Skocz do zawartości

Mężatek nie tykam. Dla moralizatorów słów kilka


Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

To tak jakby powiedzieć, że młotek jest w 50% odpowiedzialny za wbicie gwoździa. 

Widzę, że niby Ci odpowiedziałem, namordowałem się odpowiadając na te wszystkie pytania, niby przeczytałeś, a dalej za dużo nie zrozumiałeś. Widzisz? właśnie dlatego unikałem odpowiedzi - czułem, że stracę mój cenny czas i się nie myliłem. Usiłuję wyjaśnić - jest wyraźne rozgraniczenie między ZDRADĄ, a SKRZYWDZENIEM. Zdrada zawsze jest skrzywdzeniem. Skrzywdzenie nie zawsze jest zdradą. Comprende?

Jeśli tak, to przejdźmy dalej: zdradziła kobieta. Mężczyzna nie mógł się przyczynić do zdrady, bo zdrada zaistniała ZANIM doszło do czegoś więcej między kobietą a mężczyzną. Kobieta doskonale potrafi przedstawić mężczyźnie informację: 'jestem otwarta, czekam na Ciebie'. Jeśli tylko taką informację przekazała - rozdział zamknięty, nie zaglądamy co dalej się stało, bo JUŻ ZDRADZIŁA.

Jednak inną sprawą jest, że mężczyzna na tę informację może odmówić. Nie musisz kraść komuś auta jeśli złodziej samochodów Ci je podstawi pod nos. Jednak jeśli to robisz - KRZYWDZISZ. I co do tego nie ma dyskusji.

 

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

 

@Bonzoano właśnie, pokazałeś koledze @archkolejny praktyczny problem wynikający z ich podejścia. Każda tak mówi. Każda ma powody. Po chuj się tym przejmować?

Kolega @Bonzo niczego mi nie pokazał, raczej tylko udowodnił, że w spierdolinie się znajduje i spierdolinę ciągnie. Zaczęło się od wychwalania, że rucha mężatki po hotelach, teraz przeciąga się w 'każda ma powody'. To tak jakbyś pobił ucznia klasy podstawowej, następnie wywiązałaby się między uczniami kłótnia - pobiłbyś następnych, a potem tłumaczył, że trzeba było uspokoić sytuację. Rozumiesz? sam sobie stworzyłeś pseudoproblemy, a potem sam je niby 'rozwiązujesz'. Wdeptałeś w gówno, a potem je rozmazałeś, żeby rozwiązać wyimaginowany 'problem'. Dalej mażesz się w gównie.

 

Ja nie napisałem koledze @Bonzo rozgrzeszenia - nigdy w życiu. Napisałem mu jedynie, że JEŚLI rucha TYLKO kobiety które mają na koncie wiele zdrad swoich mężów - to wtedy, patrząc od strony statystycznej (nie będę go tu moralizował) nie pogłębia spierdoliny. I to jest akurat faktem, nie mającym nic wspólnego z rozgrzeszaniem kolegi z jego czynów.

 

Jednak pamiętajmy, że zakładamy, że ruchały tylko takie.

Jakoś w to nie wierzę, ale nie chcę mi się pogłębiać bezsensownej dyskusji o tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, arch napisał:

To żadna tajemnica, w innych tematach zdarzało mi się wspomnieć, 28.

Dobra. To wszystko wyjaśnia :)

Umówmy się - nie będę cytuję "pogłębiał bezsensownej dyskusji o tym" z Toba teraz.

Pogadamy za 20 lat. Najpóźniej wtedy dojdziesz do wniosku, że jest sensowna :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, arch napisał:

Widzisz? właśnie dlatego unikałem odpowiedzi - czułem, że stracę mój cenny czas i się nie myliłem. 

Jeśli oczekiwałeś, że Ci przytaknę i zgodzę z niezbitymi argumentami, to na pewno nie ma to sensu. Tam gdzie się zgadzam, zgodziłem się. A że tu napisałeś bzdurę, bezdyskusyjną dla samego siebie być może, to inna sprawa. Teraz coś tam piszesz o krzywdzie vs zdrada, ale facet nie jest odpowiedzialny za wbicie Ci noża w plecy w żadnym stopniu. Wbiła Ci go Twoja luba. On był tylko narzędziem. 

