Skocz do zawartości

Throgg

Starszy Użytkownik
  • Postów

    970
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Throgg

  1. Bo ludzie są do wszystkiego zdolni, aby tylko się nie przyznać, że pracują w IT.
  2. Choć zdawać by się mogło, że programiści to zawód na miarę XXI wieku, to jednak jest wśród nich kultywowana stara tradycja stroju cechowego, symbolizującego przynależność do danej profesji. Możesz więc komunikować wszystkim naokoło, jakim zawodem się trudnisz, nosząc po prostu t-shirty z World of Warcraft lub Witcher III. W przypadku mężczyzn po 30-stce, jest to na ogół tak ostentacyjne, że w tym przypadku, samo pytanie ,,co robisz w życiu"? wydaje się po prostu głupie i wręcz niegrzeczne, na co możesz teatralnie przewrócić oczyma, mówiąc ,,pffff, dziewczyno... c'mon" i już na samym starcie zaznaczyć dominującą pozycję w rozmowie. Dużo więcej korzyści przyniosłoby Ci nauczenie się, jak takie gold diggerki identyfikować, brać na dystans, a w razie potrzeby ,,odstrzeliwać". Bo jeżeli Twoim zdaniem, kwestie profesji i zarobków powinny być niejawne w takich spontanicznych relacjach towarzyskich, to musisz mieć świadomość, iż z reguły wiążą się one z problemem terminu obowiązywania tejże klauzuli. Założymy, że poznasz dziewczynę rokującą na jakiś stabilniejszy związek i siłą rzeczy, wasze relacje zaczną się zacieśniać do tego stopnia, że ukrywanie zawodowych sfer życia stanie się w pewnym momencie niekomfortowe. Nie da się, niczym ekranowy Terry O'Quinn prowadzić podwójnego życia, dlatego prędzej czy później Twoja programistyczna natura zostanie wywleczona na wierzch. Choć podobny twist fabularny miał też miejsce w Shreku, to w realnym życiu nie przyniesie on niczego dobrego, bo laska może być lekko zniesmaczona faktem, że ten dreszczyk tajemnicy wokół Twojej osoby, w rzeczywistości wiązał się ze skrywaniem posady etatowego programisty, a nie bycia prawdziwym miliarderem. Ostatnia rzecz, jaka laska sobie może pomyśleć słysząc od Ciebie ,,,nie mogę Ci powiedzieć gdzie pracuję", to będzie właśnie posada programisty. Właściwa kolejność, to będzie agentura ABW/CBA/CBŚ, kontrwywiad, poselstwo dyplomatyczne, pozostałe zawody wraz z zawodami wymarłymi, długo, długo nic i dopiero na końcu programista. No chyba, że na randkę założysz t-shirt z Witcher III i zawadiacko powiesz ,,Idę o zakłada, że nie zgadniesz gdzie pracuję". Zawsze jest to jakiś dobry żart na przełamanie pierwszych lodów.
  3. Potraktuj to bardziej jako samopomoc forumową, bo skoro sam wkładasz tyle wysiłku żeby omówić problemy u innych, to bądź też wdzięczny, że ktoś chce nieść taką pomoc również wobec Ciebie. Jeżeli więc trapi Cię jakaś blokada w życiu towarzyskim, to już wiesz gdzie szukać problemu 😉 (P.S. Autystyka nie zostawię sam na sam z sarkazmem, więc nie spinaj się na przyszłość, bo piszę Ci to z czystej złośliwości).
  4. @Messer Nie spodziewałem się, że akurat Ty dałeś się striggerować wpisem, który (mogłoby się zdawać) był z dość wyraźnie zakreślonym pokładem ironii. Pierwszy Twój komentarz, potraktowałem więc jako taki niedzielny detox kumulowanej przez weekend frustracji, po której może by przyszłoby jakieś refleksyjne otrzeźwienie, ale gdy teraz widzę, że się zafiksowałeś na parę kolejnych wpisów, to jednak bardziej dajesz popis cechy, którą starasz się imputować innym, czyli bycie trochę takim autystykiem. No chyba, że aż tak Cię zabolał ten ukryty przekaz.
