Skocz do zawartości

Nocny Konwojent

Użytkownik
  • Postów

    153
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Nocny Konwojent

  1. To w sumie jednak intymny temat i nie z kazdym i nie zawsze chcemy go poruszać. Wiadomo, że kobiety które nie chcą np.z Tobą rozmawiać o seksie mają jednocześnie jakieś tam życie seksualne. Ale też np.wszyscy robimy kupę ale niekoniecznie chcemy o tej sferze życia z każdym rozmawiać.
  2. Niby racja ale zawsze człowiekowi trochę siada samoocena, choćby tylko w formie nieprzyjemnego ukłucia... Z drugiej strony nie ma się co za bardzo przejmowac- pół światu tego kwiatu, byle się nie zrażać.
  3. To zależy od przypadku. W sytuacji gdy jedna strona utrzymuje drugą, to niby tak (też oczywiście nie we wszystkich przypadkach), jednak gdy materialnie strony są na podobnym poziomie (uogólniając, bo wiadomo przez lata małżeństwa to się może zmienić), to ta teoria nie za bardzo ma sens.
  4. Niby piszesz oczywistości, które każdy powinien brać na klatę i wiedzieć o nich od dawna, a jednak to fajna baza na oburzonko z serii:" baby sa puste, bo chcą mieć łatwiej" To tak jakby się oburzać że 9 facetów na 10 wybierze szprychę a nie wieloryba o złotym sercu... Taki jest ten świat.Trzeba to brać na miękko i tyle
  5. Eee tam, zawsze tak było, za moich młodych lat (lata 90) też najpierw były zaręczyny + pierścionek i później ślub + obrączka. Chyba niewiele w tej materii się zmieniło przez te lata?
  6. Przecież Ciebie nie obchodzi czy znajdzie miłość, Ciebie obchodzi żeby na jego przykładzie pokazać jak wredne i zakłamane są baby. Na PODSTAWIE FILMIKU Z OPÓŹNIONYM GOŚCIEM. Ja pier...
  7. Oprócz tego że ten gość nie wygląda, to jeszcze, no umówmy się zachowuje się jakby był trochę opóźniony... Wierzę nawet że dla części pań wygląd nie będzie pierwszym i jedynym elementem wyboru partnera ale na Boga jedynego! Czy jakaś nawet średnio atrakcyjna pani miałaby tu jakiś "punkt zaczepienia"? Sorry ale temat z tezą- baby to zakłamane sucze, bo mówią że patrzą na wnętrze a tu o! wstawimy taki przypadek- i siup- udowadniamy że panie są obłudne i zakłamane, bo pan Jaruś deklarujac szczerość- z takim wyglądem-kobiety znaleźć nie może! Panowie! Szanujmy się!
  8. Jeśli będzie celował na poziomie swoich możliwości to w końcu znajdzie, jak mu się będzie marzyła nawet nie księżniczka ale taka od 5/10 w górę, to nie.
  9. Pochodzę z robotniczego środowiska, większość moich znajomych itd. Niestety spitusów napierdalających swoje żony, a przy okazji i dzieci było tam multum...serio-w ch... i trochę. Choć już za małolata straciłem wiarę, to każdego wieczora dziękowałem Bogu i losowi, że mój ojciec nie chlał i nie robił rozjebki... jak u części moich znajomych. Dziś część tych "niebieskich kart", to gra owszem ale sporo spraw to realne dramaty z pijusem tłukącym rodzinę.
  10. @Still pisał o spokoju i opanowaniu u kobiety... Lewy jestem w internetach więc nie umiem dodać tego cytatu ale... jebać to Więc moja małża jest ostoją spokoju i opanowania, to ja jestem gorącą głową... Serio podziwiam ją za to jak często w mega nerwowych sytuacjach umie utrzymać poker face i nerwy na wodzy, kiedy mnie trzeba trzymać za ręce i nogi zebym nie rozjebał wszystkiego dookoła ?
