Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

23 minuty temu, BlacKnight napisał:

No chyba że jak @macznajdziesz przyjaciółkę ale to strzał 1 na 1000.

Ale zawsze chciałem, marzyłem o przyjacielu, przyjaciołach i działałem w tym kierunku bardzo intensywnie i naprawdę masę rzeczy wybaczyłem, nie byłem hipokrytą, pomagałem, wychodziłem z ogromną inicjatywą, zapraszałem, ciągle się odzywałem, pokazywałem siebie ze wszystkich stron, aż znaleźli się ludzie, którzy to docenili. Ja tego chciałem, nie związku, nie rodziny, tylko przyjaźni i to mam, to sobie zorganizowałem. Nie pierdoliłem nigdy, ojej, nie mam niczego, nikogo, nikt mnie nie zaprasza, tylko sam byłem człowiekiem orkiestrą. A miałem tyle zlewek w swoim życiu, że to głowa mała. Ile fakerów, kurew na twarz dostałem to nie policzę. Ile sytuacji podbramkowych, na granicy mordobicia, ile farta i ile pojebanych akcji, ale przyjaciół znalazłem i to mi wystarczy w tym momencie. Warto było gadać z ludźmi, żeby się udało na tych właściwych trafić w końcu. Ale to prawda, nawet setkę przerobisz i nic. Pusto, żadnego połączenia na tym głębszym poziomie. A jak przyjaciółkę zapoznałem? Na ławce siedziała, a ja się dosiadłem 😆 Totalny banał.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Ewenement napisał:

Od około 17 roku życia poświęciłem się całkowicie pracy i nauce

A nie jest to jakaś forma eskapizmu albo jakiejś rekompensaty np. poczucia niewystarczalności(tak jak to było w moim przypadku)? Czytałeś może "No more mr nice guy"? Pomimo tytułu nie jest to wg mnie książka tylko dla miłych osób, może znajdziesz tam coś dla siebie, na chomiku była wersja po polsku, wersja angielska jest w wielu miejscach.

 

21 godzin temu, Ewenement napisał:

Próbowałem parę razy umawiać się z kobietami na Tinderze

Co do umawiania się jeśli Ci to doskwiera, zbliża się okres urlopowy, możesz się rozejrzeć za jakimś wyjazdem zorganizowanym np. do Chorwacji czy innych Włoch(choć w sumie w tym roku mogą być jeszcze cyrki z wiadomego powodu). I tutaj wskazówka- jedź albo sam(w sensie bez znajomych) albo kimś o kim wiesz, że jest w miarę komunikatywny, a nie będzie siedzieć cały czas na telefonie. Podczas takich wyjazdów ludzie są luźniejsi, milsi więc nie ma tylu barier jak na co dzień więc łatwiej jest nawiązać jakiś kontakt, a nuż kogoś poznasz(ale wiadomo, na spokojnie :)).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc jestem pod pozytywnym wrażeniem jak duży dostałem odzew i na jakim poziomie merytorycznym jest większość waszych wypowiedzi. Dzięki wielkie. 

 

Niby to nie powinno dziwić z uwagi na fakt iż jednak to forum już trochę czytałem 😅. Wszystkie odpowiedzi przeczytałem, nawet po kilka razy i postaram się poniżej do nich odnieść. 

 

@slusa pytał gdzie takie zwroty, nie będzie pewnie zdziwieniem jak odpowiem że na crypto. Zwykła giełda też była jednak to nie jest głównym tematem więc nie będę w to się tutaj zagłębiać. 

 

Bardzo uczące posty kolegi @mac w tym temacie i innym dały mi najwięcej do myślenia. Pewnie przeczytam je jeszcze nie raz, nie dwa, haha. 