 

10 minut temu, arch napisał:

I co do tego nie ma dyskusji.

Oczywiście, że jest. Chyba że odpowiedzialnością obarczasz narzędzia. 

12 minut temu, arch napisał:

Dalej mażesz się w gównie.

Jak Ci pisałem o obrażaniu innych i tego, że 14 dni przerwy niczego nie zmieniło, między innymi takie uwagi miałem na myśli. 

 

Kto stworzył ten problem? Ty. Bo to Ty zaczynasz prowadzić rozkminy typu:

 

13 minut temu, arch napisał:

JEŚLI rucha TYLKO kobiety które mają na koncie wiele zdrad swoich mężów - to wtedy, patrząc od strony statystycznej (nie będę go tu moralizował) nie pogłębia spierdoliny. I to jest akurat faktem, nie mającym nic wspólnego z rozgrzeszaniem kolegi z jego czynów.

To Ty rozkminiasz czy on statystycznej pogłębia spierdolinę, czy nie. Z tego co więc piszesz wychodzi na to, że statystycznie nie pogłębia nigdy a jeśli tak, to ja Ci próbuje właśnie wytłumaczyć, że jest to bezsensowny, do niczego nie prowadzący tok rozumowania. Bo zaczynasz rozkminiać, czy małżeństwo było zepsute czy nie. A każda Ci powie, że było. Ja też Ci powiem, że było bo jakby było ok panna by nie skakała po innych. Zrozumiałeś? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Na pocieszenie: większość facetów jest "beta" i jakoś żyją. :)

 

Ja nie chcę żyć "jakoś" :P 

 

BTW Wbrew pozorom ja wcale nie jestem zwolennikiem tych pojęć "alpha" i "beta", bo mam swoje zastrzeżenia, ale używam ich, bo dzięki nim ludzie mniej więcej wiedzą o co mi chodzi, bez konieczności dłuższego wyjaśniania.

 

Spoko, ja też nie lubię tych określeń (może podświadomie dlatego, ze nie jestem alfą) bo uważam, że określenie beta samiec sprowadza go do bycia betą w każdym aspekcie życia. Jeden jest chujowy z kobietami a robi dobrą kasę, drugi odwrotnie. Który jest beta, który alfa? Pewnie ten co ma oba elementy, ale wiesz o co mi chodzi.

 

Patrząc na moje życie teraz, gdybym nagle zaczął ruchać codziennie inną kobietę to biorąc pod uwagę, że nie mam jakichś super osiągnięć w życiu i tak nie czułbym się jakimś wyjątkowym samcem.

 

Ja w sumie nie wiem. Ja w wieku 20 lat byłem mocno nieśmiały i nadwrażliwy, przejmowałem się wszystkim, wstydziłem wszystkiego - co było bardzo "beta". Potem się nieszczęśliwie zakochałem, miałem myśli samobójcze i szukając pomocy trafiłem na PUA (co miało dobre i złe strony). I tam się okazało, że mogę być zupełnie inny i czuć się ze sobą lepiej, bardziej naturalnie niż przedtem. Chodzi mi o to, że miała miejsce zmiana wywołana okolicznościami, to nie było "przyspawane" do moich genów - tylko pozostaje pytanie, czy nie miałem jakichś ukrytych predyspozycji.

 

A zatem nie jestes przeciwnikiem PUA? Bo ja szczerze mówiąc myślałem trochę o tym, czy się tym tematem głębiej nie zainteresować. Skoro próbuję i i tak chuj mi wychodzi to co mi szkodzi. Co do predyspozycji to tego sprawdzić się za bardzo nie da.

