Skocz do zawartości

Moja historia


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Bracia, o to moja historia.

Najpierw przedstawię bohaterów tej opowieści czyli siebie i moją ex:

 

- Mam 28 lat, jestem po studiach, mam stałą pracę i mieszkam z rodzicami nadal. Przez 1,5 roku uczęszczam na spotkania z psychologiem. Nie będę ukrywał, że wizyty pomagają mi trochę zrozumieć swoje problemy. W skrócie powiem, że jestem trochę zamkniętą w sobie osobą. Często stresuję się drobnymi rzeczami w pracy, czy w życiu prywatnym. Inaczej mówiąc czasami za bardzo się spinam. Mam problemy z poczuciem własnej wartości, chociaż jak baluję to zdarzało mi się coś wyrwać. Bardzo mi zależy, żeby otaczający mnie ludzie byli ze mnie zadowoleni, nawet kosztem własnego dobra. To mnie trochę wkurwia u mnie.  Przez ostatnie 5 lat byłem singlem, jakoś nie mogłem się przemóc i się z kimś związać. Bliskość mnie odpychała. Wolałem być sam, żeby być bezpiecznym. Uczucia chowałem do jaskini, bałem się zaryzykować i zostać odrzuconym (pierwsza miłość mnie zostawiła i trochę cierpiałem z tego powodu). W tym czasie spotykałem się z wieloma kobietami. Randki czy seks, zawsze gdy druga strona się mocno angażowała, ja się wycofywałem. To jest kolejny dowód o moim błędnym myśleniu o sobie, bo jednak jakieś powodzenie miałem. Ciężko jest mi zaakceptować samego siebie, wytwarzam sobie presję i ciężko mi być szczęśliwym.    

 

- Moja ex ma 22 lata. Kończy licencjat, dorabia sobie jako opiekunka do dzieci. Jest osobą bardzo wrażliwą i uczuciową, taką na którą nie da się długo gniewać. Typ szarej myszki. Kiedyś opowiedziała mi o swojej historii. O tym, że miała depresje i myśli samobójcze. Była jeszcze inna zła rzecz, którą ją dotknęła i w sytuacjach intymnych trauma do niej wracała (nie chodzi o gwałt). Z nikim nigdy o tym nie rozmawiała i byłem jedną z dwóch osób, którym to powiedziała. Jej rodzice nic nie wiedzą.

 

Poznaliśmy się w klubie. Świętowała ze znajomymi swoje urodziny. Zobaczyłem ją na parkiecie i podszedłem. Wymieniliśmy się numerami i kontem na fb (nie wiem czemu podałem swojego fb, trochę wypiłem wtedy). Wtedy coś we mnie drgnęło w uczuciach. Stresowałem się jak zakochany kundel i przez pół dnia nie wiedziałem co napisać (zazwyczaj na luzie/wyjebce pisałem). Spotkaliśmy się po dwóch dniach i nie mogłem się doczekać tej randki i następnych! Potem wszystko układało się super, trzymanie za rękę, buzi buzi, przychodziła na moje mecze (moja pasja to piłka nożna i 3-4 w tyg mam treningi/mecze). Widać było, że też jej bardzo zależy na tej relacji i angażowała się w 100% i po 3 tygodniach zostaliśmy oficjalnie parą. Jednak im bardziej się poznawaliśmy tym większe wychodziły różnice między nami.

 

Pochodziła z bardzo religijnej rodziny i wiara była dla niej bardzo ważna. Jej ojciec był pastorem. Natomiast ja bardziej podchodzę pod ateistę. Gdy o tym się dowiedziała to wyglądała trochę zmieszana, ale postanowiliśmy się z tym zmierzyć. Jak możecie się domyślać  jej podejście do sexu było takie, że dopiero po ślubie. Szczerze to trochę... no nie byłem szczęśliwy z tego powodu, ze musiałbym czekać do ślubu, bo to duże jednak ryzyko. Wiadomo, dziewczyna szanuje się, ma swoje wartości i się ich trzyma. Popłakała się prawie, gdy jej odpowiedziałem na pytanie z iloma spałem (specjalnie trochę to zaniżyłem). Bała się, że ją zostawię z tego powodu. Wiadomo, uwierało mnie to, ale nie potrafiłbym zostawić ją z takiego powodu.

