Skocz do zawartości

Moja historia oraz pytanie o co chodzi?


Arghor

Rekomendowane odpowiedzi

Co się tu odwaliło.

 

Że czasem jakaś pożyczka potrzebna, bywa. Ale w Twojej sytuacji zawodowej, wzięcie kredo w banku nie powinno być problemem. Jaka pokrętna logika doprowadziła Cię do wniosku że wzięcie hajsu od ex jest dobrym pomysłem? 

 

Mam wątpliwości co do tego Twojego ogarnięcia. Praca, sylwetka, fajnie, ale w bani to samo. Za dużo teorii, za mało praktyki. Siedzisz na starych emocjonalnych śmieciach, przeżywasz, analizujesz, trawisz, i tylko się przez to nakręcasz. Pozwalasz by emocje brały górę, pod płaszczykiem racjonalizacji. Na ilu byłeś randkach od czasu rozstania z ex? Od czasu odkrycia forum? 

 

I ta kwestia jej faceta. Z tego co piszesz, laska zachowała się normalnie, Ty odszedłeś to znalazła innego. A tak to przeżywasz że spała z innym, jak jakiś zakochany dzieciak. Zero dystansu, zero jakiejś niezależności emocjonalnej. Ochy i achy.

 

Jeszcze tak sobie poprzeżywasz, popiszesz, pojęczysz przez kilka miesięcy, a potem do niej wrócisz. I skończy się tak samo. Nie tylko dlatego że ona jest ciężkim przypadkiem, ale głównie dlatego że Ty jesteś dalej nieogarnięty. Siedzisz za piecem i boostujesz statsy, zbierasz wiedzę, ale wyjść do świata się już boisz. Emocjonalnie stoisz dalej w tym samym miejscu.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tony86 napisał(a):

Co się tu odwaliło.

 

Że czasem jakaś pożyczka potrzebna, bywa. Ale w Twojej sytuacji zawodowej, wzięcie kredo w banku nie powinno być problemem. Jaka pokrętna logika doprowadziła Cię do wniosku że wzięcie hajsu od ex jest dobrym pomysłem? 

W sumie jakaś pokrętna logika poszła. Potrzebowałem bardzo szybko i wymyśliłem, że sprawdzę czy da radę. Przyznam, że mnie bardzo zaskoczyła tą zgodą.

 

Godzinę temu, tony86 napisał(a):

 

Mam wątpliwości co do tego Twojego ogarnięcia. Praca, sylwetka, fajnie, ale w bani to samo. Za dużo teorii, za mało praktyki. Siedzisz na starych emocjonalnych śmieciach, przeżywasz, analizujesz, trawisz, i tylko się przez to nakręcasz. Pozwalasz by emocje brały górę, pod płaszczykiem racjonalizacji. Na ilu byłeś randkach od czasu rozstania z ex? Od czasu odkrycia forum? 

Przez ostatnie lata wycofałem się  z życia publicznego. Cały czas siedziałem w domu i pracowałem zdalnie. Nawet ćwiczenia wykonuję w domu, a nie chodzę na siłownię.  W galerii handlowej byłem pierwszy raz w tamtym tygodniu od jakichś 8-9 miesięcy. Tak na prawdę wyszedłem z nory po 3,5 roku z początkiem grudnia i rozpoczęciem nowej pracy. 

Ciało ogarnąć jest relatywnie prosto, czacha to zupełnie inna bajka. Jak byłeś jakiś całe życie to nagle z dnia na dzień nie staniesz się inny. Pracuję nad maind setem raz wychodzi, dwa razy nie.

Poza spotkaniem z koleżanką, o którym wspominałem gdzieś wcześniej, miałem interakcje z kobietami bardzo sporadycznie. W ostatnich dniach z kilkoma wpadałem w bajerę. Forum odkryłem dwa tygodnie temu. W lipcu pierwszy raz usłyszałem o RP. 

Procesuję to wszystko ale pewnie dużo czasu potrzeba aby pozmieniać to i tamto. 

Godzinę temu, tony86 napisał(a):

 

I ta kwestia jej faceta. Z tego co piszesz, laska zachowała się normalnie, Ty odszedłeś to znalazła innego. A tak to przeżywasz że spała z innym, jak jakiś zakochany dzieciak. Zero dystansu, zero jakiejś niezależności emocjonalnej. Ochy i achy.

Pewnie przez ten brak odcięcia emocjonalnego jakoś tak mnie to zabolało. Na poziomie logicznym jej zachowanie jest dla mnie całkowicie zrozumiałe. Prawdopodobnie przez to, że nie odciąłem się całkowicie, tylko wchodziłem w to znów przez dwa lata jak zaczęła mnie namawiać do powrotu także pusią, gdzieś z tyłu głowy była myśl, że wrócę.

Dystans można złapać jak odetnie się emocje. 

