Skocz do zawartości

Toksyczna teściowa - początek wojny


Rekomendowane odpowiedzi

Po pierwsze, ogromnie cieszę się, że trafiłem na to forum. Opisane tu historie dają niesamowite wsparcie. A teraz do rzeczy.


Krótki wstęp

Ja lvl 36, od czterech lat jestem żonaty. Mam małe dziecko, zero zobowiązań finansowych i intercyzę.

 

Od dawna byłem przekonany, że wszystkie kobiety działają tak samo. Detale mogą się różnić ale zasada działania zawsze jest ta sama. Byłem też świadomy gierek i manipulacji jakie urządzają sobie panie. Jak panna świrowała to kończyłem znajomość bez większych sentymentów. Często wbrew naciskom otoczenia. Uważam, że to moja mocna strona.

 

Niestety moją słabą stroną jest to, że chcę wieść spokojne, rodzinne życie z samicą u boku - to pewnie przez braki z dzieciństwa (rozwiedzeni starzy). Miewałem długie okresy, kiedy nie byłem w związku, tylko spotykałem się z kilkoma paniami na raz i było to fajne ale na dłuższą metę chcę tej mitycznej stabilizacji. Wydaje mi się, że mam wgrany, gdzieś głęboko w podświadomość utopijny wzorzec szczęśliwej rodziny, dochodzą do tego braki, o których wspomniałem no i jest kapa.


O niej
Wybrałem bardziej kalkulując niż myśląc fiutem. Obiektywnie 6/10. Wykształcona. W moim wieku. Obyta towarzysko. Pracę ma stabilną choć kokosów nie zarabia. Rozwija się zawodowo. Dość ambitna. Na tle innych, które miałem wydawała się dobrym wyborem. Bardzo ładne ale zdrowo jebnięte już przerabiałem i podziękuję ;)


Taki był plan
Obsesyjnie boję się kredytów, żona podzielała moje zdanie na ten temat dlatego postanowiliśmy (nie do końca “my” jak się okazało), że zamieszkamy u teściów i będziemy zbierać kasę na dom. Teściowie mają bardzo duży dom, dostaliśmy całe piętro dla siebie, prawie 100m2, osobna kuchnia, łazienka itp., ogólnie spoko. Kasa na remont 50/50 ja i oni, jak dla mnie deal w porządku bo nie płacimy żadnego czynszu i koszty utrzymania mieszkania są symboliczne. Wyposażenie domu, tzn. meble, kuchnię, sprzęt sfinansowałem ja w 100% (rachunki na mnie). W zamian teściowie opłacili wesele. Bajka, nie? Taa...


Mój upadek
Jazdy ze strony teściowej zaczęły się kilka miesięcy przed ślubem. Awanturami o pierdoły dawała do zrozumienia, że jednak nas tam nie chce. Dymy były kierowane zwykle do każdego, tylko nie do mnie. Najmocniej obrywało się żonie, później teściowi. Niestety nigdy przy mnie, jazdy robiła im tylko kiedy mnie nie było. Jak pytałem teściów wprost (kilka razy) czy możemy tam mieszkać, teściowa nigdy nie odpowiedziała wprost “nie”, zawsze jakieś wykręty typu “ja was nie wyrzucam” - jak dla mnie sygnał jednoznaczny, żeby wypierdalać. Powiedziałem przyszłej, że mamusia nas nie toleruje i że wypierdalamy ale moja luba… urobiła mnie, że będzie dobrze, że przecież jesteśmy od nich odcięci itp. Niestety tutaj popełniłem życiowy błąd i co gorsza, całkowicie świadomie bo kurwa wiedziałem, że dobrze nie będzie. Znowu perspektywa “normalnego” domu, którego nigdy nie miałem wzięła górę.


Sytuacja po ślubie czyli źródło spierdolenia
Niedawno trafiłem na taki film:

 

“10 cech toksycznych ludzi”. Moja teściowa ma wszystkie te 10 cech :D Jak o tym myślę to aż chce mi się śmiać, że trafiłem na taki podręcznikowy przykład ale w rzeczywistości to nie jest śmieszne tylko bardzo poważne.
 

