Skocz do zawartości

Silna i niezależna w Norwegii


Rekomendowane odpowiedzi

https://podroze.onet.pl/ciekawe/szoruja-smierdzace-baraki-polka-o-dyskryminacji-w-norwegii-fragment-ksiazki/1w9g4tg

 

Podpinam powyższy temat, bo mnie coś takiego boli. Historia o tym, jak Polka pojechała do Norwegii z dwoma fakultetami i robiła na zmywaku, sprzątała śmierdzące baraki i dźwigała ciężkie elementy. Potem napisała, jak to w Norwegii jest rasizm, bo dają Polakom mniej pieniędzy. Ja rozumiem, że w różnych zawodach, różnie z pracą. Różna bywa też sytuacja w domu, finansowa etc. Ale co to, do cholery, za ziemia obiecana, gdzie z dwoma fakultetami idziesz robić na zmywaku? I to jeszcze jeden jest inżynierią budowlaną? Może Norweg, który widzi osobę decydującą się na taką pracę - wymagającą 4 klas podstawówki - zaczyna patrzeć, jak na idiotę i podczłowieka? Nie wiem... Może ja, jako programista, żyję trochę w bańce, ale nie wybywałem też z Polski dlatego, bo uznałem - a priori - że w Niemczech czy UK będzie mi się żyło lepiej. Niekoniecznie, nawet jeśli nie będę zarabiał dużo mniej od Niemca czy Angola. Jak już mam dwa fakultety, to zapytałbym siebie: dlaczego w ogóle zdecydowałem się na takie, a nie inne studia? Inżynieria budowania i edukacja artystyczna brzmią trochę, jakbym nie wiedziała, co w życiu robić chcę. Piszą: człowiek orkiestra. Imponujące. Zaraz potem dodając: pracujący na zmywaku - w jednej ręce trzyma gąbkę, a drugą kran zakręca.

 

Teraz, skoro napisała książkę i biadoli, jak to jesteśmy murzynami Europy, może faktycznie zarobić kapuchę. Teoretyczny sprzeciw wobec rasizmu, ksenofobii i innych takich, jest przecież ulubioną rozrywką postępowej Europy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Dzięki swoim rudym, geometrycznie obciętym włosom Asia promieniuje osobliwym blaskiem.

xD

Ogóle cały tekst przypominał mi trochę takiego jednego magistra socjologii, co narzekał, że nie ma pracy w zawodzie i musi kłaść płytki. 

 

13 minut temu, I1ariusz napisał:

Teoretyczny sprzeciw wobec rasizmu, ksenofobii i innych takich, jest przecież ulubioną rozrywką postępowej Europy.

Niech dorzuci fakt, ze jako kobieta zarabia mniej i będzie komplet. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też zaczynałem od podłej roboty w wieku 16 lat, ale nigdy bym nie pomyślał i nigdy nie pomyślałem, że jestem dyskryminowany. Robiłem swoje i badałem teren, własne umiejętności i szukałem talentu. A zmywak w Norwegii to też pewna odpowiedzialność, pewna szansa i pewien układ i zawsze można negocjować dalej, a nie pisać książki o dyskryminacji. Typowa poleczka, co lubi liczyć cudzą kasę i podejmować za kogoś decyzje. Jak się nie zgadzasz na stawkę i warunki to się nie zgadzaj, co za problem. Dużo osób na zmywaku zaczynało, ale później wychodzili dalej i szukali czegoś nowego. Nie widzę w tym nic gorszącego. Wszystko, co wychodzi z ust i z pióra nowoczesnej kobiety to gówno.

Edytowane przez mac
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac nie chcę deprecjonować kogoś, kto nie ma innych możliwości, jak praca na zmywaku. W wieku 16 lat masz też prawo robić gorsze rzeczy itd. Ale po zrobieniu dwóch fakultetów i pojechaniu tam, bez jakiegoś sensownego planu, na to aby w końcu robić w swoim zawodzie... Nie kumam tego. Piszą też o tym, jakby historia miała wzbudzić w nas podziw dla autorki. Ja tam widzę tylko to: brak planu na własne życie; brak pomysłu, co naprawdę z sobą robić. Mi to trochę pokazuje, jak u kobiety potrzeba bezpieczeństwa miesza się z potrzebą wrażeń i potrzebą uznania. Z tego wychodzi jakieś dziwactwo, nieporadność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@I1ariusz nie wierzę, że to jej historia, że ona pracowała i tak dalej. Pod książkę to można wszystko zmyślić, co trzeba. U mnie po studiach tylko dwie osoby pracowały w zawodzie, ja i jeszcze jeden gość na X osób może. Studia nie mają już żadnej wartości. Polecam książkę symulakry i symulacja. Jeden rozdział wskazuje na upadek edukacji i dlaczego tak się stało. W dużym uproszczeniu ludzie udają, że coś mają, ale tak naprawdę tego nie mają. Książka przedstawia definicje świata fałszu, w którym się poruszamy. Doskonale odnosi się do tego tematu w sumie.

