Skocz do zawartości

oxy

Starszy Użytkownik
  • Postów

    504
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez oxy

  1. Tak, faktycznie przyciągają ... nie tylko kobiety. Nie oglądałem tego materiału, ale z tego co piszesz to ... obydwa argumenty są ... bardzo kiepskie i ... (nieważne). Natura związku z "narcyzem" jest bardziej złożona niż wydaje się na pierwszy rzut oka. W pierwszej fazie, typowy narcyz bombarduje swoją ofiarę miłością, pełną akceptacją i zrozumieniem porównywalnym do akceptacji jaką każde dziecko POWINNO otrzymać od rodziców - jednak niewielu ową akceptację otrzymuje. Często ofiary narcyza to osoby, które takiej akceptacji w życiu nie doświadczyły, tak więc jest to dla nich pozytywny "szok". Po jakimś czasie jednak narcyz wycofuje powoli swoje "zaangażowanie" a ofiara, która pragnie poczuć się znowu akceptowana, zrobi prawie wszytko aby otrzymać od narcyza ponownie chociaż odrobinę haju, który był na początku - tak, jakie to schematyczne... szczególnie w obliczu wielu wątków na temat relacji damsko-męskich na tym forum Cały narcystyczny związek polega na niepisanej, ustalonej w głowie narcyza "umowie". Ja dam Ci przez chwilę to, czego pragniesz, a potem ty, przez całe życie będziesz zabiegać, aby otrzymać ponownie chociaż mały kawałeczek tego ponownie. Ogólnie, z narcyzami nie ma co rozmawiać, pertraktować, próbować ich zmienić czy utrzymywać jakikolwiek kontakt. To osoby totalnie skrzywione, nastawione (często nieświadomie a często i świadomie) na niszczenie psychiki swoich ofiar. Zdarza się również, że narcyzi są również psychopatami - w takim przypadku należy sp.... jak najdalej - z takim psychopatą nie wygrasz a jedynie dostaniesz totalny wp..... że będziesz zbierać kawałki swojej psychiki przez kilka - kilkanaście lat. Tak więc, raczej nie polegał bym na tłumaczeniach pana O. i w przypadku chęci zrozumienia tematu, udałbym się do źródła, czyli do osoby, która zdefiniowała termin "narcyz" czyli do świadomego narcyza Pana Profesora Sama Vaknina. Można zacząć od jego kanału na youtube: https://www.youtube.com/user/samvaknin, bądź kupić i przeczytać jego książkę: "Malignant Self Love: Narcissism Revisited" ewentualnie "Confessions Diary of a Narcissist"
  2. Osoby z depresją niech sobie odpuszczą poniższy tekst. Myślę, że człowiek jako taki nie jest w stanie "zobaczyć" a tym bardziej zrozumieć rzeczywistości. Nie jesteśmy "wyposażeni" aby dostrzec czym i jaka jest "naprawdę" "rzeczywistość". Ostatnie badania w zasadzie potwierdzają, że ewolucja ukształtowała gatunek ludzki w kierunku przeżycia wystarczająco długo aby spłodzić kolejne pokolenie, a nie w kierunku "prawdy" i adekwatnego postrzegania rzeczywistości. Eksperymenty przeprowadzone m.in. przez Donalda D. Hoffmana (z wykorzystaniem najnowszych metod badawczych, modeli matematycznych oraz AI) dowodzą, że nasze postrzeganie "rzeczywistości" jest nieadekwatne a "ewolucja ukryła prawdę przed naszymi oczami" - ("The Case Against Reality: Why Evolution Hid the Truth from Our Eyes" - Donald D. Hoffman). Tak więc, jako gatunek ludzki, nie jesteśmy "wyposażeni" do tego aby adekwatnie postrzegać rzeczywistość (ze względu na nasze ograniczenia sensoryczne) a tym bardziej ją zrozumieć. Być może dostrzeżenie rąbka prawdy o rzeczywistości jest przyczyną wielu "chorób psychicznych", a zbliżenie się do "prawdy" odnośnie tego czym jest rzeczywistość, powoduje szok i w wielu przypadkach totalne "odklejenie się". Natura oraz społeczeństwo nie premiuje postrzegania prawdy, a przeżycie, zdobycie jak najlepszych warunków dla potomstwa (władza, pieniądze, sukces...) wszelkimi możliwymi sposobami. Mechanizm jest tak prymitywny (przetrwanie->prokreacja->śmierć) że, życie na tej planecie tak naprawdę nie ma żadnego sensu - chyba że ... nie widzimy pełnego obrazu sytuacji (i nie chodzi tutaj o naiwne postrzeganie świata przez pryzmat aparatu ucisku w postaci zorganizowanych religii, czy też o dziadka siedzącego z lunetą na chmurce bacznie obserwującego z wypiekami na policzkach kto komu co gdzie wsadza tylko po to, aby delikwenta wtrącić do odchłani wypełnionej siarką po zakończeniu "turnusu" w "obozie karnym Ziemia" bo ... go kocha). Ale wracając do tematu. Normalność definiuje większość populacji, tak więc kto wie, być może to my jesteśmy "schizofrenikami" którzy opanowali szpital - bio-botami które są świetne w przeżyciu w określonych warunkach na danej planecie dzięki bardzo ograniczonemu zrozumieniu tego czym jest rzeczywistość. Szalonymi bio-botami, które zerwały się z łańcucha, z których prawie każdy z 7 miliardów uważa się za pępek świata - często "po trupach" i często kosztem ... prawdy. "Tylko wariaci są coś warci" - coś w tym jest.
