Skocz do zawartości

self-aware

Starszy Użytkownik
  • Postów

    3586
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez self-aware

  1. 6 minut temu, PewnySiebie napisał:

     

    No to w takim razie kierunek zmian jeżeli chodzi o przypodobanie się kobietom znasz:

    1) siłownia

    2) fryzura, ciuchy

    3) pieniądze, status

    4) znajomości, umiejętności socjalne, umiejętności taniec

    5) operowanie emocjami , umiejętność komunikacji z kobietami

     

    I wtedy Ty będziesz tym przystojniakiem.

     

    Jasne, już zdążyłem uświadomić sobie, że właśnie te kwestie są najważniejsze, czyli wygląd plus kasa.

  2. Kurde Panowie, ile komentarzy... :)

     

    Cytuj

     

    Wszyscy się w ten sposób okłamują (z wyjątkiem tych, którzy potrafią się ze sobą samym skonfrontować). Jak słusznie zauważył G.B. Shaw - "taniec to pionowe odzwierciedlenie poziomego pożądania". Tu naprawdę nie ma żadnych czarów i wiadomo o co biega.

     

    Ale - przede wszystkim, nie waliduj się skalą zainteresowania ze strony kobiet. Pomyśl - czy zależy Ci na zachwycie Twoją osobą ze strony stada chomików, albo kota czy psa? (nie chodzi mi o porównanie kobiety do psa czy chomika... choć coś w tym jest). Nie, bo nie stawiasz chomika wyżej siebie, jako autorytetu. 

    Czy naprawdę bycie użyteczną dla jakichś kobiet funkcjonalnością jest tak zajebiste? Ty to dla nich nie jesteś TY. Przeważnie nie istniejesz jako osoba, tylko jako zestaw cech, funkcji, metod i korzyści. Przecież to jakaś katastrofa - zajebista z Ciebie lodówka, świetnie i całe lata tanio chłodzi. Niesamowite, gdy lodówka wpada w samozachwyt, że jest świetną lodówką ;)

     

    Tak czy siak, nawet wspomniany przez Ciebie nachlany na dysce kolo jest drugim albo i siódmym wyborem - ergo: też jest "spadem", ale jego to wali, byle poruchać. Dla pań, obecny partner jest i tak "złem koniecznym", bo zwykle wzdychają/wzdychały/będą wzdychać do plakatu z Bradem Pitt'em albo innym jakimś tam "na topie". One chcą się ruchać z marzeniem, nam jest mniej więcej wszystko jedno, byle proporcje się zgadzały. Myślisz że masz przejebane? Oj, stary, laski to dopiero mają przejebane. Dlatego mają tak fenomenalne mechanizmy racjonalizacji i automanipulacji, żeby nie gryźć gumowych ścian w psychiatryku. 

     

    Więcej szacunku do samego siebie mój drogi.

     

     

    @Rnext - Bardzo ciekawa analogia z tą lodówką. Jednak... Mam ochotę potańczyć z samiczką i jeśli nie będę dla niej atrakcyjny (czy jak to nazwałeś tą fajną funkcjonalnością ) to z tańca nici. Teoretycznie więc mając totalnie wyjebane - kontaktów z kobietami też nie będę miał.

     

    Z szacunkiem do siebie zdecydowanie muszę popracować.

     

    Cytuj

     

    Masz kilka opcji. Albo będziesz cwiczył na parkiecie z kobietami, zdobywał doświadczenie i będziesz coraz lepszy w te klocki albo będziesz tańczył sam ze sobą dalej lub też uświadomisz sobie jak dorosły facet, że chodzenie po parkietach to słaba inwestycja czasu. Sam jestem od Ciebie ponad rok młodszy i nigdy nie byłem na żadnej randce. Kiedyś mnie to strasznie frustrowało i miałem z tego powodu kompleksy- dziś uważam, że sporo pieniędzy i nerwów zaoszczędziłem. Cała ta gierka jest nie dla mnie i bardzo mnie śmieszy, że facetom chce się uczestniczyc w tej gierce. Według mnie jeżeli zaiskrzy to dobrze, sam zaś nie mam zamiaru kiwnąc palcem, aby byc w związku. 

     

     Na temat wzrostu nie ma co się rozwodzic. Z ciekawości ile masz cm? Oczywiście niski wzrost nie jest czymś atrakcyjnym dla kobiet, ale są przecież faceci, którzy są niscy i mają powodzenie u dziewczyn. I nie, nie są aktorami, muzykami czy sportowcami.

     

     Według mnie inwestuj w siebie, dbaj o sylwetkę, ubiór, fryzurę i pilnuj tego, jak sam się postrzegasz. Rozwijaj się, aby codziennie byc lepszym. 

     

     

    @ciekawyswiata  Pytanie, czy podchodząc stanę się lepszy? Wcale nie jestem zdania, że co nie zabije to wzmocni. Jak nie wychodzi i po kolejnych próbach nic sie nie zmienia - osobiście czuję się słabszy niż silniejszy. Odnośnie ogółem "tej gry" - rozumiem Twoją niechęć, ale ja chcę w nią zagrać - ZWŁASZCZA, że jestem w to teraz taki kiepski, mam wyzwanie. Wzrostu mam 175cm. Tak, teraz powiecie, że to całkiem spoko i przesadzam. Niestety dzisiaj taki wzrost to żaden szał a kobiet w obcasach wyższych ode mnie jest od chuja. Do tego mam kiepskie proporcje ciała, których zmienić się nie da (tutaj nawet siłka za bardzo nie pomoże, ale ćwiczę kalistenikę mimo to bo uwielbiam sport).

