Skocz do zawartości

deleteduser129

Starszy Użytkownik
  • Postów

    671
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser129

  1. LOL. Masz tutaj odpowiedź. Albo udaje świętoszkę (co nie jest takie złe), albo po prostu jest psychotycznie religijna i seksy bez ślubu są strasznie złe, więc - misiu, niestety, tylko ślub. Obstawiam, że to tylko świętoszka i seks już jej się przydarzał (obstawiam, że kiepski). Może po prostu chciał popróbować miodku, zanim kupi pasiekę. Znaczy się, nalegał na seksy przedmałżeńskie.
  2. LOL, mam wrażenie, że niektórzy tutaj urodzili się wczoraj. Zatrudniono młodą, niedoświadczoną laskę, bo tak jest TANIEJ. Poza tym dzieciuch pewnie nie był w związkach, tylko robiła jako "prywatny podwykonawca". Do tego młodym i niedoświadczonym łatwo wcisnąć nadliczbowe obowiązki, tak żeby tyrali na dwa etaty (podobno tak było w tym wypadku). Kapitalizm wymaga ofiar składanych na ołtarzu optymalizacji kosztów. 😈 Nie ma się co oburzać - it's not a bug, it's a feature.
  3. Widzę, że nic się nie zmienia - dwadzieścia lat temu też takie teksty słyszałem na zjazdach rodzinnych...
  4. Ale przynajmniej ją jeszcze przed jakiś czas podupcy młode mięsko, jurne i świeże, a nie podwiędłe i przeterminowane. Dziwisz się jej? Jak będziesz miał 42 lata, to będziesz wolał 25-latkę czy 49-latkę? Babsztyl pewnie doskonale wie, że nic z tego na dłuższą metę nie będzie. I pewnie doskonale też wie, że to jej ostatnia szansa na seks z kimś atrakcyjnym i młodym. Poczuła, że kolejnej szansy nie będzie i poszła na całość, żeby się na resztę życia wyszaleć. Rzeczywistość jest okrutna. Stanowisko i kasę, za które można się ubrać, wypachnić, poszaleć u fryzjerki i kosmetyczki, a potem na nową-lepszą-siebie wyrwać cichaczem na Tinderku jakiegoś ogiera, żeby sobie wynagrodzić swoje poświęcenie (tak, one seks z kolesiami z wyższej półki, ale nieatrakcyjnymi postrzegają jako swoje wielkie poświęcenie dla takiego brzydala, nie jako puszczanie się za pieniądze).
  5. Za każdym razem, kiedy wklejasz taką listę, jeden endek umiera w męczarniach. Wstydź się.
  6. Zgadzam się, że miejsce kobiety jest w domu, bardzo bym się dziwnie czuł w towarzystwie bezdomnej kobiety. (Nie żebym uważał, że menele to z natury źli ludzie, ale bezdomne kobiety zwykle trochę cuchną.) Oczywiście jest też pogląd, że można kobietę trzymać w szopie albo kurniku, ale moim zdaniem dom się lepiej sprawdza w hodowli kobiet. Jeśli chodzi o wiejski chów kobiet, to nie lubię moich kobiet cuchnących obornikiem, ze zniszczonymi dłoniami i ziemią za paznokciami, więc osobiście nie polecam. Co do studiów... Z mojego doświadczenia dark academia bije na głowę cottage-core w każdym wypadku.
  7. Tak, nie i nie do końca. Zależy czego się szuka i jak się szuka. Miałem tuż przed pandemią bardzo pouczającą rozmowę z dwoma dawnymi znajomymi, zeszło na apki randkowe i okazało się, że obaj kolesie mieli kompletnie różne wrażenia. Jeden polował na swoje łanie na Sympatii, nie miał żadnej (!!!!) foty i miał 1-2 randki tygodniowo, a po pół roku znalazł sobie pannę, która mu podpasowała do stałego związku. Z wyglądu przeciętny, zadbany ale niski i z urody taki bardziej przaśny Janusz niż chad-Alvaro. Drugi twierdził, że kobiety nie chcą z nim gadać, a poza tym na apkach siedzą same pato-Karyny, samotne matki, gold-diggerki albo zaburzone. Zdjęcia miał dosyć typowe, trudno mi oceniać wygląd, ale moim zdaniem wygląda raczej lepiej niż średnia. Muszę przyznać, że mi ta rozmowa otworzyła trochę oczy na to, jak sami nieświadomie dokonujemy selekcji tego czy i jakie kobiety znajdziemy w takich miejscach. I sami stawiamy się na przegranej pozycji.
  8. No to najwyraźniej incele są lepszym źródłem dochodów niż inne grupy społeczne, bo większość ludzi, którzy w tym siedzą, zgodnie mówi, że tylko niewielka grupa twórców tzw. contentu jest w stanie się z tego długofalowo utrzymywać.