 

Godzinę temu, tony86 napisał(a):

Jeszcze tak sobie poprzeżywasz, popiszesz, pojęczysz przez kilka miesięcy, a potem do niej wrócisz. I skończy się tak samo. Nie tylko dlatego że ona jest ciężkim przypadkiem, ale głównie dlatego że Ty jesteś dalej nieogarnięty. Siedzisz za piecem i boostujesz statsy, zbierasz wiedzę, ale wyjść do świata się już boisz. Emocjonalnie stoisz dalej w tym samym miejscu.

Po to właśnie uprawiam ekshibicjonizm na forum aby dostać odpowiedzi i spróbować się ogarnąć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Arghor napisał(a):

W sumie jakaś pokrętna logika poszła. Potrzebowałem bardzo szybko i wymyśliłem, że sprawdzę czy da radę.

 

Ile w obecnych czasach trwa uzyskanie kredytu konsumpcyjnego w banku? Poniżej godziny na pewno. Słaby argument. 

 

Godzinę temu, Arghor napisał(a):

Po to właśnie uprawiam ekshibicjonizm na forum aby dostać odpowiedzi i spróbować się ogarnąć. 

 

Jakich odpowiedzi jeszcze potrzebujesz? Bo chyba na pytanie zadane w tytule wątku już dostałeś odpowiedź. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Mariano-Italiano napisał(a):

Jakich odpowiedzi jeszcze potrzebujesz? Bo chyba na pytanie zadane w tytule wątku już dostałeś odpowiedź. 

Pewnie już wszystko zostało powiedziane.

Wiem, że muszę się pilnować i cały czas być czujnym żeby mi nie odpaliło do czasu, aż znajdzie się jakiś inny dealer dopaminy. Wiem, że ma na mnie lewara i pewnie ona też wie. Jak go użyje to pewnie będzie chujnia i to też wiem. Wymyśliłem sobie, że małego będę odbierał bezpośrednio z przedszkola w piątek i zawoził w poniedziałki rano prosto do przedszkola. Bo w ten sposób mogę unikać spotykania się z nią. Jedyne czego nie wiem, to jakie są jej intencje, no ale tego się nie dowiem. Chyba, że zrobi coś oczywistego, bo na razie poza nawiązaniem kontaktu nie robi nic co mogło by dać odpowiedź, czego ode mnie chce, że jest taka miła. 

Praca na łbem zajmie pewnie trochę czasu. 

Edytowane przez Arghor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Arghor said:

Potrzebowałem bardzo szybko i wymyśliłem, że sprawdzę czy da radę. Przyznam, że mnie bardzo zaskoczyła tą zgodą.

 

No to sprawdziłeś. Co Cię teraz powstrzymuje przed wzięciem kredo w banku i oddaniem jej tych pieniędzy?

 

1 hour ago, Arghor said:

Pracuję nad maind setem raz wychodzi, dwa razy nie.

 

No właśnie tej "pracy" nie widzę. Bo od siedzenia i myślenia to się nic nie zmieni. Aby coś zmienić, trzeba działać. Poznawać nowych ludzi, nowe kobiety, uczyć się nowych rzeczy. Przykładowe aktywności jakie mógłbyś podjąć:

 

- zapisanie się na siłkę zamiast ćwiczeń w domu, najlepiej na jakąś mąłą, gdzie ludzie się dość szybko integrują

- zapisanie się na jakieś sporty walki

- jest zima, można morsować

- na FB jest spora grupka RP/MGTOW, w wielu miastach wojewódzkich organizowane są wpólne wyjścia, na piwo, na podryw, na strzelnicę

- również na FB, są grupy wyjazdowe dla samotnych singli, w różnym przedziale wiekowym

- lektura wartościowych książek - Glover, Wąsik, książki Marka

- zagadywanie kobiet, na ulicy czy w galerii handlowej

- od biedy, próba sił na tinderze, po ogarnięciu swoich social mediów i fajnych zdjęć

 

I pewnie masa innych rzeczy, tylko trzeba mieć jakieś konkretne cele, i je realizować. A z lektury tego wątku wynika że Twoje cele prywatne ograniczają się aktualnie do tematu ex.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Arghor napisał(a):

Jedyne czego nie wiem, to jakie są jej intencje, no ale tego się nie dowiem.