 

Cytat

Osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie uniwersytetu ogarnia panika na myśl o możliwości wydawania dyplomów pozbawionych odpowiednika w rzeczywistej pracy, pozbawionych pokrycia w wiedzy. Panika ta nie dotyczy możliwości politycznego przewrotu, lecz wynika z obawy, że może dojść do uwolnienia się i odłączenia wartości od jej treści i będzie ona funkcjonować samodzielnie, zgodnie jedynie ze swą własną formą. Wartości uniwersyteckie, czytaj dyplomy będą się gwałtownie mnożyć i nadal krążyć, podobnie nieco jak płynne kapitały, będą wirować bez kryterium odniesienia u swojego kresu całkowicie bezwartościowe, lecą tu już bez znaczenia. Sam ich obieg wystarczy do wytworzenia społecznego horyzontu wartości, a obsesja na punkcie widmowej wartości stanie się jeszcze większą, pomimo to, że jej odniesienie, jej wartość użytkowa, wartość wymienna zostanie utracona.

Przepisałem z książki, bo mam na stanie. Moim zdaniem czysty geniusz. Aż razi strachem, że to właśnie nasza rzeczywistość.

 

To typowe dla nowoczesnego człowieka i dla ludzkiego umysłu, czyli gonienie za iluzją. Podkreślony fragment, kiedy pierwszy raz czytałem wywołał ciarki na plecach ze strachu. Cała książka daje po mordzie, więc polecam.

 

Edytowane przez mac
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, I1ariusz napisał:

Piszą też o tym, jakby historia miała wzbudzić w nas podziw dla autorki

Dokładnie, a ona szła z jednej gównopracy do drugiej. 

Dziwi mnie też fakt, że czepiła się tej Norwegii. Nie chciała wracać do Polski? Jak już koniecznie musiała pracować za granicą to mogła pojechać do Niemiec albo Anglii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, mac napisał:

nie wierzę, że to jej historia, że ona pracowała i tak dalej. Pod książkę to można wszystko zmyślić, co trzeba.

18739842_864546817016612_315144455150869

 

A mogła dawać dupy w tym czasie...

Edytowane przez Egregor Zeta
  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, mac napisał:

@I1ariusz nie wierzę, że to jej historia, że ona pracowała i tak dalej. Pod książkę to można wszystko zmyślić, co trzeba. U mnie po studiach tylko dwie osoby pracowały w zawodzie, ja i jeszcze jeden gość na X osób może. Studia nie mają już żadnej wartości. 

Sam jestem obecnie w fazie pisania pracy końcowej na studia. I wiesz co? Zgadzam się z tym w 70%. Jedyne w czym mi pomogły studia, to w znalezieniu roboty (dlatego dałem, że zgadzam się w 70%, bo rzeczywiście pracodawca patrzył czy studiuję na danym kierunku), ale stosunek ich trwania do wartości końcowej jest kompletnie nieproporcjonalny. Postanowiłem już, że z magistrem odpuszczam, bo ma on 0% wartość. Wolę już przez te 1.5-2 lata doszkalać się, zmienić ze 2 razy pracę czy nawet dorwać jakąś drugą robotę na pół etatu i zdobędę tym samym więcej doświadczenia (a przede wszystkim pieniędzy)... niż bujając się przez kolejne lata na studiach nie mając z tego de facto nic.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mnie wkurwia ale to bardzo jak pisze się lub uważa o jakiś zawodach/stanowiskach, że jest to wykonywanie uwłaczających rzeczy, że ktoś tam czuje się poniżony bo musi to robić. To raz.

 

Dwa, że hipokryzja level hard to napinka na Ukraińców czy innych wschodnich ludzi, którzy przyjeżdzają do nas (często też za niższe stawki, np. w budowlance, co wiem z pierwszej ręki) po czym skamlenie Polaków, że ,,nie jestem Twoim prywatnym podnóżkiem” na prace zagranicą i jojczenie. Albo na pracodawców u Nas, że to ,,Januszex”.

