Skocz do zawartości

Jedzenie jak świnia


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Grupo :)
Mam taki problem, od dłuższego czasu nie mogę zapanować nad jedzeniem fast foodów, ciągle sobie mówię, dziś będzie ostatni raz, np. dziś z rana w pracy zjadłem elegancko wyliczony posiłek na fitu atu, zjadłem spoko się, czułem, później wleciał omlet z truskawkami, a pod koniec pracy kocioł w głowie, zamówię sobie pizzę a od jutra, biorę się za siebie taka myśl mnie, mnie naszła i to nie od wczoraj dziś tylko dajmy na to od 3 lat, ale od roku to już masakra przez to nie mogę schudnąć. Dziś jak wróciłem z pracy, to nie dość, że zamówiłem pizzę to ją całą, zjadłem pomimo bólu brzucha na koniec, musiałem ja wcisnąć. Też myślę, w taki sposób od wypłaty biorę się za siebie, dochodzi do wypłaty, wlatuje pizza, lub kebs czasami chipsy, a pomimo że w lodówce jest jedzenie, które z czasem się psuje. Dziś też jak zjadłem, pizzę to myśl mnie naszła, jeszcze jutro zamówię pizzę a od dnia wolnego, czyli wtorku zadbam o dietę. Nawet jak zamawiam lub kupuje chipsy, popcorn mam w głowie, że źle a pomimo tego kupuje. Miał ktoś z Was tak ??, Czasami myślę, że to jest spowodowane, że wcześniej jak nadużywałem alko, i paliłem papierosy to przez to, że rzuciłem te gówna to emocjonalnie bardziej zacząłem iść w stronę fast foodów
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, GallAnnonim999 napisał:
Czołem Grupo :)
Mam taki problem, [...] od dłuższego czasu nie mogę zapanować nad jedzeniem fast foodów, [...] dajmy na to od 3 lat, ale od roku to już masakra [...] [...] Miał ktoś z Was tak ??, [...]
 

@GallAnnonim999 Wyciąłem co niepotrzebne.

 

Zastanów się co masz w głowie i jakie rzeczy chcesz zajeść. Co chcesz sobie zrekompensować.

Ja po prostu uważam, że jesteś leniwy i szukasz usprawiedliwień dla swojego nieróbstwa.

 

Ugotowanie samemu sobie zdrowego i pożywnego obiadu nie wykracza poza umiejętności przeciętnego człowieka. Wymaga odrobiny nauki i poświęcenia czasu. NAWET gdybyś chciał, możesz zrobić sobie świetną domową pizzę.

 

Nie żyjemy w czasach jaskiniowych. Gdybyśmy teraz żyli w jaskiniach nie miałbyś takich dylematów. Tak byś się styrał w pogoni za antylopami czy pieskami preriowymi, że wpierdzielałbyś mięcho na surowo. To by było dopiero fit. A jak pięknie zalegałoby na żołądku...

Edytowane przez Miszka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Miszka napisał:

@GallAnnonim999 Wyciąłem co niepotrzebne.

 

Zastanów się co masz w głowie i jakie rzeczy chcesz zajeść. Co chcesz sobie zrekompensować.

Ja po prostu uważam, że jesteś leniwy i szukasz usprawiedliwień dla swojego nieróbstwa.

 

Ugotowanie samemu sobie zdrowego i pożywnego obiadu nie wykracza poza umiejętności przeciętnego człowieka. Wymaga odrobiny nauki i poświęcenia czasu. NAWET gdybyś chciał, możesz zrobić sobie świetną domową pizzę.

