Lana07 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Witam. To mój pierwszy temat na forum, wiec nie wiem czy dodaje go w dobrym dziale. Ostatnimi czasy przechodzę przez pewien kryzys. Jestem takim typem człowieka, który zbyt wiele rozmyśla o pewnych rzeczach i pewnie niepotrzebnie. Mianowicie zaczynam odczuwać dziwny dyskomfort w sferze znajomych//rodziny. Generalnie sprawa wyglada tak ze ostatnimi czasy nastąpiła jakas dziwna fala ślubów i bombelkowania. Ja i mój facet (oboje 23 lata) mieszkamy razem jakos od 1,5 roku. Ja jestem z miasta a on ze wsi i jego rodzina wciąż żyje mentalnie jakby 30 lat wstecz. Przy każdym spotkaniu rodzinnym, (a takich niestety będzie coraz więcej w przyszłym czasie bo tutaj jakieś urodziny chrześniaka, zaraz święta) jesteśmy bombardowani milionem pytań o ślub i dzieci. Kiedy ja albo mój chłop odpowiadamy ze nie chcemy teraz ani ślubu ani dzieci, to oczywiście następuje szok. I pytania skierowane do mnie ze a to dlaczego, ze jak bede tak czekac to bede już za stara, jakby to był jakiś obowiązek żeby mieć dzieci. No i ogolnie wkurwiajace teksty tego typu. Mój facet ma dwóch braci z czego każdy jest już po ślubie i oczywiście każdy ma dwójkę dzieciaków. Za każdym razem w nasza stronę lecą jakieś hihihehe żarciki w stylu jak tam wasze koty bo dzieci nie macie. A żony tych braci zawsze mierzą mnie od góry do dołu w co jestem ubrana, jak wyglądam, jaka mam biżuterię, chociaż przynajmniej tutaj mogę się pochwalić w porównaniu do nich po paru ciążach Generalnie bardzo fałszywa atmosfera i nie lubię tam przebywać ale się zmuszam. Kolejny punkt to znajomi. Kiedyś wypady do klubu w grupkach, imprezy, wyjazdy. Teraz co druga kolezanka z brzuchem zdjęcia na Facebooku, ewentualnie ze ślubu. Ostatnio zrobiliśmy „domówkę” u siebie, cztery pary, dwie znajome w ciąży, jedna planuje ślub. Nie miałam o czym z nimi już rozmawiać, kazda pokazywała mi zdjęcia jakie body kupiła albo jaka kaszka karmić żeby wzdęć nie było. Mój poziom cringu wyjebalo w kosmos. I jeszcze te pytania kiedy my planujemy ślub, co z dziecmi, czemu nawet nie mam pierścionka na palcu. Czuje jakbym spotykała się z zupełnie obcymi ludźmi, zamiast dobrze spędzać czas zaczęli mnie wkurwiac. Nie wiem czy to ja powinnam zmienic znajomych czy ze mna jest coś nie tak. Musiałam się pożalić Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Natii Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Nie mam nic przeciwko małżeństwom młodych osób, ale tak obiektywnie, to w dziwnym środkowisku się obracasz bo, przynajmniej u mnie w rodzinie takie pytania zadaje się, ale dopiero koło 30 roku życia. Ale to i tak zadają je zwykle wścibskie ciotki, które wszystkim się interesują, tylko nie własnym życiem Może to frazes, ale to Twoje życie, a nie rodziny chłopaka i jeśli oboje nie czujecie się gotowi na ślub, to po go brać, szczególnie w tak młodym wieku? Ślub wbrew pozorom wcale nie zagwarantuje wam szczęsliwej przyszłości, a nawet często wiele spraw się po nim psuje. Znam pary, które rozwiodły się niedługo po zawarciu związku małżenskiego, a znam i takie, które mieszkają ze sobą "na kocią łapę" przez lata i są ze sobą szczęśliwi. Ślub ma sens tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy jesteście absolutnie pewni, że będziecie już ze sobą na całe życie (choć inna sprawa, że wiele osób niby jest pewnych, a i tak kończy się rozwodem) i takim celu żeby w razie czego nie było problemów co do władzy rodzicielskiej/ opieki nad dziećmi, gdyby komuś z was coś się stało z dziedziczeniem majątku itd. Za to ślub dla samej