 

@Analconda, co do tej osoby muszę przyznać że trochę nie rozumiem jeżdżenia po nim. Wiem,  wiem. Często podawane przez kolegę kontrowersyjne rzeczy i czasem bez logiki mogą przyprawić o ból głowy. Jednak ja staram się patrzeć na to z perspektywy przeciwnej strony dyskusji. Aby była ona pobudzająca do myślenia i ucząca w jakiś sposób, jednak potrzebne w dyskusji są dwie strony. W tym przypadku można powiedzieć że jest nią kolega @Analconda. Zaznaczam że nie do końca zgadzam się z jego zdaniem, ale uważam że ktoś taki też jest jednak potrzebny. Chociażby po to żeby czasem można było pośmiać się z argumentacji opartej na rozmnażaniu jakichś dżdżownic. Bez spiny 😊. A co do punktów to staram się dbać o siebie i już to uwzględniając oceniam się 5/10. Nie mam żadnych kompleksów. Mam wady nad którymi pracuje bądź staram się je rozkminić, ale nie kompleksy. Pasje też mam, moje życie składa się w dużej mierze z pracy i nauki, ale zajęcia poboczne takie jak hobby, pasje, też są. Niestety (albo stety) większość z nich dzielę z facetami (są typowo męskie w większości, a jeżeli nie to moje otoczenie od zawsze to byli faceci w 99% i to to determinuje). Przyjaciół i kumpli także mam, świetnych i dużo się od nich uczę (mam nadzieję że z wzajemnością), to też jednak w 100% faceci. Często jeżeli chodzi o relacje z kobietami są na podobnym poziomie co ja, w podobnym wieku co ja. 

 

Parę osób napisało mi tutaj że w życiu wiedzie mi się bardzo dobrze i ogólnie niepotrzebnie uważam się za przegrywa. Problem polega jednak na tym że w moim pierwszym poście użyłem czasu przeszłego jak mówiłem o swoim przegrywie. Obecnie w żadnym aspekcie nie uważam się za przegrywa, ten czas minął. A co do osiągania swoich życiowych celów już abstrahując od kobiet, każdy dosłownie każdy może to zrobić. Podstawa do mindset, mindset to fundament. Kolejną rzeczą jest praca nad sobą, poszukiwanie i chęć bycia lepszym. No, ale to już wynika z mindsetu. Takie mam podejście, a nadmieniam je z uwagi na treść jednego z postów o tym że jakoby mam duże pokłady sukcesu. Każdy je ma. No, prawie każdy, ale jak jest się zdrowym bez mega poważnych problemów zdrowotnych/dysfunkcji jak np. Zespół Downa. Czasem nawet okazuje się że i takie osoby je posiadają, ale to chyba też nie temat na ten wątek. 

 

Zdziwiło mnie to że tak dużo ludzi odradza MGTOW. Zaciekawiło mnie to także, ale skoro bardziej doświadczeni w tych sprawach, jak wy, tak piszą nie chcę wdawać się w niepotrzebną polemike. 

 

Myślałem nad divami i stwierdziłem że poczekam z nimi do 30 jeżeli sytuacja wymknie się spod kontroli 😅. Czuję że dla mnie byłby to dopiero akt desperacji. Jakoś tak podświadomie. Oczywiście nie neguje innych którzy tam chodzą. Mówię tylko o sobie i swoim podejściu.

 

Myślę że jednak w pierwszym poście inicjującym dyskusje mogłem nie do końca wyrazić w pełni mojego problemu. 

Chodzi o to że świadomie, w świadomości wiem że kobieta i seks nie powinny być wyznacznikiem czegokolwiek w moim życiu, podświadomie jednak psychika działa sabotując moje działania przez co zaciąga powoli ręczny na to co robię. Wbrew pozorom ten ręczny dosyć mocno trzyma, a ona wmawia mi że jednak czas mija i zaraz mój czas minie jeżeli chodzi o seks, relacje damsko-męskie na tym podłożu. 

Jedną z moich wad jest chora wręcz ambicja zwłaszcza pod kątem sukcesu w życiu zawodowym/finansowym. Tutaj pojawia się już największy mind fuck. Konflikt tego typu:

 

zaczniesz latać za laskami, nie można być pewnym że coś finalnie z tego wyjdzie, a stracisz czas == nie poświęcisz tego czasu na rozwój zawodowy / finansowy / spełnianie siebie przez co za wiele nie osiągniesz, a z pewnością nie tyle ile mógłbyś. 