  3. w lśniącej zbroi... Pogadamy za pół roku do roku, gdy wersja demo wygaśnie a panna "nie będzie wiedziała co czuje" i wróci do któregoś z bad bojów (ewentualnie przyłapiesz ją z którymś w swoim łóżku). Chociaż być może ustrzeliłeś "hymalayke" a w takim przypadku, będziecie żyli długo i szczęśliwie ... jak w bajkach Disney'a.
  4. Nie wiem, nie znam się ... ale skąd pomysł, że gdzieś źle skręciłeś? Być może nigdzie nie skręciłeś, ale dotarłeś do docelowego punktu, do którego doprowadził Cię obrany na początku kurs oraz Twoje wybory. Obrałeś kurs, dotarłeś do punktu w którym obecnie jesteś. "Oto życie - rzekł Architekt/Bóg/Demiurg - rób z nim co chcesz, bierz z niego co chcesz - i zapłać za to pełną cenę ..."
  5. Z Twojego pierwszego wpisu w tym wątku. Opisane przez Ciebie Twoje zachowanie jest typowym zachowaniem PUA"siarskim które stosują bezmyślnie jednostki łykające PUA'siarstwo. Kwestię Twojego (oraz innych radykalnych feministek) dziwnej, aczkolwiek niezdrowej fascynacji długością cudzych członków, zostawmy może na inny wątek. Tak więc dręczy mnie nadal pytanie - czy doczekam się "twojej" definicji redpill'a, bo na to, że przyznasz iż używasz terminów, których znaczenia nie znasz, nawet nie liczę...
  6. Czyli potwierdzasz, że nie rozumiesz czym jest redpill. Wprogramowałeś sobie automatyczne reakcje na stimuli zastępując wcześniejsze inne reakcje. Gdzie tu redpill? Nie rozumiesz pojęć którymi operujesz, mylisz PUA i redpill (komplednie odrębne tematy). Redpill to nie PUA. Naoglądałeś się za dużo PUA'sowego kontentu (zatrutych źródełek w rodzaju Cucka in Cars, czy innych 12 studios) i masz pretensje do ... kogo?
  7. Mam wrażenie, że nie rozumiesz pojęć, którymi się posługujesz. A co proponuje redpill jak nie dokładnie to co powyżej napisałeś? Czy mógłbyś przytoczyć definicję "redpilla" który tak "upośledza" bo mam wrażenie, że odbiega ono znacznie od definicji ogólnoprzyjętej. Redpill to postrzeganie rzeczy takimi jakie są a nie takimi jak nam się wydaje. To kontrola nad swoimi emocjami, impulsami oraz działaniem automatycznym (szczególnie w związkach). To postrzeganie relacji poprzez dostrzeganie tego, co się w nich dzieje a nie poprzez pryzmat disneyowskiego "programowania". Tak więc jak w którym miejscu jest miejsce na "upośledzanie". Z Twoich postów raczej wynika, że mylisz redpill z PUA i traktujesz obydwa pojęcia zamiennie.