 

Tego się nie dowiesz. Ona może chcieć być zwyczajnie w pobliżu, mieć z Tobą kontakt, pociągać za sznurki a w ekstremalnych sabotować Twoje nowe relacje. Kobieca logika jest pokrętna. Moja była też próbowała dawać znać, że jest w pobliżu. Były telefony, niezapowiedziane wizyty na kawkę, wieczorne sms-y "co słychać" a w skrajnych przypadkach nawet historia onkologiczna i płacz w rękaw. I to wszystko po tym jak zobaczyła, że zaczynam się podnosić z kolan i, że konsekwentnie mówię jej NIE. I cały czas to robiłem aż kontakt się uciął. Bez tego nie pójdziesz do przodu w swoim życiu. Jesteście związani dzieckiem - to komplikuje sprawę ale musisz wyznaczyć granice i się ich trzymać. Prób ich sforsowania będzie wiele a pamiętaj, że zabawa w partyzantkę jest długa i męcząca. Pieniądze oddaj jak najszybciej bo nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jaki argument jej dałeś do ręki. Jeżeli pojawiła się okazja inwestycyjna to albo ją odpuść albo skorzystaj z pieniędzy kredytowych i dolicz do stopy zwrotu dodatkowe koszty. Inaczej jeżeli odniesiesz sukces to będziesz słyszał, że to dzięki niej bo pożyczyła Ci na to pieniądze. 

 

25 minut temu, Arghor napisał(a):

Praca na łbem zajmie pewnie trochę czasu. 

 

Czas i konsekwencja są Twoim sprzymierzeńcem. 18 lat to szmat czasu i poukładanie życia i głowy na nowo będzie długie. Ja musiałem to zrobić po 10 latach i potrzebowałem niemal 3 lat żeby stanąć na nogi. Ale każdy jest inny i zbiera się w swoim tempie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.12.2023 o 16:42, tony86 napisał(a):

- zapisanie się na siłkę zamiast ćwiczeń w domu, najlepiej na jakąś mąłą, gdzie ludzie się dość szybko integrują

Nie lubię siłowni bo tam są większe chłopaki niż ja. Ja zawsze byłem typem szczypiora. W młodości wspinałem się dość mocno na skałkach, więc typ budowy sprężyna bez wielkich buł. Byłem w stanie podciągnąć na dwóch czy jednym palcu ale tony na klatę nie byłem w stanie przyjąć. A teraz nie mam tych atutów więc tym bardziej słabo. 

W dniu 10.12.2023 o 16:42, tony86 napisał(a):

- zapisanie się na jakieś sporty walki

Jakiś szczególny powód na sporty walki? W młodości trenowałem karate ale teraz chyba nie widzę się w takiej aktywności 

W dniu 10.12.2023 o 16:42, tony86 napisał(a):

- lektura wartościowych książek - Glover, Wąsik, książki Marka

Kim jest Marek?  Bo coś przeoczyłem, a jest często wspominany. 

 

W dniu 10.12.2023 o 16:42, tony86 napisał(a):

- zagadywanie kobiet, na ulicy czy w galerii handlowej

- od biedy, próba sił na tinderze, po ogarnięciu swoich social mediów i fajnych zdjęć

social media to dramat. Stada simpów i spermiarzy dają laskom tyle atencji, że przebicie się graniczy z cudem. Jesteś typem numer 9999, który dziś do niej napisał. Potrzebna by była specjalna sesja fotograficzna żeby się wyróżnić, a mam to w d... 

 

W dniu 10.12.2023 o 17:05, Mariano-Italiano napisał(a):

 

Tego się nie dowiesz. Ona może chcieć być zwyczajnie w pobliżu, mieć z Tobą kontakt, pociągać za sznurki a w ekstremalnych sabotować Twoje nowe relacje. Kobieca logika jest pokrętna.

Mam coraz więcej sygnałów, że to bardzo daleka orbita na wszelki wypadek albo coś, czego nie jestem w stanie wymyślić. 

W dniu 10.12.2023 o 17:05, Mariano-Italiano napisał(a):

 

Czas i konsekwencja są Twoim sprzymierzeńcem. 18 lat to szmat czasu i poukładanie życia i głowy na nowo będzie długie. Ja musiałem to zrobić po 10 latach i potrzebowałem niemal 3 lat żeby stanąć na nogi. Ale każdy jest inny i zbiera się w swoim tempie. 

Mam wrażenie, że zdrowieję. 

Chcę wszystkim, którym chciało się wypowiedzieć w tym temacie podziękować. Dzięki Waszym radom jakoś to sobie składam i mam wrażenie, że ogarnę. Dziękuję bracia samcy. 

 

Edytowane przez Arghor
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Arghor said:

Nie lubię siłowni bo tam są większe chłopaki niż ja. Ja zawsze byłem typem szczypiora.

 

Jprdl. Takie problemy to mają młode chłopaki, po starym byku bym się tego nie spodziewał. Tymbardziej, jest to argument za zapisaniem się na siłownię, bo w ten sposób wyjdziesz poza swoją strefę komfortu. Sam argument jest czysto emocjonalny i kompletnie oderwany od rzeczywistości - na siłownię chodzą i szczypiory, i grubasy, i wieloryby, i nikt na nikogo z byka nie patrzy. Wprost przeciwnie, osobiście gdy widzę np. jakiegoś spoconego grubcia, to typa szanuję w opór, że się przełamał i walczy, tymbardziej że wiem jak długa przed nim droga.