     

    Inwestuję w siebie, to najwazniejsza rzecz dla mnie w moim życiu, także tutaj nie jest tak, że ja nic nie robię i tylko narzekam :) 

     

    Cytuj

    Jakiś czas temu pisałem o tym, dlaczego okłamywanie siebie blokuje nasz rozwój zamiast pomagać. Rzuć okiem, może Ci się przyda.

     

    @HORACIOU5 - Dzięki, zaraz zerknę.

     

    Cytuj

     

    Czy czasem nie skoncentrowałeś się i nie zafiksowałeś na 'jak jestem odbierany przez kobiety?'.

    Czyli uzależniasz swoje samopoczucie od dilowanego przez nie towaru jakim jest atencja w Twoim kierunku?

    Bo wiesz, to ślepa uliczka. Sam w nią poniekąd wdepnąłem testując i ćwicząc różnego rodzaju własne nawyki i zachowania.

     

     

    @Subiektywny - Być może wpadłem. Na pewno. Ciężko z tego wyjść. Łatwo powiedzieć, żeby mieć w dupie.

     

    Cytuj

     

    Niestety samo nic się nie zrobi.
    Tak to już jest w życiu.

    Musisz wymuszać na sobie pewne rzeczy żeby stały się nawykiem.

    Nie wiem czy to co piszę ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w rzeczywistości.

    Mam 33 lata.
    W pewnym momencie postanowiłem, że nie mam nic do stracenia.
    Jaki był pierwszy krok?

    Jestem w knajpie.
    Rozmawiam z kelnerką.
    baba jak baba.
    Pogadałem chwilę o pierdołach.
    Bardzo się bałem i powiedziałem do niej "Daj mi swój numer telefonu" zrobiła oczy po czym dała mi numer...:)
    Później pytam o której kończy, poprostu chciałem sprawdzić ile się da z tego wykrzesać, ona że o 22drugiej 

    Okazała się tępą dzidą 

    Po tym sprawdzianie postanowiłem
    Będę mówił do kobiet DAJ SWÓJ NUMER TELEFONU. Nie pytał się o numer ani o maila itp tylko DAJ MI SWÓJ NUMER TELEFONU.

    Po kilkunastu takich zwrotach do kobiet teraz nie sprawia mi to az takiego problemu jak kiedyś.

    W stosunkach z kobietami staram się narzucac swoją wyższość.
    Nie chce jej znajomości jako kolega. Poprostu ona musi wiedzieć, że nie szukam kolegów ani koleżanek.
    Więc pytam o jakieś NIEBEZPIECZNE tematy np.
    - Kąpałaś się kiedyś nago z inną kobietą?
    - Uprawiałaś seks z inną kobietą?

    - Zdradziłaś kiedyś swojego faceta?
    - Jaki masz rozmiar stanika? 
    - Ćwiczysz mięśnie kegla?
    - Oglądasz porno?
    - Siwiejesz już? 

    Tylko to musi być z uśmiechem, żeby skumała ze to są żarty.

    Jak wyczuwasz, że kobieta jest silniejsza od Ciebie to zmuś się do wyprostowania, wypnij klatę, nie garb się, zmieniaj tematy jeśli ona próbuje kontrolować tok rozmowy.

    Musisz trenować.

    Może zacznij od pasztetów one są bardziej zdesperowane i będą Ci pomagały

     

     

    @p47thunderbolt - na samą myśl, że miałbym tak powiedzieć - jestem obsrany. Szacun za odwagę. Ciężko zadawać takie pytania jak człowiek jest zestresowany - a to przecież po człeku widać od razu :) "Pasztetowa" strategia wydaje się całkiem rozsądna, tyle, że jak mi się kobieta nie podoba w ogóle to cheć podjęcia inicjatywy jest zerowa.. No ale rozumiem ideę, obniżyć poziom ile wlezie i próbować.

     

    Cytuj

    ...więc wydaje się, że powinien to przełamać. Hipotetycznie, dobrym wstrząsem elektrycznym może być uderzanie na luzie do wysokich dziewczyn. Czy to w mieście czy sklepie - neutralne miejsca a nie żadne "żerowiska". Dowcip, swoboda, swada. Co pomyślą? Hmmm, może: "masz wielkie jaja konusie". Wprawdzie jest to kolejny element walidacji, ale nie wiem czy jest inna droga. Może ktoś mądrzejszy coś?

     

    @Rnext - Wysoka laska jak zobaczy niskiego, młodo wyglądającego leszcza to mnie wyśmieje :D Co do dowcipu i swobody, też nie każdy to ma, a jak moje kontakty z laskami są zerowe to wiadomo, szału nie robię. Inna sprawa, że może macie na myśli coś innego jeśli chodzi o podchodzenie na ulicy. Wam chodzi o zdobywanie numeru czy po prostu chwilę gadki? No i najgorsza kwestia, świadomość, że ja podchodzę i laska sobie na wyjebce ocenia czy jestem ok czy mam spierdalać powoduje, że czuję iż robię coś mimo wszystko wbrew sobie - płaszczę się o atencję drugiego człowieka. Tą myślenie musiałbym jakoś przełamać.

