Skocz do zawartości

Osiadłem... żona zobojętniała- co robić?


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie..

 

Mam 28 lat. Mieszkam w centrum Polski.  Żona od 5 lat, w tym samym wieku co ja.  3 letnia córka.  Oczekujemy drugiego dziecka- świeża sprawa (8 tydzień ciąży).

 

Forum czytam od dłuższego czasu.  Łapałem się za głowę czytając historie ludzi którzy są duuużo gorszej sytuacji niż ja- moja to może być taki ,,pikuś".  Przechodziłem równocześnie załamanie wiedząc ile błędów prawdopodobnie popełniłem i jak źle może jeszcze być.

Piszę dzisiaj ten post, po pogrzebie mojej ukochanej babci- dlatego z góry przepraszam jeżeli wkradną się jakieś błędy, mam trochę obciążoną głowę i łzy w oczach jak o tym myślę... Mimo wszystko jest to dobry czas na spokojne opisanie swojego problemu, bo siedzę w domu sam- żona po pogrzebie zabrała córkę i jej chrzestną i wybyły nad morze (wyjazd zaplanowany od ponad miesiąca, więc wszyscy namawiali żeby nie marnowały rezerwacji i jechały)

Chciałbym prosić o radę, jak naprostować swoje ścieżki i przy okazji się wygadać..

 

 

Wiem że problem leży we mnie- no przynajmniej tak mi się wydaje..

Dlatego najpierw opiszę siebie, swój charakter..

Wewnętrznie jestem pogubiony. Mówiąc językiem tego forum, być może przestałem ,,trzymać ramę".  Cofając się kilka lat wstecz- nie byłem świadom że przechodzę przez epizody depresyjne. Przerodziło się to w zaburzenia lękowe i finalnie ataki paniki.  Pierwszy taki atak dostałem w 2021- istna masakra, myślałem że mam udar albo zawał- pogotowie po objawach od razu stwierdziło że to nerwy.  Więc później psychiatra, diagnoza i potwierdzenie..  Dwa lata brałem leki, które całkowicie odstawiłem jakieś 2 miesiące temu.  Chodziłem na psychoterapie która zeczeła mnie trochę podnosić, ale finalnie zrezygnowałem, ze względu na finanse i brak czasu.  Nie lubię ludzi, wolę malutkie towarzystwo lub samotność- choć nie wiem czy to nie efekt właśnie tych moich lęków.  Można mnie określić jako introwertyk.  Widzę że prawdopodobnie mam obniżone poczucie własnej wartości, wkręcam sobie że ludzie myślą o mnie źle. 

Mam pasję - pewną aktywność fizyczną ( której pozwole sobie nie przytaczać, żeby zachować anonimowość) -z którą związane są moje cele i marzenia. Jednak ze względu na te wszystkie moje problemy, do dnia dzisiejszego nie potrafiłem za wiele zdziałać (brak wiary w siebie, strach, nie umiejętność poradzenia sobie po porażkach itp..) mimo tego, że kilka razy, przekonałem się o swoich predyspozycjach w tej dziedzinie.  Brak własnej realizacji też wpływał na mnie negatywnie- błędne koło.

Od jakiegoś czasu chodzę na siłownię, nie zależy mi na byciu karkiem. Bardziej imponuje mi sylwetka , jaką mają np. piłkarze z najwyższej półki i do tego bardzo dobra ogólna sprawność fizyczna- taki też jest mój cel.  Zresztą do uprawiania mojej aktywności, bycie karkiem jest przeszkodą.  Plus w tym wszystkim taki, że od jakiś 2-3 miesięcy widzę mega progres na siłowni. Moja żona też chodzi na siłownie, no ale obawiam się że chęć dbania o siebie, nie potrwa u niej za długo (co już zresztą widać). Mieliśmy robić to razem, dla siebie, motywować się wzajemnie, a w rezultacie to wygląda teraz tak, jakby tylko mi zależało ale o tym później.

Ze znajomymi było dobrze, później gorzej (odkąd moje problemy się pojawiły). Finalnie 2 lata temu odciąłem się od dobrej grupy znajomych- ale tutaj akurat muszę powiedzieć że zaczeli strasznie odpier***ać odkąd poznali swoje kobiety (szczególnie dwie, strasznie toksyczne, zawistne, plotkary...)- jeden ze znajomych przestał się trochę kontrolować po wódce, reszta nie widziała problemu, więc podziękowałem.. Na dzień dzisiejszy mam JEDNEGO znajomego, z którym i tak się za bardzo nie widuje. Gdyby pominąć prace na etacie i prawie codzienne treningi, to przesiaduje cały czas w domu...nie mogę przemóc żeby gdzieś wyjść, nawet do rodziny mi sie nie raz nie chce. Nie chce wychodzić z dzieckiem na spacer bo czuje sie zakłopotany (tak, jest to właśnie jeden z moich problemów, ale znów- o tym później).  

