Skocz do zawartości

Osiadłem... żona zobojętniała- co robić?


Rekomendowane odpowiedzi

29 minut temu, Miszka napisał(a):

Wyczuwam w koledze perfekcjonizm... 

 

Male dziecko w domu (3 lata) za chwilkę drugie... balagan i nieporzadek to cos wrecz naturalnego... Mozna albo spalac kilokalorie na bieganiu i sprzataniu za dzieckiem... albo olac i poczuc ulge.

 

A skoro skala problemu, to "zona odkurzaczem panele porysowala"... Chlopie... chata sie od tego nie zawali... ta podloga za kilka lat bedzie do wymiany, jak dzieciak po niej przeczolga wszystko co bedzie mial w rekach (chrupki, czekolade, cokolwiek)...

 

Po prostu zrobisz remont... zamiast teraz trzasc sie nad kazda ryska...

Cóż.. to mnie różni z żoną. Ona ma trochę podejście na wyjebce- wiele rzeczy w domu uszkodziła/zepsuła. Nie przejmuje się za bardzo tymi sprawami. Ja znowu dbam o to co mam. Bo to wszystko z powietrza się nie wzieło. 

Fakt- może tak być że jestem perfekcjonistą. 

 

2 godziny temu, Miszka napisał(a):

Ja pierdolę... to forum schodzi na psy...

 

Co Wy mu radzicie?

 

- rozmawiać z kobietą?

- wykonywać jej obowiązki domowe?

 

Co kurwa jeszcze?

 

Jakbym od samicy usłyszał zamiast rzucenia się na mnie "chcesz coś"... to byłby dla mnie policzek...

 

A ten "przytakuje"... 

 

Płacze po ukochanej babci w wieku lat 28? Czyli wielka więź z nestorką rodu. Pewnie czuła i opiekuńcza. 

Dlaczego babcia czuła i opiekuńcza? Bo matka w domu pewnie surowa a ojciec wycofany? Brak męskiego wzorca patriarchalnego w domu?

 

Życie dorosłe "dogoniło" i wpadł w nerwicę, bo nie radzi sobie z podejmowaniem decyzji, obowiązkami, które sam sobie nałożył na głowę ... A nałożył, bo pewnie matka tak go wychowała, że nigdy nie jest dość dobrze. Może być lepiej... I teraz tak skonstruowany mindset powoduje, że życie mężczyzny go przytłacza... stąd stany depresyjne.

 

Kobieta stawiana na piedestale... Próba nadążenia za jej oczekiwaniami i doba robi się za krótka... chłop nie wyrabia...

A jak baba poczuje "zew" to bedzie ssac dla zasady, podnosic poprzeczke... BO MOZE!!! Bo czeka az facet walnie piescia w stol i powie KURWA DOSC!!! A ten potulnie probuje dalej spelniac jej zachcianki.

 

Wiesz kiedy żona, po setkach rozmów wzięła się za siebie? Jak bez słowa zacząłem wychodzić z domu za swoimi sprawami. Jak poczuła zagrożenie.

Tyle warte są rozmowy z kobietą na poziomie logicznym...

Jak ktoś nie ma w rodzinie osoby, za którą będzie płakał, to jak dla mnie można tylko współczuć.. Babcia wychowywała mnie na równi z rodzicami (mieszkaliśmy razem). Zawdzięczam jej baardzo dużo.

Zgadłeś że były zgrzyty z moją mamą- nerwowa, przemoc słowna itd. Nie raz najadłem się za dzieciaka przez nią wstydu.

Do tego ciągłe parcie na nauke i oceny- a ja sie uczyć nie chciałem. Więc awantury i kary na okrągło. Na terapii dowiedziałem się że właśnie te chwile, prawdopodobnie wywołały u mnie problemy o których pisałem.

Tata był normalny. Aczkolwiek parcie na nauke też mu się zdrowo udzielało.. Są razem do dziś.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Redbad napisał(a):

Tu też niekoniecznie. I na tym forum były historie gdzie faceci pytali co jest nie tak w mojej relacji, że dbam, staram się, trzymam formę, zapewniam atrakcje i kobieta ma wyjebane.

To był moment kiedy należało takiego pasożyta amuptować.

W tych relacjach z jakiegoś powodu panie wciąż czuły się tak pewne siebie, że miały wyje*ane. Każda sprawa jest inna, może facet był za miękki, nieśmiały,  może odcięły go od znajomych i koleżanek, może zarabiały więcej, w jej mieszkaniu itd.

 

@Miszkajak zwykle dosadnie, ale w punkt

Edytowane przez bzgqdn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Cóż.. to mnie różni z żoną. Ona ma trochę podejście na wyjebce- wiele rzeczy w domu uszkodziła/zepsuła. Nie przejmuje się za bardzo tymi sprawami. Ja znowu dbam o to co mam. Bo to wszystko z powietrza się nie wzieło. 

Fakt- może tak być że jestem perfekcjonistą. 

Parcie na wyniki ze strony matki podnioslo Ci poziom co jest "normalne". Twoj poziom dbalosci o rzeczy nabyte prawdopodobnie jest zbyt wysoki.

