Skocz do zawartości

Kolidacje rodzinno-zyciowe


gnukij1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie Braci.

 

Zwracam się do Was uprzejmie z prośba o zaznajomienie z moim tematem. Uważam, że tutaj mogę otwarcie opisać problem, który doprowadza mnie do nerwicy-depresji itd. Do rzeczy.

 

Mam 23 lata, i dwa lata temu odszedł do "krainy wiecznej szczęśliwości" mój tata, w bardzo młodym wieku. Źyję w domu z siostrą oraz mamą. Pomijając to, jakim człowiek był wrakiem, zanim doszło do tych wydarzeń, byłem w trakcie realizacji wyjazdu  za granicę. Niestety, gdy się dowiedziałem o diagnozie taty(był jedyną osobą, której szczerze zależało, abym wyrósł na porządnego człowieka), postanowiłem dołożyć wszelkich starań, aby go ocalić. Wiele miesięcy walki.... i nie udało się. Wiedziałem, że to będzie początek dramatu. 

 

Postanowiłem, że w tej sytuacji jako syn, jestem naturalnym następcą i muszę ciągnąć wózek zwany domem, czyli prowadzić dalej gospodarstwo domowe, kurnik, pole i inne rzeczy związane z tym. Mija dwa lata, a ja mieszkając w domu jestem na skraju załamania nerwowego, ciągle słyszę jakim jestem katem i oprawcą dla matki i siostry zwłaszcza ekonomicznym. Pierwsze symptomy zacząłem słyszeć, jak zepsuł mi się samochód, i niejako brałem do jazdy samochód "po tacie", słyszałem pierwsze szantaże. Albo to albo to. Po wytoczeniu wielu różnych bojów... poprawiła się moja sytuacja materialna znacząco, kupiłem pierwsze auto. Skończyły się szantaże, ale pojawiło coś co odkryłem niedawno. Dodam tylko że moja mama i siostra są osobami niepracującymi, bez prawa jazdy, siostra dopiero 17 lat.

 

Moja matka ma do mnie wielki żal o to, że pracuję, zarabiam, jeżdżę samochodem i często jak coś trzeba zrobić to naturalne, że staram się ogarniać to. Całe życie powtarzała mi, że się do niczego nie nadaję, że nic nie potrafię, uzależniła mnie tak emocjonalnie, abym bał się opuścić dom rodzinny. Parę razy przebąknąłem, że już nie wyrabiam z nimi w domu, chyba czas się wyprowadzić, tylko sie zastanawiam gdzie? (tutaj mam dobrą pracę, studiuje, dobrze mi się zyję.  W tym dachu, czuję że jestem kaleczony mentalnie duchowo). Usłyszałem, że jak to zrobię to, ona prędzej odda majątek kościołowi niż mi. Że ona takich wyrodnych dzieci to nie będzie wspierać.  Dodam tylko że w testamencie było zapisane na mamę, a sprawa spadkowa nie została przeprowadzona. Raz na jakiś czas czuję się jak na uwięzi... Chciałbym normalnych relacji rodzinnych na zasadzie, ja bym ogarniał i wyporządzał drugi dom, aby w przyszlosci sie tam wprowadzić tym czasem, slyszę teksty, że zobaczymy jeszcze itd... A tak nie wiem, czy mam inwestować, jak się okaże, że to nie będzie moje? 

 

Mam wrażenie, że im bardziej coś robie dla naszej rodziny, tym bardziej jestem za to nienawidzony i słyszę obelżywe słowa, niejakim kacie.

 

Nie wiem co mam robić w tym wszystkim. O tych sprawach z rodziną nie pogadam, no bo z kim? To w będzie pożywka tylko. Może ktoś się zetknął z podobnym problemem może ? Jak wybrnąć z tego procederu, w miarę zdrowo.

Eh.

 

Pozdrawiam

gnukij1 

 

 

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro działka i dom zostały zapisane na toksyczną mamusię i już Ci oznajmiła, że nic nie dostaniesz to pewnie tak będzie. Pewnie mógłbyś się jeszcze sądzić ale to kolejne stresy.

 

Według mnie najlepsza opcja to znalezienie czegoś małego na wynajem w okolicy gdzie pracujesz i odcięcie się. Jak Cię nie szanują to niech sobie same radzą, trudno. Starałbym się jak najwięcej zaoszczędzić żeby mieć na wkład w kupno czegoś swojego.

 

A rodzinny dom? Trudno, jak i tak nie będzie Twój to nie ma sensu inwestować. Bądź tym katem za jakiego Cię uważają i się odetnij.