 

Im dalej w las w tym więcej drzew. Zaczęły pojawiać się pierwsze kłótnie, wątpliwości czy jednak pasujemy do siebie. Kilka razy powiedziała, że jestem egoistą, bo nie zadzwoniłem do niej, albo nie zapytałem jej czy nie potrzebuje mojej pomocy. Była zła, ze wolałem obejrzeć mecz swojej ukochanej drużyny (dla mnie to świętość!), a nie spotkać się z nią. Zaczynałem mieć wyrzuty sumienia, gdy chciałem zrobić coś dla siebie, kosztem jej. Co chwile pisała, ze czymś się stresuje, albo to studia albo sytuacja w domu. Męczyło mnie jej takie zachowanie. Gdy o tym rozmawialiśmy to była smutna, bo zawodziła jako dziewczyna i nie potrafiłem się dalej gniewać.

 

Pierwsza bomba poszła w święta. Była umowa, że w pierwszy dzień świąt przychodzi do mojej rodziny na obiad, a w drugi dzień ja do niej. Coś mi się w mózgu ubzdurało, ze nie chce iść do niej na święta, bo chciałbym odpocząć w domu i pobyć sam. Natłok ludzi mnie przerastał i w sumie kolejne spotkanie z jej rodzicami. Gdy jej o tym powiedziałem, to omal się nie rozstaliśmy. Powiedziała, że nie jest u mnie na pierwszym miejscu, nie czuje się ważna i nie pasujemy do siebie. Z jednej strony poczułem ulgę, z drugiej nie chciałem jej tracić. Siedzieliśmy w aucie z 2-3 godziny w ciszy i nie wiedzieliśmy co zrobić. W końcu spróbowaliśmy jeszcze raz i poszedłem do niej na święta. Teraz widzę, że było to z mojej strony gówniane zachowanie. Spędziliśmy razem święta.

 

Nadszedł sylwester. W planach była domówka z drugą parą. Jej przyjaciółka ze studiów wpadła z chłopakiem. Mieliśmy małe mieszkanie do dyspozycji, po jej siostrze, która wyjechała. Wszystko układało się spoko, zakupy, przygotowania. Imprezka też była idealna. Piliśmy, tańczyliśmy, jedliśmy i graliśmy w planszówki. Najgorsze było nocy. Położyliśmy się łóżku do spania i nagle miała atak. Zaczęła się trząść, jakby gorączki dostała. Przytulałem ją i uspakajałem z dobrą godzinę. Nic nie chciała wydusić z siebie o co chodziło. Znowu miała jakiś atak traumy, tak jakby najgorsze rzeczy do niej wróciły. Po sylwestrze zaczęła odpisywać do mnie zdawkowo. Tłumaczyła to tym, ze chciała pobyć sama, uspokoić myśli i było jej wstyd, ze widziałem ją w takim stanie. Uspokoiłem ja, że to nic nie zmienia i nadal ją bardzo mocno kocham. Uszanowałem to, więc się nie narzucałem i tutaj chyba popełniłem błąd. Po kilku dniach umówiliśmy się na spotkanie. Napisała, że chce pogadać. Domyślałem, się co w trawie piszczy,

 

Spotkaliśmy się i tak jak przewidziałem, chciała się rozstać. Była na mnie wściekła, że nawet nie zadzwoniłem w tym czasie, gdzie chciała być sama. Uznała, że nie zależy mi na niej, tak jak chciała. Niby czułem, że właśnie jadę na rozstanie, ale to zabolało. Powiedziała, że kocha nadal, ale uczucia to za mało. Wypominała mi różne rzeczy, czasami dla mnie absurdalne. Np. chciała wystąpić w runnmagedonie i zależało jej, żebym z nią brał w tym udział. Nie chciałem szczerze, ale ona tak i powiedziała, po co jej taki chłopak...  Powiedziała, ze chce wyjechać na studia do innego miasta, bo się tutaj dusi. Faktycznie mieliśmy takie rozmowy, ale ja nie mam zamiaru nigdzie wyjeżdżać i ona o tym wiedziała. Dodała, że jakby tutaj została to byłaby nieszczęśliwa. Popłakałem się szczerze, chciałem, żebyśmy spróbowali jeszcze raz. Ale była nie ugięta.

 

Przez dwa dni nic nie pisałem do niej. Kompletna cisza. Z jednej strony ulga, że mogę robić co chcę, iść na imprezy, oglądać mecze, z drugiej pustka i samotność. Potem ona napisała, że chciałby pogadać na spokojnie jeszcze raz. Że to co powiedziała, to nie była prawda, było to pod wpływem złości, że żałuje. Rozstaliśmy się prawie miesiąc temu. Do tej pory nie potrafiłem się z nią spotkać, bo wiem, ze pod wpływem emocji bym uległ, zobaczył ją smutą i bym wrócił, żeby tylko ją uszczęśliwić. Pisała, że strasznie kocha i tęsknie, i nikt jej tak nie uszczęśliwiał jak ja.

