Skocz do zawartości

Wielki Mistrz Zakonu

Starszy Użytkownik
  • Postów

    272
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Wielki Mistrz Zakonu

  1. A ja sądzę, że na bezprawie czasem można zareagować również bezprawiem. Są sytuacje, że nawet trzeba.
  2. Co za chichot losu! Żadne siłownie, żadne pewności siebie, żadne tam poszukiwanie jakichś pasji, żaden samorozwój, żadne pierdolenie do lustra jaki to nie jesteś zajebisty. Zataczasz się od ściany do ściany. Musiała przyjść baba i w ułamku sekundy zrobiła to wszystko co wyżej napisałeś. Czy jest jakaś inna siła, która potrafi to całkowicie zastąpić?
  3. Jeżeli facet z tytułami naukowymi mówi, że zaszczepieni nie będą zakażać, bo nie będą zarażeni, to albo jest idiotą albo niesmacznie flirtuje z publicznością, do której przemawia, zakładając że wszyscy rozumieją żart. Nie, nie wszyscy ten żart rozumieją, bo zaczynamy żyć w świecie, w którym biologiczny mężczyzna może rodzić dzieci. Informacje użyteczne sterowniczo są dzisiaj nierozróżnialne od tła i za chwilę jak ktoś powie, że w nocy jest ciemno, to trzeba będzie swoją energię marnować żeby to sprawdzić. Czegoś takiego chyba nie było nigdy w historii ludzkości i prawdopodobnie trzeba będzie długo na coś podobnego w przyszłości czekać. Jest też mało prawdopodobne, że taka zbiorowa głupota nie zostanie wykorzystana, mało tego - powinna wręcz zostać wykorzystana, bo taki potencjał nie może się zmarnować. Ci, którzy to rozumieją, to doskonale wiedzą co robią, a ci którzy są mięsem, to im mniej rozumieją tym lepiej (gorzej dla nich).
  4. Obawiam się, że zanim ktokolwiek zdoła odpowiedzieć na pytanie, to najpierw trzeba będzie zdefiniować czym owa miłość jest. Inaczej spory będą całkowicie bezprzedmiotowe.
  5. Jeżeli jesteś systemem, który próbuje uzyskać jakiś rezultat, to trzeba rozpatrzyć dwie rzeczy. Bodziec i reaktywność systemu. Bodziec jest czynnikiem zewnętrznym, na który nie masz wpływu - jest to szeroko rozumiane otoczenie, z którego bodźce jako system odbierasz. Natomiast na wyjściową reakcję składa się również Twoja własna reaktywność systemu na ten bodziec, która już jest zależna od Ciebie samego. Reakcja jest iloczynem wartości bodźca i reaktywności, więc jak łatwo zauważyć jest ona kombinacją Ciebie samego i otoczenia, które jest z Tobą w sprzężeniu. Jeżeli Twoja reaktywność będzie bardzo duża (nazwijmy to sprzyjająca), ale bodźce z otoczenia będą niesprzyjające, to wartość bliska zeru (bodziec) przemnożona przez względnie dużą reaktywność da w rezultacie niewielką wartość. I tak samo odwrotnie. Skąd się bierze fenomen osób, które twierdzą, że pewność siebie to podstawa? Otóż z tego, że jeżeli mają sprzyjające otoczenie (wszyscy go słuchają, chwalą, ma dobre geny, szczęście, pozytywny feedback, wiele mu się udaje, łatwo zjednuje sobie ludzi, jest lubiany, i tak dalej) to drobne wzmocnienie reaktywności (w tym wypadku pewność siebie / pozytywne myślenie) znacząco wzmocni końcowy rezultat. Osoby, które mają przeciwne doświadczenia mogą wzmagać pewność siebie, ale nie otrzymają takiej reakcji jak w pierwszym przypadku. Mamy tu do czynienia z efektem kuli śniegowej, że pozytywne otoczenie często wzmaga pewność siebie, a ta z kolei wzmaga pozytywne otoczenie, a z drugiej strony możemy mieć sytuację odwrotną, gdzie niesprzyjające otoczenie wzmaga spadek pewności siebie i efekt jest analogiczny tylko z przeciwnym znakiem. Wniosek jest taki, że trzeba rozpatrywać oba czynniki naraz, i tylko tak rozpatrywane zjawisko da pełen obraz sytuacji, w której się znajdujemy.