 

Edit: W tytule powinno być chyba 'koligacje'. :)

Edytowane przez Cortazar
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli coś nie jest Twoje formalnie, nie inwestuj w to - to po pierwsze

Po drugie możesz wystąpić o zachowek po ojcu - tutaj konsultacja prawnicza

Po trzecie odciąłbym się od rodziny o ile masz taką możliwość (piszesz, że pracujesz, studiujesz). Skoro utrzymujesz dom plus matkę i siostrę to samemu tym bardziej dasz radę

 

Jeśli zostaniesz musisz liczyć się z tym, że obie Panie dalej nie będą Cię szanować, a staniesz się dla nich bankomatem i darmową siłą roboczą. Akcje typu "masz mnie zawieźć", "masz zrobić zakupy", "nasz posprzątać w domu", "masz ogarnąć gospodarstwo" - już widzisz słowo klucz? Ciągłe rozkazy, chcesz tak żyć?

47 minut temu, Cortazar napisał:

Skoro działka i dom zostały zapisane na toksyczną mamusię i już Ci oznajmiła, że nic nie dostaniesz to pewnie tak będzie. Pewnie mógłbyś się jeszcze sądzić ale to kolejne stresy.

Tutaj brat napisał wszystko. Uwierz mi, że nie da się żyć w takim stresie.

Zagraj kartą: "albo gospodarstwo przepisane na mnie, ja będę dokładał do niego, dbał o to, W innym przypadku bawcie się sami"

Możesz mi wierzyć lub nie, ale jeśli będziesz dokładał "do nie swojego" licząc na to, że może kiedyś będzie to moje to się zdziwisz, Zostaniesz wydojony z kasy, która pewnie i tak u Cb się nie przelewa.

 

3 godziny temu, gnukij1 napisał:

Moja matka ma do mnie wielki żal o to, że pracuję, zarabiam, jeżdżę samochodem i często jak coś trzeba zrobić to naturalne, że staram się ogarniać to. Całe życie powtarzała mi, że się do niczego nie nadaję, że nic nie potrafię, uzależniła mnie tak emocjonalnie, abym bał się opuścić dom rodzinny.

Toksyna.

Chciała Cb uzależnić od siebie - udało się

Chciała wpoić Ci niskie poczucie wartości - udało się
Ale z tego da radę wyjść. To, że popełniamy błędy jest rzeczą ludzką. Ważne aby się nie poddawać i iść do przodu. Czego Ci życzę.

 

Zgodnie ze swoim zwyczajem schemat matematyczny

Idziesz zagrać w lotto. Myślisz sobie: wygram lub nie wygram - mam 50% szans (będzie gospodarstwo moje czy nie będzie? 50% szans)
Realnie na główną wygraną w lotto szanse masz prawie 1 do 14mln

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @Cortazar i @kryszak86 za odzew.

 

Jestem ciągle na sznurku poczucia winy, że sobie nie poradzą. Zresztą moja matka zdrowie ma nie tęgie i nie chciałbym widzieć jej za jakiś czas nie radzącej sobie, widząc to jak upada mój rodzinny dom i wszystko z tym związane.

 

Było wiele takich epizodów, że wyjeżdżałem gdzieś na kilka dni, albo i nawet ze 3 tygodnie, i wtedy bylem najukochańszym synem pod słońcem. Dramat zaczynał się wtedy, gdy dłuższy czas byłem pod jednym dachem.

Ale chyba to jedyna droga aby się wyprowadzić, 

 

Nie koniecznie jestem takim bankomatem, żyjemy skromnie w miarę, akurat tu plus ze mam oszczędną matkę, która potrafi zarządzać pieniędzmi z renty rodzinnej, ale wiadomo jakieś zakupy, czasem coś do domu, paliwo itd place i nic nie mowie, a potem słyszę, ze nic się nie dokładam do domu.

Oczywiście wielokrotnie namawiałem ją na prawo jazdy, albo żeby poszła do pracy, to oczywiście wrzask i płacz, że ja nie mam zdrowia. Do kurnika(obok jest drugi dom z działką) dojeżdża rowerem 5km w lato, teraz okres zimowy-wiosenny, to wiadomo że woziłem ją tam, plus ogarniać różne rzeczy jak to w kurniku.

 

Teraz nadszedł ten kryzys z korona-wirusem, ale dostałem propozycje perspektywicznej pracy po skończeniu studiów, czyli niedługo. Jest to miasto 50 km dalej od miejsca zamieszkania w sektorze państwowym, wiec myślałem tam przeskoczyć i wynająć coś, aby nie dojeżdżać z domu, 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, gnukij1 napisał:

Moja matka ma do mnie wielki żal o to, że pracuję, zarabiam, jeżdżę samochodem i często jak coś trzeba zrobić to naturalne, że staram się ogarniać to. Całe życie powtarzała mi, że się do niczego nie nadaję, że nic nie potrafię, uzależniła mnie tak emocjonalnie, abym bał się opuścić dom rodzinny.

