Skocz do zawartości

Osiadłem... żona zobojętniała- co robić?


Rekomendowane odpowiedzi

Chłopie zacznij działać i widzieć pozytywnie. Zrób użytek z dobrej energii, którą tu dostałeś. Oczywiście o ile chcesz zmian. A nie tkwienia w sytuacji zastanej.

 

Nie odpowiedziałeś, co z córką. Dlaczego nie klei się Tobie spędzanie czasu z Nią. Co chcesz z tym zrobić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Zastanawiam się też, czy nie zaproponować żonie układu- w domu ograniczamy media społecznosciowe do całkowitego minimum. Wtedy odciagne ją troche od tego zasranego facebooka z samymi ciążami/dzieciakami/madkami

Nie! Jak jej pokażesz, że Ci to przeszkadza/drażni to może wysłucha, ale prędzej czy później odwróci to przeciw tobie. Jak z dzieckiem, nie rozmawiaj tylko dawaj przykład i sam nie korzystaj, rób rzeczy konstruktywne gdy ona siedzi na necie - niech jej będzie głupio ale samoistnie.

 

1 godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

jak będziemy sobie radzić, czy będzie nam starczało czasu na wszystko

Daliście radę z pierwszym, a z drugim jest łatwiej.  Macie doświadczenie,  opanowanie,  pewnie jakieś ciuchy itd. 

 

1 godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Nie jest mi lekko powiem Wam...wszystko przez moją głowę.

Tak!

Masz własny czajnik do poukładania, jak to Ci się uda to wróci męska energia, a z nią żona też wróci ma właściwy tor.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, bzgqdn napisał(a):

Nie! Jak jej pokażesz, że Ci to przeszkadza/drażni to może wysłucha, ale prędzej czy później odwróci to przeciw tobie. Jak z dzieckiem, nie rozmawiaj tylko dawaj przykład i sam nie korzystaj, rób rzeczy konstruktywne gdy ona siedzi na necie - niech jej będzie głupio ale samoistnie.

 

Daliście radę z pierwszym, a z drugim jest łatwiej.  Macie doświadczenie,  opanowanie,  pewnie jakieś ciuchy itd. 

 

Tak!

Masz własny czajnik do poukładania, jak to Ci się uda to wróci męska energia, a z nią żona też wróci ma właściwy tor.

 

 

Wiesz co mi przyszło do głowy? Jak ona ma jeszcze czas przy opiece nad dzieckiem do siedzenia na FB to ani ona, kurwa zmęczona, ani obowiązków za wiele. 

 

Dodałbym jedno. NIE DA SIĘ zjeść ciastko i MIEĆ ciastko. Jak się ma małe dzieci, to się NIE MA CZASU na wszystko to, na co się miało czas, kiedy jeszcze dziecka nie było. Zmieniają się priorytety i kolejność priorytetów. Po prostu.

 

Więc myślenie autora... o Boże jak sobie poradzimy sprowadziłbym do tego.

 

Rocznie w tym kraju rodzi się 300 tys dzieci. Czy wszyscy Ci ludzie, którym dzieci się rodzą są półbogami? Lepszymi niż nasz autor? No do cholery jasnej NIE! Każdy z tych ludzi JAKOŚ sobie radzi. Wystarczy pomyśleć banalnie... skoro oni sobie radzą, to ja też MOGĘ... tylko w tym momencie jeszcze nie wiem JAK... ale jak uproszczę sprawy, to znajdę rozwiązanie.

 

Prawdopodobnie autor myśli, że mając dziecko, które w ciągu dnia wymaga mnóstwo czasu i opieki, innym ludziom niż on... w cudowny sposób czasoprzestrzeń się ugina i samo się układa.

 

Nie... po prostu ludzie robią tak, żeby ograniczyć aktywność tam, gdzie czasu nie wystarcza a przenoszą ją tam, gdzie musi być. Robią co trzeba... zamiast robić WSZYSTKO co by chcieli/co robili wcześniej.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.08.2023 o 17:03, MłodyStaryDziad napisał(a):

Jak zachowywać się w sytuacji kiedy to ja mam ochote zainicjować? Czy może nie inicjować wgl?

 

Zadaje dużo pytań jak widzę..mam nadziej że nie za dużo.

Dużo pytań ZERO poprawnych odpowiedzi.

Jej zachowanie to pierwotny algorytm.

Nie zmienialny.....nie naprawialny. 

Ale ma luki w pętlach.

Gdybyś popytał OBCYCH kobiet to one nigdy tak nie ROBIĄ!

Jasne.  :)

Generalnie jest to TEST.

CZY dalej jesteś tym który ją uwiódł czy już powinna intensywnie szukać nowego DOSTARCZYCIELA???

TU nie ma żadnej magii.

TERAZ skoro ona NIBY nie chce....brak przeciwwskazań medycznych to sprawdza DŁUGOŚĆ SMYCZY.

.....na ile już jesteś jej uległy/przywiązany.

MOŻESZ żucać się jak pitbul i przegryźć smycz lecz to się zawsze kończy POGROMEM RODZINY.

 

ROZWIĄZANIE jest proste.

Ten mechanizm to czyste przeciąganie liny....ona ma za sobą drużynę Pana państwo i sociał.

Ty kody BIOSU jej oprogramowania.

....jeżeli ona ciągnie za linę to są dwie możliwości aby wygrać.

1 ciągniesz silniej i cały bałagan idzie na twoją stronę.....obecnie ciężko.

2 w ogule nie podchodzisz do szarpaniny. OBOJĘTNOŚĆ.....to potężny sprzymierzenieć.