     

    Cytuj

    Mam inne zdanie.

    Rzucanie się na głęboką wodę spowoduje odrzucanie przez kobiety a tym samym pogłebianie swojej niskiej samoceny.

    Od czegoś trzeba zacząć. Więc zacznij od pasztetów. Tylko uważaj. Jeśli z pasztetami Ci nie wyjdzie myślę, że twoja samoocena spadnie jeszcze niżej niz jesteś na obecnym poziomie :)

    @p47thunderbolt - to druga kwestia. Jak z mniej atrakcyjnymi nie wyjdzie - to już dupa blada... I pewnie strach, że tak się stanie jeszcze wzmoży stres.

     

    Cytuj

     

    zamiast szukac wszedzie rozwiazania, zadaj sobie jedno proste pytanie - czy klub to twoje srodowisko na podryw, w ktorym czujesz sie naturalnie. Z tego co widze - nie. Tak samo jest ze mna. Dlatego nie chodze do klubow. Kiedy studiowalem pare lat temu w Krakowie, chodzilem czesto do klubu, ktorego juz tam nie ma. Mialem znajomosci bo kuzyn tam pracowal, mialem znajomosci na barze, u wlascicieli, poznawalem dziesiatki kobiet. Ale co z tego jak nic z tego nigdy nie wyszlo a ja prawie zawsze wracalem do domu sam kompletnie wyplukany z kasy i wsciekly o 6 nad ranem. One wyczuwaly, ze jestem spiety, ze jestem tu bo po prostu jestem dla zabicia czasu i poslinienia sie.  To kompletnie nie moje srodowisko. Jednak jest to miejsce do badan. Mysle, ze jest nieocenione jesli chodzi o obserwacje stadne ludzi. Nie rozumiem jak mozna kurwa tanczyc do takiego chlamu co leci. Laski wiadomo - zestaw 3/4 ruchy i kazda to samo. Ich jedyna umiejetnosc to krecenie dupa, machniecie cyckami, ruch rekami do przodu jak uposledzony kraul i ocieranie dupa o jaja. Tyle. Czasem sie zdazy jakas, ktora umie brzuchem tanczyc to pala staje w 3sek, albo taka co naprawde sie umie ruszac, ale to rzadkosc. Kolesie to samo. Dla mnie to zenada po prostu.

    Kluby disco i funk to jedyne miejsca gdzie zawsze chetnie pojde. Po prostu ta muzyka przeze mnie przechodzi, bo jestem oldschoolowcem. Czuje to. Nie mam tam problemu panne wyrwac na dance.

    Konkluzja - to nie jest miejsce, w ktorym czujesz sie naturalnie jako lowca. To jakbys nie jezdzil na motorze i nie mial motoru i wkurwial sie, ze nic ci sie nie udaje pobajerzyc z laskami na zjazdach jednosladow.

     

     

    @Tomko - Teoretycznie możesz mieć rację, ale ja nigdzie nie czuję się dobrym myśliwym. To, że mi nie wychodzi na dyskotekach raczej nie jest efektem środowiska tylko tego, że w tych sprawach jestem po prostu frajerem i trzeba to sobie powiedzieć jasno. ( Frajerem na tle innych mężczyzn oczywiście, którzy temat ogarniają. Na tle kobiet nie, gdyż uważam, że one akurat chuja potrafią i gdyby to kobiety miały zabiegać o atencję mężczyzn to byłyby obsrane tak samo, są cwane w gadce bo to one wybierają ).

     

    Cytuj

     

    mam więcej czasu więc mogę odpisać coś więcej. Po pierwsze zacznij od wywalenia okłamywanie siebie za drzwi. Usiądź gdzieś i na spokojnie, bądź szczery sam ze sobą a kiedy dostrzeżesz swoje problemy (jak chociaż te z brakiem akceptacji samego siebie) to potem zastanów się nad tym jak je rozwiązać i pomyśl sobie jaki chciał byś być. I tutaj ważna uwaga, NIE WMAWIAJ SOBIE, że jesteś już teraz zajebisty. To droga dla tych, którzy chcą uciekać od problemów i nie rozwiązywać ich, tylko zamieść je pod dywan. Przez takie podejście właśnie odczuwasz teraz taki a nie inny stan a nie chcesz chyba powtórki, prawda? Zamiast tego lepszą opcją jest zmierzenie się ze swoimi problemami i dążenie do tego jakim chciał byś być. Musisz być gotowy na to, że to zajmie trochę czasu i już teraz widzę, iż czeka Cię sporo pracy, ale zaufaj mi, naprawdę warto. Poczujesz się po czymś takim znacznie lepiej a przy tym nie będziesz czuł, że udajesz kogoś kim nie jesteś, tylko faktycznie taki będziesz.

     

     

    @HORACIOU5 - Rozumiem ideę, wmawianie sobie zajebistości nic nie daje, zgadzam się z tym. Opisane podejscie jest fajne i stosowałem je jakiś czas w kwestiach zawodowych. Ma jednak jedną wadę - wpadasz w perfekcjonizm... Teraz boję się popełnić błąd. Prawdopodobnie jednak źle podszedłem do tematu i dlatego tak..