Kobieta manipuluje wszystkimi, najbardziej córką i teściem. Kontroluje ich prawie na 100% a oni wykonują jej wszystkie polecenia. Tu jest właśnie sedno problemu bo formalnie jestem żonaty ale w praktyce żony nie mam. Jest teściowa, która posiada (dosłownie “posiada”, jak rzecz) męża i córkę oraz ja czyli jakiś dziwny koleś, który nic nie robi tylko się czepia.

 

Teściowa gnębi moją żonę bez litości, wykorzystując zależność rodzic-dziecko. Działa to mniej więcej tak, że raz teściowa jest dla niej dobra a raz po niej jedzie, taka sinusoida spierdolenia. Kontrola emocjonalna jest posunięta mocno w stronę granicy absurdu. Np. teściowa chce, żeby żona ją podwiozła do kościoła, chce tu i teraz. Żona odmawia, teściowa krzywi ryj, odwraca się na pięcie, wychodzi bez słowa a “moja” w tym samym momencie zalewa się łzami i za chwilę biegnie przepraszać. Żona potem odreagowuje na mnie i w ten sposób całe to gówno wraca do mojej skromnej osoby. Po prostu mamusia robi jej emocjonalne jazdy a ona próbuje tego samego na mnie.

 

Z tego samego powodu żona tak bardzo cisnęła na mieszkanie u nich. Nie potrafi zerwać więzi.


Apogeum
Pierwszy rok życia naszego dziecka to był najbardziej zjebany czas jakiego doświadczyłem. Wszystko się skumulowało, teściowa dalej chciała sterować żoną co powodowało u niej (żony) ogromną frustrację, którą wyładowywała na mnie. Doszło do tego naturalne “zdziczenie” hormonalne. Oczywiście uskuteczniała na mnie wszystkie techniki upodlania faceta jakich nauczyła się od mamusi (teść to niestety pantofel). Nie będę opisywał szczegółowo jazd, bracia wiedzą co potrafi kobieta. Doświadczyłem skrajnej agresji w postaci odbierania mi dziecka z rąk oraz obrzydliwych manipulacji w postaci leżenia w kiblu na podłodze i zalewania się łzami z błahego powodu lub w celu wymuszenia czegoś - szkoda czasu na pisanie. Niestety, wtedy upadłem na ryj, moja chęć zbudowania normalnego domu wzięła górę i starałem się uspokoić sytuację przepraszaniem za to, że śmiałem zakłócić życie mojej małżonki swoją nędzną egzystencją.

 

Na szczęście przyszło otrzeźwienie, po prostu pewnego dnia spojrzałem w lustro a tam, zamiast tego fajnego mocnego gościa co zwykle, stała jakaś wielka pizda ;)


Powolne wychodzenie z dna
Po pierwsze to solidnie małżonkę opierdoliłem. Bolało mnie to bo wiem, że część jej zachowań do odreagowanie na toksyczną mamuśkę ale niestety, nie da się inaczej. Oczywiście opierdol trzeba było uskutecznić kilka razy. Na szczęście już wie, że musi sobie ustawić relacje z matką bo inaczej posypie jej się małżeństwo, jest świadoma, że nie ma innych opcji. Problem jest na tyle głęboki, że nie da się go rozwiązać bez pomocy psychologa. Na razie były dwie wizyty i wydaje, się że to pomaga. Do tego mam podkładkę, że próbuję ratować związek.

 

Po drugie, postanowiłem wrócić do dawnej formy. Siłka, bieganie, dieta. Od razu się człowiek lepiej czuje i chociaż odrobinę lepiej wygląda.

 

Po trzecie, wdrożyłem po cichu politykę izolacji. W tygodniu po pracy i w weekend po prostu nas nie ma. Wychodzimy z domu i chuj, niech sobie teście gniją we własnym sosie.

 

Po czwarte trochę rozmyłem nasz pierwotny cel: budowę domu. Jak ona chce wejść na ten temat to ucinam i mówię, że na razie nie ma co gadać bo dużo zależy od tego jak będzie między nami.

 

Po piąte staram się bardziej różnicować swoje zachowania w stosunku do żony, np. w jeden dzień jestem milutkim misiem a w następny traktuję ją z góry, niewiele mówię, wydaję polecenia itp. Coś jak teściowa tylko natężenie 10x mniejsze. Wydaje się to działać ale zupełnie nie wiem czy dobrze robię.