  8. Cóż panie Cypher. Wiedza ma to do siebie, że może jedynie "upośledzić" kogoś kto jej do końca nie rozumie, łyka wszystko jak młody pelikan ze wszystkich źródeł (a szczególnie z zatrutych źródełek, które odrobinę prawdy okraszają tonami wypaczeń). Dlatego przez wiele wieków (ogólnie, nie chodzi w tym przypadku o redpill), wiedza była przekazywana jedynie osobom, które wykazały iż są w stanie zrozumieć co się im przekazuje gdyż wiedziano iż przekazywanie informacji osobom, które nie mają do końca "aparatu poznawczego" do ogarnięcia i zrozumienia, skutkuje błędnym pojęciem danych kwestii, wypaczeniem danej wiedzy oraz jest szkodliwe szczególnie dla "adepta". Szkoła pitagorejska pozwalała "adeptowi" zabrać głos po pięciu latach nauk i wykazaniu, że rozumie o czym mówi. Swoje problemy starasz się zwalić na redpill'a bo "pogoniłeś laskę". A co ma do tego redpill? Co ma redpill do tego, że podjąłeś taką a nie inną decyzję? Co ma redpill do tego, że jesteś impulsywny, nie panujesz nad emocjami, łatwo wpadasz w złość? To tak jakby matematykę i inteligencję winić za wszystkie militarne konflikty, gdyż umożliwia tworzenie broni. To nie narzędzie jest winne, to raczej kwestia użytkownika danego narzędzia w jaki w sposób je wykorzysta i do czego. Internet przyniósł nam ogromne możliwości, które daje współdzielenie wiedzy (ogólnie wszelkiej wiedzy, nie chodzi o redpill'a), jednak mam wrażenie, że dla większości dostęp do informacji powoduje jedynie to, że źle pojęte tematy prowadzą do wypaczania treści a tym samym do jej degeneracji. Tak więc powrót "bramowych" jest coraz bardziej prawdopodobny.
  9. "Musisz zadać sobie jedno zajebiście ważne pytanie"... czego oczekujesz po "związku" z ową dziewczyną. Jaki jest Twój cel, jaką masz "wizję" tego "związku". Następnie zastanów się, czy biorąc pod uwagę informacje, w których posiadaniu jesteś - jakie jest prawdopodobieństwo tego, że Twój obraz sie urzeczywistni. Z Twojej wypowiedzi wynika, że raczej nie chciałbyś dzielić "ciastka" z "eskimoskimi braćmi" (https://www.youtube.com/watch?v=Q7wd3TU47HE), tak więc zastanów się, czy istnieje szansa na to, że panna, która "przez przypadek" ląduje w łużku z gościem dlatego, że "bo nic z tego nie będzie" jest w stanie (bez wykonania żadnej pracy nad sobą czy bez traumatycznego wydażenia w życiu) zmienić się tak drastycznie. Każdy jest na tym świecie "sam". Im wcześniej to zrozumiesz, tym żadziej będziesz w "dołku". Nikt nie jest wstanie (poza samym Tobą) poradzić sobie ze smutkiem, frustracją czy bólem. Im wcześniej nauczysz się (wiele osób nie jest w stanie nauczyć się tego do końca swoich dni na tym "turnusie" w obozie zesłańców) postępować ze swoimi emocjami - tym łatwiej będzie Ci w życiu. Problemem większości ludzi jest to, że "pragną" tej "drugiej połówki" gdyż myślą, że przyniesie im to ... (niepotrzebne skreślić) spełnienie, spokój, radość, wypełni "pustkę", da wsparcie itp, jednak nie widzą tego, że jest to (w obecnych czasach) jedynie droga do jeszcze większych problemów. Decyzję "co robić" będziesz wcześniej czy później musiał podjąć sam i bez względu na to jaka ona będzie - będzie "boleć".
  10. oxy

    Przegrane życie

    Anonimowe (jeszcze) są w obecnych czasach jedynie ... niewypowiedziane w swoim umyśle myśli. Terapia ma pomóc w identyfikacji problemów i sprzeczności oraz w znalezieniu przez Ciebie sposobów ich rozwiązania. Leki w teorii mają jedynie odsunąć "niepokój" i umożliwić proces, który w innym przypadku razcej nie byłby możliwy do przeprowadzenia. Cały proces powinien polegać na odnajdywaniu nieuświadomoionych problemów oraz ich źródeł a następnie akceptacji i wypracowaniu rozwiązania. Terapia nie jest (w większości przypadków niestety jest) głaskaniem się po jajkach z terapeutą a ciężką pracą, która wymaga sporego wysiłku od obydwu stron. Zabrzmię może wrednie, ale ... widziałem przypadki w których człowiek budził się po 50-tce w obcym kraju, bez znajomych, bez własnej rodziny, bez własnych nieruchomości, z życiem przepełnionym jedynie ciągłym zbieraniem wp...olu od życia praktycznie od urodzenia. Tak więc ... tego... Owszem, być może masz "za dobrze" oraz wytworzyłeś sobie w głowie nieosiągalne wyobrażenie o zyciu oraz o "szczęściu". Patrząc na kwestię życia z perspektywy chociażby Spinozy, "szczęście" jest w tedy, gdy strzała trafi gościa stojącego obok, czyli odczuwamy "szczęście" gdy nasze perspektywy przeżycia, status, majątek itp się zwiększa, a depresję, smutek itp. gdy nasze perspektywy się pogarszają. W obecnych dziwnych czasach, spora część osób jest "przebodźcowana" czyli zaczyna odczuwać negatywne emocje nie tylko gdy ich sytuacja się pogarsza ale również gdy się nie polepsza. Podziękować można tutaj chorym mediom (a szczególnie specjalistom od marketingu: https://www.youtube.com/watch?v=tHEOGrkhDp0) które wtłaczają