Teraz tak. Przy dziecku/dzieciach uwierz na słowo NIE DA SIĘ, żeby wszystko było idealne. Rzeczy się psują. Ludzie je psują. Kobiety na ogół są mniej techniczne i sprawne manualnie niż facety i tak to już jest. Zatem w Twoim domu, jak napisałem wcześniej albo się ZARŻNIESZ próbując na siłę utrzymać swój poziom ideału czystości, sprawności, rzeczy i urządzeń albo odpuścisz. A Twój organizm JUŻ CI MÓWI, że ma dość

 

15 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Jak ktoś nie ma w rodzinie osoby, za którą będzie płakał, to jak dla mnie można tylko współczuć..

 

Ludzie UMIERAJĄ. Dowiadujemy się o tym zwykle jeszcze w przedszkolu lub w szkole podstawowej. Każdy kiedyś odejdzie. Ty też.

 

 

Prababcia zmarła jak miałem 9 lat. Kolega z podwórka, który był mi jak starszy brat jak miałem 16. Kolega ze szkolnej ławki, jak miałem 21. Drugi kolega z podwórka jak miałem 24. (mam na myśli osoby, z którymi byłem w istotny sposób związany emocjonalnie). Jedna babcia, jak miałem 26, 

potem już szło hurtem. Siostra matki, brat matki, druga babcia, córka babci, syn babci, potem moja matka... więc może dajmy sobie spokój z przepychankami słownymi dotyczącymi płaczu za kimś.

 

Z Twojej perspektywy wiele rzeczy jest oczywistych... z mojej ostro przeginasz, jesteś rozregulowany, rozemocjonowany, rozedrgany od środka.

 

 

 

Co Ty myślisz, że nie uroniłem łzy na pogrzebie każdej z tych wspominanych wyżej osób? Ale nie było to dla mnie podstawą do usprawiedliwiania się "jaki to ja dziś jestem emocjonalnie rozbity"... Po prostu umarł mi dziś ktoś bliski... czuję się, jak mam się czuć... i tyle...

 

 

 

15 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

 

Babcia wychowywała mnie na równi z rodzicami (mieszkaliśmy razem). Zawdzięczam jej baardzo dużo.

Babcia matka matki?

 

15 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Zgadłeś że były zgrzyty z moją mamą- nerwowa, przemoc słowna itd. Nie raz najadłem się za dzieciaka przez nią wstydu.

 

 

Tata był normalny. Aczkolwiek parcie na nauke też mu się zdrowo udzielało.. Są razem do dziś.

Wszystko jest względne. Normalny tata by matkę usadził, ze odwala maniany... Skoro ona krzyczała a on był cicho to znaczy, że to ona w domu rządziła.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Miszka napisał(a):

Jakbym od samicy usłyszał zamiast rzucenia się na mnie "chcesz coś"... to byłby dla mnie policzek...

 

A ten "przytakuje"... 

 

 


Z tym się w pełni zgadzam.

Natomiast umówmy się, że u kolegi nie ma dramatu. Zapewne trochę zcipiał w małżeństwie plus naturalna postawa niezbyt dominująca jak mniemam. 
Weźcie pod uwagę, że są parę lat ze sobą, a opis tej kobiety nie wygląda bardzo źle.

Najłatwiej pojechać schematem hurr durr hipergamia, szczęki, chady.

@MłodyStaryDziad
Moim zdaniem potrzebujesz męskiego towarzystwa i powrotu do męskich korzeni. Cokolwiek gdzie będzie naturalna męska energia.
Twoja kobieta też tego chce i Ci to sygnalizuje. Nie rozmawiaj z nią o tym, ani tym bardziej o seksie.

Masz Działać. Tu zgoda z @Miszka.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Anasasan napisał(a):

Najłatwiej pojechać schematem hurr durr hipergamia, szczęki, chady.

To jest jakaś odmiana schematu ale nie blackpilowa.

 

Kobieta jest reaktywna. Taka, jak ją prowadzisz. A tu prowadzenie polegało od początku na spełnianiu potrzeb pańci bo jego program z domu rodzinnego brzmi "co kobieta mówi, to tak należy zrobić". Tak go nauczyła jego matka.

 

I niestety, ale jest słabo. Bo on się już w tej chwili sypie a jej się odpaliła hipergamia. To znaczy dokończyć proces "płodzenia dzieci" i o ile nic się nie zmieni, to jak młodsze pójdzie do przedszkola to dopiero będzie hipergamia.

10 minut temu, Anasasan napisał(a):

Moim zdaniem potrzebujesz męskiego towarzystwa i powrotu do męskich korzeni. Cokolwiek gdzie będzie naturalna męska energia.

Stanowczo tak. Tylko on wejdzie w tę energię z poziomu swojego... będzie na początku nieswojo.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Przy pierwszej ciąży jakiejś mega chcicy nie było, a trzeba zauważyć że wtedy nie mieliśmy jeszcze jednego bąbelka na głowie. 

