Skocz do zawartości

Zakończenie długoletniego związku


Rekomendowane odpowiedzi

"bo z charakternymi babkami traci sie duzo zdrowia, jednak bez tego doswiadczenia byłbym miekką fujarą do kwadratu. Teraz przynajmniej jestemtwardszą fujarą."

?

Byłeś miekki , jesteś miękki , i taki pozostaniesz .....

Prawdzdziwy A! o ktòrym mòwisz nawet by nie spędził tygodnia ( co ja kurna mòwie...... dnia) z taką hexą....

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Texudo napisał:

Fajna babka, z jajem, tylko pyskowała za dużo. Aktualnie już jest to inna osoba.

Niekoniecznie. Stale trzymanie na wodzy negatywnych damskich  nawyków powoduje ich kumulację i negatywną eksplozję w najmniej spodziewanym momencie, że nie ma już co zbierać. Słabsza samcza dyspozycja, mimowolne popuszczenie gardy, jakieś kłopoty i zostają zgliszcza. To można wygrać, ale IMO tylko wtedy jak jesteś najlepsza mozliwą rynkową alternatywą a bycie z Tobą to awans społeczny i nobilitacja. Czy warto, to już inna kwestia. Niemniej powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Texudo Wydaje mi się, że sporo racjonalizujesz i przyjmujesz własną logikę do oceny zmian w zachowaniu Twojej partnerki. Wyobraź sobie sytuację, że np. zachorowałeś, tracisz pracę, łapiesz długi (czego nie życzę) i z dnia na dzień wypuszczasz lejce, stajesz się od niej uzależniony- zastanawiałeś się w jaki sposób ona się zachowa w takiej sytuacji? Możesz na niej polegać? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Komti napisał:

Wyobraź sobie sytuację, że np. zachorowałeś, tracisz pracę, łapiesz długi (czego nie życzę) i z dnia na dzień wypuszczasz lejce, stajesz się od niej uzależniony- zastanawiałeś się w jaki sposób ona się zachowa w takiej sytuacji? Możesz na niej polegać? 

Dobre pytanie. Nie znam na nie odpowiedzi. Nie wiem, czy mogę na niej polegać w krytycznych sytuacjach.

 

Do tej pory przeżyliśmy jedynie dni posuchy finansowej, kiedy brakowało kasy i trzeba było gotować wodę z kranu, zamiast kupować mineralną (ale to było chwilowe). Nie miała z tym problemu, bo wiedziała, że w sumie z tego wyjdziemy.

 

A gdyby stało się coś krytycznego, np. gdybym został *warzywem*, to nie wiem co by zrobiła. Powiedz mi, czy Ty wiesz co by Twoja zrobiła? :D 

7 godzin temu, Red_Pill napisał:

"bo z charakternymi babkami traci sie duzo zdrowia, jednak bez tego doswiadczenia byłbym miekką fujarą do kwadratu. Teraz przynajmniej jestemtwardszą fujarą."

?

Byłeś miekki , jesteś miękki , i taki pozostaniesz .....

Prawdzdziwy A! o ktòrym mòwisz nawet by nie spędził tygodnia ( co ja kurna mòwie...... dnia) z taką hexą....

Ale się przykleił, jak mucha do lepu. :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od czasu gdy połknąłem czerwoną pigułkę nie przywiązuję wagi do rezultatu (niestety / na szczęście nie zostałem ojcem - bo to zmienia wszystko), więc dopuszczam każdy scenariusz mając z tyłu głowy maksymę: umiesz liczyć? licz na siebie.  

Kolejna życiowa maksyma - znamy się (także nawzajem) na tyle, na ile nas sprawdzono, więc kobiece "deklaracje tego i owego" rozbijam o kant dupy z delikatnym uśmiechem (dawno, dawno temu łykałem jak pelikan ;) )

 

Edytowane przez Komti
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Komti napisał:

Od czasu gdy połknąłem czerwoną pigułkę nie przywiązuję wagi do rezultatu (niestety / na szczęście nie zostałem ojcem - bo to zmienia wszystko), więc dopuszczam każdy scenariusz mając z tyłu głowy maksymę: umiesz liczyć? licz na siebie.  

Kolejna życiowa maksyma - znamy się (także nawzajem) na tyle, na ile nas sprawdzono.

Mądre słowa.

Ja powiem Ci jedno. Ufam jedynie swojej mamie i swojemu tacie. Kobiety, żony, kochanki - to tak naprawdę obce osoby, które zapraszamy do naszego życia.

 

Zbyt wiele razy słyszałem o tym, że kobieta zostawiała męża, gdy ten wpadał w tarapaty lub miał problemy zdrowotne. Słyszałem też o facetach, którzy zostawiali schorowane kobiety, także jesteśmy siebie warci. ; )

 

Liczę tylko na siebie, jeśli coś spieprzę w życiu, to biorę za to odpowiedzialność.

Liczenie na partnerkę uważam za słabość.

Jesteśmy facetami, aby być silnymi. Gdy stajemy się słabi, to jesteśmy rozdeptywani. Takie są prawa natury. Przynajmniej tak to widzę. W to wierzę.