ludziom do głowy nieadekwatny obraz rzeczywistości. Być może (nie wiem, nie znam się, nie jest to diagnoza) poprostu (jak wcześniej już kiedys pisałem w innym wątku) masz "przepalone styki", za dużo bodźców (media, internet, filmy, seriale, pmo itp). "Trawa jest zawsze bardziej zieolona po drugiej stronie płotu". Znam wiele przypadków osób, które dałyby wiele aby pozostać w pracy, którą rzuciło w pogoni za karierą się kilkanaście lat temu. Idealizujesz. Czytanie czegokolwiek bez aplikowania wiedzy jest jedynie stratą czasu i nadwyrężaniem "centra intelektualnego". Owszem, wypada bo nie ma zastosowania. Samo nauczenie się "na pamięć" nie stanowi żadnej "wartości". Wartość zyskuje się dopiero praktykując wiedzę. Emocjonalnie nie ma znaczenia czego "chcesz". Emocje poprostu reprezentują twój rzeczywisty stan wewnętrzny. Działania - efekt stanu emocjonalnego + intelektualnego. Nie da się "działać" gdy człowiek nawet nie potrafi poradzić sobie z własnymi emocjami. Dodatkowo koncentrujesz się nie na pozyskaniu wiedzy, ale na efektach jakie ma owe pozyskanie wiedzy przynieść. Takie działanie prowadzi jedynie do frustracji. Problem znany od wieków, "If you want sukha, embrace dukkha". Dróg jest wiele o młody padawanie, jednak wszystkie drogi "wyjścia" z "tego stanu" będą kręte, kamieniste i usiane cierniami. Wyjście będzie wymagało sporo wysiłku oraz systematyczności. Aby cokolwiek robić, najpierw trzeba mieć energię, żeby to zrobić. W twoim przypadku nie dość, że marnujesz ją to jeszcze większość jest "uwięziona" we "wściekłości". Tak więc pierwszy krok: przestań marnować "energię" na bzdury. Zamiast bezsensownie wkurać "rozwój", tracić czas na bezsensowne przeglądanie internetu/filmy/seriale/inne badziewie - po prostu odpocznij, "rób nic". Tak, rób coś bardzo trudnego czyli "rób nic", jak spróbujesz, zobaczysz, że to bardzo trudne. Potem zacznij obserwować swoje reakcje, swój "stan wewnętrzny", co w obecnym momencie czujesz. Po kilku miesiącach (do pół roku) pomyśl nad swoimi sprzecznościami, nad kwestiami w których sam siebie oszukujesz i nawet o tym nie wiesz. To tak roboty na około roku - o ile po dwóch dniach nie "odpadniesz" bo "nie będziesz wiedział co czujesz" i "to jest bez sensu". “For all things excellent are as difficult as they are rare.” - Baruch Spinoza *Powyższy tekst nie jest w żaden sposób ani próbą diagnozy, ani też próbą leczenia w jakimkolwiek rozumieniu tego słowa.
  11. Być może tak.... ale wcześniej czy później każda tego typu panna zaliczy Trainwreck (kolejową katastorfę): Uwaga!!! drastyczne!!! https://www.bitchute.com/video/wrblN7P6ct4O/
  12. oxy

    Mit programisty 15k

    A... czyli po raz kolejny: nie mam pojęcia, nie znam nikogo kto się tym zajmuje ... ale wiem lepiej ... bro .. seriously, to już staje się totalnie żenujące. Nie wiem, czy ktokolwiek normalny pracujący w branży bierze ogłoszenia z Fluffy-jobs na poważnie. To co oni tam zaznaczają jako "widełki" to możesz między bajki włożyć. Naganianie na brednie w stylu programiści zarabiają 15k (w domyśle każdy i bez problemów) ma od lat tylko i wyłącznie służyć nagonce naiwnych młodych do branży w Polsce. Jak widać strategia niestety działa - co widać po wpisach w tym wątku (szczególnie osoby, które nie znają żadnego programisty, bądź w życiu takiej kasy miesięcznie na oczy nie widzieli) starają się udowodnić, że 15k to cyt. "dolna granica". Do tego dochodzi przemilczany problem dyskryminacji na tle wieku w branży IT, po osiągnięciu pewnego wieku, jedyną możliwością pracy w branży jest ... spakowanie walizek i wyjazd. Tak więc młode padawany, które łyknęły bajki o "programistach 15k na rękę" - zderzenie z rzeczywistością będzie dla was nadzwyczaj bolesne. Owszem, takie pieniądze da się zarobić, ale 95% pracujących w branży w życiu takich pieniędzy na oczy nie zobaczy (no chyba, że będziemy mieli hiperinflację). BTW. co do "kosmicznych zarobków". W latach 1998 - 2004 dobry Oraclowiec był w stanie miesięcznie wyciągnąć około 10k, więc nie piszcie mi panowie, że obecnie w branży zarabia się "kokosy". Edit: Dodatkowo problem z "progratatorystarorami copy-paste" (nie milić z programistami) jest taki, że spora część, szczególnie tych, którzy nie potrafią samodzielnie niczego napisać, nie zna algorytmów, struktur danych a często nawet języka w którym "programatorarują" ma spore problemy z ego a jedyne co potrafią to sklejać kawałki znalezionego w internecie kodu w nie testowalne spagetti. Wielu myśli, że jak "pracuje w branży" to im się tylko z tego tytułu należy "podziw ogółu" (pomimo, że pojęcia ani o swojej pracy ani o branży nie mają). Ci panowie, zarabiając często poniżej średniej krajowej, najgłośniej krzyczą o ogromnych zarobkach w branży - nie wiem, ale stawiał bym na to, że jest to po prostu chora próba zwrócenia na siebie uwagi/podbudowania ego.
