Skocz do zawartości

Stawianie w życiu wszystkiego na jedną kartę


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, tak sobie siedzę i myślę w sumie nad poważnym dosyć tematem.

 

Co myślicie o stawianiu w życiu wszystkiego na jedną kartę i podporządkowaniu całej aktywności życiowej jednemu celowi. Na pierwszy rzut oka wydaje się to ekscytujące i nawet logiczne- im więcej czasu czemuś poświęcamy tym większa szansa powodzenia. Z drugiej strony nikt nie da nam gwarancji sukcesu pomimo całkowitego poświęcenia. Teraz wyobraźmy sobie, że pracujemy nad czymś 2-3 lata i to nie wychodzi- zaniedbujemy życie towarzyskie, zdrowie, hobby. Czułbym się jednak fatalnie, gdyby mi się coś takiego przytrafiło. Oczywiście rozumiem, że mając duży cel do zrealizowania w postaci na przykład założenia firmy czy poświęceniu się karierze naukowej trudno oczekiwać, że będziemy prowadzić wybujałe życie towarzyskie czy codziennie wygospodarujemy czas na realizację swoich pasji, ale jest to według mnie kwestia organizacji czasu i mądrego gospodarowania wolnym czasem. I tak nie da się pracować nad czymś 24 godziny na dobę, przynajmniej w sposób efektywny. 

 

A jakie jest Wasze zdanie i doświadczenie w tym temacie? Czy warto jednak mieć jakieś, nazwijmy to bezpieczniki, w postaci utrzymywania relacji, realizowania hobby, robienia czegoś dodatkowego w razie niepowodzenia głównego założenia? Czy może jednak wszystko na jedną kartę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, ciekawyswiata said:

Teraz wyobraźmy sobie, że pracujemy nad czymś 2-3 lata i to nie wychodzi- zaniedbujemy życie towarzyskie, zdrowie, hobby. Czułbym się jednak fatalnie, gdyby mi się coś takiego przytrafiło.

 

Rozbawiłeś mnie. Ty serio to napisałeś? Jesteś snowflakesem? :D 

 

Same wykształcenie w mojej dziedzinie zdobywałem 17 lat. Projekt, który obecnie realizuję, rozpocząłem 5 lat temu. Jeszcze nie napełniłem zbiorników paliwem.   

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, absolutarianin napisał:

 

Rozbawiłeś mnie. Ty serio to napisałeś? Jesteś snowflakesem? :D 

 

Same wykształcenie w mojej dziedzinie zdobywałem 17 lat. Projekt, który obecnie realizuję, rozpocząłem 5 lat temu. Jeszcze nie napełniłem zbiorników paliwem.   


Większość ludzi tkwi w biznesach które powinni dawno już zamknąć. Pytanie czy projekt po 5 latach nadal rokuje. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, Bartek2 said:

tkwi w biznesach które powinni dawno już zamknąć. Pytanie czy projekt po 5 latach nadal rokuje. 

 

To zależy jak zdefiniowałeś warunki powodzenia projektu. Gdyby zdefiniować je jak powyżej nie zobaczyłbyś dzisiaj żadnego obrazu Van Gogha, El Greca, czy Moneta. Ani katedry w Barcelonie. Ani kanału panamskiego. Ani misji Apollo, no dobra, może nie najlepszy przykład :D  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Czy może jednak wszystko na jedną kartę?

Kilka razy zmieniałem życie w ten sposób. Nie zawsze było łatwo, czasem przebranżowienie kosztowało mnóstwo nieprzespanych nocy, ale ok.

Mnie nuda zabija.

Edytowane przez Yolo
  • Like 4
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Co myślicie o stawianiu w życiu wszystkiego na jedną kartę i podporządkowaniu całej aktywności życiowej jednemu celowi.

To zależy jakie będą konsekwencje porażki. Bo jeśli tego rodzaju, że zdeterminuje ona całe dalsze życie, to IMHO nie warto, 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Mroczek napisał:

Tak postawiłem wszystko na jedną kartę i nakurwiam, ale posiadam plan B! 

Dobrze mieć wizję, pomysł w razie porażki.

Jednak gdybym miał plan B zrezygnowałabym już kilka razy z obranej drogi, nie miałbym tyle motywacji by pokonać trudności. A były spore. 

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Yolo napisał:

Dobrze mieć wizję, pomysł w razie porażki, ale gdybym miał plan B zrezygnowałabym już kilka razy z obranej drogi, nie miałbym tyle motywacji by pokonać trudności. A były spore. 