  11. Dokładnie. Najgorsze co można zrobić w związku z kobietą, to być męczybułą, włazić jej na głowę, "bluszczować" i robić jazdy z zazdrością. Pani kategoryzuje Cię automatycznie jako desperata z niską samooceną, którego lepiej trzymać na dystans, bo to pewne kłopoty i słaby support w życiu. Nie piszę tego żeby dowalać autorowi wątku, też w młodości chmurnej i durnej miałem tendencje do "bluszczowania" i zazdrości ale jakoś mnie czas i życie naprostowały więc i autor nie jest bez szans na przyszłość
  12. Stwierdziła u niego desperację level hard i co za tym idzie totalną słabość + pewnie jakieś dziwne jazdy z zazdrością na czele czyli niska samoocena- zresztą to już zauważono w wątku. Ja bym tego na jej miejscu psychopatią nie nazwał, pewnie jakaś lepsza definicja na takie zbiorowisko wad ( z punktu widzenia dziewczyny) by się znalazła ale konkludujac: sorry gościu, po bliższym poznaniu kompletnie nie rokowałeś. Taka smutna prawda.
  13. Za małolata próbowałem trawy, amfy ale dla mnie to szajs szybko dałem sobie spokój. Alkoholu kiedyś piłem sporo, dziś mniej... Winko z żoną po koncercie, kilka kraftów w pubie z dawno niewidzianymi kumplami raz na miesiąc, na dwa... na jakiejś potańcówce raz na kwartał jakieś dwa czasem trzy drinki. Szczerze? Nie chciałbym z tego rezygnować. Na potańcowce alkohol daje fajny luzik, w pubie z kumplami po drugiej ipce i porterku wkręcamy się w jakieś damskie towarzystwo (o ile jest okazja), jakoś tak bez spiny i kija w dupie... Nie chodzi o to żeby rzygać na gacie, nie upijam się od 5 lat, ale dla mnie jak dla Himilsbacha odobina alkoholu wprowdza element baśniowy do rzeczywistości
  14. Sorry ale jak ktoś pół swojego zycia poświęca na to by "zaliczać kolejne babki", to tez powinien się zastanowić czy wszystko z nim OK. Rozumiem że jako małolat człowiek chce wyruchać wszystko co mu nie spierdoli na najwyższe drzewo w okolicy ale z czasem optyka się zmienia. Warto dbać o siebie by móc cieszyć się życiem, pasjami, niekoniecznie po to by móc wetknąć penisa "w kolejną babkę". Nie piszę o "całkowitej rezygnacji" ale dla niektórych "zaliczanie" staje się sensem życia. Słabe to.
  15. Prawda jest taka, że wielu nie ma sił/ odwagi by po takim "incydencie" kopnąć panią w d... Łatwo jest zarzekać się póki nie mamy takiej sytuacji. A gdy tą "panią" jest żona, są dzieci, wspolny majątek... to tu już w ogóle potrzeba rozwagi. Tu nie ma recepty. Jeden z moich kumpli miał dekadę temu podobną sytuację (niby tylko podchody jakiegoś pana do jego żony i jakieś smsy telefony), został dla dzieci- minęło 10 lat, dzieciaki prawie odchowane, kasa się zgadza...Jakoś się to posklejało choć momentami wyglądało to źle. Tam może zadziałał fakt, że pani była w lepszej sytuacji zawodowej i finansowej niż kumplel ? ale nie mnie oceniać, bo to są skomplikowane i indywidualne przypadki.
