziej z pozycji humoru) i odczytywanie sygnałów (jak zareaguje). Nie polecam zbyt częstych takich akcji i aluzji (sprawdzone doświadczalnie na długim LTR prawie jak małżeństwo), aczkolwiek z reakcji na nie można już wywnioskować co nieco. Im więcej negatywnej odpowiedzi (szczególnie na postawę dominującą), tym większa szansa, że podstawa jest spieprzona. A tu widzę 3 potencjalne opcje:

 

#1

Ja bym zaczął od weryfikacji tego jakie było podejście do seksu - czy był/jest on traktowany jako nagroda za coś? Jako karta przetargowa? Czy jako coś, co zwiększa bliskość pomiędzy Wami? To cholernie istotne, bo jeśli jest to "karta przetargowa" to chcąc coś takiego zmienić musiałbyś albo zmienić jej nastawienie albo dowalić do pieca, czyli mieć coś, o co ona będzie mogła zabiegać. Oczywiście traktowanie seksu jako karty przetargowej nie polecam - to degeneracja. Taka robi dziwka...ale oops przepraszam divy i prostytutki, bo one przynajmniej grają w otwarte karty. Dziwka to stan umysłu.

 

#2

Jeśli jest to coś, co zwiększało bliskość - musiałbyś ustalić jakie wasze potrzeby w związku są realizowane, a jakie nie. Znasz żonę to wiesz, jakie ma potrzeby, znasz swoje potrzeby.

Kobity czasem delikatnie dają znać, że jakieś ich potrzeby nie są realizowane, potem odpuszczają i przy okazji wyłącza im się chęć na zbliżenia.

Jak wiesz jakie jej potrzeby nie są realizowane - możesz zacząć. Oczywiście "potrzeby finansowe" zalicza się do kategorii #1 czyli karta przetargowa (granie dupą).

Czasem może być tak, że usłyszy coś od koleżanki, nakręci się, a potem potraktuje to jako coś oczywistego dla niej.

W takiej sytuacji musiałbyś to rozpoznać i jeśli to fanaberia - w umiejętny sposób zanegować i pokazać, że jest durna, że wierzy w takie bzdury. Czyli - dominacja.

 

#3

Jest jeszcze taka opcja, że ona ma w małżeństwie zbyt duży wpływ na Ciebie, ustawiła Cię tak jak chciała - więc rzuciła pudło, a Ty wszedłeś do niego potulnie jak kot i przybrałeś formę tego pudełka.

W takim przypadku zostaje Ci dokonać zmiany w samym sobie, zwiększyć swoją niezależność, zobaczyć w jakich zakresach ona chciała Cię ustawić i w niektórych dokonać opuszczenia tej strefy komfortu. To zwiększy potencjał shittestów, które jeśli przejdziesz - możesz mieć więcej seksu. Dajesz sobie z pół roku i obserwujesz efekty.

Musisz jak ten kot napierać dupą na pudełko, aż się rozwali :D

 

Jak Twoje nastawienie? Jak często jesteś smutny/przygnębiony/zalękniony, jak często zdobywasz się na odwagę?

Jak często bywasz radosny? Ofiarujesz innym miłość i troskę czy raczej bardziej tryb ego?

 

Flirtujesz z innymi pannami? Zagadujesz, jesteś towarzyski? Zwracasz na nie uwagę? Podobają Ci się te kształty, podziwiasz piękno? ;) 

Jeśli traktujesz flirt jako zdradę to w sumie jako facet kopiesz sobie "pożądaniowy" grób.

W większości przypadków wierny facet to przewidywalny facet.

Zgodny z kobietą facet to facet przewidywalny do sześcianu!

A przewidywalny facet  to coraz mniej seksu lub seks coraz gorszej jakości lub jego brak.

 

Problem w tym, że jak zaczniesz zmieniać się zbyt radykalnie, tak, że będziesz myślał tylko "muszę być inny, aby partnerka dała mi seks" to masz pragnienie seksu i to będzie Cię oddalać od wyniku.

Musisz mieć więc wyjebane (że się tak wyraże młodzieżowo) na rezultat. Paradoksalnie nie traktować braku seksu jako coś uciążliwego. Bo inaczej stanie się to Twoją obsesją i wpędzi Cię w ciemną stronę.

 

Energię przenieść właśnie na przedefiniowanie swojej męskości na ten czas:

 - totalna redukcja jakichkolwiek wirtualnych bodźców / porno / aktów / fapowania. Jeśli zakładasz "fapuję do wspomnień z żoną" to też odrzuć.