 

I jeśli coś by się kompletnie skaszaniło, to nie miałbym pretensji, gdyby ode mnie uciekła. W sumie wziąłbym to za przysługę z jej strony.

5 godzin temu, Obliteraror napisał:

Niekoniecznie. Stale trzymanie na wodzy negatywnych damskich  nawyków powoduje ich kumulację i negatywną eksplozję w najmniej spodziewanym momencie, że nie ma już co zbierać. Słabsza samcza dyspozycja, mimowolne popuszczenie gardy, jakieś kłopoty i zostają zgliszcza.

Masz całkowitą rację. Zwracałem na to uwagę, zastanawiałem się, czy tylko udawała, czy się zmieniła. Zanim wziąłem z nią ślub, to naprawdę długo zastanawiałem się, czy nie będzie to wtopa. Do tej pory jest tylko lepiej. Z każdym rokiem jest coraz łagodniejsza. A odkąd mamy dzieciaka (nad tym też długo medytowałem), to stała się jeszcze bardziej uczuciowa i opiekuńcza. No i co najważniejsze - liczba stosunków nie zmalała, nawet po porodzie. Podczas ciąży także ciągle miała ochotę na miłość i orgazmy. Odbierałem to jako dobre oznaki. Tak jest do tej pory.

 

Ale... jak będzie w przyszłości? Tego nie wiem. Możliwe, że będzie nam się żyło dobrze, a możliwe, że nagle wyjdzie jej z pupy diabeł, którego się nie spodziewałem i wszystko strzeli szlag - alimenty, rozwód, koszmary itd. Wszystko jest możliwe. Niczego nie uznaję za pewne.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Red_Pill napisał:

Prawdzdziwy A! o ktòrym mòwisz nawet by nie spędził tygodnia ( co ja kurna mòwie...... dnia) z taką hexą....

@Red_Pill, mam dla Ciebie mały psychologiczny test.

 

Jesteś w restauracji, widzisz jakaś parę. Kobieta i facet. Kobieta wymachuje rękoma i drze się na faceta, w pewnej chwili cała restauracja odwraca się w ich stronę, bo ona zaczyna piszczeć, a nie krzyczeć. W przypływie emocji łapie lampkę wina i wylewa na jego garniturze. Mężczyzna ma na sobie uwagę całej restauracji. Co Twoim zdaniem powinien zrobić ten mężczyzna, gdyby ta kobieta była jego żoną? ; )

Napisz, co Twoim zdaniem zrobiłby prawdziwy Alfa! :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Texudo napisał:

drze się na faceta

wiem że pytanie nie bylo do mnie ale ja od razu bym powiedział, by nie mówiła podniesionym głosem, a gdyby nie podziałało - wyszedłbym (eskalacji by nie było). Po cholerę mi sceny? Niech pańcia swoje przedstawienie wsadzi sobie w dupę.

 

Po takim teatrzyku byłaby też skreślona jako furiatka i dostałaby SMSa żeby sp***dalała na bambus. Osobiście na pewno bym się nie fatygował.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Syn marnotrawny powrócił.

 

Sprawdziło się wszystko co pisaliście w tym poście, wiele osób stwierdziło że jestem za słaby żeby zakończyć ten związek i tak też właśnie się stało, nadal tkwię w tym gównie.

Wielu z Was pisało że tego nie da się tego uratować, że nawet jeżeli będzie chwilowa poprawa to i tak wszystko wróci do „normy” albo będzie jeszcze gorzej, tak też właśnie się stało.

 

Z tych właśnie powodów nie logowałem się na forum przez ostatnie miesiące bo było mi po prostu wstyd. Czytałem inne tematy ale nie miałem odwagi się odezwać.

Od mojego ostatniego postu minęły 4 miesiące, czasami było lepiej, czasami było gorzej aczkolwiek ostatnio ten związek ciągnie mnie na dno. Moja partnerka nie ma już do mnie nawet krzty szacunku, czuje się jak śmieć. Wróćmy do podpunktów z pierwszego postu:

1. Wiecznie niezadowolona - W tej kwestii nic się nie zmieniło, mogę stanąć na rzęsach a „pani” i tak będzie niezadowolona. Próbowałem zabierać do fajnych restauracji, organizować czas, kompletnie bez sensu i tak zawsze znajdzie jakiś powód żeby się „przyjebać”, a to godzina nie ta, ona chciała zjeść coś innego, zawsze coś…

Kilka tygodni temu byłem w delegacji na weekend, jaki ja byłem wypoczęty psychicznie, nikt nie marudził, nie wyzywał, coś cudownego.