  13. Angole (szczególnie klasa polityczna) mają to do siebie, że dopóki nie ma "woli politycznej" są ślamazarni. Gdy jednak pojawi się "polityczna wola" do rozwiązania problemu, działają może nie szybko, ale efektywnie. Mam nadzieję, że pojawi się w końcu "polityczna wola" rozwiązania narastającego od jakiegoś czasu problemu, którego kulminacja była kilka dni temu: oraz wcześniej (w tym roku):
  14. Nie, nie imponują. W przypadku takich osób inteligencja często mylona jest z psychopatią. Nie, nie przyczyniają się w większości do niczego dobrego. Wprowadzają jedynie chaos w życie przeciętnego człowieka. O jakich "barierach" piszesz? O jakich wynalazkach (tylko błagam, daruj nam przekręciarza Leona, czy cwaniaka Joblessa bądź psychola Gilla)? Większość osób pchająca cywilizację do przodu jest nieznana i niezauważalna przez większość osób. O takich ludziach jak np. Dennis Ritchie, Ken Thompson, Bjarne Stroustrup, Miguel Nicolelis, Jagadish Chandra Bose czy chociażby George Medhurst (którego pomysł na kolej próżniową z XVIII w. jakiś temu przypisał sobie jako własny pewien synek milionera i modelki urodzony w RPA i nadał mu "hyyyyyper...." hajp) - to ci ludzie kształtowali (i nadal kształtują w przypadku żyjących) postęp i przełamywanie barier, ludzie o których większość populacji nawet nie słyszała. Tak więc nie, autorami rzeczywistego postępu cywilizacyjnego w większości są osoby nieznane, często wcale nie majętne.
  15. Jeżeli tak, to przepraszam. We wszystkich wspomnianych w poprzednim poście sytuacjach byli to panowie od "wysokich szczebli" po "plebs". Najgorszym przypadkiem (jak dotąd) był pewien najniższego stopnia pracownik fizyczny, który miał chyba kompleks napoleona ale nie wiem, czy w jakiś sposób ludzi hipnotyzował czy z jakiegoś innego powodu - ale gość potrafił kłamać w żywe oczy bez mrugnięcia okiem (jak złapałeś go za rękę to z uporem maniaka twierdził, że to nie jego ręka) bez jakiegokolwiek drżenia głosu (a wręcz jego ton głosu jeszcze bardziej przekonujący gdy kłamał) praktycznie mógł wypowiedzieć dwia przeczące sobie zdania jedno po drugim i każdy .. (prawie każdy) łykał wszystko co gość powiedział jak młody pelikan. Można było pokazywać nagrania, można było tłumaczyć, że gość kłamie w żywe oczy, ale bez względu na ilość dowodów - nikt nie wierzył w dowody, wszyscy wierzyli temu psychopacie. Gość miał hobby: wybierał sobie cel i niszczył daną osobę psychicznie używając do tego praktycznie wszystkich znanych (a może i nieznanych) metod oraz wszystkich dostępnych dookoła osób kłamiąc i nastawiając wszystkich przeciwko swojemu "celowi" - po czym gdy już zniszczył swoją ofiarę... wybierał kolejną z grona swoich "popleczników". Robił i nadal robi to tylko dla "zabawy". Strategia była dość prosta: "love bommbing" i udawanie najlepszego kumpla, wysłuchiwanie o problemach [ale nigdy nie wychodził z propozycją pomocy (poza krytyką osoby, na którą narzekała dana osoba) a gdy nawet wyszedł z taką propozycją, to kończyło się tylko na gadaniu i nikomu nigdy w niczym nie pomógł], "zbieranie haków" a za jakiś czas (po zniszczeniu aktualnego celu) wykorzystanie wszystkiego czego się dowiedział do zniszczenia tej osoby. Tak więc Panowie/Panie/Ufoludki/Furry itd, czasem warto zastanowić się, co mówi się w towarzystwie, bo możliwe, że to co powiecie - zostanie użyte przeciwko wam jak w towarzystwie jest narcyz/psychopata. "Sprawdzamy fakty i wyciągamy wnioski" (pozdro dla Biskupina), "nie wierzymy w nic" a szczególnie gdy ktoś jest "jak do rany przyłóż" a jednocześnie obrzuca g... inne osoby i patrzy co się "przyklei" oraz: "Zwracamy uwagę na to, co dana osoba robi a nie na to co opowiada" oraz jak traktuje najsłabszych. Moja (niechciana i nieproszona) rada, gdy traficie na narcyza/psychopatę: "sp... jak najdalej i jak najszybciej". Tych ludzi powinno się izolować (nie wiem, może na jakąś wyspę na której sami siebie by maltretowali psychicznie nawzajem). Nie, nie naprawisz takiej osoby, nie, nie pomożesz. Gość cię zniszczy i jeszcze będzie się z tego cieszył i chwalił na około jaka z Ciebie pipka że "się dałeś". I nie, z tego typu ludźmi nie "wygracie" (cokolwiek mogło by to znaczyć).