 

Cały czas się zastanawiam, czy do niej napisać, albo sie z nią spotkać? Czasami czuję tęsknotę do niej. Mam czarne myśli, ze już nikogo tak dobrego jak ona nie spotkam. Huj wie co mam robić. Serce mówi, żeby znowu powalczyć, a rozum mówi odpuść. Kogo posłuchać? Zbiegiem czasu powinno być lepiej, a czuję większą pustkę i tęsknotę za nią. Brakuje mi jej, ale z drugiej strony boję się, że będę żałował tego powrotu. 

 

Jeżeli jest to chaotyczna opowieść to wybaczcie, ale piszę ten post w pracy i co chwile minimalizuje jak ktoś mi przechodzi ;d Jak będzie trzeba coś sprecyzować albo dodać, to czekam na sugestie.  

 

Bracia! Potrzebuję waszej pomocy i rad.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, piti napisał:

Dodała, że jakby tutaj została to byłaby nieszczęśliwa

Gdyby jej na Tobie zależało, to mieszkałaby z Tobą nawet na zadupiu jakimś. Nie przeprowadzaj się, nie rób niczego pod dyktando kobiety.

 

5 godzin temu, piti napisał:

Np. chciała wystąpić w runnmagedonie i zależało jej, żebym z nią brał w tym udział. Nie chciałem szczerze, ale ona tak i powiedziała, po co jej taki chłopak...

Księżniczka z zaburzeniami. Masz skakać tak jak ona Ci zagra a jak nie to foch i wiadro pomyj wylanych na głowę.

 

5 godzin temu, piti napisał:

Kiedyś opowiedziała mi o swojej historii. O tym, że miała depresje i myśli samobójcze. Była jeszcze inna zła rzecz, którą ją dotknęła i w sytuacjach intymnych trauma do niej wracała (nie chodzi o gwałt).

To chyba ostateczny argument aby o niej zapomnieć. Szkoda Twojego zdrowia i nerwów.

 

5 godzin temu, piti napisał:

Jednak im bardziej się poznawaliśmy tym większe wychodziły różnice między nami.

Z czasem będzie gorzej, więc nie myśl nawet o powrocie do niej...

 

5 godzin temu, piti napisał:

Wiadomo, dziewczyna szanuje się, ma swoje wartości i się ich trzyma.

Wybacz, ale nie możesz tego wiedzieć.

 

5 godzin temu, piti napisał:

Kilka razy powiedziała, że jestem egoistą, bo nie zadzwoniłem do niej, albo nie zapytałem jej czy nie potrzebuje mojej pomocy.

Typowe odwracanie kota ogonem, Ty jesteś wszystkiemu winien. 

 

5 godzin temu, piti napisał:

Przez dwa dni nic nie pisałem do niej. Kompletna cisza. Z jednej strony ulga, że mogę robić co chcę, iść na imprezy, oglądać mecze, z drugiej pustka i samotność.

Pustkę i samotność wypełnisz sobie inną, choć pewnie jeszcze nie teraz.

 

5 godzin temu, piti napisał:

Do tej pory nie potrafiłem się z nią spotkać, bo wiem, ze pod wpływem emocji bym uległ, zobaczył ją smutą i bym wrócił, żeby tylko ją uszczęśliwić. Pisała, że strasznie kocha i tęsknie, i nikt jej tak nie uszczęśliwiał jak ja.

Tak... Uszczęśliwiałeś ją w ten sposób że miała na kim się wyżyć słownie. Zapomnij o niej, najlepiej usuń jej numer telefonu/zablokuj. Tak będzie dla Ciebie najlepiej. Z tej relacji nie wyniknie dla Ciebie nic dobrego.

 

5 godzin temu, piti napisał:

Cały czas się zastanawiam, czy do niej napisać, albo sie z nią spotkać?

Nie pisz, nie spotykaj się z nią. Z tego co napisałeś, ona wciąż ma problemy psychiczne i Tobą manipuluje. Już o szacunku nie mówiąc. 

 

 

Trochę nie po kolei, ale myślę że zrozumiesz. Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w czym leży problem z tą dziewczyną?

 

Mieszkania ani auta Jej nie kupiłeś. Kredytu na remont Jej mieszkania nie wziąłeś. Nie masz z Nią dzieci. Nie pożyczałeś Jej pieniędzy. Nie zarządzasz z Nią wspólnym biznesem, ani nie pracujecie w jednym przedsiębiorstwie.

 

Zrób bilans Jej zalet i wad, podejmij decyzje czy chcesz z Nią dalej być i weź za to odpowiedzialność. Jak nie chcesz się wyprowadzać ze swojego miasta to decyzja jest jednoznaczna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj @piti.

Postaram się odpowiadać równolegle do twoich akapitów.

