Skocz do zawartości

Dlaczego zawsze pociągały mnie trudne dziewczyny i fascynowały mroczne postacie? Skąd ten pociąg do zła?


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Bracia, 

Postanowiłem założyć ten wątek z racji mojego ostatniego krótkiego burzliwego okresu który już częściowo tu opisywałem na forum w innym wątku, ale też nie chcę za bardzo rozbudowywać przeróżnych opisów, żeby przypadkiem ktoś nie połączył zbyt wielu faktów. 

W każdym razie... generalnie cierpiałem i być może nadal cierpię na syndrom Nice Guy, choć sporo nad tym pracuję. 
Jestem typem logika, rozkminiacza który na co dzień skupia się na logice, szukaniu sprzeczności, ale jednocześnie też jestem wrażliwy na wiele rzeczy. 
Nad tą swoją wrażliwością postanowiłem popracować w kontekście ostatnich wydarzeń i tego, że zauważam jak mnie to prowadzi na manowce, i że kobiety wcale ta wrażliwość nie pociąga. Mam już na tapecie sporo lektur do przerobienia, więc znowu okres kucia z bólu przede mną. 

Jestem jednak aktualnie w dość silnym stanie emocjonalnym bo burzliwym okresie kilku tygodni znajomości z tinderówną. 

Krótka charakterystyka: lekko ode mnie starsza (przedział 30+), zmysłowa bardzo, "uduchowiona", emocjonalna kobieta po przejściach, która z jakiegoś powodu tak się opakowała w skorupy, że zdaje się wszędzie widzieć red flagi i z jednej strony pokazuje jaka to jest silna i bezpośrednia w stosunku do innych, a z drugiej strony zdaje się, że ta cała duchowość jaką siebie opakowuje jest taką dla niej trochę bezpieczną bańką. 
Zderzyłem się już wielokrotnie z tym, że kobiety mają jakiś tam problem z prawdą i moralnością, jak gdyby od niej uciekały i dlatego szukają kłamstw które tą bezpieczną bańkę tworzą. Facet ma trochę inaczej, bo ciągle, każdego dnia musi mierzyć się z prawdą i trudami tego życia, a nawet jak spojrzy w lustro to sobie sam powie, że ma brzydką mordę, ale musi mieć to gdzieś i iść dalej przez życie. 

Nie wiem czemu ja widząc taką kobietę wyłożyłem serce na tacy - skąd się u mnie to bierze? 
Przecież ja serio poczułem jakąś "chemię", widziałem gardę i powiedziałem sobie - "fajna babka". 
Mój błąd, że zarycerzowałem do niej, a powinienem być może emanować tą męską energią, być jak skała, bawić się. 
Ale jak mi zależy, to dlaczego mam udawać kogoś kim nie jestem? To mam do przepracowania, wyrobienie tej skały w sobie, ale ja się zastanawiam czy bez zakłamywania rzeczywistości to jest wgle możliwe. 

Pomijając już wszystko, to lata randkowania na tinderze nigdy nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak ta relacja - wydawało mi się, że czujemy zrozumienie na wielu płaszczyznach, że wszystko styka, że trzeba się tylko przebić przez te bariery i pokazać się z tej najlepszej strony - pokazać jej, że nie jestem facetem, który chce się nią zabawić, tylko chce dać jej przestrzeń i wszystko to co dobre. 

Tymczasem nie naliczę się sytuacji, w której to u niej uruchomiły się trigery, które powodowały u niej bardzo emocjonalne reakcje - odcięcie mnie z dnia na dzień, bo coś jej wyszło w overthinkingu, albo do jakichś wniosków doszła, albo coś jej się śniło, albo coś nie było tak jak po jej myśli, mimo że z mojej perspektywy wszystko grało. Potem jej powroty po kilku dniach wlasnie, że jej się śniłem, czy wszystko gra, że może zostańmy przyjaciółmi i inne tego typu rzeczy - ja twardo że nie, że przyjaciółki nie szukam. I tak ten rollercoaster emocjonalny się ciągnął bo co chwile były powroty, potem znowu jakiś sen albo rozkmina i ja właściwie walczyłem nie z tym co tu i teraz, tylko z tym co ciagle się w jej glowie rodzi. 
Pewnie większość z Was myśli sobie, że już dawno należało z tego spindalać. 
Może serio jest tak, że pewnych rzeczy czy osób uratować się nie da. A może to ze mną jest coś nie tak? 

