Skocz do zawartości

Moja historia oraz pytanie o co chodzi?


Arghor

Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, Mariano-Italiano napisał(a):

 

Ja wiem, że już raz to pisałem ale znowu oczekujesz pomocy od swojej ex przy rozwiązywaniu swoich spraw/problemów. Może inaczej - nie masz nic przeciwko żeby ona się w Twoje sprawy angażowała. Dla mnie to jest niezrozumiałe. Silny mężczyzna to taki, który swoje sprawy jest w stanie ogarnąć sam. Te całe kreowanie siebie na "Pana Twardziela", sporty extremalne, dziesiątki panienek, szybkie motocykle etc... to wydaje się być tylko fasada, za którą rzeczywistość jest zupełnie inna. Wcześniej też pisałem, że ta historia zatoczy kilka okrążeń zanim to zrozumiesz i chyba właśnie zaczyna się kolejne. Nic zrobisz jak uważasz. Nie musisz słuchać porad obcych ludzi z forum w internecie. Moim zdaniem nic dobrego z tego nie wyjdzie.

 

 

To już któryś raz jak używasz podobnego argumentu. Mi się wydaje, że Ty na siłę szukasz usprawiedliwienia żeby do niej wrócić. Dzieci to nie argument do utrzymywania związku aczkolwiek bardzo wygodnie się go używa. Utracone zaufanie nie powróci. I tak jak też wcześniej napisałem - każdy musi się sam kopnąć w dupę żeby to zrozumieć. 

Nie musisz mi wierzyć, że robiłem te wszystkie rzeczy, o których pisałem. Nie potrzebuję walidacji w tym zakresie.

Jeśli zaś chodzi o fasadowość to zapewne ona jest.

W głębi jestem bardzo wrażliwy i emocjonalny, mam empatię na wysokim poziomie i niestety też jestem łatwowierny. Aby nie dostawać wpierdolu od ludzi musiałem to obudować. Więc wymyśliłem sobie w młodości, że jak będę sobie udowadniał, że jestem twardy to właśnie taki się stanę. Więc będąc nastolatkiem spałem chyba z dwa lata na karimacie na podłodze a nie w wygodnym łóżku, co doprowadzało maja matkę do histerii, trenowałem karate, później zaczęła się wspinaczka i jaskinie. W związku z tymi ostatnimi zdarzyło mi się kilkakrotnie pojechać zimą pod namiot, a 30 lat temu były trochę inne zimy. Później nurkowanie, motocykle i tak dalej… I w swojej ocenie stawałem się coraz twardszy. Jednak środek zawsze pozostawał taki sam. Pewnie dlatego tak łatwo wychodziło mi z kobietami, bo robiłem rzeczy egzotyczne i prezentowałem pożądane cechy, a z drugiej strony potrafiłem ich słuchać lub napisać wiersz przy którym poleciała im łezka.

Upraszczając. Jestem pewnie Sigmą, która udaje Alfę.

Jeśli chodzi o dziecko, to największym moim marzeniem jest patrzeć jak dorasta każdego dnia. Żeby dorastał w prawdziwej rodzinie i miał najlepsze życie. I to, że tego nie mam powoduję u mnie cierpienie.

 

Edytowane przez Arghor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Arghor napisał(a):

Jednak środek zawsze pozostawał taki sam.

 

Zawsze tak jest. Witam w klubie.

 

1 godzinę temu, Arghor napisał(a):

Upraszczając. Jestem pewnie Sigmą, która udaje Alfę.

Jaka jeszcze etykietke sobie przypniesz? Jak pisalem redpill i jego cala narracja wrzuca wszystko do jednego worka, czesto sprowadzajac postrzeganie relacji bardzo plytko. To jest duze niebezpieczenstwo dla osob po przejsciach i z bagazem z dziecinstwa.

 

Uwazam, ze taki caly czas nosisz, siedzi on gdzies w worku i jest twoim cieniem, czesciami Ciebie ktore porzuciles, bo przez nie nie czules sie wystarczajacy. Reszta to tylko pozory i gra.

 

1 godzinę temu, Arghor napisał(a):

Jeśli chodzi o dziecko, to największym moim marzeniem jest patrzeć jak dorasta każdego dnia. Żeby dorastał w prawdziwej rodzinie i miał najlepsze życie. I to, że tego nie mam powoduję u mnie cierpienie.

Rozumiem o co ci chodzi. Sam mam dwojke i jeden nastolatek wybitnie wrazliwy, ale przez ADHD niedojrzaly i widze jak ciezko sie zmaga czasami, ale daje rade i jestem z tego dumny.

 

Nie wiem dlaczego podjales decyzje o odejsciu, ale kazdy wybiera w danym czasie co czuje ze potrzebuje. Ego czasami nie pozwala przyznac sie do bledu. Tyle, ze ego to nie ty, a bledy trzeba przyjac na klate. Moze miales dosyc udawania, moze bales sie powiedziec o swoich prawdziwych potrzebach,  otworzyc przed partnerka i nie wytrzymales. Nie wiem, ale to juz nie jest teraz wazne. 

 

Tez mimo dzieciakow w domu czasami bije sie z myslami czy nie bedzie lepiej jak odejde, ale pozniej kiedy emocje opadaja staram sie rozmawiac z zona i dochodzmy do porozumienia. Wiesz, wazne aby miec granice i umiec je egzekwowac. Jezeli twoje rozstanie bylo tego skutkiem to bardzo dobrze, ale czasami czlowiek stawia granice troche na wyrost, bo ego z racji wielkosci potrzebuje wiecej granic, chociaz czesto nie ma ku temu sensu. 

 

Zdecyduj co jest wazne dla ciebie teraz. Nie zyj w przeszlosci. 

 

Cytat

Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa.

 

Piekny cytat, ale czesto pomaga jak pozwolimy uleczyc siebie i wtedy zycie w swiadomosci staje sie jeszcze piekniejsze. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Pater Belli napisał(a):

Nie wiem dlaczego podjales decyzje o odejsciu, ale kazdy wybiera w danym czasie co czuje ze potrzebuje. Ego czasami nie pozwala przyznac sie do bledu. Tyle, ze ego to nie ty, a bledy trzeba przyjac na klate. Moze miales dosyc udawania, moze bales sie powiedziec o swoich prawdziwych potrzebach,  otworzyc przed partnerka i nie wytrzymales. Nie wiem, ale to juz nie jest teraz wazne. 

Doszliśmy do etapu,  w którym awantury były niemal codziennie. Prawdziwa rzeźnia. O krzywo postawione buty, o szklankę pozostawioną na kuchennym blacie, o krzywe spojrzenie, bo zupa była za słona, itp... Doszedłem do takiego stanu, że byłem zdolny niemal do wszystkiego. Ponieważ mnie ciągle prowokowała, byłem pewien, że jest tylko kwestią czasu kiedy ją uderzę. Jak raz, czy drugi zatrzymałem rękę, która już wystartowała, to wiedziałem, że muszę uciekać, bo następnym razem to zrobię. Z lubością rozmyślałem o tym aby tłuc jej głową o podłogę. Wiem, że to przerażające ale byłem w totalnej rozsypce emocjonalnej. Ona zresztą też bo nie zostawałem już dłużny. Ona była dla mnie parszywą suka, a ja dla niej najgorszym skurwysynem. Tak się pochlastaliśmy, że dziwię się, że po tym wszystkim rozmawiamy i mamy obecnie taki kontakt. 

 

 

2 godziny temu, Pater Belli napisał(a):

 

Zdecyduj co jest wazne dla ciebie teraz. Nie zyj w przeszlosci. 

Nie chcę żyć w przeszłości i miałem to wszystko względnie poukładane w głowie, przynajmniej na tyle, że nie chciałem do niej wracać i nie tęskniłem.  Problem w tym, że w ostatnim czasie ta przeszłość dobija się do moich drzwi z dużą natarczywością. Ponieważ jest tak miła jak nie była od wielu lat to mi się system zbugował. Jednego dnia mam spokój a drugiego odpalam jakieś debilne racjonalizacje i wymyślam głupoty. 