A tak swoją drogą, brzuch ciążowy działa na mnie raczej aseksualnie...trochę dziwne uczucie wchodzić w kobiete która w brzuchu ma dziecko. 

 

 

Masz potrzeby seksualne? Masz. I masz też kobietę w domu między innymi po to, aby te potrzeby z nią zaspokajać. Więc rób to, a nie biadolisz że Ci nie pasuje to i tamto. Jak nie lubisz brzucha to niech się wypnie od tyłu i nie będziesz widział. 

 

Jeśli ją teraz przyzwyczaisz, że seksu może nie być to potem nie będzie miała oporów aby Ci go odbierać.

Jak dalej - wymagaj od niej aby zaspokajała Twoje potrzeby. Jeśli tego nie robi, karz ją poprzez nie zaspokajanie jej potrzeb, nie koniecznie seksualnych.

 

4 godziny temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

No wlaśnie obawy mam wokół seksu i jej dbania o siebie- czym mnie uraczy po drugiej ciąży...

Licze na to, że jeżeli ja poprawie swoją sytuacje fizyczną i zawodową (rozwoj pasji do konkret poziomu), to żona trochę się ogarnie i zacznie się starać- seks i jej dbanie o siebie wroci do normy, zacznie okazywac mi wieksze zainteresowanie..

 

 

Ty nie masz mieć obawy co będzie. Twoją rolą jako mężczyzny w związku jest ustalać ramę tej relacji. Ty nie masz się bać, Ty masz wymagać.

 

Teraz jest wszystko na odwrót - w waszej relacji ramę narzuca żona, a Ty jesteś reaktywny. To tworzy dla niej obraz Ciebie jako słabego samca - ona podświadomie chce abyś postępował jak powyżej.

To jest clou problemu i nad Tym powinieneś popracować jeśli chcesz aby ta relacja przeszła na tory satysfakcjonujące dla obojga z was.

 

Inaczej wszystko się posypie. Zdziadziejesz do reszty, a ona zacznie rozglądać się ku innym samcom.

 

Spróbuj też powalczyć z blokadą na innych ludzi. Człowiek aby prawidłowo funkcjonować musi mieć przyjaciół, znajomych. Chodzisz na siłkę, tam są inni mężczyźni - ćwiczący, trenerzy. Spróbuj pogadać w szatni z nimi. W takim miejscu często ludzie opowiadają o sprawach osobistych, co może zbliżać. Jakieś wspólne męskie piwko z czasem może się z tego zrodzić i będziesz miał nowych znajomych.

Edytowane przez nihilus
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Miszka napisał(a):

Jakbym od samicy usłyszał zamiast rzucenia się na mnie "chcesz coś"... to byłby dla mnie policzek...

 

A ten "przytakuje"... 

 

 

Jak w takim razie- z Twojej perspektywy- powinienem się w tego typu sytuacji zachować? Odmówić? Czy odpowiedzieć w stylu ,,gdybyś znała moje potrzeby, to bez pytania byś wiedziała że tego chcę i po prostu byś to zrobiła".

 

Jak zachowywać się w sytuacji kiedy to ja mam ochote zainicjować? Czy może nie inicjować wgl?

 

Zadaje dużo pytań jak widzę..mam nadziej że nie za dużo.

28 minut temu, nihilus napisał(a):

Jeśli ją teraz przyzwyczaisz, że seksu może nie być to potem nie będzie miała oporów aby Ci go odbierać.

Jak dalej - wymagaj od niej aby zaspokajała Twoje potrzeby. Jeśli tego nie robi, karz ją poprzez nie zaspokajanie jej potrzeb, nie koniecznie seksualnych.

 

 

Ty nie masz mieć obawy co będzie. Twoją rolą jako mężczyzny w związku jest ustalać ramę tej relacji. Ty nie masz się bać, Ty masz wymagać.

 

Teraz jest wszystko na odwrót - w waszej relacji ramę narzuca żona, a Ty jesteś reaktywny. To tworzy dla niej obraz Ciebie jako słabego samca - ona podświadomie chce abyś postępował jak powyżej.

To jest clou problemu i nad Tym powinieneś popracować jeśli chcesz aby ta relacja przeszła na tory satysfakcjonujące dla obojga z was.

 

Inaczej wszystko się posypie. Zdziadziejesz do reszty, a ona zacznie rozglądać się ku innym samcom.

 

 

W jaki sposób wymagać? Mówić jej to co chwile? Napominać się? Kłócić? Tak też do tej pory robiłem i działa średnio.

48 minut temu, Anasasan napisał(a):

Moim zdaniem potrzebujesz męskiego towarzystwa i powrotu do męskich korzeni. Cokolwiek gdzie będzie naturalna męska energia.
Twoja kobieta też tego chce i Ci to sygnalizuje. Nie rozmawiaj z nią o tym, ani tym bardziej o seksie.
 

Czyli nie rozmawiać o seksie, ale jednak go wymagać?.. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

"chcesz coś"

Tak. Szukam kasku i kurtki na moto. Wyjeżdżam na dwa dni.

Po dwóch dniach wracasz i idziesz spać.

 

Zajmij się sobą. Przestań gadać o seksie. Naucz się kontrolować popęd.

Edytowane przez MrMiSk
  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

W jaki sposób wymagać? Mówić jej to co chwile? Napominać się? Kłócić? Tak też do tej pory robiłem i działa średnio.

Czyli nie rozmawiać o seksie, ale jednak go wymagać?.. 


Skoro robiłeś i działa średnio to może czas pomyśleć o zmianie strategii.

Napiszę Ci co ja bym zrobił, ale jestem tylko randomem z internetu także nie traktuj tego jak prawdę objawioną.

Zakładam że nie chcesz seksu na odpierdol, z poczucia obowiązku. Taki być może ugrasz jak ją przekonasz rozmową, że opłaca się jej rozłożyć nogi.
Dla mnie to by było uwłaczające, to samo co u divy. 

Jak chcesz normalnego seksu to ona musi go chcieć i mieć na Ciebie ochotę. Tego nie załatwisz rozmową. Pożądania się nie negocjuje, albo jest, albo go nie ma.

UWAGA niepopularna teza :
Abstynencja seksualna i zajęcie się sobą to krok w dobrym kierunku.

 

PS
Abstynencja nie polega na waleniu byka do pornoli.
@MrMiSk mnie uprzedził.

 

Edytowane przez Anasasan
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Jak w takim razie- z Twojej perspektywy- powinienem się w tego typu sytuacji zachować? Odmówić? Czy odpowiedzieć w stylu ,,gdybyś znała moje potrzeby, to bez pytania byś wiedziała że tego chcę i po prostu byś to zrobiła".

Wiele razy jej mówiłeś o swoich potrzebach. Więc WIE.

 

Ona NIE CHCE się z Tobą kochać. Nie czuje takiej potrzeby, nie chce tego. 

 

Twoje podejście powinno być takie, żeby doprowadzić ją do stanu, żeby jej się chciało.

 

Natomiast w tym momencie, kiedy jest między Wami jak jest. Ja bym z tego seksu w ogóle zrezygnował. Przez jakiś czas będzie jej wygodnie, bo "dasz jej spokój". A potem zacznie się u niej niepokój. "Czemu on nie chce? Może gdzieś na podorędziu jest ktoś inny?" Wtedy sama się włączy.

 

Zauważ co zwykle mówi kobieta w związku gdzieś tam po dłuższym czasie, kiedy nie chcesz od niej seksu? "To co już Ci się nie podobam"?

To jest pierwsza myśl, z którą się ogłasza. A tego kobieta się boi. Kiedy kobieta już się tego nie boi? Kiedy wie, że nie musi...

- kiedy jesteście po ślubie, bo już jesteś po przysiędze, więc raczej nie możesz.

- bo macie dzieci, więc nie odejdziesz, bo nie bardzo możesz.

- kiedy czuje się zabezpieczona materialnie, bo wie, że jak odejdziesz, to ona dostanie część majątku i nie musi się martwić.

.

Natomiast nie dostając seksu Ty wyłącz czułość, przytulanie, tulenie się z nią do snu. POKAŻ (nie mów) swoją postawą, że jej nie potrzebujesz.

Na wszelkie pytania odpowiadaj "wydaje Ci się", "nic mi nie jest", "wszystko w porządku", Ale bądź bardziej neutralny. Nie wredny, chamski, żeby nie było widać, że to rodzaj kary, tylko neutralny. Nie ma nic gorszego dla kobiety jak obojętność.

 

Co robi obrażona kobieta, kiedy chce Ciebie ukarać? Włącza foch'a, robi ciche dni, oczekuje, że będziesz spał na kanapie.

 

tnie po rzeczach, które DLA NIEJ wydają się najważniejsze, więc uważa, że dla Ciebie też. 

 

- dostępność

- bliskość

- spędzanie czasu na rozmowach

 

Kobieta i Mężczyzna są komplementarni. Jedno od drugiego potrzebuje CZEGOŚ... coś innego oferując w zamian. 

 

Obie płcie doskonale czują na poziomie podświadomym co jest dla tego drugiego atrakcyjne. I to oferują. Zwykle kobiety maskują to, co oferują lub próbują się z tego tanim kosztem wykręcić. Szczególnie wtedy, gdy już dostały to, na czym im zależało. 

 

My kobietom oferujemy poczucie bezpieczeństwa, bliskość, męskie ramię otaczające, rozwiązujące problemy, zdejmujące z nich odpowiedzialność.

Kobieta najlepiej się czuje, kiedy za nic nie musi odpowiadać. Kiedy wie, że problem, to nie problem bo "misiu rozwiąże".

Jednocześnie potrzebują czułości, przytulenia. "poczucia zaopiekowania". Zwykle dostają je w seksie i po seksie. 

 

I tu nie możesz jej dać tego, na czym jej zależy, nie dostając w zamian tego na czym Tobie zależy. Bo już ją nauczyłeś, że pod byle pretekstem może seks wyłączyć a i tak dostanie wszystko to, o co poprosi, w ten sposób włącza się w niej poczucie  racjonalizacja że przecież "jej się należy".

 

Postawa mężczyzny w związku "muszę zasłużyć na seks" to PORAŻKA!

Edytowane przez Miszka
  • Like 7
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Miszka @Anasasan @nihilus

Dodam jeszcze, że po antydepresantach które brałem, no i przez małą ilośc sexu.. mam aktualnie problem z przedwczesnym wytryskiem. Więc czuje sie troche ,,gorszy".

Czuje sie troche jak ktoś, kto próbuje przebiec maraton, nie biegając.. lub biegając 1 raz w tygodniu/na 2 tygodnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

A tak swoją drogą, brzuch ciążowy działa na mnie raczej aseksualnie...trochę dziwne uczucie wchodzić w kobiete która w brzuchu ma dziecko. 

Oral?

22 godziny temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

przychodzi do pokoju i pyta ,,chcesz coś?". 

Dziwnie zapytane.

Wy tak często w taki sposób się komunikujecie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Brat Jan napisał(a):

Dziwnie zapytane.

Wy tak często w taki sposób się komunikujecie?

No dosyć często. Nie lubie tego, bo nie ma w tym spontaniczności. 

 

 

Jeszcze jedna rzecz. Co mnie wkurwia- chrzestna naszej córki (ta z którą pojechała teraz nad morze). Przyjaciółeczka mojej żony. Mówią na siebie ,,siostry" (rzygać mi sie chce jak słysze to słodko pierdzące stwierdzenie płynące z ich ust)..

Generlanie ,,walnięte" dziewcze. Robi sobie dziwne tatuaże (żeby to jeszcze ladne dziary były) pokroju niedomkniętego koła, albo usmiechniętej buźki. Takie małe gówna usrane na ciele od przypadku. 

Zmieniała facetów bo każdy zły. Kiedyś poznała kolarza, to miała pretensje, że ten wolał jechać gdzieś na rowerach niż siedzieć z nią. Nawet moja luba stwierdzila że to sie robi chore. Teraz jest z facetem co ma dziecko- zobaczymy jak długo..

Rok temu przyjechała do nas na urodziny córki,  a mieliśmy akurat z żoną ciche dni. Żonka udawała że nic sie nie dzieje miedzy nami, a ja nie potrafie udawać. Byłem trochę opryskliwy w stosunku do żony, nie chciało mi sie gadać.

Czułem że między nimi dojdzie do jakiś plotek na mój temat. Wziąłem któregoś dnia telefon żony i znalazłem takie teksty-

jej przyjaciółeczka stwierdziła, że żona powinna mi wejść na psychike, żebym sie tak nie zachowywał. Dodała też że ,,przecież on Cie powinien na rękach nosić".

Zrobilem żonie awanture, mówiąc że kłótnie rozwiązujemy między sobą, nie angazując w to osób trzecich. Oczywiście pretensje że jej nie ufam itd. 

Teraz jak siedzą razem nad tym morzem, to jestem pewny że przyjaciółeczka ładnie na mnie nadaje i robi jej pranie mózgu. Albo już sobie wkręcam...

No ale po takiej ,,postępowej", która miała kilku facetów przez rok, to wszystkiego sie można spodziewać.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Przyjaciółeczka mojej żony. Mówią na siebie ,,siostry" (rzygać mi sie chce jak słysze to słodko pierdzące stwierdzenie płynące z ich ust)..

Generlanie ,,walnięte" dziewcze. Robi sobie dziwne tatuaże (żeby to jeszcze ladne dziary były) pokroju niedomkniętego koła, albo usmiechniętej buźki. Takie małe gówna usrane na ciele od przypadku. 

Zmieniała facetów bo każdy zły.

O widzisz, masz nawet na kim potrenować "wzbudzenie zazdrości" u żony.

A może nawet i 3 kącik. ;):D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MłodyStaryDziad

Ty się zajmij sobą, a nie rozkminą o czym rozmawiają. Jak już masz czas to zacznij od książki "No more Mr Nice Guy".

Kanały na YouTube: musiszwiedzieć i RuszSie

O książkach Marka nie muszę wspominać.

 

Skoro masz tyle czasu, żeby rozkminiać o przyjaciółkach twojej żony lepiej spożytkuj swój czas.

 

Nikt tu Ci nie da złotej rady i nie odwróci sytuacji w jeden dzień. Szykuj się na długi proces przemiany i ogarnięcia.

 

Ja idę dziś na moto sam. Nie mam czasu dla kobiet dziś;)

Edytowane przez MrMiSk
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Generlanie ,,walnięte" dziewcze. Robi sobie dziwne tatuaże (żeby to jeszcze ladne dziary były) pokroju niedomkniętego koła, albo usmiechniętej buźki. Takie małe gówna usrane na ciele od przypadku. 

Zmieniała facetów bo każdy zły. Kiedyś poznała kolarza, to miała pretensje, że ten wolał jechać gdzieś na rowerach niż siedzieć z nią. Nawet moja luba stwierdzila że to sie robi chore. Teraz jest z facetem co ma dziecko- zobaczymy jak długo..