.....po krótkim czasie pani złapie, że się jej wysmykujesz....pojawi się zazdrość, nie pewność itd.

.....potęga ciemnej strony mocy.

💩

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Miszka napisał(a):

Wiesz co mi przyszło do głowy? Jak ona ma jeszcze czas przy opiece nad dzieckiem do siedzenia na FB to ani ona, kurwa zmęczona, ani obowiązków za wiele. 

To jest temat na osobną dyskusję. 

 

Co ma usłyszeć mąż? (treść przekazu w domyśle)

1. zrobiłam śniadanie (kanapki, sałatka, świeże warzywa z ogródka zebrałam), 1h

2. zrobiłam pranie (nad rzekę poszłam, w zimnej wodzie tarałam, potem, krochmal i prasowanie) 3h

3. posprzatałam (miotła, szmata, pastowanie podłogi i szereg innych powierzchni) 2h

4. zajmowałam się dzieckiem 3h

5. Zrobiłam zakupy (jak wielbłąd szłam)

JESTEM ZMECZONA to było 9h pracy

 

A realia są takie:

1. Zagrzane parówki  / mleko i płatki 15min

2. Klik pralka 2h luzu, potem powiesić 15min, prasować nie trzeba

3. Zebrane większe rzeczy z widoku i włączyć rumbę niech odkurzy i zmopuje 15min

4. Włączyłam mu bajki 0min

5. Zakupy przywieźli pod drzwi 5min

W międzyczasie Facebook 1h, pudełek 1h, serial 2h, telefon do psiapsi 1h

 

Po takim dniu Pani jest znudzona a nie zmęczona, pan ma zabawiać teraz.

 

  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Miszka napisał(a):

Wiesz co mi przyszło do głowy? Jak ona ma jeszcze czas przy opiece nad dzieckiem do siedzenia na FB to ani ona, kurwa zmęczona, ani obowiązków za wiele. 

Byłem w takiej relacji. Tzn. ex przedstawiała swoje codzienne obowiązki jako coś niezwykle czasochłonnego i ciężkiego. Długo jej nawet wierzyłem, ale w pewnym momencie postanowiłem sprawdzić. I tak mi wyszło, że - w zależności od dnia - w mieszkaniu było pracy na 2-3h dziennie. Wielu rzeczy nie robisz codziennie, lecz co drugi, trzeci. Do tego sporo sprzętów, które robią same, a zadaniem jest coś włożyć/opróżnić. To zwyczajny mit.

 

Nauczyłem się wtedy jednego - im bardziej ktoś narzeka, tym mniej jest w tym prawdy (a więcej emocji). Tak samo im bardziej ludzie się chwalą swoimi wspólnymi fotami, tym gorzej musi być wewnątrz relacji. W myśl tego, że jak jest dobrze to nie musisz innych o tym przekonywać. To po prostu widać i czuć. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Atanda napisał(a):

Nie odpowiedziałeś, co z córką. Dlaczego nie klei się Tobie spędzanie czasu z Nią. Co chcesz z tym zrobić. 

Córka miała niecałe półtora roku, jak dostałem pierwszego ataku paniki. Nie bylem wtedy w stanie funkcjonować, nawet wyjście do fryzjera powodowało u mnie początki ataku.  Byłem wtedy pół roku w domu na zwolnieniu. Siedziałem z dzieckiem całymi dniami. Wtedy- jako 1,5 roczne dziecko- była bardzo spokojna. Później zaczęło sie z nią coś dziać. Aktualnie jesteśmy z żoną pewni że jest nadpobudliwa. Zaczepia wszystkich na ulicy. Nie patrzy na wiek. Niektóre dzieciaki na placach zabaw przed nią uciekają bo tak je osacza. Przy mojej naturze jest to strasznie niekomfortowe..kiedy ide ulicą, to chciałbym obok innych ludzi po prostu przejść. Przy córce nie da rady- do każdego podchodzi, pyta o imie, opowiada cały swój dzień, czasami opowiada rzeczy które nie koniecznie powinna mówić obcym. Nie potrafi iść z nami spokojnie za rękę jak wiekszość dzieci- wszedzie biega, wszedzie wchodzi, ludzie sie patrzą..Nie da sie jej opanować. Ja po prostu nerwowo wysiadam. W domu nie potrafi się niczym zająć dłużej jak 2min. 

Przykładowo chce żebym przeczytał jej książke. No to zaczynam jej czytać- a ona po minucie już zaczyna być zainteresowana czym innnym.  

,,Tata daj [tą konkretną] zabawke" - daje.

Po 2 minutach- ,,tata a daj teraz to". No to daje.

Za 2 min znowu ,,tata włacz mi bajeczke" ...

 

Naprawde chcialbym żeby córka mnie miała, żeby jej nie brakowało taty, ale nie mam cierpliwości. Siedzenie w domu z żoną i córką męczy mnie psychicznie, nie raz bardziej niż jakaś praca umysłowa. Jestem przez to nerwowy.

11 godzin temu, Miszka napisał(a):

 

 

Wiesz co mi przyszło do głowy? Jak ona ma jeszcze czas przy opiece nad dzieckiem do siedzenia na FB to ani ona, kurwa zmęczona, ani obowiązków za wiele. 

 

@Alex76 @bzgqdn

Tylko wiecie, żona pracuje normalnie. Nie siedzi w domu całymi dniami. Zaraz po macierzynskim wrociła do roboty. Nie mogę powiedzieć że się leni.  W tej kwestii mam jedynie zastrzezenia do tego ile czasu spędza na fb/tik toku i jakie treści tam konsumuje- bo później nie umie gadać o niczym innym jak dziecioki/ciąże/madki i ew. praca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.08.2023 o 00:06, MłodyStaryDziad napisał(a):

Jak zacznę jakiś swój temat który odbiega od jej, to jest zainteresowana przez 2 min po czym zmienia temat na w/w, przegląda telefon lub zaczyna robić coś innego.