  5. UWAGA, MAM WAŻNY KOMUNIKAT. Od dłuższego czasu z niepokojem obserwuję pewne zjawisko, stawiające dość ważkie pytanie, a mianowicie jakim to cudem, na forum, gdzie jest rzekome zagęszczenie umysłów ścisłych, praktycznie nikt nie rozumie, na czym polega idea tabela SMV. Poniżej zostawiam wam więc malutki kaganek oświaty, aby stanowił wam drogowskaz i punkt odniesieniach, w dalszych rozważaniach na temat waszej atrakcyjności. Tabla SMV jako pewne zamknięte spektrum, opiera się na dwóch wartościach skrajnych, czyli 0 i 10. Jeżeli przypiszemy tabeli gradację pod względem atrakcyjności fizycznej, to żeby tabela SMV miała jakikolwiek sens, należy założyć, że pod wartością 0, znajdują się osobniki silnie zdeformowane, praktycznie pozbawione humanoidalnej formy, podczas gdy pod wartością 10, znajdują się wyniki nazistowskich eksperymentów genetycznych w poszukiwaniu Übermensch'a. Żeby na nie tracić czasu, na obiektywną charakterystykę każdej wartości, to chcąc wam trochę rozjaśnić tą zawiłą figurę stylistyczną, załóżmy, że taki np. Johnny Deep z czasów swojego prime-time atrakcyjności, na tabeli SMV uplasuje się gdzieś na miejscu 7-mym. Ni mniej, ni więcej. Oczywiście dla ułatwienia, wartościujemy samą atrakcyjność fizyczną, bez zbędnego tworzenia combosów w radzaju money + status. Załóżmy, że Johnny też jest informatykiem. Kto więc byłby w topce? Na miejscu 9, osobniki pokroju Rona Mossa: (of course, też pracujący jako informatyk) (albo jako woźny, ze względu na stylówę) Miejsce 10-te, pozostawmy naukowcom odrodzonej IV Rzeszy. Spójrzcie więc Johnnemu i Ronowi w oczy i napiszcie jeszcze raz, że jesteście 7-9 na 10 w skali SMV. No kurwa, proszę was. Stąd się bierze wasza frustracja i darcie szat, bo nie potraficie zaakceptować, że OBIEKTYWNIE I W SKALI TOTALNEJ jesteście 3-5/10 na skali SMV. No w porywach 6/10, ale to co jest wyżej, to już zbrojony sufit, zarezerwowany wyłącznie Wybrańcom. Owszem, podczas majowego grilla, pielgrzymki na Jasną Górę, lub w jakiejkolwiek innej sytuacji, gdzie towarzyszy wam pewna zamknięta liczba osób, możecie gradację SMV ograniczyć wyłącznie do tej grupy i niewykluczone, że będzie wtedy i nawet 11/10. Nie zmienia to jednak faktu, że w dobie globalizacji, nie taka jest idea tabeli SMV, bo jeśli wyjdziecie z określonego kręgu, to możecie się mocno zdziwić, co do uplasowania na wynikach w tabeli i w końcu dostrzec, gdzie leży punkt zapalny tych gównoburz, które co raz przetaczają się przez wątki. Spróbujcie z ręką na sercu umieścić się w totalnej skali SMV, a wtedy dopiero zobaczycie jaka będzie gadka.
  6. Jeśli domek ma być użytkowany wyłącznie sezonowo, a więc w domyśle w miesiące letnie, to po cholerę rozwodzić się nad rozwiązaniami, których i tak nie będziesz używał? Kominek w zupełności wystarczy, jeśli domek będzie zamykany na cztery spusty na sezon zimowy.