 

Ale ja gotuję sam odkąd pamiętam nawet na jutrro zrobiłem juz jedzenie kure z makaronem i marchewką, oraz omleta z truskawkami 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, GallAnnonim999 napisał:

Ale ja gotuję sam odkąd pamiętam nawet na jutrro zrobiłem juz jedzenie kure z makaronem i marchewką, oraz omleta z truskawkami 

 

No, to masz za dużo pieniędzy... I nie szanujesz swojej własnej pracy. Ja bym Ci zabrał z pensji conajmniej 30%

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Miszka napisał:

No, to masz za dużo pieniędzy... I nie szanujesz swojej własnej pracy. Ja bym Ci zabrał z pensji conajmniej 30%

A ja bym Ci nie zabierał, bo to nie moje pieniadze, a po drugie wtedy bys swojego problemu nie rozwiązał, bo nie upadł bys na dno pozdrawiam 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załóż, że jeden dzień w tygodniu masz wolny od diety. Najłatwiej, żeby to była sobota. Nie więcej niż 3 takie dni w miesiącu. Jeśli "spontanicznie" złamiesz ten zakaz bo np. zadzwoni kumpel, że jutro kebab, czy masz wyjazd itp. to najbliższa sobotę nie masz "dnia wolnego". 

 

Mnie się sprawdziło. Idea jest taka, że pomysł już nigdy nie zjem ulubionych M&M, nie napiję się coli jest ciężka do zniesienia. Tak to wiesz, że zjesz tylko że za kilka dni. Po 3,4 miesiącach przechodzi chęć. Na pierwszą sobotę to sobie przy łóżku przygotowałem draże. Przez jakiś czas tak to wyglądało cały dzień batoniki, chipsy itd.  oczywiście 2litry pepsi itp. Potem mi przeszło. Teraz sobotnie szaleństwo polega zwykle na tym, że jem placki ziemniaczane, jogurt owocowy itp. i do tego słodzoną herbatę z cytryną. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, GallAnnonim999 napisał:

A ja bym Ci nie zabierał, bo to nie moje pieniadze, a po drugie wtedy bys swojego problemu nie rozwiązał, bo nie upadł bys na dno pozdrawiam 

 

Ewidentnie Twoim problemem jest to, że stać Ciebie na pizzę i inne fast foody. No i nie umiesz się powstrzymać. Zatem trzeba by użyć środków przymusu. Jak np obniżenie pensji. Wtedy się ogarniesz bo nie będziesz miał wyjścia. Proste.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Miszka napisał:

Ewidentnie Twoim problemem jest to, że stać Ciebie na pizzę i inne fast foody. No i nie umiesz się powstrzymać. Zatem trzeba by użyć środków przymusu. Jak np obniżenie pensji. Wtedy się ogarniesz bo nie będziesz miał wyjścia. Proste.

nawet jak brakowało, lub nie miałem kasy to Messenger-Pożycz na pizzę na blika i kolega wysyłał 200 zł i był hajs 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Miszka napisał:

Ewidentnie Twoim problemem jest to, że stać Ciebie na pizzę i inne fast foody. No i nie umiesz się powstrzymać. Zatem trzeba by użyć środków przymusu. Jak np obniżenie pensji. Wtedy się ogarniesz bo nie będziesz miał wyjścia. Proste.

A problemem ludzi w Polsce jest to, że jeszcze wojska władza nie wyprowadziła. Ludzie patrzą na zachód i krew ich zalewa. Jakby wprowadzić zamordyzm, wyłączyć Internet, to wieczorem kładąc się do łóżka byliby szczęśliwi, że przeżyli kolejny dzień. 

Edytowane przez Piter_1982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem ten sam problem ze słodyczami parokrotnie. Aktualnie nie jem, czasem lody na deser jakąś nieduża porcję po obiedzie i tyle. Batoniki i inne ciastka już odpadły. Zrobiłem to jak niżej:

Po prostu musisz sobie założyć, że nie jesz i trzymać się tego, nie ma prostszego sposobu. Tylko nie zakładaj "od jutra", "od dnia wolnego", ma być OD TERAZ. Po drugie nie wmawiaj sobie, że nie będziesz już w ogóle jadł fast foodów, bo wiadomo, że tego nie podtrzymasz. Załóż sobie, że raz w tygodniu np w sobotę czy niedzielę sobie zjesz coś, np kebsa albo pizze w ramach obiadu (weź też średniego kebsa zamiast dużego albo małą pizze zamiast średniej - lepiej, żeby został niedosyt), to Ci wtedy nie zaszkodzi. Musisz najzwyczajniej w świecie utrzymać swoje postanowienie SAM bo nikt tego za Ciebie nie zrobi bracie. A zamiast zjeść pizze lub kebsa czy coś innego, jak masz takie straszne ssanie na fast foody to zamiast zamawiać załóż dres i idź przebiegnij się 3 czy 5 km. To Ci przejdzie (tylko nie wynagradzaj sobie biegu żarciem - to ma być w zastępstwo). Szybciej zrzucisz kilogramy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, GallAnnonim999 napisał:

nadużywałem alko

Masz rozjebany system hormonalny od nadmiaru insuliny prawdopodobnie, koledzy dobrze prawią że prawdopodobnie coś zajadasz ale to co jesz też ma wielkie znaczenie i nie mówię co w myśl BIO tylko węgle/tłuszcz/białko.

 

Od kiedy zrobiłem detoks cukrowy kilka lat temu moje preferencje żywieniowe się całkowicie zmieniły same z siebie ze względu na uporządkowanie systemu hormonalnego + uporządkowanie większości problemów osobistych. Np moje ulubione smaki w hierarchi to kwaśny/słony/ostry/gorzki/słodki kiedyś było na odwrót a dziś jem głównie tłuste rzeczy i czuje się ciągle nasycony a ty wpierdalasz węgle które nie hamują uczucia apetytu. Cukier jest gorszy od heroiny im więcej się bierze tym więcej się chce.

 

 

Edytowane przez Maszracius_Iustus
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, GallAnnonim999 napisał:

Dziś jak wróciłem z pracy, to nie dość, że zamówiłem pizzę to ją całą, zjadłem pomimo bólu brzucha na koniec, musiałem ja wcisnąć.

Miałem podobnie z chipsami i słodyczami. Dopadały mnie jakieś ataki głodu, to potrafiłem wcisnąć na przykład dużą paczkę chipsów i poprawić czekoladą. Prawdopodonie przyczyny były dwie- zajadanie stresu i zbyt mała ilość kalorii w ciągu dnia (takie ataki zdarzały się wieczorami). 

 

Jak to rozwiązałem? Może sposób prymitywny, ale zacząłem od pytania, czy naprawdę chcę się czuć zamulony i sflaczały czy pełen energii? Zmieniłem dietę, ale też nie będę tu zgrywał, że teraz żyję o wodzie i sałatkach. Jem słodycze, ale po prostu w małych porcjach i rzadko, jak zjem już coś słodkiego, to odpuszczam posiłek. Widziałem jakieś szczupłe i ładne dziewczyny i sobie myślałem, że nie mam u nich szans i nigdy na mnie nie spojrzą, i sobie zadałem pytanie- czy większą przyjemnością jest dla mnie, gdy dziewczyny się spoglądają na mnie czy 5 minut przyjemności z wpieprzania słodyczy (tak, wiem, prymitywny sposób, ale zadziałał). 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, że od jedzenia gówna będziesz tył, ale dalej to robisz bo odczucia jakie odczuwasz podczas spożywania są zbyt silne i nie jesteś w stanie sobie odmówić. Szczerze mówiąc na obecną chwilę pod względem mentalnym jesteś zajebiście słabą jednostką. Dwa słowa - silna wola. Jednym z sposobów mogłoby być również znalezienie bodźca zastępczego, który da Ci podobne odczucia, 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moge tylko powtórzyć po braciach. Jest u ciebie jakiś bodziec (stres, strach, smutek etc.) który nauczyłeś się przykrywac dopaminą z żarcia, wiec ogranizm sam wyrzuca insulinę a potem grelinę (hormon głodu) żeby to dostać.