  6. To po prostu schyłek cywilizacji. Mamy tę okazję oglądać to na żywo. To lepsze igrzyska niż paraolimpiada. Będziemy świadkami historii i... męczennikami!
  7. @Orybazy No i summa summarum nie byłem, a szkoda!
  8. Zastanawia mnie jedna rzecz - to, że służby mogły zbagatelizować zamachowców, to jeszcze do mnie dociera, ale jeśli chodzi o zwolenników sabotażu, to ja się zgadzam z uzasadnieniem pretekstu do wojny z jednym ale. Jak to jest możliwe, że USA (wtedy - 20 lat temu) nie mogły znaleźć dowolnego innego powodu (pretekstu) do wojny, tylko robić taki cyrk? Nie mogły tego zrobić inaczej? Przecież mogły wymyśleć dowolną głupotę i uzasadnić ją dowolnie kuriozalnie i też by to przecież przeszło. Serio był potrzebny aż taki cyrk?
  9. Jak mawiał klasyk - jedni są za, drudzy są przeciw, a trzeci? Trzeci są za, a nawet przeciw!
  10. Zgadza się. Tutaj sytuacja jest szersza, nic nie stoi na przeszkodzie, by występowały zakłócenia zarówno z zewnątrz jak i z wewnątrz. I tu się opiera cała ciekawostka. Stagnacja grozi spadkiem progu czułości homeostatu, co z kolei spowoduje, że przestanie reagować, jak przestanie reagować, to będzie niepotrzebny, a jak będzie niepotrzebny to organy nieużywane zanikają prawem entropii. Dowolne zakłócenie (wewnętrzne czy zewnętrzne) w takiej sytuacji powoduje natychmiastową destabilizację i zagładę. Dlatego wspominam, że najlepszą sytuacją jest równowaga z lekkimi odchyleniami, które nieustannie oscylują wokół równowagi, żeby homeostat miał cały czas co robić. Jak idziesz do lekarza chorując na nerki, to nie idziesz po to, by naprawił Ci nerki, tylko po to, byś był zdrowy (jest to drobna, acz istotna różnica). Pójście do lekarza jest przeciwdziałaniem wychylenia, które czasami udaje się przywrócić do punktu zerowego, a czasami nie. W społeczeństwach jest tak samo. Rozpatrujesz system z punktu widzenia jednostek. W takiej sytuacji grupy przestępcze i kasty władzy (których jest mniejszość) poprawiają swój byt, ale ich homeostaza jest sprzeczna z homeostazą społeczną, w której żyją. Możemy tak stawiać sprawę, jak sobie chcesz. Nie wiadomo czy sytuacja jest dobra czy nie, bo trzeba najpierw zapytać dla kogo. Jak będzie jedna osoba przeciwko całej reszcie, którą zdominuje, to dla tej osoby sytuacja jest dobra. I na tym można skończyć wywód. Wszystkie mechanizmy dążnościowe systemu jako całości reagują na zakłócenia. Proces leczenia jest takim zjawiskiem. Domyślam się, że chodzisz do lekarza i próbujesz przeciwdziałać chorobom pomimo groźby stagnacji i spadku naturalnej odporności (abstrahując od właściwości tworzywa). Zakładając, że system nie ma zakłóceń zewnętrznych (uprośćmy tą sytuację na potrzeby przykładu), to sytuacja na rynku matrymonialnym (i całej polaryzacji damsko-męskiej włącznie, albo zwłaszcza z rynkiem matrymonialnym) skończy się tak jak w tym eksperymencie na szczurach. Możesz sobie poprawiać swoje geny (optymalizować swoją sytuację coraz bardziej), ale to Cię nie uchroni od zagłady całego systemu z Tobą włącznie. Ewentualnie będziesz się śmiał ostatni. Dlaczego jesteś przeciwnikiem? Przecież feministki robią świetną robotę w destabilizacji, a wtedy uczymy się reagować na zagrożenia. Właściwie, to powinieneś wspierać te działania. Nie mówię nic, co świadczyłoby o tym co ja chcę albo czego nie chcę robić. Mówię, że gracze ulegają wzajemnemu sprzężeniu. Możesz być najlepszym piłkarzem w drużynie, ale jak pozostali z Twojej ekipy położą się na trawie na boisku i włączą smartfony albo zasną, to choćbyś nie wiem jak był dobry, to ulegniesz zagładzie razem z nimi. Przekładając to znowu na analogię społeczną i damsko-męską, za chwilę będziesz miał prawo, które tak bardzo będzie represjonować mężczyzn, że Twoje dobre geny na niewiele się zdadzą i się zaszyjesz w lesie i tam sobie będziesz dalej egzystował. Chyba, że to Ty będziesz tym, który będzie uciskał, ale wcześniej będziesz musiał przejść transformację w kobietę.