  7. W sumie nie ma co dodawać, wszelkie możliwe pokłady beki z męskich kolczyków, wyeksploatowano w tej scenie:
  8. Jak na gościa co wpierdala klej, wyjątkowo często się rozklejasz.
  9. Tak jak w każdej kwestii dotyczącej mieszkania, czy to solo, czy też z innymi domownikami, największe znaczenie ma oczywiście nie to, z kim zamieszkasz, tylko GDZIE zamieszkacie. Wiele można się produkować co do określenia najbardziej optymalnych warunków, które świadczą o dobrej lokalizacji, ale to ta lista jest płynna i zmienia się wraz ze zmianą warunków życia. Czym innym jest przecież ,,dobra" lokalizacja, gdy jest się studentem, a czym innym, gdy ma się 50 lat. Niemniej jednak, gdy na swojej drodze życia wkraczasz w etap wspólnego zamieszkania z samicą, jedną z najistotniejszych kwestii o jaką należy zadbać, jest właśnie miejsce w którym macie zamiar uwić swoje gniazdko, gdyż powinno ono spełniać jeden, ale za to niezwykle istotny warunek. Na tyle istotny, że bez znaczenia jest, czy do zrealizowania tego warunku zgodzicie się na zamieszkanie w miejscu, co do którego nie macie prawa własności, czyli na wynajem, ,,na gębę", czy też na zasadach wpierdolenia się do pustostanu jako occupados. Mianowicie, w miejscu gdzie planujecie zamieszkać, muszą znajdować się dwie łazienki. Może być i więcej, ale absolutnym minimum jest liczba pomieszczeń z armaturą sanitarną w liczbie dwóch. Dlaczego jest to tak istotne? Ponieważ żyjąc solo, zapewne wykształciłeś - nawet nieświadomie - w swoim codziennym życiu zestaw porannych i wieczornych rytuałów, dla których ołtarzem była właśnie ta niepozorna łazienka. A że te w nadwiślańskim kraju najczęściej projektuje się jako pomieszczenia o najmniejszej powierzchni dla całego lokalu, to niezwykle trudnym może być pogodzenie w tej sferze sacrum, drugiej osoby, będącej najczęściej profanem, nie potrafiącym zgłębić istoty określonego porządku w tym pomieszczeniu. Zamiast celebracji, wprowadzać będzie ona chaos i profanację, brukając je nie tyle swoją ignorancją, co również cielesnym brudem, w postaci włosów w odpływie, niespłukanej śliny w zlewie i ,,skazy" na muszli klozetowej. Ludzie, którzy nie są świadomi znaczenia codziennej higieny, jako odpowiednika liturgicznej puryfikacji, frustrację z powodu jej profanowania, gromadzą na poziomie podświadomości, skąd znajduje ona ujście w innych sytuacjach codziennego życia, przejawiając się w postaci nerwowości, rozgoryczeniu i biernej agresji. Winę za taki stan rzeczy, zwalają na ,,zmęczenie się sobą", ,,przeminięciem haju emocjonalnego", ,,poligamiczną naturą" i innym pseudo-intelektualnym pierdoleniem. Nic z tych rzeczy. Gdyby zrobić w tym kontekście rzetelne badania, to jak czarne na białym wyszłoby, że do 95% rozwodów w Polsce doszło pomiędzy małżonkami, którzy właśnie dzielili między sobą jedną łazienkę. Nie bagatelizuj więc tego, bo jeśli uda Ci się taki warunek spełnić, do doznasz zupełnie innego komfortu płynącego ze wspólnego pożycia.
  10. W dzisiejszych czasach dzieciństwo trwa mniej więcej 15-18 lat. Około 21% średniej długości życia. To wbrew pozorom bardzo dużo, prawie 1/5, na dodatek przypadająca na jego start. Życie ludzkie tak jak wszystko, podlega jedynemu prawu entropii i jest naznaczone ciągłą stratą i w momencie, gdy większość ludzi osiąga swój cel w dorosłym życiu, nagle zauważa, że zaczyna tracić wszystko inne. A dopiero strata tak naprawdę weryfikuje wartość tego co mieliśmy. Jeżeli więc każdy na swój sposób traci dzieciństwo, to jeśli ktoś za nim nie tęskni i nie czuje po nim straty, to czy może wtedy cieszyć się swoim pozostałym życiem? Udane i szczęśliwe dzieciństwo daje właśnie to człowiekowi na starcie w dorosłość, że w momencie w którym je traci, zaczyna rozumieć co było dla niego ważne i czego powinien szukać w dalszym życiu, żeby dalej tego szczęścia doznawać.