  16. Miałem do czynienia w życiu z kilkoma narcyzami/psychopatami i nigdy nie zdarzyło się, aby narcyz uciekał ze znajomości (być może istnieją takie przypadki), a już szczególnie gdy ktoś przejrzy jego karty. W takim przypadku, w sytuacjach w których uczestniczyłem, narcyz próbuje zniszczyć taką osobę wszelkimi możliwymi środkami - jeżeli sam nie da rady, to wciąga coraz większe kręgi osób od "latających małp", znajomych, przez sąsiadów po ... każdego. Strategia w takim przypadku polega totalnym zniszczeniu dobrego imienia poprzez kłamanie i oczernianie na każdym możliwym polu. Co ciekawe, narcystyczna strategia w takim przypadku dostosowuje wersję oczerniania do tego, na co podatna jest osoba której opowiada kłamstwa - a że "czar osobisty" działa na wszystkich (poza osobami z autyzmem, aspergerem i ogólnie "nieprzystosowanych" (wg przeciętnego normika) społecznie) to efekty są takie, że jest totalny rozp.. w życiu ofiary. Fakt, jak przejrzy się narcyza, to jego zachowanie jest totalnie żenujące. Jak człowiek widzi na własne oczy jak bardzo zakłamany jest narcyz oraz jak cynicznie zachowuje się w stosunku do innych - oraz jak bardzo jego "zewnętrzny obraz" jest sprzeczny z jego prawdziwym "ja" - człowiekowi się po prostu zbiera na wymioty.
  17. Bracie ... ewidentnie problem, a raczej grube problemy z "makówką" to ma raczej twoja 30 letnia koleżanka ... oraz ty sam. No i załadowałeś cały wagon karmy (jeżeli ktoś wierzy w karmę) i wystarczy na kolejnych kilkanaście nie kocich żyć oraz na wykarmienie kilkuset bądź kilka tysięcy kotów. A dla niewierzących w spirytualne "mambo dżambo": nie potrafisz się zachować "w gościach", masz też wiele innych negatywnych cech, które rozwijasz. Owe cechy z czasem skumulują się i pewnego "pięknego" dnia ugryzą Cię mocno w dupsko, że aż nie będziesz wiedział "ale o sssoooo chozzzzi" przez dłuższy okres czasu. Młodzi bracia (ogólnie): więcej pokory.
  18. Hej. I tak nie posłuchasz (bo nikt nie słucha)... Chcesz przyjemności - będą przykrości. Każdy jest "samotny", każdy rodzi, żyje i umiera w samotności - niektórzy tylko oszukują siebie samych i próbują "utopić" ten fakt w hektolitrach haju emocjonalnego, związkach, seksie itp. Jak będziesz ganiał z wywieszonym ozorem za panienkami, to jedynie (w najlepszym przypadku) stracisz czas, kasę i złapiesz doła. Tyle z mojej strony, nie będę się tutaj rozpisywał, bo i tak nie posłuchasz.