  9. Hmm. Patrzę na małżeństwa moich braci i dochodzę do wniosku, że warto - ale tylko gdy się jest mądrym inwestorem. Tzn. jeśli się wie, że małżeństwo jest czymś, czego się naprawdę chce i o co się będzie starać, jeśli się umie wybrać odpowiednią osobę do związku i jeśli się umie potem o to małżeństwo dbać. Wtedy owszem, profity są całkiem, całkiem. W przeciwnym razie ma to tyle sensu, jak kupowanie sobie psa, którego nie chce się karmić, albo roślinki, której się nie chce podlewać. Sęk w tym, że obecnie dużo ludzi nie chce inwestować "w małżeństwo", tylko ogranicza się do zainwestowania w nakłonienie kogoś do małżeństwa, a potem ich zdaniem ma być czas profitów. Ślub jest dla nich jak pokonanie final bossa, potem ma już być długo i szczęśliwie bez konieczności robienia czegokolwiek. I nie mam na myśli wyłącznie kobiet, które po założeniu obrączki przestają inwestować w szczęście swojego misia.
  10. Zanim zaczniesz polować na egzotyczkę, podszkol się trochę w realiach kulturowych, z których pochodzi. Najlepiej pogadaj sobie z mężczyznami z jej kraju. Bo można się naprawdę mocno naciąć, jak się wiedzę czerpie tylko z blogasków podtatusiałych amantów, którzy fantazjują o seksie z uległą konkubiną ze skośnymi oczami. Miałem kiedyś znajomego, który załapał ostrą yellow fever, naczytał się bredni o uległych, kobiecych Azjatkach i w końcu poślubił Chinkę. No i potem miał trochę szoku kulturowego.
  11. A tak realnie, ile osób, które rozpoczynają ambitną karierę małpki grającej na akordeonie, dochodzi do poziomu, na którym jest w stanie się utrzymać? Zależy co umiesz albo czego jesteś się w stanie szybko naumieć. Jeśli niczego nie umiesz i niczego ci się nie chce naumieć, to kurier rowerowy jest chyba najprostszą opcją.
  12. Nie obraź się, ale z opisu to wygląda na cały las czerwonych flag. Panna zna cię od zaledwie miesiąca, nie jesteście jeszcze parą na poważnie, a już nie szanuje twoich granic.
  13. To przestań być toksycznym bucem z wiecznym fochem na elewacji. Nie przypominam sobie kiedy ostatni raz jakaś kobieta - zwłaszcza kompletnie obca - zachowała się wobec mnie w sposób celowy chamsko albo agresywnie. Ze znajomych to chyba ostatni raz w ogólniaku. Z obcych - może z dekadę temu. Jak ktoś się sam nie zachowuje jak agresywny ponury troll, który dopiero co wyszedł z kopalni, to z reguły ludzie zachowują się wobec niego na tyle uprzejmie, na ile potrafią. Z naciskiem "na ile potrafią". Niestety dobre maniery to jest coś, czego się trzeba jednak nauczyć, i z tego co widzę i słyszę, sporo młodzieży ma dziś pecha i nie wynosi ich z domu ani ze środowiska. I nie chodzi tylko o kobiety, kilka dni temu miałem nieprzyjemność spędzić przymusowo trochę czasu w towarzystwie grupy młodziaków-studenciaków. Nie wiem, czy którykolwiek z nich potrafił powiedzieć jedno pełne zdanie bez "kurwa" "ja jebię" "pierdolę" "jebany", "no i chuj" i tak dalej w ten deseń. Plus bekanie, drapanie się po jajach, braki w higienie osobistej i brak umiejętności dostosowania zachowania do tego, że nie są w chlewie. Przypomnę: to byli studenci, nie menele z parku. Czy robili tak specjalnie, bo chcieli zachowywać się jak chamy z Chamowa Mniejszego? Nie, po prostu nauczono ich, że to jest normalne zachowanie. A jeśli mężczyźni się tak zachowują, to kobiety też będą. Bo to my je uczymy tego, jakie zachowanie jest akceptowalne, a jakie nie.
  14. Łamiąca wiadomość dnia: młody mężczyzna odkrywa, że social media służą kobietom do udostępniania mediów swojemu social circle!!!! Kobiety lubią się komunikować z ludźmi, których znają. Na żywo plotkują ze znajomymi o durnotach. W internecie te same durnoty udostępniają znajomym w social mediach. Zszkokuję cię: jest jeszcze gorzej - na forach o przetworach gadają o gotowaniu, na fejsbukowych grupach dla mamuś gadają o bachorach, a na messengerze jak podejrzewam obgadują koleżanki. Zupełnie jak na żywo! SZOKUJĄCE!!!! PO CO ONE TO ROBIĄ???? ROTFL. Produkowanie takiego contentu to jedna sprawa, ale po cholerę śledzisz co publikują pańcie w tym wieku??? (Czyżby ktoś zadurzył się w MILFie z pracy?)