 - flirtowanie, zwiększanie obycia towarzyskiego z innymi pannami, rozglądanie się za takimi, które Ci się podobają (ale nie udawanie - jeśli masz wbite "nie oglądam się za innymi" to wyjeb to z umysłu, zmień to. Facet ogląda się za laskami, które mu się podobają i tyle. Nie popełniaj błędu dostosowania się do tego kobiecego: "nie wzbudzaj we mnie zazdrości"). Jak nie masz seksu w małżeństwie to masz pełne prawo oglądać się za "potencjalną nową żoną" :D  Widzisz fajną laskę to do niej zagadujesz, szczególnie że zagadanie może być na temacie neutralnym, ale liczy się sama interakcja i ta chwilowa wspólna wymiana werbalnej i niewerbalnej energii. Nikt Ci nie każe laski wzrokiem rozbierać, ale wczuwanie się w kobiece piękno....to domena mężczyzny :)  Ucząc się flirtować , nauczysz się umiejętnie i emocjonalnie gadać z kobitkami. A to się MEGA przydaje w kontaktach z kobietami, szczególnie partnerkami.
 - samorozwój, uczenie się nowych rzeczy, wejście w dyscyplinę, konsekwencja w nauce czegoś, medytacje

 - stawianie sobie małych celów i ich konsekwentna realizacja z nagradzaniem się

 - znalezienie hobby czy aktywności, które dają Ci radość, dodanie tego do swojego planu dnia tak, abyś miał codzienną dawkę endorfin

 - kup sobie jakieś perfumy/feromony i sprawdź jak to działa na żonę

 - jak będziesz się łapał na wibracji żalu/straty "że nie ma seksu" pozwól sobie z tym być i niech to przez Ciebie przejdzie, medytuj stań co do tego z boku, zamiast wchodzić we frustracje zadaj sobie pytanie "czy gdybym miał kiepski wymuszony seks z żoną - czy dobrze bym się czuł? czy może lepiej, abym ten czas poświęcił na coś innego?" - i wtedy łatwiej o motywację do innych rzeczy

 - jak odnosisz się do żony zawsze wszystko pięknie grzecznie, bądź od czasu do czasu obcesowy, czyli jak to puasi mówią - zapuść nega, najlepiej tuż po aluzji, gdy Ci odmówiła. Napiszesz z rana jej coś seksownego, nakręcisz, w domu ją złapiesz za ciałko a ona się wykręci? "ok mój hipopotamku następnym razem!" z uśmiechem jakbyś miał iść do kochanki. W sumie możesz się ubrać i wyjść np. pobiegać lub na spacer. W jej umyśle, niczym w Incepcji zaczniesz zasiewać wątpliwości. Jeśli zadbałeś o budowanie atmosfery seksualnej, a pomimo to kobieta nie reaguje - to niech się martwi, czy nie szukasz innej :P

 - ćwiczenia fizyczne / wysiłek fizyczny - na dworze, w otoczeniu lasek to już w ogóle całkiem całkiem, nawet zwykłe samotne spacery są lepsze od siedzenia w domu na dupie

 - zerkanie w kierunku niezależności - zadaj sobie pytanie, czy gdybyś przestał być w małżeństwie - "co byś robił? gdzie bywał? jakich ludzi poznawał? jakich prac się podejmował? jak byś to logistycznie rozgrywał?" - to zwiększa potencjał myślenia "o sobie", bo w długim związku czy małżeństwie to już częściej się myśli "o wspólnym dobru" lub też jest to dla faceta dobrowolnie-przymusowe dobro narzucone przez partnerkę :P  A tu musi być też miejsce na myślenie o swojej osobie. Jak myślisz o sobie, to łatwiej dostrzegasz swoje granice i te które pozwalasz innym przekraczać i te które trzymasz.

 

Co ważne - abyś powyższego nie robił z pozycji "robię to, aby odzyskać seks" "robię to na przekór żonie" "mam nadzieję, że ona to zauważy" "to i tak nic nie da"

Musisz się otworzyć na tego męskiego gada w sobie, który pozytywnie dominująco patrzy na kobiety.

Być radosnym, otwartym, niepotrzebującym jej (do seksu).

Jeśli do tej pory dawałeś jej dużo bliskości - ogranicz.

Jesli do tej pory dawałeś jej mało bliskości - popracuj nad czułością, ale też bez przesady. Zastanów się co trybiło, jak się poznaliście - co ją w Tobie kręciło.

 

Musisz otworzyć tę część myślenia o sobie, aby móc czuć, że nie jesteś więźniem w małżeństwie lecz jego elementem, który ma pełne prawo w pewnym zakresie mieć własną autonomię i dokonywać zmian, nieważne co tam sobie o tych zmianach kobieta pomyśli.

Robisz to "bo możesz" "bo jako facet jesteś do tego uprawniony" ... ale też jako facet musisz się miarkować:

 

Nie polecam przekuwania flirtu w romanse, jak jesteś w małżeństwie. Postaw sobie mocną granicę jak facet i jej się trzymaj.

Będziesz miał więcej pozytywnego bodźca jak taka zmiana Ci zaplusuje, a jak w końcu będziesz musiał iść w rozwód, to nie dostarczysz dowodów niewierności i w tym zakresie będziesz czysty. Jak ona Ci wspomni, że flirtowałeś, to wtedy możesz powiedzieć, że "jak kobieta obiadu nie zrobi, to facet ma ochotę jeść na mieście, a na pewno oglądać wystawy z żarciem :) ". Bądź z tym totalnie oczywisty.  Nie czuj z tego powodu poczucia winy czy wstydu.