Mnie to uspokaja. 

 

Mam zainteresowania również inne niż zawodowe więc gdybym wyleciał z obiegu to spokojnie poradziłbym sobie jako psychoterapeuta. 

 

Zwyczajnie wiem, że misję życiowa mogę spokojnie realizować niezależnie od tego co się w życiu spierdoli. 

 

Nawet jak stracę uprawnienia do wykonywania zawodu to szybko się ogarnę i będę działał z zapałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie wizja pozbawienia się przyjemności z życia na koszt niepewnego celu to błąd, porażka. Takie szczurze gonienie za marchewką. Życie składa się z wielu aspektów. Ja wolę podchodzić na zasadzie priorytetów, jedna rzecz ma wyższy, drugi niższy. Chwilowo mogę odpuścić te niższe, ale nie zaniedbać całkowicie. Inaczej czułbym się z tym źle. Trzeba brać pod uwagę higienę psychiczną, szybko można się wypalić.

 

Stawianie na jedną kartę mogę porównać do inwestycji całego kapitału w nowy biznes. Jak ktoś lubi zaczynać od nowa to jego sprawa. Trzeba mieć zabezpieczenie.

 

@absolutarianin 

Przypomniał mi się Twój materiał o kotwiczeniu, czterech etapach życia porównanych do wspinaczki, wspomniałeś o tym na forum. Lepiej przypiąć linę, bo materaca pod tyłek nikt nie podrzuci, dobrze rozumiem?

Edytowane przez Imiennik
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to znaczy stawianie wszystkiego? Masz ograniczoną pulę czasu w życiu + ograniczone zasoby, możliwości organizacyjne. Mamy gospodarkę, relacje biznesowe oparte na wyjątkowo wąskich specjalizacjach. Jeżeli postawisz na jeden obszar myślę spokojnie zarobisz, ale trzeba badać trendy cały czas i być na bieżąco w tym, czym się zajmujesz.

 

Robię to samo od lat, ale nauczyłem się w międzyczasie robienia stron internetowych, rozwinąłem się w kontaktach z klientami i tak dalej, prawko mam, chociaż nieaktywne od lat. Zawsze jakieś tam gałęzie powrotu dostępne, ale nie priorytetowe. Trenuję od lat, zachowuję przyjaźnie z kilkoma osobami, głębokie relacje. Jakby się zjebało to lecę w coś innego i się nie przejmuję, dopóki zdrowie pozwala. Ludzie się wszystkim zajmują. Wszystko zależy od preferencji moim zdaniem. Niektórzy grają tylko w jedną grę całe życie i mają fun nieziemski. Dochodzą tam, gdzie nie był żaden gracz, a inni zmieniają tytuły, ale nigdy nie masterują, tylko na 60% robią. Możesz mieć jedną rzecz na 120%, a kilka na 50-60%

 

Czysta preferencja. Jak coś robisz dobrze to masz coraz więcej czasu, więc to też warto uwzględnić. Jak zaczynałem swoją robotę to robiłem po 16 godzin, było ciężko. Po 3 latach z 16 godzin to samo wychodziło w 11-10, a teraz w 4-6 się wyrabiam na spokojnie. Z 16 godzin zapierdalania zszedłem do 4-6 i mam czas na wszystko, a robię jedną rzecz właściwie od wielu, wielu lat ?

 

A zatem stawiasz wszystko, ale rośnie wydajność i pojawiają się nowe opcje. To nie jest tak, że życie nie otwiera różnych drzwi. Coś się otwiera, coś się zamyka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Teraz wyobraźmy sobie, że pracujemy nad czymś 2-3 lata i to nie wychodzi- zaniedbujemy życie towarzyskie, zdrowie, hobby

Co to jest dwa, trzy lata? Ja dopiero po niecalych sześciu zauwazylem, ze to co robię ma jednak wiekszy finansowy sens niż +-dwie srednie krajowe :)

 

Ale i masz rację, że trzeba wiedzieć kiedy odpuścić albo wziąć pod uwagę biznesowy pivot. Zgodnie z teorią utraconego kosztu. Im więcej w coś zainwestuje czasu i pieniędzy, tym trudnej czasami się wycofać. Widząc przypadki w rzeczywistości gdy ludzie tracili kilka milionów złotych w 2,3 lata na nierentowne przedsięwzięcia cały czas łudząc się ROI na bliskim horyzoncie. ROI, które nie nadeszło.