  11. Przetrwanie gatunku wyrażone współczynnikiem replikacji genów. Czy ten punkt nie byłby zachowany w sytuacji odwrotnej? Gdyby to większość facetów ruchało garstkę kobiet? (abstrahując od przepustowości kobiet do rodzenia). A sytuacja w równowadze wyrażona tym, że podobne proporcje mężczyzn ruchają podobną proporcję kobiet? Tu replikację genów będziesz miał większą. Zderz sobie te dwie ze sobą i zobacz, która Ci wyjdzie lepiej. Odsyłam do eksperymentu Calhouna na szczurach, tam były podobne mechanizmy. Samiczki stawały się coraz bardziej agresywne, samce utraciły samcze odruchy, a eksperyment skończył się tak, że ostatnia sztuka zgasiła światło. O takie przetrwanie Ci chodzi? Teoretycznie nie ma to znaczenia. Tak samo jak nie ma znaczenia to, że w czasie wojny woda pitna może być 1000x droższa niż w warunkach stabilnych. W naturze wszystko się zgadza, ale sytuacja jest zła. Chociaż nie rozumiem trochę podśmiechujek, bo jeżeli zaliczasz się do 1% najlepszych facetów, to zawsze może Ci się przydarzyć coś losowego i wszystko pójdzie się pierdolić. Ja jednak wolę równowagę. Wszystko co jest jest rzeczywistością. Ale o czym my rozmawiamy? A może warto ten dobór jeszcze bardziej zaostrzyć? Może warto się starać, by kobiety wybierały 0,1% mężczyzn do rozpłodu, będzie spoko wtedy? Równowaga funkcjonalna. Słyszałeś o czymś takim? Nie chce mi się tłumaczyć. Nie wiem, nie interesuje mnie to. Ale z drugiej strony zaczynam się zastanawiać co ludzie mają w głowach, że są aż tak pewni swojej pozycji w społeczeństwie. Nie masz obawy, że te samiczki zaczną mieć wymagania, których sam w pewnym momencie nie spełnisz? Zaczyna mi to trochę przypominać sytuację związaną z tym co się teraz dzieje z wirusem. Garstka ludzi chce drenować cały świat. Pytanie co jeśli w pewnym momencie nieoczekiwanie zmienią swoje położenie i przeskoczą do grona uciskanych. Chyba, że takie skrajności Cię kręcą, to OK. Społeczeństwo zawsze najlepiej się rozwija (i też rozmnaża) w równowagach (funkcjonalnych systemu) z lekkimi odchyleniami raz w jedną, a raz w drugą stronę. Każde odchylenie, które przekracza pewien punkt krytyczny powoduje rozprzęgnięcie się systemu i jego koniec. Jasne. Tylko jak przyłożysz rękę do zaostrzenia się tego doboru jak to nazwałeś, to jak większość życia będziesz się tak rozwijał i stawał coraz lepszym, to i to też może Ci nie wystarczyć. Promujmy zatem kobiety, właźmy im w dupska, wspierajmy strajki kobiet, dawajmy im więcej praw i tak dalej, żeby jeszcze bardziej były wybredne. Poprzyjmy godzinę policyjną dla facetów po 18stej, a tylko najsilniejsi będą stanie go obejść, ci zaś którym się to uda zbiorą laury zwycięstwa i się rozmnożą. Popierasz postulat? Nie ma się co w tej materii ograniczać. Chodzi przecież o gatunek. Tylko za chwilę dojdziemy do punktu, w którym garstka mężczyzn (tych najbardziej wytrawnych) dojdzie do swojego punktu granicznego (który nikt nie wie gdzie jest) i nikt się rozmnoży, bo nikt nie spełni wymagań. Jest rzeczą oczywistą (zwłaszcza na tym forum), że gracz A gra tak, jak pozwala gracz B. Jak się pozwala kobietom na wszystko, to potem niech się dzieje co chce. I uprzedzając pewnie Twoje wątpliwości - nie, nie jestem za systemowym i odgórnym rozwiązaniem tego problemu. Przedstawiam sytuację tak jak ona się rysuje. Obawiam się, że kierunek ewolucji jest już nie do odwrócenia.
  12. @Januszek852 Może to jest kwestia doboru próby. Dzisiejsze 30latki są zupełnie inne niż 20latki. Po drugie, ja mówię o tendencji, która jest szybko narastająca. @Gixer To wszystko prawda, ale to nie zmienia postaci rzeczy. Jeżeli czysto teoretycznie zakładając 1% najlepszych samców będzie ruchać 40% kobiet, to jak to nazwiesz? Okej, niech sobie jest to dobór naturalny, ale nie jest to sytuacja zdrowa i korzystna dla facetów. Nie ma tutaj równowagi, sytuacja nie jest nawet bliska równowagi. Jest to sytuacja destabilizująca i cały czas się pogarsza. To tak jakbyś miał tylko bardzo drogie/luksusowe samochody, na które jest w stanie sobie pozwolić garstka ludzi i żadnych innych samochodów pośrednich.
  13. Sądzę, że przyczyna jest stosunkowo prosta. U naszych witaminek (i nie tylko naszych, ale z tej cywilizacji) można obserwować osłabianie parametrów kobiecych po prostu. Jednym z takich symptomów jest brak chęci posiadania dzieci. Biologia musi to jakoś wyrównać i co wymyślono? Antropomorfizację zwierząt. Jak się wciśnie pęcherzyk powietrza, to zniknie w tym miejscu, ale gdzieś musi mieć upust, no i widać jak one zachowują się w stosunku do piesków i innych stworzeń innych niż ludzie. Ostatnio jedna typiara miała opis na tinderze, że jest na zdjęciu z córką - a ta córka to kto? Pies oczywiście. I to jest zjawisko, które rozszerza się z szybkością choroby zakaźnej. Sławetny eksperyment na szczurach kilkadziesiąt lat temu unaocznił to zjawisko. Moja diagnoza jest taka, że zjawisko to występuje w stanie permanentnego pokoju i braku zagrożenia. Homeostat nie musi się wysilać, by utrzymać równowagę, więc jego próg czułości zanika. A żeby nie zanikł całkowicie, to trzeba sobie wymyślać problemy. No i wymyślają. A, że skończy się to katastrofą, to kto by się tym przejmował. Nie można za wiele wymagać od julek przecież. @Exar To nie jest żaden dobór naturalny tylko faktyczna hipergamia. To zjawisko działa tylko w jedną stronę. Gdyby wymagania rosły proporcjonalnie w obu kierunkach, to owszem, ale nie w jednym. To jest holokaust mężczyzn. Sytuacja, gdzie w czasie wojny woda pitna kosztuje majątek. To nie jest ani normalna ani zdrowa sytuacja.
  14. Jak na czymś, to spoko. Gorzej jak takich rzeczy jest coraz więcej. Chodzi o wektor, wypadkowy wektor.
  15. Gdyby te dwie kwestie ze sobą zestawić, to kobiety dużo gorzej traktują brzydkich mężczyzn niż mężczyźni brzydkie kobiety. Po drugie, brzydkich kobiet (w męskich oczach) jest dużo mniej niż brzydkich mężczyzn (w oczach kobiet) co całkowicie zmienia skalę zjawiska. Po trzecie dużo rzadziej mężczyźni przejawiają pogardę w stosunku do brzydkich kobiet niż odwrotnie (często jest to duża życzliwość połączona tylko z brakiem zainteresowania). I po czwarte to zaczyna być widać, jak kobiety coraz częściej zaczynają traktować lepiej zwierzęta niż ludzi (czyt. białych heteroseksualnych mężczyzn), czekać kiedy będą traktować lepiej przedmioty nieożywione i nadawać im jakieś prawa.
  16. Dotyczy to nie tylko podrywania, ale wielu innych rzeczy tak samo. Jeżeli człowiek ma możliwość czegoś się dowiedzieć (poznać opinii innych), to naturalna jest skłonność, by się tego dowiedzieć niż nie dowiedzieć. To, że są tacy ludzie, którzy nie muszę się dowiadywać za wielu rzeczy o podrywaniu (mają dobre smv, wysoką energię, którą dostali tak po prostu, mają skłonność do jej rozpraszania niż gromadzenia, i dostali milion sygnałów zwrotnych bardzo pozytywnych od samic), to nie znaczy, że nie ma ludzi, którzy tego wszystkiego nie dostali i szukają odpowiedzi.
  17. Otóż to. Dokładnie tak jak pisał Lenin. Sam proletariat jest za głupi na kierowanie rewolucją, musi być część inteligencji w partii bolszewików, która tym będzie sterować a mięso się samo znajdzie.
  18. Ja tylko czekam kiedy rząd wprowadzi lockdown tak po prostu, dla jaj. Obawiam się, że też by przeszło. Dzisiaj społeczeństwo jest całkowicie pozbawione sił witalnych do jakiegokolwiek oporu. Diagnoza stanu jest przerażająca. Jesteśmy społeczeństwem o bardzo wysokim stopniu rozwinięcia technologicznego powodującego m.in. rozstrojenie układu dopaminowego i przede wszystkim znieczulonego na odchylenia od równowagi funkcjonalnej. Jeżeli nie musimy walczyć z zagrożeniami, to nieużywany organ zanika i upośledza się zdolność do reakcji na to zagrożenie. Dodatkowo dochodzi tutaj perfidny podstęp. Tak samo jak zwierzyna, która lezie za kiełbasą nabitą na pałąk, niczego nieświadoma wchodzi do klatki, która nagle zatrzaskuje się i jest już za późno. Z nami jest tak samo. Obawiam się, że żadnego oporu możemy nie doczekać. Przecież już dawno przestaliśmy walczyć z wirusem, przedmiotem wojny już jest coś zupełnie innego. Ale być może taki musi być tego wszystkiego koniec.
  19. Otóż i tak i nie. Kluczowe w tej sytuacji jest zupełnie coś innego. Dlaczego jej nie wyruchał? Chciał, ale zachowywał się jakby się zgubił (a co u ciebie, a pogoda, a może herbatki), czy wręcz odwrotnie. Zachowywał się jakby robił to dziesiątki razy, ale jakoś dzisiaj postanowił, że mu się nie chce i posiedzą i porozmawiają. Przecież takie rzeczy widać po trzech sekundach.
  20. Ja obawiam się, że coraz mniej jesteśmy w stanie już zrobić o ile w ogóle cokolwiek - mimo nawet rosnącej świadomości wśród ludzi. Społeczeństwo całkowicie straciło siły witalne do obrony jakichś wartości. Jest przebodźcowane, działa na zasadzie plug and play. Metody stosowane przez bolszewię są wyrafinowane i wyrachowane i działają na zasadzie gotowania żaby. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że to jest tak absurdalne, że nikt w to nie wierzy, ale potem jest już za późno. Kierunek ewolucji społeczeństw przebiega od ufności do nieufności, od rozsądku do absurdu i od ryzyka do bezpieczeństwa. Wiemy mniej więcej jak przebiega cykl życia takiego społeczeństwa i w mojej ocenie jesteśmy świadkami schyłku.
  21. Mam to samo. Jestem już po 30ste i też za wiele nie mam. I powiem jeszcze tak, siedzę na tym forum - no już będzie ze cztery lata - i dowiedziałem się, że prawdziwy mężczyzna zarabia pięciocyfrową sumę i/lub musi prowadzić własną działalność. Cała reszta to są jakieś nieporozumienia. I szczerze mówiąc nie wiem gdzie jest rzeczywistość. Bo jak zaczynasz obracać się wśród więźniów, to myślisz, że wszyscy tacy są. Jak obracasz się wśród lekarzy i prawników, to myślisz, że wszyscy tacy są. I trudno znaleźć miarodajną próbę na bazie własnego doświadczenia. Ja też cały czas szukam. I też dowiedziałem się jaki jestem słaby w tym wszystkim, słaby w radzeniu sobie z takimi właśnie emocjami, o których piszesz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.