 

Napisze tak, jakbym to powiedział wśród żołnierzy:

,,Tam są kurwa drzwi. Jak komuś coś nie odpowiada, to zamiast gluty wycierać w rękaw i pierdolić po kontach, to serdecznie proszę się stąd zwolnić, nie zawracać dupy i szukać szczęścia gdzie indziej. Świat jest długi i szeroki”.

Edytowane przez Jan III Wspaniały
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Hubertius napisał:

Sam jestem obecnie w fazie pisania pracy końcowej na studia. I wiesz co? Zgadzam się z tym w 70%. Jedyne w czym mi pomogły studia, to w znalezieniu roboty (dlatego dałem, że zgadzam się w 70%, bo rzeczywiście pracodawca patrzył czy studiuję na danym kierunku), ale stosunek ich trwania do wartości końcowej jest kompletnie nieproporcjonalny.

Znam jedną osobę, która już 3 kierunek kończy, a nie przeczytała od pewnie 10 lat żadnej książki. Żyjemy w symulowanym, chorym paradygmacie, gdzie przeplata się iluzja z realną użytecznością. Panie chwalą się iluzorycznym wykształceniem, jak w przykładzie, temacie, a mężczyźni przynajmniej bardziej świadomi rozpatrują edukację pod kątem użyteczności, czasami ciekawości świata, samospełnienia, wyższej specjalizacji życiowej. Oderwanie rzeczywistej wartości od samego aktu posiadania dyplomu to jednym słowem koszmar systemowy, horror, w którym żyjemy. A to tylko jeden z elementów tego kręgu piekielnego.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się chce robić międzynarodową karierę w niektórych zawidach, to trzeba to sobie już bardzo wcześnie zaplanować i adekwatnie do tego studiować, w tym za granicą, bo dyplom byle angielskiego, niemieckiego, włoskiego, czy francuskiego uniwersytetu gotowania na gazie i tak jest 10x bardziej wartościowy niż nasze "prestiżowe". Jedynie lekarze mają łatwiej. 

 

A pani jak to pani. Chciałabym, ale sama nie wiem co. 

 

Poza tym trójkowych inżynierów też jest cała masa i może dobrze, że z mopem ganiają, a nie konstrukcje projektują. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, I1ariusz napisał:

https://podroze.onet.pl/ciekawe/szoruja-smierdzace-baraki-polka-o-dyskryminacji-w-norwegii-fragment-ksiazki/1w9g4tg

 

Podpinam powyższy temat, bo mnie coś takiego boli. Historia o tym, jak Polka pojechała do Norwegii z dwoma fakultetami i robiła na zmywaku, sprzątała śmierdzące baraki i dźwigała ciężkie elementy. Potem napisała, jak to w Norwegii jest rasizm, bo dają Polakom mniej pieniędzy. Ja rozumiem, że w różnych zawodach, różnie z pracą. Różna bywa też sytuacja w domu, finansowa etc. Ale co to, do cholery, za ziemia obiecana, gdzie z dwoma fakultetami idziesz robić na zmywaku? I to jeszcze jeden jest inżynierią budowlaną? Może Norweg, który widzi osobę decydującą się na taką pr

17 godzin temu, I1ariusz napisał:

https://podroze.onet.pl/ciekawe/szoruja-smierdzace-baraki-polka-o-dyskryminacji-w-norwegii-fragment-ksiazki/1w9g4tg

 

Podpinam powyższy temat, bo mnie coś takiego boli. Historia o tym, jak Polka pojechała do Norwegii z dwoma fakultetami i robiła na zmywaku, sprzątała śmierdzące baraki i dźwigała ciężkie elementy. Potem napisała, jak to w Norwegii jest rasizm, bo dają Polakom mniej pieniędzy. Ja rozumiem, że w różnych zawodach, różnie z pracą. Różna bywa też sytuacja w domu, finansowa etc. Ale co to, do cholery, za ziemia obiecana, gdzie z dwoma fakultetami idziesz robić na zmywaku? I to jeszcze jeden jest inżynierią budowlaną? Może Norweg, który widzi osobę decydującą się na taką pracę - wymagającą 4 klas podstawówki - zaczyna patrzeć, jak na idiotę i podczłowieka? Nie wiem... Może ja, jako programista, żyję trochę w bańce, ale nie wybywałem też z Polski dlatego, bo uznałem - a priori - że w Niemczech czy UK będzie mi się żyło lepiej. Niekoniecznie, nawet jeśli nie będę zarabiał dużo mniej od Niemca czy Angola. Jak już mam dwa fakultety, to zapytałbym siebie: dlaczego w ogóle zdecydowałem się na takie, a nie inne studia? Inżynieria budowania i edukacja artystyczna brzmią trochę, jakbym nie wiedziała, co w życiu robić chcę. Piszą: człowiek orkiestra. Imponujące. Zaraz potem dodając: pracujący na zmywaku - w jednej ręce trzyma gąbkę, a drugą kran zakręca.

