Skocz do zawartości

Działalność gospodarcza - prawdopodobieństwo długoterminowego sukcesu.


Rekomendowane odpowiedzi

 

Cytat

 

Kraje cierpią…   Ale jedne bardziej niż inne

Część cierpień kraju wiąże się z czynnikami obiektywnymi, jak potop, wojna czy szarańcza.  Może też być wszystko razem czyli socjalizm.  Większość cierpień jednak zależy w linii prostej od jakości elit politycznych które sobie wybrał i od stopnia ekonomicznej iluzji którą wyznaje.

Miarą cierpień kraju jest misery index (MI), który w najprostszej wersji jest po prostu sumą stopy bezrobocia oraz inflacji. Wg przewidywań Bloomberga najwięcej w 2016 cierpieć będzie przeżywająca istne ekonomiczne męki od dłuższego czasu Wenezuela,  z indeksem MI rzędu 159.7. To prawie 4x więcej niż druga na liście cierpień Argentyna (39.9), przed RPA (32.0) i Grecją (27). Pierwszą piątkę zamyka niewypłacalny od dawna bantustan ukraiński (26.3). Nie wiadomo czy altruizm prezesa Belki który hojną ręką podarował mu €1 mrd coś ulży w tych cierpieniach.  Pewne jest tylko że ulży portfelowi właściciela wrzuconych w kratkę ściekową pieniędzy.

Indeks MI uczy że można kąpać się w ropie, leżeć na złocie czy mieć najżyźniejszy w świecie czarnoziem, a mimo to cierpieć. Można też nie mieć żadnych, czy prawie żadnych bogactw naturalnych a mimo to nie cierpieć, a nawet wręcz przeciwnie. Zaświadczają o tym Szwajcaria (3.2) czy Singapur (2.6), od lat zamykające tabelkę cierpień ekonomicznych. Zastanawiamy się nawet czy stopień ekonomicznych cierpień  kraju nie jest w jakiś przewrotny sposób odwrotnie skorelowany z posiadanymi bogactwami. Może na zasadzie że im więcej bogactw tym się rząd łatwiej wyżywi i do czorta zresztą?

Polskę ze wskaźnikiem męczeństwa ekonomicznego na rok 2016 rzędu  10.1  specjaliści Bloomberga plasują na całkiem poczesnym 27 miejscu, w środku tabeli.  W towarzystwie między Finlandią  a Belgią nie byłoby niczego złego.  Niepokoi jednak niezwykle szybki awans kraju w górę tej tabeli męczeństwa. Jeszcze rok wcześniej Polska męczyła się przecież komfortowo gdzieś na dole tabeli, na miejscu 42. Awans o 15 miejsc w ciągu roku byłby więc niemałym osiągnięciem, świadczącym o znacznym potencjale.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Brat Jan napisał:

Biznesy upadają, bo ze 2 mln młodych konsumentów wyemigrowało,

do tego "na prowincji" płace są po 1200.

 

Dobry biznes to transport międzynarodowy, kierowcy z PL, kursy UK-Europa Zach. omija się ryzyko krajowego zastoju.

 

Nawet na kraju można zarobić. Powiem wprost. Jeżeli masz uczciwego kierowcę i w miarę przyzwoitą spedycję to miesięcznie z zestawu na czysto (odejmując wszystkie opłaty, amortyzację, paliwo, przyzwoitą wypłatę kierowcy oraz pewne zabezpieczenie, gdyby trzeba było poważniejszą naprawę zrobić) od 4-6 tysi. Przy4 ciężarówkach masz szacunkowo około 20 tysi na łapkę. Ale...

 

Koło biznesu trzeba chodzić i pilnować- i to nie na zasadzie: Arox, co tak duże spalanie? Jeb po premii". Bo Arox spierdoli do innego a ten zostanie z autem bez obstawy, tylko zainteresować się i mieć świadomość, że 7 letni DAF z 24 tonami na skrzyni po górach musi łyknąć te 32 l/100 km. Jeżeli dodatkowo szuka się pozornych oszczędności i unika płatnych odcinków dróg, to niestety, ale spalanie jest gigantyczne.