 

1 hour ago, Arghor said:

Jakiś szczególny powód na sporty walki? W młodości trenowałem karate ale teraz chyba nie widzę się w takiej aktywności 

 

Jakiś praktyczny. Nie chodzi o to, żebyś nauczył się efektownych kopnięć, tylko nabrał pewności siebie w sytuacji jakiegoś konfliktu. Boks, Krav maga, MMA. Osobiście trenuję boks, bo to przy okazji szlachetny sport, ma swoją kulturę, swoich mistrzów. Najbardziej praktyczna jest kravka, i gdzie tam kiedyś planuję też jej trochę łyknąć. MMA jest niby spoko, ale jest też przy okazji mocno kontyzujne, więc raczej odradzam.

 

Kluczowe, by wybrać odpowiednią szkołę i instruktora. Nie ma sensu chodzić na spędy po 30-40 osób. Mała grupa, do 8-10 osób. Do tego, zwłaszcza na początku, zajęcia indywidualne, by dobrze opanować podstawy i nie nabierać złych nawyków.

 

1 hour ago, Arghor said:

Kim jest Marek?  Bo coś przeoczyłem, a jest często wspominany. 

 

Założyciel tego forum. Polecam nabycie Kobietopedii. Przy okazji w ten sposób wesprzesz forum.

 

1 hour ago, Arghor said:

social media to dramat. Stada simpów i spermiarzy dają laskom tyle atencji, że przebicie się graniczy z cudem. Jesteś typem numer 9999, który dziś do niej napisał. Potrzebna by była specjalna sesja fotograficzna żeby się wyróżnić, a mam to w d... 

 

Owszem, ale jeśli w miarę wyglądasz to da się. Przy okazji można poćwiczyć trochę grę w komfortowych warunkach, złapać dystans. Tak, do tego warto zrobić sensowne zdjęcia. Ale przydadzą się także na inne social media. A to jest jakaś Twoja wizytówka w dzisiejszych czasach.

 

Zastanów się też trochę nad swoją reakcją nad te propozycje. Nie chce mi się, źle bym się czuł, nie dla mnie. Bo wszystko to są czynności poza Twoją strefą komfortu. Ale jeśli przez kilka lat żyłeś w pieczarze, to primo wszystko prawie będzie dla Ciebie wyjściem poza Twoją strefę komfortu, secundo tym bardziej tego potrzebujesz. Żeby coś się zaczęło w Twoim życiu dziać, i żeby nie było to tylko związane z Twoją ex. Jeśli ona stanie się w Twoim życiu wątkiem pobocznym, Twoje emocje też się do tego dostosują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, tony86 napisał(a):

Sam argument jest czysto emocjonalny i kompletnie oderwany od rzeczywistości - na siłownię chodzą i szczypiory, i grubasy, i wieloryby, i nikt na nikogo z byka nie patrzy. Wprost przeciwnie, osobiście gdy widzę np. jakiegoś spoconego grubcia, to typa szanuję w opór, że się przełamał i walczy, tymbardziej że wiem jak długa przed nim droga.

 

 

Dokładnie. Przeprowadzałem się w życiu kilka razy, a obecnie na kontrakty latam w wiele różnych miejsc i wszędzie na siłownię. I wszędzie jest tak jak tony86 opisuje. Ludzie ćwiczą po prostu. 

 

 

9 godzin temu, tony86 napisał(a):

Jakiś praktyczny. Nie chodzi o to, żebyś nauczył się efektownych kopnięć, tylko nabrał pewności siebie w sytuacji jakiegoś konfliktu. (…) Najbardziej praktyczna jest kravka, i gdzie tam kiedyś planuję też jej trochę łyknąć.

 

Dodać można jeszcze, że Krav Maga nadaje się do trenowania dla wszystkich. Nie trenowałem tego długo, ale grupa była większa i mocno zróżnicowana. Tyle że w parach dobieraliśmy się gabarytowo i wiekowo mniej więcej sensownie.

 

9 godzin temu, tony86 napisał(a):

Zastanów się też trochę nad swoją reakcją nad te propozycje. Nie chce mi się, źle bym się czuł, nie dla mnie. Bo wszystko to są czynności poza Twoją strefą komfortu.

 

W punkt. 

 

9 godzin temu, tony86 napisał(a):

Ale jeśli przez kilka lat żyłeś w pieczarze, to primo wszystko prawie będzie dla Ciebie wyjściem poza Twoją strefę komfortu, secundo tym bardziej tego potrzebujesz. Żeby coś się zaczęło w Twoim życiu dziać, i żeby nie było to tylko związane z Twoją ex. Jeśli ona stanie się w Twoim życiu wątkiem pobocznym, Twoje emocje też się do tego dostosują.

 

Zakończenie nawet najbardziej posranego i niszczącego związku pozostawia coś co nazywamy przywiązaniem. Jeśli nie jest karmione, zanika po około roku. Plus minus. Bo im dłużej trwała relacje tym rzecz jasna trudniej i dłużej. 

