Skocz do zawartości

Czy często zamykacie się w swojej "jaskini"?


Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak w pytaniu?

Czy często zamykacie się w swojej wewnętrznej "jaskini" i liżecie z "emocjonalnych" ran?

Ja potrzebuje ogromnej ilości czasu dla siebie i świętego spokoju, żeby mieć czas na spokojnie wszystko przemyśleć..

Przeszkadza mi to w wielu rzeczach, ale już się przyzwyczaiłem, że tak już mam i nie walczę z tym, ani nie wywieram na sobie

dodatkowej presji na robienie czegoś tam, bo tylko się kończy na tym, że potrzebuje więcej spać/odpoczywać..

Najbardziej drenują moją równowagę i święty spokój wampiry energetyczne i rożnego rodzaju stresy..

Wtedy potrafię bardzo dużo spać albo oglądam jakieś filmy.. Marnuje przez to niby dużo czasu, który mógłbym

na przykład przeznaczyć na coś konstruktywnego, ale nie mam wtedy energii.. Jestem dość mocno podatny na różnego rodzaju "wypalenia"..

Dość rzadko przez to mi się udaje przez to zsynchronizować swoją energie mentalną i fizyczną, ale za to wtedy mnie mocno nosi

i mam fajną energie.. tylko szkoda, że tak rzadko, chciał bym częściej..

 

Podejrzewam u siebie WWO/HSP i od jakiegoś czasu kminie temat, wiele by to tłumaczyło..

 

Też tak macie? Jak ewentualnie sobie z tym radzicie? Jak przyspieszacie sobie ochotę na powrót do ludzi i rzeczywistości?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się w przypadku wystąpienia jakichś gorszych dni wracać do wizji uśmiechniętego i szczęśliwego siebie, do wojownika rzeczywistości. Wyobrażam, jak się palę w środku nieustannym wewnętrznym ogniem. Nikt nie może się do mnie zbliżyć. Stapiam wolą syf, który znajduje się wokół mnie. Wzbudzam uczucie potęgi i samozadowolenia. Bardzo pomaga. Szczegółowa, własna wizualizacja to jest niezłe lekarstwo i chyba żaden filmik motywacyjny nigdy mi nie dał takiego kopa. Taka miła wyspa, którą można stworzyć w każdej chwili. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, StatusQuo napisał:

Najbardziej drenują moją równowagę i święty spokój wampiry energetyczne i rożnego rodzaju stresy

Wampirów unikać.

 

Ja jestem codziennie w mojej jaskini.

 

Kilka osób zaleciło mi codzienne medytacje, myślę że to bardzo ważne.

 

Co do "mrocznych chwil" to mam ich bardzo bardzo mało bo jestem ogromnie zajęty ważnymi dla mnie sprawami.

 

Potwierdzam - samotne spacery, wędrówki, jada autem w siną dal, słuchanie czegoś wspierającego - działa!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie jest w zaciszu domowym przemyśleć sprawy, zastanowić się, a nawet przetrawić bóle. Jednak jak wyżej koledzy tu piszą - najlepiej się wyrzuca syf z łowy, i czyści z negatywnej energii w ruchu, najlepiej na powietrzu. 
Ja jak mam doła, wychodzę na plażę, idę....albo do tego jakieś ćwiczenia...siadam, posłucham fal...wracam jak wyczyszczony programem antywirusowym.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StatusQuo Kocham czas spędzony sam ze sobą, do ludzi wychodzę gdy muszę bo życie praca/chcę bo życie socjalne, to bardzo ważne, aby nie dopuszczać do siebie niechcianej energii.

 

Sport, sport, sport. Znajdź swoje doładowanie baterii i rozwijaj.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za dużo. Miewam okresy że wiele dni pod rząd. Gdyby nie to, że bardzo potrzebuję towarzystwa do życia,  pewnie bym tak funkcjonował 3/4 czasu i został typowym #przegrywem #piwniczakiem.