  16. Dokładnie. Mogę wyrazić niezadowolenie, w skrajnym przypadku nawet odejśc ale zakazać się nie da, o tym piszę.
  17. Też mnie zastanawiają teksty o "pozwalaniu" Niby jak miałbym małży czegoś zakazać? Np.wyjścia do restauracji na urodziny koleżanki? Przywiązywać ją do kaloryfera? Nie jesteśmy w związku z niewolnikiem tylko drugim, wolnym człowiekiem. Podobnie ja-żona nie mogłaby mi zakazać wyjścia z kumplami na piwo. Wszystko zależy od wspólnych, ustalonych zasad: umawiamy się, że nie robimy tego czy tego, bo jest to dla drugiej strony nieakceptowalne. Jedyne co możemy, to się rozejść jeżeli nam postępowanie drugiej strony nie pasuje. Zakazać to mogę najwyżej psu wyżerać mi z talerza
  18. @Duelist Nie ma co walić głową w ścianę w ramach pokuty, niech pierwszy rzuci kamieniem kto... no wiadomo... Ważne by wnioski wyciagać! Jak ja sobie czasem przypomnę jakim miękkim pajacem kiedyś byłem, to tragedia panie... Dziś mam nadzieję podobnych błędów bym nie zrobił, cipą by mi oczęta nie zaszły- ale tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono, więc cały czas: czuj- czuwaj
  19. Myślę że jak zerwała, to nie powinieneś się więcej odzywać, nawet jeśli "lubisz z nią rozmawiać", bo dla postronnego obserwatora (a myślę, że także dla laski) wygląda to tak jakbyś się próbował jeszcze zaczepić licząc na nie wiadomo co. Sorry, takie fakty. Nie rozkminiam co Ci siedziało w głowie- czy po 2 tyg.faktycznie ci przeszło (szczerze? Trochę trudno mi w to uwierzyć) czy jednak nie do końca. Nie wiem czy laska się zorientowała że taka pisanina może się przeistoczyć w niekończący serial podchodów i (nie) dwuznacznych pierdoletów czy po prostu pojawił się już ktoś nowy w międzyczasie czy Cię źle zrozumiała, chuj z tym... Źle zrobiłeś że się odezwałeś. Zerwała to zerwała, niech spier... znowu taki brylant intelektualny to chyba nie był żeby nie można było go w rozmowach kimś zastąpić?
  20. Jak czytam, że facet tak zupełnie nie ma brania u kobiet, to serio, bez urazy ale kurde albo sam będąc jakąś 3 szuka księżniczki 9/10 albo ja nie wiem-chodzi w worku po kartoflach albo szuka nie tam gdzie może coś ustrzelić... Ja sam nigdy nie byłem cudem natury, takie 5/10 w porywach 6/10... 175 cm wzrostu itd.do 35 roku życia groszem nie śmierdziałem, ubierałem się w dżinsy z targu, koszulę ze sklepu, mokasyny z obuwniczego u pani Zosi i kurde zawsze jakąś pannę wyhaczyłem. Spokojnie takie od 5 do 7/10 mogłem "wyciągnąć"... Nie byłem lowelasem, nie na każdej imprezie miałem inna pannę, byłem raczej długodystansowcem, co prawda zawsze kończyło się to ostatecznie źle ale co poużywałem to moje ? Nawet dziś mając 41 lat i parę kilo za dużo (fakt hajsu więcej więc ciuchy lepsze) w ostatnim półroczu miałem z 2 okazje na bliższe kontakty z fajnymi paniami w moim wieku (38 i 40 lat), nie skorzystałem bo jestem zajęty ale gdybym nie był... Jasne, że były też sytuacje że dostawalem olewkę ale co tam, nie warto było się przejmować tyle tego kwiatu ?
  21. Ja dużo czytam w necie, za dużo. Ostatnio np. byłem z żoną w teatrze na "Dwunastu Gniewnych Ludziach", po powrocie zacząłem czytać w necie o filmie pod tym samym tytułem (genialny swoją drogą), płynnie przeszedłem do biografii reżysera- Lumeta, później do historii nagrody Złotego Niedźwiedzia itd itd... Po dwóch godzinach ocknąłem się gdy wertowałem w sieci listę filmów francuskich nakreconych w 1957... Muszę to swoje nałogowe sieciowe czytanie zacząć kontrolować ?