Przepraszam Cię, @gnukij1, nie doczytałem jeszcze do końca tej historii ale nie wytrzymam: wypierdalaj od tych toksycznych bab. Zrozum, że one Cię pogrążą w kierunku okropnego życia i przedwczesnej śmierci. To nie żart i nie katastrofizowanie.

Dobra, przeczytam do końca i napiszę już bez emocji.

 

4 godziny temu, gnukij1 napisał:

Całe życie powtarzała mi, że się do niczego nie nadaję, że nic nie potrafię, uzależniła mnie tak emocjonalnie, abym bał się opuścić dom rodzinny

Kurde, wg mnie masz do czynienia z bardzo toksycznym schematem w domu rodzinnym.

Matka nie ma już możliwości wyżywać się na ojcu, więc Ty jesteś następny w kolejce: masz już łatkę oprawcy.

 

Masz prawdopodobnie w rodzinie rolę KOZŁA OFIARNEGO. Zawsze będziesz ten najgorszy, wydziedziczony itp.

Choćbyś nie wiem co zrobił, jak kochał, jak pracował, jaki miły nie był, jak sobie żyły wypruł - zrozum - ZAWSZE już będziesz w tej rodzinie oprawcą. Przykro mi to pisać, ale nie będę owijał w bawełnę tylko opiszę co wiem.

 

4 godziny temu, gnukij1 napisał:

O tych sprawach z rodziną nie pogadam, no bo z kim?

Uważam, że dobrze by było pójść (za kasę, stać Cię) na kilka/naście sesji do dobrego psychoterapeuty - żeby on Ci wytłumaczył i fachowo uświadomił - w jak niebezpiecznej sytuacji się znajdujesz.

 

4 godziny temu, gnukij1 napisał:

Może ktoś się zetknął z podobnym problemem może ? Jak wybrnąć z tego procederu, w miarę zdrowo.

Słyszałem wiele historii, mam też swoją.

Ja rozumiem, że straciłeś ojca. Nie będę rozkminiał Twoich emocji z tą stratą związanych, skupię się na tu i teraz - jak Ciebie uratować z tego gówna, w którym jesteś:

 

Punkt 1. Wypierdalać. Fizycznie wypierdalać z domu. Wyprowadzić się minimum kilkadziesiąt km dalej.

 

Punkt 2. Nie! Nie jestes głową rodziny. Nie musisz utrzymywać dorosłej matki, skoro ona dysponuje majątkiem - ma z czego żyć. Skoro grozi wydziedziczeniem, to tym bardziej nie masz czego tam szukać a już na pewno nie dopłacać.

 

Punkt 3. Utrzymanie niepełnoletniej siostry nie należy do Twoich obowiązków tylko jej matki.

 

Punkt 4. Nie zgrywaj roli ojca rodziny. Nie! Nie jesteś ojcem tej rodziny. Nie, nie daj się w to wrobić! Nie, nie baw się w to. Masz mieć swoje życie.

 

Punkt 5. Jeśli się uda prawnie: bierz spadek, albo swoją część, w tylko swoje łapy. I odizoluj się od toksyny. Przykro mi.

 

26 minut temu, gnukij1 napisał:

Jestem ciągle na sznurku poczucia winy, że sobie nie poradzą.

Toksyna! Nie dawaj się na to nabierać!

26 minut temu, gnukij1 napisał:

Zresztą moja matka zdrowie ma nie tęgie i nie chciałbym widzieć jej za jakiś czas nie radzącej sobie, widząc to jak upada mój rodzinny dom i wszystko z tym związane.

Rozumiem, ale będąc tam na miejscu upadniesz razem z tym domem.

27 minut temu, gnukij1 napisał:

Było wiele takich epizodów, że wyjeżdżałem gdzieś na kilka dni, albo i nawet ze 3 tygodnie, i wtedy bylem najukochańszym synem pod słońcem.

Wypierdalaj na stałe.

Prawdopodobnie ten schemat rodzinny macie taki, że jak na poważnie się wyprowadzisz - to wtedy bedą Cię kochać na zabój, bo się będą bać że całkiem odejdziesz z ich życia.

29 minut temu, gnukij1 napisał:

Teraz nadszedł ten kryzys z korona-wirusem, ale dostałem propozycje perspektywicznej pracy po skończeniu studiów, czyli niedługo. Jest to miasto 50 km dalej od miejsca zamieszkania w sektorze państwowym, wiec myślałem tam przeskoczyć i wynająć coś, aby nie dojeżdżać z domu, 

Tak!!!

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekłem od toksycznej matki, jest niebo, a ziemia, nic nikomu nie jesteś z nich winien, zacznij żyć dla siebie i pod siebie z resztą rodziny, jak też są toksyczni odetnij kontakt, nic nie ugrasz tylko będziesz tracić czas i energię. 

Edytowane przez Turop
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Mama ma majątek.