 

Zakładam, że oprocz tego jesz szybko - zgadlem?

1. Jeśli tak, to zacznij od tego, żeby jeść wolniej, pizze widelcem i nożem, i na talerz nałóż tylko 1 kawałek a resztę odnieś do kuchni. Kostkę czekolady podziel na pół i znów, weź sobie tylko trochę a resztę schowaj.

 

2. Nakarm oczy - koniec jedzenia przed tv/kompem. Gapisz się w talerz, jesz powoli.

Ilość dopaniny nie zależy od ilości fastfoodu, mózg jedynie potrzebuje chwilę czasu żeby cię nagrodzić.

 

3.cheat day, jak bracia wspomnieli jest niezły na początek, ale nie jest lekarstwem - kalorie i inne rzeczy nie resetują sie magicznie o północy, jak dowalisz dużo do pieca w sobotę to do wtorku będziesz trawil.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Hydra33 napisał:

Wiesz, że od jedzenia gówna będziesz tył

Człowiek nie tyje od gównianego jedzenia, ale od nadmiaru kalorii. Trzeba wyliczyć własne dzienne zapotrzebowanie na kalorie, a nie patrzeć na referencyjną wartość spożywczą dla osoby dorosłej, która wynosi 2000kcal/24h. Myślę, że to każdy wie. Zapotrzebowanie dziennie zależy od wielu czynników( m.in wieku, chorób, flory bakteryjnej czy aktywności życiowej). Jeśli chodzi o florę bakteryjną, to mianowicie chodzi, o to, że mając rozwalony mikrobiom jelitowy, wchłaniasz więcej kalorii niż jest to potrzebne. Jedna osoba z zdrową florą bakteryjną wchłonie 300kcal, druga natomiast z chorą florą bakteryjną wchłonie 500kcal). Dlatego warto posiłkować się wszystkimi posiłkami, które wspierają jelita( zwane też drugim mózgiem, które wpływają na chociażby nastrój czy chęć do działania). Warto więc spożywać wszelkie kiszone rzeczy jak ogórki kiszone, kiszoną kapustę a także spożywać mleczne przetwory jak kefiry, maślanki czy jogurty naturalne).

Mechanizm sięgania po nieprzetworzoną żywność, działa na zasadzie bumerangu. Jesz przetworzoną żywność, a jej walory smakowe( dzięki dodaniu wzmacniaczy smaku np. glutaminian sodu) powoduję, że wracasz do żywności chętniej. Tak działa błędne koło. Podobnie działa cukier oraz syrop glukozowo-fruktozowy, który ma również działanie bardzo uzależniające. Dodatkowo cukier jest dodawany, praktycznie w każdej żywności, po to byś wrócił do niej następnym razem jak chociażby wszelkiego rodzaju sosy czy keczup.

Oto wskazówki które mogą sprawić, że będzie się jadło mniej, a w konsekwencji nie przybierało na wadze i lepiej czuło:

post przerywany 16/8( 8 godzin jedzenia i 16 godzin postu). U mnie zazwyczaj powodowało to spożywanie 3 posiłków dziennie, bez podjadania

- picie dużej ilości wody, około 3l dziennie, a teraz w ciągu upałów spokojnie 4l dziennie

- picie wody krótko przed posiłkiem( mniej zjesz, bo masz już częściowo zapełniony żołądek)

- pierwszy posiłek jeśli to możliwe o 11-12, jeśli nie pracujesz ciężko fizycznie. Jeśli pracujesz dość ciężko fizyczne, to jest ważne abyś jednak rano zjadł te śniadanie, podczas przerwy

- jedzenie dość dużej ilości owoców( ale nie przesadnie), które oprócz witamin, błonnika, dodatkowo nawadniają organizm

- jedzenie tłustych ryb zawierających omega 3( dorsz,makrela,łosoś, śled)