Chciałem iść to jak w ogień, mimo że rollercoaster był na starcie. Teraz znów ucięcie kontaktu, mimo że planowałem trzymać "no contact", uszanować to, że ona potrzebuje czasu, że mi nie ufa. Ale coś mi się wyświetliło wartościowego na social media, co jej podesłałem bo uważałem że tu jest klucz. Że te triggery wyzwalają się, gdy poraz pierwszy od dłuższego czasu pojawia się zalążek normalnej relacji i szczerych intencji i jest to dla kogoś tak nienaturalne, że z każdej strony jakieś strachy pojawiają się w snach i rozkminach - ale też no jak bym nie był dla niej ważny, to by chyba tyle nie rozkminiała? 
Ja wlasciwie po podeslaniu tego chciałem dalej wrocic do "no contact" a jej dać przestrzen na przetworzenie tego, ale co się wydarzyło? 

Kolejna mocna wiadomość w moją stronę, że wlasciwie same red flagi są po mojej stronie, że ona od samego początku nie czuła, że jest nam po drodze (mimo bliskośći, spędzania sporo czasu ze sobą i dłuuugich godzin rozmów ze sobą, nawet fizycznej bliskości do której finalnie doszło). Więc totalne mieszane sygnały. 

No i blokada w moją stronę. Znów jej ucieczka i prośba bym nie pisał do niej więcej. Tym razem serio zamierzam to uszanować całym sobą, bo widocznie jest to nie do odratowania. 

Meega ciężki przypadek i pytanie, dlaczego znów poszedłem w to jak w dym? 
Może to kuźwa ze mną jest coś nie tak, że ja to serce na tacy próbuje dać takim osobom? 
Nie chcę generalizować teraz, że wszystkie kobiety są złe, bo tak najłatwiej i wszyscy znamy problemy sceny randkowej, ale ja wciąż szukam w sobie rzeczy do przepracowania i wejścia na wyższy poziom tej chorej gry. 

Podchodząc trochę od duchowej strony, mam wrażenie że ten świat autentycznie odrzuca dobro i już tylko to co toksyczne działa. 
Że serio jesteśmy w jakimś piekle... 

Zastanawia mnie to też w kontekście osób które mi się podobały, które mnie pociągały - dziewczyny z tatuażami, ciemne włosy, inteligentne, niejednoznaczne, zmyslowe. Te wszystkie ciche i nudne sprawiają, że mi się nawet nie chce w to iść. 

O co tu kuźwa chodzi? 
 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

W każdym razie... generalnie cierpiałem i być może nadal cierpię na syndrom Nice Guy, choć sporo nad tym pracuję. 
Jestem typem logika, rozkminiacza który na co dzień skupia się na logice, szukaniu sprzeczności, ale jednocześnie też jestem wrażliwy na wiele rzeczy. 
Nad tą swoją wrażliwością postanowiłem popracować w kontekście ostatnich wydarzeń i tego, że zauważam jak mnie to prowadzi na manowce, i że kobiety wcale ta wrażliwość nie pociąga. Mam już na tapecie sporo lektur do przerobienia, więc znowu okres kucia z bólu przede mną. 

Praca nad sobą, przede wszystkim 👍. O mindsecie jest na forum do poczytania

Książki dobrze czytać, a później wcielać w praktykę.

Goście w większości są zadaniowcami.

W obecnych czasach nie służy bycie wrażliwym. Trzeba twardo stąpać po ziemi. Większy zjada mniejszego.

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Jestem jednak aktualnie w dość silnym stanie emocjonalnym bo burzliwym okresie kilku tygodni znajomości z tinderówną. 