 

Na transporcie międzynarodowym jest gigantyczny pieniądz. Tylko trzeba wiedzieć co i jak i w jaki sposób. A tu potrzebna jest wiedza i umiejętności pracowników. A to kosztuje. Dlatego my Polacy jesteśmy poszukiwani na zachodzie jako kierowcy, gdyż umiemy i potrafimy jeździć, szybko dostosowujemy się oraz umiemy kombinować.

 

Dlatego też niebieska komuna powprowadzała te wszelkie ograniczenia, że ja jako zawodowy kierowca nie dam rady bez wygranej w totka wejść w rynek.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawy temat.

TamtenPan- mógłbyś podać linka do tematu, w którym polecałeś tą książkę o biznesie, z zaznaczeniem że najlepiej czytać ją po angielsku?

 

Zacznijmy od początku.

 

Wielu z nas chciałoby robić biznes-i tu pojawia się pytanie-z czego? Trzeba mieć kapitał początkowy. Zwracam się do TamtegoPana z pytaniem-jak zarobić tyle kasy, by móc wejść choćby w biznes internetowy? Przykładowo z etatu ledwo co starczy na życie, mieszkanie, a chcę się przeprowadzić np. do Gdyni-a zapierdol za granicą mam za sobą i nie chcę wracać do tego, choć cash byłby większy zdecydowanie.

 

Jaką kwotę polecasz na start biznesu e-marketingowego?

 

Ponadto słusznie wskazujecie na gnębienie przedsiębiorców w Pl opłatami, podatkami-wspominacie o biznesie stacjonarnym-ale czy z uwagi na cięcie kosztów najlepszy nie byłby biznes internetowy?

Nie trzeba wynajmować lokalu, płacić za niego, można zarejestrować za granicą.

Ponadto kwestia płacenia pracownikom-a czy nie lepiej nie zatrudniać nikogo, tylko samemu robić za firmę internetową, a ewentualnych pracowników wynajmować w drodze outsourcingu? Tim Ferris wskazywał, żeby ciąć koszty pracownicze i że tą samą pracę może wykonać ktoś z drugiego końca świata za o wiele mniejsze wynagrodzenie (jako katolik uważam to za kontrowersyjne moralnie, no ale czy przysłowiowemu Wietnamczykowi nie zależy bardziej na tej misce ryżu, niż Polakowi na 1200 zł?).

 

 

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Tarnawa napisał:

Ktoś handlował na Ebay?

jak chcesz za bescen sprzedawać to polecam angielski ebay%-)

prawda tamtego ebaya jest taka ze jak ktoś chce dana rzecz kupic to kupi po za ebayem.licytacje od minimalnej ceny przynosza straty.licytacje od danej ceny=za chuj nie sprzedasz.na kup teraz bujaj sie

mówie tu o antykach.obrazach.militariach

na programach w tv z licytacjami w których angole sie kochaja sa mocno naciagane

Edytowane przez Pikaczu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ostatnio przezylem szok

musialem odwiedzić us w mojej wsi,i jak kiedyś było obsadzonych 20 stanowisk i przy każdym kolejka

tak teraz w 4 było kogos widać,i pusciutka sala

ksiegarnia która dzialala od zawsze przy us,ze wszystkimi pierdolami,od kwitow po opracowania podatkowe padla

 

tusek plul ze bedziem wracac bo praca w kraju będzie się oplacac,lgal jak pies,a robil odwrotnie

niech ta swinia lepiej tu nie wraca

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Pikaczu napisał:

jak chcesz za bescen sprzedawać to polecam angielski ebay%-)

prawda tamtego ebaya jest taka ze jak ktoś chce dana rzecz kupic to kupi po za ebayem.licytacje od minimalnej ceny przynosza straty.licytacje od danej ceny=za chuj nie sprzedasz.na kup teraz bujaj sie

mówie tu o antykach.obrazach.militariach

na programach w tv z licytacjami w których angole sie kochaja sa mocno naciagane

Nie wiem czy dobrze stronkę skumałem ale jak na polskim wystawiam to chyba wszędzie widać ,tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie handlu duperelami z netu rzecz wygląda tak, że sprowadzając towar z Chin ma się ok. 20-30% zysku. Koszt dostawy nie istnieje.