     

    @PewnySiebie - Tak wiem, że przystojniacy też mają przejebane i mają problemy innego typu. Jednak patrząc w ten sposób to najlepiej nic nie robić bo w końcu po każdej stronie barykady są jakieś problemy, więc na chuj coś zmieniać. Tylko czy aby na pewno to słuszne podejście?

     

    @Zwierzak - Wszystko to co piszesz brzmi tak trochę bardzo Grzesiakowo, takie PUA mocne - a to mnie trochę czasami odrzuca... No bo nie oszukujmy się, to i tak kobieta wybiera, możesz być mistrzowsko pewny siebie, jak ona nie zechce to nic nie zrobisz. I odnośnie tej pewności siebie, czym ona właśnie jest jeśli chodzi o zachowanie? Ciężko mi sklasyfikować kim właściwie jest pewny siebie gość. Uśmiechnięty czy raczej koleś z taką mordą, że zerkniesz i głowa na dół bo boisz się, że zaraz zginiesz?

     

    @Shark - Rozwijam siebie od dawna, jednak chce teraz w końcu mieć coś z życia, trochę fajnych emocji i tego typu rzeczy a nie tylko ten rozwój i rozwój. Oczywiście tak jak piszesz, musze głęboko zastanowić się czego teraz chcę. Jednak myślę, że gdybym "pomiętosił" się z laskami na dysce to wyszedłbym bardzo zadowolony i nawet jeśli to jest płytkie to zabaw z samiczkami własnie chcę.

     

    Cytuj

    Tego  sie nie da przeskoczyc podchodzeniem na sile. Podchodzeniem na sile to mozna lek wysokosci wyleczyc albo arachnofobie. Auto twierdzi, ze nie ma chemii, nie moze przejsc do napiecia seksualnego i ma kompleksy. Nieudane podejscia te kompleksy tylko poglebia. Zeby podejscia byly udane, MUSI od nas wyplywac pewnosc siebie, luz. Kurwa i nad tym nie ma co nawet debatowac bo tak jest! Co mu z podejsc, jak jest niepewny siebie i nawet jak mu sie uda to spali po chwili. NIE, NIE i jeszcze raz NIE.

    @Tomko - Robi się więc koło zamknięte. Jak podnieść pewność siebie nie próbując - jednocześnie wiedząc, że jak jednak spróbuję, nieudane próby tą pewność siebie jeszcze obniżą? Piszecie o tym, aby najpierw wyćwiczyć tą pewność siebie. Ale przecież są różne "pewności". Jak robiąc A - mam zwiększyć pewność siebie w kwestiach B. Jakoś mi się to wyklucza. W każdym bądź razie, nie wiem za bardzo od czego zacząć, ale może musze przeanalizować co napisaliście bo sporo tego.

     

    @Brat Jan - Nie mam możliwości zorganizowania sobie kolezanek, tak jak wspomniałem z kobietami mam niewiele wspólnego od lat, a teraz przeprowadziłem się bardzo daleko od domu do nowego miasta, więc póki co jestem sam jak paluch :) 

     

    Na divy szkoda mi kasy, po przeprowadzce nie jest jakoś super kolorowo, więc nie ma sensu ładować niewielkich i tak zasobów w ruchanie.

  3. Siema Panowie.

     

    Piszę teraz bo właśnie wróciłem z dyskoteki i mam trochę swoich przemyśleń i rozkmin życiowych. Generalnie jeszcze wczoraj w "przysięgach" pisałem, że życie idzie do przodu a tu już cios.

    Wypunktuję krótko, bo już późno:

     

    1. Od lat okłamuję się, że chodzę na dyski po prostu potańczyć. O ile bardzo lubię to robić to tak naprawdę całą imprę walę solówki. Boję się podchodzić do kobiet. Jak już podejdę to nie ma żadnej chemii, nie potrafię przejść z "tańca kolegów" do "tańca kochanków". Oczywiście takich jak ja jest sporo i gdy na nich patrzę, widzę totalnych frajerów (of course wiem, że wyglądam tak samo).

     

    2. Odkąd znam forum - pewne moje kompleksy nabrały na sile :( Niski wzrost, bardzo młody wizualnie pysk - mając o wiele większą świadomość tego, na co patrzą kobiety te moje kompleksy niestety się pogłębiły. Najbardziej wkurwiająca jest bezradność bo z tym nie da rady zrobić nic. Dzisiaj sobie tańczę no i w końcu podchodzę do 2 kobiet, zlewka totalna. Za chwilę idzie najebany w sztos gościu, ale wysoki i szeroko przez naturę zbudowany, do tego przystojny. Praktycznie podchodzi i od razu kutasem jeździ po dupie każdej. Jak radzić sobie w głowie z faktem, że zawsze będę samcem, który dostanie jedynie resztki takiego właśnie przystojniaczka? ( Co w praktyce oznacza, że lepiej chyba walić konia niż brać coś po kimś ).