  15. Ja wolę pełną krew, bo jest szybciej (jakieś 10 minut) i prościej. Oddawanie składników krwi zamiast krwi pełnej polega na tym, że musisz siedzieć dosyć długo przy separatorze, masz wbite dwie duże igły w rękę (czasem obie w jedną, czasem idzie na dwie ręce), maszyna zasysa krew jedną igłą, potem ją odwirowuje, a potem zwraca do żyły drugą igłą. Trwa to długo i jest śmiertelnie nudne. Osocze krócej (chyba jakieś 30-40 minut), płytki około godziny. No i nie każdy lubi sobie patrzeć jak jego krew sobie krąży rurkami między nim a maszyną. Poza tym trzeba mieć ładne, mocne, dobrze dostępne żyły, bo przy kiepskich żyłach założenie dwóch dojść w jednej ręce jest upierdliwe. Do tego czasami trzeba "pompować" ręką (zwykle ściskać piłeczkę) - i trzeba uważać, żeby to robić we właściwym momencie, bo jak zaczniesz pompować jak ci zwracają krew do żyły, to możesz sobie zafundować paskudnego krwiaka. Plus jest taki, że o ile pamiętam przy oddawaniu odwirowanych składników krwi są krótsze przerwy między donacjami i można częściej oddawać krew. Jak w stacji krwiodawstwa mają jakieś specjalne zapotrzebowanie na dany składnik krwi, to ci przy badaniu lekarskim mówią, że jest taka opcja i pytają się, czy masz czas i czy się zgadzasz na oddanie poszczególnych składników. Mnie parę razy proszono o płytki. Zawsze możesz odmówić i powiedzieć, że chcesz oddać krew pełną.
  16. Nie. Czemu miałyby lecieć? Natomiast z moich obserwacji wynika, że dawcami są głównie kobiety w wieku 20-40 lat, w moim mieście głównie studentki, więc jest to jakaś okazja do nawiązania znajomości.
  17. Wydaje mi się, że tu leży znaczna część problemu. Zdrowa relacja bez obustronnego, głębokiego szacunku jest niemożliwa. A to, w jaki sposób jesteśmy kształtowani teraz przez media i społeczeństwo, powoduje, że ludzie - zwłaszcza młodzi - przestają rozumieć, o co właściwie chodzi z tym szacunkiem. To zresztą pięknie widać po wielu wątkach na forum. Po pierwsze, ludziom wmówiono, że szacunek im się "należy". Taka ładna lewacka idea, która rozniosła się wszędzie. Owszem, "należy" im się taki szacunek, jaki się ma dla przypadkowej osoby na ulicy, babci klozetowej albo pijaczka w parku - bo taki się każdemu "należy". Ale to nie jest szacunek, na którym można budować relację. Na taki szacunek sobie trzeba ciężko i długo pracować. Z każdą kobietą czy mężczyzną osobno. I nie ma drogi na skróty. A wielu braci wjeżdża z roszczeniowym podejściem "ona mnie nie szanuje" w sytuacji, gdy dopiero co poznali laskę i nie zrobili niczego, żeby ten szacunek wypracować, albo wręcz znają się na tyle długo, że zdołali ten szacunek skutecznie podkopać. Po drugie, nie można oczekiwać szacunku od innych, jeśli się tego szacunku nie ma do samego siebie. A tego brakuje. Skoro mężczyzna się nie szanuje i wybiera sobie kobiety, które niczego sobą nie prezentują, to o czym my w ogóle mówimy? Skoro mężczyzna nie pracuje nad sobą, to jaki ma szacunek do siebie samego? Skoro mężczyzna wymaga od innych czegoś, czego sam nie posiada, to jaki on może mieć szacunek do samego siebie? Po trzecie, nie można oczekiwać szacunku w relacji, w której tego szacunku się samemu nie daje. Często widzę tutaj scenki rodzajowe w stylu: brat ma świadomość, że niewiele sobą prezentuje i niewiele ma do zaoferowania, więc bierze sobie pierwszą lepszą chętną i nią gardzi, bo wie, że wybrał kobietę o niezbyt wysokiej wartości. I ta pogarda tutaj wielokrotnie się z wypowiedzi wylewa. A w sytuacji, kiedy jesteśmy w relacji z kimś, kogo uważamy za bezwartościowego, gorszego od nas i nim gardzimy, nie możemy oczekiwać, że ta osoba będzie nas szanować. Bo to tak nie działa.