Mały detal.

Próg odnośnie, którego zaczyna się zabawa z cłem i Vat-em = zabawa drobnicą = marża przyjemna, ale zysk niewielki.

Można przyrobić, ale już zarabianie = uwięzienie gotówki i czekanie na klienta= pewna irytacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chadzając na co dzień ulicami ścisłego centrum jednego z miast wojewódzkich widzę mnóstwo opuszczonych lokali z wywieszkami "do wynajęcia". Na niektórych z nich, tabliczki wiszą naprawdę długo. Jedynie okoliczne instytucje finansowe czy sklepy firmowe sieci GSM wyglądają jak wyspy na oceanie - zwłaszcza oświetlone wieczorami. Szewc ukryty gdzieś w podwórzu, kaletnik w kanciapie za śmietnikiem, lokalne sklepiki cuchną brudem i gorzałą z personelem często na granicy upośledzenia a w bramach, podpici menele rozstrzygają losy świata żarliwie dyskutując między jednym łykiem a drugim ze wspólnego gwinta.

 

Wychodzisz sobie w sobotni poranek na spacer albo na rynek, chodniki staromiejskie chrzęszczą od tłuczonego szkła, kleją się do podeszw resztki kebabów za spoiwo biorąc przy okazji tu i ówdzie przelaną krew bo "ktoś dostał w nos, to popłakał się ktoś" w ramach gorączki piątkowej rui.

 

Mam nieodłączne skojarzenie z Hill Valley pod rządami Biffa Tannena. Taka refleksja poboczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Tarnawa napisał:

Nie wiem czy dobrze stronkę skumałem ale jak na polskim wystawiam to chyba wszędzie widać ,tak?

jak pamietam to do 10rzeczy sprzedanych twoje oferty sa tylko na danym kraju wystawienia.po 10 sprzedanych duperelach zaczynasz sprzedawać miedzynarodowo%-)chyba ze polityka sie pozmieniała

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby brać się za biznes stacjonarny, to naprawdę trzeba mieć kupę kasy plus starannie przemyślany biznesplan-tak mi się wydaje. Dlatego e-biznes wydaje się z tego względu dostępniejszy.

 

Tym bardziej w Polsce-inflacja co roku rośnie, pieniądz traci na wartości, to z jakiej racji ludzie mają wydawać na produkty, które nie są niezbędne? No, jeszcze duże miasto wojewódzkie, tam więcej ludzi ma wyższe zarobki, których nie przeje/przepije, tylko zainwestuje, no i może wyda na rozrywkę.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak ,tylko wytłumaczcie mi dlaczego w weekend nie da rady zaparkować pod marketami,a wozki pod kasami wcale nie takie skromne

handel wieloma artykułami przeniosl sie wlasnie tam,choc w niektórych tez już pustostany stoja

wielkie korporacje przejely rynek,a drobnica popadala

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dlatego niedzielę rządzący, zamiast zakazywać handlu w tym dniu - postanowili opodatkować wraz z sobotą w wiekszym stopniu niż obrót w dni powszednie. To chyba pionierskie w skali Europy, może świata opodatkowanie czasu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

red-bez przesady ze nie mialbys 10-20 minut czasu wracając z pracy , i co drugi dzień zrobić swiezych zakupow w osiedlowym sklepie.

co rozumiesz przez taniej.......czy może sledzia w glazurze?zawartosc sledzia 60%

czy tez szprycowane woda ,zelatyna i chemia miesko czasem 50/50 

albo swiezo zmielone......wszystko co sie wcześniej nie sprzedalo i zaczyna brzydko woniec.