formalności, przyskrzynienia drugiej osoby, lub co gorsza zadowolenia rodziny, to głupota. Do rozwodu tak czy inaczej może dojść, a po ślubie jest niebezpieczeństwo, że wiele zmieni się na gorsze z takich powodów, że: - niektórzy ludzie uważają, że kiedy wezwą z kimś ślub, partner staje się ich własnością. Znika poczucie niedostępności drugiej osoby co może skutkować np. zaborczością, zaprzestaniem starania o tą druga osobą, bo przecież już nie odejdzie, większym poczuciem rutyny, zbytnim poczuciem obowiązku, a obowiązek to często zabójca namiętności. NIe twierdzę, że ślub z założenia jest zły,ale trzeba wielkiej miłości żeby to przezwyciężyć, albo dojrzałości, żeby do tego nie doszło, - rozwód jak wiadomo wiąże się, o ile jest wspólność majątkowa z podziałem majątku wspólnego, rozprawami sądowymi, często walką z partnerem, który nie chce się na niego zgodzić, - przed rozwodem nie można się z nikim związać, a przynajmniej z tym ujawnić, bo jeśli przypadkiem się wyda, może być orzeczony rozwód z Twojej winy i partner może pozwać Cię nawet o alimenty, nie tylko dla dziecka, ale też dla siebie, - rozwód czesto jest większą traumą niż zwykłe rozstanie. Więc branie ślubu żeby zadowolić rodzinę jest czystą głupotą, ma on wiele konsekwencji wbrew pozorom. A znajomych nie musisz zmieniać, ale możesz odpowiadać im zartem, zbywać ich. Np. kiedy zapytają kolejny raz, kiedy ślub możesz odpowiedzieć "ojej, zapomniałam wam powiedzieć. W najbliższą sobotę. Ale moja suknia ślubna jeszcze jest w pralni i nie wiem czy się wyrobimy". Oczywiście powiedzieć, to tak żeby ich nie urazić, ale można trochę powkręcać dla żartu. W końcu się odczepią jak zobaczą, że masz do tego dystans i powinni dać sobie spokój. Lepsze to niż tłumaczenie się dlaczego nie chcecie wziąć ślubu, albo co gorsza robienie im jakichś wyrzutów z tego powodu. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser101 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 W życiu jest tak, że została narzucona jakaś wizja i według nie których powinna ona dotyczyć wszystkich. Jestem w podobnym wieku i już takie naciskanie jest u mnie z racji długiego związku. Tylko, że ja osobiście nie biorę tej presji do siebie, każdy powinnien robić tak żeby mu było dobrze. Wszyscy ci znawcy życia od 7 boleści myślą, że wiedzą lepiej ale prawda jest taka, że każdy z nas wie co jest dla niego dobre. Wiele osób mi nie wierzy jak mówię, że dla mnie ślub nic nie zmienia i patrzę na to co realnie jest między mną i partnerem. Nie jednokrotnie usłyszałam, że jak nie chce brać ślubu to pewnie nie zależy mi, a moja babcia stwierdziła, że to jedyny sposób by zatrzymać chłopa? Nikt wróżką nie jest i nie przewidzi czy wasz związek, czy tam małżeństwo przetrwa. Jesteśmy kowalami własnego losu i powinniśmy za przeproszeniem dbać o kawałek swojej dupy, a nie czyjejś wścipskości. Z tym czy powinnaś zmienić znajomych? Czasami jest tak że komuś się wydaje iż mówi coś "w dobrej wierze". Ja po prostu to olewam i tobie też radzę, bo możesz nawet się zaręczyć i wziąć ten ślub, a miliony innych osób ci powie potem, że dla nich nie pasujecie do siebie, albo jeszcze coś innego. Jest to ciężkie jeśli chodzi o bliskich znajomych, rodzinę, bo wiadomo nawet jak chcesz olać to i tak gdzieś ci te słową leżą, chcesz choć trochę z ich zdaniem się liczyć. Jak dla mnie małżeństwo niczego nie zapewnia i moja hipoteza jest taka, że ludzie więcej niż na te bajkowe wesela za krocie, powinni wydać na pracę nad takim długim związkiem wraz z planowaniem dzieci, gdzie utrzymanie go to nie latwa sprawa. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ewelina Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Podejścia rodziny czy znajomych raczej nie zmienisz, ale możesz zmienić swoje nastawienie. Podejdź do tego na spokojnie, a nawet z humorem. Do upierdliwych (dzieciatych) znajomych możesz powiedzieć tekst typu : patrząc na Was jestem o przyrost naturalny w Polsce spokojna . Doceń, że masz wokół siebie osoby, które interesują się Twoim życiem, zależy im na Tobie. Część pytających zadaje takie pytania, gdyż w ich mniemaniu małżeństwo i dziecko to jedyna droga do szczęścia, spełnienia, innej być może nie znają. Czy należy ich za to winić? Myślę, że nie. Część osób pyta, bo zapewne zazdrości Wam Waszego życia, a skoro zazdrości to pewnie ze swego własnego jest niezadowolona, czy warto przez nich się stresować? Odpowiedz sobie sama, bo dla mnie odpowiedź jest oczywista. Jeśli męczą Cię spotkania z dotychczasowymi znajomymi to zawsze możecie znaleźć sobie nowych albo więcej czasu poświęcać na rzeczy, które sprawiają Wam przyjemność. Szkoda życia na kryzysy i ,,łapanie dołów" Pozdrawiam 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Funeral Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 (edytowane) 2 godziny temu, Lana07 napisał: Za każdym razem w nasza stronę lecą jakieś hihihehe żarciki w stylu jak tam wasze koty bo dzieci nie macie. Wtedy najlepiej wyciągnąć granat spod obrusu i wypalić "a wy to się lubicie chyba po cudzych jajach drapać?". Impreza stanie w miejscu, zimne poty wyjdą im na czoło, szybka zmiana tematu i masz spokój na najbliższe 2-3 lata z durnymi pytaniami. Na pochyłe drzewo każda koza skacze, jak się nie postawicie to będą po was jechać. Ja nie mam absolutnie cierpliwości kiedy ktoś zachowuje się nietaktownie, a takie jest pytanie w towarzystwie o intymne/prywatne sprawy. Edytowane 7 Października 2019 przez Funeral 2 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser107 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 (edytowane) To jest bardzo proste. Społeczny autpilot. Kiedyś szaman/kapłan potrzebował wyznawców żeby ktoś na niego łożył, król/polityk potrzebował ludzi, żeby nimi rządzić i mieć żołnierzy do obrony tego co zgromadził. Dlatego od pokoleń, w każdej kulturze dzieciom od najmłodszych lat instaluje się przekonanie, że celem życiowym jest założenie rodziny i posiadanie potomstwa. W naszym kręgu kulturowym wmawia się ludziom, że będą szczęśliwi, jak będą mieli dobrą pracę, małżeństwo i dzieci. To nie jest zły sposób na życie i rzeczwiście może być takie życie bardzo szczęśliwe i udane. Niestety coraz rzadziej się to udaje. Jeśli pójdziecie w tym kierunku powodowani niewłaściwą motywacją, to dojdzie do dramatu. Wszyscy którzy pchają się z takimi radami, naciskami, sugestiami robią to z bardzo prostej przyczyny- sami polecieli na takim autopilocie i kontakt z kimś, kto w ten schemat się nie wpasowuje, wywołuje u nich dyskomfort, nieprzyjemny zgrzyt. Niekoniecznie jest to świadome. Opcje są zazwyczaj dwie i niekoniecznie stoi za tym jakaś zła wola, to się odbywa na poziomie podświadomym. 1) w niektórych to się bardzo udało i nie wyobrażają sobie innego modelu, dlatego to samo mniej lub bardziej nachalnie sugerują innym. 