- jedzenie gotowanych jajek, które są najlepszym źródłem białka w przyrodzie, dodatkowo jedno średnie jajko zawiera około 70kcal, a to jest bardzo mało)

- jedzenie codziennie warzyw

-w moim przypadku pomaga spożycie kawy, nie w trakcie posiłku, ale przed treningiem. Dodatkowo kawa hamuje u mnie apetyt na parę godzin zazwyczaj

- jedzenie produktów z niskim indeksem glikemicznym, które nie powoduje gwałtownego wzrostu glukozy we krwi, a potem gwałtownego spadku. Pod niskim indeksem glikemicznym są takie produkty jak pieczywo pełnoziarniste, jaja, ryby, gotowane mięso, większość owoców, warzywa.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Miszka napisał:

Zastanów się co masz w głowie i jakie rzeczy chcesz zajeść. Co chcesz sobie zrekompensować.

 

18 godzin temu, Maszracius_Iustus napisał:

prawdopodobnie coś zajadasz

 

Ciekawe co zajada większość mężatek?

Wszak one po x latach w większości opasłe są.

 

Dzięki Wam również odkryłem, że mam problem z "zajadaniem problemów".

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Brat Jan napisał:

Dzięki Wam również odkryłem, że mam problem z "zajadaniem problemów".

 

@Brat Jan Oho... Czyli to "Nasza wina"? 😜

 

Długo nie mogłem zrozumieć skąd u ludzi bierze się ta tendencja do "zajadania". I zrozumiałem w pewnym momencie, że po prostu tak jest.

 

W stanie dużego dołka emocjonalnego, takiego, który trwał kilka dni, zauważyłem, że zjedzenie posiłku w ciągu dnia po prostu mocno "podbijało mi" samopoczucie do poziomu w którym już nie było czarnych myśli. To było uczucie jak po wzięciu tabletki na ból głowy. Jesteś odrobinkę przymulony, jakby osłabiony fizycznie, ale ogólnie czujesz się dobrze. 

Najpierw stan, gdy człowiekowi nawet nie chce się wstać z łóżka, umyć się czy cokolwiek zrobić wokół siebie. A potem, gdy głód zmusił jednak do otwarcia lodówki to posiłek wydatnie poprawiał nastrój.

 

Nie przyszło mi nigdy do głowy, że sobie poprawię nastrój nadprogramowym podjadaniem słodyczy.

Niemniej jednak udało mi się zauważyć to zjawisko istotnej poprawy nastroju po zjedzeniu posiłku.

 

2 godziny temu, Brat Jan napisał:

Ciekawe co zajada większość mężatek?

Wszak one po x latach w większości opasłe są.

 

Kg po ciąży/ciążach. Wrodzone lenistwo, spowolniona przemiana materii, styl życia bez aktywności fizycznej plus nawyki żywieniowe. W tym np uzależnienie od cukru/słodyczy. Zamiast zmierzyć się z problemem prościej zjeść pudełko lodów. Tym bardziej, że takie zachowania są promowane w mediach. W każdym filmie typu komedia romantyczna masz taki epizod, gdzie ona siedzi, ryczy w rozciągniętym dresie sama na kanapie i wpier@#$%^ lody z ogromnego pudła. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2022 o 19:01, GallAnnonim999 napisał:
Czasami myślę, że to jest spowodowane, że wcześniej jak nadużywałem alko, i paliłem papierosy to przez to, że rzuciłem te gówna to emocjonalnie bardziej zacząłem iść w stronę fast foodów

Myślę, że trafnie mogłeś zidentyfikować źródło problemu. Brat mojego znajomego, który był ciężkim alkusem. Poszedł do AA i z tego co wiem to od 2 lat nie pije, ale odkąd nie pije zaczął palić zielsko kilogramami czyli jeden nałóg zastąpił drugim. Znajoma miała problem z alko i już nie pije od dobrych kilku lat, ale za to łyka garściami różnego rodzaju piguły w tym coś co przypomina fazę po alko.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.