Wiem, że nie powinienem do niej wracać ale własny umysł mnie sabotuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Arghor napisał(a):

Nie musisz mi wierzyć, że robiłem te wszystkie rzeczy, o których pisałem. Nie potrzebuję walidacji w tym zakresie.

Jeśli zaś chodzi o fasadowość to zapewne ona jest.

 

Oczywiście, że nie potrzebujesz ale wydaje mi się, że nie zrozumiałeś o co mi chodzi. I żeby nie było nie piszę tego złośliwie.

 

Możesz podnosić 250 kg na klatę, dymać codziennie inną panienkę, spać na gwoździach i jeść kamienie ale to nie świadczy, że jesteś silnym facetem. Silnego faceta cechuje niezależność, konsekwencja i to ile razy jest w stanie się podnieść po upadku i dalej realizować swój cel. Silny facet sam załatwia swoje sprawy i dodatkowo stanowi wsparcie swojej rodziny. Dlatego tak mnie dziwi Twoje postępowanie - bo z jednej strony opisujesz historie w stylu "macho" a za chwile piszesz, że pożyczasz od swojej byłej dużą sumę pieniędzy albo pozwalasz jej na załatwianie swoich spraw lub bawisz się w robienie jakichś głupich testów 🤷‍♂️ 

 

Nie wiem czy jesteś świadomy ale zaciągając zobowiązanie będziesz je kiedyś musiał spłacić w taki czy inny sposób. Budujesz z nią połączenie dzięki któremu ma i będzie miała na Ciebie wpływ. I tak jesteście ze sobą złączeni przez dziecko ale z tego co piszesz to ona już zaczęła Ci robić sieczkę w mózgu bombardowaniem telefonami. Nie dostrzegasz tego? Jak pójdziesz do pierwszego lepszego terapeuty to jedną z pierwszych rzeczy, które Ci powie to ograniczyć kontakt do niezbędnego minimum bo inaczej cały czas będziesz żył w jakimś beznadziejnym zawieszeniu. Nie poukładasz sobie głowy i życia tkwiąc w takim schemacie. Piszę to z własnego doświadczenia. 

 

12 godzin temu, Arghor napisał(a):

Jeśli chodzi o dziecko, to największym moim marzeniem jest patrzeć jak dorasta każdego dnia. Żeby dorastał w prawdziwej rodzinie i miał najlepsze życie. I to, że tego nie mam powoduję u mnie cierpienie.

 

Rozumiem jednak czasu już nie cofniesz. To, że z nim nie mieszkasz nie oznacza że nie możesz mieć wpływu na jego życie. Jeżeli sam sobie pomożesz to możesz być dla swojego syna wzorem i oparciem w życiu. Ale to wymaga czasu i ciężkiej pracy - najpierw ze sobą. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Mariano-Italiano napisał(a):

 

Oczywiście, że nie potrzebujesz ale wydaje mi się, że nie zrozumiałeś o co mi chodzi. I żeby nie było nie piszę tego złośliwie.

 

Możesz podnosić 250 kg na klatę, dymać codziennie inną panienkę, spać na gwoździach i jeść kamienie ale to nie świadczy, że jesteś silnym facetem. Silnego faceta cechuje niezależność, konsekwencja i to ile razy jest w stanie się podnieść po upadku i dalej realizować swój cel. Silny facet sam załatwia swoje sprawy i dodatkowo stanowi wsparcie swojej rodziny. Dlatego tak mnie dziwi Twoje postępowanie - bo z jednej strony opisujesz historie w stylu "macho" a za chwile piszesz, że pożyczasz od swojej byłej dużą sumę pieniędzy albo pozwalasz jej na załatwianie swoich spraw lub bawisz się w robienie jakichś głupich testów 🤷‍♂️ 

Z tym pożyczaniem to poszła pokrętna logika. Chciałem przetestować czy pożyczy, bo jeśli tak to w jakiś sposób jej na mnie zależy. Wiem głupie. Zaskoczyła mnie bo pożyczyła. 

Z perspektywy czasu widzę, że to słabe było ale w danym momencie wydawało się ok. Bardzo chciałem mieć z nią jakiś punkt zaczepienia 

Uważam się za bardzo silnego faceta. Kiedyś nie miałem pieniędzy. Byłem tak biedny, że czasem nie maiłem za co kupić jedzenia ale honor nie pozwalał mi zwrócić o pomoc do kogokolwiek więc czasem szedłem spać bez kolacji. Mogłem pojechać do mamy ale nie robiłem tego.  Jednak tak sterowałem życiem, że w wieku 24 lat miałem stanowisko kierownicze w międzynarodowym koncernie, a później tylko wspinałem się wyżej. Dostałem w dupę wielokrotnie I wychodziłem z takiej czarnej dupy, że być może wielu nie dałoby rady. 

 

 

23 godziny temu, Mariano-Italiano napisał(a):

 

Nie wiem czy jesteś świadomy ale zaciągając zobowiązanie będziesz je kiedyś musiał spłacić w taki czy inny sposób. Budujesz z nią połączenie dzięki któremu ma i będzie miała na Ciebie wpływ. I tak jesteście ze sobą złączeni przez dziecko ale z tego co piszesz to ona już zaczęła Ci robić sieczkę w mózgu bombardowaniem telefonami. Nie dostrzegasz tego? Jak pójdziesz do pierwszego lepszego terapeuty to jedną z pierwszych rzeczy, które Ci powie to ograniczyć kontakt do niezbędnego minimum bo inaczej cały czas będziesz żył w jakimś beznadziejnym zawieszeniu. Nie poukładasz sobie głowy i życia tkwiąc w takim schemacie. Piszę to z własnego doświadczenia. 

Chyba nie będę potrzebował terapeuty. Jej absztyfikant, a chuj w sumie jestem już stanie napisać, partner był dla mnie postacią nieznaną. Wczoraj doszło do nieplanowanej konfrontacji. Ponieważ coś zjebała w temacie dziecka i przy mnie dzwoniła do pana, żeby przywiózł to czego zapomniała zabrać. Powiedziała: jedź do domu on (znaczy ja) dojedzie. Czyli w jej percepcji to ich dom. 

Spotkaliśmy się. Chłop jak chłop. Ryj mam dużo lepszy mimo że kilkanaście lat starszy. W temacie obwodów mnie zamiata i pewnie tym nadrabia. Podczas spotkania był bardziej spięty niż ja. I po tym wszystkim jakoś mnie puściło. Zrozumiałem, że ona chce ode mnie czegoś innego niż ponownego bycia razem albo jestem kołem zapasowym. 

 

 

23 godziny temu, Mariano-Italiano napisał(a):

 

 

Rozumiem jednak czasu już nie cofniesz. To, że z nim nie mieszkasz nie oznacza że nie możesz mieć wpływu na jego życie. Jeżeli sam sobie pomożesz to możesz być dla swojego syna wzorem i oparciem w życiu. Ale to wymaga czasu i ciężkiej pracy - najpierw ze sobą. 

 

Dla syna będę najlepszym wzorcem na jaki mnie stać 

Edytowane przez Arghor
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Arghor said:

Spotkaliśmy się. Chłop jak chłop. Ryj mam dużo lepszy mimo że kilkanaście lat starszy. W temacie obwodów mnie zamiata i pewnie tym nadrabia. Podczas spotkania był bardziej spięty niż ja. I po tym wszystkim jakoś mnie puściło. Zrozumiałem, że ona chce ode mnie czegoś innego niż ponownego bycia razem albo jestem kołem zapasowym. 

 

A widzisz. Ale będziesz dalej gadał że ćwiczysz owszem ale na masę i mięśnie to głupio i nie wypada, będziesz na siłę ćwiczył, bo tak godniej. Ćwiczysz owszem dla siebie, hormony dyscyplina pewność siebie, ale skoro już i tak ćwiczysz, to lepszy obwód przyda się bardziej niż to że możesz więcej pompek pyknąć. Be real. Przejdź na ćwiczenia pod hipertrofię i pompę, dorzuć kreatynę, więcej białka do michy i przestań strugać lepszego niż cała reszta.