 

Mózg zmian nie lubi i zawsze stara się wracać do tego co już zna. Broni się przed nowościami. 

A najważniejsze jest wypełnianie luki jaka powstała czymś nowym. Póki nie masz nowych własnych wspomnień bez związku z dawnym życiem- tak długo będzie Cię myślami ściągało do ex. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam znalezenie kolegi / kolegów po podobnych historiach i wspólne uprawianie jakiegoś sportu wyczynowego z domieszką małej wspólnej rywalizacji i motywacji, np. bieganie po górach. Kolega idzie i pisze, że przebiegł 10km na trenongu, ty na następny dzień wychodzisz i robisz 11km i mu puszczasz, razem się motywujecie i zapisujecie na jakieś wyzwanie aka "Bieg Rzeźnika". Potem wspólne piwko i nowe cele. Nic tak nie pomaga jak kolega/koledzy, którzy przeszli przed podobne piekiełka i wspólne hobby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, darkknight071 napisał(a):

Ja polecam znalezenie kolegi / kolegów po podobnych historiach i wspólne uprawianie jakiegoś sportu wyczynowego z domieszką małej wspólnej rywalizacji i motywacji, np. bieganie po górach. Kolega idzie i pisze, że przebiegł 10km na trenongu, ty na następny dzień wychodzisz i robisz 11km i mu puszczasz, razem się motywujecie i zapisujecie na jakieś wyzwanie aka "Bieg Rzeźnika". Potem wspólne piwko i nowe cele. Nic tak nie pomaga jak kolega/koledzy, którzy przeszli przed podobne piekiełka i wspólne hobby.

Kiedyś bardzo chciałem zrobić "Rzeźnika", ba przez dwa lata przygotowywałem się do Iron Mana ale złapałem kontuzję i rozeszło się po kościach. Może to pomysł na powrót ale ostatnio nie biegam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minutes ago, Arghor said:

Kiedyś bardzo chciałem zrobić "Rzeźnika", ba przez dwa lata przygotowywałem się do Iron Mana ale złapałem kontuzję i rozeszło się po kościach. Może to pomysł na powrót ale ostatnio nie biegam 

 

IronMan brzmi nieźle, dobry projekt.

 

A to kolega już próbował kiedyś? Czytałem, że masz syna - możecie razem pośmigać. Są tam formuły rodzinne. A jak masz jakiegoś kumpla w podobnym wieku to możecie walnąć wspólnie. Tam biegają nawet ludzie po 70tce. Po tym żadna przeszkoda życiowa nie będzie ci straszna a każda pokonana na trasie daje moc i masę frajdy.

 

https://www.runmageddon.pl/

 

https://www.barbarianrace.pl/

 

https://www.przeszkodowo.pl/kalendarz-biegow-przeszkodowych

I jak mi napiszesz, że jesteś za stary na to, to ci zaraz podeślę paru przykładów chłopa co też tak mówili a teraz są już w lidze ultra ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, darkknight071 napisał(a):

 

IronMan brzmi nieźle, dobry projekt.

 

A to kolega już próbował kiedyś? 

W dobrych czasach trenowałem 5 dni w tygodniu. Zazwyczaj dwa razy dziennie. Zawsze basen i naprzemiennie rower albo bieganie. 

Cieszę się, że napisałeś bo zapomniałem jak bardzo to kiedyś lubiłem, a teraz głowa zaczyna na nowo pracować.

12 godzin temu, darkknight071 napisał(a):

I jak mi napiszesz, że jesteś za stary na to, to ci zaraz podeślę paru przykładów chłopa co też tak mówili a teraz są już w lidze ultra ;) 

 

Nie czuje się staro, zwłaszcza mentalnie. Ciało zaniedbałem okrutnie ale przez ostatnie pół roku 25 kilo zbędnego balastu zrzuciłem, a to co zostało do wiosny zejdzie. 

Jeśli chodzi o motywację i zaczynam coś wymyślać, że ciężko czy mi się nie chce, to przed oczami pojawia mi się Dick Hoyt, legenda IM, który ukończył zawody sześciokrotnie pchając wózek swojego niepełnosprawnego syna. I mam do wyboru: być miękką cipą albo zapierdalać dalej. 

Edytowane przez Arghor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Arghor napisał(a):

syna. I mam do wyboru: być miękką cipą albo zapierdalać dalej. 

 

Skąd u Was ta fiksacja na punkcie wyników czy osiągnięć sportowych, w przypadku gdy nie mają u Was one przełożenia na zarobki?