2. Siostra przynajmniej rentę póki się uczy.

 

Z głodu nie umrą. Gorzej jak przejedzą to, a nauczą się że im pomagasz. Wtedy będzie dramat, jak np. siostra będzie wymagała żebyś jej pomagał jak będzie miała np. 30 lat. 

 

Uporządkuj sprawy własności, twoich rzeczy itp. Moim zdaniem z czystym sumieniem możesz się wyprowadzić. Im szybciej się odseparujesz tym lepiej. Nie mówię o zrywaniu kontaktu, a o uporządkowaniu papierów. Myślę, że możesz sprawdzić czy nie należy ci się zachowek. Prawdopodobnie ostatnia chwila. Porozmawiaj z prawnikiem (dobry w 10 min za 100 zł ci wszystko wyjaśni - możesz też opisać sprawę na forum prawnym). U mnie ponad 15 lat miałem jazdy z całą rodziną, nawet szkoda opisywać, po złości niszczyli to co chciałem zbudować, nawet nie po to by coś zyskać. Wręcz z własną stratą czasami. 

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, gnukij1 napisał:

Witam serdecznie Braci.

Zwracam się do Was uprzejmie z prośba o zaznajomienie z moim tematem. Uważam, że tutaj mogę otwarcie opisać problem, który doprowadza mnie do nerwicy-depresji itd. Do rzeczy.

 

Przeczytałem. 
Uświadom sobie kilka spraw>
1. Nic nie jesteś im winien. 
2. Masz prawo wymagać.

3. Nie musisz z nimi mieszkać. Jesteś w takim wieku, w jakim faceci opuszczają dom rodzinny i idą w świat. Normalne.

Ja w opisanej powyżej sytuacji zareagowałbym na podobne teksty i przytyki następująco> konkretny opierdol z trzaśnięciem pięścią w stół i epicką awanturą (taką ze zmieniającymi się porami roku za oknem), 
a następnie pokazałbym im jak to jest kiedy mnie nie ma. Dobrze Ci tam gdzie mieszkasz i się uczysz? To proszę bardzo- wynajmij sobie coś dla siebie, zabierz samochód. Czujesz się w obowiązku dbać o gospodarstwo ojca, to
proszę bardzo. Ale poza minimum absolutnym nic. 
 

 


I obowiązkowo posłuchaj Mistrza. Audycje idealne do Twojej sytuacji. 

 

Edytowane przez Esmeron
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie gdyby majątku nie było nic, to bym nie miał aż takich dylematów. W tej sytuacji mogłem znacznie więcej odłożyć, coby nie brać żadnych pożyczek kredytów na wykończenie domu, który nie jest na mnie heh.

Stąd prawdopodobnie mój cały dylemat, powoli nabieram przekonania, aby znaleść coś małego, taniego do wynajęcia na ten czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, gnukij1 napisał:

Prawdopodobnie gdyby majątku nie było nic, to bym nie miał aż takich dylematów. W tej sytuacji mogłem znacznie więcej odłożyć, coby nie brać żadnych pożyczek kredytów na wykończenie domu, który nie jest na mnie heh.

Stąd prawdopodobnie mój cały dylemat, powoli nabieram przekonania, aby znaleść coś małego, taniego do wynajęcia na ten czas.

Mało prawdopodobne, żeby matka zrealizowała groźbę i przepisała na KK. Ma jeszcze córkę, której nie wydziedziczy. W najgorszym razie dostanie to siostra.
Nie ładuj więcej w to własnej kasy. Idź na swoje. Z głodu nie umrą, ale niech poczują jak to jest bez tyrana i ciemiężyciela, jak nie ma paroba do zapierdalania przy obejściu.
A jak będą chciały/oczekiwały Twojego wsparcia finansowego, to zadbaj o to, żeby prawnie była proporcjonalnie Twoja własność. Tyle w temacie.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, gnukij1 napisał:

Prawdopodobnie gdyby majątku nie było nic, to bym nie miał aż takich dylematów. W tej sytuacji mogłem znacznie więcej odłożyć, coby nie brać żadnych pożyczek kredytów na wykończenie domu, który nie jest na mnie heh.

Walka o majątek to coś normalnego, przecież nikt nie odpuści jeśli może coś ugrać.

Jak wspomniał brat @Imbryk w pięciu punktach - kompendium wiedzy dla Ciebie w pigułce.

 

Nie chcesz stracić lub zniszczyć majątku/gospodarstwa to rozumiem. Ale będąc tam zniszczysz siebie. Czy swoje życie stawiasz niżej niż pieniądze?

Moja sytuacja była lekko inna, ale powiedziałem, że nie dołożę złotówki do czegoś co nie jest moje (nie byłem jeszcze na forum). Na forum znalazłem potwierdzenie mojego postępowania nie tylko w tej kwestii. Reszty życia ciągle się uczę starając się pomóc również innym. Ja dostałem wiedzę - przekażę ją dalej.