 

 

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To juz nie jest dyskusja, tylko wojna. Jeden drugiego bedzie przekonywal na chama do swoich racji, nakrecal sie ... Jaki to ma sens ? Nie rozumiem tego. Kazdy ma swoje zdanie na ten temat, wyraza je i chuj, nalezy te zdanie uszanowac a nie takie cos ... Sorry, ale zdrowo was popierdolilo.

Edytowane przez Unhomme
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Les napisał:

Ale ten kochanek pomaga jej w popełnieniu zdrady, zatem jest współwinny zdradzie. 

A jeżeli mąż <dowolna babska wymówka, bo był za dużo w pracy/za mało kochał/za bardzo kochał> to czy on też pomógł kobiecie zdradzić? Jak to mówią "swoim zachowaniem pchną ją w ramiona kochanka". Moim zdaniem obwinianie kochanka, który nic nie jest nam winien to system oczyszczania żonki, by można było łatwiej do niej wrócić. Najpierw "obaj są winni", potem w myślach zacznie się "ten bydlak ją zmanipulował, wywrócił jej w głowie, uwiódł ją, to nie jej wina". Z czasem kobiecie wybacza, a to co "ciążyło" na kobiecie, przekłada na kochanka. Za kilka lat okazuje się, że mąż pamięta zdradę, ale wina leży po stronie kochanka. Nie wspominając, że kochankowie często nie wiedzą, czy dana kobieta jest mężatką. Przecież te co zdradzają nie mówią "mam kochającego męża". Albo mówią, że nie mają, albo mówią że mąż jest zły/niedobry/nie kocha/ich związek jest tylko na papierze. Dalej, czy właściciele hotelów lub recepcjoniści też zdradzają męża? Bo przecież pomagają żonie i kochankowi w zdradzie. Recepcjoniści nie są głupi i domyślają się o co chodzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Sonic napisał:

Jednakże cudzołożników dosięgnie palec Boży za przyczynianie się do cierpienia mężczyzn i dzieci z rozbitych rodzin przez rozwiązłość mamusi.

Palec boży już maczał, a później Józef musiał nieswojego wychowywać.  Niepokalana poczęcie i takie tam rozwiązła mamuśka, ale przecież dała Bogu, bo Bóg szukał frajera, który zaopiekuje się nie swoim dzieckiem. 

 

Cytat

Dalej, czy właściciele hotelów lub recepcjoniści też zdradzają męża? Bo przecież pomagają żonie i kochankowi w zdradzie. Recepcjoniści nie są głupi i domyślają się o co chodzi.

Tak, wszystkich wsadzić za współudział w zdradzie. Tak jak na alimenty od "państwa" zrzucają się samce, które nie miały tej przyjemności z obdarowaną. 

 

Cytat

 To są teorie - nie ma kompletnie żadnych dowodów na ich sensowność z jednego prostego powodu - bo nie wiemy czy Bóg istnieje.

Daj sobie siana z postaciami z bajek. Siła jest najważniejszym czynnikiem. O tym czy coś jest "słuszne" czy "skuteczne" decyduje siła i to nie jest teoria, tylko praktyka. Prz czym "słuszne" czy "skuteczne" nie musi oznaczać "dobre". 

 

Dlatego w społeczeństwach liczyły się te stronnictwa mające moc definiowania, określania pojęć.  Jeśli dane rządziło, taki system obowiązywał.  I w wielu przyadkach nie musiał być ten system "dobry". Ważne żeby był skuteczny.

 

Idea Boga, wiary polega na jednym narzędziu - strachu, strachu przed tym co jest jak zamkniemy oczy. Dlatego wielu jest "dobrymi" bo myślą iż zakupią bilet do raju. Nie są"dobrzy" bo to ich potrzeba, tylko dlatego, że ukrzyżowane zombie które umarło za grzechy których jeszcze nie popełnili, na ciebie patrzy i wystawi rachunek.  

Edytowane przez Perun82
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Beckenbauer napisał:

A jeżeli mąż <dowolna babska wymówka, bo był za dużo w pracy/za mało kochał/za bardzo kochał> to czy on też pomógł kobiecie zdradzić? Jak to mówią "swoim zachowaniem pchną ją w ramiona kochanka".

No więc właśnie.

 

W przeszłości miewałem rózne okoliczności z mężatkami. W zasadzie w bez mała 100% przypadków - zgodnie z relacjami mężatek - mąż był największym łobuzem jakiego można sobie wyobrazić.

To on winien był, że ona musi szukac kochanka, uzupełniać potrzeby cytuję "bliskości, rozmowy, czułości, romantyzmu bo tego w moim małzeństwie nie ma i to wszystko jego wina !!!!!"

Uwaga Bracia - ona musi (!)

 

Była też stosunkowo drobna, b. nieliczna grupa mężatek twierdzących, że żyją w tzw "otwartych małzeństwach" - gdzie oboje chodza swomi ścieżkami. "Wiesz, ja mam kochanków, on ma kochanki i dobrze nam z tym, a nie rozwodzimy się - bo kredyt na dom, bo firma, bo dzieci, bo problemy, a poza tym to nam dobrze tak jak jest"

 

Nigdy nie spotkałem się z przypadkiem by męzatka powiedziała do mnie tak oto:

"Ale Ty jestes uwodziciel, jaki z ciebie fajny facet, udało ci się sprowadzić mnie na złą drogę, co ja teraz mężowi powiem gdy nie daj Boże dowie się o tym ? A to taki fajny, porządny człowiek, strasznie bym się czuła gdyby on się dowiedział a jeszcze gorzej gdyby mnie zostawił, on mnie przecież kocha a ja jego"

 

Nigdy. Takiego przypadku ani razu nie było.

Ale może ktoryś z Braci miał takie doswiadczenie ? Ja nie miałem. Co nie znaczy ani trochę, że to niemożliwe.

 

A i dla porządku dodam, że miałem taki kejs:

Najpierw powiedziała - jestem rozwiedziona i wolna. Potem, w miarę rozwoju znajomosci stwierdziła, że w zasadzie jeszcze nie jest rozwiedziona, ale tuż tuż, zaledwie jedna rozprawa została i będzie wolna. Potem, nieeee, jakie rozprawy ? Ja w separacji jestem.

Aha

A potem okazało się, że to żadna separacja tylko żona emigranta, ktory wybył zarabiać szmal do UK czy IRL już teraz nie pamiętam dokładnie, wywołując tym samym odseparowanie się żony od niego, ale własnie niedawno zjechał do Polski z powrotem i romansik trafił szlag :)

Oczywiście żyli długo i szczęśliwie. Nie wiem czy nadal tak jest, bo nie mam kontaktu. Stara, przeszła sprawa.

Nie żebym jakieś pretensje miał do niej, ja nie z tych. Nie narzekam, co poruchałem to moje :):):)

 

I - jak to powtarza Brat @Tornado - "serduszko puka w rytmie cza-cza"

Edytowane przez Bonzo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Teraz coś tam piszesz o krzywdzie vs zdrada, ale facet nie jest odpowiedzialny za wbicie Ci noża w plecy w żadnym stopniu. Wbiła Ci go Twoja luba. On był tylko narzędziem. 

Buhaha. Idąc tym tokiem "myślenia" cyngiel mordujący na zlecenie mafioza nie jest winny morderstwa bo jest tylko narzędziem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Bonzo napisał:

"serduszko puka w rytmie cza-cza"

Bonzo a wez dla mnie odpowiedz na takie pytanie,tylko nie pisz ze nie wiesz bo to Ciebie nigdy nie spotkalo i nie spotka. Masz zajebista kobiete ,nie zone,ale masz z nia dziecko i jest w zasadzie na twoim utrzymaniu. Pani jest bardzo ladna,miss foto szkoly.Dowiadujesz sie ze sypiala z twoim bratem rodzonym. Twoja teoria mowi ze facet jest niczemu nie winny,bo to ona zdradzila. Chuj z nia,suke mozna przebolec,ale strate malego dzieciaka juz nie tak latwo(masz dzieci?). Powiedzialem gnojowi ze postapil jak Abel,zabil swojego brata Kaima. I teraz pytanie. Czy nadal ten brat byl by dla Ciebie nie winny,podal bys mu reke,napil bys sie z nim wodki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Clarence Boddicker napisał:

Buhaha. Idąc tym tokiem "myślenia" cyngiel mordujący na zlecenie mafioza nie jest winny morderstwa bo jest tylko narzędziem.

Moim zdaniem jest to zła analogia. Ten kochanek jest raczej sprzedawcą broni, która trafiła w ręce mafiozów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Clarence Boddicker napisał:

On chciał żeby mu żonę jebali?

Aha, czyli żona nie miała nic do powiedzenia, tylko ją "jebali".  Różnica jest taka, że dla kogoś coś takiego jak maż nie istnieje. To jest umowa między nimi.  Śluby, cudzołóstwa to konstrukcje religijne, nie każdy musi w te bajki wierzyć. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Clarence Boddicker napisał:

A gdzie ktoś napisał że nie miała do powiedzenia? Czy może to kolejne wytwory twojego umysłu... lol. 

Gdyby nie dała, nie było problemu.  Dała broń cynglowi a ten strzelił.  Nic skomplikowanego.  Problem nie leży w facetach, bo są rożni, jeden będzie próbował a drugi nie ( i żadna postawa nie jest ani dobra, a ni zła). Kluczową decyzje podejmuje kobieta. I na tym możną skończyć dyskusję.  Ale jeśli ktoś chce byc dobrym misie, to weźmie na siebie czyny swojej kobity. Tak jak pewnie nadjordanczyk dął się zabić za czyjeś grzechy, tak ty Misiu poprzez moje puszczenie zostałeś zbawiony. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, karhu napisał:

Czy nadal ten brat byl by dla Ciebie nie winny,podal bys mu reke,napil bys sie z nim wodki?

Jak najbardziej tak !

Szczególnie wódki. Przy której wyjaśniłby mi szczegóły romansu a następnie - po wytrzeźwieniu - wystąpiłby jako świadek na mojej rozprawie rozwodowej !

 

Po rozwodzie, gdyby mówił oczywiście prawdę w sądzie - postawiłbym mu jeszcze raz.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Perun82 napisał:

Gdyby nie dała, nie było problemu.  Dała broń cynglowi a ten strzelił.  Nic skomplikowanego. 

Strzelił i skrzywdził razem z żoną męża.

Teraz, Perun82 napisał:

Śluby, cudzołóstwa to konstrukcje religijne, nie każdy musi w te bajki wierzyć. 

Dobrze że nie muszę z takimi osobnikami bez kręgosłupa jak ty robić interesów skoro umowa urzędowa jest dla Ciebie nic nie warta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Clarence Boddicker napisał:

Dobrze że nie muszę z takimi osobnikami bez kręgosłupa jak ty robić interesów skoro umowa urzędowa jest dla Ciebie nic nie warta.

Ale gdzie kochanek zawierał umowę z mężem?  Przyrzekał przed USC czy funkcjonariuszem religijnym?  Ja nie przyrzekałem każdemu mężowi, ze nie będę "pożądał żony bliźniego swego" . 

 

Na marginesie, różnica jest taka, ze ty nie wiesz z kim zawierasz umowę, nie masz 100% pewności. Ja mam odwagę napisać, że mam gdzieś matrixowe kodeksy bo jestem osobą wolną. Ale zarazem nie oznacza to, że będą tak czynił. Po prostu nie oszukuje siebie i otoczenia. Bo z doświadczenia wiem, że ci z "kręgosłupem tzw moralności" mają najwięcej za uszami. 

 

I jeszcze jedno - posiadanie nadbudowy ideologicznej w postaci "kręgosłupa tzw. moralności" nie czyni ciebie ani lepszym ani gorszym. Podobnie jak moje podejście. jestem daleki od wartościowania. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Mężatek nie tykam. Dla moralizatorów słów kilka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.