 

Czyli zdajesz sobie sprawę z problemów, z samym sobą. Zdaje mnie się, że rozpoznaje przypadłość.

Strach przed bliskością(naprawdę to przed odrzuceniem). Perfekcjonizm. Niskie poczucie własnej wartości, połączone z ugodowością.

Przyciągnąłeś osobę, podobną do siebie. Równie skrytą i poranioną. Dziewczynę, którą mógłbyś się zaopiekować.

 

Jesteś dobrych chłopakiem, za dobrym na ten świat. Jeszcze nie wyszedłeś z matrixa.

Dowodem na to, była rozmowa o ilości partnerów. IX żelaznych zasad Rolla' pewnie nie znasz.

II " Nigdy, niezależnie od okoliczności, szczerze lub nieszczerze, nie zdradzaj liczby kobiet, z którymi spałeś, ani nie wyjaśniaj szczegółów swych doświadczeń seksualnych swojej obecnej partnerce. "

https://www.theinspirationallifestyle.com/red-pill-rollo-tomassi-9-iron-rules/

 

Poznaliście się i było świetnie. Zazwyczaj bywa tak na początku.

Zwłaszcza kiedy oboje, baliście się wywołać konflikt.

Potem zaczęły wychodzić problemy skryte w was samych.

Zabrakło między wami, komunikacji. Szczerej otwartej rozmowy,

za temat waszych potrzeb. Odezwał się też strach, bliskości.

Wyszły na jaw również wasze różnice w celach życiowych, zainteresowaniach.

 

Spotkałeś, osobę którą pokochałeś. Jednak byliście zupełnie różni.

Mógłbyś wyjechać z nią. Poświęcić swoje życie i szczęście.

Zmienić się dla niej, znienawidzić siebie, a i tak by wam nie wyszło.

 

Odpuść. Odchorujesz ją.

Zajmij się pracą nad sobą. Bo w tym stanie, nie nadajesz się do związków.

Może z czasem, znajdziesz kogoś, z podobnymi celami, kogoś nieobciążonego zaburzeniami.

Poczytaj forum. Przyswój wiedzę, na temat kobiet i świata. Wtedy wiele spraw ci się rozjaśni.

 

Raz jeszcze witaj na forum. Powodzenia.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem dobrze dla Ciebie się stało, że nie jesteście już razem. Zbyt dużo Was dzieliło. Chciała wyjechać, Ty chciałeś zostać, ona była religijna i seks tylko po ślubie, Twoje podejście do tematu wręcz odwrotne. Im dalej byś brnął w las, tym więcej huśtawek emocjonalnych by Cię czekało. Jedyne czego potrzebujesz obecnie to czasu dla SIEBIE. Minie trochę, zapomnisz i może spotkasz kobietę, z którą będzie łączyć Cię więcej. 

 

P.S Też jestem fanem United i wiadomo, że mecz jest jak święto. :D 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ty musisz zdecydować, nikt za ciebie decyzji nie podejmie. Ale powiem ci jak to wygląda z zewnątrz, z mojej bardzo ograniczonej perspektywy: 

 

- Duża różnica w istotnych kwestiach - wiara, seks przedmałżeński, miejsce zamieszkania - Problemy teraz a jeszcze większe w przyszłości 

- Obydwoje jesteście na swój sposób delikatni psychologicznie a to nie za dobre połączenie, bo działacie na siebie w pewnych kwestiach jak ogień i woda. 

 

I wreszcie

9 godzin temu, piti napisał:

Powiedziała, że kocha nadal, ale uczucia to za mało. Wypominała mi różne rzeczy, czasami dla mnie absurdalne. Popłakałem się szczerze, chciałem, żebyśmy spróbowali jeszcze raz. Ale była nie ugięta.

 

9 godzin temu, piti napisał:

Potem ona napisała, że chciałby pogadać na spokojnie jeszcze raz. Że to co powiedziała, to nie była prawda, było to pod wpływem złości, że żałuje.

Zwróć uwagę, że to ona rozdaje karty. Od początku. Ona cię rzuca, ona chce wrócić. Zadaj sobie pytanie kim Ty jesteś w tym związku? Rozgrywającym czy pionkiem? Na jakie kompromisy ze swoją męskością, dumą i godnością jesteś w stanie iść, żeby ona była zadowolona i nie była smutna?

 

A jak już na te pytania sobie szczerze odpowiesz, bez problemu podejmiesz słuszną decyzję. Powodzenia.

Edytowane przez Tyson
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, piti napisał:

Np. chciała wystąpić w runnmagedonie i zależało jej, żebym z nią brał w tym udział.