 

Wyprowadź się, sprawdź reakcję rodziny. Na wsi pewnie znajdziesz osobę, która będzie doglądała gospodarstwa za jakąś opłatą. Swoje działania tam ogranicz do minimum.

 

Nie jesteś nikomu nic winny! Zadbaj o siebie, a w dalszej części o mamę i siostrę. Egoistyczne, ale sprawdzone.

Ps: ja dalej nie mogę wybić sobie z głowy pewnych schematów - dobro najbliższych > dobro moje

 

Ciekawostka matematyczna

Kiedy zero jest większe niż jeden?

Odp napiszę jutro:)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, gnukij1 napisał:

Prawdopodobnie gdyby majątku nie było nic, to bym nie miał aż takich dylematów.

Weź pod uwagę, że ten "majątek" to jest zatrute coś, które Cię trzyma przy tym czymś.

Ja rozumiem, ojcowizna, ja wszystko rozumiem. Na spokojnie nie daj się "majątkiem" przywiązać jak sznurem do budy.

Łańcuchem.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brakuje lajków, dziękuję serdecznie za wyczerpujące i merytoryczne wypowiedzi @Imbryk @Esmeron @kryszak86 @Piter_1982 @Turop i @Cortazar.

 

Mówi się, że dom powinien być ostoją spokoju, a zwłaszcza w obliczu tragedii zamiast się zjednoczyć, jest większy coraz większy rozpierdol. Poniekąd też rozumiem dlaczego nie potrafiłem zdrowo się wkur*ić, gdy sytuacja była naprawdę ostra, w jakiejś części tłumiłem emocje, co objawiało się bólem w rożnych partiach ciała. Czasem chodzę taki "zamrożony" jakby wyzuty z emocji, a tak naprawde gromadzą się w ciele,  nie umiem ich zdrowo wyrazić.

 

Nie ma tutaj innego dobrego wyjścia, czas przygotować się do samodzielnego życia. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, gnukij1 napisał:

Nie ma tutaj innego dobrego wyjścia, czas przygotować się do samodzielnego życia. 

Musisz stawić jej czoło. Matce.

To typowa walka o władze i zasoby.

Mówienie, że nie możesz wytrzymać oznacza "świetnie sobie dajecie ze mną radę, dotychczasowe metody zdają rezultaty, kontynuujcie, aby schemat dalej działał".

Woda na młyn. Przy czym ona może nie być nawet tego świadoma. Po prostu mężczyzna zapewnia zasoby, a jak mężczyzna znika - wtedy wali się system. Tym niemniej nie możesz wejść w rolę Twojego nieżyjącego ojca, jej męża, bo masz własne życie przed sobą (chociaż możesz wejść w rolę głowy rodu).

 

Twojej matce jest trudno, bez wątpliwości. Ale musisz nauczyć się mówić NIE, ewentualnie zmusić do działania wg Twojego planu.

Dodatkowo pamiętaj, że wg. female pierdolamento, synek mamusi, a córeczka... też mamusi. I to będzie druga taka sama mamusia. Więc w razie eskalacji konfliktu na spadek nie licz.

 

Z własnego doświadczenia powiem Ci, że z trudem przyszło mi nauczyć się brutalnie sprowadzać matkę do parteru, ucinać czasem jej pomysły i pojebane koncepcje.

Często daję się wygadać, posłucham dobrej rady dla kontekstu, ale i tak robię potem swojemu. Jej wzrok mówi wtedy "co za głupek mnie nie słucha, MNIE". Mam na to wyj**ane!

 

Pójście na swoje to najłatwiejsza droga, zostawiasz z tyłu i nara. Jeśli jednak zmusisz matkę (i siostrę), aby robiły co Ty uważasz za stosowne (charyzmą i stanowczością - do nauczenia), wtedy masz szansę stać się wspomnianą wcześniej, prawdziwą głową rodu - jeśli tego chcesz, a nie "bo musisz".

 

Na początek skończ studia i naucz się mówić NIE. Potem konfrontacja o majątek. Jak się nie uda, wtedy pójście własną drogą to chyba najlepsze wyjście. Jesteś młody, możesz wszystko, zastanów się dobrze czego chcesz.

 

PS. "Ja Cię tym cycem wykarmiłam a Ty taki wyrodny?!?", będzie. Bądź gotowy mieć wyjeb**e. No mercy, dla wspólnego dobra.