Wiedz, że jednym z obowiązków małżonków jest realizacja jednego z ważniejszych punktów związków - czyli właśnie seks. Po to to jest - jedna z forma wsparcia, aby ludzie nie ruchali się po kątach każdy z każdym.

 

Powodzenia!

 

Edytowane przez lync
  • Like 6
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tłumaczenie, rozmowy, terapie nic nie dadzą, a nawet utrudnia sprawę bo wchodzisz w rolę nieszczęśliwego petenta proszącego o seks. Wręcz przeciwnie lepiej powiedzieć w prosty; ja się prosił nie będę nie chcesz to nie. I żyjesz swoim życiem szczęśliwy.

 

Rola idealnego providera dla mnie jest bardzo komfortowa bo możesz bardzo skutecznie karać za brak seksu na różne sposoby i z odpowiednią siłą. Czyli np w niedzielę nie jedziesz do teściów bo idziesz na siłownię, wspomniałeś że ugotujesz kolacje, to musisz zostać w pracy i dziś nic z tego, chodzi o to żeby kobieta poczuła stratę.

 

Ważne żeby nie było to w złości i nie w kluczowych sprawach. Tzn. jedziesz z nią do lekarza i nadal może na Ciebie liczyć, ale musi odczuć spadek atencji i tego, że musi coś zrobić żeby odzyskać dawnego misia. Jeśli faktycznie jej zależy to zacznie myśleć i wymyśli że to chodzi o seks (bo można to stosować w wielu sytuacjach)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Januszek852 napisał:

Pożądania w niej raczej nie rozbudzisz. Wygasło.

Z moich doświadczeń wynika, że jeśli Cię nie zdradza i odzyskasz atrakcyjność na tyle, że wpuści Cię do łóżka, a tam zrobisz porządnie swoją robotę to jest nieźle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.08.2021 o 00:15, Iceman84PL napisał:

Pokazałeś wcześniej słabość, uległość, zgadzałeś się na wszystko i za dużo jej pozwalałeś dlatego zainteresowanie się skończyło.

Musisz pokazać siłę to ostatnia twoja szansa, próbuj być może zadziała na małżę.

Nie da rady @Iceman84PL. Jak raz straciła szacunek (a co za tym idzie umarło w niej pożądanie), to choćby ją na rękach wyniósł z płonącego domu, to już zawsze będzie dla niej śmieciem i tyle. Nie ma co tracić czasu - trzeba sobie życie dalej układać, bo być może mamy je tylko jedno.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.08.2021 o 08:37, Januszek852 napisał:

Ja bym wolał już rzeczonego konia walić (niezależnie od wieku, panie Rengers)

 

Powodzenia, nie zapomnij o dobrym nawilżeniu.

Od walenia konia już bardziej męskie jest puknięcie grubego kobiecego wieloryba.

 

@Iwakeuplikethis

 

Z kobietami to jest wóz albo przewóz, nie ma  nic pomiędzy, albo jest napalona, albo nie.

 

Chce, nie chce.

 

Chce - ok

 

Nie chce? Rozstanie

 

Rozwiedź się z nią i pokaż jaja, szkoda życia na lamenty i zastanawianie się nad tym dlaczego ona nie chce.

 

Jesteś w dobrej formie, wysoki, ogarnięty, kurwa w kilka godzin jesteś w stanie ogarnąć sobie normalny seks z kobietą z chcicą.

 

Będziesz jeszcze wciągał dupą prześcieradło, tylko czas na odrobinę odwagi!

 

Twoje dzieci muszą widzieć, że stary ma jaja.

Twoje dzieci muszą widzieć, że ich stary jest mężczyzną!!!

Edytowane przez RENGERS
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, RENGERS napisał:

Od walenia konia już bardziej męskie jest puknięcie grubego kobiecego wieloryba.

Wiesz, co jest jeszcze bardziej męskie?

 

Nie robienie z siebie szmaty, gdy się przysięgało coś komuś 😆

 

Panie "zdrada jest OK, walenie konia jest dziecinne" 😆

 

Nic do Ciebie nie mam osobiście, ale przemyśl lepiej kolego swój system wartości, skoro męskości upatrujesz w dotykaniu/niedotykaniu penisa, a nie np. w byciu słownym, szczerym, w niezdradzaniu innych, etc.

 

Im dłużej postujesz na forum, tym bardziej mam wrażenie, że redpill wszedł Ci za mocno. O wiele za mocno. Na początku popierałem większośc Twoich postów, teraz mam czasem takie WTF kiedy to czytam.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Januszek852 napisał:

Na początku popierałem większośc Twoich postów, teraz mam czasem takie WTF kiedy to czytam

 

Nie wiem co to Red pill, nie wiem co oznacza i propaguje.

 

Odebrałem prawidłowe wychowanie jako jeden z nielicznych mężczyzn, byłem przez mężczyzn chowany.