Ja miałem epizod gdzie przegrałem z runmageddonem. Runmageddon był ważniejszy dla kobiety niż ja. Urwałem relację, bo to były wyjazdy na cały weekend z innymi kolesiami do odległego miasta. Cholera wie co tam się mogło dziać, a stara śpiewka o tym, że "zaufanie to podstawa" na mnie już nie działa. Teraz wyznaję zasadę "trust, but verify"

 

Co do Ciebie, to ja bym to urwał, szczerze Ci to mówię. Widać, że dziewczyna jest skora do manipulacji, a te jej tłumaczenia odnośnie zerwania z Tobą to typowe babskie pierdolenie mające przerzucić ciężar winy za rozpad związku na Ciebie. Jak się pojawi ktoś lepszy od Ciebie to nie będzie miała wobec Ciebie żadnych skrupułów, żeby Cię opuścić. Ty je masz, ale to tylko mżonka, że ona taka biedna i pokrzywdzona. Przerabiałem to. Zrobisz jak zechcesz, ja bym odpuścił. 

Edytowane przez ZortlayPL
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Dakota napisał:

Czyli zdajesz sobie sprawę z problemów, z samym sobą. Zdaje mnie się, że rozpoznaje przypadłość.

Strach przed bliskością(naprawdę to przed odrzuceniem). Perfekcjonizm. Niskie poczucie własnej wartości, połączone z ugodowością.

Zgadza się, po prostu w moim świecie, w mojej głowie, nie mogę popełniać błędów. Jest samobiczowanie się za to i lęk, że ktoś może być na mnie zły, wściekły czy rozczarowany.

Jednak doszedłem do wniosku, że sam nieświadomie doprowadziłem do tego rozstania. Wcześniej miałem myśli, że mnie to męczy, że wolałbym być sam, ale bałem się sam to zakończyć, bo wiem, żebym ją wtedy skrzywdził i byłbym kolejną osobą w jej życiu, która się od niej odwróciła i zostawiła. Nie chciałem ją krzywdzić, a uszczęśliwiać nawet kosztem siebie. Dlatego nieświadomie dążyłem do tego, żeby to ona zakończyła i wtedy nie byłoby to dla mnie zaskoczeniem (bo przecież tego chciałem). Czyli coś w stylu "zostałem porzucony, ale na swoich warunkach". Chyba ma to sens, co? ;d

10 godzin temu, Dakota napisał:

Poznaliście się i było świetnie. Zazwyczaj bywa tak na początku.

Zwłaszcza kiedy oboje, baliście się wywołać konflikt.

Potem zaczęły wychodzić problemy skryte w was samych.

Zabrakło między wami, komunikacji. Szczerej otwartej rozmowy,

za temat waszych potrzeb. Odezwał się też strach, bliskości.

Wyszły na jaw również wasze różnice w celach życiowych, zainteresowaniach.

W punkt! Mieliśmy oboje problemy, żeby rozmawiać o tym co nas gryzie. Wiedziałem, że coś ją dręczy i musiałem czasami "siłą" z niej wyciągać, żeby powiedziała co się dzieje. Mimo tego, że obiecywaliśmy sobie na początku związku, że cokolwiek będzie nie tak to będziemy o tym rozmawiać.

Po prostu jest mi strasznie jej żal, po tym co przeszła, źle się też czuję, że nie mogłem się nią zaopiekować i jej pomóc. Wyobrażam sobie jej ból i że może być jej ciężko. Ale wracać do niej tylko dlatego, żeby była szczęśliwa, to chyba nie o to w tym chodzi?

To ona to zakończyła, ale potem to ja nie chciałem dać jej drugiej szansy. A czuję się jak najgorszy i winny tego. To jest właśnie moje pokręcone życie.

 

10 godzin temu, Dakota napisał:

Odpuść. Odchorujesz ją.

Zajmij się pracą nad sobą. Bo w tym stanie, nie nadajesz się do związków.

Może z czasem, znajdziesz kogoś, z podobnymi celami, kogoś nieobciążonego zaburzeniami.

Poczytaj forum. Przyswój wiedzę, na temat kobiet i świata. Wtedy wiele spraw ci się rozjaśni.

Czasami musiałem się zmuszać na spotkanie z nią. Wolałem wtedy posiedzieć w domu. Nie czułem takiej radości jak ona. Więc może, że mieliśmy trochę podobne problemy to zamiast ciągnąć się w górę, to wszystko szło w dół? Może potrzebuję wariatki? A może jestem typem samotnika i tak będzie mi najlepiej? Sam nie wiem, kim jestem.

10 godzin temu, Dakota napisał:

Raz jeszcze witaj na forum. Powodzenia.

Dzięki, niby takie proste zdanie, a wiele dla mnie znaczy!