 

Związek

Poznaliśmy się jak mieliśmy po 18 lat. Standardowo- chemia, miłość, wsparcie, seks jak marzenie. Wszystko tak jak być powinno. 

Ona spokojna, mądra, wykształcona. Obydwoje się wzajemnie ,,rozdziewiczyliśmy".   Jej rodzice po rozwodzie, kontakt z ojcem normalny.  Było dobrze.

Później gdzieś tam zaczęły się moje problemy z obniżonym nastrojem.

Po 5 latach ślub.  Po ślubie zaczęły się małe problemy z seksem- ,,zmęczenie"  ,,nie dzisiaj" itp. Jakość seksu też na minus- czyli standard...  Zacząłem być z tego niezadowolony i też to okazywałem. 

Później ciąża.  Seksu znów mniej (na początku zrozumiałe, no ale później..) jakość też taka sobie (od biedy coś konkretniejszego). 

Niby po połogu wróciła do treningów, ale wszystko takie na siłe, słomiany zapał, nie chce się jej starać.  Zaczęło mnie to też frustrować, bo treningi i dbanie o siebie to miało być coś, co będziemy robili razem i się wzajemnie motywowali, coś co nas umocni, podtrzyma żar.  Zresztą kurde..widzę jak ja zaczynam progresować. Nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji, w której ja robię dobrą formę, a moja żona robi przeciwieństwo... Przeraża mnie myśl, że ja jestem zadbany, znam swoją wartość, staram się też dla żony, a żona ma wyje***e-... A co by nie mówić, chodząc na siłowie i ogólnie będąc aktywnym- wysportowanych kobitek dookoła będzie sporo.. No i seks- na odwal się..  A teraz druga ciąża, więc ciekawe jakim poziomem wyjeb**nia mnie uraczy po drugim porodzie. A dobrze pamiętam jej zadowolenie z tego trenowania razem i jej obietnice ,,no zobaczysz jaką będę wysportowaną żonką i mamusią". Trochę to przykre.  Jest super mamą, dba o córke, umie gotować.. Szkoda tylko, że zaniedbuje to co między nami.

 

Ciężko się nam komunikuje ostatnio.  Ona cały czas gada tylko o dzieciach, ciąży, pracy, co ciekawego jej koleżanki powiedziały itp... Do tego tik tok, facebok- na którym tylko ciąże, matki, dzieci..

Mi się nie chce już wgl rozmawiać.  Jak zacznę jakiś swój temat który odbiega od jej, to jest zainteresowana przez 2 min po czym zmienia temat na w/w, przegląda telefon lub zaczyna robić coś innego. Ale jak ona zacznie gadać to nie chce skończyć...a ja nie chce już tego słuchać i daje jej to do zrozumienia... 

Denerwuje mnie jej zachowanie i podejście do sytuacji między nami i już nie raz robiłem jej z tego tytułu problemy- na początku tłumaczyłem, prosiłem, rozmawiałem...a teraz to już są kłótnie.

 

Mój zniszczony mindset wpłynął też na moją decyzyjność w pewnych sprawach w domu- odwlekałem remont łazienki (którego de facto ja robił nie będę, tylko fachowcy), co żona bardzo mi wypominała. Teraz przed urodzeniem drugiego dziecka będzie trzeba to zrobić...

 

Jak ja widzę sytuacje

Sporo mojej winy, choć nie uważam żeby żona zachowywała się w 100% dobrze.

Przez moje problemy osiadłem trochę na dupie. Zamknąłem się w sobie. Straciłem werwę.   Jeszcze nie nie tak dawno w trakcie kłótni, żona powiedziała mi że ,,zdziadziałem", że mam 28 lat a zachowuje się jak 50 latek, że nie chce nigdzie wychodzić nawet z dzieckiem itd.   Pytała się mnie cyt. ,,Gdzie jest ten chłopak którego poznałam? z iskrą w oku, z marzeniami, celami i pełen energii."   Wyrzuciła mi że tyle lat się znamy, a ja dalej tkwie w miejscu ze swoją pasją, mimo tego że miałem takie plany i marzenia.