  19. Było by naprawdę super, gdyby chodziło o to, aby było lepiej dla wszystkich (w tym planety). Mam jednak wrażenie, że chodzi dokładnie o odwrotny cel - aby było coraz gorzej a ludzie byli coraz głupsi. Niestety na razie się nie zapowiada. Obecny "system społeczny" premiuje najbardziej psychopatyczne i narcystyczne jednostki. "Empatia", IQ czy choćby dobra wola są promowane rzadko i jedynie w filmikach na Tik-Toku i Youtube. W życiu codziennym niestety trend jest odwrotny. Problem jest dość głęboki bo zaczyna się już na wczesnym etapie edukacji, gdzie jednostki inteligentne są "równane w dół" do poziomu "ostatniego kartofla w klasie". bo przecież "równość" oraz nie może być tak, że ktoś jest lepszy a ktoś gorszy - a promowane jest cwaniactwo, narcyzm i psychopatia od małego. Od wielu dziesięcioleci szkoła nie rozwija a jedynie niszczy jednostki wartościowe - i niestety poza kilkoma wyjątkami dobrych ośrodków edukacyjnych (do których nie wszyscy mają dostęp) z roku na rok jest coraz gorzej. Obecna "tęczowa" fala osiągnie cel dokładnie przeciwny od "oficjalnego". Zamiast tolerancji, będziemy mieli pokolenie psychopatów oraz agresorów. Tak więc niestety, jak na razie nie widzę nigdzie nawet promyka nadziei na jakiekolwiek uzdrowienie - co prawda, najciemniej jest przed świtem ... Samo genetyczne "zwiększenie" IQ nie przyniesie raczej dobrych rezultatów, gdyż w kwestii innowacyjności czy umiejętności wykorzystania wiedzy, ważniejsze jest środowisko w którym dana osoba się wychowuje. Jeżeli zaczniemy "wrzucać" genetycznie zmodyfikowanych ludzi z wysokim IQ do schizofrenicznego społeczeństwa promującego psychopatię, otrzymamy ... bardzo inteligentnych, kreatywnych w swoich działaniach niszczenia innych psychopatów - czy na pewno jest to dobra droga? Jw. + neuralink to kolejna ściema lEona oraz przypisywanie sobie (po raz kolejny) osiągnięć innych ludzi (w tym przypadku Dr. Miguel'a Nicolelis'a). A dlaczego ściema, tutaj kilka kwestii przedstawionych w języku "dla ludu": https://www.youtube.com/watch?v=pzdXE-QmBKs https://www.youtube.com/watch?v=-Pz70EobIc8 (ogólnie polecam cały kanał który, co prawda w minimalnym stopniu ale rzuca trochę światła na lEona i jego wałki) Interfejs BCI mógłby jednak rozwiązać pewien problem (ale nie rozwiąże, bo nie taki jest jego cel): eliminację psychopatów i narcyzów ze społeczeństwa. Zapewne zanim powstaną jakiekolwiek implementacje rozwiązujące "głębsze" problemy, pojawią się "systemowe" rozwiązania problemu kłamstwa (być może najpierw wearable/smart watch-e które i tak obecnie już profilują i zbierają dane o swoich użytkownikach). Jednym z głównych problemów obecnej cywilizacji jest wszechobecne kłamstwo na każdym poziomie oraz psychopaci, którzy mają za dużo władzy i wpływów. IMO osoby zdiagnozowane jednoznacznie na psychopatię, narcyzm oraz mroczną triadę powinny być izolowane od społeczeństwa - to mógłby być dobry początek "wielkiego resetu" - problem jednak w tym, że nie chodzi o rozwiązywanie jakichkolwiek problemów lecz o tworzenie kolejnych. Ogólnie IMO jesteśmy totalnie w d. jako cywilizacja i jeżeli istnieje jakakolwiek "inteligentna pozaziemska cywilizacja" to ich inteligencja przejawia się tym, że omijają nas "szerokim łukiem". Ludzkość uwielbia psychopatów, dobrze rozumiana "tolerancja" występuje bardzo rzadko, ludzie myślą jak tu szybko się "nachapać", kraje kombinują do którego kraju wejść militarnie aby zajumać zasoby naturalne (a jak nie da się militarnie, to jakiś przewrocik czy NGO'sy). Reasumując: Ludzkość to nie brzmi dumnie.
  20. Być może .. a być może kolejna fala ogłupiania społeczeństwa i odwracania uwagi od rzeczy ważnych: media trąbiące o ufo a w między czasie cisza na tematy ważne (migracja z Afryki, ogromny przyrost w Afryce i Azji i tragiczny w Europie), odbieranie kolejnych praw, ograniczanie praw własności poprzez opodatkowanie/inflację/opłaty itp, no ale nieważne, ważne, że w telewizorze pokazali kilka renderów i jak ufoludki przylecą, to rozwiążą wszelkie problemy, "dadzo statky kosmiczne i tehnologije bo tak" i każdemu zafundują wille, kilka samochodów sportowych i prywatny odrzutowiec ... Taka dygresja: Tak, z pewnością istnieje pozaziemska inteligentna cywilizacja. Świadczy o tym przede wszystkim fakt, że się z nami nie kontaktują.