Uuuuuu zły prognostyk! Ogólnie historia z gatunku tych "może i dobrze, że nie mam brania bo pewnie z moją psychiką bym skończył podobnie".

 

Kurła, małżeństwo to jest rzecz dla twardzieli! :o

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Brat Jan napisał(a):

Dziwnie zapytane.

Wy tak często w taki sposób się komunikujecie?

To przecież "antypytanie"... Pytanie, żeby się upewnić, że nic nie będzie chciał. Pytanie wypowiedziane tonem i w stylu "nawet nie próbuj chcieć"...

 

Wyobraź sobie, że ktoś Ci kazał coś zrobić, Twój przełożony w pracy. Nie lubisz go, uważasz, że jest głupi, jest leniwy, wszystkie złe cechy... Ale MUSISZ wykonać zadanie, które Ci zlecił, bo może Ciebie zwolnić, jak się mocno wkurwi...

 

Robisz to zadanie i pytasz... "Czy chce Pan coś jeszcze?" ale takim tonem i z taką miną, żeby nawet nie próbował dać nowego zadania.

2 godziny temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Czułem że między nimi dojdzie do jakiś plotek na mój temat. Wziąłem któregoś dnia telefon żony i znalazłem takie teksty-

jej przyjaciółeczka stwierdziła, że żona powinna mi wejść na psychike, żebym sie tak nie zachowywał. Dodała też że ,,przecież on Cie powinien na rękach nosić".

Zrobilem żonie awanture, mówiąc że kłótnie rozwiązujemy między sobą, nie angazując w to osób trzecich. Oczywiście pretensje że jej nie ufam itd. 

Teraz jak siedzą razem nad tym morzem, to jestem pewny że przyjaciółeczka ładnie na mnie nadaje i robi jej pranie mózgu. Albo już sobie wkręcam...

No ale po takiej ,,postępowej", która miała kilku facetów przez rok, to wszystkiego sie można spodziewać.

 

Zauważ, że tu masz punkcik PRZEJMUJESZ SIĘ co przyjaciółka Twojej żonie nagada. BOISZ SIĘ, że przyjaciółka ma wpływ na żonę... 

 

Wyobraź sobie konfrontację między facetami, którzy mają za chwilkę się pobić... Wyobraź sobie ten moment, kiedy patrzysz twarzą w twarz z tym drugim... i myślisz... Chłopie... nawet nie próbuj... bo ZAJEBIĘ... może mi koniec końców wpierdolisz bo widzę, że silniejszy jesteś, ale w moich oczach widzisz, że kurwa nie odpuszczę...

I często ten drugi też widzi te dzikie oczy... i odpuszcza. 

 

I na bazie takich wewnętrznych emocji spróbuj zrozumieć co myśli taki facet stawiający wszystko na jedną kartę... Cokolwiek się stanie, nie odpuszczę.

 

Kobieta taką energię konfrontacji między Wami wyczuje w moment... bez słowa... i ustąpi... Być może w trakcie konfrontacji użyje WSZYSTKICH swoich sztuczek, żeby Ciebie wyprowadzić z równowagi... ale koniec końców ustąpi... Potem będzie tylko gadać "Boże... ale Ty uparty jesteś"... "Czemu z Tobą nigdy nie można dojść do porozumienia"...

 

Kobiety ulegają męskiej ramie nie w sposób męski "wykonuję rozkaz i od tego momentu już nie ma dyskusji"... tylko jeszcze długo "dziobią temat"... marudząc, narzekając, żeby wybadać, że może urobią Ciebie swoją wytrwałością. 

 

Jeżeli chcesz prostej rady, inspiracji... obejrzyj kilka odcinków Cesar Milan, zaklinacz psów... zobacz jak on się z nimi konfrontuje, jak je zdominowuje. Bardzo ciekawe i inspirujące.

Edytowane przez Miszka
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Chcesz coś" też mnie to zastanowiło, ale uznałem, że autor uprościł pytanie albo takie mają flow w dyskusji. 

 

Znam parę dla której rozmowa w stylu: --"pier*ol się!"

-"to chodź że mna!"

Jest początkiem seksu.

 

Faktycznie jeżeli ma to takie bezpłciowe wybrzmienie to albo znaczy że z pożądania nic nie zostało i jest tylko poczucie obowiązku, albo ona też chcę ale się nie przyzna więc odwraca kota ogonem.

Faktycznie po czymś takim to chyba bym się pokłócił o takie podejście. Jak z dzieckiem, "Wyjdź i wejdź jeszcze raz.."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bzgqdn napisał(a):

"Chcesz coś" też mnie to zastanowiło, ale uznałem, że autor uprościł pytanie albo takie mają flow w dyskusji. 

 

Znam parę dla której rozmowa w stylu: --"pier*ol się!"

-"to chodź że mna!"

Jest początkiem seksu.

 

Faktycznie jeżeli ma to takie bezpłciowe wybrzmienie to albo znaczy że z pożądania nic nie zostało i jest tylko poczucie obowiązku, albo ona też chcę ale się nie przyzna więc odwraca kota ogonem.

Faktycznie po czymś takim to chyba bym się pokłócił o takie podejście. Jak z dzieckiem, "Wyjdź i wejdź jeszcze raz.."

Nie no, pytanie mojej żony brzmiało dosłownie ,,chcesz coś?". Nic nie uprościłem, nic nie zmieniłem. 

 

3 godziny temu, Miszka napisał(a):

Zauważ, że tu masz punkcik PRZEJMUJESZ SIĘ co przyjaciółka Twojej żonie nagada. BOISZ SIĘ, że przyjaciółka ma wpływ na żonę... 

 

Wyobraź sobie konfrontację między facetami, którzy mają za chwilkę się pobić... Wyobraź sobie ten moment, kiedy patrzysz twarzą w twarz z tym drugim... i myślisz... Chłopie... nawet nie próbuj... bo ZAJEBIĘ... może mi koniec końców wpierdolisz bo widzę, że silniejszy jesteś, ale w moich oczach widzisz, że kurwa nie odpuszczę...

I często ten drugi też widzi te dzikie oczy... i odpuszcza. 

 

I na bazie takich wewnętrznych emocji spróbuj zrozumieć co myśli taki facet stawiający wszystko na jedną kartę... Cokolwiek się stanie, nie odpuszczę.

 

Kobieta taką energię konfrontacji między Wami wyczuje w moment... bez słowa... i ustąpi... Być może w trakcie konfrontacji użyje WSZYSTKICH swoich sztuczek, żeby Ciebie wyprowadzić z równowagi... ale koniec końców ustąpi... Potem będzie tylko gadać "Boże... ale Ty uparty jesteś"... "Czemu z Tobą nigdy nie można dojść do porozumienia"...

 

Kobiety ulegają męskiej ramie nie w sposób męski "wykonuję rozkaz i od tego momentu już nie ma dyskusji"... tylko jeszcze długo "dziobią temat"... marudząc, narzekając, żeby wybadać, że może urobią Ciebie swoją wytrwałością. 

 

Jeżeli chcesz prostej rady, inspiracji... obejrzyj kilka odcinków Cesar Milan, zaklinacz psów... zobacz jak on się z nimi konfrontuje, jak je zdominowuje. Bardzo ciekawe i inspirujące.

Ciężko jest odeprzeć to uczucie przejmowania się tym, co jej powie koleżanka itd. Muszę nad tym popracować, ale to wraca jak bumerang. Tak jak mówisz, boje sie że osoba trzecia ma wpływ na żone, bo ja sam chyba tracę ten wpływ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestes na tym etapie ma ktorym ja bylem jakis czas temu i troche znow jestem. Jak ktos pisal wczesniej, to podstawa to No More Mr Nice Guy / (Nie)mily facet  Dr Robert Glover i praca nad soba. Zone masz jeszcze spoko, ale musisz przestac ja idealizowac. Musisz zajac sie soba i sobie poswiecic czas. Wydaje mi sie, ze troche cierpisz przez syndrom odrzucenia, spowodowany niedostepna matka. To jest twoj punkt wyjscia. Przerobisz pierwszy raz NMMNG i zanim zabierzesz sie za nia drugi raz, przeczytasz Droge Prawdziwego Mezczyzny, Davida Deidy. Jak ogarniasz dobrze angielski to sa jeszcze warsztaty Johna Bradshaw na YT. Z redpill muisz uwazac, bo w zwiazku mozesz przegiac w druga strone. Ma sie tendencje to traktowania kobiety przedmiotowo i stania sie dyktatorem w rodzinie. Co ma krotki zywot, bo dzialasz nie do konca ze soba. 

 

Pzede wszystkim robisz dystans. Bez negatywnych emocji w jej strone. Zaczynasz odnajdywac swoj cel. Troche to moze potrwac. Musisz odzyskac tez meskie towarzystwo. Ludzi z ktorymi mozesz swobodnie pogadac. Wiekszosc facetow jest doswiadczonych przez zycie podobnie jak ty, ale role jakie odgrywaja nie pozwalaja im sie do tego przyznac. 

 

Calkowicie cie rozumiem, ze chcesz wrocic do tego jak bylo, ale to moze nigdy nie nastapic. Moze natomiast byc lepiej, moz byc gorzej. Kobiete masz dobra, bo jej zalezy i nawet cie pcha do tego bys odnalazl siebie na nowo w zyciu. Drugie dziecko niestety czesciej komplikuje niz pomaga. Podnosi poprzeczke wyzej, wiec "musisz" byc bardziej odpowiedzialny. Wiekszosc factow zatraca siebie w odpowiedzialnosci i stresie. To wlasne prowadzi do zaburzen nerwowych an ktore tak latwo obecnie kazdy lekarz przepisuje antydepresanty. Podstawa to praca u zrodel i znalezienie przestrzeni i czasu dla siebie. Inaczej bedzie tylko gorzej. 

 

Nie majac swojej misji, tracisz zaufanie kobiety. One musza widziec, ze sie rozwijasz. Na swoich warunkach i osiagasz cos naprawde ci daje satysfakcje. Cokolwiek co teraz cie kreci, moze pozniej przestac. Dlatego wazne, abys mial czas dla siebie razem z innymi facetami. Wtedy meska energia wroci do ciebie, a zenska do niej. Nie stanie sie to z dnia na dzien, ale warto poswiecic sie temu, bo odkryjesz swoje glebsze znaczenie. Wtedy to co kolezanka pierdoli nie bedzie istotne, a ona podda sie prowadzeniu.

 

Jest to dlugoterminowe budowanie sibie, ale najpierw musisz odbudowac swoja wartosc. Zrobisz to dzialajac i odnoszac drobne sukcesy. Sukcesy ktorymi nie bedziesz i nie mozesz sie przed nia chwalic. Od tego masz braci mezczyzn. Kobieta chwalenie odbierze jako potrzebe akceptacji i wrocisz do punktu wyjscia. Ona jednak wyczuje twoje sukcesy i zmiane i wtedy jej zenska strona sie uaktywni. 

 

W kazdym dobrym zwiazku i w kazdym facecie, musi byc troche zenskiej energii wewnetrznej, Wazne, aby ona nie nabierala zbyt duzego znaczenia. Swietnie oddaje to Yin Yang lub jak ktos kiedys to okreslil bycie czulym barbazynca. 

 

Powodzenia na nowej drodze zycia.

 

PB

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

 

Teraz jak siedzą razem nad tym morzem, to jestem pewny że przyjaciółeczka ładnie na mnie nadaje i robi jej pranie mózgu. Albo już sobie wkręcam...

Robisz z siebie ofiarę, jak przez większość czasu tego wątku. Przejmujesz się tym co mówi jakaś babka? 

 

To co zeszło na drugi plan, bo ostatnie posty zeszły na temat seksu. Niepokojące dla mnie jest to, że nie idzie Ci spędzanie wspólnego czasu z córką. Przecież to jest fajny wiek, gdzie budujesz z nią relacje. Jest żywym pogodnym dzieckiem, które można że sobą zabrać w wiele miejsc. 

 

Mniej biadolenia nad sobą, bo to nie da Ci efektów. Męskie towarzystwo, sport lub inny cel. Coś do czego będziesz dążył. Nie musi to być coś niesamowitego, niech będzie osiągalne. 

 

Skoncentruj się na sobie i na córce. Jak to poprawisz, to relacja z żoną wróci na właściwe tory. Z tego co piszesz, to wygląda na całkiem rozsądną kobietę. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Atanda @Pater Belli @bzgqdn @Miszka @Garrett @MrMiSk @nihilus @Brat Jan

Dzięki wszystkim za odpowiedzi. 

Porady mniej więcej się pokrywają, więc mam zarys rozwiązania.

Pewne rzeczy będą dla mnie problematyczne np. znalezienie nowych (męskich) znajomych- niestety moja introwertyczna natura utrudnia mi poznawanie nowych ludzi, a zagadywanie do kogoś gdzieś na siłowni (ktoś dał taki przykład jak dobrze pamiętam), jest dla mnie mega nienaturalne. A że jestem osobą nie pijącą, kolejna opcja zapoznawania ludzi odpada.

 

Boje się też że będę przeginał w którąś ze stron w relacjach z żoną- będę albo za bardzo ją olewał, albo będę zbyt stanowczy (nie agresywny).

Zastanawiam się też, czy nie zaproponować żonie układu- w domu ograniczamy media społecznosciowe do całkowitego minimum. Wtedy odciagne ją troche od tego zasranego facebooka z samymi ciążami/dzieciakami/madkami. 

 

Druga ciąża/ drugie dziecko to też coś, co wywołuje u mnie stres i skłania do być może niepotrzebnych, nacechowanych lękiem przemyśleń- jak będziemy sobie radzić, czy będzie nam starczało czasu na wszystko, czy będę miał czas na pasje, jak bardzo negatywnie zmieni się moja żona i nasza relacja itp, itd.. 

 

Nie jest mi lekko powiem Wam...wszystko przez moją głowę. Wiele rzeczy mnie dobija, o wiele rzeczy się boje. Brałem leki to spałem w miarę dobrze. Po odstawieniu znowu przebudzam się kilka razy w nocy, a czasami ciężko mi wgl zasnąć. Zacząłem brać ashwagandhe. Czy coś pomaga?- cieżko powiedzieć..

Bywa tak, że jak sie rano budze, to chce mi sie płakać jak myśle o tym jaka chujnia znowu mnie czeka, albo że nic ciekawego mnie nie czeka. 

Częsta huśtawka nastroju- raz dobrze, raz tragicznie..

Wydaje mi się że nie nadaje się do życia rodzinnego..że wszystko mnie przerasta.  

 

No ale cóż- nie mam wyjścia. Życie sie toczy. Musze powalczyć. A czy dam sobie rade, czy to wszystko udźwigne? - ch*j wie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.