 

Excel przyjmie wiele. Dobry sprzedawca potrafi sprzedać piękne wizje rzeczywistości i milionowych zyskow. Zdrowy rozsądek zawsze wskazany.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie polecam. Robiłem dość długo za granicą, postawiłem wszystko na 1 kartę po powrocie w rodzinne strony- w gastro i kutaso wirus chyba zaprzepaści wszystko.  Wiem że taki rok itp ale właśnie w tych niepewnych czasach odradzam stawianie wszystkiego na 1 kartę  ?

ja wiem że będę miał długi do spłaty przez stawianie na 1 kartę i też przez pseudo pandemię politycznego wirusa...

 za kilka dni lockdown i poszło w pizdu zapewne... nie warto w tak dziwnych obecnie czasach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@absolutarianin

Wydaje mi się, że większość próbujących raczej sobie zaszkodziła, a gdzie mi się równać z geniuszami. Moja natura nie przewiduje hazardu jak dobrze wiesz, wolę wykopać kilka ciaśniejszych, skromniejszych kanałów niż szarpać się na tunel La Manche z gołymi pazurami. Piszę to z własnej perspektywy, choć względem ogółu jestem ryzykantem, ale zawsze siedzi jakiś As w rękawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytam, bo definiują cię twoje cele. Do jakich gwiazd potrafisz się mentalnie wznieść. Parę groszy to byle buc w pipidówie dolnej potrafi zarobić.

 

Takie widzi świata koło, jakie...

 

Dlatego założyłem pomocniczy wątek, o tym, co będziemy mieli do opowiadania na starość, kiedy to ile straciłeś, a ile zarobiłeś nie będzie już miało aż takiego znaczenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo, bardzo, bardzo mocno nie polecam takiego rozwiązania. Wyjątkiem jest sytuacja, w której czujesz się w czymś mega dobry, wtedy to może i ma sens. Ja spróbowałem takiego czegoś 2 lata temu. Przez okrągły rok pracowałem nad tym po 16-18h dziennie, poniedziałek-niedziela. Czasami nawet nie jadłem przez cały dzień bo wpadałem w taki wir pracy. Przez okrągły rok spotkałem się z innymi ludźmi łącznie może z 10 razy, czyli miałem miesiące, w których nie spotkałem się z nikim. Byłem ekstremalnie zmotywowany i regularny.

 

Gdyby się coś udało to pewnie byłbym ekstra usatysfakcjonowany. No ale się nie udało, kompletnie. Zero zwrotu z tej pracy. Nie wiem czy interesują Cię efekty po czymś takim, ale jeśli tak to wylistuję:

 

- Brak pieniędzy.

- Wypalenie zawodowe.

- Pewnego rodzaju depresja.

- Brak jakiejkolwiek wiary w sukces zawodowy.

- Brak energii.

- Ból całego ciała.

- Poczucie bycia totalnym frajerem, który stracił mnóstwo czasu.

- Bezsens życia.

- Strach przed przyszłością.

- Bezsenność.

- Nerwy, stresy i takie tam.

- Niechęć do podjęcia jakiejkolwiek pracy.

- Zdziczenie.

- Rozjebana samoocena.

 

Od tego czasu minął rok, do teraz sporo z tych myślników jest w moim życiu. Gdyby się udało to pewnie te myślniki byłyby zupełnym przeciwieństwem, ale się nie udało. Zatem jak dla mnie pod względem głównie mentalnym stawianie wszystkiego na jedną kartę to potężne ryzyko. Strzelam, że całkowite pozbycie się wyżej wymienionych negatywów zajmie mi wiele lat. A ja pracowałem tak przez rok, Ty mówisz o 2-3. Chcesz to próbuj, ale jak się nie uda to nie zdziw się jak skończysz w psychiatryku.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli tak się boicie, nie będziecie mieć kobiet.

 

Popatrzcie na to coś:

 

 

A kto to zrobił?

 

 

Ten ziomuś, twój rodak. Po tym jak usłyszał od Indiańskiego Wodza historię o tym, że Indianie też mieli wielkich herosów. Pod ich wrażeniem, postanowił postawić im pomnik większy niż statua wolności (która jest zresztą pusta w środku), jak ta ich wolność.

 

Miał kilkanaścioro dzieci. Tak, wiem, czasy były inne, a baby nie miały instagrama. Napierdalał najpierw młotem pneumatycznym z XIX wiecznym kompresorem, które kupił za swoje tysiąc bucksów. Potem już dynamitem, bo lata płynęły a roboty jakby nie ubywało. Potem kuł jego syn.