wcale nie jest taniej

ludzie poprzez marketing zostali przekierowani do molochow i kasa plynie do korpo,a nie w kraju sie obraca

niedzielne zakupy staly sie prawie tradycja,wpojonym nowym zwyczajem

sa kraje gdzie w niedziele handlu nie ma wcale,lub prawie wcale.

wpojono ludziom bezsensowna konsumpcje.

a ludzie jak to ludzie.......beee beee

dodatkowo niedziela "rodzinna" polega na wkurwie od samego rana,bo baba sie grzebie,dzieciaki dopiero ubrane trzeba przebrać,bo sie zdazyly upackac czekając az sie mami wypindrzy,no bo jak ....,

zajedziesz znow wkurw bo ci ktoś sie na jedyne wolne miejsce na chama wjebal,po pol godzinie w końcu parkujesz ,wchodzisz i znow ciśnienie jebie w gore bo lazi ta szarancza i sama nie wie za czym,dzieciaki sie rozlaza,jak male to do wozka spacyfikujesz ,ale drze jape już nie możesz,baba lazi chuj wie za czym i maca jakies szmaty bo akurat przed wejściem promocyja,lazisz 2 godziny żeby kupic tylko "podstawowe' artykuly,ale babie zawsze sie cos przyda,a to wyprzedaz lumpeksu z chin,chuj ze w domu już szafe noga trzeba zamykac,ona i tak nie ma sie w co wbic bo dupa urosla,dzieciak sie pojszczal,kurwa do kacika dla matek,cofa cie bo z kosza wyłazi 200 obsranych pieluch,chuj na bezdechu dajesz rade,wracasz do pani, znow wkurw bo pani już najebala caly wozek bzdetow z promocji i wyprzedaży,..ale może to i dobrze koszmar sie konczy ....do kasy ufff nareszcie,  o ja pierdole ogon do kasy na pol godziny,no dobra przezyje już,.....niestety wszystkie kumate już dawno na wyspach w tesco siedza za funciaki a tutaj babcie na kasach dorabiają z pol robi sie 40 minut, o nareszcie jeszcze dwie osoby,juz myślami jesteś w fotelu i owierasz browara po zjebanej niedzieli,nagle pani sobie cos przypomina ze cos jeszcze musi bo swiat sie zawali,tylko szybko!!!!!!!!! ,twoja kolej przepuszczasz jakas pinde bo twoja luba zaginela,o jest już dobra ,nagle pindzie która przepusciles dzwoni telefon,oczywiscie odbiera pierdoli cos z psiapsilka no i oczywiście druga reka oproznia wypchany wozek,nie no zaraz mnie wyniosą,skonczyla placi karta pi pi odrzucona ,nieeeeeeeeeeeee,dzieciaki wyja,pani dzwoni po meza,dobra moja kolej,

nie chce widzieć rachunku zajmujesz sie pakowaniem.....nareszcie koniec,ale coz pani portwela zapomniala.....nieeeeeee,ale coz płacisz,o ja pierdole za co tyle?

dobra koszmar sie skonczyl,pakujesz auto ,NARESZCIE, oooo nieeee ja pierdole co za chuj mi drzwi obil .....

docierasz do domu ,taszczysz te zdobycze godzina 16 pani zabiera sie za niedzielny obiad,siadasz otwierasz zimnego browara ,ulga,z kuchni slychac ZNOWU CHLEJESZ DZIECMI SIE ZAJMIJ!!!......mily wieczor sie zapowiada... 21 padasz na ryj opróżniasz drinka,puszczasz glosnego baka na znak ze dziś seksu nie będzie.

 

pi pi pi 6 30 o jak dobrze ze poniedzialek

 

powyższe sytuacje sa autentyczne zaobserwowane lub na sobie doświadczone . milej niedzieli w markecie

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle że każdy ma jakiś tam swój styl życia. Np. osoby mieszkają w małych miasteczkach i wsiach robią raz w tygodniu większe zakupy w sąsiedniej mieścinie w hipermarkecie. Gdyby tak mieli co dzień zajeżdżać na benzynę by nie wyrobili. Grunt to wolny wybór, niech każdy se robi zakupy kiedy chce. Ustawowe zakazy handlu są mocno nie życiowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@red

"Bo ludzie zapierdalają cały tydzień, nie mają czasu zrobić zakupów. Dodatkowo maja mało kasy więc robią zakupy tam gdzie jest tanio."