 

A poza tym - ależ masz niskie poczucie własnej wartości. Pewne aspekty Twojej kariery były istotne dla ścieżki i relacji, spoko. Ale dorzuciłeś ich sporo więcej, które dla sytuacji nie wniosły nic, ale pokazywały jaki z Ciebie twardziel. Brawo brawo. Ten sam twardziel widzi aktualnego partnera swojej ex, widzi że ten ma 10cm więcej w bicku i już dochodzi do wniosku że nie ma podejścia, niemożliwe by ona wolała go zamiast niego. Czizas fakin krajst. 

Edytowane przez tony86
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Arghor napisał(a):

W temacie obwodów mnie zamiata i pewnie tym nadrabia

Za duży over thinking robisz. Co ona myśli i chce. Tego nie wiesz, a spora szansa że i ona sama nie wie. A działa ad hoc dopasowując emocje do sytuacji. 

 

Jeszcze jedna rzecz, jak ona coś zjebie to nie naprawiaj tego. W każdym razie nie zawsze. Bo będziesz jak ten piesek co będzie machał ogonem i zdejmował z niej odpowiedzialność. Gdzieś tam na orbicie. Cenę będziesz musiał zapłacić, bo ona straci tu kontrolę nad Tobą. Ale długofalowo zyskasz Wolność. 

Edytowane przez Atanda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, tony86 napisał(a):

 

A widzisz. Ale będziesz dalej gadał że ćwiczysz owszem ale na masę i mięśnie to głupio i nie wypada, będziesz na siłę ćwiczył, bo tak godniej. Ćwiczysz owszem dla siebie, hormony dyscyplina pewność siebie, ale skoro już i tak ćwiczysz, to lepszy obwód przyda się bardziej niż to że możesz więcej pompek pyknąć. Be real. Przejdź na ćwiczenia pod hipertrofię i pompę, dorzuć kreatynę, więcej białka do michy i przestań strugać lepszego niż cała reszta.

 

A poza tym - ależ masz niskie poczucie własnej wartości. Pewne aspekty Twojej kariery były istotne dla ścieżki i relacji, spoko. Ale dorzuciłeś ich sporo więcej, które dla sytuacji nie wniosły nic, ale pokazywały jaki z Ciebie twardziel. Brawo brawo. Ten sam twardziel widzi aktualnego partnera swojej ex, widzi że ten ma 10cm więcej w bicku i już dochodzi do wniosku że nie ma podejścia, niemożliwe by ona wolała go zamiast niego. Czizas fakin krajst. 

Wiesz co, wcale nie poczułem jakiegoś dyskomfortu z tego powodu, że ma buły. Napisałem tak bo chłop jest na prawdę wielki ale nie wywołuje to u mnie kompleksów. Z mojego punktu widzenia tak rozbudowane mięśnie nie są mi do niczego potrzebne. A budowanie masy bo chłop ex ma większą to byłaby dopiero schiza.

A spotkanie z tym panem zrzuciło ze mnie większość emocji. Nie wiem jaki mechanizm zadziałał, czy to że zobaczyłem realnego chłopa, który okazał się zwykłym gościem. Czy to, że z kontekstu spotkania z nią wyszło w końcu, że jeżeli jest plan, to wcale nie taki jak myślałem. A może planu nie ma tylko od czasu do czasu odpalają jej emocje w stosunku do mnie, tak jak mnie do niej. A na poziomie logicznym walczy z tym tak jak ja. Nie wiem ale czuję się o niebo spokojniejszy i nie mam już ciśnienia żeby o nią walczyć. 

Pewnie jeszcze mi odpali ale myślę, że wchodzę w etap zdrowienia. 

 

To raczej nie poczucie niskiej wartości tylko odpaliło ego i chciałem pokazać jaki to kozak nie jestem. Bardzo głupie ale już tak mam, że mi to ego odpala. Miałem w życiu bardzo wiele sytuacji, że niewiele brakowało żebym zginął bo wymyśliłem sobie, że muszę coś ryzykowanego zrobić żeby sobie samemu coś udowodnić.  Jeżeli ktoś poczuł, że się wywyższam i poczuł dyskomfort to nie miałem takiej intencji. 

 

Wyjaśni proszę co masz na myśli pisząc, że obwody są ważniejsze niż wytrzymałość? Pytam całkiem serio bez jakiekolwiek złośliwości.

 

3 godziny temu, Atanda napisał(a):

Za duży over thinking robisz. Co ona myśli i chce. Tego nie wiesz, a spora szansa że i ona sama nie wie. A działa ad hoc dopasowując emocje do sytuacji. 

 

Jeszcze jedna rzecz, jak ona coś zjebie to nie naprawiaj tego. W każdym razie nie zawsze. Bo będziesz jak ten piesek co będzie machał ogonem i zdejmował z niej odpowiedzialność. Gdzieś tam na orbicie. Cenę będziesz musiał zapłacić, bo ona straci tu kontrolę nad Tobą. Ale długofalowo zyskasz Wolność. 

W tym konkretnym wypadku było mi wygodniej podjechać, bo on gdzieś tam był i dużej trwało by dotarcie do punktu, w którym byliśmy my, bo dom był w połowie drogi, a i tak po drodze tam gdzie jechałem. 

Nie zamierzam być jej służącym. W ostatnim czasie było kilka prób wmanewrowania mnie w rzeczy, które miałbym zrobić za nią ale grzecznie odmówiłem. 

Najlepsze tej sytuacji jest to, że zjebała i zapomniała coś zabrać, choć dzień wcześniej jej przypominałem, a jeszcze próbowała zrzucić winę na mnie. 

Zaczynam mieć zabawę dostrzegające te schematy u bab.

Po tym jak dotarło do niej, że zjebała było: by ty..... bal bla bla

Więc mówię to ty zjebałaś bo zapomniałaś.

Więc shaming w moją stronę 

Więc ja ignoruję i shaming w jej stronę 

I co się dzieje? Ucieczka 

Weź już jedź bo .... będzie na ciebie czekał 

Jak poczeka to nic mu się nie stanie. Ja muszę specjalnie jechać bo ty zrąbałaś 

Mega wkurw w oczach 

 

 

Edytowane przez Arghor
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty dalej nie widzisz, ze jestes w rollercoasterze? raz na gorze, raz na dole. Raz odzyskujesz kontrole, raz ja tracisz. Ona znow znajdzie w tobie slabszy punkt i znow sie rozpedzisz. To sie staje powoli twoja strefa komfortu. Bedziesz wracal do tego co jakis czas i nadal sobie wmawial jaki silny jestes, kiedy w srodku bedzie cie skrecac.

 

Jaki mechaniz tu dziala? Syndrom odstawienia i mechanizm wyparcia i tyle. Faceci emocjonalnie bardzo zaangazowani sa jak narkomani. Potrzebuja dziennej dawki jakakolwiek by ona nie byla. Jak nie bedzie dawki to sam zrobisz cos aby ja otrzymac.

 

Ty nadal nie widzisz dlaczego potrzebujesz terapii. WG ciebie nie, bo poznalej faceta ex i nie czujesz sie zagrozony? Serio? Co twoi biscy przyjaciele mysla o calej sytuacji?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Pater Belli napisał(a):

Ty dalej nie widzisz, ze jestes w rollercoasterze? raz na gorze, raz na dole. Raz odzyskujesz kontrole, raz ja tracisz. Ona znow znajdzie w tobie slabszy punkt i znow sie rozpedzisz. To sie staje powoli twoja strefa komfortu. Bedziesz wracal do tego co jakis czas i nadal sobie wmawial jaki silny jestes, kiedy w srodku bedzie cie skrecac.

Widzę i po to ciągnę wątek bo czytanie wszystkich odpowiedzi bardzo mi pomaga. 

 

18 godzin temu, Pater Belli napisał(a):

 

Jaki mechaniz tu dziala? Syndrom odstawienia i mechanizm wyparcia i tyle. Faceci emocjonalnie bardzo zaangazowani sa jak narkomani. Potrzebuja dziennej dawki jakakolwiek by ona nie byla. Jak nie bedzie dawki to sam zrobisz cos aby ja otrzymac.