Kojarzy Ci się to z czymś?

 

40 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Przykładowo chce żebym przeczytał jej książke. No to zaczynam jej czytać- a ona po minucie już zaczyna być zainteresowana czym innnym.  

,,Tata daj [tą konkretną] zabawke" - daje.

Po 2 minutach- ,,tata a daj teraz to". No to daje.

Za 2 min znowu ,,tata włacz mi bajeczke" ...

 

Dziecko uczy się od rodziców. Poprzez naśladownictwo. 

 

Po sąsiedzku mieszka relatywnie młoda babcia. Babka koło 50-tki. 

Córka regularnie przyprowadza w wakacje do niej swoją córeczkę. Ta już zaczęła mówić. Na oko 2,5 roku.

 

Ogólnie "babcię" od 10 lat oceniałem na oko, jako rozwydrzoną krzykaczkę.

Dużo by o niej mówić. Chrapliwy, nieprzyjemny głos, głośno mówi, jest taka niemiła w obyciu... Sporo alkoholu w domu, awantury z partnerem, no "było ją słychać"... Jeszcze niedawno dało się regularnie słyszeć ryki i żężenia zarzynanej świni w akcie seksualnym... Dosłownie.

 

I teraz co istotne. Co kilkanaście minut słyszę zza ściany jej głos i płacz dziecka... ale to jest takie DARCIE SIĘ, jakby dziecko ktoś pasem okładał.

Babcia na zmiane nadskakuje nad nią, niunia i cmoka, "ciu ciu ciu..." , a po chwili drze się na nią... Jak ta zaczyna płakać z jakiegoś powodu, to babcia na początku jak wystraszona... "A zajmij sie, a ciu ciu ciu..." a po chwili... "No i czego sie kurwa drzesz..."

 

Jak się pojawia "zięciu" czyli ojciec dziecka to dziecko jest spokojne. On z nią spokojnie rozmawia, dziecko przy nim też jest spokojne. Rozmawiają sobie, śmieją się, on ją zagaduje. Na spacerze na placu zabaw, który jest pod oknem dziecko nie to samo... Tatusiu... o kwiatek. Tatusiu... a tu pciółka... 

 

Dziecko jest reaktywne.

 

Jak Twoja pańcia non stop w telefonie, to co widzi dziecko? Telefon, samo pewnie w telefonie przy matce siedzi, non stop bajeczki... Nie umie się skupić, bo na pierwszą oznakę zainteresowania dziecka matka pewnie je wysyła do zajęć. Telefon, telewizor, masz się pobaw.

 

I dziecko jest przebodźcowane. 

 

Wracając do tematu Ty-Ona. Jeśli rodzice są po rozwodzie to już nie jest tak "normalnie". Stan podwyższonego ryzyka. DefCon 3.

Edytowane przez Miszka
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dobrze że jest rezolutna, bedzie miała łatwiej w zyciu i nie należy tego tłamsić, z wiekiem i socjalizacją (przedszkole) to samo troszkę  się uspokoi. Natomiast można trochę wyciszyć poprzez adaptację otoczenia:

- ograniczyć bodźce, bajki, telefon, tablet itd. do zera - zamienić na  książki/klocki/układanki

- obciąć do zera cukry proste, czekoladę, kubusie, soczki, jogurty itd., to dziecku nie jest potrzebne do rozwoju.

 

Jak moje dzieci wracały od babci to potrzebowały że 3 dni żeby zejść z haju cukrowego, bo u babci mimo zakazów było wszystko. "co dziecku zabraniasz", "u babci ma być słodko" itd.

 

Takiemu dziecku wiele nie trzeba. Wskakuj w auto z córką i weź ją za miasto, na jakąś łąkę z dala od ludzi. Zróbcie sobie piknik, poobserwujcie pracujące mrówki itp.

Zaobserwuj czy się trochę wyciszy gdy nie będzie dookoła szumu miasta, kolorowych reklam i innych rozpraszaczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.08.2023 o 00:06, MłodyStaryDziad napisał(a):

Czy powinienem odzyskać dawnego siebie? Powinienem skupić się na rozwoju swojej pasji, ćwiczyć na siłowni, zadbać dobrze o siebie? Zacząć mniej zabiegać i zwracać uwage na to, co mi w niej nie pasuje, a skupić się właśnie na sobie?

A wtedy żona zobaczy że staje się wartościowym samcem nie tylko dla niej, ale również dla innych samic- co wzbudzi u niej zazdrość i chęć utrzymania mnie przy sobie, czyli powrót ,,profitów" wynikających ze związku z kobietą, której zależy na samcu. Mówiąc profity mam na myśli jej zainteresowanie,  dobry seks, dbanie o siebie i tym samym robienie czegoś razem w pełnym zaangażowaniu (oczywiście po ciąży, nie teraz).

Co myślicie? Proszę o podpowiedzi.. nie chcę męczyć się w niesatysfakcjonującym związku, nie chcę męczyć żony swoim ,,zrezygnowaniem" i chcę wreszcie stanąć na nogi...

przede wszystkim już jesteś stracony, bo w twojej głowie jest myśl "co ja mam zrobić dla niej, żeby ona mnie lepiej odbierala"

Jak staniesz się takim facetem, jakiego ona chce, to ona wtedy powie "zmieniłeś się, to już nie jest to samo"

Stawanie się "wartościowym samcem dla niej" - to pułapka.