  21. Typowy artykuł krytyki: odrobina prawdy, tony trucizny, niedomówień i używanie zredefiniowanych znaczeń słów. Ogólnie samo pytanie jest źle postawione. Zakłada z góry, że mężczyzna jest "emocjonalny" a jego "emocjonalność" jest dyskryminowana. Takie postawienie sprawy bierze się z obecnej ideologicznej infekcji, która traktuje mężczyzn jak "zepsute kobiety" (praktycznie od samego początku edukacji). Nie, mężczyźni to nie "emocjonalne istotki", nie taka jest ich rola, nie taka jest ich natura. Dalsze manipulacje odnośnie "wykształconych kobiet" były tyle razy oklepane, że nikt normalny (poza krytyką) już w te brednie raczej nie wierzy - tym bardziej, że dotyczą one "silnych i niezależnych" pań przed ścianą - panie po "ścianie" są dziwnie przemilczane przez "krytykę" i środowisko z nią związane. A to to już totalny "krytyczny" bełkot i wspaniały przykład nowomowy oraz redefiniowania znaczenia słów. "Męska wrażliwość" tłumiona jako coś niepożądanego - kolejna próba robienia z mężczyzn "zepsutych dziewczynek". Ciekawe jakie "właściwe męskie wzorce" autor tego artykułu na stronie "krytyki" miał na myśli - zapewne owe "wzorce" znacznie odbiegają od wzorców postrzeganych jako właściwe przez większość mężczyzn. Cały artykuł nie jest o tym że "rozumiemy was" lecz raczej kolejnym ideologicznym klocem próbującym "redefiniować męskość" oraz traktować mężczyzn jak kobiety bez cycków. Przypomnę jedynie, że stwierdzenia, które wydają się sensowne dla przeciętnego człowieka nieskażonego ideologią "krytyki" mają całkowicie inne znaczenie i są inaczej rozumiane przez skrajną lewicę która lubuje się w odwracaniu i redefiniowaniu pojęć oraz tworzeniu nowomowy. Przypomnę jedynie problem ze zdefiniowaniem "czym jest kobieta" przez wspomniane "środowisko" jako najnowszy przejaw "walki klasowej" i "mądrości etapu".
  22. No tego akurat się spodziewałem po Tobie, więc w tej kwestii akurat mnie nie zaskoczyłeś. Widzę, że kolega nadal nie łapie i widzi tylko dwie opcje na życie - cytuję "walić konia" lub posuwać szony ewentualnie div'y. Jak widać niektórzy są na tyle ograniczeni w swoim myśleniu i zachowaniach, że pomimo swojego wieku, nadal nie ogarniają czym człowiek różni się od zwierzęcia - warto zadać sobie to pytanie, chociaż w Twoim przypadku raczej nie wykoncypujesz niczego poza "waleniem konia" i "waleniem div". Więc jak wyżej - NPC pierwszej wody, zero własnego myślenia tylko bezmyślne podążanie za tłumem. Norma. No i ... chwalisz się czy się żalisz, bo naprawdę trudno zrozumieć o co Ci kolego chodzi. W zasadzie to i bez znaczenia - patrz pierwszy i drugi akapit. Chociaż trochę sobie przeczysz tą wypowiedzią, szczególnie przez pryzmat Twoich wcześniejszych wynurzeń w wątku o PUA i "lataniu jak pies wywieszonym jęzorem"...
  23. Niektórzy nigdy się nie zmienią ... nawet gdy usłyszą wystrzał 1000 dział. Niektórzy również przez całe życie zachowują się jak automatony sterowane jedynie chuciami oraz reakcjami na stimuli - tak to jest jak utknie się na pewnym poziomie ewolucyjnym gdy nie jest się w stanie zrozumieć, że do myślenia używa się tej większej główki (co szczególnie żałośnie wygląda po osiągnięciu pewnego wieku).
  24. W sumie to może i dobrze. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat (od rewolucji seksualnej w latach 60-tych) na każdym kroku wciska się mężczyznom, że najważniejsze w życiu jest uganianie się za vaginą i że bez kobiety mężczyzna jest nikim. Wielu uwierzyło w tą narrację (i nadal wierzy - patrząc po niektórych wątkach na forum) i jedynie brutalne zderzenie z rzeczywistością jest w stanie wybić ich ze snu o "złotym Graalu" znaczy się "kryształowej vaginie". Im więcej kobiet będzie w ten sposób postępowało, tym większe prawdopodobieństwo tego, że spora część mężczyzn zacznie zauważać, że coś jest nie halo oraz dostrzegać coraz większy rozdźwięk pomiędzy wszechogarniającą narracją a rzeczywistością. Jedyne czego się obawiam to to, że wahadło dziejów odwinie się mocno w drugą stronę - a to wcale wbrew pozorom "fajne" nie będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.