  22. Znam kilka takich. Serio w klasie maturalnej wyglądały jak szkapy- obciachowe fryzury, ciężkie buty, powyciągane swetry, a teraz dzięki hajsowi- opalone, zgrabne, zadbane... fakt, to juz "czterdziechy" i to widać z bliska ? ale i tak 2-3 znane mi z ogólniaka panie wyglądają dziś o niebo lepiej niż ponad 20 lat temu ?
  23. Ja często wizytuje Czechy, Słowację i Węgry. W Czechach w barze rano o 9-10 robotnicy przychodzili na szybkie śniadanie: kanapka, jajko, jakaś kielbaska + pilsik i z powrotem do pracy. Podobnie wieczorem u znajomych Czechów w Ostravie, gosciu po pracy w biurze wraca do domu i kolacyjka z obowiązkowym "dużym jasnym" na popitkę. W ogóle czeska tradycja picia lekkiego piwa bardzo mi odpowiada- bez najebki, smacznie i tanio
  24. Ja mam podobnie. Kiedyś lubiłem ludzi, imprezy, wszędzie było mnie pełno. Od kilku lat ludzie mnie irytują. To musiał być proces, którego początku i przyczyny nie jestem w stanie ustalić. Momentem w którym zdałem sobie z tego sprawę był ślub członka rodziny żony jesienią 2018r. Pojechaliśmy do niewielkiego miasta nad Bałtykiem skąd pochodzi część rodziny żony, tam miała też odbyć się uroczystość. Z braku miejsca w domu ulokowano nas w pustym w październiku pensjonacie. Poza samym weselem o którym nie ma co pisać, ja spędzałem czas łażąc w kurtce przeciwdeszczowej po pustej plaży, pijąc rano kawę w opustoszałej restauracji, snując się po prawie pustych, mokrych ulicach miasta, nie zwracając uwagi na nikogo i nikogo nie interesując. Praktyczne nie spotykałem nikogo poza grupkami starych Niemców i gburowatym kelnerem który przynosił mi poranną kawę w smętnie o tej porze roku wyglądającym bistro. Po tych moich wycieczkach wracałem do cichego, trochę przykurzonego, sennego pensjonatu i... byłem szczęśliwy. Nikt mi nie pierdolił za uszami, nic ode mnie nie chciał, nie opowiadał mi o swoich problemach, rodzinie, nie musiałem słuchać narzekań na drożyznę, PiS, Tuska i Putina... Czytałem gazety, spacerowałem w spokoju, w uszach miałem tylko szum wiatru, a nie gdakanie ludzi, którzy nic mnie mnie obchodzą. Wieczorem z żoną, gdy nie musieliśmy tylko odwiedzać odwiedzać jej "kuzynostwa" szliśmy na jakąś lekką kolację Nikt nam nie przeszkadzał. I nawet my, którzy dużo ze sobą gadamy, siedzieliśmy najczęściej po prostu w ciszy. To był najlepszy tydzień od dobrych kilku lat. Gdy przyszedł czas powrotu do bieganiny, gadaniny i nerwówy chciało mi się płakać. Chyba coś ze mną nie tak
  25. Pełna zgoda. Moja pierwsza poważna panna miała totalnego hopla na punkcie zdrowego trybu życia. Nie wiem z czego jej się to wzięło, może z tego że była pielęgniarką, może z tego, że wszyscy dookoła chlali, nie wiem ale na długo przed tym nim Ann Lełandołsky stała się apostołką zdrowego stylu życiu ta laska dokonywała chemicznej analizy wszystkiego co jadła, absolutnie unikala mięsa, nie piła alkoholu, ćwiczyła, biegała, pływała... Bardzo mi na niej zależało ale kur... nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu... Od tego czasu gdy widzę w czyichś oczach taki płomień, to spierdalam ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.