 

Ty nadal nie widzisz dlaczego potrzebujesz terapii. WG ciebie nie, bo poznalej faceta ex i nie czujesz sie zagrozony? Serio? Co twoi biscy przyjaciele mysla o calej sytuacji?

 

Raczej nie potrzebuję terapii. Po spotkaniu z panem na serio mocno mnie puściło. Jak widzieliśmy się z nią w Święta to poszła mi myśl, że bardzo zbrzydła w stosunku tego co było kiedyś. A myśl tygodnia była taka: W sumie to bzykałem ją w jej najlepszym czasie jak była młoda i śliczna. Ktoś będzie bzykał ją na starość i będzie się z nią męczył jak odpali jej klimakterium, a to będzie rzeźnia przy jej charakterze. Więc pewnie lepiej, że to nie będę ja. 

Zaczynam łapać dystans. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...
W dniu 26.12.2023 o 12:53, Pater Belli napisał(a):

Ty dalej nie widzisz, ze jestes w rollercoasterze?

Kolejka jedzie w górę oby nie było już zjazdów

 

Drodzy bracia dawno nie pisałem, więc pomyślałem sobie, że dam znać co u mnie 😉

A pozmieniało się drodzy bracia i to bardzo, bardzo 😊

Chyba nie zdałem testu jakowegoś bo po grudniowych nalotach dywanowych atencją, przejmowaniem się co u mnie, tekstami pomogę Ci i takie tam inne nie ma już śladu i wróciło znajome wyjebango 😊

Od kilku tygodni cisza i spokój. Nawet jednego telefonu, no chyba, że o dziecku to te dwa trzy razy w tygodniu rozmawiamy.

Mam wrażenie, że był generalny test i badanie gruntu i jakby to oblałem.

Kilka tygodni temu były urodziny kuzynki mojego synusia. Myszka urobiła mnie wcześniej żebym to ja z nim pojechał choć to w jej rodzinie impreza. Mega jej na tym zależało. Ponieważ z większością jej najbliższej rodziny się lubimy i mamy bardzo dobry kontakt, to pomyślałem co mi tam.

Przyjechałem, imprezka dla dzieci, więc dorośli dużo rozmawiają i takie tam. Nie widziałem się z nimi dobre 10 miesięcy czyli długo przed zmianami w moim życiu: nową sylwetką, robotą i wszystkim innym. I co się okazało? Wszyscy byli na bieżąco z moim życiem. Wszyscy wiedzieli o nowej pracy i generalnie byli doskonale poinformowani co u mnie.

Odbyły się też dwie rozmowy z jej siostrą i bratową, oczywiście sam na sam. W obu przypadkach rozmowa jakoś tak szybko zboczyła na relacje moją z Ex Myszką.

W pierwszym przypadku usłyszałem: Wiesz z tym gościem to nie wygląda na nic poważnego… I to ze trzy razy zostało powtórzone w różnej konfiguracji. Oczywiście było też sondowanie co u mnie. Jakoś zgrabnie wybrnąłem.

Z drugą panią podobnie. Generalnie nie pytałem ale usłyszałem: Wiesz, nie wiadomo czy jej się ułoży. I sumie nie wiadomo jak to jeszcze między wami będzie. Odpowiedziałem, że wiadomo bo nic nie będzie. Oj nie wiesz tego, życie różnie się układa. Ponieważ szedłem w zaparte, że nic nie będzie i nie mam planów co do pani w końcu dano mi spokój.

I jakoś tak po tej imprezie bombardowanie ustało. Z czego się cieszę bo moja psychika wraca do normy. Zajmuję się sobą. Nadal pracuję na ciałem, odważyłem się nawet pójść na siłownię i zdradziłem domową kalistenikę. Okazało się, że nie było strasznie 😉

Drodzy bracia, którzy rozkmniacie o co babie może chodzić, nie ma sensu się tym zajmować. Ja myślałem, dumałem, szukałem związków przyczynowo skutkowych nagłej atencji ze strony Ex, a tu nagle wszystko ustało i wój wie o  co chodzi 😊

Mam nadzieję, że kolejnej rundy nie będzie 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze od Ciebie słyszeć :)

 

7 hours ago, Arghor said:

Ja myślałem, dumałem, szukałem związków przyczynowo skutkowych nagłej atencji ze strony Ex, a tu nagle wszystko ustało i wój wie o  co chodzi 😊

 

No kaman, przecież ta historia jest jasna jak słońce:

 

7 hours ago, Arghor said:

Myszka urobiła mnie wcześniej żebym to ja z nim pojechał choć to w jej rodzinie impreza. Mega jej na tym zależało.

 

7 hours ago, Arghor said:

I co się okazało? Wszyscy byli na bieżąco z moim życiem. Wszyscy wiedzieli o nowej pracy i generalnie byli doskonale poinformowani co u mnie.

 

7 hours ago, Arghor said:

W pierwszym przypadku usłyszałem: Wiesz z tym gościem to nie wygląda na nic poważnego… I to ze trzy razy zostało powtórzone w różnej konfiguracji.

 

7 hours ago, Arghor said:

I sumie nie wiadomo jak to jeszcze między wami będzie. Odpowiedziałem, że wiadomo bo nic nie będzie. Oj nie wiesz tego, życie różnie się układa. Ponieważ szedłem w zaparte, że nic nie będzie i nie mam planów co do pani w końcu dano mi spokój.

 

Myszka ewidentnie myślała o Tobie poważnie, skoro opowiadała o Tobie całej rodzinie. Postanowiła bezpiecznie, czyli przez pośredników, przekazać Ci niemal wprost że masz otwartą autostradę, i gacha jakby co może zostawić. Po imprezie szybko pewnie zebrała feedback od cioteczek jak na to zareagowałeś, okazało się że kompletnie jesteś niezainteresowany i wtedy odpuściła.

 

Podejrzewam też, że gdy pierwszy jej emisariusz wrócił z hiobowymi wieściami, w jej obozie musiała zapaść konsternacja, bo wszyscy spodziewali się innej odpowiedzi. I stąd potem, zapewne po szerszej naradzie, wysłanie drugiej cioteczki, która była już bardziej bezpośrednia, i nie tyle pokazała Ci otwartą autostradę, ale przede wszystkim starała się na Tobie wymusić deklarację że jest jakakolwiek szansa na to że zechcesz się nią przejechać, choćby na zasadzie że "nigdy tego nie wiesz".

 

Kobieta musi wiedzieć, że ma jakieś szanse na relację, nawet jeśli jest to 1% [*]. Nawet jeśli to jest tylko ONS, i wiadomo że nic z tego nie będzie, to powiedzenie o tym wprost powoduje saharę. I Ty tutaj jasno i wprost to 0% zadeklarowałeś, więc skutkiem jest właśnie sahara.

 

Gratuluję zdecydowania, zapewne nie było łatwo, zwłaszcza pod taką "miłą" presją. Ale jeśli chce się tego rodzaju emocjonalne rollercoastery przerwać, nie ma innej drogi, konieczne jest pełne zdecydowanie.

 

7 hours ago, Arghor said:

Nadal pracuję na ciałem, odważyłem się nawet pójść na siłownię i zdradziłem domową kalistenikę. Okazało się, że nie było strasznie 😉

 

No i git :) Pamiętam że Twoje obawy w tym temacie były kompletnie z tyłka, ale wciąż było to wyjście poza strefę komfortu, więc jakieś opory pokonać musiałeś. A siłka to świetna sprawa, kogoś zwykle w końcu tam poznasz, będziesz miał jakichś gym bros, popatrzysz na fajne łanie, podładujesz testosteron. Chodzi mi po głowie dorzucenie sobie kalinistiki jako uzupełnienie siłki, ale nigdy w drugą stronę. Daje dobrą mobilność, nie wątpię że jest bardzo satysfakcjonująca, ale jej podstawowe wady to słabszy efekt testosteronowy (do tego potrzebna jest praca z dużymi ciężarami) i słabszy potencjał do wzrostu mięśni (potrzebne jest progresowanie ciężaru). A na tych właśnie efektach ćwiczeń mi przede wszystkim zależy.