 

Edit: trochę edycji, żeby nie było tak chaotyczne ;)

 

Edytowane przez Exar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, gnukij1 napisał:

Mówi się, że dom powinien być ostoją spokoju, a zwłaszcza w obliczu tragedii zamiast się zjednoczyć, jest większy coraz większy rozpierdol

 

1. Mówi się tak, programując w głowach te kłamstwa. Jest ostoją tylko jeśli sam sobie tę ostoję zbudujesz.

 

2. Dom z babą w środku (matką, siostrą, kochanką, babką) to nie jest ostoja tylko miejsce brutalnej walki albo w najlepszym razie dziupla pełna krzyków i napięcia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, gnukij1 said:

Mówi się, że dom powinien być ostoją spokoju, a zwłaszcza w obliczu tragedii zamiast się zjednoczyć, jest większy coraz większy rozpierdol. Poniekąd też rozumiem dlaczego nie potrafiłem zdrowo się wkur*ić, gdy sytuacja była naprawdę ostra,

Twoja matka z siostrą korzystają z toksycznego schematu i z uwagi na punkt zaczepienia (gospodarstwo, Twoja odpowiedzialność) mają potencjał do wpływania na Ciebie.

Nie zdziwiłbym się, że Twój tata nie odszedł szybciej właśnie przez podejście żony - ciężko byłoby mi uwierzyłbyć że stała się taka wredna po śmierci męża. Twojemu ojcu zależało na tym, aby wychować Ciebie na człowieka. W zdrowej rodzinie powinno obojgu rodzicom.  Twój tata wziął prawdopodobnie ciężar odpowiedzialności i za siebie i za matkę.

U Ciebie ta odpowiedzialność weszła w krew....

 

ale może pora zadać sobie pytanie - kto jest i będzie odpowiedzialny za Ciebie? 

 

One są już stracone, tak powinieneś patrzeć. Lata toksycznych schematów nie sprawią, że znajdzie się jakikolwiek argument, który pozwoliłby na unormowanie sytuacji.

Rada z inwestowaniem i prawami do majątku jest interesująca, ale to wciąż rodzaj kotwicy i punktu zaczepienia, aby drążyć Twoją energię. Masz lekko ponad dwudziestkę, jeszcze zdążysz się dorobić.

 

Chłopaki już napisali Ci co zrobić, szczególnie zwróć uwagę na ten komentarz:

2 hours ago, Imbryk said:

"majątek" to jest zatrute co

Nawet jeśli sytuacja się na chwile uspokoi to na tyle, żeby wybuchło później.

Nie ma co czekać, jesteś młody, zainwestuj w swoje, a na tym przykładzie być może nauczysz się jak dbać o swoje w przyszłości. 

Jesteś (na szczęście) na tym etapie, na którym dostrzegasz powagę sytuacji i nie chcesz się godzić z patologią. To bardzo dobre, to pierwszy krok do poprawy sytuacji.

 

Gdybyś miał jeszcze wątpliwości - wyobraź sobie co by było gdybyś miał ze dwadzieścia lat więcej i wyobraź sobie jakbyś się czuł, gdybyś jednak zainwestował i znosił te wszystkie humory. Poczuj to, a później wyobraź sobie co by było gdybyś wyskoczył z domu rodzinnego i ustawił się na swoim. Poczuj tę moc i niech daje Ci to energię do działania!

 

Polecam książkę "Toksyczni rodzice" (S.Forwared, C.Buck) - jest tam opisane sporo przykładów i mechanizmów, które wpływają na człowieka przez pryzmat wadliwego podejścia rodziców do wychowania. Szczególnie, jeśli będziesz miał wątpliwości lub włączy Ci się (zbytnia) empatia co do matki lub siostry.

 

Powodzenia!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@gnukij1 witaj na forum. Dobrze że tu trafiłeś.

 

Strasznie przykro mnie słyszeć o twojej sytuacji i stracie.

Przejdźmy jednak do rzeczy, masz dwie możliwości:

 

  1. Podstawić się matce.

Ma być tak jak mówisz. Ucinasz wszelkie dyskusje, a gadanie ma spływać po tobie jak po kaczce.

Możesz z nią zostać i ją wspierać po tym, jak przepiszę "połowę" spadku.

Jednak czuję, że w ten sposób zmarnujesz tylko czas, nerwy i swoje życie.

 

  2. Wyprowadzić się i zacząć żyć za i po swojemu.

Nie wymaga to komentarza, zwłaszcza jeśli wymiękasz psychicznie.

 

 

Twoja matka, niestety będzie ciągnęła cię w dół. Będzie dalej wtaczała cię w poczucie winy. Chciała być inwestował, w "jej dom" itd.

8 godzin temu, gnukij1 napisał:

Moja matka ma do mnie wielki żal o to, że pracuję, zarabiam, jeżdżę samochodem i często jak coś trzeba zrobić to naturalne, że staram się ogarniać to. Całe życie powtarzała mi, że się do niczego nie nadaję, że nic nie potrafię, uzależniła mnie tak emocjonalnie, abym bał się opuścić dom rodzinny

I to jest jej plan. Jest jak pasożyt. Jej tylko chodzi, by znaleźć sobie innego żywiciela i nie pozwolić mu odejść.