  18. Tak, oddaję w miarę regularnie od lat. Długofalowych skutków brak, poza tym, że jak głosi miejska legenda ma się większe szanse na przeżycie po poważnych urazach połączonych z utratą krwi. Poza tym statystycznie dawcy krwi żyją dłużej, ale raczej nie ma to związku z oddawaniem krwi, tylko z tym, że wielokrotni dawcy krwi są zwykle osobami w ponadprzeciętnie dobrym stanie zdrowia. Jest bezpieczne. Nie ma negatywnych skutków dla zdrowia, poza: - niewielką szansą na krótkotrwałe zawroty głowy, z reguły spodowane obniżeniem ciśnienia. Jak wypijesz litr wody przed oddaniem krwi, to raczej ci to nie grozi - niewielką szansą na lekkie omdlenie czy "osłabienie", zwykle chodzi o zestresowanych pierwszorazowych dawców, którym się robi słabo na widok własnej krwi w woreczku - małym siniakiem, jak trafisz na świeżynkę przy wkłuciu; zwykle babki ze stacji krwiodawstwa są zajebiście dobre we wkłuwaniu się, więc nawet sie tego nie czuje, ale czasami trafi się na niedoświadczoną albo masz kiepską żyłę i przy wkłuciu może się zrobić mały krwiak, który schodzi po 1-2 dniach - jeśli masz dietę z niedoborem żelaza, to ten niedobór ci się może pogłębić - ale przy dawcach wielokrotnych to od razu wychodzi, bo ci spada hematokryt i cię po prostu nie dopuszczają do donacji i dają ulotkę z informacją, czego masz więcej jeść, żeby nie mieć niedoborów żelaza
  19. Robisz typowy błąd osoby kupującej prezent: wybierasz albo taki prezent, jaki byś kupił sobie, albo taki, jaki twoim zdaniem kupiliby inni. Tak się nie kupuje dobrych prezentów. Dobry prezent to prezent, którego by chciał obdarowany. A nie ty albo randomik z internetu. Zapytaj dzieciaka, co by chciał. Bez oceniania, bez pierdolamento, że to bez sensu a to mu się zaraz znudzi, a na to jest za mały albo za duży albo za głupi albo za mądry. Jeśli dzieciak nie wie, co by chciał, to po prostu daj mu czas na to, żeby sobie coś wymyślił. Skoro to są pieniądze, które się zebrały po komunii, to są JEGO pieniądze. JEGO prezent i JEGO decyzja. Nie TWOJA. Traktuj go jak ojciec, który uczy swoje dziecko dorosłości, nie jak mamcia-kwoka, która je zadusi i wszystkie decyzje sama za nie podejmie, bo "wie lepiej".
  20. O, widzę, że w rezerwacie jednak jest jedna osoba z dobrym gustem. Ollie Reed i jego legendarny tatuaż zawsze na propsie.
  21. I dajesz jej albo jemu do zrozumienia, że był jednorazową znajomością, została/został wyrzucony jak zużyty kondom i wspólnie spędzony czas był dla ciebie tak niewiele warty, że szkoda ci nawet kwadransa żeby jak mężczyzna powiedzieć prosto w oczy, że masz ją w dupie. Szybkie i łatwe zerwanie szybkiej i łatwej jednorazowej znajomości jednorazowych ludzi kupionych w supermarkecie. W biegu, bo się goni kolejną okazję i szkoda czasu, bo ktoś dupę na promocji podkupi. Bleh. Czyli po prostu tchórzostwo i wygodnictwo. Strach przed konsekwencjami swojej decyzji. A tak to można sobie wygodnie wmawiać, że się komuś nie zrobiło przykrości. Znowu: bleh. Ale ona wtedy będzie kurwą bez zasad, pozbawioną honoru, wrażliwości i empatii. Kali kraść, dobrze. Kalego okraść, źle. Muszę przyznać, że jestem osobą staroświecką, wychowano mnie w pewnym poczuciu własnej godności, więc znajomości kończę jak mężczyzna, twarzą w twarz. I kiedy widzę rosnącą popularność gówniarskich metod zrywania wśród dorosłych ludzi, jestem zniesmaczony.
  22. Tak, wiemy, wiemy, tylko mężczyzna umie kochać bezinteresownie, tylko z mężczyzną da się porozmawiać, tylko mężczyźni są warci zainteresowania. Chłopie, zaproś wreszcie tego Tomka z księgowości na randkę, zamiast się tak męczyć ze swoją orientacją...
  23. A może po prostu twoja matka się przeraziła, że nie daj Boże zwalisz się jej na głowę i znowu będzie musiała robić za mamusię? Zdążyła się już przyzwyczaić do wolności, a tu znowu widmo synka w domu? Myślę, że jak jej powiesz, że nie zamierzasz się do niej wprowadzać i sam będziesz sprzątał swój kibel i gotował sobie obiadki, to jej panika trochę zejdzie... 😈
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.