 

Dopiero teraz zaczyna się gra
No i było by pięknie, koleś wtopił ale się obudził i teraz rozpierdala system będąc samcem alfa. No niestety nie do końca bo opisując sytuację bardzo brutalnie, tak jak wygląda to dziś, to:

 

Otoczenie:

Jedna wielka porażka i białorycerstwo co odbija się na moim związku. Weźmy szwagra: fizyczny ale bardzo dobrze zarabia (operator dźwigu), jego żona ma jakąś gównopracę za 1500zł. Brak intercyzy, wspólne konto. Na urodziny kupił jej auto za pożyczkę, którą sam spłacił, potem kupił auto sobie i wpisał ją na współwłaściciela. Wziął 120k zł na remont domu żony. Po prostu ideał, he he.

 

Teść. Mam do niego zajebisty szacunek bo świetnie ogarnia rzeczy techniczne, od prac budowlanych po mechanikę. Niestety jest kompletnie zdominowany przez kobietę. Np. nie może się napić piwa bez pozwolenia. Czasem zawoła sąsiada, żeby się z nim napić browara w ukryciu w piwnicy, kiedyś teściowa im zrobiła wjazd to latał jak szmata - z zewnątrz wyglądało to śmiesznie ale to prawdziwa tragedia. Bzdurne oskarżenia o alkoholizm itp. Finansowo podzielił się z nią całym majątkiem choć jego status był dużo wyższy niż jej. To dla nich coś oczywistego. Taki wzorzec. Nawet jak teściowa powie do niego “ty idioto” to on to przyjmuje na klatę.

 

Do takich ludzi jestem porównywany. Także, moja dupa w najbliższej rodzinie żony obrobiona jest konkretnie przez teściową.

 

Teściowa i żona:

Całkowita kontrola emocjonalna teściowej nad żoną. Płacze lub jest szczęśliwa na jej zawołanie. Mimo jazd, żona z problemami idzie do matki nie do mnie. Jeśli my mamy konflikt to żona nie szuka rozwiązania tylko się obraża i idzie do mamusi. Związek z mamą całkowicie zastępuje jej relację emocjonalną ze mną.

 

Seks:

W porywach raz na dwa tygodnie czyli klasyka rozkładającego się związku, czytaj: jestem dla niej laciem.

 

Finanse: 

Wjebałem kilkadziesiąt tysięcy i sporo pracy w nie swój dom. Nie jest to nawet dom żony! Co z tego, że oni dali 50% skoro wszystko jest ich?! W razie czego mam rachunki na siebie ale prawda taka, że grzecznie do nich pobiegłem z kasą. Odżałowałem to bo darmowe mieszkanie jest pewnym pocieszeniem, niestety pokazałem, że jestem papuciem i to chyba ciężko naprawić.

 

Ja odkładam na nasz dom. Ona nas żywi i opiera, ubiera siebie i dziecko, płaci za media, sama tankuje swoje auto i płaci OC, płaci sobie za telefon. Kasę ode mnie dostaje sporadycznie kiedy faktycznie wyzeruje sobie konto. Zarabia relatywnie niedużo i czasem jej nie starcza. Nie jest rozrzutna. Potrafi szukać okazji, czasem kupuje używane rzeczy, ogólnie zaradna. Nie wiem jak to ocenić, chyba nie jest źle, pod względem oszczędności na pewno nie jestem stratny. Moja osobista poducha finansowa jest bardzo miękka.

 

Tnę wszystkie wydatki jak się da mówiąc, że zbieram na swój dom bo w razie czego to nie mam gdzie mieszkać a jej rodzina mnie wyruchała.

 

Obowiązki:

Ona ogarnia sprzątanie, pranie, żarcie itp. Ja naprawy. Bardzo dużo sam zajmowałem się i zajmuję dzieckiem. Wyjścia do lekarza itp. Po prostu podoba mi się to, plus panie w rejestracji zawsze bardzo miłe na widok tatusia z dzieckiem ;)

 

Podsumowanie
Do tej pory tkwiłem w szambie po sam czubek głowy, teraz czuję, że chociaż nos mi wystaje i mogę złapać oddech. To co mnie ratuje to intercyza i trzymanie łapy na swojej (!) kasie.


Pytania na koniec
Ona nie chciała wizyt u psychologa. Wymusiłem to. Czy to dobrze? Czy ona tego nie odbiera w ten sposób, że jako facet sobie z nią nie radzę i szukam pomocy na zewnątrz czyli jestem fujarą?