  11. Po takim graniu z ,,męską energię" to radzę sobie zrobić badania na poziom estrogenu, a w ramach suplementacji pomocnej przy wyrównaniu hormonalnym, łapcie poniższą playlistę:
  12. Jeżeli się działa na rynkach w takiej skali wojewódzko - powiatowej, to wcale nie należy do rzadkości napotykanie takich przedsiębiorców, jak np. Grażyna Kowalska Usługi Koparką i Roboty Ziemne, czy Janina Nowak Wulkanizacja i Mechanika Samochodowa. Lokalnie oczywiście te firmy działają i są rozpoznawane pod nazwami, jak np. GRAŻ-KOP, czy JANMECH, no ale CEIDG nie kłamie, więc każdy to może sobie zweryfikować. Na 99,9% przypadków, firmy takie w rzeczywistości są też prowadzone przez mężczyzn, zaś żona/matka/siostra/babka służy wyłącznie jako słup do figurowania w rejestrze i założenia pustego konta w banku, na które wpierdoli się komornik jak borsuk w sidła, w razie finansowej wtopy. Tak więc jeżeli Janusze biznesu nie mieli do tej pory pożytku z wyrodnych córek, co to ani do roboty się garnęły, wnuków płodzić nie chcą, a i kształcenie im nie po drodze, no to szybko znajdą w nich inną pociechę, powiększając pulę powiatowych przedsiębiorców o kolejny podmiot, jak np. JUL-GRUZ Julia Kowalska Wyburzanie i Prace Remontowe i tym samym przytulając rządowe dofinansowanie. Oczywiście, o ile to nie jest zwykłe rządowe pierdolenie (a patrząc na kalendarz, zarówno ten zwykły, jak i wyborczy, bardzo jest to prawdopodobne), ale nawet jeżeli taki program wejdzie, to i tak w 80% skorzystają na tym mężczyźni, w myśl starego motta, że babom należy zakładać chomąta i orać nimi pola. A kiedy brak gruntów pod zasiew, to chociaż dofinansowanie sobie wziąć od rządu na własną babę.
  13. Tak BTW, to o czym wy w ogóle piszecie po 4 godziny dziennie? Przecież to jakaś ameba. A co do pytania w wątku, to weź się wyloguj i sobie na spokojnie przeczytaj powyżej zacytowany fragment.
  14. Jestem osobą na ogół z pozytywnym nastawieniem, kipiącą humorem emanacją towarzyskiej nonszalancji i drugiego takiego lekkoducha jak ja ciężko znaleźć, ale gdyby ktoś próbował się do mnie przysiąść w jakim barze podczas gdy jem, aby sobie ot tak zabić czas, to jedyną odpowiedź jaką bym znalazł dla tej sytuacji, to taktowne, aczkolwiek stanowcze: - Spierdalaj. To co lubię w Polsce i stanowi dla mnie azymut kojącej normalności, to właśnie powściągliwość w społecznych interakcjach, gdzie każdy zna ustaloną z góry granicę. Każdy, kto ją przekracza, czyli szuka kontaktu w miejscach do tego nieprzeznaczonych, na 99% kieruje się jednym z modus operandi, które w pełni moją postawę uzasadniają, czyli są: a) drobnymi hochsztaplerami; b) tzw. doomsayers; c) ludźmi tak nudnymi, że nie mają normalnych znajomych; d) ludźmi którzy biorą udział w eksperymencie, mającym udowodnić, że w Polsce nie da się nawiązać swobodnej, przyjacielskiej interakcji. Bez żalu można więc takim ludziom kazać spierdalać i dalej cieszyć się swoją strefą prywatności w miejscu publicznym.