 

Będziesz robił karierę, spełniał się, poświęcisz czas na to == nie stworzysz relacji głębszej z żadną kobietą i nie nabędziesz pod tym względem doświadczenia bo to wymaga czasu. Finalnie czas minie, a Ty zostaniesz starym kawalerem z już średnimi perspektywami. 

 

To powoduje rozdarcie i zaciąganie "ręcznego". Serio, najchętniej gdyby nie ta podświadomość, instynkt, ten autosabotaż który w niej działa olałbym temat i po prostu zajął się swoimi sprawami i ambicjami. Ktoś wspomniał o kastracji. Śmiechem, żartem, to zawsze jakieś rozwiązanie 😂 haha. Oczywiście to tylko żart. 

 

W życiu nie faworyzuje kobiet, często jestem dla nich nawet oschły jeżeli wiem że na to zasłużyły. Nie mam problemów z natychmiastową rezygnacją ze znajomości z jakąś laską. Wiem co one potrafią więc nigdy się z nimi nie szczypałem. Oczywiście jeżeli czuję że mam taką potrzebę i wiem że dziewczyna na to zasłużyła jestem dla niej miły. To o czym wspominam w poście to tylko rozgrywka w mojej własnej głowie, próba zrozumienia siebie, własnych potrzeb, rozwiązania problemu i wrócenia do działania. 

 

Zetknąłem się z naturalną ścianą którą sam sobie można powiedzieć zaserwowałem. Myślę że każdy facet ten rodzaj ściany kiedyś spotkał. 

 

Dlatego właśnie zainteresowała mnie ideologia MGTOW. Czyli skupienia się na swojej drodze. Jestem też trochę spaczony jeżeli chodzi o wszelakie związki z uwagi na fakt iż w mojej rodzinie było dwa razy więcej rozwodów niż dobrze prosperujących małżeństw 😂. Wiem też jakie obecnie mają wymagania kobiety i co z siebie robią faceci (psy na smyczy na każde zawołanie pięknej Pani). Kobiety mają prawo mieć wymagania. Mają prawo chcieć faceta o wzroście 190cm, albo z 50cm w bicepsie, albo z miliardem dolarów. Według mnie mają do tego takie samo prawo jak facet który chce piękną kobietę z wagą nieprzekraczającą np 60kg. Tylko że z tego co widzę faceci strasznie polegli w tej grze i dają sobie zasłonić oczy i stłumić rozum własną kuśką, a ja świadomie nie chce brać udziału w tym wyścigu. Do tego dokładając wszystkie chore akcje które wyczyniają Panie np z obcokrajowcami Erasmusa itd. (mimo to nadal mają prawo tego chcieć i to robić), a przy tym udawanie świętej strasznie temat obrzydza i wręcz świadomie popycha mnie w stronę olania tematu. 

 

@Kangur Z Austrii zająłem się tymi rzeczami żeby nie myśleć o sprawach osobistych które przed tym okresem były w ostrych turbulencjach. Potem jakoś już poszło po sznurku. 

 

To co napisałeś o wakacjach jest ciekawą sprawą i możliwe iż w następne podkradne Ci pomysł. Na obecne już mam plany 😊

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Ewenement napisał:

Konflikt tego typu:

 

zaczniesz latać za laskami, nie można być pewnym że coś finalnie z tego wyjdzie, a stracisz czas == nie poświęcisz tego czasu na rozwój zawodowy / finansowy / spełnianie siebie przez co za wiele nie osiągniesz, a z pewnością nie tyle ile mógłbyś. 

 

Będziesz robił karierę, spełniał się, poświęcisz czas na to == nie stworzysz relacji głębszej z żadną kobietą i nie nabędziesz pod tym względem doświadczenia bo to wymaga czasu. Finalnie czas minie, a Ty zostaniesz starym kawalerem z już średnimi perspektywami. 