 

[*] Raz kiedyś sam w ten sposób zepsułem bardzo fajnego ONS, to było jak zderzenie ze ścianą. A później miałem okazję o tym posłuchać, na kanale mynonleatherlife. Kanał bardzo polecam, kobieta koło 40ki mówi bardzo otwarcie o swojej kobiecości, seksualności, o tym co się jej podoba w facetach i dlaczego. Kwestię nie mówienia wprost o braku jakichkolwiek szans na relację, nawet w sytuacji gdy jest to w zasadzie oczywiste, porusza w materiale o mówiącym wszystko tytule "Don't kill her lady boner" ;)

Edytowane przez tony86
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ten wątek o bzykaniu założyłem z trochę innych intencji ale wróciło do mojej sytuacji więc wypowiem się tutaj żeby nie robić burdelu.

Nie wiem jak cytować z innych wątków,  więc robię to wyróżniając piszącego i co napisał .

 

 @Alejandro Sosa

 

 Przecież wiem, że nawiązujesz do swojej sytuacji. Cały czas kminisz czy się nie zejść z ex. No sprytnie...

Słuchaj jak chcesz to to zrób, zdanie ludzi na forum znasz. Chcesz magicznie obejść system i wrócić do starego sprawdzonego schematu to droga wolna.

 

Lubię czytać Twoje wypowiedzi. Zawsze w punkt i z półobrotu.

To, że jebie mi się oprogramowanie wiem, dlaczego, trochę niżej.

Generalnie ciężko znoszę zimy. Mój SAD (seasonal affective disorder)  w tym roku jest wyjątkowo silny. Pewnie dlatego mam takie tęgie rozkminy. Jak przyjdzie marzec i wróci słoneczko wszystko się odmieni.

 

 @Śnieżnobiały

 

Weź też pod uwagę jak to będzie odebrane w rodzinie, że ona była z innym, a teraz "stary" wrócił. Pani pewnie opowie, że Ci zależało i się zgodziła. No słabo trochę.

 

Akurat ten aspekt wygląda trochę inaczej niż standardowo. Z osobami z jej najbliższej rodziny mam bardzo dobre relacje i myślę, że kilka osób ucieszyłoby się na taki stan rzeczy. Jej rodzice bardzo mnie lubią. Jej mama traktuje mnie tak jakby nic się nie wydarzyło, czyli tak samo jak dawnej. Czasem właśnie od niej odbieram syna jak przychodzi mój czas. I wtedy muszę zawsze wejść i pogadać, obowiązkowo zjeść obiad i zazwyczaj dostaję wałówkę do domu. Z jej bratem od niedawna mam powiązania biznesowe, które Myszka zainicjowała pod koniec roku. Jej siostra czasami prosi mnie abym odbierając mojego Miśka z przedszkola, zabrał też jej syna. Nie jest to częste, góra raz w miesiącu ale się zdarza. Jak go odstawię to zawsze kawka i pogaduchy. Chyba nadal jestem dla nich „swój”.

Tak sobie myślę, ze to też może być jeden z powodów tego, że ciężko mi się odciąć.

 

@tony86

Czyli tym co Cię najbardziej boli, i co podawałeś na swojej ścieżce za koronny powód dla którego nigdy do swojej ex nie wrócisz.

Nadal nie jestem przekonany, że potrafiłbym zaakceptować skakanie na innym kutongu. To mogłaby być ta z rzeczy po mojej stronie, gdyby rzeczywiście wydarzył się powrót, która mogłaby go sabotować. Z jednej strony myśl o tym mnie odrzuca od niej. Jednak czasem mam jakieś odklejenia od rzeczywistości i myślę sobie: w dupie z tym… Jednak generalnie temat mega ciężki do udźwignięcia.

 

Jakby rzucając dodatkowe światło.

Bracia mówili – idź ruchać inne panny, to Ci pomoże. Ok, posłuchałem w ostatnich tygodniach bzyknąłem kilka razy dwie panie. I nie pomogło…

Dobra, udowodniłem sobie, że mimo pięćdziesiątki mogę nadal bzykać i to nie pasztety. Samo bzykanie było takie „bez przyjemności” bym powiedział. Technicznie ok ale dopaminka skoczyła na poziomie góra 30% do najlepszych razów jakie pamiętam. W sumie to nie chce mi się tych pań znów bzykać, choć to całkiem fajne babki.

Widzę, że mam tam jakiś wybór ale nie chce mi się angażować energii w zdobywanie. Generalnie babony strasznie mnie ostatnio irytują…

 

Kolejny aspekt, który ryje mi beret, to fakt, że te dostępne dla mnie, wszystkie mają dzieci sztuk jeden lub więcej. I zadaję sobie pytanie dlaczego miałbym łożyć na inne geny ruchając matkę tych genów? Skoro mam swoje geny i teoretycznie mógłbym ruchać ich matkę.

Jeżeli to jest złe pytanie, to niech ktoś rzuci we mnie kamieniem, bo może mam zjebaną optykę i to tylko racjonalizacja.  

Zostaje MGTOW ale nie jestem mentalnie na to gotowy.

W relacjach z Myszką jest nowa faza. Po fazie mega atencji nastała faza obojętności. Tak jak dzwoniła, tak teraz cisza. Jak czasem rozmawiamy to słyszę często w jej głosie złość. Co więcej, ostatnio pokłóciliśmy się z dwa razy, co nie zdarzyło się od nie wiem kiedy.

Czyli są u mnie i u niej emocje względem naszych relacji

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dorwałem się dzisiaj do forum to się produkuję w różnych wątkach 😉

Chyba zaczynam zdrowieć.

Moje wcześniejsze rozkminy wynikały po części z przekonania, że ciężko mi będzie poznać kobietę, która wzbudzi u mnie głębokie zainteresowanie. Bo te, które poznawałem po wyjściu z jaskini nie wzbudzały u mnie specjalnych emocji. I stare emocje, których była tona wracały echem.

Niemniej mieliście bracia, że to chodzi o odpowiednią kobietę. Okazuje się, że jednak są panie potrafiące doprowadzić mój stary gadzi mózg do wyrzutu dopaminy. Przynajmniej trafiła mi się taka jedna ostatnio.

Przyszła ostatnio do mnie do biura w celach biznesowych jedna pani. Powiem tak, dawno nie spotkałem kobiety, która by na mnie tak zadziałała. Uroda 10/10 i to nie tylko moje zdanie bo pani zrobiła spore poruszenie w biurze. Nawet samice, które ją widziały przyznały, że to bardzo atrakcyjna pani. O panach nie wspominam.

Kobieta jakie mnie kręcą, świadoma swojej atrakcyjności, potrafiąca nią grać, kobieta patrząca mężczyźnie prosto w oczy dużej niż to „normy biznesowe” zakładają i potrafiąca męskie spojrzenie wytrzymać i odwzajemnić.  

Ponieważ decyzyjność w sprawie której pani przyszła jest po mojej stronie więc zaczęła się gra. Cały czas musiałem powtarzać sobie: tylko nie patrz się na cycki, tylko nie patrz się na cycki. I wój dziadek z jaskini i tak mnie przechytrzył i kilka razy się przygapiłem. Po jednym z razów zobaczyłem w spojrzeniu: podoba Ci się to co widzisz? Byłem na siebie zły bo oddałem punkt.

Cała gra była super. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Oczywiście pani miała biznes a ja guzik do podejmowania decyzji, więc mam świadomość, że grała wszystkim co miała. Niby tak przy okazji dowiedziałem się gdzie mieszka i że mieszka sama. Co przy tak atrakcyjnej pani zrodziło moje pytania: Czy tak bardzo wymaksowała sobie oczekiwania po karuzeli, że ciężko znaleźć chada, który sprosta oczekiwaniom? Ponieważ dowiedziałem się też, że nie ma dzieci. Więc czy to już ściana? Wiek też poznałem (35). Czy może psychopatka? Absolutnie wiem, że pani chciała zdobyć moje „tak” w sprawie ale i tak zabawa była przednia.

W ramach podsumowania. Jest dla mnie nadzieja: są panie, które mogą mnie kręcić. Jedyny problem w tym, że muszą być młode (w mojej perspektywie) i atrakcyjne…

Edytowane przez Arghor
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

13 godzin temu, Arghor napisał(a):

Chyba zaczynam zdrowieć.