To pytanie to nie przytyk, szydera czy coś w tym stylu. Po prostu nie kleję tego.🤔

 

 

 

No offence, ale w wielu przypadkach mi to wygląda na potrzebę udowodnienia czegoś komuś lub sobie.🤔

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak powiedział kiedyś mój dobry starszy kumpel, zarabia się po to, żeby finansować swoje hobby, bo każdy facet powinien mieć jakieś hobby, praca dla pracy nie jest celem w życiu ;) U mnie to sport w różnych odmianach.

 

Ja mam taką zdrową fiksację na sport od małego, ponieważ chodziłem do podstawówki o profilu sportowym, gdzie basen i inne zajęcia sportowe były obowiązkowe już od pierwszej klasy. Więc sport towarzyszył mi w życiu cały czas i pokazał jak może być dobrym rozwiązaniem do balansowania stresu. Ale nie jestem typem co łyka jakieś specyfiki aby lepiej wyglądać czy też ze sportem przesadza.

 

Zawsze lubię spróbować nowe rodzaje sportów, nie mam fiksacji na jeden wybrany, a bieganie czy siłownia sama w sobie mnie po prostu nudzi, bardziej środek do celu niż cel sam w sobie - nie robię tego aby lepiej wyglądać tylko spełniać swoje cele, np. zrobienie jakiegoś trudnego ultra z maksymalnie trudnymi przeszkodami. W ostatnich latach zaliczyłem już większość ultra biegów jakie były u mnie na agendzie i czuję się tu spełniony. Teraz szukam czegoś nowego. 

 

Podchodzę do tego tak, że po 60 już nie będę miał takiej kondycji jak teraz (niektóre badania pokazują, że szczyt sprawności mężczyzny to do około 55lat), potem nordic walking i spacerki z psem czy takie tam inne ;) Tak więc jest jeszcze czas, aby zrobić coś przyjemnego dla siebie i na starość miło powspominać. Albo zejść z tego świata po fajnym ultra zamiast po 80tce leżąc w łóżku ;)

 

Mi osobiście sport przydaje się również zawodowo - nic tak nie podnosi efektywności i motywacji oraz nie odpręża po ciężkim dniu jak porządna dawka sportu. Oczywiście aktualnie nie przesadzając i zdrowo to dozując.

 

Większość z nas jest przukuta do krzesła czy siedzenia większość dnia, więc sport pomaga też po prostu ruszyć dupsko i dotlenić głowę.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, Kiroviets said:

 

Skąd u Was ta fiksacja na punkcie wyników czy osiągnięć sportowych, w przypadku gdy nie mają u Was one przełożenia na zarobki?

To pytanie to nie przytyk, szydera czy coś w tym stylu. Po prostu nie kleję tego.🤔

 

 

 

No offence, ale w wielu przypadkach mi to wygląda na potrzebę udowodnienia czegoś komuś lub sobie.🤔

 

Przypomniałeś mi przy okazji jedną rzecz z przeszłości z jednego związku, jak mi jedna z partnerek mówiła jak byłem jeszcze 20+, żebym poszedł na siłkę (bo wcześniejsze jej orbitery też chodziły i były bardziej muskularne i taki miała wzór wpojony do umiłowania), więc poszedłem, zapisałem się, a po paru dniach doszła refleksja - po ch..a ja tu siedzę jak nie lubię chodzić na siłownię i dla kogo to robię bo nie dla siebie? Więc się szybko ewakuowałem z tego schematu, poszedłem dalej na to co wtedy lubiłem i miałem w.....e  Dzioucha trochę pomarudziła, ale jeszcze długo byliśmy ze sobą i keks był też dobry, haha.

 

Generalnie po wielu związkach - może się ktoś zgodzi lub nie - doszedłem do przekonania, że wiele myszek mają tendencję do zabijania woli uprawiania jakiegoś sportu u chłopa - lepiej żeby siedział w domu przy ognisku, niż się gdzieć tam włóczył z innymi, bo jeszczcze na głupie pomysły wpadnie... oraz odniosłem wrażenie, że one używają sportu tylko w pierwszej fazie, potem lepiej usiąść na dupie i siedzieć w domu - oczywiście nie większość, ale jak ci się zdarzy taka domatorka, to będziesz miał przerąbane - doświadczone samemu + przegadane z kumplami z podobnymi przypadkami

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, icman napisał(a):

A u Ciebie skąd taka presja na zarobki?

Bo hajs daje wolność.😎

 

Poniekąd wzmacnia poczucie własnej wartości i sprawczości ( u mnie).

 

15 minut temu, darkknight071 napisał(a):

Ja mam taką zdrową fiksację na sport od małego, ponieważ chodziłem do podstawówki o profilu sportowym

Ja mam na odwrót, stąd to pytanie we wcześniejszym poście. Z lekcji WF pozostała mi olbrzymia awersja do sportu - pomimo wzrostu- antytalent - nie umiałem kopnąć czy odbić piłki we właściwą stronę. xD 

 

 

 

6 minut temu, darkknight071 napisał(a):

po ch..a ja tu siedzę jak nie lubię chodzić na siłownię i dla kogo to robię bo nie dla siebie?