 

To powoduje rozdarcie i zaciąganie "ręcznego". Serio, najchętniej gdyby nie ta podświadomość, instynkt, ten autosabotaż który w niej działa olałbym temat i po prostu zajął się swoimi sprawami i ambicjami. Ktoś wspomniał o kastracji. Śmiechem, żartem, to zawsze jakieś rozwiązanie 😂 haha. Oczywiście to tylko żart.

Już sam zaczynasz zdanie od słowa konflikt, a właśnie to jest konflikt tragiczny, jak każda, każda powtarzam życiowa decyzja. Jedyny problem w tym, że musisz sobie zaufać, a zaufanie wynika z doświadczenia, ale też ze straty czegoś. Niczego nie możesz być pewien i to jest właśnie dobre. Dlaczego dobre? Bo kształtujesz umysł, stajesz się bardziej elastyczny, otwarty na stratę, ale też na wdzięczność za konkretne rozdanie i maksymalizujesz, optymalizujesz. Nikt ci nie powie, co jest dla ciebie najlepsze. To musisz samodzielnie zrozumieć, ale na bazie doświadczeń moim zdaniem. A może okaże się, że jednak masz farta, że jednak zyskujesz więcej niż tracisz na znajomościach, na miłostkach, randkach, tym wszystkim? Skąd to możesz wiedzieć, jak głębiej nie wejdziesz w temat i nie posprawdzasz. Czas i tak minie. Według mnie warto podejmować więcej decyzji, także kończących się jakimiś stratami. To daje wartościowy, ten prawdziwy kierunek.

 

Jeżeli masz pewność siebie i ufasz własnym decyzjom to nie masz już konfliktu tragicznego, nie tracisz czasu, bo chciałeś czegoś i to zrobiłeś.

 

Chciałeś, zrobiłeś, akceptujesz konsekwencje na każdym poziomie, również czasowym. Jak nie wiesz, czego chcesz to musisz tracić w wielu kierunkach, żeby odnaleźć ten właściwy, albo się do niego zbliżyć. Czasem inwestujesz, ale masz też szansę ucięcia strat we właściwym momencie. Randka się nie podoba? Spadasz do domu. Podoba się? Kontynuujesz znajomość wyznaczając pewne granice, czy to czasowe, czy dotyczące innych spraw.

 

Nie ufasz sobie, stąd konflikt. Masz braki w pewnej dziedzinie życia, a życie dąży do równowagi, również psychicznej. Strać czas, żeby zyskać wiedzę i poznać siebie. Będzie fajnie, obiecuję, tylko zaufaj sobie, ucinaj toksyki i dbaj o własne interesy, szanuj siebie i własny czas. Kobiety, aż takie trudne w obsłudze nie są, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Jak mówię od dawna, krąg towarzyski, konieczna rozbudowa, więcej mieszanego towarzystwa i więcej rozmawiać z ludźmi. Coś pyknie, jak wejdziesz we flow towarzyskie.

 

Rozumiem cię, ale tak poważne konflikty wewnętrzne wymagają konkretnych ruchów. Im szybciej się przekonasz o własnych możliwościach, tym lepiej.

 

Pewność siebie to podstawa wszystkiego, całego normalnego życia na tym świecie. Z pewnością siebie nic nie boli, nawet zlewa za zlewą, bo robisz swoje, celowo. Co tu dużo gadać, trzeba nakurwiać xD

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Ewenement said:

To powoduje rozdarcie i zaciąganie "ręcznego".

Lęk przed utratą. Nie przed czymś co mógłbyś stracić, ale przed samym procesem utraty. Możliwości, szans, ścieżek.

Sporą część historii wyznaczało motto "memento mori" - ale dziś nie rozumiemy go tak, jak powinniśmy. Utrata i tak przyjdzie, nic z tej ziemi nie zabierzemy "poza horyzont". Trzeba się więc z utratą pogodzić, ale się jej nie poddawać i robić swoje. Odrzucając to co zbędne, bo czas jest ograniczony - na zbędne rzeczy czasu tracić nie warto - czyż to nie jest celowe tracenie możliwości? Jest. I dobrze.

https://www.tekstowo.pl/piosenka,jacek_kaczmarski,pytania_retoryczne.html

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.