Czy moze wmowiles sobie ze jestes chory. Moim zdaniem jak wszyscy, przywiazales sie do czegos lub kogos i tyle. Niektorzy robia to na tyle mocno, ze traca poczucie swojej mocy.

 

13 godzin temu, Arghor napisał(a):

Cała gra była super.

O to w zyciu chodzi, nieprawdaz?

 

13 godzin temu, Arghor napisał(a):

Niby tak przy okazji dowiedziałem się gdzie mieszka i że mieszka sama. Co przy tak atrakcyjnej pani zrodziło moje pytania: Czy tak bardzo wymaksowała sobie oczekiwania po karuzeli, że ciężko znaleźć chada, który sprosta oczekiwaniom? Ponieważ dowiedziałem się też, że nie ma dzieci. Więc czy to już ściana? Wiek też poznałem (35). Czy może psychopatka?

Moze warto zrobic sobie przerwe od forum, bo lecisz schematem myslenia, ktory po prostu cie blokuje i wychodzisz wewnetrznie i zewnetrznie na pizde. Bez urazy dla nikogo. Zadna madra kobieta do zwiazku nie szuka narcyza i psychopaty (bo z takimi pewnie byla), szuka kogos kto zna swoja wartosc i wie czego chce w zyciu.

 

Analizujesz za bardzo zamiast wykorzystac moment i pocisnac dalej i pokazac sie innym niz reszta, ktora sie slini i czuje sie zaklopotana i niepewna w obecnosci urody i operuje z pozycji nizszosci. Kiedy jednak sobie uswiadomisz, ze wiekszosc kobiet zyje w olbtrzymich kompleksach i do rozmowy podejdziesz z dystansem i humorem, okaze sie ze zmienia sie obraz po jednej i drugiej stronie.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

> ... do mnie do biura w celach biznesowych .... bardzo atrakcyjna pani. ...


Fajnie. :)

 

 


>  .... tylko nie patrz się na cycki, tylko nie patrz się na cycki. I wój dziadek z jaskini i tak mnie przechytrzył i kilka razy się przygapiłem. Po jednym z razów zobaczyłem w spojrzeniu: podoba Ci się to co widzisz? Byłem na siebie zły bo oddałem punkt.

 

Albo jesteś profesjonalny i załatwiasz sprawy biznesowe...

Albo ją podrywasz aby mieć seks.

 

Musisz wybrać. A nie takie niby-gierki, walki wewnętrzne.

 

 

 

 

> Cała gra była super. Dawno się tak dobrze nie bawiłem.

 

Mam wątpliwości.

 

 

 

 

> Oczywiście pani miała biznes a ja guzik do podejmowania decyzji, więc mam świadomość, że grała wszystkim co miała.

 

Niekoniecznie.

 

 

 

> ... że mieszka sama. ... zrodziło moje pytania: .... ... oczekiwania po karuzeli, że ciężko znaleźć chada, ... nie ma dzieci. .... ściana? Wiek też poznałem (35). Czy może psychopatka?

 

Zadzwiające męskie myślenie... Czy ona taka czy siaka. Że niby zabawa, znaki i symbole, gierki.

 

Chyba to wszystko raczej w twojej głowie się dzieje, bo pewnie nie masz seksu.

To może pójdziesz do prostytutki?

Np. znajdziesz podobną do tej klientki?

 

 

 

> Absolutnie wiem, że pani chciała zdobyć moje „tak” w sprawie ale i tak zabawa była przednia.

 

I zdobyła, co? A gdyby była nieatrakcyjna to też by zdobyła, prawda?

 

 

 

 

> Jest dla mnie nadzieja: są panie, które mogą mnie kręcić. Jedyny problem w tym, że muszą być młode (w mojej perspektywie) i atrakcyjne…

Tak. Tylko jak taką atrakcyjnną poderwać? Oto jest pytanie.

 

 


> świadoma swojej atrakcyjności, potrafiąca nią grać, kobieta patrząca mężczyźnie prosto w oczy dużej niż to „normy biznesowe” zakładają i potrafiąca męskie spojrzenie wytrzymać i odwzajemnić.

 

Super kobieta. Przespałbyś się z nią. Tylko jak to zrobić?

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, kenobi napisał(a):

 

 

 

> ... do mnie do biura w celach biznesowych .... bardzo atrakcyjna pani. ...


Fajnie. :)

 

 


>  .... tylko nie patrz się na cycki, tylko nie patrz się na cycki. I wój dziadek z jaskini i tak mnie przechytrzył i kilka razy się przygapiłem. Po jednym z razów zobaczyłem w spojrzeniu: podoba Ci się to co widzisz? Byłem na siebie zły bo oddałem punkt.

 

Albo jesteś profesjonalny i załatwiasz sprawy biznesowe...

Albo ją podrywasz aby mieć seks.

 

Negocjowałeś kiedykolwiek z atrakcyjną kobietą, która przychodziła z pozycji sprzedającego? Jeśli nie, to nie masz pojęcia jak one wykorzystują swoje atrybuty. Zaczynając od ubrania się tak, że strój podkreśla jej atuty. Te inteligentne robią to w sposób nienachalny ale podkreślający i skuteczny. 

A to jak grają, flirtują i bawią się konwencją męsko-damską to mała bania. Jak nie masz doświadczenia to przegrywasz już zanim zaczniesz.

Zresztą pracuję w takiej branży, gdzie w jednej z firm do pewnej grupy klientów zawsze zatrudniałem same topki bo takie realia były i konkurencja też same najlepsze sztuki posyłała na ten front rynku. I często z dziewczynami rozmawialiśmy jak grać aby nie wejść za głęboko i jak stawiać granice żeby nie poszło za bardzo. Moje championki zjadały klientów bez gryzienia. 

 

A co do gapienia się na cycki to mechanizm podświadomy po naszych dziadkach, więc gapimy się na nawet tego nie wiedząc. Ponieważ staram się być profesjonalistą dlatego muszę świadomie pilnować się żeby na zderzaki nie zerkać. 

 

2 godziny temu, kenobi napisał(a):

Musisz wybrać. A nie takie niby-gierki, walki wewnętrzne.

 

 

 

 

> Cała gra była super. Dawno się tak dobrze nie bawiłem.

 

Mam wątpliwości.

Ale to wiesz lepiej, że nie bawiłem dobrze? Przyznaję, że nie kumam tej wypowiedzi. 

 

 

2 godziny temu, kenobi napisał(a):

 

 

> Oczywiście pani miała biznes a ja guzik do podejmowania decyzji, więc mam świadomość, że grała wszystkim co miała.

 

Niekoniecznie.

 

Sprecyzuj o co Ci chodzi?

 

 

2 godziny temu, kenobi napisał(a):

 

 

> ... że mieszka sama. ... zrodziło moje pytania: .... ... oczekiwania po karuzeli, że ciężko znaleźć chada, ... nie ma dzieci. .... ściana? Wiek też poznałem (35). Czy może psychopatka?

 

Zadzwiające męskie myślenie... Czy ona taka czy siaka. Że niby zabawa, znaki i symbole, gierki.

 

Chyba to wszystko raczej w twojej głowie się dzieje, bo pewnie nie masz seksu.

To może pójdziesz do prostytutki?

Np. znajdziesz podobną do tej klientki?

Nigdy nie byłem na divach i raczej nigdy nie pójdę. 

Mam koleżankę do pukania ale ona nie wywołuje u mnie takich emocji. Puknę se od czasu do czasu i tyle. 

 

 

2 godziny temu, kenobi napisał(a):

 

 

> Absolutnie wiem, że pani chciała zdobyć moje „tak” w sprawie ale i tak zabawa była przednia.

 

I zdobyła, co? A gdyby była nieatrakcyjna to też by zdobyła, prawda?

No właśnie nie zdobyła. Bo rozmawiam na te temat z innymi oferentami, bo jednak jestem w robocie i biznes jest na pierwszym miejscu. Jeżeli przyjdzie do mnie parchaty pan ale da lepszą ofertę, to pewnie taką wybiorę. 