 

Jeżeli ona robi coś dla teściowej kosztem mnie to lepiej manifestować swój wkurw czy pokazywać, że mnie to nie rusza?

 

Teraz mieliśmy jakieś 3 tygodnie posuchy i ona powoli zaczyna się dopominać o ruchanie, na razie minimalnie, nie wprost, chodzi goła jak dziecko śpi itp. Na razie się opieram. Jak długo ciągnąć takie coś? Wyruchać czy czekać aż się na mnie rzuci?

 

Prośba na koniec
Nie wiem jak moja sytuacja wygląda dla kogoś z zewnątrz. Może gówno w którym tkwię jest większe niż mi się wydaje? W razie czego proszę o wielki kubeł zimnej wody.
 

Edytowane przez themon
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz mieć normalną rodzinę, wyprowadź się z żoną od teściów. Kasa nie zastąpi zdrowia psychicznego, 50 km to minimalna odległość. Uważaj też  z seksem, na razie nie czas na drugie dziecko. Dobrze sobie radzisz.

Edytowane przez Adolf
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twkisz w gównie i jakoś tego nie widzę, żeby było lepiej, jeśli żona będzie pod ciągłym wpływem matki. 

To, że ja zabrałeś do psychologa, to bardzo dobrze. Sam byś jej za ciul nie wytłumaczył co robi źle, gdzie jest problem, a przy pomocy psychologa jest bardzo dużo szansa na to, ze w końcu zobaczy jakie spierdolenie grasuje w jej domu I pod jakim wpływem jest matki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, themon napisał:

Bardzo dużo sam zajmowałem się i zajmuję dzieckiem.

Wielki błąd.

 

Godzinę temu, themon napisał:

Wyjścia do lekarza itp. Po prostu podoba mi się to, plus panie w rejestracji zawsze bardzo miłe na widok tatusia z dzieckiem

Panie bardzo miłe to jasne ale żadnej z nich nie robi się mokro na widok faceta babrającego się przy niemowlaku.

 

Dużą rolę w zaniku pożądania żony do męża odgrywa chętne zajmowanie się małym dzieckiem przez męża. Kobiecie wyłącza się chcica, ona nie potrzebuje w tobie opiekunki wycierającej dupę dziecku ona chce silnego faceta.

 

Chcesz mieć więcej seksu? Przestań odgrywać rolę niańki.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, themon napisał:

Ona nie chciała wizyt u psychologa. Wymusiłem to. Czy to dobrze? Czy ona tego nie odbiera w ten sposób, że jako facet sobie z nią nie radzę i szukam pomocy na zewnątrz czyli jestem fujarą ?

Jeżeli nie ma motywacji ze strony żony co do terapii u psychologa , to nic doktor nie zdziala. Motywacja na terapię ma wyjść od siebie , nie bo ktoś kazał mi przyjsc. Każdy dobry terapeuta pyta się pacjenta czy chce podjąć terapię i dlaczego? Jeżeli wybada, że brak chęci to kończy leczenie . Z bata gówna nie ukrecisz . Smutne lecz prawdziwe.

Edytowane przez Still
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkanie z teściami to nigdy nie jest dobry pomysł. Twoja sytuacja jest podobna do sytuacji mojego kuzyna. Też mieszka z kobietą w domu gdzie jest jej mama. Dom nie jest jego a remonty wszystko płaci on. Auto jest jego a jeżdżą wszyscy benzynę wiadomo kto leję. Nie ma wyjścia jak chcesz odetchnąć musisz się wyprowadzić. 

 

Żadna, ale to żadna kasa nie zastąpi zszarganych nerwów i stresów zapamiętaj to. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super, że jesteś świadomy tego w co wdepnąłęś oraz tego konsekwencji, jeszcze lepiej, że to zauważyłeś i chcesz to zmienić na lepsze. Po pierwsze skończ jak najszybciej ten dom i wyprowadź się tam, masz intercyzę i bardzo dobrze, dom niech pozostanie tylko i wyłącznie Twoją własnością, na wszelki wypadek;) 

 

Po drugie to bardzo dobrze, że jest ten psycholog, masz wymówkę w razie czego, a może i to nieco wam, a jej w szczególności pomoże, choć osobiście wątpię, przy tych wzrorcach przekazywanych przez całe życie.