 

Zdrada fizyczna dla mężczyzny to nie zdrada.

 

Zdrada emocjonalna mężczyzny to zdrada.

 

Faraon, król - jedna oddana kobieta, więź emocjonalna, tysiąc kochanek.

 

Jesteś doskonałym przykładem współczesnego mężczyzny - totalnie nie pamiętasz swych korzeni i nie rozróżniasz pojęć.

 

 

 

 

 

Mężczyzna przysięgał wierność i uczciwość małżeńską.

 

Pukanie po pijaku małolatki w klubie nie ma z tym NIC wspólnego.

 

Jeśli tego nie rozumiesz, to nie jesteś jeszcze na tym etapie.

 

Zresztą kobieta sama tą przysięgę złamała.

 

Uczciwa nie jest, dupy nie daje, jeżeli już  chcesz się bawić w śmieszny kodeks moralny.

 

 

Edytowane przez RENGERS
  • Like 2
  • Zdziwiony 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Artur Bylina napisał:

@RENGERS
 uuu na pewno powiedz to od razu dla laski na pierwszym spotkaniu 😛 zdrada to zdrada. Skąd wiesz co może być dla kogoś innego zdrada?Twoja laska może robić laskę innemu i tobie to odpowiada spoko :D

 

Przeczytaj jeszcze raz co napisałem, potem swoje wypociny, następnie kup słownik, bo tak dziwnie składasz zdania, że nic nie rozumiem.

 

Co to znaczy dla laski?

Chłopie to nie Białoruś, tu Polska jest.

 

Przede wszystkim nie  zrozumiałeś tego, co napisałem.

 

Czytać ze zrozumieniem.

 

Z Bogiem i bez odbioru, każdy ma swój indywidualny tok rozumowania i własny indywidualny poziom inteligencji życiowej.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, RENGERS napisał:

Zdrada fizyczna dla mężczyzny to nie zdrada.

 

Zdrada emocjonalna mężczyzny to zdrada.

Zdrada to zdrada. Po co dorabiać sobie jakąś ideologię do tego?

 

Godzinę temu, RENGERS napisał:

Jesteś doskonałym przykładem współczesnego mężczyzny - totalnie nie pamiętasz swych korzeni i nie rozróżniasz pojęć.

 

Ty tak na serio? 😂

 

Człowiek, który tworzy sobie własne definicje zdrady, poucza innych, żeby pojęcia rozróżniali.

 

https://sjp.pl/zdrada

 

Godzinę temu, RENGERS napisał:

Jeśli tego nie rozumiesz, to nie jesteś jeszcze na tym etapie.

Mam nadzieję, że nigdy nie będę na tym etapie, bo nie chcę robić z siebie szmaty i tworzyć alternatywną moralność, w której zdradzanie innych jest męskie, ale dotknięcie penisa - niemęskie.

 

 

Tego tylko brakowało, żeby każdy sobie indywidualnie określał, co jest moralne, a co nie jest. Czym się różnisz od kobiety, która opierdala dzidę mokebe po kryjomu? Dla niej to też nie zdrada, bo tak sobie powiedziała. Ustaliła jednoosobowo, że zdrada to stosunek w cipę po zakochaniu, bez zakochania w kakaowe oko to nie zdrada 😂

Edytowane przez Januszek852
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.08.2021 o 22:32, RENGERS napisał:

Jesteś w dobrej formie, wysoki, ogarnięty, kurwa w kilka godzin jesteś w stanie ogarnąć sobie normalny seks z kobietą z chcicą.

Np gdzie? Klub, apki, szybki podryw na mieście?

Do tego trzeba mieć mocno ogarniętą psychikę i być seksualnie agresywnym i przyciągającym. Opcja dla nielicznych.

Trzeba tę chcicę z takiej kocicy najpierw wydobyć. A co ważniejsze, trafić na nią.

W relacji, gdzie było zaangażowanie emocjalne i określone podejście do związku (jak napisałeś: kodeksowe) to moim zdaniem - totalnie nierealne, chyba, że z jakąś "zewnętrzną" pomocą albo u prostytutki.

 

W dniu 8.08.2021 o 12:41, RENGERS napisał:

Pukanie po pijaku małolatki w klubie nie ma z tym NIC wspólnego.

A pukanie na trzeźwo? 🤔 

Ze świadomością co się robi, bez racjonalizowania sobie?

 

Samo działanie po pijaku klasyfikuje się jako brak kontroli nad popędami. W tej definicji męskości jaką znam - mężczyzna musi mieć tę kontrolę, ale nie znaczy, że będzie miał ją zawsze na 100%. Usilne trzymanie kontroli zawsze też jest złe. Tak samo jak usilne gaszenie swojego popędu. Kobiety (zakochane/w relacji) w jakimś stopniu mają moduł racjonalizowania sobie / wybaczania facetom fizycznych numerków z innymi. Też się zdziwiłem, takie coś trochę ryje psychę bluepillowca, że są dla kobiety gorsze rzeczy, niż fizyczna zdrada.