No właśnie ja mam tak jak np widzę biegających i na przykład wizualizuję jak patrzę z boku na siebie właśnie biegnącego. Podobnie miałem wczoraj jak łażąc po galerii handlowej, przechodziłem obok siłki - popularnej sieciowymi w kraju, w którym przebywam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Kiroviets napisał(a):

Bo hajs daje wolność.😎

Mówiąc dokładniej iluzję wolności.

 

Czy wolność to robienie tego co się chce?

 

Dlaczego chcemy tego czego nie mamy?

 

Zarób dużo kasy i sprawdź, pamiętaj jednak, że życie przed i po jest tym samym, nie ma innego.

 

Przepraszam za mędrkowanie poza tematem, taka krotochwila.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Kiroviets said:

Bo hajs daje wolność.😎

 

Poniekąd wzmacnia poczucie własnej wartości i sprawczości ( u mnie).

 

Ja mam na odwrót, stąd to pytanie we wcześniejszym poście. Z lekcji WF pozostała mi olbrzymia awersja do sportu - pomimo wzrostu- antytalent - nie umiałem kopnąć czy odbić piłki we właściwą stronę. xD 

 

 

 

No właśnie ja mam tak jak np widzę biegających i na przykład wizualizuję jak patrzę z boku na siebie właśnie biegnącego. Podobnie miałem wczoraj jak łażąc po galerii handlowej, przechodziłem obok siłki - popularnej sieciowymi w kraju, w którym przebywam.

 

Zgadzam się, kasa daje wolność + możliwość finansowania czego duszy hej (np. hobby). Sama kasa dla kasy nie jest celem.

 

Ja w podstawówce miałem dobrych gości od wf, którzy byli sami sportowcami i potrafili dobrze przekazać po co jest sport i co to jest sport + nie było jedynie rypania w gałę tylko próbowanie różnych dyscyplin, jak np.  lekka altetyka, aby każdy wybrał coś dla siebie  +w liceum do tego fajną młodą wf-tkę z milusińskimi pierogami, co motywowało do bycia na każdych zajęciach ;) Więc stąd dobre konotacje.

 

Dodatkowo nigdy bym nie poszedł na siłkę, aby lepiej wyglądać dla jakieś myszki. Tylko jeżeli mi to by sprawiało radość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, icman napisał(a):

dokładniej iluzję wolności

Możliwość wyboru.😉

 

9 minut temu, icman napisał(a):

Zarób dużo kasy i sprawdź, pamiętaj jednak, że życie przed i po jest tym samym, nie ma innego.

 

Jestem w trakcie i w sumie poza tym poczuciem pewności - poniekąd masz rację.🤔

 

10 minut temu, darkknight071 napisał(a):

Tylko jeżeli mi to by sprawiało radość. 

Ja właśnie muszę sylwetkę poprawić i wadę postawy, ale ciężko du..ę ruszyć.🤦

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kiroviets napisał(a):

 

Skąd u Was ta fiksacja na punkcie wyników czy osiągnięć sportowych, w przypadku gdy nie mają u Was one przełożenia na zarobki?

To pytanie to nie przytyk, szydera czy coś w tym stylu. Po prostu nie kleję tego.🤔

 

 

 

No offence, ale w wielu przypadkach mi to wygląda na potrzebę udowodnienia czegoś komuś lub sobie.🤔

W moim przypadku zawsze było tak, że chciałem robić rzeczy, których inni nie robią bądź nie mogą robić. Pewnie jakiś terapeuta doszukałby się drugiego dna z dowartościowywaniem się czy coś w tym stylu. I prawie zawsze chodziło o udowodnienie czegoś sobie. 

Ja poszedłem w sporty ekstremalne. Wile lat wspinałem się dość mocno, także bez asekuracji. Jak wisisz na ścianie ileś metrów na glebą bez uwiązanego sznurka to czujesz, że żyjesz każdą komórką ciała.

Ponieważ byłem szczupły, więc po kilku jaskiniach też się z radością przeczołgałem. Również nurkowałem zarówno ze sprzętem jak i na bezdechu. Oczywiście musiałem pójść w ekstremum i nurkować w jaskiniach. Dzięki temu byłem w miejscach, które widziało kilka osób na świecie. A to bardzo miło łechcze ego. 

Jak robisz rzeczy trudne dla wielu niedostępne to budujesz w sobie mega pewność siebie i psyche. Przynajmniej ja tak miałem. 

Jeśli chodzi o przekładanie na kasę to wspinaczka pozwalała mi zarabiać 30 lat temu super kasę przy zbieraniu szyszek czy na kominach bo to był czas pierwszego bumu komórkowego i na wszelkich wysokich obiektach wieszane były anteny. 