 

Po trzecie uważam, że powinieneś dużo mniej zajmować się dzieckiem, niech to spadnie najlepiej w całości na nią, ona musi widzieć w Tobie faceta. Ogarniaj więc typowo męskie sprawy, a jej zostaw typowo damskie. Przy okazji opieprzaj ją nieco mocniej i rób jej większe niż do tej pory jazdy. Niech ma i od Ciebie trochę emocji, a nie tylko od mamusi.

 

Po czwarte: z tym seksem to sporóbuj jej kilka razy odmówić, niech straci swój najwięskzy atut, a Ty pokaż jej, że możesz bez tego żyć i w ten sposób Cię nie urobi. Obserwuj potem bardzo uważnie co się będzie działo.

 

Tyle ode mnie. Pozdrawiam 

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć @themon, po pierwsze dzięki za czytelny, konkretny post z akapitami. Bardzo dobrze się to czyta.

 

Mimo że radzisz sobie zajebiście, jesteś mocno świadomy sytuacji i potrafisz chłodno oceniać i działać,

to tkwisz w bardzo poważnej sutuacji, zagrażającej Twojemu zdrowiu psychicznemu na niedaleką przyszłość.

 

Godzinę temu, themon napisał:

Ona nie chciała wizyt u psychologa. Wymusiłem to. Czy to dobrze? Czy ona tego nie odbiera w ten sposób, że jako facet sobie z nią nie radzę i szukam pomocy na zewnątrz czyli jestem fujarą?

Bardzo dobrze. Żona ma poważne problemy z kevlarową pępowiną, silnym uzależnieniem od toksycznego rodzica itp.

 

Gdyby była sama to chuj tam.

Ale ma męża i dziecko, więc jej schemat niszczy 3 osoby:

- ją jako "pacjentkę",

- Ciebie jako męża

-i Wasze dziecko.

Zrozum, codziennie Was Niszczy!!! Ile lat jeszcze?

 

Jej psychoterapia jest konieczna. Olej to "czy samica widzi Cię jako słabego"...

 

Ty sobie z nią nie radzisz, ale na poziomie "użytkownika końcowego" (mąż),

a tutaj musisz zawołać zajebistego specjalistę od "serwisowania jej sterowników na niskim poziomie programowania" (terapeutę).

 

1 godzinę temu, themon napisał:

Na razie były dwie wizyty i wydaje, się że to pomaga. Do tego mam podkładkę, że próbuję ratować związek.

Nie znam się na rozwodach i dowodach, ale bardziej to ona ma podkładkę, bo ona chodzi (chyba że razem?) :)

 

1 godzinę temu, themon napisał:

Niestety moją słabą stroną jest to, że chcę wieść spokojne, rodzinne życie z samicą u boku - to pewnie przez braki z dzieciństwa (rozwiedzeni starzy)

Tobie też proponowałbym czym prędzej udać się do terapeuty (może innego niż ona chodzi), bo przez Twój program w glowie ciągle dokonujesz tragicznych wyborów życiowych, patrz na to:

1 godzinę temu, themon napisał:

Niestety tutaj popełniłem życiowy błąd i co gorsza, całkowicie świadomie bo kurwa wiedziałem, że dobrze nie będzie. Znowu perspektywa “normalnego” domu, którego nigdy nie miałem wzięła górę

 

1 godzinę temu, themon napisał:

ale na dłuższą metę chcę tej mitycznej stabilizacji. Wydaje mi się, że mam wgrany, gdzieś głęboko w podświadomość utopijny wzorzec szczęśliwej rodziny

1 godzinę temu, themon napisał:

Obsesyjnie boję się kredytów, żona podzielała moje zdanie na ten temat dlatego postanowiliśmy (nie do końca “my” jak się okazało),

 

Powodzenia bracie, teraz ostrożnie kieruj życiem swoim i rodziny, manewruj rozważnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Bracie.

 

Sprawą absolutnie najwyższej wagi jest natychmiastowa wyprowadzka od teściowej, najlepiej na jakąś bezpieczną odległość (żeby do was nie zaglądała pod byle pretekstem). Zamieszkanie z teściami rzadko kiedy kończy się happy endem.

 

Po drugie przestań ładować swoją kasę w dom teściów.

 

Po trzecie terapia żony przyniesie efekt tylko wtedy, gdy ona sama będzie na nią chciała chodzić. Może jednak po tych wymuszonych wizytach ogarnie, że coś jest nie tak.