Musisz się od tego odciąć, im szybciej tym lepiej!

 

Moje pytanie brzmi, jakie masz stosunki z siostra?

Czy możesz z nią porozmawiać? Czy masz od niej jakieś wsparcie?

Bardziej skupiłbym się na tym. Pomógł jej do ukończenia szkoły(średniej).

Potem ustalił z nią co dalej.

 

@gnukij1 radziłeś sobie przez te dwa lata.

Jesteś, zaradnym i pracowitym młodym mężczyzną!

Włożyłeś dużo pracy, by być, gdzie jesteś. Możesz być z siebie dumny!

Nie pozwól by ktoś za ciebie decydował, jak masz przeżyć swoje życie!

 

Jak rozumiem już przyswoiłeś sobie rady Braci przede mną. Zaczytuje dwóch:

4 godziny temu, kryszak86 napisał:

Jeśli coś nie jest Twoje formalnie, nie inwestuj w to - to po pierwsze

Po drugie możesz wystąpić o zachowek po ojcu - tutaj konsultacja prawnicza

Po trzecie odciąłbym się od rodziny o ile masz taką możliwość

3 godziny temu, Imbryk napisał:

Punkt 1. Wypierdalać. Fizycznie wypierdalać z domu. Wyprowadzić się minimum kilkadziesiąt km dalej.

 

Punkt 2. Nie! Nie jestes głową rodziny. Nie musisz utrzymywać dorosłej matki, skoro ona dysponuje majątkiem - ma z czego żyć. Skoro grozi wydziedziczeniem, to tym bardziej nie masz czego tam szukać a już na pewno nie dopłacać.

 

Punkt 3. Utrzymanie niepełnoletniej siostry nie należy do Twoich obowiązków tylko jej matki.

 

Punkt 4. Nie zgrywaj roli ojca rodziny. Nie! Nie jesteś ojcem tej rodziny. Nie, nie daj się w to wrobić! Nie, nie baw się w to. Masz mieć swoje życie.

 

Punkt 5. Jeśli się uda prawnie: bierz spadek, albo swoją część, w tylko swoje łapy. I odizoluj się od toksyny. Przykro mi.

Część spadku ci się należy. Jednak sam musisz zawalczyć o swoje.

Nie daj sobie wmówić, że zabierasz coś matce. To powinno być twoje.

Zresztą możesz udokumentować, że do tej pory to Ty utrzymywałeś nieruchomość.

Może @Mosze Red coś ci będzie umiał, poradzić jeśli chodzi zachowek.

 

Trzymaj się. Dasz radę, póki będziesz walczył!

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Patton takie rzeczy to raczej nie cyrk, ale pogorzelisko.

 

Ta potrzebę wyprowadzenia z domu czułem już dawno, ale przynajmniej nie mam sobię nic do zarzucenia, że pomogłem ojcu w jego ostatnich chwilach. Wtedy on mówił o podziale majątku, to co komu się należy, powiedzmy plus minus na pół, ale to było na gębę.

 

Pamiętam jak wypieralem ten fakt, mówiąc tato, Ty jeszcze nie odchodzisz od nas...

 

Całkiem niedawno rozmawiam z mamą, nie pamiętam co było meritum, ale wspomniałem o tej rozmowie z podziałem, a ona do mnie tekst z groźba w stylu: OJCA JUŻ NIE MA. To co on mówił nie ma znaczenia, teraz ja rozdaję karty. Zmroziło mnie wtedy, czułem niemoc, wkurwienie, a także sobie uzmysłowiłem z kim mam do czynienia.

 

 

@lync oczywiście twoja diagnoza jest skuteczna. 

 

Latami widziałem swojego ojca, który nie potrafił pierdolnąć pięścią w stół. Pamiętam niewiele takich momentów, raz był pozew o rozwód, że jeśli nie zaprzestanie swoich gierek to koniec z nami. Widziałem wiele razy jak dopierdalala mu psychicznie, i potem podczas choroby, miałem z nim najszczersze rozmowy w życiu. Wspomniałem nawet o rozwodzie... Tylko z czym do ludzi, człowiek w chorobie nowotworowej potrzebuje spokoju, a ja mu z tym wyjechałem... Ale przyznał mi rację, że małżeństwo go zniszczyło...

 

Po śmierci powiedziałem pośrednio, że jest winna jego śmierci, doprowadziła swoimi gierkami do tego, że tata miał rozpierdolony łeb, tym psychicznym terrorem.

Gdy chorował, to wtedy zamieniła się w naprawdę kobietę, o jakiej on marzył.

A gdy był zdrowy... No szkodą kur"a słów...