9 godzin temu, Mattheo napisał:

Moim zdaniem dobrze dla Ciebie się stało, że nie jesteście już razem. Zbyt dużo Was dzieliło. Chciała wyjechać, Ty chciałeś zostać, ona była religijna i seks tylko po ślubie, Twoje podejście do tematu wręcz odwrotne. Im dalej byś brnął w las, tym więcej huśtawek emocjonalnych by Cię czekało. Jedyne czego potrzebujesz obecnie to czasu dla SIEBIE. Minie trochę, zapomnisz i może spotkasz kobietę, z którą będzie łączyć Cię więcej. 

 

P.S Też jestem fanem United i wiadomo, że mecz jest jak święto. :D 

Dokładnie tak to sobie tłumaczę. Jakbym miał porównać ten związek do poprzednich, to był to najcięższy pod względem emocjonalnym. Jest ulga, że mam to za sobą, a z drugiej tęsknota. Jak robię bilans kobiet, to obiektywnie mogę powiedzieć, że jakieś powodzenie mam, ale pojawiają się myśli, że już nikogo nie poznam, że żadna nie spojrzy na mnie jak ona. Samobiczowanie. Taki paradoks. Może muszę przetrwać ten okres żałoby ;d

Chyba masz rację i potrzebuję kobiety bardziej otwartej, z którą będzie mnie więcej łączyć niż dzielić. Ale to nie teraz, muszę odpocząć od związków.

 

5 godzin temu, ZortlayPL napisał:

Co do Ciebie, to ja bym to urwał, szczerze Ci to mówię. Widać, że dziewczyna jest skora do manipulacji, a te jej tłumaczenia odnośnie zerwania z Tobą to typowe babskie pierdolenie mające przerzucić ciężar winy za rozpad związku na Ciebie. Jak się pojawi ktoś lepszy od Ciebie to nie będzie miała wobec Ciebie żadnych skrupułów, żeby Cię opuścić. Ty je masz, ale to tylko mżonka, że ona taka biedna i pokrzywdzona. Przerabiałem to. Zrobisz jak zechcesz, ja bym odpuścił. 

Rozum mówi, żeby odpuścić, a uczucia na odwrót. Może muszę poczekać, aż emocje i uczucia ucichną? Jak facet jest w związku to jak w matrixie, nie chce się wierzyć, że właśnie ta kobieta, może Cię zostawić dla innego. Muszę z niego wyjść, bo nadal ciężko mi w taką rzecz uwierzyć., ale ręki nie dam sobie odciąć za nią ;d

Dochodzi do mnie, że było to babskie pierdolenie, bo szczególnie w złości mówimy prawdę. Wtedy mamy odwagę powiedzieć to, czego normalnie byśmy się bali. Więc podczas zerwania powiedziała prawdę, a teraz doszła do niej samotność i żałuje trochę.

 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, ZortlayPL napisał:

Ja miałem epizod gdzie przegrałem z runmageddonem. Runmageddon był ważniejszy dla kobiety niż ja. Urwałem relację, bo to były wyjazdy na cały weekend z innymi kolesiami do odległego miasta. Cholera wie co tam się mogło dziać, a stara śpiewka o tym, że "zaufanie to podstawa" na mnie już nie działa. Teraz wyznaję zasadę "trust, but verify" 

A Ty nie chciałeś pobiec w zawodach albo chociaż dopingować swoją dziewczynę ? Takie zawody to fajna sprawa :) a i doping bardzo pomaga na trasie.
Czy wolałeś poleżeć na kanapie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, GurneyHalleck napisał:

A Ty nie chciałeś pobiec w zawodach albo chociaż dopingować swoją dziewczynę ? Takie zawody to fajna sprawa :) a i doping bardzo pomaga na trasie.
Czy wolałeś poleżeć na kanapie ?

Nie wychodziła z tą propozycją, a sam nie chciałem tego sugerować. Nie była moją dziewczyną jeszcze więc nie mogłem jej zabraniać, ale nie podobało mi się to, bo wiem, że nawet w związku miałoby to miejsce, a poza tym kobieta 27 lat powinna myśleć już inaczej niż tylko bieganie skakanie i robienie fikołków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, ZortlayPL napisał:

Nie wychodziła z tą propozycją, a sam nie chciałem tego sugerować. Nie była moją dziewczyną jeszcze więc nie mogłem jej zabraniać, ale nie podobało mi się to, bo wiem, że nawet w związku miałoby to miejsce, a poza tym kobieta 27 lat powinna myśleć już inaczej niż tylko bieganie skakanie i robienie fikołków. 