2) wielu z Twoich znajomych żyjących w tym schemacie ma, albo będzie miało w domu piekło, ale nie są w stanie przyznać przed samymi sobą, że źle pokierowali swoim życiem. Dlatego swoje dramaty chowają za ładnymi pozowanymi zdjęciami z wakacji, a w towarzystwie robią dobrą minę, kłamią Tobie i sami przed sobą, że są szczęśliwi. Na pewno poznałaś takich ludzi. To są te pary, które przez lata uchodzą za udane, bardzo się kochające i wzorowe wręcz- aż nagle bomba atomowa> rozstanie, rozwód, wzajemne oskarżenia i nienawiść, walka o dziecko. Moja rada> nigdy nie kieruj się takimi naciskami i sugestiami. Starsze pokolenie nie rozumie dzisiejszych realiów, w szczęście rówieśników nigdy nie możesz bezkrytycznie wierzyć, a już na pewno nie w ładne, wyselekcjonowane obrazki z facebooka. Mam znajomą, która na facebook wrzuca fotki dziecka, wcześniej specjalną ciążową sesję u profesjonalnego fotografa. Dla świata zewnętrznego to idealna para. A ja wiem, że znajoma ciąży nie chciała, od początku ciąży marudziła, że się boi i brakuje jej imprez z alkoholem, jej mąż to kompletny kapeć, który nie ma własnego zdania i jest kompletnie zdominowany, a za chwilę może być pogardzany. Ale na zewnątrz piękny obrazek pod publiczkę. Przede wszystkim> z tymi ludźmi, którzy Ci trują o małżeństwie i dzieciach widujesz się sporadycznie. Zjazdy rodzinne, spotkania, wesela. 1 wieczór i znikają z Twojego życia na następne parę miesięcy. I nie oni będą ponosić odpowiedzialność za Twoje decyzje i porażki. W kwestii dzieci polecam Ci posłuchać tego nagrania. Gość jest brutalnie bezpośredni, ale warto się zastanowić nad tym co mówi> Edytowane 7 Października 2019 przez Esmeron 4 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kapitan Horyzont Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 8 minut temu, Esmeron napisał: W naszym kręgu kulturowym wmawia się ludziom, że będą szczęśliwi, jak będą mieli dobrą pracę, małżeństwo i dzieci. Wmawia się różne rzeczy. Masz mózg, to analizujesz i wybierasz. Ja zawsze chciałem mieć gromadkę dzieci, ale niezupełnie wyszło. Czy dzieci oznaczają szczęście? Zdrowe, inteligentne, dobrze wychowane i odnoszące sukcesy - tak. Co do tematu wątku- ślub oznacza założenie rodziny. Nie chcecie mieć dzieci, ślub- zwłaszcza z punktu widzenia mężczyzny- nie ma żadnego sensu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser80 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 (edytowane) Na każdym etapie tak może się zadziac. I powiem Ci ze to nawet nie zależy od tego czy chcesz ślubu i dzieci w danym momencie a jakości relacji. I też tego jak bardzo jesteś świadoma siebie jako człowiek. Ja mając 23 lata urodziłam dziecko i byłam już po ślubie. Z tym że kolosalne różnicy we mnie jako człowieku nikt nie odczuwał. Ci sami znajomi i przyjaciele. Rozmowy o naszych pasjach i życiu a nie o pamperach i rzygach. Natomiast z drugiej strony moja wtedy najlepsza przyjaciółka urodziła pierwsze dziecko przed 30tka. I jej odwalilo tak że kompletnie nie mam o czym z nią rozmawiać. I już prawie rok się nie widzimy. Jest zupełnie inną, obcą osobą. A wcześniej traktowalysmy się jak siostry. Przykre to to. Nie mam pojęcia jak to się dzieje ze niektórym odwala a niektórym nie. Może mnie tu ktoś oswieci Edytowane 7 Października 2019 przez MalVina Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deomi Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Mam podobnie, ukruszyła mi się większość znajomości... ogólnie mam wrażenie że wszyscy są dla siebie wrodzy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Figurantowy Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Kiedy zaczynasz prawdziwie dojrzewać, ścieżka którą kroczyłaś wspólnie z najbliższymi dociera do gęstego rozwidlenia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lana07 Opublikowano 7 Października 2019 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 36 minut temu, MalVina napisał: Na każdym etapie tak