Skocz do zawartości

Jestem gruba, samotna i przegrana


Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, I1ariusz napisał(a):

A monogamia to i dla kobiet, jak się okazuje, dobra nie jest.

To nie ma znaczenia.

Normalnie staram sie nie robić offtopow ale tym razem sie skuszę.

Monogamia nie musi byc dobra ani dla kobiet ani dla mezczyzn. Wystarczy, ze jest to najlepsza opcja dla dzieci. Dwoje rodziców, wychowujacych spójnie dziecko przez 18 lat jest dla dziecka wielokrotnie lepsze niz 1 rodzic i nowy wujek/ciocia co 3 miesiące.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Lambert napisał(a):

To nie ma znaczenia.

Normalnie staram sie nie robić offtopow ale tym razem sie skuszę.

Monogamia nie musi byc dobra ani dla kobiet ani dla mezczyzn. Wystarczy, ze jest to najlepsza opcja dla dzieci. Dwoje rodziców, wychowujacych spójnie dziecko przez 18 lat jest dla dziecka wielokrotnie lepsze niz 1 rodzic i nowy wujek/ciocia co 3 miesiące.

Ja się zgadzam: monogamia jest najlepsza dla obu stron, bo jest najbardziej optymalna też dla dzieci. Ja zaczytuje się we wszelkiej maści literaturze kryminalno-psychologicznej i rozmiar zniszczenia psychicznego, jakiego dokonuje rozwód rodziców u dzieci jest niebywały. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lalka napisał(a):

, bo zdaje mi się, że mężczyzn i tak to gówno interesuje.

Wy za to empatyczne jesteście, Barbie please 😅😅😅

Edytowane przez Kiroviets
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, I1ariusz napisał(a):

rozmiar zniszczenia psychicznego, jakiego dokonuje rozwód rodziców u dzieci jest niebywały. 

U mnie na przykład była to: głęboka depresja, psychoza, fobia społeczna, stany lękowe. 

Bardzo dużo przeszłam, ale wyhodowałam jaja.

Do pracy musiałam iść w wieku 12 lat, byłam mamą i tatą dla młodszego rodzeństwa, walczyłam z alienacją rodzicielską, walczyłam z mamą w sądzie, podałam ją o alimenty, musiałam się wyprowadzić i trzymać rodziców za pyski.

27 minut temu, Kiroviets napisał(a):

Wy za to empatyczne jesteście, Barbie please 😅😅😅

A co, nie jestem? 

Mogłabym wymagać od innych tyle, co od siebie wymagam i być francą, a nie jestem. 

  • Dzięki 1
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@I1ariusz I tak i nie, bo powychodziłam sobie z tego. Tak jak mówię, od wielu lat, kilkunastu nawet pracuję nad sobą. Psychoterapeuta mówi, że nie mam po co do niego chodzić, ale chodzę, by pogadać, mało jest inteligentnych ludzi. :) Ja jestem wysoce zdyscyplinowaną osobą z zasadami. Wyrobiłam sobie dużo dobrych nawyków i napieram do przodu. Przegapiłam kilka rzeczy, ale zdolność do refleksji to dar.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 6.02.2024 o 12:04, Adri napisał(a):


Jest pocieszające ale i bardzo smutne. Że wygląd aż tak mocno może wpłynąć na małżeństwo. 

Wczoraj natknęłam się na post znajomej, w którym opisała swoją historię. W skrócie: od lat prowadzi dochodowy biznes (szkolenia z poprawiania twarzy kwasem hialuronowym itp.), jej największym problemem była sylwetka po ciążach. Po jednej zmniejszyła sobie piersi, po drugiej dała sobie wszczepić implant, później cierpiała też z powodu nadmiernych kilogramów, więc poddała się trzem liposukcjom. A dziś, kiedy już jest (według swojego mniemania) seksowna, mąż od niej odszedł, bo nie wytrzymał tego, że ciągle zajmowała się tylko biznesem i swoim ciałem. Historie są różne. 

Tak czy siak: mąż powinien być dla Ciebie dobrym wsparciem, a nie chamskim człowiekiem, który chce Cię "motywować" płaceniem za zrzucanie kilogramów. Czego bym oczekiwała na Twoim miejscu od męża? - Szczerej rozmowy i bardzo, bardzo prostej pomocy. Takiej w rodzaju: Zuza, wiem, że źle się czujesz ze swoją wagą. Chciałbym Ci pomóc. Będziemy razem robić zakupy/wybierać produkty, będziemy razem planować posiłki i trzymać się planów (i tu wstaw ciąg dalszy). Jeżeli będziesz odstępować od wyznaczonych reguł, będę zwracać Ci uwagę. Będę Ci przypominać, po co chcesz pozbyć się kilogramów = żeby dobrze się czuć. 

PS: Czasem odpuszczam przez obsesyjny perfekcjonizm, czasem dlatego, że chciałabym widzieć efekty podejmowanych działań/wyzwań od razu. Coś nie wychodzi, więc rzucam to w diabły. Nie jest idealne i nie udaje się szybko, to plan idzie w odstawkę. Może też tak masz? 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, dawniej_zuza napisał(a):

Tak czy siak: mąż powinien być dla Ciebie dobrym wsparciem, a nie chamskim człowiekiem, który chce Cię "motywować" płaceniem za zrzucanie kilogramów. Czego bym oczekiwała na Twoim miejscu od męża? - Szczerej rozmowy i bardzo, bardzo prostej pomocy. Takiej w rodzaju: Zuza, wiem, że źle się czujesz ze swoją wagą. Chciałbym Ci pomóc. Będziemy razem robić zakupy/wybierać produkty, będziemy razem planować posiłki i trzymać się planów (i tu wstaw ciąg dalszy). Jeżeli będziesz odstępować od wyznaczonych reguł, będę zwracać Ci uwagę. Będę Ci przypominać, po co chcesz pozbyć się kilogramów = żeby dobrze się czuć. 