     

    3. Od lat nie rucham, nie chodzę na randki, nic. Od lat też w spodniach zero. Pornusy rzuciłem jakiś czas temu, fapanie też. Niestety nie pomaga. Seksuolog? Kurwa - jeszcze tabsy będe na potencję jadł w wieku 26 lat... Od lat oczywiście też oszukuję się, że nie mam czasu na kobiety i takie tam, prawda jest taka, że kompletnie wypaliłem w sobie jakikolwiek instynkt łowcy. Przy kobietach zauwazyłem, że czuję się bardzo niepewny siebie. ( Jest to spowodowane tym, że jestem niski i niespecjalnie urodziwy, a odkąd czytam forum wiem, że taka samiczka patrzy i sobie myśli, że idzie jakaś nędzna kupa gnoju - no bo niski wzrost - chujowe geny ).

     

    Więcej mi się pisać nawet nie chce, ale generalnie dużo do przerobienia... Ktoś też z samiczkami totalna kicha? Zero seksu od lat? Czy jedyny taki frajer jestem co nawet baby na warsztat nie potrafi zaprowadzić? :) 

    • Like 2
  4. Witam :) Czas na małą aktualizację :) 

     

    @p47thunderbolt - Być może, moje problemy w sumie są takie typowe :) 

     

    Generalnie nie pisałem tutaj na forum dłuższy czas bo trochę się działo :) Tak sobie patrzę teraz na pierwszy post. Od dawna siedziałem w domu, bez pracy, w mieście bez perspektyw... Wkurwiony trochę, nawet bardzo - bo czas leciał a nic się nie zmieniało. A przede wszystkim, wystraszony. Strach przed zmianami, tak wielu dotyczy. To niesamowite co dzieje się, gdy człowiek po prostu pierdolnie w stół i zaczyna działać pomimo strachu. Działać pomimo tego, że nie czuje się gotowy, że czuje się zbyt głupi na to i tamto, nasączony społeczną "stabilizacją", która wmawia nam aby siedzieć bezpiecznie na dupie. To niesamowite zwłaszcza, gdy bliscy mówią Ci "nie wychylaj się" (moi akurat chcieli dla mnie dobrze, mimo wszystko :)), a Ty i tak uznasz, że robisz po swojemu i koniec.

     

    Wziąć odpowiedzialność za swoje życie, za sukcesy ale też za porażki... To jest piękne! :) Wiele rzeczy z tych powyżej mi się nie udało, niektórych nie robię regularnie. Ale mimo wszystko marzyłem o tym, aby zacząć życie od nowa. Dzisiaj mieszkam 450km od domu, mam pracę w IT (To dopiero początki, ale już 3k na rękę wpada), jestem samodzielny (no, rodzice jeszcze troszkę pomagają w pewnych kwestiach, ale z tego się jedynie cieszyć, niektórych rodzice ściągają w dół) i całkowicie zdany na siebie. Wiem, że czeka mnie jeszcze wiele upadków i sukcesów.

     

    Chwilowo przysięgi żadnej nie daje, gdyż muszę przeanalizować raz jeszcze czego ja właściwie teraz chcę :) W każdym bądź razie światelko w tunelu mojego życia coraz jaśniejsze.

     

    Bałem się, ale ruszyłem mimo lęków i kompleksów... Jestem dumny! :) Dziękuję Panowie, gdyż ogromna jest w tym Wasza zasługa. Chcę być mężczyzną przez duże M. Gościem, który zwyczajnie radzi sobie z życiem. W świecie zwierząt gościem z mojego avatara :) Co ciekawe, wizualnei jestem małym gościem, ale myślę, że siła psychiczna na odpowiednim poziomie zrobi robotę :) Jesteście dla mnie inspiracją, raz jeszcze dzięki!

    • Like 3
  5. @Invincible1 - No niestety po okołu 30-32 dniach po prostu uznałem, że skoro już tyle wytrzymałem to mogę sobie zrobić raz dobrze i kolejny zrobię za następny miesiąc. I chuj... Jak raz zrobiłem to poszło. To jest chyba niestety nie do ogarnięcia :( W sensie... Skoro byłem uzależniony raz to muszę z tym skończyć już na zawsze. Sam nie wiem. Chciałbym być w trybie, ze raz na 2 tygodnie powiedzmy sobie trysnę i spoko. Niestety to tak łatwo nie jest.

     

    Co do angielskiego. Uczę się na różne sposoby. Muszę to ogarniać bo ja wiążę przyszłość z IT, więc nie ma chuja, chce mi się czy nie - trzeba. Wniosek: chyba pieścisz się :) Co do efektywności... Jestem na poziomie ok. B1 i teraz jest dość ciężko dostrzec efektywność. Między B1 a B2 jest moim zdaniem ogromna różnica, więc potrwa trochę zanim faktycznie zobaczę efekt. Po prostu dużo czytam i nie zwracam aż tak uwagi na to czy jest lepiej, myślę że jest... Spodziewam się, że raczej będzie taki "bum", gdzie nagle uświadomię sobie - kurwa stary! Ile Ty rozumiesz!

     

    @Quo Vadis? - Próbowałem sposobu stopniowego ograniczania - nie ma opcji. To tak jak alkoholikowi byś dawał coraz mniejszą dawkę... Przyjdzie dzień, że nie wytrzyma i napierdoli się jak świnia. Może gdyby to rozłożyć w meega długim okresie czasu to tak, np przez miesiąc walę konia x razy, w następnym miesiącu x - 1... Ale kurde, tyle się z tym pierdolić? Nieee... Trzeba to po prostu rzucić w cholerę.