 

Teraz, skoro napisała książkę i biadoli, jak to jesteśmy murzynami Europy, może faktycznie zarobić kapuchę. Teoretyczny sprzeciw wobec rasizmu, ksenofobii i innych takich, jest przecież ulubioną rozrywką postępowej Europy.

acę - wymagającą 4 klas podstawówki - zaczyna patrzeć, jak na idiotę i podczłowieka? Nie wiem... Może ja, jako programista, żyję trochę w bańce, ale nie wybywałem też z Polski dlatego, bo uznałem - a priori - że w Niemczech czy UK będzie mi się żyło lepiej. Niekoniecznie, nawet jeśli nie będę zarabiał dużo mniej od Niemca czy Angola. Jak już mam dwa fakultety, to zapytałbym siebie: dlaczego w ogóle zdecydowałem się na takie, a nie inne studia? Inżynieria budowania i edukacja artystyczna brzmią trochę, jakbym nie wiedziała, co w życiu robić chcę. Piszą: człowiek orkiestra. Imponujące. Zaraz potem dodając: pracujący na zmywaku - w jednej ręce trzyma gąbkę, a drugą kran zakręca.

 

Teraz, skoro napisała książkę i biadoli, jak to jesteśmy murzynami Europy, może faktycznie zarobić kapuchę. Teoretyczny sprzeciw wobec rasizmu, ksenofobii i innych takich, jest przecież ulubioną rozrywką postępowej Europy.

Czy nasza biedna roszczeniowa Asia zna język norweski ? No nie 

Czy Asia mówi ile zarabia ?

Mówi że za mało.  

Czy Asię stać było polecieć na wolontariat do ...Brazylii? No tak

Czy Asia postanowiła wrócić do Polski i zając się praca w swojej branży? No nie

Asia podobnie jak Kasia pieluszka i Blanka Lipińska znalazły swoją niższe i próbuje zarobić. 

Ja pracując na rynku w Krakowie w 2009 byłem w stanie się utrzymać(kelner zarabia 60% tego co kelnerka) więc jej smuty są tylko roszczeniami do świata...

Chyba napisze książkę że brak kobiecego ciała obniża moje zarobki w branży gastro i to jest dyskryminacja...

Edytowane przez Gixer
  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maroon napisał:

Poza tym trójkowych inżynierów też jest cała masa i może dobrze, że z mopem ganiają, a nie konstrukcje projektują.

Nie wiem jak w Norwegii, ale w PL do projektowania konstrukcji to poza dyplomem trzeba mieć jeszcze uprawnienia projektowe, które wymagają praktyki i zdania państwowego egzaminu.

 

W Norwegii może być inaczej, ale lokalne prawo budowlane i normy branżowe z pewnością trzeba znać, więc ten polski dyplom raczej nikomu tam nie imponuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adams wszędzie na świecie trzeba mieć jakieś uprawnienia. Niemniej nawet ich posiadanie i zdanie egzaminu nie gwarantuje, że projektant będzie, jakby to ująć, z polotem.

 

Poza tym u nas na egzaminach jest chamska pamięciówa z norm i przepisów, a nikt nie sprawdza, czy ktoś faktycznie UMIE projektować. Normy to sobie przeczytać można, a po chwili to i tak nie pamiętasz i sprawdzać musisz, zwłaszcza jak trafisz na coś nietypowego. Ergo, większość państwowych egzaminów to fikcja, chyba że sprawdzają realne praktyczne umiejętności, np. u pilotów. 

 

Jako kuriozalny przykład podam SEP, który byle Mietek piekarz może zdać, jak zakuje materiał. Ale żeby ktoś dostał jakiś case do rozwiązania i uzasadnił czemu tak, a nie inaczej, to w życiu nie słyszałem.

 

I potem są stada funkcjonalnych idiotów z "uprawnieniami". 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie fakultety dają wielkie gówno, a przyczyniają się do tego: słaba lub zerowa znajomość języka, brak rozeznania lokalnego rynku, brak kontaktów. Nie bez powodu mówi się o rozpoczęciu życia od zera. 

 

Swoją drogą, słyszałem od Polki zamieszkującej swego czasu Norwegię, że podobno tam jest dopiero interesująca gra D-M, w której to pańcie mają niejako Ci pozwolić do nich zagadać. Nie ma klubowych ocieraczy, a potulne czekanie aż jakaś Pani okaże zainteresowanie :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.