Widzę więc, że stałem się w jej oczach ciepłą kluchą- nawet mimo uprawiania sportu ( niestety sytuacja ze swoim mindsetem i brak wiary w siebie robi swoje). To już mogło ochłodzić jej stosunki do mnie.  Do tego ciąża i dziecko ostudziło zapały ( a teraz druga ciąża)..

 

Myślę też, że zacząłem za bardzo pokazywać na czym mi zależy i za bardzo o to zabiegać/ prosić się:

-żeby dbała o siebie- treningi, motywowanie się, robienie czegoś razem (upominanie, kłótnie itd)

-brakuje mi od niej dobrego i częstego seksu (również upominanie, kłótnie itp.)

-zbyt duża chęć, aby poświęcała mi więcej uwagi (uzależnienie od niej?)

-dodatkowo problemy z decyzyjnością jak np. ten nieszczęsny remont łazienki

 

ALE!! Jest pewien progress...

Zgodnie ze swoimi planami i marzeniami miałem rozwijać swoją pasję. Zrobiłem coś co powinienem zrobić już dawno- zapisałem się na pewien kurs, który będzie odbywał się we wszystkie weekendy września. Żona powiedziała że ,,może chociaż druga ciąża Cię zmotywuje i coś w tym kierunku wreszcie zrobisz".

 

Co więc powinienem zrobić aby odzyskać choć połowę dawnej kobiety?..

Czy powinienem odzyskać dawnego siebie? Powinienem skupić się na rozwoju swojej pasji, ćwiczyć na siłowni, zadbać dobrze o siebie? Zacząć mniej zabiegać i zwracać uwage na to, co mi w niej nie pasuje, a skupić się właśnie na sobie?

A wtedy żona zobaczy że staje się wartościowym samcem nie tylko dla niej, ale również dla innych samic- co wzbudzi u niej zazdrość i chęć utrzymania mnie przy sobie, czyli powrót ,,profitów" wynikających ze związku z kobietą, której zależy na samcu. Mówiąc profity mam na myśli jej zainteresowanie,  dobry seks, dbanie o siebie i tym samym robienie czegoś razem w pełnym zaangażowaniu (oczywiście po ciąży, nie teraz).

Co myślicie? Proszę o podpowiedzi.. nie chcę męczyć się w niesatysfakcjonującym związku, nie chcę męczyć żony swoim ,,zrezygnowaniem" i chcę wreszcie stanąć na nogi...

 

Przepraszam jeżeli coś jest zawiłe, ale tak jak pisałem, nie jestem w dniu dzisiejszym w najlepszej kondycji psychicznej...

Edytowane przez MłodyStaryDziad
  • Like 6
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buongiorno!

 

Generalnie bardzo dobrze się Ciebie czyta.

W sensie literki które sklejasz w wyrazy , a następnie w zdania mają sens.

 

Schemat który natomiast opisałeś Bracie.

To nie jest żadne nihil novi.

Tak właśnie wygląda proza życia większości mężczyzn po zawarciu umowy cywilno - prawnej z niewiastą.

Zwanej dalej małżeństwem, tudzież konkubinatem.

 

Jasnym i oczywistym jest fakt, że dla kobiety priorytetem są dzieci.

To właśnie zapewnienie potomstwu dobrych warunków do rozwoju jest nadrzędnym celem prawidłowo funkcjonujej istoty płci żeńskiej.

Nie ma co się na to obrażać i zbytnio to analizować.

Mężczyzna często może czuć się zaniedbany czy odtrącony.

Wiadomo.

 

Ty natomiast. 

Zdajesz się mieć świadomość swych pewnych "niedoskonałości" oraz aspektów,  które uwierają nawet Ciebie.

Ba!

Nawet wiesz jakie kroki podjąć, abyś mógł się poczuć w obecnej konfiguracji bardziej komfortowo.

 

Rozmawiaj z żoną.

Mów jasno o swoich wątpliwościach i potrzebach.

Ale nie w pretensjonalnej formie.

Wykazuj inicjatywę ,bywaj często dominujący i sprawczy.

Pokaż ,że może na Ciebie liczyć,jeśli pewne granice absurdu nie zostaną przekroczone 

Stań na czele stada;)

 

Jednym słowem, im będziesz silniejszy i poukładany sam ze sobą.

Tymbardziej będzie to miało przełożenie na Twą hierarchię i poszanowanie w oczach innych.