 

Po czwarte sam też wybierz się do psychoterapeuty, bo źródła Twoich problemów tkwią w Twoim dzieciństwie i wpojonych wówczas wzorcach, a sam tego możesz nie ogarnąć.

 

Powodzenia.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na 100% nie zerwiesz więzi pomiędzy córką, a mamusią, do tego toksyczną. To jest niemożliwe. Wymuszony psycholog też nie pomoże. Mógłbym się założyć. 

 

Popełniłeś błąd na wejściu, bo zamieszkałeś, a nie rozumiałeś funkcjonowania teściowej wobec twojej żony. Błąd na wejściu, to i będzie błąd na wyjściu. 

 

Zastanów się raczej, co ty możesz zrobić, aby siebie i dziecko uratować od kolejnego, chorego schematu. Przecież, jak wszyscy wiemy wzorce budujesz od najmłodszych lat. Czy taki wzorzec rodziny chcesz przekazać dziecku? No chyba nie bardzo. 

 

Od toksycznych elementów tylko ucieczka. Tutaj nic innego nie wymyślisz, ani sytuacji nie załagodzisz. 

 

Dodałbym jeszcze, żeby żonie przedstawić eldorado zamieszkania w innym miejscu, żeby się zaangażowała we wspólny projekt. Coś wymyślić dla dobra dziecka, czegoś nowego spróbować, a nie żyć z mamusią. Przecież zawsze może na weekend pojechać :) 

Edytowane przez mac
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, themon said:

Może gówno w którym tkwię jest większe niż mi się wydaje?

Wszystko fajnie rozpisałeś. Pominąłeś tylko jeden drobny szczegół - CZEGO TY CHCESZ?

 

Czego oczekujesz od swojej żony?
Zamierzasz to kontynuować czy odpuścić?

 

Wariant 1. (kontynuacja)

- nie wbijesz skutecznie klina między matkę i córkę w ich środowisku, za chuj nigdy w życiu. Możesz natomiast i wręcz powinieneś ograniczyć jej wpływ - czyli wyprowadzka w tempie ekspresowym 

- możesz usiłować "hackować" system poprzez opierdalanie teściowej gdy najeżdża na córkę. Logika tego jest taka że syf idzie z góry, więc interwencja i "stawianie się" powinno również walić w górę. Czemu tak? Stawianie ramy żonie gówno da, skoro całym domem razem z Twoją ramą trzęsie teściowa - czyli znów wracamy do wyprowadzki.

- musisz być przygotowany na shit testy teściowej (nie wspominając o żonie) i żadnego nie możesz oblać, krótko, bezpośrednio i na temat. Jeśli żona będzie się stawiać co do wyprowadzki to krótkie pytanie czy chce dziecko wychowywać z Tobą czy z mamusią.

- działając w powyższy sposób żonka może (a) zacząć bronić mamusi i podjudzona chcieć rozwodu lub (b) zacząć dostrzegać manipulację i iść za swoim samcem - szanse zależą tylko i wyłącznie od rozegrania partii

- tak czy inaczej powinieneś mieć po takich zagraniach dość jasną sytuację "czy warto" w to dalej inwestować

- co do seksu przetrzymywać ją możesz, jeśli Ci się chce to ruchaj, ale jeśli tylko zagra dupą to Ci się odechciewa na dwa tygodnie ;) 

 

Ona widać że jest uległa - ja bym zdecydowanie zalecał zdominować ją totalnie. Łazi nago to każ jej przyjść władczym tonem, przyjdzie każesz klękać, zero pierdolenia tu jest kiełbasa, opierdalasz ;) Będzie chciała wskoczyć na drogą to mówisz że najpierw ma dokończyć co zaczeła ;) Spisze się to jej zapowiedz, że jutro ją zwiążesz, zakneblujesz a potem wypierdolisz tak że nie będzie mogła chodzić ;) Niech chodzi naładowana i czeka - ale pamiętaj jak powiedziałeś tak masz zrobić ;) Strzeli focha - trudno, przynajmniej pała opierdolona ;) Musisz ją zdominować silniej niż teściówka, a zwłaszcza w sferze seksualnej bo tej teściówka jej nie zapewni i od tej strony możesz programować jej uległość względem Ciebie ;) Takie zagranie może przynieść profity ale znów - musisz być panem otoczenia, w domu teściowej szanse marne i większość energii pójdzie jak krew w piach.