     

    Z tymi ćwiczeniami to rzadziej dlatego właśnie, że skupiłem się głównie na zdobyciu tej pracy :) To jednak był priorytet największy.

  6. @GluX - Dzięki za odpowiedź :) 

     

    Wiadomo, że to dochodzenie do siebie jest problemem. Ja nie potrzebuję chlać jak świnia :) Po prostu lubię sobie wypić 2 drinki czy piwko czasami. Problem w tym, że znajomi często nie mogą tego ogarnąć i mnie namawiają na więcej - i ja ulegam. Potem mnie to wkurwia. O dziwo jak powiem, że danego dnia nie piję w ogóle - wtedy nikt nic nie gada. Czyli taka mentalność dziwna, albo nic nie pij albo chlej aż umrzesz. A ja chciałbym własnie jedno piwko, w porywach dwa - nie czuję wtedy poczucia winy, efektów jakichś negatywnych też raczej nie ma no bo bez przesady ( Ale zapytać właśnie Ciebie chciałem czy mała ilość nie zaszkodzi ), humorek dobry...

  7. Dnia 23.04.2017 o 21:36, KurtStudent napisał:

    @self-aware gdzie się uczyłeś robienia stron?

    W domu - od kompletnego zera :) Któregoś dnia zastanawiałem się jak to się robi i wpisałem w google. Wyskoczyły jakieś HTMLe i jechana ;) 

     

    Dnia 23.04.2017 o 21:48, zuckerfrei napisał:

    Najwazniesze wiesz co chcesz robić!!!! Kurwa juz masz luksusowo! Popatrz ilu chłopaków tu nie wie w ogóle co chce robić. 

    W teorii! Póki co interesuje mnie to i mam nadzieję, że tak zostanie. Wiadomo... Coś co robimy sobie hobbistycznie może nie być takie fajne w pracy. Mimo wszystko mam nadzieję, że zainteresowanie tematem zostanie! :)

     

    @Zbychu - Dziękuję Ci za ten wykład! :) Sytuacja z mamą to nie tak do końca jak myślisz. Ja nie winię jej za to, że odwalam kaszankę w życiu. Po prostu wkurwia mnie, że wychowywała mnie w poczuciu, iż nie nadaję się do XYZ a potem ochrzania mnie za to, że tego XYZ nie umiem. To czysta hipokryzja moim zdaniem. W dużym stopniu to, że wmawiano mi, że czegoś nie dam rady zrobić wpływa na moje życie dzisiaj, ale oczywiście masz całkowitą rację - to i tak finalnie TYLKO ODE MNIE ( pogrubiłem dla samego siebie żeby lepiej się wczuć i sobie to wbić do bani :D ) zależy czy podejmę pewne decyzję czy też nie. Chciałbym tu dodać, że po Twoim właśnie wywodzie zdobyłem się na odwagę napisać do pewnej firmy i udało mi się znaleźć pierwszą pracę w IT! Fakt faktem, czeka mnie trudny okres próbny i kto wie czy się uda... Ale coś się ruszyło, więc dobre i to! :) W każdym bądź razie dzięki!

     

     

    @Kot - Dziękuję za opisanie swojej historii. To tylko pokazuje, że trzeba działać! :) Z tym angielskim... Aż tak trudno zrozumieć ludzi? Jak uczyć się w domu żeby możliwie optymalnie się do tego przygotować? Filmy ( różne akcenty )? Gry z trudnym slangowym językiem ( np. GTA )?

  8. Aktualizejszyn:

     

    - Jeśli chodzi o nofap / noporn to kurwa poległem, ale nie chcę tworzyć negatywnych emocji w sobie i dlatego po prostu walczę dalej.

    - Z medytacją słabo bo wciąż nieregularnie.

    - Ćwiczenia są chociaż ostatni tydzień trochę rzadko.

    - Zimne prysznice są trochę rzadziej.

    - Waga w miejscu.

     

    Także jak widać nie wszystko idzie tak jakbym chciał, ale... ;)

     

    + Angielski co najmniej 2h dziennie ( Jakiegoś dnia uczyłem się z 4h nawet ).

    + ZNALAZŁEM PRACĘ! ( Tutaj będzie ciężko bo muszę najpierw wytrwać okres próbny, ale oby się udało ).

    + Przeprowadzam się do innego miasta! :) 

     

    Plusy są tak mocne, że minusy mnie jakoś specjalnie nie dołują. Ponadto uważam, że z racji nowego miejsca, nowej pracy w której czeka mnie dużo nauki ( Mam bardzo dużo chęci, oby się udało! ) będzie mi z nofapem walczyć duuuuużo łatwiej. Wierzę, że przeprowadzka i WRESZCIE USAMODZIELNIENIE SIĘ da mi mocnego kopa w życiu i dużo pewności siebie. Początkowo będzie ciężko finansowo, ale jak uda mi się wytrwać w pracy to myślę, że kwestią czasu jest rosnący poziom mojego życia. Stresów jest dużo, ale przynajmniej w końcu coś się dzieje.

     

    Do końca tego miesiąca spróbuję aby elementy umiejscowione w minusach trafiły do plusów no i dokładam kolejny cel:

    - Wytrwać okres próbny z pozytywnym rezultatem.

    • Like 5
  9. @GluX - no ja właśnie chciałbym taki trochę 6pak zrobić :) Ale rozumiem, że muszę przytyć na to wychodzi.

     

    ps. Jak łączyć alko z dietą wysoko tłuszczową? Wiadomo, że alko najlepiej w ogóle nie pić, ale załóżmy 2 piwa tygodniowo mocno wpłyną na organizm? Albo parę kielonków wódki w sobotę? Bo z tego co czytałem to picie alko na takim żywieniu bardzo źle wpływa, gorzej niż na typowej węglowodanówce - ale w necie to różne rzeczy się pisze, ciężko znaleźć rzetelne info.

  10. @GluX - nie jestem na redukcji ani na masie :D Jakkolwiek to brzmi. Nie bawię się w te diety aż tak :) Przeszedłem na tłuszczówkę dla "energii" :) Po węglach czułem się ociężały i miałem więcej problemów gastrycznych + byłem bardziej śpiący. Jem wysokotłuszczowo, nie piję alko, ćwiczę ( kalistenika 30minut dziennie ). Kaloryfera jak nie ma, tak nie ma. Czy mam smalec na brzuchu? W sumie to tak nie do końca, ale mięśni nie widać. Brzuszki robię. 175cm / 65 kg, więc jestem chudy, ale mi ogółem niska waga nie przeszkadza - bo dobrze się czuję, więc looz. Zastanawia mnie tylko jak to możliwe, że kaloryfera nie ma.

  11. Ja pół roku temu spróbowałem optymalnej. Szczerze mówiąc jest całkiem fajnie z tym, że po 3 miesiącach przerzuciłem się ogólnie na LCHF bo w optymalnej nie można było prawie jeść tłuszczy roślinnych i mnie to wkurwiało ( uwielbiam orzechy, słonecznik, pestki dyni i różne takie ). Póki co pozostaję na tym żywieniu i jest spoko, ale oczywiście ciągle się uczę co i jak. Ktoś wyżej napisał, że lepiej zredukować tłuszcze do 2g. Niestety wtedy u niektórych jest lipa bo jak wcinasz np 3000-3500kcal przy wadze 65kg to ile musiałbym dołożyć bialka i węgli żeby uzyskać taką kaloryczność... Wtedy to nie byłaby już tluszczówka. Aaa, niestety mimo, iż jestem chudy nie mogę zrobić kaloryferka sobie. Nie wiem czemu ( Tylko nie piszcie proszę tego frazesu, że 6pak u chudego jest jak obwisłe cycki i grubej baby, bo po pierwsze to kompletnie beznadziejna analogia a po drugie mam to w dupie :) Postawiłem sobie cel i chciałbym go zrealizować. A nie mogę ).

  12. @catwoman - kij tam prawda. Dzisiaj niektórzy mężczyźni już się powoli malują i na forach czytam, że coraz więcej kobiet się do tego przekonuje ( niestety ;p ). Choćby 100% kobiet chciało tego od mężczyzn i choćbym miał walić konia całe życie - nigdy sobie makijażu nie zrobię. I jestem 100% pewien, że jest cała masa kolesi, którzy myślą tak samo jak ja.

    • Like 1
  13. @zuckerfrei - jutro wysylam CVki do Wawy na junior-front-end-deva ... Portfolio jakieś tam zrobiłem, może wystarczy. Na początku chciałbym robotę za kasę, która pozwoli się jedynie utrzymać, ale żeby już skillować i zdobywać doświadczenie. Chciałbym w przyszłości móc robić jakieś fajne rzeczy a nie tylko stronki za 150zł na Wordpressie dla Januszy Bajznesu. No ale na początku wiadomo, cokolwiek żeby w końcu zarabiać. Oszczędności w sumie prawie nie mam... Około 2500zł, czyli na siłę przetrwałbym w większym miescie 2 miesiące na bułkach i parówkach? Wracasz do Polski.. czemu?

  14. @zuckerfrei - rozumiem ideę, ale jednak mimo, iż nawet teraz w pewnym sensie jestem w takiej sytuacji w życiu, że MUSZĘ działać. Mimo to strach jest duży i paraliż jeszcze większy. Ehh kurwa, obym ogarnął to... Bo jak pizdeusz się czuję trochę :) Ostatnio pokłóciłem się z matką... Było dość ostro i w końcu strzeliła, że jestem nieudolny i mało zaradny życiowo... Wkurwiłem się i krzyknąłem jej:

     

    "A kto mnie kurwa wychował??!! Wy matki wychowujecie takie życiowe pizdy i potem narzekacie!!! Jak chciałem wyjechać do Anglii czy Holandii to pierdolenie, że sobie nie poradzę, chcę zmienić miasto to pierdolenie, że nie będę miał z czego żyć!".  

     

    Powiem Wam, że ładnie zmiękła, dawno nie widziałem takiej miny. Przepraszała mnie później nawet. A gwoli ścisłości, moja rodzina jest normalna, w sensie nie ma patologii typu Sebix-style. Niestety, moja mam to życiowy mamej jeśli chodzi o karierę i ryzykowanie w życiu. A, że wychowywała mnie głównie ona... Takie wzorce przyjąłem :/ Ciężko się z tym walczy. Ale będę próbował.

  15. Dziękuję za odpowiedzi.

     

    @GluX

     rób rzeczy których zwyczajnie się boisz

    @KurtStudent

    Nie, nie próbuj "robić to czego się boisz"

     

    Hehe :D Tu się własnie zastanawiam jak to jest z tym strachem.. No bo faktycznie... Czy zdjęcie gaci wśród wielu ludzi spowoduje, że wstyd zniknie? Czy jak spuszczę komuś wpierdol to będę bardziej śmiały w następnych bójkach - a może strach będzie taki sam? Ciekawi mnie naukowo jak to jest wyjaśnione, że robienie danej rzeczy zmniejsza strach w niej lub też nie wpływa na to.

  16. Panowie... Tak sobie rozkminiam nt. swojej osobowości. Mam mega problem ze strachem przed działaniem. Panicznie boję się pokazać, że czegoś nie umiem / coś spierdolę. To powstrzymuje mnie przed działaniem. Np. wiem, że najlepszą opcją na naukę języka byłoby pogadać z obcokrajowcami - ale się boję bo za słaby inglisz. Wiem, że na dysce warto podchodzić do samic i się tym bawić, ale boję się zrobić z siebie głupka. Boję się rozmawiać na tematy, w których nie mam wiedzy - jest mi wtedy wstyd. Mam wrażenie, że jest to jeden z syndromów tzw. "nice guy" , strach przed pokazaniem słabości. Zawsze próbuję tak zachachmęcić aby nie wyszło, że ja czegoś nie potrafię. Ciężko mi się przyznać do słabości oraz niewiedzy...

     

    Przeanalizowałem sobie pewną rzecz i wydaje mi się, że dużo pochodzi z czasów szkoły. Rodzice byli raczej biedni, więc często naśmiewano się ze mnie i moich ciuchów. Byłem bardzo nieśmiały, więc jak się tak naśmiewali to robiłem się czerwony no i potem wiadomo, burak, wstyd... Oceny miałem kiepskie, a wiedzę... fatalną. Zawsze byłem jakiś dziwny jeśli chodzi o wiedzę, nie chciało mi się jej zdobywać. Teraz jestem starszy i robię co mogę ale piętno tego chujostwa ciśnie mnie. W wielu dziedzinach mam duże braki :/ Natomiast w szkole często było tak, że wolałem powiedzieć "nie wiem" niż palnąć coś głupiego i zostać wyśmianym przez kolegów i koleżanki ( A klasę miałem naprawdę popierdoloną ). Doszło do tego, że na proste pytania tak odpowiadałem i mówiłem do nauczycielki, że wolę dostać 1 niż odpowiadać. Mam wrażenie, że to jakby zostało we mnie, do dzisiaj boję się "wygłupić" i wolę się albo nie udzielać albo w ogóle nie działać w żadnym kierunku. Oczywiście nauczycielki nie raz wspominały, że nic ze mnie nie będzie.

     

    Cóż... Wkurwia mnie to. Wkurwia mnie ten paraliżujący strach. Chce być niezależnym, pewnym siebie gościem. Jakoś nie mam jaj stać się takim. Jak pracować z tymi niszczącymi elementami z młodości, które wryły się mocno w głowę? Mam wrażenie, że podejmowanie ryzyka niestety nie wpływa na to aby być pewnym siebie bardziej... Wrażenie, że ten strach siedzi już tak głęboko, że i tak chuj.

    • Like 1
  17. @maVen - jakiś pomysł jak unikać takich lasek, które mogą mnie wydymać w ten sposób? Mam przeczucie, że niestety im bardziej ogarnięta laska i inteligentna - tym może być gorzej... Bo taką odrzucisz to może chcieć się zemścić, a że kumata to będzie wiedziała jak.

     

    @TPakal1 - ok, rozumiem :) Natomiast zanim takich jak my będzie większość to my już umrzemy.

    • Like 2
  18. @Waginator - Dżinius! :) To jest świetne! Te kroki. Coś takiego chcę ogarniać :D A jednak czasem dobrze zerknąć do rezerwatu :D 

     

    @Beata - zachęcasz do skillowania :) Ja już teraz wśród znajomych najlepiej tańczę i dziewczyny jak któraś nie ogarnia to mówią, że ja nauczę :P Z tym, że ja w sumie wcale nie jestem jakiś dobry... Po prostu reszta jest obiektywnie mówiąc kiepska - po prostu mają problem ze złapaniem rytmu a co dopiero mowa wtedy o różnych krokach :) 

    • Like 1
  19. @Waginator - No właśnie, jak skillować tańca dyskotekowego? Znaczy się... Jaki to jest? Bo właśnie czacza i tego typu to takie bardziej ambitne. A jakieś fajne kroki do zwykłej potancówy? Wiesz... Żeby było efekciarsko :D Wiadomo, najlepiej niby w praktyce, ale czasami jak widziałem jakie niektórzy cuda robili to hoho... Nie wpadłbym nawet na to :) Jakieś pomysły? Tak jak mówisz, nazywa się to kurs tańca użytkowego czy jakoś inaczej? 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.