 

W dniu 8.08.2021 o 12:41, RENGERS napisał:

Zresztą kobieta sama tą przysięgę złamała.

 

Uczciwa nie jest, dupy nie daje

To akurat prawda, fochy, ograniczanie seksu ot tak z siebie podchodzi pod przemoc psychiczną, jeśli założymy współczesne ramy relacji damsko męskich (zakładających dialog).

Tylko nas przyzwyczajono, że musimy to akceptować, tak samo jak laski przyzwyczajono kiedyś, że to one mają gotować i sprzątać.

Teraz i my gotujemy i sprzątamy, więc warto egzekwować coś, co jest dla nas istotne w związku/relacji (seks).

Ale zdradzać kobietę, z którą się ustaliło jasne zasady?  to lipa w mojej opinii.

Mieć jaja to się rozstać i wtedy sobie żyć takim życiem, jakim by się chciało.

Większe jaja to ustalić NA STARCIE takie zasady*, aby móc ew. opanować te wyjątkowe przypadki.

 

W dniu 8.08.2021 o 12:41, RENGERS napisał:

Zdrada fizyczna dla mężczyzny to nie zdrada.

 

Zdrada emocjonalna mężczyzny to zdrada.

W typowym podejściu to zdrada, a naginanie, że jak facet się nie zaangażuje = to nie zdrada - to racjonalizacja. Moim zdaniem angaż jest zawsze, tylko w wersji sportowej wydaje być się mocno spłycony i może nie być dostrzegalny ot tak.   Ale takiej (jeszcze :P ) nie przerabiałem to 100% pewności nie mam, tylko ekstrapolowane wnioski. Skoro jest angaż to jest i zdrada.

Nieważne, że zdradzający tego nie dostrzega. Realnie narusza się zawartą z kobietą umowę "na wyłączność" i powiedzmy "zasady jasnej strony mocy".

 

Ale...gdyby popatrzeć pod kątem natury i "kodeksu biologicznego" (kodeks ciemnej strony :P ), to w sumie jest mocno coś na rzeczy. Biologicznie kobiety mają potrzebę i wychowania potomstwa i różnorodności genetycznej - zapisane w pierwotnej, gadziej części. A my mamy seksualną drapieżność i rozsiewanie genów. Emocjonalne zaangażowanie bardziej pod kątem relacji, w której wychowuje się potomstwo. To też w jakimś stopniu tłumaczy poliamorię (wielożeństwo) i haremy :D

Niestety - to opcja dla tych, którzy albo obchodzą system, albo żyją na świeczniku.

W obydwu przypadkach naruszają zasady i nie da się być "czystym" - ale wydaje (im) się, że są usprawiedliwieni. Zawsze będzie się naruszać zasady drugiej strony.

 

*Pośrednia opcja to dać kobiecie do zrozumienia, że będzie się miało laski na boku i jak ona to zaakceptuje...to całkiem interesująca opcja.

Ale wciąż "szara" lub podchodząca pod ciemną jeśli patrzeć pod "wyższe zasady". Bo kobieta wtedy też może dać sobie prawo do podobnego zachowania. Życie w sumie dąży do symetrii. Wybór asymetrycznego rozwiązania jest możliwy tylko siłowo. Siła vs siła = duży rozpierdol, czasem anihilacja. Więc to wciąż życie na krawędzi. Większe jaja to czasem większy upadek.

 

Ja tu widzę dwie wykluczające się definicje męskości:

 a) wynikającą z życia wg kodeksów zbliżonych do tych boskich (jedna partnerka i panowanie nad popędami)

 b) wynikająca z życia wg ego i pragnień biologicznych / gadziego mózgu (wiele partnerek i bardziej "zwierzęce" podejście)

 

Jedna i druga opcja do utrzymania "męskości" wymaga do jakiegoś stopnia panowania nad popędami fizycznymi i emocjonalnymi.

Opcja b) gdzie trzeba umieć panować nad zaangażowaniem emocjonalnym - nie jest "kodeksowo dozwolona" bo zapewne skutkowałaby konkretną anarchią i destabilizacją systemu społecznego i spadkiem ogólnego poziomu świadomości. Czyli wydaje się, że nie jest to na rękę, ani "górze" ziemskiej, ani górze "jasnej".

 

Problem w tym, że jeśli przyjmiemy, że męskość to tylko opcja a), to jeśli przyjęcie takiej formy "męskości" prowadzi do wykrzywienia życia i bycia poddanym (manipulowanym) - to co to za męskość? Czy jest ona naprawdę, jeśli w imię wierności pozwala się degenerować samemu sobie? Czy nie jest to wtedy forma racjonalizacji? 🤔 (typu wybieram "dobrą" opcję, ale podskórnie czuję, że coś jest nie tak?).

Świat nie jest czarno biały. Tzn. jest prostszy dla tych, którzy wyznają zasady czarne lub białe lub dla unikających doświadczeń.