Jak mantrę trzeba powtarzać.

Kobiety gardzą słabymi okazami męskimi!!

Można tu się na to wkurwiać i tupać nóżkami. 

Ale tak po prostu jest i basta.

😄

 

Także lanca w górę Wojowniku!!

 

Do boju.

💪👊

 

Ps.

Ja dobijam do czterdziechy i swojego potomstwa się nie "dorobiłem".

Także to tylko takie moje "pierdolenie o szopenie". 

😉

Jednakże coś tam w życiu człowiek zdążył zaoobserowawać.

Czy też zaczerpnąć z opowieści i doświadczeń innych samców.

 

Także powodzenia chłopie.

Będzie dobrze !!!

Piona!!

  • Like 16
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RabarbaR dzięki za odpowiedź.

 

Zastanawiam się jednak, od czego zacząć żeby nie wyszło to sztucznie i jak reagować na pewne sytuacje i teksty ze strony żony...

 

Przykładowo, sytuacja która miała miejsce z tydzień temu- żona uśpiła córkę (przy mnie córka nie chce zasypiać jak wie, że żona jest w domu.. a często kończy się tak że córka śpi z niami..) przychodzi do pokoju i pyta ,,chcesz coś?".   Wiadomo- chodziło o seks. Odpowiedziałem twierdząco.  Ale może powinienem zareagować inaczej? Może powinienem odmówić? 

 

Mam w głowie mnóstwo takich pytań..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to się Bracie za dużo zastanawiasz :))

Niczego nie udawaj. 

Bądź sobą,  bo na dłuższą metę nie ujedziesz na takim spięciu.

 

Ona Ciebie pyta czy chcesz seksu i doszukujesz się w tym intrygi ?

Heh

 

Łoo Panie.

Po prostu "bierzesz ją za kudły" i robisz swoje.

Teraz w ciąży to w ogóle tam będzie u niej etap megaaa chcicy zapewne.

(Drugi trymestr?)

 

Rola mężczyzny to generalnie brać odpowiedzialność.

Ona chce się czuć przy Tobie bezpieczna.

Tylko tyle i aż tyle.

 

Z tego co piszesz to ona nie jest żadnym toksykiem.

Ot normalna kobietka ,której trzeba czasem dać klapsa ,a czasem przytulić. 

 

A że dobór ku temu odpowiednich momentów, nie jest rzeczą prostą i oczywistą.

To prawie wszyscy tu zgromadzeni doskonale wiemy.

 

W mojej opinii  

W tej Waszej relacji nie ma nic nadzwyczajnego.

Oczywiście że będą wyboje i wszelkiego rodzaju perturbacje.

Czasem jakiś sztorm czy inna mielizna.

This is live bro!

 

Cały myk polega na tym żebyście się wzajemnie wspierali i uzupełniali w budowaniu tej instytucji jaką jest rodzina.

Wykorzystując przy tym zarówno Twoją męską jak i Jej żeńską energię.

 

Jestem przekonany ,że z tej mąki będzie jeszcze chleb.

A Wasz okręcik szczęśliwie utrzyma się na wodzie i dopłynie do wyznaczonego portu;)

 

Ale popatrzmy co na to inni bywalcy tego zacnego przybytku . 

😊

Opinii i spostrzeżeń będzie być może mnogo.

 

Ale i tak na koniec ,to Ty musisz stać się kapitanem na swym okręcie.

ODWAGI.

💪

 

Przyjemnego weekendu for everyone:)

 

Ja tymczasem ruszam w teren.

Na łono .

 

 

Edytowane przez RabarbaR
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcami i dorzucę kilka słów od siebie.

 

To że ona cię jeszcze opieprza i motywuje, to dobry objaw, bo oznacza, że jeszcze jej zależy. Jak przestanie, to wtedy już swojej pozycji nie odzyskasz.

 

1. Zdrowy egoizm - zajmij się sobą,  swoją pasją itd. 

2. Nie zwierzaj się jej z problemów, trosk itd., ewentualne jeśli już masz taką potrzebę, albo ona wypytuje, to zmień narrację, zamiast "szef mnie zjebał w pracy" to "miałem dziś różnicę zdań z szefem".

Z żoną dziel się sukcesami, a nie troskami.