Pani otrzymała obietnicę, że rozpatrzę co oferuje i pozostaje w grze. I niech się zastanowi co może zaproponować dodatkowo. 

Umówiliśmy się, że się zdzwonimy i ewentualnie umówimy na kolejną rozmowę. 

2 godziny temu, kenobi napisał(a):

 

 

 

> Jest dla mnie nadzieja: są panie, które mogą mnie kręcić. Jedyny problem w tym, że muszą być młode (w mojej perspektywie) i atrakcyjne…

Tak. Tylko jak taką atrakcyjnną poderwać? Oto jest pytanie.

Gdybym miał 15 lat mniej to pewnie na miękko bym spróbował panią zawinąć i wierzyłbym w sukces. Nie wykluczam, że przy kolejnych spotkaniach coś tam popróbuję. 

 

2 godziny temu, kenobi napisał(a):

 


> świadoma swojej atrakcyjności, potrafiąca nią grać, kobieta patrząca mężczyźnie prosto w oczy dużej niż to „normy biznesowe” zakładają i potrafiąca męskie spojrzenie wytrzymać i odwzajemnić.

 

Super kobieta. Przespałbyś się z nią. Tylko jak to zrobić?

Barcie, ja nie mam problemu z atrakcyjnymi kobietami. I wiem jak z nimi rozmawiać i jak z nimi flirtować. I jestem też z nimi obyty. W jednej z firm miałem zespół sprzedażowy składający się 10 lasek o aparycji 8-10/10.

Jedyny problem jest taki, że ta pani jest prawie 20 lat ode mnie młodsza i tylko 5 lat starsza od mojej córki. 

Co powoduje pewne wątpliwości ale mnie nie blokuje bo mam zajebistą pewność siebie. 

W tej historii pozytywne jest to, że pierwszy raz od bardzo dawna poczułem coś czego myślałem, że nie będę czuć. Bo wszystkie poznawane ostatnio kobiety nie wydawały mi się atrakcyjne. Moje rówieśniczki zwyczajnie mnie odrzucają i mam odruch wymiotny. 

Niepozytywne jest to, że okazało się, że mam w wój wyśrubowane oczekiwania i ich realizacja może być trudna. 

 

4 godziny temu, Pater Belli napisał(a):

Moze warto zrobic sobie przerwe od forum, bo lecisz schematem myslenia, ktory po prostu cie blokuje i wychodzisz wewnetrznie i zewnetrznie na pizde. Bez urazy dla nikogo. Zadna madra kobieta do zwiazku nie szuka narcyza i psychopaty (bo z takimi pewnie byla), szuka kogos kto zna swoja wartosc i wie czego chce w zyciu.

 

W najmniejszym stopniu nie poczułem się pizdą i nie sądzę abym na pizdę wyszedł. W końcu z panią spotkaliśmy się biznesowo a nie na układanie sobie życia. To, że to pierwsza kobieta, która na serio mi się spodobała od bardzo bardzo dawna to inna historia. 

Co więcej, raczej tę rundę rozmów wygrałem bo pani nic nie dostała poza kolejną szansą. I wie, że trzeba się postarać przy kolejnej okazji. 

 

4 godziny temu, Pater Belli napisał(a):

 

Analizujesz za bardzo zamiast wykorzystac moment i pocisnac dalej i pokazac sie innym niz reszta, ktora sie slini i czuje sie zaklopotana i niepewna w obecnosci urody i operuje z pozycji nizszosci. Kiedy jednak sobie uswiadomisz, ze wiekszosc kobiet zyje w olbtrzymich kompleksach i do rozmowy podejdziesz z dystansem i humorem, okaze sie ze zmienia sie obraz po jednej i drugiej stronie.

 

 

Atrakcyjne kobiety nie wywołują u mnie zakłopotania bo przez lata obcowania z nimi wiem jak z nimi funkcjonować. Miałem z panią dobre flow i jej raczej też się podobało (choć ona sprzedawała, więc wszystko mogło być udawane). Pewnie będzie kolejna okazja i zobaczymy. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Arghor napisał(a):

Miałem z panią dobre flow i jej raczej też się podobało

To o cie blokuje. Masz do niej numer telefonu. Co szkodzi zadzwonic i ja zaprosic na drinka?

 

10 minut temu, Arghor napisał(a):

W końcu z panią spotkaliśmy się biznesowo a nie na układanie sobie życia. To, że to pierwsza kobieta, która na serio mi się spodobała od bardzo bardzo dawna to inna historia. 

Troche niekonsekwentny jestes. Niby tylko biznes, a juz miales rozkminy dlaczego jest sama itp. Odpowedz sobie szczerze, czy jestes nia zainteresowany seksualnie i moze nie tylko. Inaczej dlaczego by cie mial interesowac status obecny pani jak i jej przeszlosc.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

> Negocjowałeś kiedykolwiek z atrakcyjną kobietą, która przychodziła z pozycji sprzedającego? Jeśli nie, to nie masz pojęcia jak one wykorzystują swoje atrybuty. Zaczynając od ubrania się tak, że strój podkreśla jej atuty. Te inteligentne robią to w sposób nienachalny ale podkreślający i skuteczny.


Dziwne te twoje opisy: jakby kobieta była jakimś stworem z obcej planety.

W dodatku twierdzisz, że one to robią "w sposób skuteczny", czyli coś na zasadzie "sperma mi zalała mózg, podpisałem czego bym nie podpisał, a teraz żałuję".
Albo "Sperma mi zalała mózg, ale jestem taki gieroj, że mimo tego nie podpisałem niczego".


W moim odczuciu brzmisz jak ktoś kto nie ma kobiety, nie ma seksu, i mu odbija. Ktoś, kto całe życie miał zamkniętą głowę i nagle odkrył, że są kobiety. Poczuł zew natury, i mówi do innych "Hej! Pożądanie mnie dotknęło", a inni do Ciebie "Wiemy... też tak mamy od 20 lat".

 

 

> A to jak grają, flirtują i bawią się konwencją męsko-damską to mała bania. Jak nie masz doświadczenia to przegrywasz już zanim zaczniesz.

Ona flirtuje, a przez to Ty jakby na haju przegrywasz?

 

 

> Zresztą pracuję w takiej branży, gdzie w jednej z firm do pewnej grupy klientów zawsze zatrudniałem same topki bo takie realia były i konkurencja też same najlepsze sztuki posyłała na ten front rynku. I często z dziewczynami rozmawialiśmy jak grać aby nie wejść za głęboko i jak stawiać granice żeby nie poszło za bardzo. Moje championki zjadały klientów bez gryzienia.


Taaaaa... "nie wejść za głęboko", "stawiać granice" i facet omawia to z kobietami. No chyba że prowadziłeś klub nocny.

 

 


> A co do gapienia się na cycki to mechanizm podświadomy po naszych dziadkach, więc gapimy się na nawet tego nie wiedząc. Ponieważ staram się być profesjonalistą dlatego muszę świadomie pilnować się żeby na zderzaki nie zerkać.


Hmm... ja się gapię i mnie to cieszy. Ja "wypina cycki", to się gapię. Dyskretnie.

 

 


> Gdybym miał 15 lat ...  na miękko .,.. panią zawinąć i wierzyłbym w sukces. Nie wykluczam, ... coś tam popróbuję.

Opowieść jak nie z tego świata.

 

 


> ... nie mam problemu z atrakcyjnymi kobietami. I wiem jak z nimi rozmawiać i jak z nimi flirtować. I jestem też z nimi obyty. W jednej z firm miałem zespół sprzedażowy składający się 10 lasek o aparycji 8-10/10.


Tak, tak... miałeś taki zespół, a poniżej twierdzisz, że kobieta 35 dla Ciebie za młoda...
Nie chodzi o flirtowanie, ale o seks. Aby mieć seks.

 

 

 > Jedyny problem jest taki, że ta pani jest prawie 20 lat ode mnie młodsza i tylko 5 lat starsza od mojej córki.


"Nie przelecę jej bo jest za młoda".