To w takim razie nie przegrałeś z Runmageddonem, bo nawet nie startowaliście w tej samej konkurencji ;)

Ja osobiście doceniam jakiekolwiek pasje u kobiet - nawet jesli jest to robienie fikołków. Ale z ciekawości - o czym w takim razie powinna była ona myśleć  ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, GurneyHalleck napisał:

To w takim razie nie przegrałeś z Runmageddonem, bo nawet nie startowaliście w tej samej konkurencji ;)

Ja osobiście doceniam jakiekolwiek pasje u kobiet - nawet jesli jest to robienie fikołków. Ale z ciekawości - o czym w takim razie powinna była ona myśleć  ?

To nie była tylko pasja, to była jakaś obsesja, wyjazdy, treningi codziennie, nie przepuszczała żadnej okazji do ćwiczeń. Czy ja wiem o czym powinna myśleć? Inwestowanie w mieszkanie, jakieś konkrety, a nie wycieczki po kraju co tydzień, to też kosztuje i to nie mało. Może źle to ująłem, chodzi mi o to, że nie było nam po drodze, ja na pewno takim zapaleńcem nie byłem.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, ZortlayPL napisał:

Nie była moją dziewczyną jeszcze

Po tym co opisujesz to się nie dziwię. Z tego wyłania mi się taki obraz Ciebie jak toksyczny control freak. 

 

Nie byłeś z nią a mimo wszystko i tak myślałeś co ona powinna robić, jak powinna żyć - istny obłęd.

 

I jeszcze twierdzisz że urwałeś relację, gdzie nawet nie zapraszała Ciebie na jej zawody, może uciekała od Ciebie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to schematyczny do bólu opis typowej borderki,wszystko sie zgadza,powinieneś się cieszyć że już po wszystkim i możesz żyć jak normalny biały człowiek.

A swoją drogą to już któraś z kolei historia związku w którym pani nie chce uprawiać sexu ze swoim partnerem zasłaniając się religijnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, ZortlayPL napisał:

Nie prosiłem Cię o opinię.

Twoje zachowanie jest dosyć popularne, schematyczne --> oczekiwania, które w perspektywie czasu mogą prowadzić do np odsunięcia się ludzi od Ciebie, a na Twoim przykładzie widać że tak się właśnie stało. Zostałeś olany i dorabiasz teorię że to coś nie tak z tą kobietą, bo przecież zamiast mieć hobby powinna robić co innego, jak ona może! 

 

Jest to dosyć zabawne ale pokazuje myślenie wielu ludzi, więc może ktoś kiedyś wejdzie, przeczyta to i wyciągnie wnioski, czyli zrobi to co Ty nie potrafisz. Więc nie musisz przejmować się moim wpisem, oceniam tylko sytuację. Jak ostatnio tu się logowałem to nadal było to forum publiczne :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Revolt napisał:

Przecież to schematyczny do bólu opis typowej borderki,wszystko sie zgadza,powinieneś się cieszyć że już po wszystkim i możesz żyć jak normalny biały człowiek.

Szczerze, to nie wiedziałem co to znaczy borderka ;d Sprawdziłem i się zgadza. Na pytania "jak się czujesz?" "jak się masz?" to większość odpowiedzi była bardziej negatywna. Zawsze przeważały u niej złe emocje. Dużo rzeczami się stresowała, przejmowała. Dominował smutek i przygnębienie i pewnie za to mi sie obrywało, że oglądam mecz, albo gram w gry zamiast do niej zadzwonić i sprawdzić jak się czuje. Frustrujące było to, że zawsze starałem się, żeby czuła się najwspanialsza, najważniejsza, a dostawałem zjeby, bo chciałem sobie mecz ukochanego Manchesteru obejrzeć. 

Problem jest taki, że cieszę się, że jest po wszystkim. Ale jest mi źle z powodu jej przeżyć, że jest smutna i cierpi teraz. I w mojej chorej głowie rodziły się pomysły, żeby tylko z tego powrotu wracać. Tak jakbym był za nią w jakiś sposób odpowiedzialny. Być może jej przeżycia tak na mnie zadziałały, że trudno mi o niej zapomnieć. 

 

45 minut temu, Revolt napisał:

A swoją drogą to już któraś z kolei historia związku w którym pani nie chce uprawiać sexu ze swoim partnerem zasłaniając się religijnością.