3. Decyzyjność/sprawczość - jak coś co masz zrobić zajmuje <3min rób to od razu, bierz się za tą łazienkę itd.

4. Nie bądź petentem w sypialni, to o a ma chcieć. I to się da ogarnąć beż pytań "czy cię dziś głową nie boli". Znasz ją więc powinieneś wiedzieć po jej zachowaniu jak się przytulisz, czy gdzieś dotkniesz czy reaguje pozytywnie czy negatywnie. 

Dobry seks na wieczór buduje się od rana, komplementem, klapsem, buziakiem itd. 

5. Emocje, pozytywne lub negatywne,  związek nie może być nudny i przewidywalny. Znów to ty ją znasz i wiesz czy macie np. lepszy seks po kłótni,  czy po kwiatach. 

 

6. To już mniej bezpieczne, wymaga troche gry aktorskiej i małego kłamastwa, więc może na poźniej.  Możesz wprowadzić element niepewności np. wspomnieć totalnie na luzie, że "Kasia" z siłownia poprosiła cię o radę,  pomoc,  odprowadzenie 200m do doku bo ciemno, obojętne itd. i tyle bez drążenia tematu, zmieniasz temat. Za kilka dni wrócić z siłki z 4-pakiem piwa i powiedzieć że Kasia przyniosła w podziękowaniu. I znów bez drążenia i rozwijania tematu, otwierasz piwko i w milczeniu się delektujesz. Dyskusja do ucięcia.

Ona sobie sama w głowie stworzy z tego całą gamę emocji.

  • Like 10
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, RabarbaR napisał(a):

Łoo Panie.

Po prostu "bierzesz ją za kudły" i robisz swoje.

Teraz w ciąży to w ogóle tam będzie u niej etap megaaa chcicy zapewne.

(Drugi trymestr?)

Przy pierwszej ciąży jakiejś mega chcicy nie było, a trzeba zauważyć że wtedy nie mieliśmy jeszcze jednego bąbelka na głowie. 

A tak swoją drogą, brzuch ciążowy działa na mnie raczej aseksualnie...trochę dziwne uczucie wchodzić w kobiete która w brzuchu ma dziecko. 

 

3m się i również miłego weekendu.

 

Czekam oczywiście na sugestie innych użytkowników.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oboje jesteście młodzi-28 lat i 2 dziecko. Teraz standardem jest poźniejsze rodzicielstwo.

Żonka utkwiła w domu- 2 dziecko to raczej nie wróżę poprawy na plus a dociśnięcie śruby.

Jak masz dobrą pracę, to na Tobie skupi się całość utrzymania.

Sex w trakcie ciąży- ja bym spasował. Kobieta ma burzę hormonów i pewnie szybko się to nie skończy.

Raczej zapomnij o tej sferze, chyba, że tylko szybkie zaspokojenie.

Tutaj to raczej zrozumiałe.

Musisz skupić się na sobie-treningi, rozwój-aby mieć tę sferę komortu dla siebie.

Póki co nie naciskaj na kobietę, bo to czkawką się odbije. Raczej rozmowy i umiejętne tłumaczenie.

Żona ma skończone studia, jaka praca? 

Bo jeśli bedzie 2 bobo to się może pogłębić nic nierobienie jak nie ma sama chęci inwestowania np. w swoją fizyczność- to świadczy o lenistwie.

 W PL to popularny schemat.

To młoda kobieta a jak się zapuszcza to w pewnym momencie obudzisz się obok małego wieloryba a nie małej syrenki.

 

Edytowane przez Dirty Dozen
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie dobrze gościu. Masz jakieś minimalne błędy do korekcji. 

 

Dzięki Bogu, że masz aktywność sportową która podnosi twoja atrakcyjność. 

Wycofaliscie się z życia społecznego i nie masz jak pokazać tzw dowodu społecznego, więc tracisz na atrakcyjności w oczach pani. Jej dokładnie o to chodzi. Ona chce czuć że ma atrakcyjnego, porządnego przez inne faceta. 

 

Gdybyś tylko zorganizował spotkanie "ze znajomymi" na którym mogłaby poczuć oddech konkurencji, to zaraz by jej wróciła ochota 😂 tak to jest w tym życiu. Gadzi móżdżek.

 

@bzgqdn rozpisał to idealnie.

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Dirty Dozen napisał(a):

Żona ma skończone studia, jaka praca? 

Bo jeśli bedzie 2 bobo to się może pogłębić nic nierobienie jak nie ma sama chęci inwestowania np. w swoją fizyczność- to świadczy o lenistwie.

 W PL to popularny schemat.