może się zadziac. I powiem Ci ze to nawet nie zależy od tego czy chcesz ślubu i dzieci w danym momencie a jakości relacji. I też tego jak bardzo jesteś świadoma siebie jako człowiek. Ja mając 23 lata urodziłam dziecko i byłam już po ślubie. Z tym że kolosalne różnicy we mnie jako człowieku nikt nie odczuwał. Ci sami znajomi i przyjaciele. Rozmowy o naszych pasjach i życiu a nie o pamperach i rzygach. No i właśnie nie pojmuje tego jak ludzie mogą się tak szybko zmienic. Mam znajome które z lasek spędzających wszystkie wieczory w klubie stały się nagle kochanymi mamusiami. Albo z ambitnych studiujących dziewczyn do takich, które maja już w sumie wysrane w edukacje bo jest dziecko i niech ojciec utrzymuje. Masakra. Ale podejrzewam ze to wszystko na pokaz, a w srodku odbywa się dramat. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
LiderMen Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 41 minut temu, MalVina napisał: Nie mam pojęcia jak to się dzieje ze niektórym odwala a niektórym nie. Może mnie tu ktoś oswieci Fragment książki "mózg kobiety" "MACIERZYŃSTWO ZMIENI CIĘ NA ZAWSZE - uprzedzała mnie moja matka. Miała rację. Nadal, choć w ciąży byłam lata temu, żyję i oddycham za 2 osoby, związana z moim dzieckiem duszą i ciałem więzią silniejszą, niż kiedykolwiek wcześniej wierzyłam, że może istnieć. Od chwili, gdy urodziłam dziecko, jestem innym człowiekiem; jako lekarz rozumiem zaś, dlaczego tak się dzieje. Macierzyństwo odmienia nas, bowiem zmienia, dosłownie, kobiecy mózg. Na wiele sposobów zmienia jego budowę i funkcje, i to nieodwracalnie. Ktoś mógłby powiedzieć, że w ten sposób natura dba o przetrwanie gatunków. No bo jak inaczej można wytłumaczyć fakt, że ja - wcześniej w ogóle nie inte- resowałam się dziećmi - nagle poczułam powołanie, by zostać matką. I to natychmiast po tym, jak skończył się w moim życiu etap bardzo ciężkiej (wspomaganej środkami farmakologicznymi) harówki. Z perspektywy neurologii wyglądało to tak: gdzieś w głębi mojego genetycznego kodu musiały tkwić „włączniki", które w pewnym momencie uruchomiły całą kaskadę macierzyńskich zachowań, wzmocnioną później przez hormony ciąży, uaktywnioną przez poród i uformowaną ostatecznie przez bliski, fizyczny kontakt z dzieckiem". Zupełnie jak w „Inwazji pożeraczy ciał" (choć może w tym wypadku film powinno się zatytułować „Inwazja pożeraczy mózgów") każda matka od środka powoli się zmienia pod wpływem uwielbianego małego „obcego", którego nosi w swym łonie. Pod tym względem niewiele różnimy się od owiec, chomików, kapucynek i bonobo. Choćby taki chomik syryjski - samica tego gatunku, nim sama nie zajdzie w ciążę, w ogóle nie zwraca uwagi na młode (czasem potrafi je nawet zjeść). Ale gdy tylko urodzi, troskliwie zbiera rozpełzające się dzieci, karmi i ogrzewa, a także iska i starannie wylizuje, dzięki czemu bezradne maleństwa powoli stają się zdolne do samodzielnego życia" /Louann Brizendine Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser107 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Godzinę temu, Kapitan Horyzont napisał: Wmawia się różne rzeczy. Masz mózg, to analizujesz i wybierasz. Nieprawda. Przynajmniej nie do końca. Analizy i wybory przy pomocy mózgu to prawda, ale haczyk tkwi w tym, że Twój mózg zaczęto programować kiedy byłeś małym dzieckiem i nie byłeś w stanie nawet pomyśleć o tym, żeby filtrować światopogląd i przekonania, które chłodnąłeś nieświadomie. Chcesz zobaczyć masakrę? www.kryzys.org - katolickie forum dla ludzi w kryzysach małżeńskich, w trakcie lub po rozwodaxh. Poczytaj te historie. Ludzie