Tak było, nie zmyślam! ;d Jej rodzina była bardzo religijna. Przed każdym posiłkiem trzeba było odmówić modlitwę. Cisnęła mnie i błagała, żebym z nią poszedł do kościoła. Na święta dostałem od jej rodziców książkę. Cieszyłem się na początku, bo myślałem, że to jakaś biografia sławnego piłkarza, a tutaj historia gościa co grał w piłkę, ale rzucił to dla zostania ewangelistą i zaczął głosić słowo Boże. Jej rodzice wiedzieli, że nie chodzę do kościoła. Nawet jej mama kiedyś jej powiedziała, że właśnie przez to nam się nie uda. Wykrakała cholera jedna ;d W jej rodzinie też dość nieciekawa sytuacja, bo jej matka żałuję swoje małżeństwa i jest bardzo nieszczęśliwa, ale nie rozwiodą się, bo religia... 

A w temacie seksu była zdania, że chce to zrobić tylko z jednym mężczyzną. Starałem się przedstawić swoje argumenty, ale usłyszałem tylko, że jakby to zrobiła wcześniej to byłaby nieszczęśliwa, że złamała własne zasady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Taboo tak tak tak tak tak, nie po to się oduczam dawania zaangażowania na dłonia i pchania się w relacje które mi nie odpowiadają, żeby teraz słuchać pseudo znawcy tematu, który mi będzie mówił, że źle zrobiłem. Rób se po swojemu, mi to pasuje, jak będę chciał, żebyś coś dla mnie skomentował, to Cię wywołam, a na razie wrzucam Cię do wora w którym jest już Spartan, a na którym jest napisane "facho"f"cy i spece". Będzie miał towarzystwo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Typowy szit. Twoją winą @piti było to, że nie uciekłeś od razu, ale teraz już będziesz wiedział. 

 

Ludzie się nie zmieniają z dnia na dzień, a tym bardziej kobiety dla mężczyzn.

Wspólne pracowanie nad relacją polega zazwyczaj na tym, że to mężczyzna próbuje coś zrobić, i przez to przedłuża agonię relacji.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Baelish napisał:

Typowy szit. Twoją winą @piti było to, że nie uciekłeś od razu, ale teraz już będziesz wiedział. 

 

Ludzie się nie zmieniają z dnia na dzień, a tym bardziej kobiety dla mężczyzn.

Wspólne pracowanie nad relacją polega zazwyczaj na tym, że to mężczyzna próbuje coś zrobić, i przez to przedłuża agonię relacji.

Teraz to widzę, że powinienem wcześniej się z tego ewakuować, szczególnie, gdzie już takie myśli miałem. Ale wiecie, ciężko mi to było zrobić, jak widziałem jej stan, jej lęki, stresy i problemy. Jakbym dorzucił jej zerwanie, to się obawiałbym, że może coś sobie zrobić.

 

15 godzin temu, Taboo napisał:

Następna!

Tak jest szefie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, piti napisał:

Dominował smutek i przygnębienie i pewnie za to mi sie obrywało, że oglądam mecz, albo gram w gry zamiast do niej zadzwonić i sprawdzić jak się czuje. Frustrujące było to, że zawsze starałem się, żeby czuła się najwspanialsza, najważniejsza, a dostawałem zjeby, bo chciałem sobie mecz ukochanego Manchesteru obejrzeć. 

Trzeba było zadzwonić z olbrzymim fochem, że Manchester miał mega ważny mecz a ona nawet nie raczyła spytać, jaki wynik, mimo, ze wie, jakie to dla Ciebie ważne.

 

Pańci by się styki popaliły i byłoby z głowy ?

 

Bo przcież tylko ona może mieć wieczne fochy i pretensje, że czegoś nie zrobiłeś. Tobie nie wolno.

 

 

 

Pomijam już "seks po ślubie" - bo jak po ślubie by się okazało, że panna jest na bakier z higieną i jej ordynarnie jedzie z okolic intymnych, to już by nie było jak po prostu wstać i wyjść...

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, piti napisał:

Ale wiecie, ciężko mi to było zrobić, jak widziałem jej stan, jej lęki, stresy i problemy.

Wiemy, wiemy, też tak robiliśmy :) Nie przejmuj się, trzeba kiedyś przez to przejść, żeby być mądrzejszym na przyszłość.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Baelish napisał:

Ale wiecie, ciężko mi to było zrobić, jak widziałem jej stan, jej lęki, stresy i problemy.

Musisz być silny, trenuj stanowczość i opanowanie.

 

Myślę, że Twoja myszka jeszcze będzie Cie próbowała nakłaniać do powrotu na wszelkie możliwe sposoby manipulacji.

 

Ja od swojej usłyszałem, że nie może się denerwować bo lekarz jej zabronił oraz, że ma nadzieje w tym roku wyjść z "choroby" więc obstawiam udawaną depresję.

 

Kto wie co Twoja wymyśli.

 

Pamiętaj , że już nie jesteś za nią odpowiedzialny, nie musisz się o nią martwić i troszczyć.

 

Powodzenia

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.