 

Reasumując masz chujowe karty (nie twój dom, teściowa), ale znasz karty przeciwnika. Ja wole grać znając karty przeciwnika niż wywracać stół (odejść).

 

Wariant 2. (odpuszczasz)

- tak jak zasugerowano, wyciąganie kasy poza system

- podkładki dla sądu (ratowanie małżeństwa)

- dokumentowanie jazd teściowej i żony (dyktafon)

- walka o zabranie dzieciaka - argumentując toksycznym środowiskiem i przemocą psychologiczną

 

Na moje wdrażaj wariant 1 jednocześnie przygotowując się na 2.

 

Jeśli ją wyciągniesz z tego domu to jest szansa, że będąc twardy i konsekwentny sobie ją dopasujesz pod siebie - z tym że czujnie, żebyś nie został obwinionym za jej pogorszone/złe relacje z matką. Twoja żona musi zdać sobie sprawę z toksyczności relacji z matką -  to bardzo prosto brzmi, a jest cholernie trudne. Musisz jej to podprogowo zaszczepiać i jednocześnie usztywnić się względem teściowej.

 

Z dobrym wyczuciem sytuacji i konkretnym planem działania szanse są większe niż pół na pół, wszystko jednak będzie zależeć od tego jak dobrze wyczujesz shit-testy teściowej i jak będziesz reagować.

 

Zdecydowanie musisz być bardzo świadomy tego co robisz i mieć w głowie opracowane wszystkie scenariusze rozwoju sytuacji tak byś odbijał piłkę natychmiast.

 

Nie zazdroszczę. Chciałbym napisać że to da się prosto zrobić, ale jeśli chcesz przejąć kontrolę (a to jedyne wyjście) - to wszystko co napisałem to tylko kropla w oceanie. Tu potrzeba porządnej strategii, chirurgicznej precyzji i jaj ze stali. A i w tym wszystkim nie zapominaj o sobie. To Twoje życie, to Tobie ma w nim być dobrze. Zdrowy egoizm wprost wskazany.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@themon boję się tylko, że jak już się wyprowadzisz i pójdzie wszystko po Twojej myśli. 

Nawet jak żona nie będzie już manipulowana przez swoją mame to czy ona sama nie zacznie robić jazd, ponieważ będzie jej tego brakować.

 

Przez całe życie miała takie jazdy i się do nich przyzwyczaiła. Tego może zacząć jej brakować i wtedy będzie kiepsko z tym o czym zawsze marzyłeś.

 

Mam nadzieję, że się myle...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk Chodzimy razem, także spoko, podkładka jest. Dobrze wyczaiłeś, że mi też przydał by się terapeuta. Wiem, że przeszłość wpłynęła na moje wybory i wpływa na to co jest teraz. Na razie byliśmy na dwóch wizytach jako para, następny krok to wizyty indywidualne. Jeżeli będę czuł, że mi to nie wystarcza to umówię się całkowicie indywidualnie z kimś innym.

 

@Still Ona jest świadoma chorego układu i tego, że psycholog jest potrzebny a przynajmniej tak deklaruje. Nie chciała iść ponieważ bała się samej wizyty, opowiadania o tym wszystkim i płaczu. Musiałem długo ją urabiać zanim się zdecydowała dlatego użyłem sformułowania, że "zmusiłem". Pierwsza wizyta to była prawie bita godzina ryczenia z jej strony także nawet nie poruszyliśmy mocnych konkretów. Na drugiej już lepiej. Teraz ona widzi, że to jej samej robi lepiej i na kolejne jest już chętna.

 

@Gr4nt i inni "czepiający" się mojego zaangażowania w dziecko. Na początku było tak, że ona chciała mi strasznie pokazać jakim to ciężkim wyzwaniem jest opieka nad dzieckiem, że ona jako matka wykonuje jakąś tytaniczną pracę porównywalną tylko z wydobywaniem węgla za pomocą łyżeczki do herbaty. To jej pokazałem, że małym dzieckiem każdy głupi potrafi się zająć i tyle. Był moment przegięcia, kiedy dzieciak chorował i zwalniałem się z pracy żeby z nim być - zjebałem ją i grzecznie poszła po opiekę.

 

Swoją drogą katorżnicza praca przy wychowaniu to jeden ze sposobów teściowej na wszczepianie poczucia winy mojej żonie.