 

@Dakota witam i dziękuję, już 4 rok forumowy leci ;)

 

Z siostrą mam kontakt różny, z czasem naskakuje na mnie wraz z matką, a czasem idzie z nią się dogadać, też trudne dziecko. Przykład z mamy wzięty. 

 

Powiedziałem jej, że jeśli coś takiego w życiu się stanie, zawsze może się do mnie zwrócić.

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokumentuj swój wkład w dom i odziedziczony majątek (faktury, zdjęcia przed-po i Ty w trakcie pracy, itp)

 

Testament z zapisem, gdzie Cię matka wydziedzicza można podważyć - chyba, że przejawiasz szczególną niedbałość i niewdzięczność - ale tu są jazdy typu przemoc, bicie, albo totalna olewka i zniknięcie na dekady, więc mało prawdopodobne - jeśli zadbasz o dowody, że doglądasz dobytku (dowody opłat) i udzielasz się w życiu rodzinnym (np. zorganizowałeś urodziny matce/siostrze i jesteś na fotkach ;) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie żyjesz nadzieją. Nadzieją na to, ze nikt Cię nie wydyma i będzie dobrze. Skoro nie szanują Ciebie jako żywiciela to wyobraź sobie swoją siostrę która będzie samodzielna finansowo? Jeśli ktoś publicznie pozwala sobie na takie zachowanie to w głębi serca zle Tobie życzy. Mam z czymś podobnym do czynienia i musisz wg mnie reagować tzw nie  odpuszczać mentalnie- dopierdalaj się do nich jak oni zaczynają. Zrób gnój. Wtedy zrozumieją, ze są konsekwencje i nie będą skore do ataku. Bracia dobrze Ci radzą nie inwestuj finansowo i nie miej oczekiwań co do jakiś relacji rodzinnych.    Miałem kiedyś kolegę który po cichu bez mojej wiedzy oszukiwał mnie finansowo. Tacy jak on się nie zmieniają i zawsze będą dożyć do wyjścia na ‚,swoje’’ cudzym kosztem. Ludzie maja innych(nawet rodzine) w dupie. Powiedzą tobie wszystko co chcesz usłyszeć dlatego nie opieraj swojego życia na cudzych reakcjach/słowach/zachowaniach. Nie bądź naiwny to wszystko prędzej czy później jebnie. Powodzenia

Edytowane przez Bartek2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, ja do tego domu wiele nie dołożyłem. Płaciłem podatek za działkę budowlana.

 

Mam dylemat, bo myślałem zrobić w tym okresie wiosna-lato przyłącza: wodne i kanalizacyjne nim zostanie wylany asfalt na ulicy i zabezpieczyć taras. Parę tysięcy pójdzie, a tu takie jazdy mam urządzane w domu.

 

Kiepska sprawa, nie mogę spać nocą.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, gnukij1 napisał:

myślałem zrobić w tym okresie wiosna-lato przyłącza: wodne i kanalizacyjne nim zostanie wylany asfalt na ulicy

Te prace warto zrobić, bo jak wyleją to zaplacisz/cie pewnie dużo więcej.

 

Tylko udokumentuj że Ty płaciłeś bo prawdopodobnie przyda się później w sądzie. 

 

Albo psyicznie pożegnaj z tą kasą na wszelki wypadek bez żalu.

2 godziny temu, gnukij1 napisał:

a tu takie jazdy mam urządzane w domu.

 

Kiepska sprawa, nie mogę spać nocą

Dopóki będziesz tam mieszkał, dopóty będziesz miał jazdy i brak snu.

 

Takie moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, gnukij1 napisał:

Kiepska sprawa, nie mogę spać nocą.

Ty się zastanawiaj co spakować na pierwszy raz i szukaj ofert mieszkaniowych. Tym się martw. Odkładaj kasę na ewentualną kaucję, paliwo na dojazdy i najpotrzebniejsze rzeczy.

 

Wyprowadzka to podstawa i niech to zajmuje Twoją głowę bo będzie klika spraw do ogarniania w tym temacie. A jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No też tak myślę że warto zrobić te sprawy. 

Nie wiem czy moja matka jest w stanie coś takiego zrobić czy nie. Poprostu gra tym jak się da, aby mnie przy sobie zatrzymać, a gdy wyrażę swoję zdanie to wtedy używa kija w postaci tego że jak nie będę posłuszny to ona się zastanowi czy mi coś dać

 

20 lat powtarza odkąd miałem parę lat, że ona pójdzie się utopi albo zabije, bo wy nie spełniacie jej ządań czyt. Ktoś ma inny pogląd na jakąś sprawę. Nawet ostatnio coś się zepsuło w rowerze, i zamiast tego dnia naprawić, to na następny to zrobiłem, w międzyczasie mówiąc: masz rację, niech się zabiję na rowerze to będziesz miał ze mną spokój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.