To jest jeden wielki shit test, który obalasz. Jeżeli zrobisz to czego żona oczekuje to go po prostu nie zdasz, ona wtedy zobaczy w tobie słabość i straci resztki szacunku. Kobiety nie chcą faceta uległego, któremu wystarczy powiedzieć parę słów, a on biegnie jak pies i spełnia zachcianki.

Ludzie się zmieniają. Miałeś jakieś pasje w wieku 18 lat, a teraz masz 28 lat. Przybyło ci 10 lat doświadczenia. Nie sądzisz, że plany mogły a nawet powinny ulec zmianie? Jesteś inną osobą, ten 18-letni gówniarz to nie ty.

Więc zastanów się czego ty chcesz - TY, nie żona. A potem zacznij to robić. Nie szukaj sposobu na przypodobanie się jej działaniem. Skup się na tym, aby tobie było dobrze. Idź za głosem serca i patrz na siebie. Bo tak to spełniając zachcianki żony - nigdy nie będziesz szczęśliwy, bo to nie jest spójne z tobą

Edytowane przez Zbychu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, po przebytej terapii mogę wam powiedzieć, że jesteście w bardzo dużym błędzie, nikt nie ma prawa zrzucać za siebie odpowiedzialności za co kolwiek. Osoba, która tak robi jest zwyczajnie człowiekiem nie odpowiedzialnym. Za wszelką cenę nigdy nie dajcie na siebie zrzucać odpowiedzialności za dorosła kobiete. Należy robić tak, a wręcz zmuszać je, aby ponosiły konsekwencje własnych decyzji. Jeśli nie chcą, zlać jak się da, nie dawać atencji itp. prędzej czy później niewiasta będzie musiała skorzystać z pomocy psychologów i zajać się pracą nad sobą. Nie róbcie z siebie frajerów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.08.2023 o 12:14, MłodyStaryDziad napisał(a):

Moze źle się zrozumieliśmy. Zmuszać jej nie będę... ale co mogę zrobić, aby sama zechciała wrócić do dawnej siebie w stosunku do mnie? Jak ją przekonać że warto się starać dla drugiej osoby.

Twojej zonie potrzebna jest terapia. Yam wszystko tlumacza, ogolnie na forum jest duzo falszywych przekonan i panowie za wszelka cene mysla, ze jak sie dostosuja do zaburzen psychicznych to cos to zmieni. Jedyne co sie zmieni to zaczniecie sie zachowywac jak chorzy psychicznie i falszywie myslec, ze wszystko jest w porzadku. Kobiety maja bardzo duze problemy ze soba a wasze podejscie, ktore tylko podkreca narcyzm w paniach jeszcze pogarsza sprawe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie..obawiam się, że jak sam nie powiem żonie ,,słuchaj, od dzisiaj ograniczamy media społecznościowe/ przeglądanie telefonu w domu do minimum", to ona na to nie wpadnie. 

Ja przykładowo oduczyłem się brać telefon do ręki od rana. Do roboty chodzę na 6.00, wstaję 4.50. Do godziny 8.00-9.00 ni chu nie odpalam żadnych fejsbuków, youtubow itp. Jedyna moja interakcja z telefonem, to wyłączenie budzika.

Żona jak rano wstanie, to często odpala fejsunia juz na porannej toalecie. 

Godzinę temu, bzgqdn napisał(a):

To dobrze że jest rezolutna, bedzie miała łatwiej w zyciu i nie należy tego tłamsić, z wiekiem i socjalizacją (przedszkole) to samo troszkę  się uspokoi. Natomiast można trochę wyciszyć poprzez adaptację otoczenia:

- ograniczyć bodźce, bajki, telefon, tablet itd. do zera - zamienić na  książki/klocki/układanki

- obciąć do zera cukry proste, czekoladę, kubusie, soczki, jogurty itd., to dziecku nie jest potrzebne do rozwoju.

 

Jak moje dzieci wracały od babci to potrzebowały że 3 dni żeby zejść z haju cukrowego, bo u babci mimo zakazów było wszystko. "co dziecku zabraniasz", "u babci ma być słodko" itd.

 

Takiemu dziecku wiele nie trzeba. Wskakuj w auto z córką i weź ją za miasto, na jakąś łąkę z dala od ludzi. Zróbcie sobie piknik, poobserwujcie pracujące mrówki itp.

Zaobserwuj czy się trochę wyciszy gdy nie będzie dookoła szumu miasta, kolorowych reklam i innych rozpraszaczy.

Gdybyś Ty wiedział jaka ostatnio była jazda..

Generlanie ja muszę napominać że wszyscy ograniczamy jedzenie słodkiego. Ja z żoną mieliśmy ćwiczyć i tym samym zdrowo sie odżywiać, no a dziecko czysto dla zdrowia miało jeść mniej słodyczy.

No ale nie idzie sie doprosić...dziadkowie non stop, a to upieczone ciasto, a to pączki, a to ciasteczka coś... żona oczywiście sie wyłamuje, i ma wielkie pretensje że jej zwracam uwage na to, że gówno jej da całe zdrowe odzywianie i cwiczenia jeżeli bedzie podjadać. Córka pasiona słodkim non stop.

Tydzien temu zrobiłem awanture, jak teściowa drugi dzień z rzędu, odsyła małą do domu z czymś z cukierni- a to ciasteczka nadziewane, a nastepny dzien pączki. 

Żona oczywiście za duzego problemu nie widzi, mimo że niby powtarza, że jest za zdrowym stylem życia- bo sama by najchetniej coś opierdzieliła.

A jeszcze pretensje ma do mnie ,,ciekawe czy inni faceci tak swoim kobietą mówią żeby nie jadły słodkiego, bo nie wydaje mi sie".

A ja sobie myśle- kurwa...gdyby nie ja, to ja sie boje pomyśleć, jak Ty byś kobieto wyglądala i jak by nam dziecko jadło.. 

Albo kiedyś ,,dla ciebie tylko cwiczenie i dieta jest najwazniejsze".

Już mi sie odechciewa trzymać nad tym kontroli..

5 minut temu, Yaazadui napisał(a):

Twojej zonie potrzebna jest terapia. Yam wszystko tlumacza, ogolnie na forum jest duzo falszywych przekonan i panowie za wszelka cene mysla, ze jak sie dostosuja do zaburzen psychicznych to cos to zmieni. Jedyne co sie zmieni to zaczniecie sie zachowywac jak chorzy psychicznie i falszywie myslec, ze wszystko jest w porzadku. Kobiety maja bardzo duze problemy ze soba a wasze podejscie, ktore tylko podkreca narcyzm w paniach jeszcze pogarsza sprawe.

Heh... w tym związku póki co, to jedynie ja bylem na terapii i brałem leki. Jak sama mi powiedziala kiedyś, zanim rozpocząłem terapie ,,ja w to nie wierze, w takie wygadywanie sie komuś obcemu. Jak to ma nibu pomóc?".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Córka pasiona słodkim non stop.

Taj przeczuwałem, klasyczny schemat.

Dzieciak dostaje tyle energii że nie jest w stanie przepalić, stąd połowa nadpobudliwości o której wspomniałeś. Ja miałem wsparcie małży i obie babcie tępiliśmy, sam nie powalczysz, bo będziesz tym złym.

Sam pomyśl co takie nawyki żywieniowe + obserwacja matki z telefonem w ręku przyniesie w przyszłości.

 

Raz jeszcze skup się na sobie. Jak wspomniał @Zbychu dla siebie, nie dla niej.

Ja dla kobiety, mimo próśb przez lata nie umiałem schudnąć, a jak zacząłem dla siebie to -15-17kg w rok poleciało. 

 

Dziecko to taka sinusoida, kilka lat patrzy w matkę/babcię (wzorzec damski),  potem zmiana i kilka w ojca/dziadka (wzorzec męski) i taka zmiana co jakiś czas. Kiedyś to dostrzeżesz, że córka przestała lub zaczęła przychodzić się przytulać i szukać uwagi, pytać o coś. 

 

Dlatego bądź sobą, dbaj o siebie,  sam odmawiaj słodyczy, "tata takich rzeczy nie je, żeby nie mieć dużego brzucha". Niech widzi, niech słyszy, to zakiełkuje.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

No ale nie idzie sie doprosić...

Ale Ty nie rozumiesz jak to skonstruować.

 

Nikt Twoich próśb nie wysłucha. Ty masz AUTORYTATYWNIE to zarządzić i wymagać. 

 

Teściowie ładują w dziecko słodycze. A w córkę to nie ładowali? Nawyk z domu się wynosi. Zatem niech Ci do głowy nie przyjdzie oczekiwać, że po tamtej stronie rodziny będziesz mógł zbudować jakikolwiek front współpracy.

 

Raczej jesteś dla nich jak Niemcy w Polsce. Okupacja. Więc będziesz miał po drugiej stronie Państwo Podziemne. AK/AL i wszyscy razem. Ty się nie denerwuj, że oni nie chcą współpracować. Ty zrozum, że bez względu na to JAKI opór z drugiej strony dostaniesz, to masz nie odpuścić. 

 

To jest element tego, co pisałem wcześniej. Druga strona ma zrozumieć, że nie odpuścisz... A to, że teraz coś powiesz i czekasz aż zostanie wykonane... To przecież Ci opisałem jak się wykonuje "po męsku" obowiązki a jak "po kobiecemu".

 

Po męsku jest "rozkaz" i "wykonanie rozkazu"... Po kobiecemu... marudzenie, bojkotowanie, foch, zaprzeczanie, wbijanie w poczucie winy. 

 

Ty masz postawić na swoim. Co generalnie w procesie doprowadzi do wojny totalnej. Łapiesz rodzinę za fraki i oczami dzikiego pokazujesz, że cokolwiek się nie wydarzy... to Ty kurwa zajebiesz a nie odpuścisz.

 

Tylko w tym momencie raczej już na taką postawę za późno.

 

Druga opcja. Robisz ten dryl dla siebie. Pokazujesz, że "nie będziesz się pasł"... I przekonujesz postawą. Ty będziesz szczupły i wysportowany i wbijasz żonę w poczucie winy...

 

"Tak tak. Jedz... będziesz jak prosię..." i rób to na spokojnie.  "To co kochanie? Ja zrzuciłem 3 kg... a Ty? O... widzę, że te pączuszki od mamusi poszły w boczki? 0,5kg w tym tygodniu? No to jesteś na dobrym kursie."

7 minut temu, bzgqdn napisał(a):

Dzieciak dostaje tyle energii że nie jest w stanie przepalić, stąd połowa nadpobudliwości

O matko... Zgoda... za dużo słodyczy i dzieciak dostaje kociokwiku...

Edytowane przez Miszka
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Miszka napisał(a):

"Tak tak. Jedz... będziesz jak prosię..." i rób to na spokojnie.  "To co kochanie? Ja zrzuciłem 3 kg... a Ty? O... widzę, że te pączuszki od mamusi poszły w boczki? 0,5kg w tym tygodniu? No to jesteś na dobrym kursie."

O matko... Zgoda... za dużo słodyczy i dzieciak dostaje kociokwiku...

Heh..ale by był dym..

Nie wiem czy czegoś nie przekręce, ale jakoś w zeszłym roku, po kolejnym ,,zwróceniu uwagi" na aspekt jej jedzenia, uraczyła mnie tekstem ,,dla ciebie liczy sie tylko moja fizyczność, ciekawe czy u każdego w związku tak jest". 

Aż mi sie przypomina golec uorkiestra ...,,gdy widze słodyce to kwicee.." 

Aa, i jeszcze kwestia rodziny- nawet mojej.

Jak jestśmy u kogoś w gosciach i są wystawione słodkości, to kazdy mojej żonie gada ,,jedz, jedz, nie patrz na niego",  ,,ty napewno byś zjadła, on jak nie chce to nie musi" albo namawianie jej jak ja nie słysze.  Podsumowując- to ja w oczach wszystkich jestem ten zły 🙃

 

I tak płynnie brniemy przez kolejne aspekty z którymi mam problem.. Pojawia się czasami myśl- po co Ci to było? A teraz pozostaje myślenie ,,kurrłaa, kiedyś to było.."

 

 

 

Edytowane przez MłodyStaryDziad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Jak jestśmy u kogoś w gosciach i są wystawione słodkości, to kazdy mojej żonie gada ,,jedz, jedz, nie patrz na niego",  ,,ty napewno byś zjadła, on jak nie chce to nie musi" albo namawianie jej jak ja nie słysze.  Podsumowując- to ja w oczach wszystkich jestem ten zły

Jak namawiająca osoba jest tęższa, to rzuć tekstem że nie chcesz żeby Twoja żona od słodyczy wyglądała jak hipopotam. Jak nie zadziała aluzja, to dopytaj kiedy ostatnio osoba pytająca widziała hipopotama. Spora szansa, że drugi raz taki tekst nie poleci. Jest też szansa, że nie będziecie zapraszani. No ale na to nie masz wpływu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

ale jakoś w zeszłym roku, po kolejnym ,,zwróceniu uwagi" na aspekt jej jedzenia, uraczyła mnie tekstem ,,dla ciebie liczy sie tylko moja fizyczność, ciekawe czy u każdego w związku tak jest". 

Próba wbicia w poczucie winy.

 

Odpowiedź niezaprzeczalna, niepodważalna. TAK. Cenimy w kobietach atrakcyjność fizyczną. Do tego stopnia, że z jej powodu jesteśmy gotowi zaakceptować spierdolenie mentalne bardziej niż brak aktrakcyjności fizycznej.

 

Bez względu na to jak to się podoba czy nie podoba kobiecie... ona też doskonale wie, że dla faceta liczy się atrakcyjność fizyczna. Tylko nie wypada jej się do tego przyznać bo to rodzi wewnętrzny strach, że jak się bardziej zapuszczę, to on może odejść... Więc to faceci są oskarżani o to, że nie kochają orek, waleni, świń i pasztetów. A w narracji wychodzą na złoli.

 

Sama radośnie przyznawała, że cieszy się na to, że będzie seksi mamuśką i żoną, bo wysportowaną. Tylko, jak to w większości wypadków z kobietami jest "JEJ SIĘ ODECHCIAŁO".

Bo to przecież wymaga wysiłku, i słodkiego sobie nie poje... 

 

A skoro jesteś zaobrączkowany, macie dzieci... to tak jakoś... nie bardzo możesz bezkarnie odejść... więc czuje się, że to Ty nie masz wyjścia.

 

W związku ZAWSZE jest górą ten, któremu mniej zależy / kto ma mniej do stracenia.

 

A co robi kobieta po wyjściu ze związku... Z ochoczą (przymusową) ale radością wskakuje na rowerek, robi makijaż, kupuje nowe ciuchy, stanik z pushup'em i doprowadza się po związku spowrotem do stanu jako takiej atrakcyjności bo DOSKONALE WIE, że bez atrakcyjności nikogo nie zainteresuje.

 

Fizyczność i dostęp do seksu... to jest to co kręci faceta. Koniec Kropka.

 

Ponownie zacytuję sam siebie.

W dniu 12.08.2023 o 13:19, Miszka napisał(a):

Wiesz kiedy żona, po setkach rozmów wzięła się za siebie? Jak bez słowa zacząłem wychodzić z domu za swoimi sprawami. Jak poczuła zagrożenie.

Tyle warte są rozmowy z kobietą na poziomie logicznym...

 

 

Ty się jej boisz...

 

Godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Heh..ale by był dym..

 

a ona urabia wszystkich wkoło, żeby trzymali jej stronę.

 

Godzinę temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Jak jestśmy u kogoś w gosciach i są wystawione słodkości, to kazdy mojej żonie gada ,,jedz, jedz, nie patrz na niego",  ,,ty napewno byś zjadła, on jak nie chce to nie musi" albo namawianie jej jak ja nie słysze.  Podsumowując- to ja w oczach wszystkich jestem ten zły 🙃

Miała czas przygotować grunt pod swoją narrację. Nastawić otoczenie wobec mojego męża, żeby to, czego ode mnie wymaga nie miało mocy sprawczej. Bo jak wszyscy staną w mojej obronie, to przecież racja jest mojsza niż Twojsza...

 

Zatem. Mówi wszystkim, że się znęcasz, że przesadzasz, że wymagasz od niej czegoś niemożliwego, że odrobina cukru nie tuczy, że... że... że...

 

Pamiętasz, że kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą?

 

Pamiętasz co wcześniej pisałem o ŚWIADOMOŚCI drugiej strony, że cokolwiek się wydarzy poprzez "dzikość Twojego wzroku" ona wie, że "zajebiesz a nie odpuścisz"?

 

Znajdź w sobie przykłady zachowań z przeszłości, przede wszystkim o konfrontowaniu się z kimkolwiek/czymkolwiek i jak to się stało, że nie odpuściłeś.

 

A potem postaraj się zrozumieć co Tobą kierowało, że nie odpuściłeś i dojść potem na płaszczyznę związku dlaczego tutaj tak nie umiesz.

Edytowane przez Miszka
  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MłodyStaryDziad napisał(a):

Wiecie..obawiam się, że jak sam nie powiem żonie ,,słuchaj, od dzisiaj ograniczamy media społecznościowe/ przeglądanie telefonu w domu do minimum", to ona na to nie wpadnie. 

Ja przykładowo oduczyłem się brać telefon do ręki od rana. Do roboty chodzę na 6.00, wstaję 4.50. Do godziny 8.00-9.00 ni chu nie odpalam żadnych fejsbuków, youtubow itp. Jedyna moja interakcja z telefonem, to wyłączenie budzika.

Żona jak rano wstanie, to często odpala fejsunia juz na porannej toalecie. 

Gdybyś Ty wiedział jaka ostatnio była jazda..

Generlanie ja muszę napominać że wszyscy ograniczamy jedzenie słodkiego. Ja z żoną mieliśmy ćwiczyć i tym samym zdrowo sie odżywiać, no a dziecko czysto dla zdrowia miało jeść mniej słodyczy.

No ale nie idzie sie doprosić...dziadkowie non stop, a to upieczone ciasto, a to pączki, a to ciasteczka coś... żona oczywiście sie wyłamuje, i ma wielkie pretensje że jej zwracam uwage na to, że gówno jej da całe zdrowe odzywianie i cwiczenia jeżeli bedzie podjadać. Córka pasiona słodkim non stop.

Tydzien temu zrobiłem awanture, jak teściowa drugi dzień z rzędu, odsyła małą do domu z czymś z cukierni- a to ciasteczka nadziewane, a nastepny dzien pączki. 

Żona oczywiście za duzego problemu nie widzi, mimo że niby powtarza, że jest za zdrowym stylem życia- bo sama by najchetniej coś opierdzieliła.

A jeszcze pretensje ma do mnie ,,ciekawe czy inni faceci tak swoim kobietą mówią żeby nie jadły słodkiego, bo nie wydaje mi sie".

A ja sobie myśle- kurwa...gdyby nie ja, to ja sie boje pomyśleć, jak Ty byś kobieto wyglądala i jak by nam dziecko jadło.. 

Albo kiedyś ,,dla ciebie tylko cwiczenie i dieta jest najwazniejsze".

Już mi sie odechciewa trzymać nad tym kontroli..

Heh... w tym związku póki co, to jedynie ja bylem na terapii i brałem leki. Jak sama mi powiedziala kiedyś, zanim rozpocząłem terapie ,,ja w to nie wierze, w takie wygadywanie sie komuś obcemu. Jak to ma nibu pomóc?".

 

No widzisz. Twoja żona już Ci powiedziała, że nie będzie nad sobą pracować. Ty chodzisz na terapię i wiele rzeczy przepracowałeś. Problemy u Ciebie się nie skończą do puki twoja żona nie przepracuje swoich problemów. Z jej zachowania wynika, że jest osoba z pogranicza ddd i z tego powodu ty masz problemy. Psychologowie twierdzą, że osoby z dda czy ddd nie powinny mieć dzieci. Dlatego też, twoja żona tak bardzo przekłada dzieci nad Ciebie co po prostu dzieciom szkodzi. Nie mają prawidłowego obrazu rodziny. Albo żona zapisze się na terapię, albo i ty i dzieci zawsze będziecie mieli problemy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.08.2023 o 15:37, MłodyStaryDziad napisał(a):

Cóż.. to mnie różni z żoną. Ona ma trochę podejście na wyjebce- wiele rzeczy w domu uszkodziła/zepsuła. Nie przejmuje się za bardzo tymi sprawami. Ja znowu dbam o to co mam. Bo to wszystko z powietrza się nie wzieło. 

Ma wyebane bo wie że Ty czuwasz nad wszystkim.

Zacznij na próbę mieć bardziej wyebane od niej.

 

 

W dniu 13.08.2023 o 10:02, MłodyStaryDziad napisał(a):

Czułem że między nimi dojdzie do jakiś plotek na mój temat. Wziąłem któregoś dnia telefon żony i znalazłem takie teksty-

jej przyjaciółeczka stwierdziła, że żona powinna mi wejść na psychike, żebym sie tak nie zachowywał. Dodała też że ,,przecież on Cie powinien na rękach nosić".

Zrobilem żonie awanture, mówiąc że kłótnie rozwiązujemy między sobą,

Zapomnij!

Każda baba rozniesie do psiapsi lub mamuni przynajmniej część tego co się dzieje w domu.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia dali Ci wiele dobrych rad i jeśli podążysz za nimi to jest spora szansa na poskładanie Twojego życia i małżeństwa w całość, wygląda na to że jeszcze nie jest za późno.

 

Przechodziłem przez podobny schemat w małżeństwie, tylko bez problemów ze sobą. Z moją ex było niemalże ctrl+C ctrl+V to o czym piszesz. 