  15. Istotą Twojego problemu jest fakt, że dałeś pogłaskać swojego małego przyjaciela biologicznej przedstawicielce płci przeciwnej, o jakieś 15-13 lat za późno. A z tym się wiążą pewne konsekwencje. Pierwsza jest taka, że prze ten czas, Twój siusiak najprawdopodobniej był ofiarą nagminnego samogwałtu. Bez litości tarmoszony, duszony i uciskany męskimi grabiami, co mogło wytworzyć w Tobie błędne przekonanie, że przez te wszystkie lata doświadczył już tyle sponiewierania, że w aksamitnych, kobiecych dłoniach zazna samej rozkoszy. A to błąd. A jeszcze większym, jest oddanie sprzętu ,,na warsztat" dla kobiety bez należytej rozwagi, bo musisz wiedzieć, że kobiety swoje okrucieństwo i bezwzględność okazują w pełnej krasie, w trzech szczególnych sytuacjach - na rozprawach sądowych, w obozach koncentracyjnych i właśnie podczas ,,wzajemnej masturbacji". Męski członek, to dla kobiet obiekt zupełnie obcy i będący poza ich pojmowaniem ludzkiej anatomii, dlatego jeśli trafisz na zawodniczkę nienależycie wtajemniczoną, to możesz być pewny, że masturbacja w jej wykonaniu będzie bardziej przypominać zmianę biegów w starym Jelczu, niż erotyczne pieszczoty. Druga sprawa, to trzeba też mieć na uwadze, że Ty sam masz za sobą co najmniej kilkanaście lat doświadczeń w duszeniu indora, a ona może raptem parę podejść. Proszenie więc kobiety o to, żeby zrobiła Tobie ręką, to tak jakby Matejko, pozwalał dokańczać swoje płótna niewidomemu - wiadomo, że to spierdoli. Niska satysfakcja seksualna nie powinna więc Cię tutaj dziwić, ani niepokoić, bo nie nieprzypadkowo od wieków pokutuje stare przysłowie, że ,,najlepsza baba, to własna graba" i początek przygód seksualnych po takiej obsuwie, siłą rzeczy nie może być ,,spektakularny".
  16. Źródło: Puls Medycyny https://pulsmedycyny.pl/zastepca-rpo-nowelizacja-tej-ustawy-cofnie-polska-psychiatrie-o-kilkadziesiat-lat-1176915 W mojej ocenie przepis ten stwarza pole do nadinterpretacji. Na tym tle dochodzi do nieprawidłowości, gdyż sądy często stan agresji (kopnięcie w nogę, gwałtowna gestykulacja), który nie wywołuje bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia, uznają za uzasadniający przyjęcie do szpitala. Warto przy tym uzmysłowić sobie, że w praktyce sąd ma na rozpatrzenie danej sprawy i wydanie decyzji często dosłownie kilkanaście minut, dokonuje więc tego przede wszystkim w oparciu o analizę dokumentacji medycznej. Powyższy fragment to wierutna bzdura, albo umyślne przekłamanie osoby redagującej tekst, bo rozstrzygnięcie w przedmiocie przymusowego umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym, sąd wydaje wyłącznie na podstawie opinii biegłego psychiatry, który musi jednoznacznie stwierdzić, czy umieszczenie było zasadne, czy też nie. Postanowienie sądu jest więc wyłącznie ,,zaklepaniem" wcześniej sporządzonej opinii psychiatrycznej, a nie rozstrzygnięciem merytorycznym, do którego - co raczej nie powinno wcale dziwić - większość sędziów w ogóle nie ma wykształcenia.