To młoda kobieta a jak się zapuszcza to w pewnym momencie obudzisz się obok małego wieloryba a nie małej syrenki.

 

Mgr inż, pracuje w firmie farmaceutycznej. Dobrze zarabia, praca sie jej podoba. Mowi że dopóki może, to będzie normalnie chodziła do biura. Jak już brzuch zacznie byc uciążliwy to chce pracować zdalnie. Na zwolnienie chce iść max miesiąc przed terminem. Przed pierwszą ciążą też tam pracowała, ale w innym dziale. 

No wlaśnie obawy mam wokół seksu i jej dbania o siebie- czym mnie uraczy po drugiej ciąży...

Licze na to, że jeżeli ja poprawie swoją sytuacje fizyczną i zawodową (rozwoj pasji do konkret poziomu), to żona trochę się ogarnie i zacznie się starać- seks i jej dbanie o siebie wroci do normy, zacznie okazywac mi wieksze zainteresowanie..

3 minuty temu, UncleSam napisał(a):

Wycofaliscie się z życia społecznego i nie masz jak pokazać tzw dowodu społecznego, więc tracisz na atrakcyjności w oczach pani. Jej dokładnie o to chodzi. Ona chce czuć że ma atrakcyjnego, porządnego przez inne faceta. 

 

Gdybyś tylko zorganizował spotkanie "ze znajomymi" na którym mogłaby poczuć oddech konkurencji, to zaraz by jej wróciła ochota 😂 tak to jest w tym życiu. Gadzi móżdżek.

 

No właśnie, znajomi... mam aktualnie tylko jednego. I na tym koniec. Żona nawet nie ma być o kogo zazdrosna, bo wychodzę tylko do pracy i na treningi. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

 

Co więc powinienem zrobić aby odzyskać choć połowę dawnej kobiety?..

Dwa zasadnicze pytania. Dlaczego to Ty masz coś robić, byś Ty odzyskiwał dawną kobietę? Druga rzecz: nic nie da się zrobić, żeby kogoś zmienić, jeśli ta osoba sama nie będzie wykazywała chęci do zmian.

 

Bo założymy, że jakimiś insynuacjami, czy nawet pretensjami, a nawet groźbami coś na chwilę uzyskasz, a może i na dłużej, jaką będziesz miał z tego satysfkację, że przymuszasz partnerkę do bycia taką a taką?

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Redbad napisał(a):

Dwa zasadnicze pytania. Dlaczego to Ty masz coś robić, byś Ty odzyskiwał dawną kobietę? Druga rzecz: nic nie da się zrobić, żeby kogoś zmienić, jeśli ta osoba sama nie będzie wykazywała chęci do zmian.

 

Bo założymy, że jakimiś insynuacjami, czy nawet pretensjami, a nawet groźbami coś na chwilę uzyskasz, a może i na dłużej, jaką będziesz miał z tego satysfkację, że przymuszasz partnerkę do bycia taką a taką?

Moze źle się zrozumieliśmy. Zmuszać jej nie będę... ale co mogę zrobić, aby sama zechciała wrócić do dawnej siebie w stosunku do mnie? Jak ją przekonać że warto się starać dla drugiej osoby.

Edytowane przez MłodyStaryDziad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Moze źle się zrozumieliśmy. Zmuszać jej nie będę... ale co mogę zrobić, aby sama zechciała wrócić do dawnej siebie w stosunku do mnie? Jak ją przekonać że warto się starać dla drugiej osoby.

To jest najtrudniejsza sztuka czy to w relacji uczuciowej czy nawet przyjacielskiej. Niestety moim zdaniem niewiele się da zrobić, gdyż same próby naprawiania relacji za obie osoby to już wywołuje pewien dysonans, a jak jeszcze widzisz, że to niewiele pomaga, to sam pisałeś, że czujesz się zdemotywowany totalnie. Właśnie dlatego związki się rozpadają. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dirty Dozen napisał(a):

Oboje jesteście młodzi-28 lat i 2 dziecko. Teraz standardem jest poźniejsze rodzicielstwo.

Tak jest lepiej,  bezpieczniej, zdrowiej. Niestety jest jak piszesz dzisiejsze standardy nie pomagają - jej koleżanki jeszcze balują, a ona zmienia pieluchy, potem bedzie odwrotnie, oni mając większe dzieci będą chcieli balować, a znajomi będą w pieluchach.

 

Godzinę temu, Dirty Dozen napisał(a):

Sex w trakcie ciąży- ja bym spasował. Kobieta ma burzę hormonów i pewnie szybko się to nie skończy.

Mam w tym względzie zupełnie inne doświadczenie. Seks jest bezpieczny do samego końca. Również że względu na brzuch można poszukać nowych pozycji.

 

Po drugiej ciąży wcale nie musi być gorzej, u mnie było lepiej. Coś to młode tam naprzestawiało w hormonach.

 

26 minut temu, Redbad napisał(a):

Dwa zasadnicze pytania. Dlaczego to Ty masz coś robić, byś Ty odzyskiwał dawną kobietę? Druga rzecz: nic nie da się zrobić, żeby kogoś zmienić, jeśli ta osoba sama nie będzie wykazywała chęci do zmian.

Sam przyznał że się zaniedbał. Jedyne co musi robić to zająć się sobą, dla siebie (i dzieci), a nie dla niej. Jeśli on stanie na nogi i naprostuje swoją ramę, to Pani sama też się ogarnie, bo będzie chciała go utrzymać. 

Ona teraz czuje, że ma ciapaciaka i że nie musi się starać.

 

22 minuty temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Jak ją przekonać że warto się starać dla drugiej osoby.

Nie przekonasz, sama musi do tego dojrzeć. Ty musisz zacząć jej uciekać ze swoim SMV, wtedy ona ma dwa wyjścia:

- bardzo dobre - zacząć się starać  i podciągnąć swoje smv 

- bardzo złe - zacząć cię ściągać w dół (misiu nie idź dziś na siłkę,  zostań ze mną, zjedz batonika...)

 

17 minut temu, Redbad napisał(a):

gdyż same próby naprawiania relacji

Relecja to coś ci się stworzyło w pewnych określonych warunkach.

Nie ma sensu naprawiać relacji, bo ona się zmienia z czasem tak jak i my się zmieniamy.

Trzeba tylko utrzymać taki stosunek do siebie jaki był na początku, wtedy gdy uznała go za odpowiedniego na partnera i ojca dzieci i vice-versa on uznał ją.

W relacji zawsze ktoś jest słabszy, a ktoś silniejszy. Oboje w związku powinni dbać o utrzymanie swojej pozycji, bo potem są dwa scenariusze:

1. osoba słabsza (ona lub on) po ślubie przestaję się starać i się zapuszcza - wtedy ten drugi odcina pępowinę i nara

2. osoba silniejsza się zapuszcza (z różnych względów), a ta słabsza wraz z nią, lub przeciwnie czuje się nagle silna, ale to jest złudne bo to nie rola dla tej osoby.

 

Dlatego ona go opieprza i mówi że zdziadział, ona naturalnie dobrze się czuje na pozycji słabszej, ale musi czuć że on wciąż jest tym silniejszym, tym oparciem. 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapisz się na jakieś zawody w tym sporcie, to będziesz miał namacalny cel. Zadbaj o to żeby mieć znajomych. Pójdziesz w górę. 

 

Drugie dziecko życia Wam nie ułatwi. Ilość wolnego czasu się skurczy. Może jakaś pomoc rodziny? 

 

Z tego co wybrzmiewa, to skupienie się na dziecku w przypadku małżonki jest typowe. Ogarniając pracę i dziecko na siłownię może nie mieć siły. Jak dzielicie się obowiązkami dnia codziennego? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdolę... to forum schodzi na psy...

 

Co Wy mu radzicie?

 

- rozmawiać z kobietą?

- wykonywać jej obowiązki domowe?

 

Co kurwa jeszcze?

 

Jakbym od samicy usłyszał zamiast rzucenia się na mnie "chcesz coś"... to byłby dla mnie policzek...

 

A ten "przytakuje"... 

 

Płacze po ukochanej babci w wieku lat 28? Czyli wielka więź z nestorką rodu. Pewnie czuła i opiekuńcza. 

Dlaczego babcia czuła i opiekuńcza? Bo matka w domu pewnie surowa a ojciec wycofany? Brak męskiego wzorca patriarchalnego w domu?

 

Życie dorosłe "dogoniło" i wpadł w nerwicę, bo nie radzi sobie z podejmowaniem decyzji, obowiązkami, które sam sobie nałożył na głowę ... A nałożył, bo pewnie matka tak go wychowała, że nigdy nie jest dość dobrze. Może być lepiej... I teraz tak skonstruowany mindset powoduje, że życie mężczyzny go przytłacza... stąd stany depresyjne.

 

Kobieta stawiana na piedestale... Próba nadążenia za jej oczekiwaniami i doba robi się za krótka... chłop nie wyrabia...

A jak baba poczuje "zew" to bedzie ssac dla zasady, podnosic poprzeczke... BO MOZE!!! Bo czeka az facet walnie piescia w stol i powie KURWA DOSC!!! A ten potulnie probuje dalej spelniac jej zachcianki.

 

Wiesz kiedy żona, po setkach rozmów wzięła się za siebie? Jak bez słowa zacząłem wychodzić z domu za swoimi sprawami. Jak poczuła zagrożenie.

Tyle warte są rozmowy z kobietą na poziomie logicznym...

Edytowane przez Miszka
  • Like 10
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, bzgqdn napisał(a):

Sam przyznał że się zaniedbał. Jedyne co musi robić to zająć się sobą, dla siebie (i dzieci), a nie dla niej. Jeśli on stanie na nogi i naprostuje swoją ramę, to Pani sama też się ogarnie, bo będzie chciała go utrzymać. 

Ona teraz czuje, że ma ciapaciaka i że nie musi się starać

Tu też niekoniecznie. I na tym forum były historie gdzie faceci pytali co jest nie tak w mojej relacji, że dbam, staram się, trzymam formę, zapewniam atrakcje i kobieta ma wyjebane. Trzeba i taka wersję przyjąć. Dojrzałość życiowa to stan w którym pewne rzeczy akceptujesz, już nie walczysz, odpuszczasz i żyjesz w zgodzie z sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, UncleSam napisał(a):

Będzie dobrze gościu. Masz jakieś minimalne błędy do korekcji. 

Też jestem tego zdania. Od realnego kryzysu małżeńskiego dzieli autora wiele :)

 

Mądrzyć się nie zamierzam, bo przedmówcy (jak i sam autor) powiedzieli już resztę. @MłodyStaryDziad.

 

 

Edytowane przez Obliteraror
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Atanda napisał(a):

Zapisz się na jakieś zawody w tym sporcie, to będziesz miał namacalny cel. Zadbaj o to żeby mieć znajomych. Pójdziesz w górę. 

 

Drugie dziecko życia Wam nie ułatwi. Ilość wolnego czasu się skurczy. Może jakaś pomoc rodziny? 

 

Z tego co wybrzmiewa, to skupienie się na dziecku w przypadku małżonki jest typowe. Ogarniając pracę i dziecko na siłownię może nie mieć siły. Jak dzielicie się obowiązkami dnia codziennego? 

Próbowałem kiedyś z zawodami. To przezmoją głowe było tragicznie...

Dziadkowie pomagają- zajmują się małą jak jesteśmy w pracy, bo dopiero od września pójdzie do przedszkola.

Obowiązki:

-żona zawozi małą rano do dziadków przed pracą, ja małą odbieram po pracy

-żona gotuje obiady (przyznam się że ja nienawidze gotować..), reszte posiłków każdy robi sobie sam we własnym zakresie.

-żona robi głownie mniejsze zakupy jak czegoś akurat zabraknie, ja robie duże zakupy w markecie na cały tydzień

-żona zmywa podlogi i wyciera meble, ja odkurzam bo żona mi już odkurzaczem porysowala panele po remoncie pokoju 🙃 więc stwierdziłem że nigdy wiecej...

 

To co moge sobie zażucić, to fakt (o czym pisałem) że prawie nigdzie nie wychodze z dzieckiem...tak bardzo kocham natykać się na innych ludzi. W dodatku nasza corka zagaduje doslownie do KAŻDEGO..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

ona zmywa podlogi i wyciera meble, ja odkurzam bo żona mi już odkurzaczem porysowala panele po remoncie pokoju 🙃 więc stwierdziłem że nigdy wiecej...

Wyczuwam w koledze perfekcjonizm... 

 

Male dziecko w domu (3 lata) za chwilkę drugie... balagan i nieporzadek to cos wrecz naturalnego... Mozna albo spalac kilokalorie na bieganiu i sprzataniu za dzieckiem... albo olac i poczuc ulge.

 

A skoro skala problemu, to "zona odkurzaczem panele porysowala"... Chlopie... chata sie od tego nie zawali... ta podloga za kilka lat bedzie do wymiany, jak dzieciak po niej przeczolga wszystko co bedzie mial w rekach (chrupki, czekolade, cokolwiek)...

 

Po prostu zrobisz remont... zamiast teraz trzasc sie nad kazda ryska...

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.