 

Współcześni faceci boją się wszystkiego. Co z wami?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Wybaczcie, że nie będę odpisywał każdemu po kolei. Nakręślę może jednak, o co dokładniej mi chodzi na przykładzie. Załóżmy, że mamy sportowca, który przygotowuje się do olimpiady. Olimpiada jest za 4 lata, a ten sportowiec postanawia kompletnie się temu poświęcić. Tak, zgadza się, że okres 4 lat to nie jest tak długo. Kiedy jednak ten sportowiec ma 30 lat, to za 4 lata będzie miał 34 lata, a więc podejmuje właściwie ostatnią szansę na medal w karierze. Fiksuje się na temacie złota olimpijskiego, całkowicie podporządkowuje dietę, czas, życie treningom, ucina wszelkie relacje towarzyskie, relacje damsko- męskie, na imprezę nie wyjdzie raz na miesiąc ( nawet bez alkoholu), bo przecież trzeba o 22:00 iść spać. Życie w kompletnym reżimie. Teraz żyje tak przez te 4 lata, znajomych brak i jednak zajmuje 4 miejsce na olipiadzie. Jest oczywiste, że to wielka porażka w stosunku do morderczego reżimu, który sobie narzucił i zaniedbania innych sfer. Przykład może słaby (bo przecież taki sportowiec to ma pieniądze, kobiety, możliwości, najwyżej zajmie 4 miejsce, świat się nie zawali). 

 

Nawet jak realiizujemy coś dużego, to warto jednak nie zaniedbywać innych sfer życia (chociaż jest oczywiste, że nie sposób mieć super zrównoważonego życia w sytuacji, gdy poświęcamy się jednej dużej rzeczy, na której najbardziej nam zależy). Możliwe jednak jest utrzymanie na jakimś tam poziomie relacji, poszerzania wiedzy z dodatkowej dziedziny, itp. 

22 minuty temu, self-aware napisał:

Ja spróbowałem takiego czegoś 2 lata temu. Przez okrągły rok pracowałem nad tym po 16-18h dziennie, poniedziałek-niedziela. Czasami nawet nie jadłem przez cały dzień bo wpadałem w taki wir pracy. Przez okrągły rok spotkałem się z innymi ludźmi łącznie może z 10 razy, czyli miałem miesiące, w których nie spotkałem się z nikim.

No właśnie. Czasami człowiek sam sobie zupełnie niepotrzebnie narzuca taki szaleńczy reżim, podczas gdy takie same rezultaty ( a może i lepsze) można osiągnąć, gdy nie zaniedbasz życia towarzystkiego, relacji, dbania o odpoczynek, o hobby. Mam podobne odczucia, że źle zniósłbym porażkę, gdybym coś robił przez kilka lat, zaniedbując pewne aspekty życia. Bo co innego ponieść porażkę, ale mieć do kogo czy do czego wracać, a co innego ponieść porażkę mając świadomość tego, że poświęciło się czemuś zupełnie wszystko. 

Edytowane przez ciekawyswiata
dodanie myśli
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, ciekawyswiata napisał:

No właśnie. Czasami człowiek sam sobie zupełnie niepotrzebnie narzuca taki szaleńczy reżim, podczas gdy takie same rezultaty ( a może i lepsze) można osiągnąć, gdy nie zaniedbasz życia towarzystkiego, relacji, dbania o odpoczynek, o hobby. Mam podobne odczucia, że źle zniósłbym porażkę, gdybym coś robił przez kilka lat, zaniedbując pewne aspekty życia. Bo co innego ponieść porażkę, ale mieć do kogo czy do czego wracać, a co innego ponieść porażkę mając świadomość tego, że poświęciło się czemuś zupełnie wszystko. 

Problem polega na tym, że całkiem spory odsetek społeczeństwa charakteryzuje coś ze spektrum zespołu anankastycznego (nawet 8% wg prof. Jaremy). Dążąc do celu, takie osoby czują się względnie dobrze tylko wtedy, gdy robią coś ukierunkowanego na konkretny cel. Wykonując inne aktywności, czują się po prostu źle. 

 

32 minuty temu, self-aware napisał:

Od tego czasu minął rok, do teraz sporo z tych myślników jest w moim życiu. Gdyby się udało to pewnie te myślniki byłyby zupełnym przeciwieństwem, ale się nie udało. Zatem jak dla mnie pod względem głównie mentalnym stawianie wszystkiego na jedną kartę to potężne ryzyko. Strzelam, że całkowite pozbycie się wyżej wymienionych negatywów zajmie mi wiele lat. A ja pracowałem tak przez rok, Ty mówisz o 2-3. Chcesz to próbuj, ale jak się nie uda to nie zdziw się jak skończysz w psychiatryku.