  17. Przypomniało mi to jedną anegdotkę z moich lat młodzieńczych. Kilka lat temu pracowałem w pewnej instytucji, która oddelegowała mnie do pracy w małej gminnej miejscowości. Swoje biuro miałem w budynku w którym jednocześnie mieścił się urząd od wodociągów, czy jakiś inny zakład gospodarki komunalnej, w którym pracowały same baby w średnim i starszym wieku. Jako że one pracowały codziennie, a ja tylko w niektóre dni tygodnia, to na ich brakach, w ramach niespisanego prawa zwyczajowego, spoczywał obowiązek przechowywania klucza do mojego biura. Dlatego każdego dnia, przed rozpoczęciem tam pracy, w pierwszej kolejności udawałem się do nich, aby odebrać klucz i przy okazji zapytać jak mija dzień oraz życzyć smacznej kawusi. Można więc powiedzieć, że z czasem wypracowaliśmy koleżeńskie relacje. Pewnego dnia, jedna z klientek telefonicznie chciała umówić ze mną spotkanie. Poinstruowałem ją więc w jakich dniach i godzinach pracuję i ostatecznie umówiliśmy się na godziny poranne następnego dnia, od których normalnie zaczynałem tam pracę. Pech jednak chciał, że w dniu spotkania, splot losowych okoliczności spowodował, że moje przybycie opóźniło się o dobre pół godziny. Zdyszany wbiegłem więc do biura swoich kumpeli od wodociągów, aby wziąć od nich klucz. Gdy tylko stanąłem w drzwiach, najbardziej wygadana z tamtych pracownic, taka 50-paro letnia Grażyna, wypaliła do mnie: - Petent do Pana był! - Kobieta? - zapytałem na wpół odruchowo, a na wpół nieprzytomnie. - Nie, człowiek! Jak się chwilę później okazało, rzeczywiście pod moim biurem czekał człowiek, w osobie starszego pana po 50-tce, który przyszedł bez zapowiedzi. Zaś po klientce z telefonu słuch zaginął, co wtedy jeszcze lekko mnie dziwiło, ale dziś już w ogóle, bo zdążyłem zostać już tyle razy wystawiony do wiatru w interesach, że nie ważne jest, czy słowo daje ci człowiek, czy kobieta, bo tak samo jedno i drugie chuja warte jest.
  18. No i widać żeś równy chłop. Picia nie odmawiasz, więc nie konfident, a że i baba w domu, to też nie ciepły.
  19. Ja serio piszę w tak niezrozumiały sposób? No i co z tego? Przecież na tym nagraniu nie ma kalkulowania, typiara zachowuje się odruchowo, bez jakiś wahań, czy spierdalać, czy jednak się zatrzymać.
  20. Nie ma co wieszać - nomen omen - psów na typiarze, bo zachowała się właściwie, pomijając oczywiście fakt, że przejechała tego psa z własnej głupoty. Mimo to, nie dała pizdy w gaz i nie próbowała uciec z miejsca, tylko się zatrzymała i próbowała ustalić jego właściciela - a to już jest przykład poczucia jakiejś odpowiedzialności cywilnej. Nawet więc jak już do tego nieszczęsnego przejechania doszło, to paradoksalnie dała właściwy przykład, jak się w takim przypadku powinno postąpić.
  21. Dlatego nie chodzę na miejskiego sylwestra, gdzie jest wstęp bezpłatny. Typ, który z wprawą kiwa innych na hajs, sam by się nie dał wjebać w poręczenie kredytu - to jest ten jeden szczegół w tej historii, który burzy jej wiarygodność jak domek z kart. Dziesięciu innym opowie inną historię jaki to on biedny, a że wyczuł Ciebie jako singla, to zamiast nawijać o żonce co go puściła z torbami, to poszedł w bardziej odpowiedni background.
  22. Szczerze? Czekam na to 22 lata, od chwili, gdy po powrocie ze szkoły, w samych drzwiach matka z poważną miną oznajmiła mi, że właśnie przed chwilą UFO zaatakowało USA. Później okazało się, że jednak nie UFO, a dwa porwane samoloty. Niemniej jednak, można powiedzieć, że jest to jedno z moich niespełnionych dziecięcych marzeń. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, że jakieś cholerstwo zacznie w końcu gdzieś wypełzać.
  23. Wydawało mi się, że w poprzednim wpisie już wystarczająco naświetliłem tą tematykę i dlaczego taka właśnie ,,podmianka" w warunkach gospodarki wolnorynkowej nie ma za bardzo racji bytu. Ani w żadnej innej, bo tu już w zasadzie wkraczamy na teren fantazji zaczadzonej głowy, czyli totalitaryzmy na sterydach, chów klatkowy ludzi, podawanie pożywienia z teleskopowych rurek i inne takie historie dla dużych dzieci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.