 

Bo problem jest szerszy, można być 100% wiernym (wierząc że to element "właściwej męskości"), ale nawalać na innych polach - i odwrotnie. Dbający i troskliwy, ale dominujący mąż (mający w jakimś zakresie wywalone na zdanie połowicy), który raz kiedyś przeleci młodszą - prawdopodobnie będzie miał to wybaczone, tylko tych "panujących nad sobą" i dającym kobiecie więcej kontroli - czyli model partnerski (z dużą dozą "bluepilowego szacunku do kobiet") złość lub żal strzeli, że tak właśnie może być. Ja np. próbuję się wybić z takiego myślenia, ale nie jest to proste. Bo wolałbym być na opcji "szacunku do siebie i szacunku do kobiety" i mieć to vice versa od kobiety.

 

Tutaj niestety podchodzi też "zainfekowanie" wibracją dumy. Bo jednak myślenie "jestem wierny, to jestem lepszy" (niż inni, np. zdradzający) - w tym modelu jest bardzo łatwe do uzyskania. A duma prowadzi do etykietowania innych, próby narzucania im swojej woli. Duma kroczy przed upadkiem -> to jest cholernie prawdziwe. Nie oznacza to, że mamy być niewierni, czy totalnie akceptować zdrady. Wierność będzie mega plusem w odpowiednim związku. Ale w/w wibracja to coś z czym należy walczyć.

 

Wracając do konfliktów:

Że ktoś może być całe życie wierny, jego żona może mieć "przygody", ale w imię męskości - on musi nad sobą panować ZAWSZE. Bo takie zasady i reguły. Bo facet musi, inaczej nie jest mężczyzną, a kobieta jako bardziej emocjonalna jest bardziej podatna...itd

 

Moim zdaniem wiązać się powinni ze sobą Ci, co mieli podobne doświadczenia lub od początku akceptują podejście drugiej strony. Zdradzałeś? To wiążesz się ze zdradzającą.

Nie zdradzałeś - to bierzesz taką, co wyznaje takie same zasady.

Chcesz zobaczysz, jak to jest być ze zdradzającą? To się zwiąż i sprawdź efekty, ale ryzykujesz świadomie. Tak jak wiązanie się z matką z dzieckiem. Jeśli ktoś chce i robi to świadomie, why not. Czemu go potępiać?

 

Gorzej jak pójdzie ściema jednej lub drugiej strony.

Czy gdybyśmy akceptowali to, że ktoś tam może mieć X partnerek/partnerów i to jest normalne - czy nie byłoby wtedy łatwiej być autentycznym?

Ale czy świadomość tego na początku związku nie rozwaliłaby relacji na stracie poprzez chęć trafienia na jak "najczystszą" partnerkę (bo tak właśnie narzuca gadzi mózg faceta)?

 

Ja widzę, że problem jest po stronie oceniania.

Ocenianie...potępianie. Kłamstwo to wybieg, aby nie podstawiać dupy pod pręgierz oceny lub nie ryzykować wypadnięcia ze strefy komfortu / utraty partnera czy zasobów.

 

Ale popatrz tak @RENGERS jakbyś miał mieć taką docelową partnerkę, akceptowałbyś, że można ona skoczyć w bok w "wyjątkowych przypadkach"? Czy musi być zawsze tip-top wierna? Co jest lepsza - kobieta poddana/uległa czy wierna, gdybyś miał wybór tylko jednej opcji?

 

W dniu 8.08.2021 o 14:02, Januszek852 napisał:

Mam nadzieję, że nigdy nie będę na tym etapie, bo nie chcę robić z siebie szmaty i tworzyć alternatywną moralność, w której zdradzanie innych jest męskie, ale dotknięcie penisa - niemęskie.

 

Tego tylko brakowało, żeby każdy sobie indywidualnie określał, co jest moralne, a co nie jest. Czym się różnisz od kobiety, która opierdala dzidę mokebe po kryjomu? Dla niej to też nie zdrada, bo tak sobie powiedziała. Ustaliła jednoosobowo, że zdrada to stosunek w cipę po zakochaniu, bez zakochania w kakaowe oko to nie zdrada

Jeśli ktoś regularnie marszczy freda zamiast startować do lasek - to lepiej aby go nie dotykał, no nie? Bo to wciąż uciekanie w strefę komfortu "fapowanie" niż poświęcić energię na odwagę i wystawienie się na odrzucenie. Wybijanie się ze strefy komfortu wydaje się znaczącym elementem męskości.

 

Im bardziej unikasz odrzucenia tym mniej okazji. Ja jestem doskonałym przykładem :P  Odwaga, aby się przebić w pewnych momentach jest zagłuszana przez lęki lub sztywność w działaniu. Czasem jest łatwiej się przebić, czasem gorzej, ale efekty ogólnie nie są dobre.

I te "zasady", które sobie przyswoiłem za młodu są tutaj większym utrudnieniem, niż gdyby mi powiedziano "za młodu ruchaj i baw się, to jest właśnie młodość, ale jak spierdolisz sobie życie to będziesz nosił tego konsekwencje". Zbyt dużo o konsekwencjach i łatwiej przechylić szalę na lęki.

 

Ale my sobie i tak to interpretujemy poprzez wyuczone reguły i doświadczenia. Nasz system ocenia pod względem moralnym BO ZOSTAŁ NAUCZONY tego, co jest "najwyższym dobrem" a co nie.  Jeśli chciałoby się mieć podobnie myślącą kobietę, to trzeba by najpierw podejść do niej z próbą jej zrozumienia - a nie patrzenia jak na obiekt seksualny "do wydupczenia", obiekt przyjacielski "najpierw połączenie emocjonalne potem seks", czy założenia rodziny "bo dobra partia ucieknie".  Każdy musi znaleźć swoje optymalne podejście.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, lync napisał:

Jeśli ktoś regularnie marszczy freda zamiast startować do lasek - to lepiej aby go nie dotykał, no nie?

Bo ja wiem... dla mnie jedno nie wyklucza drugiego. Za gówniarza chodziłem regularnie na randki (czasem nawet z seksem 😆 ) a fapałem codziennie, zero problemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, lync napisał:

 

Ale popatrz tak @RENGERS jakbyś miał mieć taką docelową partnerkę, akceptowałbyś, że można ona skoczyć w bok w "wyjątkowych przypadkach"? Czy musi być zawsze tip-top wierna? Co jest lepsza - kobieta poddana/uległa czy wierna, gdybyś miał wybór tylko jednej opcji?

 

Mój mózg nie jest w stanie sobie takiego scenariusza wyobrazić.

 

Nie mam wielkiej potrzeby bycia w stałym związku, bo seksualnie jestem zaspokojony, nawet bardzo zaspokojony pisząc ten post.

 

Kobieta do związku dla mnie to uległość, wierność, przede wszystkim.

 

Jestem jej wszystkim, takich kobiet pragnę, bycia dla nich ich całym światem.

 

To mnie najbardziej kręci, żaden seks.

 

Tutaj ludzie nie rozumieją, że kobieta chętnie będzie dzieliła się z innymi samicami silnym samcem, wiedząc, że posuwa inne.

 

Jednocześnie sama będzie mu wierna!

 

Niektóre kobiety chcą być wierne, tak naprawdę, naprawdę i totalnie nie przeszkadza im fakt, że silny samiec puka inne!

 

Chcą tylko wiedzieć, zapewnienia, że ona jest numerem uno, kochają tylko je,  emocjonalnie!

 

Zrozumcie to kurwa, moralność to zupełnie inna płaszczyzna.

 

Januszek i reszta, próbuje was uświadomić, że seks z wieloma kobietami, kochanki, będąc w związku z babą, to jest coś naturalnego!

 

Indoktrynacja XXI wieku robi z mężczyzny kobietę, z kobiety, mężczyznę!

 

Poczujcie swoją męskość! 

 

Bo na razie jej totalnie nie rozumiecie.

 

Rewolucja seksualna rozpierdoliła wszystkim głowę i wszystko się ustawiło na odwrót.

 

Dobranoc

 

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 2
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/8/2021 at 12:41 PM, RENGERS said:

Faraon, król - jedna oddana kobieta, więź emocjonalna, tysiąc kochanek.

 

Jesteś doskonałym przykładem współczesnego mężczyzny - totalnie nie pamiętasz swych korzeni i nie rozróżniasz pojęć.

Chyba mylisz okresy historyczne. Rozdzielenie seksu od małżeństwa Egipt, Rzym gdzie wizyta w domu publicznym żonatego mężczyzny była akceptowana (lepiej z prostytutką niż żeby niewolnicy dziecko machnął) z chrześcijaństwem.

Chrześcijaństwo nie dopuszcza kontaktów cielesnych poza małżeństwem. 

Rozumiem odwołanie się do instynktu rozsiewania genów ale to był właśnie pomysł chrześcijaństwa by ukierunkować tę energię mężczyzny na rodzinę, społeczność. Jednocześnie zmniejszyć hipergamię kobiet, które by wszystkie chciały być z faraonem, senatorem a nie z poganiaczem bydła. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, RENGERS said:

Tutaj ludzie nie rozumieją, że kobieta chętnie będzie dzieliła się z innymi samicami silnym samcem, wiedząc, że posuwa inne.

 

Jednocześnie sama będzie mu wierna!

Zgoda. Taka sytuacja oznacza walkę samców by być w tej małej grupie na szczycie. Nikt nie buduje, wszyscy walczą. Po to tworzono systemy jak chrześcijaństwo by nie było haremów i ciągłej walki między mężczyznami.

Nawet jeśli jesteś na samej górze, to teraz faktycznie jest to łatwe przy zniewieszczeniu wielu mężczyzn. Kiedyś zarobić toporkiem w plecy od zazdrosnego druha było łatwiej. Wrócimy pewnie do tego systemu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Język to osiągnięcie cywilizacyjne, m.in. dlatego, że mówiąc o czymś używam słowa, które ma jasny i zrozumiały dla każdego kontekst i oczywiste znaczenie. Dlatego nie musimy każdego używanego słowa wyjaśniać. Kiedy Januszek852 mówi "złodziej", to mamy na myśli złodzieja, a nie "złodzieja w rozumieniu pana Januszka852, czyli uczciwego człowieka parającego się robinhoodyzmem".  Taka sama zależność występuje, gdy używamy słowa "zdrada". Słowo to ma jasne znaczenie (dla osób, które go nie znają - pozostaje słownik języka polskiego). "Zdrada w rozumieniu RENGERSa" nazywana zdradą to fikołek - tworzymy nowe pojęcie i próbujemy podpiąć pod już istniejące. Protestuję.

 

Równie dobrze możemy pisać, że czerwony samochód to nie samochód, że pobicie w samoobronie to nie pobicie, że wypróżnienie w pampersie to nie wypróżnienie 😅 kombinacja rzeczownika i powiedzmy przymiotnika czy zaimka nie zmienia znaczenia tego rzeczownika, tylko go dopełnia. Czyli zdrada mężczyzny to nadal zdrada w pełnym rozumieniu tego słowa (zgodnego z sjp), a dotyczy jedynie mężczyzny. Wszystko inne jest fikołem w dyskusji.

 

Skoro to mamy z głowy, to nazywajmy rzeczy po imieniu. Wchodzisz z kimś w relację - na domyślnych dla Twojej kultury zasadach, bo przecież jakichś zasad należy oczekiwać. Czyli u nas będzie to monogamiczna relacja, w której niezależnie od płci nie ruchasz innych osób. Jeżeli zamierzasz ruchać inne po kryjomu, to nie rób z siebie szmaty. Nie łam przysiąg, nie obiecuj wierności - mów wprost: bejbe, jesteśmy razem, ale będę pierdolił inne, chodził na dziwki, miał ONS-y po drodze. Nie bądź knującą babą - bądź MĘŻCZYZNĄ, miej odwagę powiedzieć prawdę, nie snuć intryg, nie kłamać w żywe oczy. A jak coś obiecujesz - np. że będziesz wierny - to bądź. Nie bądź amęską pizdą, która zasłania się rewolucją seksualną, by kłamać, oszukiwać i zdradzać. Chcesz ruchać inne kobiety w LTR? to ruchaj ile wlezie. Tylko uprzedź drugą osobę, że tak będzie. W czym problem, by jej powiedzieć?

 

Ano w tym, że dobrze wiesz, że ona po prostu z ciebie zrezygnuje, gdy jej powiesz. Bo nie tak się umawialiście. Ale niestety, jak antymęska pizda, nie poradzisz sobie z konsekwencjami. Będziesz oszukiwał i udawał wiernego, żeby móc ruchać na boku i "brać, co twoje - sięgać po męskie dziedzictwo". Będziesz zasadniczo jak KOBIETA, która obiecuje wierność i daje dupy na boku, bo interesują ją tylko twoje pieniądze. Będziesz robił dokładnie to, co potępiamy tutaj na forum, co piętnujemy, co krytykujemy u kobiet. Podwójne standardy.

 

Nie róbmy z siebie szmat. Nie mówmy, że nam wolno zdradzać, bo mamy penisa. Nie stosujmy podwójnych standardów.

 

Taki mój apel, również do kolegi @RENGERS, do którego nic nie mam, ale który chyba nieco się zagubił w swojej misji na tym świecie. I nie mam nic do posiadania tysiąca ONS-ów, do ruchania codziennie innej - to jest fajne, jeśli ktoś chce i może. Ale w momencie, w którym godzimy się na jakiś układ, coś przysięgamy - przestrzegajmy reguł. Dotrzymujmy słowa. Albo od razu mówmy, że takie reguły nas nie interesują. Nic pomiędzy. Bo pomiędzy jest tylko mentalna zgnilizna, moralność tworzona na potrzeby sytuacji, próba dopasowania historyczno-społecznych wymówek i generalnie walenie fikołow i robienie kurwy z logiki, byle tylko zakryć rzeczywistość, a rzeczywistość jest taka, że obiecywaliśmy coś komuś, a potem w pogoni za chwilową przyjemnością ośmieszyliśmy własne słowa, własną prawdomówność i własną uczciwość.

 

Jeśli "bycie mężczyzną" oznacza przyjęcie persony amoralnej gnidy, to podziękuje. Możecie z miejsca zaliczyć do beciaków i kukoldów. Nie będę żałował nawet chwilę.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.08.2021 o 08:46, Januszek852 napisał:

Nogę Ci powiedzieć jako 34-latek, że masz diabelnie dziwne poglądy. 😅 Takie godne nastolatka właśnie. Bo to małolaty najczęściej przeżywają "dziecinność" walenia konia.

Dokładnie tak. Kolega tutaj tak się trochę popisać chciał jaki to on nie jest ruchacz ura bura, ale biorąc pod uwagę jakość seksu z dzisiejszymi kobietami, to walenie konia jest lepsze niż 80-90% z nich.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.