Nie mówiąc już o bonusie w postaci zachwytu myszek jak puszczało się bajerę o tym co się robi: To takie niebezpieczne... No ba ;)

 

Słabe jest to, że zostawiłem to wszystko dla pusi... 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minutes ago, Arghor said:

W moim przypadku zawsze było tak, że chciałem robić rzeczy, których inni nie robią bądź nie mogą robić. Pewnie jakiś terapeuta doszukałby się drugiego dna z dowartościowywaniem się czy coś w tym stylu. I prawie zawsze chodziło o udowodnienie czegoś sobie. 

Ja poszedłem w sporty ekstremalne. Wile lat wspinałem się dość mocno, także bez asekuracji. Jak wisisz na ścianie ileś metrów na glebą bez uwiązanego sznurka to czujesz, że żyjesz każdą komórką ciała.

Ponieważ byłem szczupły, więc po kilku jaskiniach też się z radością przeczołgałem. Również nurkowałem zarówno ze sprzętem jak i na bezdechu. Oczywiście musiałem pójść w ekstremum i nurkować w jaskiniach. Dzięki temu byłem w miejscach, które widziało kilka osób na świecie. A to bardzo miło łechcze ego. 

Jak robisz rzeczy trudne dla wielu niedostępne to budujesz w sobie mega pewność siebie i psyche. Przynajmniej ja tak miałem. 

Jeśli chodzi o przekładanie na kasę to wspinaczka pozwalała mi zarabiać 30 lat temu super kasę przy zbieraniu szyszek czy na kominach bo to był czas pierwszego bumu komórkowego i na wszelkich wysokich obiektach wieszane były anteny. 

Nie mówiąc już o bonusie w postaci zachwytu myszek jak puszczało się bajerę o tym co się robi: To takie niebezpieczne... No ba ;)

 

Słabe jest to, że zostawiłem to wszystko dla pusi... 

 

Dobry zawodnik jesteś, fajne ekstrema sobie znalazłeś, ja też lubię adrenalinę ale w innych dyscyplinach, lepiej klapnąć przy hobby niż w łóżku na późne lata...

 

Generalnie kobiety o typie domownika nas chcą udomowić, lepsze są partnerki co gustują w podobnych hobby co my, takich niestety mało.

 

Potem więc zaczyna się słynne "kochanie idę na rower, kochanie idę na piwo" bo dla kobiety rower czy piwo to prosta kalkulacja "ok, zostawi mnie na godzinkę lub ok wyda tylko max. 50 PLN" a jak powiesz szczerze jakie masz hobby i gdzie idziesz to przed związkiem jest mokro w majtach a w trakcie związku "co za fagas, wydaje tyle kasy na jakieś bzdury, lepiej by to wydał na rodzinę i mnie i nasze potrzeby, przecież potrzebujemy xyz (tu wpisać dowolny badziew zasłyszany w necie lub u koleżanek)"

 

Nawet jak kasa się zgadza, kobita dostaje na swoje wydatki i jest pieszczona prezentami, to hobby eksteremalnego nie przepuści tak łatwo bez łubudu, haha

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, darkknight071 napisał(a):

 

Dobry zawodnik jesteś, fajne ekstrema sobie znalazłeś, ja też lubię adrenalinę ale w innych dyscyplinach, lepiej klapnąć przy hobby niż w łóżku na późne lata...

Stare dzieje. Dzisiaj nie maiłbym już odwagi aby tak ryzykować na maksa jak mi się zdarzało. 

 

35 minut temu, darkknight071 napisał(a):

 

Nawet jak kasa się zgadza, kobita dostaje na swoje wydatki i jest pieszczona prezentami, to hobby eksteremalnego nie przepuści tak łatwo bez łubudu, haha

 

Oj nie odpuści. Słyszałem, że nie mogę tak ryzykować bo jak coś by mi się stało Ona zostałaby sama... hahaha

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Arghor przeczytałem co opisujesz tutaj i mam pytanie, bo wydaje mi się że emocjonalnie nadal siedzisz z ex. Z twoich postów bije silne ego bycia twardym, ale czuć gdzieś tam jakąś obawę. Coś co nie pozwala ci się uzewnętrznić przed nikim.  Forum to nie miejsce terapii, to forum to specyficzna bańka. Z mojej strony brzmi to , a pewnie się mylę, ale odpowiedz sobie dlaczego rozstanie z byłą tak dalej Ciebie kontroluje. Intelektualnie jesteś tam gdzie chciałbyś być emocjonalnie. Dlaczego emocjonalnie tak tobą zawładnęła, że nawet teraz ma nad tobą kontrolę? Co dała ci wtedy, jakie potrzeby zaspokajała że czujesz taką urazę? I do kogo ta urazę czujesz? 

 

kilka sesji z dobrym specjalistą mogą sprawić cuda. Czasami warto przepalić trochę grosza w ten sposób niż wmawiać sobie coś , co jebnie Cię w twarz za jakiś czas. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.