 

Mogłem zrobić tak jak wielu pisało, sklejać to do kupy, ale wybrałem inną drogę bo zrozumiałem że to jest nigdy nie kończąca się praca, ciągła walka. Jak tylko trochę naprawisz relację to za jakiś czas panna znów coś odwali, spróbuje nowego sposobu żeby wejść Ci na łeb, koleżanki jej pomogą, znów się zacznie sabotowanie związku itp. Czy to jest wina kobiet? Chyba nawet nie, po prostu takie są i robią to często nieświadomie. 

 

Już mi się nie chciało, po kilkunastu latach małżeństwa ze wzlotami i upadkami, z dobrymi momentami i złymi, z całą moją pracą i zaangażowaniem żeby zachować balans (względnie św. spokój, normalną relację, szacunek, obopólne zaangażowanie, seks bo jest ochota a nie jako transakcja wymienna itp) zrozumiałem że to się nigdy nie skończy i olałem temat. Przeszedłem przez rozwód, płacę alimenty, a i tak uważam że ⬇️

 

To było najlepsze co mogłem dla samego siebie zrobić.

 

Teraz wiąże się z kobietami tylko do końca okresu demo, później je wymieniam. Szkoda zdrowia na cały ten shit który wnoszą do relacji gdy uznają że już mają faceta w garści. 

 

Moim priorytetem jest święty spokój, wolność, kasa na moje zachcianki, i seks, a nie dramy.

 

Już to znam, nie jestem zainteresowany. Thx, next please. 

 

*Nie radzę korzystać z moich rad, nie jest to dla każdego, nie jest to łatwe, niektórym nie mieści się w głowie że tak można i niektórzy nie są i nigdy nie będą na to gotowi bądź nie będą umieli odnaleźć się w takiej rzeczywistości. 

 

Życzę Ci powodzenia.

Edytowane przez SuperMario
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan Końcówka czasem jest trochę dramatyczna, ale to trwa chwilę i nie zawsze, w sumie to rzadziej niż częściej bo jak tylko zaczynają się jakieś dramy to udaję głupa że nie wiem co czuję, że potrzebuję odpoczynku, muszę przemyśleć pewne sprawy itp. i że przecież niczego poważnego nie obiecywałem, wygaszam kontakt, później strzelają focha, same mnie blokują na socialach i mam spokój. 

 

Mam drugie fikcyjne konto na fb, czasem zaglądam żeby zobaczyć czy żyją, większość bardzo szybko wchodzi w nowe relacje, niektóre już po roku miały dziecko, jedna po 10 miesiącach aż kalendarz przejrzałem 😅 wygląda na to że długo rozstania nie rozpamiętywały.

 

Czasem zastanawiam się czy spotkam kiedyś taką która nie wejdzie w taki tryb po okresie demo, nie mówię o tym że pewne rzeczy spowszednieją, że nacieszymy się sobą po tym pierwszym hypie, tylko czy trafi się taka która nie zacznie sprawiać że moje życie będzie gorsze z nią niż bez niej co jest dla mnie właśnie sygnałem do zakończenia relacji bo tak jak pisałem wyżej św. spokój to moje numero uno na liście tego co ważne. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2023 o 13:41, MłodyStaryDziad napisał(a):

Żona jak rano wstanie, to często odpala fejsunia juz na porannej toalecie.

W sposób werbalny nie wpłyniesz na nią. Możesz jedynie pokazać, że przeznaczasz czas w lepszy sposób - na dzieci, na własny rozwój. Przykład? Dawno temu w trasie do/z pracy zamieniłem tel. na czytnik i nagle się okazało, że można po drodze robić coś interesującego, rozwijać swoją wyobraźnię itd. Do tej pory to praktykuję.

 

Rób to dla siebie, a ona może pójdzie za tobą albo nie. Ale na pewno nie oglądaj się za siebie i nie narzekaj, że ktoś biegnie wolniej od ciebie. To nic nie da.

 

W dniu 14.08.2023 o 13:41, MłodyStaryDziad napisał(a):

No ale nie idzie sie doprosić...dziadkowie non stop, a to upieczone ciasto, a to pączki, a to ciasteczka coś... żona oczywiście sie wyłamuje, i ma wielkie pretensje że jej zwracam uwage na to, że gówno jej da całe zdrowe odzywianie i cwiczenia jeżeli bedzie podjadać. Córka pasiona słodkim non stop.

Tydzien temu zrobiłem awanture, jak teściowa drugi dzień z rzędu, odsyła małą do domu z czymś z cukierni- a to ciasteczka nadziewane, a nastepny dzien pączki. 

Powiem tak - już jesteś przegrany, bo nie czują respektu. Na niektórych działa wyłącznie siła (psychiczna lub fizyczna). Moja matka jest bardzo autorytarna i kiedyś rzuciła, że mam przychodzi bez X. Powiedziałem, że teraz z nią jestem i albo przychodzimy razem, albo wcale. Wiedziała, że nie rzucam słów na wiatr.

 

W dniu 14.08.2023 o 13:41, MłodyStaryDziad napisał(a):

Już mi sie odechciewa trzymać nad tym kontroli..

I to jest złe. Każdy ma chwilę zwątpienia. Też kiedyś popełniłem podobny błąd, ale teraz ci powiem - nie rób tego. Nie chodzi o nią, rodziców czy dzieci. Nie rób tego dla siebie, bo potem będziesz pluł sobie w brodę.

 

Generalnie za dużo w tej dyskusji jest o żonie, za mało o tobie. Skup się na tobie, odżyj, popraw swój stan psychiczny i wtedy ew. zobaczysz co się wydarzy z twoją relacją. Ale jeśli będziesz się koncentrował na tym, aby ją zmienić, zamiast siebie to na pewno dobrze na tym nie wyjdziecie.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.