 

No i to prawda, sport pomaga. Bieganie, siłownia, wspinaczka. Podróże też pomagają, nowe miejsca, nowe przeżycia.

 

Niby jestem ekstrawertykiem, ale tak szczerze mówiąc z miesiąca na miesiąc ostatnio ludzie mnie coraz bardziej wkurwiają i widzę coraz mniejszy sens w próbach utrzymywania jakichś pseudoznajomości (a z kobietami to już wgl)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem mi się to zdarza. Kiedy już chciałem całowicie pobyć ze sobą zdecydowałem się na samotną wycieczkę nad morze. Te kilka dni co tam byłem nie było dla mnie niczym zachwycającym. Brakowało mi jakiegokolwiek kontaktu z drugim człowiekiem. Zdecydowanie dla mnie lepsze okazało się wyjścia na spacery, ale gdzieś bliżej mnie. Podróż samemu na urlop to dla mnie kiepska rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, leto napisał:

piwniczakiem.

 

 

 

Niby jestem ekstrawertykiem, ale tak szczerze mówiąc z miesiąca na miesiąc ostatnio ludzie mnie coraz bardziej wkurwiają i widzę coraz mniejszy sens w próbach utrzymywania jakichś pseudoznajomości (a z kobietami to już wgl)

AMEN BRACIE!

 

CO DO objawów.

22 godziny temu, StatusQuo napisał:

Jestem dość mocno podatny na różnego rodzaju "wypalenia"..

Dość rzadko przez to mi się udaje przez to zsynchronizować swoją energie mentalną i fizyczną, ale za to wtedy mnie mocno nosi

EWIDENTNIE, brak celów!

Czego wynikiem jest brak planu/strategii długo falowego działania.

 

Kolunia poszukaj o doświadczeniu porażek na drodze do sukcesu.

Zaraz zaraz, jaki sukces jak brak planu?

Gdybyś miał plan to byś zaznaczył na nim przeszkody i sposoby omijania/pokonania ich?

......to co opisujesz to obraz drogi......tylko, że bez celu/planu to podróż do NIKĄD......   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Tornado napisał:

Gdybyś miał plan to byś zaznaczył na nim przeszkody i sposoby omijania/pokonania ich?

......to co opisujesz to obraz drogi......tylko, że bez celu/planu to podróż do NIKĄD......   

To nie brzmi jak pytanie ani jak odpowiedź..

Nie wiem, czy to zarzut, że nie mam planu ani celu? Może powiesz "znajdź cel"..?

 

Swoją drogą, fajne powiedzenie:

"Jeśli nie wiesz do jakiego portu płyniesz żaden wiatr nie będzie właściwy."
Seneka.
 
No a teraz mi powiedz, żona? dzieci? rodzina? praca? miłość? znajomi? sport?
Fajnie było by mieć taki cel, że jak sobie go postawisz, to nie myślisz w życiu o wszystkim, tylko nie o nim..
Bo jak myślisz o wszystkim poza nim, to taki cel, to nie cel, to kara.. A takie życie to tortura..
 
Planu nigdy specjalnego nie miałem, to jest, na życie. Bo tak krótko terminowo, to obecnie robota, właśnie go kończę dopinać..
Ale liczyłem na to, że jeśli będę wiedział gdzie się w życiu zapuszczać nie warto, to prędzej czy później w jakimś fajnym miejscu wyląduje..
Obecnie trochę tracę nadzieje, planuje w jakimś nie sprecyzowanym najbliższym czasie powychodzić coś do ludzi,
ogarnąć jakąś kobietę.. tyle, że to nie rozwiązuje żadnego problemu, to tylko dodatkowa "konsumpcja", a skoro tak, to nie
wiem czy nie prościej zostać w domu i sobie pograć na kompie..
 
Jeśli w twoich słowach, była jakaś porada, sugestia, to chyba nie wyłapałem ;)
Wiedzieć co się chce w życiu robić, to połowa sukcesu..
Edytowane przez StatusQuo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.02.2020 o 23:53, ntech napisał:

kontakt ze sobą....

Pomaga nawet na spuchnięte jaja. 

:) 

4 godziny temu, nowy00 napisał:

 Podróż samemu na urlop to dla mnie kiepska rzecz.

Ale jest duży plus, nie jesteś od nikogo zależny i możesz jechać tam, gdzie tobie się podoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, StatusQuo napisał:
Jeśli nie wiesz do jakiego portu płyniesz żaden wiatr nie będzie właściwy."
KUPA DUPA I SIEKANA GLISTA!
ZWŁASZCZA PRZY NaPęDZIE SPALINOWYM.
 
 
No a teraz mi powiedz, żona? dzieci? rodzina? praca? miłość? znajomi? sport?
Fajnie było by mieć taki cel, że jak sobie go postawisz, to nie myślisz w życiu o wszystkim, tylko nie o nim..

Wiem, że to porównanie jest przenośną, lecz obecnie jest wiele dróg do tego samemego celu.

Zatem iście jednym wiatrem pozornym to utopia i liczenie na opaczność i cud.

 

Czasem trzeba zapierdalać pod wiatr.

 

Terrrra SEDNO: zanim nie zwiedzisz wielu portów to się nie dowiesz w którym najlepiej dokować i schodzić na ląd.

Pływanie po oceanie to życie, które notabene niesie dużo perturbacji.

 

Jednak jeśli nie wypłyniesz to nigdzie nie dopłyniesz!

 

 

....pomyślnych wiatrów.........grochoooowy pojedź na boczusiu......gaz gaz, wciskamy do dechy, gaz gaz.........  

 

 

Edytowane przez Tornado
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.02.2020 o 00:22, Boromir napisał:

:) 

Ale jest duży plus, nie jesteś od nikogo zależny i możesz jechać tam, gdzie tobie się podoba.

Rzeczywiście w pewnym stopniu jest to plua. Wszystko co napisałeś o tym, że nie trzeba potrzeby być zależnym i urlop gdzie się chcę potwierdzam. 

Przed urlopem też tak myślałem :) Jednak w trakcie pobytu tam gdzie chciałem być, a mianowicie na Helu życie zweryfikowało iż dla mnie nie było to dobre doświadczenie. Drugi raz bym się nie zdecydował na samotne wczasy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.02.2020 o 23:03, StatusQuo napisał:

Jak przyspieszacie sobie ochotę na powrót do ludzi i rzeczywistości

W razie wystąpienia u mnie chandry, czy innego bólu dupy, kasuję ten problem w czasie kilku minut, bez potrzeby zmiany długości i szerokości geograficznej. Siedząc wygodnie na mojej wersalce, zapalam kadzidełko o odpowiednim zapachu, i włączam intensywne myślenie o gwiazdozbiorze Oriona, a konkretnie o gwieździe Betelgeza. Niedługo (w skali astronomicznej ) wybuchnie jako supernowa, i w ekstremalnym przypadku, rozbłysk promieniowania gamma może być skierowany na nasz układ słoneczny, i wtedy zostanie spełniona, stara łacińska maksyma: "pulvis es et in pulverem reverteris". Ewentualnie myślę co będzie, jeśli niedługo (w skali astronomicznej)  Mgławica Andromedy, zderzy się z naszą Drogą Mleczną i tu popuszczam wodze fantazji, ponieważ istnieją tysiące teorii co wtedy będzie się działo. I moja tysiąc pierwsza. Kadzidełko jeszcze się żarzy, intensywny zapach sandałowca dominuje w pokoju, i wkrótce następuje u mnie soft-reset, a urządzenie myślące, umieszczone w górnej części mojego organizmu, informuje o braku jakichkolwiek problemów. Nadmieniam, że jednym z moich hobby jest astronomia i astrofizyka, i mam dobre wyobrażenia na temat powyższych procesów. Wiem, jestem nienormalny, nie musicie mnie o tym informować. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, StatusQuo napisał:

Czytała Marysia Czub..wróć, Krystyna Czubówna

Jesteś nieuważny, nie przeczytałeś ostatniego zdania w moim poście :D  Poza tym gdybyś się choć trochę znał na astronomii, wiedziałbyś że to co napisałem, to są bardzo prawdopodobne procesy a nie science-fiction. :rolleyes:

Jeszcze dodatkowo, było wspomniane o jaskini, a to jest właśnie moja jaskinia na zasadzie "wolnoć Tomku w swoim domku" no i co? ;)

Edytowane przez Andreff
Rozszerzenie tematu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@StatusQuo

Miałem identycznie. 

 

Powiem Ci jak ja to widzę jako kogoś kto się pozbył w ogromnej mierze tego problemu ale najpierw kilka pytań:

Czy działasz z pozycji serca, dajesz zbyt dużo od siebie, masz taką właściwość jak ja, że ludzie z Ciebie ssą energię - niech zgadnę przejażdżka tramwajem czy 2 godziny wśród ludzi i jesteś "kaput"? Ciężko Ci powiedzieć "nie", masz zatarte granice - gdzie powinieneś powiedzieć "STOP" nie mówisz tego, starasz się unikać konfliktów bo nie masz na nie siły, dużo czasu spędzasz czas na ładowaniu energii, gdy w tym czasie Ci się przeszkadza drobiazgami czy mało istotnymi zajęciami jesteś jak po obudzeniu się i nie masz ochoty na "głupstwa tego świata", wszystko odkładasz na później i robisz jak już NAPRAWDĘ musisz na ostatni termin, gdzie ludzie wyjeżdżają na wakacje, ty chcesz tylko w końcu odpoczać. Nie masz energii do działania próbujesz coś, wyjść pobiegać i tracisz siłę praktycznie natychmiast, działasz na oparach jakby. Masz szczerą chęć coś zrobić konstruktywnego ale brakuje Ci energii na to, wiele planów nic nie zrealizowane.

 

Jeśli tak to daj znać, jeśli nie to chyba nie mogę pomóc.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Czy działasz z pozycji serca

Chyba tak, chociaż nie do końca jestem pewien co masz na myśli.

30 minut temu, SzatanKrieger napisał:

dajesz zbyt dużo od siebie, masz taką właściwość jak ja, że ludzie z Ciebie ssą energię

Tak, kiedyś na jakimś feedbacku miałem napisane, że lubię pomagać, a nawet bardziej lubię cudzą robotę niż swoją :), akurat swojej nie nawidziłem, więc coś było na rzeczy :)

W ostatniej robocie dużo pomagałem jednej koleżance, ale teraz jak już sobie odpocząłem, to mam wrażenie, że chyba ciągnąłem dwa etaty.

Jeśli chodzi o ssanie energii, to czasem dopiero to widzę po jakimś czasie, po jakiejś retrospekcji.. Jeśli chodzi o najbliższe osoby, to od pasożytów się izoluje, więc

obecnie wyeliminowałem takie osoby ze swojego życia, więc jest ok.

32 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

niech zgadnę przejażdżka tramwajem czy 2 godziny wśród ludzi i jesteś "kaput"?

Zależy, wesela, gdzie mało znam ludzi to dla mnie tortura. Jak jestem wśród "swoich", gdzie się nie muszę zastanawiać, co kto pomyśli, to jest ok.

Zasadniczo się chyba nauczyłem "oszczędzać energie" w wielu sytuacjach. Ale miałem taki epizod w życiu, że myślałem o swojej energii jak o

powietrzu, pompowanym w podziurawiony balon i dosłownie po niektórych interakcjach czułem że uchodzi ze mnie całe powietrze. Zasadniczo, skupianie się na

sobie powoduje, że ciężko Cię okraść z tej energii, najgorzej jak masz fazę na "pomaganie".. Ale tu też się nauczyłem, żeby nie narzucać się z pomocą, chyba, że

ktoś wyraźnie poprosi, bo i tak prawie nikt, nigdy nie jest wdzięczny..

35 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Ciężko Ci powiedzieć "nie", masz zatarte granice - gdzie powinieneś powiedzieć "STOP" nie mówisz tego

Teraz już nie, nauczyłem się traktować to co ja chcę jako coś ważnego, bardzo wiele razy, robiłem to co ktoś ode mnie oczekiwał, chociaż wewnętrznie umierałem,

teraz jak na coś nie mam ochoty, to nie robię. Wiadomo, czasem się nie da, ale musiałem nauczyć osoby wokół mnie, że mają się liczyć z moim zdaniem.

Parę razy musiałem stosować aż do skutku strategie "nie i chuj i co mi zrobisz" :).

47 minut temu, SzatanKrieger napisał:

starasz się unikać konfliktów bo nie masz na nie siły, dużo czasu spędzasz czas na ładowaniu energii, gdy w tym czasie Ci się przeszkadza drobiazgami czy mało istotnymi zajęciami jesteś jak po obudzeniu się i nie masz ochoty na "głupstwa tego świata"

Miałem tak, jak mieszkałem z byłą, to wydawała mi się taka prymitywna, z niektórymi swoimi zachowaniami, że jakaś część mnie traciła wiarę w ludzkość :), myślałem, że się zmieni,

ale poprawa nie następowała. Też spotykam czasami osoby, których nie potrafię po prostu słuchać, bo po każdy ich zdaniu mógłbym robić dwu godzinne wykłady, odnośnie

tego jak bez sensu gadają i nic się nie klei..

51 minut temu, SzatanKrieger napisał:

wszystko odkładasz na później i robisz jak już NAPRAWDĘ musisz na ostatni termin, gdzie ludzie wyjeżdżają na wakacje, ty chcesz tylko w końcu odpoczać

Tak, w ostatniej robocie tak pocisnąłem, że aż przegiąłem, tak się wypaliłem, że zrobiłem sobie dłuższą przerwę, żeby wrzucić na luz..

Teraz nie mogę się zabrać za konkretną robotę. Mam już wewnętrzny bezpiecznik, dzięki któremu wiem, kiedy się spalam emocjonalnie,

ale z drugiej strony "napierdalanie" wymaga tego ode mnie. Tak sobie tłumacze, że właśnie wrzucam na luz, ale jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłęm

takiej prokrastynacji jak teraz.. Też nie umiem odpoczywać, a wakacje traktuje jako odzyskiwanie zdrowia, żeby się nie wykończyć.

Ale miałem teraz na głowie taki swój "długoterminowy" cel, któremu wszystko było podporządkowane, więc mam zamiar teraz dużo zmienić.

55 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Nie masz energii do działania próbujesz coś, wyjść pobiegać i tracisz siłę praktycznie natychmiast, działasz na oparach jakby. Masz szczerą chęć coś zrobić konstruktywnego ale brakuje Ci energii na to, wiele planów nic nie zrealizowane.

Tak, mam dużo książek na półce, które czasem kupowałem, bo mnie zainteresowały, albo gdzieś wyczytałem, że warto, ale nigdy nie znalazłem na nie czasu.

Chociaż ostatnio nauczyłem się "odpoczywać przy książce", więc mam zamiar kiedyś nadrobić :) 

Kupiłem w zeszłym miesiącu karnet na siłownie, bo "będę chodził" i byłem raz.. nie mam siły już być na siebie wkurwiony.. Parę lat temu, byłem dwa razy na bilecie miesięcznym :)

Swoją drogą, ostatnio doszedłem do wniosku, że życie jest bardziej banalne niż nam się wydaje.

Tyle problemów człowiek kmini, a tak dużo da się osiągnąć, wokół zwykłego konceptu "chodzenia na siłownie".. ciało, energia, samopoczucie..

57 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Jeśli tak to daj znać,

Daje znać :) Zresztą, już jakiś czas temu, jak czytałem twoje posty odniosłem wrażenie, że dość podobnie myślimy :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.