No nie czaję niestety. Sorki.
Rozumiem oburzenie kobiety jakby mówiła "Ty stary pierniku! Bierzesz się za młodszą o 20 lat!!!".
Ale że mężczyzna takie rzeczy mówi? To mam zdziwko.
Poza tym kobiety lubią starszych.


Jaki masz problem?
Czy ta kobieta to dziecko i nie chcesz być pedofilem?

NIe jest dziecko. Ma 35 (!!!) lat, czyli pewnie od 20 lat siusaki panów pewnie nie są jej obce.

 

 

> Co powoduje pewne wątpliwości ale mnie nie blokuje bo mam zajebistą pewność siebie.

Okej, skoro tak mówisz :)

 

 


> W najmniejszym stopniu nie poczułem się pizdą ...., raczej tę rundę rozmów wygrałem bo pani nic nie dostała poza kolejną szansą.

W twojej głowie:   "ojej... ona za młoda"     "ojej... nie przegrałem, bo nie sprzedała mi nic".

???


Może bardziej naturalnie byłoby:  "Łał. Fajna laska! Podrywać ją? Będzie seks? CZy nie podrywać? Lepiej poderwę inną... z portalu? W realu? Pójdę na divy...".

 


> I wie, że trzeba się postarać przy kolejnej okazji.

:) :)    

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#kenobi 

O czym Ty człowieku w ogóle piszesz????? 

Nadinterpretowujesz to co przeczytasz i filtrujesz przez swoje doświadczenia i poglądy. 

Kurwa, można mieć relacje z atrakcyjnymi kobietami i nie myśleć tylko o ruchaniu ich. 

 

JPD Ty wiesz lepiej od mnie co mam w głowie. Toż to niesamowite. 

 

Przekaz tego wpisu był taki, że cieszę się, że jednak są kobiety, które powodują u mnie wyrzut dopaminy, bo nie mogłem takiej spotkać przez wiele miesięcy od chwili gdy postanowiłem znów na kobiety się otworzyć po 20 letnim związku. 

I napisałem, że ta pani bardzo mi się spodobała. 

A Ty odpisujesz to poszukaj divy, która tak wygląda. WTF? Serio? Przecież przy divie nie będę miał dopaminy związanej z tym, że mi się podoba. Tylko mechaniczny spust pary. Poza tym divy są dla mnie bleeee.  

 

Nigdzie nie napisałem, że mam problem z tym, że pani jest dużo młodsza i z tego powodu bym jej nie ruchał. Obiektywnie jednak trzeba przyznać, że 20 lat różnicy to zajebiście dużo. I raczej trzeba być niezłym kozakiem, żeby to się udało. Zwłaszcza, że mówimy o kobiecie bardzo atrakcyjnej, która zapewne ma wybór. Co wcale nie oznacza, że się boję spróbować. 

To, że się nawzajem pobajerowaliśmy nie oznacza, że pani jest zainteresowana. Co też nie oznacza, że nie warto sprawdzić. Rozgrałem to tak, że za chwilę zadzwonię do pani i umówię się z nią. Co więcej ustawiłem ją w roli petentki bo to na chce coś mi sprzedać. I nie wie czy na pewno ja chcę to kupić. W biznesie wygrywa ten, który umie pokazać, że mniej mu zależy. Niezależnie od tego jaka jest prawda. Następnym razem spotkam się z nią w dobrej knajpie na kawę, bo w takich miejscach przecież milej prowadzić biznesowe spotkania niż w smutnym biurze. I zobaczymy co da się ugrać. Zarówno w biznesie jak i potencjalnej relacji. 

Atrakcyjna kobieta ma facetów na pstryk, więc trzeba jej zrobić lekkiego maind fucka i spowodować żeby pomyślała, że trzeba cokolwiek się postarać. Taka kobieta doskonale wie, że "ma władzę" nad facetami. Więc taki, który zachowa się nieco inaczej i nie będzie grał tak jak ona chce może ją zaintrygować i zmotywować do działania. 

A tak na prawdę wszystko sprowadza się do tego czy tam jest dopamina czy nie ma. Jak nie ma to można Wackiem helikoptery kręcić i nic z tego nie będzie. A jak jest to tylko trzeba to sprytnie rozegrać. 

 

Generalnie miałem ciężkie rozkminy o mojej ex. I cieszę się, że jednak odpowiednia pani może zresetować system bo włącza mi się myślenie w innym kierunku. 

 

 

 

Edytowane przez Arghor
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

JPD bracia, niech ktoś mi powie dlaczego, mimo tego co wiem jak to działa i tak ulegam mocy trzipy i zaraz odpierdolę szopkę.

Zacznijmy od update:

Moja EX wyautowana z umysłu. Nawet jednego zdania nie chce mi się z nią zamienić. Oczywiście muszę bo rozmawiamy o synu.

Zacząłem poznawać kobiety, przez chwilę spotykałem się z laską 20 lat młodszą ale finalnie po dwóch keksach nie pykło.

Teraz jestem na pięknej drodze do odjebania szopki i narobienia sobie kłopotów. Odpowiadam za sprzedaż w pewnej firmie i rozbudowuję zespół. Zatrudniłem ostatnio kilka nowych osób.

W tym gronie pojawiła się Myszka (dla mnie) urody przecudnej i intelekcie ostrym, czyli taka jak lubię. Już podczas pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej popłynąłem, bo moja asystentka, przyszła z informacją, że jest już 30 minut po czasie i następny pan czeka już długo. Pan wyszedł po 15 minutach. Więc od razu były hehszki, że wiadomo kogo zatrudnię.

Po miesiącu od zatrudnienia relacja jest zbyt ciepła. Mam wiele kobiet w zespole ale tylko z tą gadam po 1-2 godziny dziennie. Dzwoni do mnie 2-5 razy dziennie i zawsze jest coś do omówienia. Oczywiście w międzyczasie gadanie o wszystkim.  Kokietuje mnie zajebiście. Czas rekordowej rozmowy 1:30

Oczywiście uwielbiam z nią rozmawiać…

To nie jest racjonalizacja. Jest zajebista w robocie. W krótkim czasie zdobyła kilku wartościowych klientów. I właśnie dopinamy klienta z potencjałem porównywalnym do obrotu wszystkich klientów najlepszego handlowca w zespole. I realia są takie, że go dopniemy, bo ma tam niepodważalny układ.

Już dwa razy usłyszałem, że jak to zrobimy, to w dwójkę idziemy na wódkę. Na trzeźwo nie zrobię głupoty poza flirtowaniem ale po wódzie się boję.

Problem w tym, że jest w związku i ma małe dziecko.

Z rozmów wiem też, że jej facet już raz przegrał z jej hiperagmią i było bardzo źle ale fuksem się wybronił.

Wiem jak to wygląda…

Wiem, że z zajętą nie…

Wiem, że podwładną nie..

Wiem wszystko…

Ale i tak kutas mądrzejszy…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie popieram, nie pochwalam, przez chwilę będzie fajnie, później szambo wybije i zaczną się dramy. 

 

Najwięksi tego świata nie byli w stanie utrzymać w tajemnicy dymanka w pracy - Bill Clinton 😉 myślisz że wam się uda? Wątpię.

 

Ale kto nie wyruchał koleżanki na biurku w pracy niech pierwszy rzuci zszywaczem. 

 

Tak było, jest i będzie. 

 

Jesteś świadomy ile ryzykujesz? Pewnie nie. Oczy (!) zaszły. Taki lajf. 

 

Większym problemem imho jest to że jest zajęta niż to że to koleżanka z pracy. Jak się wyda, a się wyda to będzie smród. Jeśli jest to dwójka singli, i jeśli np. nie ma stosunku zależności i takie rzeczy się zdarzają to są często akceptowane i nie ma dramy. 

 

Tutaj nie licz na oklaski. 

 

Ciebie oskarżą o rozbicie rodziny, ją o próbę awansu przez łóżko, standard, za chwilę może być tak że oboje będziecie szukać pracy, a ona dodatkowo dachu nad głową. 

 

Ludzie w większości przypadków to chyba sami sobie na łeb sprowadzają kłopoty. Nawet nie trzeba im pomagać 🙄

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.