 

Teraz bardzo często jak np. ona sprząta a ja nie mam nic do roboty to wychodzę gdzieś z dzieciakiem nie zdradzając celu naszej wyprawy - "mamy swoje, miejsca i sprawy, nie wiem kiedy wrócimy, pa". Nie wiem czy to dobrze czy źle. Po prostu to lubię i nie chciał bym się z tego leczyć ;)

 

@nieidealny świat Chcę to kontynuować. Widzę jeszcze w tej kobiecie pewien potencjał. Tekst z kiełbasą mnie rozbroił :D

 

Dzięki za wszystkie odpowiedzi i wsparcie. Wracam do działania. Napiszę za kilka tygodni/miesięcy jak sprawa się rozwinęła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@themon Doskonale rozumiesz problem - najtrudniejsza i najcięższa praca już za Tobą. Ilu ja znam kolegów, którzy są w podobnej do Ciebie sytuacji a tego kompletnie nie rozumieją, nie chcą zrozumieć i wypierają. Dlatego też nigdy nie zmienią swojej sytuacji i nie rozwiążą problemu, bo robią wszystko by problemu nie widzieć!

 

Czy mógłbyś wyklarować swoją sytuację finansową, to znaczy kiedy będziesz w stanie kupić własne mieszkanie, przy takim poziomie oszczędzania jak masz na chwilę obecną?
Czy łatwo możesz zmienić pracę? Czy mieszkasz blisko miasta lub w mieście gdzie jest dużo pracy? Są to kwestie ważne, które pomogą ci naszkicować plan działania. A głównym filarem tego planu jest... "hajs", który pomaga rozwiązać takie problemy, ot. przeprowadzając do własnego M.

 

Problem z przeprowadzką na moje oko jest palący. Każdy kwartał, święta, kolejny tydzień, będzie powodował, że negatywne emocje będą wchodzić w człowieka. Mieszkając u teściów jesteś od nich zależny i to nie ważne, czy masz osobną kuchnię czy nie... Po męsku bracie - co to za wymówka? Nie pozwól sobie, przepraszam - brutalnie - by cię "teściowa przygarnęła i pozwoliła u siebie pomieszkiwać". Zawsze będzie wymagała od ciebie wdzięczności - w końcu cię przygarnęła i to fakt. Twoja wartość w jej oczach będzie niska, w końcu ty u niej pod dachem mieszkasz, nie ona u ciebie. Zawsze będzie czegoś oczekiwała od ciebie, całkiem słusznie - przygarnęła? Przygarnęła.

To jej dom i ona tam rządzi - prosta sprawa :).
Przelicz monety w sakwie, naszkicuj plan działania - przeprowadź się bo po 40-tce (która się zbliża) to szkoda serca na dramy. Ratuj zdrowie.

 

Edytowane przez Johnny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie taka sama sytuacja jaka ja mialem po slubie z pierwsza zona. Tez ja trzymalem kase. Zbieralismy na mieszkanie. I mieszkalismy najpierw u mojej mamy. Potem u jej rodzicow. Te same akcje. Te same zaleznosci. I tez nie odcieta pempowinka od mamusi. 

 

Jedyne co moge doradzic. To uciekaj z tego ukladu jak najszybciej. Tylko wyprowadzka jak najdalej od toksycznej tesciowej. Jak da rade to z żoną. Jak ona nie bedzie sie chciala wyprowadzic z toba. Uciekaj sam. To sie zle skonczy i odbije na twoim zdrowiu. 

 

Moim zdaniem koniecznie musisz wynajac jakies lokum. Najlepiej zmienic prace i wyprowadzic sie do innego miasta. Jak najdalej od tesciowej. 

 

Niestety powyzsze dzialania nie sa 100 procentowa gwarancja sukcesu bo tesciowa bedzie wam zatruwac zycie telefonicznie - tez mam doswiadczenie z innego zwiazku z czyms takim kiedy instrukcje sa wydawane telefonicznie na odleglosc. Tu zalezy wszystko od twojej zony czy bedzie potrafila zerwac ta toksyczna zaleznosc. 

 

A na koniec - nie widziales wczesniej kto rzadzi u tesciow?

 

PS: ja bym na doraznie po akcji mamusi bym zrobil karczemna awanture tak aby mamusia nabrala szacunku.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.