Wiem co czujesz, bo ja sam od ponad 3 lat realizuje taki cel, choć nie w takim stopniu, by spotkać się z innymi zaledwie kilka razy w roku. Cel jest bliski, ale jeżeli się nie uda, te 3 lata pójda całkowicie na marne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, absolutarianin napisał:

Pytam, bo definiują cię twoje cele. Do jakich gwiazd potrafisz się mentalnie wznieść. Parę groszy to byle buc w pipidówie dolnej potrafi zarobić.

Widzisz przyjacielu, moim celem nie są pieniądze. Jak to mawia stare chińskie przysłowie: "pieniądze to nie wszystko, ale bez pieniędzy to chuj".

 

Każdy ma swój teleskop, odległość do gwiazd pojmuje się indywidualnie. Moja gwiazda nie musi świecić najmocniej, czy być najwyżej. Ja chcę by była moja ;)

 

45 minut temu, absolutarianin napisał:

Jeżeli tak się boicie, nie będziecie mieć kobiet.

Tylko głupi się nie boi, a kobiety to nie cel nadrzędny dla mnie. Raz są, raz ich nie ma, karawana jedzie dalej sukcesywnie od lat. Z resztą sam wiesz, statystyka nie napawa optymizmem, toteż nie można odbierać niewiast jako kursu. Będzie trzeba to przyjdą, ja mam swoje dobro na pierwszym miejscu, inaczej mógłbym zapomnieć o reszcie.

49 minut temu, absolutarianin napisał:

Współcześni faceci boją się wszystkiego. Co z wami?

Proszę mnie tu do wora nie wrzucać!

46 minut temu, ciekawyswiata napisał:

Czasami człowiek sam sobie zupełnie niepotrzebnie narzuca taki szaleńczy reżim, podczas gdy takie same rezultaty ( a może i lepsze) można osiągnąć, gdy nie zaniedbasz życia towarzystkiego, relacji, dbania o odpoczynek, o hobby. Mam podobne odczucia, że źle zniósłbym porażkę, gdybym coś robił przez kilka lat, zaniedbując pewne aspekty życia. Bo co innego ponieść porażkę, ale mieć do kogo czy do czego wracać, a co innego ponieść porażkę mając świadomość tego, że poświęciło się czemuś zupełnie wszystko. 

Dokładnie. Wsparcie też się bardzo przydaje. Człowiek jest istotą stadną, a utworzenie, dobranie towarzyszy do dobrego towarzystwa to też osiągnięcie. Wzajemny szacunek to podstawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minutes ago, ciekawyswiata said:

No właśnie. Czasami człowiek sam sobie zupełnie niepotrzebnie narzuca taki szaleńczy reżim, podczas gdy takie same rezultaty ( a może i lepsze) można osiągnąć, gdy nie zaniedbasz życia towarzystkiego, relacji, dbania o odpoczynek, o hobby. Mam podobne odczucia, że źle zniósłbym porażkę, gdybym coś robił przez kilka lat, zaniedbując pewne aspekty życia. Bo co innego ponieść porażkę, ale mieć do kogo czy do czego wracać, a co innego ponieść porażkę mając świadomość tego, że poświęciło się czemuś zupełnie wszystko. 

Tak, teraz dalej jestem pracowity, ale jednak staram się od czasu do czasu lecieć w chuja lub po prostu robić coś innego, książka, sport i tak dalej.

 

26 minutes ago, House said:

Wiem co czujesz, bo ja sam od ponad 3 lat realizuje taki cel, choć nie w takim stopniu, by spotkać się z innymi zaledwie kilka razy w roku. Cel jest bliski, ale jeżeli się nie uda, te 3 lata pójda całkowicie na marne.

Hmm, to chyba jednak nie do końca wiesz skoro cel jest bliski :) U mnie nigdy nie był. Chyba, że mówisz o poświęceniu, no to jasne. Ja okrutnie żałuję tego straconego roku, do teraz. Po prostu tak jakbym na początku mojego życia dowiedział się, że będę żył rok krócej. Najgorszy rok w moim życiu. Plusem jest chyba tylko to, że nie da się tego raczej pobić. Prawie każda kiepska rzecz będzie mniej kiepska niż tamten rok.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.