 

Nieprawda. Łażenie  w niedzielę po marketach i galeriach handlowych to taka nowa świecka, polska tradycja. W  " tanich " marketach, na niedzielnych zakupach traciłem więcej kasy, niż wtedy, gdy zaopatrywałem się w osiedlowych " drogich " sklepikach. Ja sądzę, że to zamiłowanie do śmigania w niedzielę po sklepach to odreagowanie po socjalistycznym dziadostwie.  Podobnie jak w Polsce pod tym względem jest na wschód od nas ( Litwa, Łotwa, Estonia no i Rosja ). Chociaż Rosja jest krajem szczególnym. Tam pod względem jakości żywności jest totalne dziadostwo. Jeden wielki syf, dlatego ich mnóstwo przyjeżdża z Królewca na zakupy do Gdanska. W Niemczech wszystko jest w niedziele zamkniete i jest git. Ludzie daja rade ogarnac sie w tygodniu.

Edytowane przez kic-anty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, EnemyOfTheState napisał:

Tyle że każdy ma jakiś tam swój styl życia. Np. osoby mieszkają w małych miasteczkach i wsiach robią raz w tygodniu większe zakupy w sąsiedniej mieścinie w hipermarkecie. Gdyby tak mieli co dzień zajeżdżać na benzynę by nie wyrobili. Grunt to wolny wybór, niech każdy se robi zakupy kiedy chce. Ustawowe zakazy handlu są mocno nie życiowe.

jak będzie zamknięte w niedziele to przyjadą w sobote,a jak nie przyjadą znaczy ze zakupy nie były potrzebne.

a kasa zamiast u francuzow,niemcow itd. w skarpecie zostanie,badz na naprawdę potrzebne rzeczy pojdzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, kryss napisał:

jak będzie zamknięte w niedziele to przyjadą w sobote,a jak nie przyjadą znaczy ze zakupy nie były potrzebne.

a kasa zamiast u francuzow,niemcow itd. w skarpecie zostanie,badz na naprawdę potrzebne rzeczy pojdzie

 

A co to znaczy na potrzebne rzeczy? Skoro ktoś chce na coś wydawać kasę znaczy że było mu to potrzebne, dostaje to co sam chciał. Jeśli ludzie nie chcieliby robić zakupów w niedzielę, to by nikt nie przychodził tego dnia do sklepu. Zakaz handlu w niedzielę jedyne co powoduje, to utrudnianie życia ludziom, którzy tylko tego dnia mają czas na zakupy. Po dupie dostanie np.:

-człowiek pracujący od poniedziałku do soboty

-student na studniach zaocznych, który chciał wykorzystać okienko w wykładach na wyjście do marketu, gdzie ma taniej niż w uczelnianym sklepiku

-człowiek który lubił robić zakupy w sobotę lub niedzielę, teraz została tylko sobota, więc kolejki robią już mega wielkie

 

Żeby kasa była u nas, nie u Niemców i Francuzów to trzeba uwolnić nasz rodzimy rynek od państwowych regulacji. Wtedy to nasze firmy mogą zacząć podbijać świat ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak już wspomniano,w niemczech masz zamknięte w niedziele, i tylko mi nie  mow ze maja gorzej przez to,moze rzadzacy trochę inaczej mysla

ze może osoby pracujące w tym markecie tez chciałyby mieć wolne,i nie koniecznie żeby zakupy robic.

pozatym tłumaczenie przekazow podprogowych,nachalnego marketingu,i polityki koncernow wybiega za daleko i mi sie nie chce kopac z koniem.