zgnojeni, zdradzeni, wykrzutstani, a w swoim cierpieniu dowalajacy sobie poczuciem winy "że mogli lepiej bardziej się starać, więcej zarabiać, więcej poświęcać". Dlaczego? Bo system operacyjny jaki im wgrano nie przewiduje w ogóle takiego scenariusza w jakim się znaleźli. Mózg do analiz i decyzji mają, to są często wykształceni ludzi. Ale ich system nie pozwala nawet na cień zdrowego egoizmu i spojzenia na rzeczy takimi jakie są. Poczytaj. Jest tam historia gościa który miał rodzinę, ciężko pracował, myślał że jest ok, a żona go zdradzała i zostawiła dla innego faceta. Jaki efekt? Facet skamle, błaga o to żeby wróciła i wyrzuca sobie ze nie starał się bardziej. Babie się z nowym bolcem nie udało i wraca, a mąż szaleje z wdzięczności i obiecuje starać się jeszcze bardziej... Cytat Ja zawsze chciałem mieć gromadkę dzieci, ale niezupełnie wyszło. U mnie podobnie. Cytat Nie chcecie mieć dzieci, ślub- zwłaszcza z punktu widzenia mężczyzny- nie ma żadnego sensu. Ślub w obecnych czasach oznacza wiecej kłopotów dla związku niż brak ślubu. Nawet jak idzie o dzieci. Do posiadania dzieci ślub nie jest potrzebny. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser51 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Nie wiem, według mnie to jest kryzys, ale: "kryzys myśleniowy", "kryzys własnego zdania", "kryzys własnych zasad", "kryzys własnych decyzji", zwał, jak zwał. Ja, mając tyle lat co Ty (ommmmm!! Mój pesel wygląda, jakbym przeżyła drugą wojnę światową ) nie zastanawiałam się nad tym, co robią inni, jak żyją inni, żyłam tak, jak mi pasowało, jak umiałam według siebie najsłuszniej/najlepiej/najpoprawniej. Nie jest to łatwe, ale możliwe. Trzeba mieć tylko na uwadze, że nigdy nie będziesz mogła powiedzieć: "bo oni mi tak...., bo ona mówiła, że..., bo miało być tak pięknie...." Ponoszenie konsekwencji swoich decyzji, to ciężar, którego nikt nie powinien z Tobą "dźwigać". Myśl o sobie, rób dla siebie, słuchaj siebie, patrz przed siebie. Nie depcz, ale i zdeptać się nie daj 3 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser169 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 53 minuty temu, Lana07 napisał: Mam znajome które z lasek spędzających wszystkie wieczory w klubie stały się nagle kochanymi mamusiami. Chyba dobrze, że dziewczyny, które zostały matkami przestały latać po klubach, a stały się dobrymi mamami? Lepiej by było gdyby nadal spędzały wieczory na imprezowaniu, a dzieckiem zajmował się tato lub jej lub jego rodzice? 54 minuty temu, Lana07 napisał: Albo z ambitnych studiujących dziewczyn do takich, które maja już w sumie wysrane w edukacje bo jest dziecko i niech ojciec utrzymuje. Skoro jest dziecko to ktoś musi się nim teraz zająć. Na studia jeszcze przyjdzie czas. Studia nie uciekną, a czas dla dziecka jest tu i teraz. Widocznie doszły do wniosku, że należy zmienić priorytety w życiu. W takiej sytuacji trzeba dokonywać wyborów. Lepiej, że teraz ten czas poświęcają dziecku, a nie zabawie czy nauce, jeśli ta koliduje z zajmowaniem się dzieckiem. To co zrobią jak dziecko podrośnie, czy będę kontynuowały naukę czy nie, to już inna kwestia, ale według mnie dobrze o nich świadczy, że teraz postawiły na rodzinę i opiekę nad dzieckiem. 55 minut temu, Lana07 napisał: Ale podejrzewam ze to wszystko na pokaz, a w srodku odbywa się dramat. Skąd wiesz? Mówiły Ci to? Bo jeśli nie, to na jakiej podstawie wysnuwasz takie wnioski? Dlaczego zakładasz, że to życie na pokaz, a faktycznie przeżywają dramat? Masz żal, że ludzie "zaglądają" do Twojego życia i próbują narzucić ich styl funkcjonowania, a sama krytykujesz wybory swoich znajomych. Tak jak napisała @szamanka żyj swoim życiem, żyj tak jak Ci pasuje, ale też nie zaglądaj do czyjegoś życia. Twoje życie jest tylko Twoje, tak jak ich życie jest tylko ich. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ewelina Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 3 minuty temu, Daenerys napisał: Chyba dobrze, że dziewczyny, które zostały matkami przestały latać po klubach, a stały się dobrymi mamami? Raczej chodziło o to, że stały się tylko matkami, praktycznie zapominając, że nadal są żonami czy partnerkami. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser169 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 2 minuty temu, ewelina napisał: Raczej chodziło o to, że stały się tylko matkami, praktycznie zapominając, że nadal są żonami czy partnerkami. W tekście koleżanki nie ma nic na temat tego, że zapomniały, że nadal są żonami i partnerkami, to by zmieniło postać rzeczy. Jest mowa tylko, że przestały chodzić do klubów. Cytuję jeszcze raz: Godzinę temu, Lana07 napisał: Mam znajome które z lasek spędzających wszystkie wieczory w klubie stały się nagle kochanymi mamusiami. No chyba, że czegoś nie widzę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ewelina Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 @Daenerys sorki, zdaje się, że wyleciałam poza kontekst . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser80 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Godzinę temu, LiderMen napisał: Ale gdy tylko urodzi, troskliwie zbiera rozpełzające się dzieci, karmi i ogrzewa, a także iska i starannie wylizuje, dzięki czemu bezradne maleństwa powoli stają się zdolne do samodzielnego życia" /Louann Brizendine Dziękuję za ten cytat. Chyba sobie te książkę przeczytam, bo temat wart uwagi. Nie odpowiada jednak na moje rozkminy. Bo ja matką zostałam, zmiany w priorytetach były wielkie, przewartosciowalo się. Zawsze kochałam dzieci, i byłam opiekunka zanim miałam swoje. Ale w kontaktach z innymi na spotkaniach towarzyskich, których było bardzo mało właśnie przez zmienione priorytety nie miałam ciągu by paplac o dzieciach. Wręcz przeciwnie - skoro żyję tym codzień, karmieniem piersią, kupkami, rozkminianiem o co dziecku chodzi, bo samo nie powie itd itp, naszą bliskością, to na spotkaniach z bliskimi przyjaciółmi nie gadałam o tych rzeczach (Chyba że ktoś się dopytywal) tylko wolałam tematy o których wszyscy lubimy rozmawiać i sprawiają nam frajdę. Nie jestem skrytka, raczej wylewna. Ale macierzyństwo to moja prywatna oaza, a z przyjaciółmi mam odrębną niszę, w której mam swoją odskocznię od codzienności. Nie umiem tego ładniej opisać Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ewelina Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 5 minut temu, MalVina napisał: Nie umiem tego ładniej opisać Bardzo ładnie opisałaś . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lana07 Opublikowano 7 Października 2019 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Godzinę temu, Daenerys napisał: Skąd wiesz? Mówiły Ci to? Bo jeśli nie, to na jakiej podstawie wysnuwasz takie wnioski? Dlaczego zakładasz, że to życie na pokaz, a faktycznie przeżywają dramat? Masz żal, że ludzie "zaglądają" do Twojego życia i próbują narzucić ich styl funkcjonowania, a sama krytykujesz wybory swoich znajomych. Skoro ktoś krytykuje moje zycie to tez mogę skrytykować ich. I ciężko mi uwierzyć w tak nagła zmianę, a jeśli chodzi o studia to tez nie spotkałam się żeby ktoś na nie wrócił po urodzeniu dziecka. Nie ma już później ani czasu ani chęci. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Helena K. Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 6 godzin temu, Lana07 napisał: Ja i mój facet (oboje 23 lata) mieszkamy razem jakos od 1,5 roku. Ja jestem z miasta a on ze wsi i jego rodzina wciąż żyje mentalnie jakby 30 lat wstecz. Przy każdym spotkaniu rodzinnym, (a takich niestety będzie coraz więcej w przyszłym czasie bo tutaj jakieś urodziny chrześniaka, zaraz święta) jesteśmy bombardowani milionem pytań o ślub i dzieci. Poczekaj aż przejdziesz magiczną barierę 25 lat, wtedy przy każdej rodzinnej imprezie następuje blitzekreig pytaniowy ciotek ? Z początku irytacja była nie do zniesienia momentami, ale z czasem uczyłam się odpowiadać na pytania "kiedy ślub?", tak by nie drążyli więcej tematu "w sobotę, ale nie jesteście zaproszeni, jak tylko wyjdzie z więzienia/rozwiedzie się" itp. Jest śmiesznie, tylko rodzice niezbyt zachwyceni, niejednokrotnie musieli tłumaczyć, że to tylko taki humor ?. 6 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomekbat Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 Nigdy nie rozumiałem dlaczego ludzie zmuszają się do przebywania z rodziną lub znajomymi partnera, za którymi bardzo nie przepadają. Rozumiem, że nie chcecie wyjść na "dziwaków", ale czy jest to warte męczenia się i dyskomfortu? Czasem trzeba się gdzieś pojawić, stworzyć pozory, ale nie rozumiem dlaczego niektórzy żyją w przeświadczeniu, że muszą to robić ciągle. Prawda jest taka, że druga strona medalu gdyby bardzo Was nie trawiła, pewnie by nie zawracała sobie głowy wymuszonymi spotkaniami z Wami. Ograniczcnie kontakty z "obsadą partnera" do zdrowego minimum, i się więcej nie denerwujcie niepotrzebnie. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser80 Opublikowano 7 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Października 2019 41 minut temu, Lana07 napisał: ciężko mi uwierzyć w tak nagła zmianę, a jeśli chodzi o studia to tez nie spotkałam się żeby ktoś na nie wrócił po urodzeniu dziecka. Nie ma już później ani czasu ani chęci. I to jest właśnie stereotyp, który jest bardzo wygodny dla niektórych ludzi. Posiadając dzieci nie tracisz mózgu, no chyba że sobie na to pozwolisz. Ja mam 2kę, czasem nawet się spotykam z przyjaciółmi, w pracy co chwilę jakieś szkolenia, dużo czytam, robię prawko i właśnie zaczynam studia. Czasem padam na twarz, ale z uśmiechem na ustach. I nie wydaje mi się, że to jakiś wyczyn. Tylko w miarę dobre zarządzanie swoim czasem. A mam jeszcze czas tu siedzieć i komentować ? Także spokojnie, bez nerwów. Wszystko się da. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Posejdon Opublikowano 16 Października 2019 Udostępnij Opublikowano 16 Października 2019 Dobrze zatytułowałaś. Bez dzieci nie ma społeczeństwa i egzystencji. Co w tym dziwnego, że ludzie chcą przedłużyć gatunek? To najmniej dziwna rzecz na tej planecie. Nadchodzi moment i ludzie skupiają się na tym, a jest na czym. Dziwisz się, że w towarzystwie młodych matek, które są podekscytowane swoim macierzyństwem nie gada się o baletach, dragach i ruchaniu się po pijanemu? Rzeczywiście masz kryzys lub zwykły ból dupy, że one będą mieć Brajanka, a Ty niby nie chcesz, niby się boisz itd. , a gdzieś coś wierci w głowie. Zgoda, pytania ciotek-plotek są ujowe, ale oni są z innego świata. Ty na nich patrzysz jak na dinozaury, a oni patrzą na Ciebie jak na pierdolone UFO. Jakim prawem twierdzisz, że Twoje podejście do świata jest legalne i obowiązujące, a ich passe? Mają swój światopogląd, a Ty swój. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi