Skocz do zawartości

Dylematy i rozterki


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Bracia,

 

Od jakiegoś czasu czytam BS, napisałem parę postów, staram się stosować do różnych rad.

Jednak nurtuje mnie jedno. Stawiam takie założenia:

1. Jesteśmy swoimi własnymi "Panami".

2. To my decydujemy co, jak, z kim, gdzie, kiedy.

3. Stawiamy na własny rozwój, samodoskonalenie etc..

4. Kobieta jest tylko "dodatkiem" do naszego życia.

Jednak w ciągłej "pogoni" za życiem, pracą, za tymi punktami wyżej, są sytuacje kiedy, chciałoby się pogadać z kimś bliskim. Tak po prostu się "wyżalić". O kiepskiej atmosferze w pracy, o obawach przed jej zmianą etc.  Niestety są sprawy, o których nie rozmawia się z kumplem, przyjacielem, siostrą, rodziną. Naturalnym wydaje się rozmowa z kobietą/partnerką, jako z osobą, która w danym czasie jest najbliżej nam. Niestety w danej chwili może takiej nie być - patrz pkt. 1-4

I teraz pytanie. Jak sobie z tym radzicie?

Przecież nie wpadniemy w błędne koło powyższych punktów, aby "zapomnieć" o tym co nas nurtuje, o naszych obawach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Scorpius napisał:

Jednak w ciągłej "pogoni" za życiem, pracą, za tymi punktami wyżej, są sytuacje kiedy, chciałoby się pogadać z kimś bliskim. Tak po prostu się "wyżalić". O kiepskiej atmosferze w pracy, o obawach przed jej zmianą etc.  Niestety są sprawy, o których nie rozmawia się z kumplem, przyjacielem, siostrą, rodziną.

Cumplu, tyle razy się przejechałem na tym komu się żaliłem (zwłaszcza jak to były kobiety), że przestałem to robić, albo robię to mega rzadko i szybko się gryzę w język, hamując potok słów. Z perspektywy czasu widzę że nie warto, bo kobiety przeważnie to wykorzystają prędzej czy później (wygarną np. podczas kłótni). A jeszcze gorzej jakby to była jakaś twoja słabość z której byś się wygadał, wtedy już przerąbane fest. 

 

Mam przyjaciela, któremu pewne żale wylewam, ale też zauważyłem że jest tego mniej i rzadziej. Ale znamy się od urodzenia, wiemy o sobie wszystko. Z tym że też mam pewien dystans, to tak jak z rodziną, niby nie powinni Cię zawieść, ale warto mieć z tyłu głowy różne scenariusze.

 

Jeśli chodzi o żale, smutki itp. życiowe rozkminy, polecam uwalnianie emocji metoda Hawkinsa, ogólnie medytacja + np. dziennik wdzięczności, czy sama praktyka wdzięczność każdego dnia. Można sobie poradzić z wieloma problemami wewnątrz - samemu, bez angażowania innych. Ja kiedyś tłumiłem, chowałem niektóre cięższe sprawy, ale prędzej czy później one wypłyną. Także warto popracować nad sobą. 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej taką rozmowę przeprowadzić z zaufanym kumplem przy wódeczce lub bez, ale za często też nie można komuś zaprzątać głowy swoimi problemami. Ewentualnie jeśli Cię stać możesz wyrzygać się emocjonalnie psychologowi, ale tylko mężczyźnie. Lub spróbować metod opisanych przez brata @Spokojnie, ja nie próbowałem więc się nie wypowiem.

Ale kobieta zawsze odbierze to jako twoją słabość i prędzej czy później wykorzysta przeciwko Tobie. 

 

Ja nikomu się ze swoich problemów nie zwierzam, ludzie i tak mają to w dupie. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Scorpius napisał:

 Naturalnym wydaje się rozmowa z kobietą/partnerką, jako z osobą, która w danym czasie jest najbliżej nam.

 

Bracie, jezeli masz sie komus wyzalic to lepiej wyzal sie na forum, lub dla rodzicow lub dla przyjaciela. Nigdy nie zal sie partnerce ze masz problemy w pracy, z kasa, zdrowotne czy jakies inne problemy, chyba ze chcesz ja stracic. A juz napewno nigdy nie placz przy swojej partnerce. W danym momencie Cie pocieszy, przytuli, doradzi, ale gadzi mozg juz bedzie szukal nowej galezi. Wiem cos na ten temat, w listopadzie juz jestem rok po rozwodzie, oczywiscie byl amant na boku. Jak mam naprawde super ciezkie chwile w zyciu to mam rodzicow, przyjaciela badz psychologa, oni nigdy Cie nie zostawia.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Scorpius napisał:

Jednak w ciągłej "pogoni" za życiem, pracą, za tymi punktami wyżej, są sytuacje kiedy, chciałoby się pogadać z kimś bliskim. Tak po prostu się "wyżalić". O kiepskiej atmosferze w pracy, o obawach przed jej zmianą etc.  Niestety są sprawy, o których nie rozmawia się z kumplem, przyjacielem, siostrą, rodziną. Naturalnym wydaje się rozmowa z kobietą/partnerką, jako z osobą, która w danym czasie jest najbliżej nam. Niestety w danej chwili może takiej nie być - patrz pkt. 1-4

I teraz pytanie. Jak sobie z tym radzicie?

Przecież nie wpadniemy w błędne koło powyższych punktów, aby "zapomnieć" o tym co nas nurtuje, o naszych obawach.

A kto jest bliski? Człowiek sobie nie może tak naprawdę zaufać, a powierzysz sekrety, wątpliwości drugiemu człowiekowi, który ma zestaw własnych problemów, czasami ogromny? Jak masz problem to rozwiązujesz, a nie o nim pierdolisz ludziom i psujesz atmosferę. To się do tego sprowadza. Do psucia atmosfery. Z kobietą takie rozmowy kończą się tylko źle, bardzo źle, tragicznie i to po pewnym czasie, nie od razu. Kobieta najmniejszą słabość wyciągnie przeciwko tobie. To straszne doświadczenie i bardzo prawdziwe jednocześnie.

 

Dobre znajomości to znajomości, przy których możesz się zrelaksować, pośmiać, totalnie odstresować, a nie pierdolić o problemach. Dzięki temu wracasz oczyszczony do własnych spraw i lepiej idzie rozwiązywanie problemów. Po co bliskich zadręczać jakimś gównem? Zastanów się nad tym.

 

Nie zapominam o obawach, problemach i innych sprawach, ale nie zadręczam nimi ludzi. Chcę się dobrze pobawić z przyjaciółmi w wolnym czasie, pośmiać się, zrelaksować. Trzeba też umieć konkretnie prosić o pomoc, a nie to wszystko rozciągać na rozmowy, jakieś żalenie się. To tylko strata czasu, bo i tak wszystko ostatecznie sprowadza się do rozwiązania, aktywności. Chory? To idziesz do lekarza. Kasy brakuje. To szukasz roboty, czegokolwiek. I tak dalej.

 

O problemach rozmawia się ze specjalistami i osobami wykwalifikowanymi do ich rozwiązania i to najlepiej za pieniądze.

 

Dla mnie to śmieszne, że kolesie u kobiet szukają zrozumienia. To jest dosłownie najgorszy kierunek. W moich czasach mówiło się, że kobiety są od ruchania, koledzy od gadania.

 

I przedstawiona przeze mnie filozofia to najmniej egoistyczne podejście przy okazji, jakie można zastosować. Wręcz altruistyczne i oczyszczające, bo wymuszające aktywność. A tylko aktywność przy problemie daje spokój. Jak masz niepewność to trzeba przetestować nowe tematy, zdobyć więcej wiedzy. Nic nie wymyślisz innego. Poza tym nikt za ciebie niczego nie zrobi. Kobieta posłucha pierdoletów, pokiwa głową, nic nie zaproponuje lub zaproponuje błędnie i po ptakach. W takich rozmowach też ryzykujesz odbijanie wdzięczności, słuchanie gówno wskazówek i inne nieprzyjemności, łącznie z przekazaniem informacji, których lepiej nie oddawać. Największe wątpliwości to się zostawia sobie po prostu. A nie otwarta księga. Słyszałeś o zasadzie ograniczonego zaufania. Obowiązuje nie tylko na drodze.

 

Stwardniej trochę człowieku psychicznie, daj sobie czas na wątpliwości. To zdrowe.

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac to jest oczywista oczywistość, najlepiej problem samodzielnie rozwiązać, a jeśli nie to według zasady:

 

Mężczyzna rozmawia o swoim problemie tylko z innym mężczyzną i tylko wtedy gdy wie, że tamten może mu pomóc w jego rozwiązaniu. 

 

Nie pamiętam już kto to pierwszy powiedział i przelał na papier, ale to były czasy antycznej Grecji. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Wszyscy jesteśmy modelami na uwięzi, niektórzy jednak potrafią wydłużyć swoją linkę ;)

4. Kiepsko, żalić się kobiecie. Relacje trzeba budować, nie zrobisz tego z dnia na dzień. Nawet zdrowie czasem łatwiej naprawić (szczególnie jeśli masz pieniądza). Warto tu odwołać się do mądrości przodków.

Jest szansa, że jak coś działało setki lat, to będzie działać dalej. Rodzina, przyjaciele! Oczywiście często jest tak, że z najbliższą jest ciężko. Jakiś kuzyn, z którym łączy was przeszłość a nie macie wspólnych interesów. W czasie pandemii, po 40, odnowiłem kontakt z przyjacielem z podstawówki. 6 lat w jednej ławce. Do tego dosłownie jeden przyjaciel ze studiów i właśnie kuzyn. Zdecydowanie najbliższe mi w tej chwili osoby. Z bratem rodzonym to kilka smsów wymienię rocznie, a widzę się może raz/dwa (łącznie ze świętami), podobnie z rodzicami. Reszta to powierzchowne relacje/interesy (gdzie niby lubię się bardzo z niektórymi, wspólnie spędzamy czas, ale przyjaźnią ciężko to nazwać). Kobietę traktuję czysto instrumentalnie, do tego stopnia, że jak zaczynam ją pieścić po karku, to wyobrażam sobie, że mam przed sobą psa (czy raczej sukę 😂 ). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Scorpius napisał:

Naturalnym wydaje się rozmowa z kobietą/partnerką, jako z osobą, która w danym czasie jest najbliżej nam. Niestety w danej chwili może takiej nie być - patrz pkt. 1-4

I teraz pytanie. Jak sobie z tym radzicie?

 

 

Rozmawiałem kiedyś z człowiekiem, który wcześniej przdchodził to co ja w trakcie tamtej rozmowy. Rozpad wieloletniej relacji. 

Cieszyłem się wtedy że spokoju, samotności i powiedziałem coś w stylu;

 

- a na co mi baby, tylko kłopoty z nimi. Mam dzieci do wychowania, chcę rozwijać firmę i zadbać o siebie. Jest co robić. 

 

On spojrzał, zastanowił się i mówi:

 

- wiesz, dzieci dorosną i pójdą z domu, Ty osiągniesz swoje cele, a samotnie spędzane wieczory do przyjemnych nie należą. 

 

Po czasie przyznaję, miał rację. Mamy swoje potrzeby i w tym zestawie jest też potrzeba bliskości, intymności czy po prostu seksu. 

 

Nie patrz na to co Ci piszą ludzie, jak na jakieś prawdy objawione. Filtruj to przez to kim Ty jesteś i czego Ty chcesz.

Ci ludzie często udają, kompensując sobie w internecie braki, czasem wypierają część siebie, pisząc np. że kobiety nic dla nich nie znaczą ale bez przerwy sie na tym temacie skupiając, a czasem są autentyczni ale inni niż Ty i dlatego ich rady się nie przyjmą u Ciebie. 

 

Obserwuj przede wszystkim rzeczywistość, spróbuj poznać swoje potrzeby i zastanów się jak mógłbyś je realizować. 

Kiedy już pójdziesz tą drogą, może okazać się że spróbujesz tego, co w tej chwili wydaje Ci się ważne i wtedy zrozumiesz, że wcale nie o to Ci chodziło. 

Nie próbując, nigdy się nie dowiesz. Będziesz żył wyobrażeniami budując w sobie narastającą frustrację. 

 

Napisałem wcześniej, że przyznaję rację w sprawie samotnie spędzanych wieczorów. 

Kiedyś te wszystkie aktywności zagłuszające się skończą i pewne potrzeby dadzą o sobie znać, co może nie być przyjemne. 

 

Pułapką takiej sytuacji jest szukanie kobiet tylko po to, żeby był ktoś obok. Wtedy szybko zdasz sobie sprawę że wieczory spędzane z kimś słabo dopasowanym są o wiele gorsze niż te spędzane tylko z sobą. 

 

Znaleźć kogoś z kim się dobrze rezonuje nie jest łatwo, ale to możliwe. A wtedy potrzeba wiedzy jak to działa, by nie spieprzyć dobrej relacji. 

Po drodze będą różne sytuacje. 

Czasem będziesz musiał odrzucać, czasem sam będziesz odrzucany. Życie. 

 

Ono polega na tym żeby działać, iść do przodu.

Jeśli masz ochotę by ktoś Ci w tej drodze towarzyszył, zrób coś w tym kierunku. A jeśli wolisz iść sam, ok. Byle to było Twoje i autentyczne. 

Z własnego doświadczenia- te postawy mogą się przeplatać i to też jest ok. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Scorpius

To zależy od priorytetów.

 

Z mojego podwórka:

te wszystkie punkty, które wypisałeś są dobre właśnie po to by tworzyć założenia i nic więcej.

Jeden z filmów do oglądania w bańce i gdy przychodzi sytuacja, że zachowujesz się różnie od założeń to co wtedy się dzieje?

Przyuważ to.

 

To co Ty nazywasz słabością lub wyżalić to tylko chwilowy stan emocjonalny i imo nie ma kompletnie żadnego znaczenia komu to powiesz bo jest to zwykłe szukanie stabilizacji i każdy tak robi wykorzystując innych.

 

Argumenty o wykorzystaniu słabości i szukanie rozwiązań u innych mężczyzn fajnie brzmią ale nie o to chodzi w tym mechanizmie, o którym piszesz.

 

Twarde jest kruche.

 

Doświadczaj i staraj się być na tyle przytomny by widzieć sytuacje a nie film, wtedy jest dużo mniej dylematów i większy luz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Scorpius napisał:

Tak po prostu się "wyżalić".

I już masz po związku.  Pokazujesz słabość, na poziomie ludzkim, kobieta wysłucha doradzi, ba nawet może pocieszy, ale gadzi mózg już wie co ma robić, już kiełkuje... wolałbym pogadać z własną matką, kumplem, kurwa do pamiętniczka napisać. I pogadać sam ze sobą. Ale nie z własną babą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.