Beka z typiary.😎

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuję konsultację z psychodietetykiem lub diet couchem, to potrafi poukładać w głowie. Szczególnie, że do zrzucenia masz dużo, to nie jest kwestia "dociśnięcia" na miesiąc żeby zrzucić kilka kilo, tutaj potrzebna jest zmiana jeśli chodzi o cały Twój styl życia, ale także mindset. Wygląd wyglądem, ale taka marudząca i niezadowolona z siebie nie będziesz atrakcyjna - zmiany w ciele muszą iść w parze ze zmianami w głowie. 

Przytyłaś sporo, ale dowalanie sobie Ci nie pomoże. Tutaj właśnie powinna wjechać dobrze rozumiana "ciałożyczliwość". Czyli nie "jestem  gruba i to jest super", tylko "jestem super, więc chcę być zdrowa". 

Mąż mógłby wykazać się większą empatią, niestety nie umie Cię wspierać, szkoda. 

 

Na priv wysyłam namiary na psychodietetyka online, bo jesteś książkowym wręcz przykładem, że tego potrzebujesz. Powodzenia.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.03.2024 o 12:17, catwoman napisał(a):

Proponuję konsultację z psychodietetykiem lub diet couchem, to potrafi poukładać w głowie. Szczególnie, że do zrzucenia masz dużo, to nie jest kwestia "dociśnięcia" na miesiąc żeby zrzucić kilka kilo, tutaj potrzebna jest zmiana jeśli chodzi o cały Twój styl życia, ale także mindset. Wygląd wyglądem, ale taka marudząca i niezadowolona z siebie nie będziesz atrakcyjna - zmiany w ciele muszą iść w parze ze zmianami w głowie. 

Przytyłaś sporo, ale dowalanie sobie Ci nie pomoże. Tutaj właśnie powinna wjechać dobrze rozumiana "ciałożyczliwość". Czyli nie "jestem  gruba i to jest super", tylko "jestem super, więc chcę być zdrowa". 

Mąż mógłby wykazać się większą empatią, niestety nie umie Cię wspierać, szkoda. 

 

Na priv wysyłam namiary na psychodietetyka online, bo jesteś książkowym wręcz przykładem, że tego potrzebujesz. Powodzenia.

 


Dziekuje. 

W dniu 23.02.2024 o 18:00, dawniej_zuza napisał(a):



PS: Czasem odpuszczam przez obsesyjny perfekcjonizm, czasem dlatego, że chciałabym widzieć efekty podejmowanych działań/wyzwań od razu. Coś nie wychodzi, więc rzucam to w diabły. Nie jest idealne i nie udaje się szybko, to plan idzie w odstawkę. Może też tak masz? 


No właśnie dokładnie tak jest jak opisałaś. 
kiedy choć raz zjem batonika to już mówię „a to pier*olić tą dietę”. 
I chociaz bardzo chce wierzyć, że tym razem będzie inaczej to codziennie muszę walczyć ze swoją głową. A schudłam dopiero 5 kg. A gdzie tam jeszcze…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.03.2024 o 12:17, catwoman napisał(a):

Tutaj właśnie powinna wjechać dobrze rozumiana "ciałożyczliwość". Czyli nie "jestem  gruba i to jest super", tylko "jestem super, więc chcę być zdrowa". 

Mąż mógłby wykazać się większą empatią, niestety nie umie Cię wspierać, szkoda. 

Mąż ją wspiera i nawet proponuje kasę za zrzucone kilogramy. Nie rzucił jej, robi swoje choć go boli serce, iż wybranka zmieniła się po ślubie. 

 

Ciałopozytywność - jaka fajna nazwa samookłamywania się. 

Ciekawe czy ciało reaguje pozytywnie - stawy, kręgosłup, trzustka czy serce - dla nich to zajebiście pozytywne 😂😂😂

 

Jest problem, trzeba przyznać to i krok po kroku go rozwiązać. 

Tymczasem kobiety - ciałopozytywność i wina męża. Mąż winny bo nie wspiera, więc można się ulać.

 

Czy sama szukając partnera wzięłabyś zadbanego, fajnego chłopa czy 120kg bestię, która będzie zarzucać że to Twoja wina że nie wspierasz?

Dobra, farmazony i trzymanie szeroko pojętego interesu kobiet, ale takimi bzdurami szykujecie sznur same na siebie i na inne kobiety. Babka fiknie w wieku 45 lat ale chuj, była ciałopozytywna i co zjadła to jej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@DOHC przeczytaj jeszcze raz to co napisałam, bo albo czytałeś pobieżnie, albo masz problemy ze zrozumieniem słowa pisanego.

 

Napisałam o dobrze rozumianej ciałopozytywności - czyli troszczeniu się o swoje ciało, aby było jak najdłużej sprawne.  Podałam wskazówki od czego dobrze by było zacząć chudnięcie - i tutaj bez dwóch zdań psychodietetyk miałby co robić. Jestem ostatnią osobą, która doradzałaby komukolwiek zaakceptowanie otyłości, co nie znaczy, że trzeba się tym stanem biczować.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.