 

2. Zimna jak lód - W tej kwestii jest nawet gorzej niż było, przez kilka tygodni była swojego rodzaju poprawa ale potem już równia pochyła. Przestałem ją w ogóle dotykać bo zaraz dostaję reprymendy:
- Jestem zmęczona
- Przestań, masz zimne ręce
- Nie mam ochoty

 

3. Seks - W tej materii też jest „poprawa”, ostatni seks uprawiałem miesiąc temu, z tego wszystkiego zacząłem praktykować Semen Retention bo co innego mi zostało :D. Seks z nią wzbudza we mnie poczucie strachu, zawszę włożę palec nie w taki sposób, źle ją pocałuję albo jeszcze coś innego. Seks kojarzy mi się z zadaniem do wykonania, jeżeli zrobię to w zły sposób to będzie awantura. Ostatnim razem podczas zabaw rozładował się wibrator, zamiast obrócić to w żart skończyło się tym że się wkurwiła i wyładowała na mnie że to moja wina oczywiście.  Oczywiście zabaw nie kontynuowaliśmy bo ona już nie ma nastroju…

 

4. Brak szacunku - W tej sprawie bez zmian, wyniosła to z domu. U niej w domu ten ma rację co najgłośniej krzyczy.

 

5. Wahania nastrojów - Przez chwilę miałem wrażenie że zaczęła panować nad swoimi nastrojami ale ostatnio jest bardzo źle, rozchorowała się i wszystkie swoje złości rozładowuje na mnie. 

 

6. Pokrzywdzona - Bez zmian, nawet gdy ona wywoła kłótnie to nigdy mnie nie przeprosi.

 

7. Problemy, problemy, problemy - Tutaj również wszystko po staremu, nawet byle błahostka to problem który jest przeżywany 2 tygodnie, już nawet ostatnio zacząłem się łapać na tym że wpuszczam to jednym uchem a drugim wypuszczam.

 

8. Pesymistka do szpiku kości - Po staremu, zanim coś zacznie to już narzeka że jej się nie chce albo to się nie uda, najgorsze że mnie też próbuje tak demotywować.

 

9. Nic jej się nie chce - Kilka tygodni temu, miała 4 dni wolnego, cały dzień przeleżała z telefonem w ręku albo oglądała seriale, po obiad musiałem iść do knajpy…

Także jak widać nie da się kogoś zmienić jeśli on sam tego nie chce, żadne trzymanie ramy nie pomoże. Doszedłem do takiego momentu że zacząłem mieć na to wszystko już kompletnie wyjebane. Nie obchodzi mnie czy ona sobie poradzi beze mnie, nie obchodzi mnie nic. Jestem facetem który dobrze zarabia, wyglądam nie najgorzej i zasługuję na szacunek.

 

Czarę goryczy przelała dzisiejsza sytuacja. Na szyi pojawił mi się guz, umówiłem się na badania.
Gdy o tym usłyszała powiedziała mi że ją wkurwiam że takich rzeczy jej nie mowię(WTF powiedziałem jej od razu jak to wyczułem) i żebym jechał do domu bo nie może na mnie patrzeć. Zamurowało mnie. Spakowałem się bez słowa i jestem w domu rodzinnym. Zablokowałem jej numer.
W niedzielę mam zamiar przyjechać wieczorem i zakomunikować jej że to koniec.

Potrzebuję teraz od Was potężnego kopa w dupę żebym tym razem się nie ugiął na widok jej szlochu i płaczów…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, yezdziec_apokalipsy napisał:

Potrzebuję teraz od Was potężnego kopa w dupę żebym tym razem się nie ugiął na widok jej szlochu i płaczów…

Myślałem że nigdy tego nie napiszę, ale tu aż prosi się o kontakty z innymi kobietami. 

 

Szybko Ci przejdzie gdy zobaczysz, że istnieją też kobiety uśmiechnięte i zwyczajnie miłe.

Byle byś nie wpadł z deszczu pod rynnę, uważaj na siebie. 

 

No słabo, bracie. Ale każdy ma swoje tempo nauki, Ty potrzebowałeś więcej czasu. Na pocieszenie napiszę, że sporo z tego sam kiedyś przechodziłem.

Da się odbić od dna, działaj.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie @yezdziec_apokalipsy, zawijaj się od niej jak najszybciej. Nie daj się szmacić, ona niszczy Cię psychicznie. Nie ma dla Ciebie za grosz szacunku. Poza tym coś mi mówi, że jest inny bolec na horyzoncie.

Najważniejsze - jak powiesz jej że odchodzisz, usłyszysz całą litanię babskiego pierdolamento o tym jak to Ty jesteś wszystkiemu winien. Będzie chciała Tobą manipulować i wbijać Ci poczucie winy. Nie słuchaj tego i nie wdawaj się w dyskusje. Rób swoje.

Ciesz się, że nie masz z nią bombelka.

Edytowane przez nihilus
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, yezdziec_apokalipsy napisał:

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pewnie po zakończeniu tego związku będę się z nią bujał w mieszkaniu przez kilka dni.
Ona nie ma dokąd się wyprowadzić. Nie zostawię jej samej w tym mieszkaniu bo boje się że coś zdemoluje...

Pier*** to wynieś się do kumpla wynajmij coś na parę dni whatever.

 

Detoks, od razu, już teraz. Zacznie się kombinatoryka, odwlekanie, rozmowy, dramaty, jazdy, huśtawki nastrojów szkoda czasu. 

 

Daj jej 3 dni, zabierz co cenne, ważne i do widzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.