 

idz popracuj w markecie to inaczej pośpiewasz,jak będziesz w wigilie tlukl karpie do 22 za 1200/250h ,bo za dużo zamówili i trzeba zamrozić.itd

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

                          Generalnie, z tego co ja wiem, to zakaz handlu w Niedzielę w takich Niemczech ma za zadanie chronić wolny czas tych, którzy muszą zap...lać w marketach. Naród może sobie zrobić zakupy w tygodniu, co za problem. Właśnie Niemcy, którzy od lat mnie "wyzyskują"  nauczyli mnie, że czas wolny jest świętością. I o to w tym wszystkim chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, kryss napisał:

jak już wspomniano,w niemczech masz zamknięte w niedziele, i tylko mi nie  mow ze maja gorzej przez to,moze rzadzacy trochę inaczej mysla

ze może osoby pracujące w tym markecie tez chciałyby mieć wolne,i nie koniecznie żeby zakupy robic.

pozatym tłumaczenie przekazow podprogowych,nachalnego marketingu,i polityki koncernow wybiega za daleko i mi sie nie chce kopac z koniem.

 

idz popracuj w markecie to inaczej pośpiewasz,jak będziesz w wigilie tlukl karpie do 22 za 1200/250h ,bo za dużo zamówili i trzeba zamrozić.itd

 

 

A kto powiedział że wolny dzień to musi być akurat niedziela? Ksiądz na mszy? Znam co najmniej 5 osób pracujących w Tesco i tym podobnych i wiem że w tej branży czas pracy jest po prostu zupełnie inny niż na "normalnym" etacie od poniedziałku do piątku. Czasem wolny jest czwartek, czasem niedziela, czasem wtorek, czasem piątek, różnie. Nie zapominaj, że praca w takim sklepie to nie tylko kasjer/kasjerka czy pan od wózków. Znałem np. ochroniarza z Tesco, który głownie siedział przed monitorami i bardzo lubił swoją pracę. 

 

A że generalnie w Polsce jest do dupy i ludzie łapią się byle jakiejkolwiek pracy, no to chyba winne jest bezrobocie i chujowa gospodarka. Czemu np. takie Niemcy się rozwinęły i ludziom żyje się tam dobrze? Polecam na początek sprawdzić sobie takie pojęcie jak: Wirtschaftswunder :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, kic-anty napisał:

Nieprawda. Łażenie  w niedzielę po marketach i galeriach handlowych to taka nowa świecka, polska tradycja. W  " tanich " marketach, na niedzielnych zakupach traciłem więcej kasy, niż wtedy, gdy zaopatrywałem się w osiedlowych " drogich " sklepikach

 

Masz rację co do nowej tradycji łazikowania po sklepach i centrach. Jednakże dalej podtrzymuję tezę o cięciu kosztów przy zakupach, ze względu n niski dochód.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plan Marshalla miał o wiele mniejsze efekty niż się powszechnie uważa (np. pomoc dla Niemiec stanowiła około 5% ich ówczesnego dochodu narodowego) to taki sam mit, jak "w Niemczech jest dobrze, bo nakradli Żydom złota". Krótka piłka: RFN vs NRD. Dlaczego powstał mur berliński? Bo ludzie masowo spierdalali z "socjalistycznego raju" w NRD do "zgniłego kapitalistycznego RFN". Kiedy w końcu doszło do zjednoczenia Niemiec RFN przekazało blisko 1,6 biliona euro na pomoc NRD. Ot, kapitalizm vs socjalizm 1:0, nie pierwszy i nie ostatnio raz.

 

Niemcy przede wszystkim wzbogaciły się na masakrycznym rozwoju przemysłu oraz twardej polityce monetarnej. Nauczeni z historii do czego prowadzi inflacja woleli zadbać aby niemiecka marka była silna. Zresztą wszystkie kraje, które po II wojnie światowej postawiły na twardą politykę pieniężną, zamiast jak pozostałe bawić się w keynesizm i kultywować inflację, nieźle na tym skorzystały. Obok Niemiec były to np. Japonia, Szwajcaria, Francja czy Włochy. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.