Krótka charakterystyka: lekko ode mnie starsza (przedział 30+), zmysłowa bardzo, "uduchowiona", emocjonalna kobieta po przejściach, która z jakiegoś powodu tak się opakowała w skorupy, że zdaje się wszędzie widzieć red flagi i z jednej strony pokazuje jaka to jest silna i bezpośrednia w stosunku do innych, a z drugiej strony zdaje się, że ta cała duchowość jaką siebie opakowuje jest taką dla niej trochę bezpieczną bańką. 
Zderzyłem się już wielokrotnie z tym, że kobiety mają jakiś tam problem z prawdą i moralnością, jak gdyby od niej uciekały i dlatego szukają kłamstw które tą bezpieczną bańkę tworzą. Facet ma trochę inaczej, bo ciągle, każdego dnia musi mierzyć się z prawdą i trudami tego życia, a nawet jak spojrzy w lustro to sobie sam powie, że ma brzydką mordę, ale musi mieć to gdzieś i iść dalej przez życie. 

U kobiet mało kiedy występuje słowo honor. Kobiety umieją lepiej się zakamuflować niż mężczyźni.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Nie wiem czemu ja widząc taką kobietę wyłożyłem serce na tacy - skąd się u mnie to bierze? 
Przecież ja serio poczułem jakąś "chemię", widziałem gardę i powiedziałem sobie - "fajna babka". 
Mój błąd, że zarycerzowałem do niej, a powinienem być może emanować tą męską energią, być jak skała, bawić się. 
Ale jak mi zależy, to dlaczego mam udawać kogoś kim nie jestem? To mam do przepracowania, wyrobienie tej skały w sobie, ale ja się zastanawiam czy bez zakłamywania rzeczywistości to jest wgle możliwe. 

Dla mnie jakby programowanie społeczne zrobienie swoje. Zaobserwować jak działają kobiety w relacjach damsko męskich, gdzie w większości od gości czegoś potrzebują np. tego zostawiam sobie jako znajomego bo dobry mechanik, ten mi się przyda bo ma szkołę językową i jakbym chciała kiedyś zapisać syna. Panie są pragmatyczne i tam nie ma pojęcia romantycznej miłości. Wydaje mi się, aby próbować znajomości z kobietami traktować jako biznes. Dla kobiety nie jest się wyzwaniem jak się jej odda całe serce.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Pomijając już wszystko, to lata randkowania na tinderze nigdy nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak ta relacja - wydawało mi się, że czujemy zrozumienie na wielu płaszczyznach, że wszystko styka, że trzeba się tylko przebić przez te bariery i pokazać się z tej najlepszej strony - pokazać jej, że nie jestem facetem, który chce się nią zabawić, tylko chce dać jej przestrzeń i wszystko to co dobre. 

Jednak coś nie wyszło. Życie to nie bajka.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Tymczasem nie naliczę się sytuacji, w której to u niej uruchomiły się trigery, które powodowały u niej bardzo emocjonalne reakcje - odcięcie mnie z dnia na dzień, bo coś jej wyszło w overthinkingu, albo do jakichś wniosków doszła, albo coś jej się śniło, albo coś nie było tak jak po jej myśli, mimo że z mojej perspektywy wszystko grało. Potem jej powroty po kilku dniach wlasnie, że jej się śniłem, czy wszystko gra, że może zostańmy przyjaciółmi i inne tego typu rzeczy - ja twardo że nie, że przyjaciółki nie szukam. I tak ten rollercoaster emocjonalny się ciągnął bo co chwile były powroty, potem znowu jakiś sen albo rozkmina i ja właściwie walczyłem nie z tym co tu i teraz, tylko z tym co ciagle się w jej glowie rodzi. 
Pewnie większość z Was myśli sobie, że już dawno należało z tego spindalać. 
Może serio jest tak, że pewnych rzeczy czy osób uratować się nie da. A może to ze mną jest coś nie tak? 

Im szybciej uciekać ze znajomości jak się widzi jakieś sygnały ostrzegawcze.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Chciałem iść to jak w ogień, mimo że rollercoaster był na starcie. Teraz znów ucięcie kontaktu, mimo że planowałem trzymać "no contact", uszanować to, że ona potrzebuje czasu, że mi nie ufa. Ale coś mi się wyświetliło wartościowego na social media, co jej podesłałem bo uważałem że tu jest klucz. Że te triggery wyzwalają się, gdy poraz pierwszy od dłuższego czasu pojawia się zalążek normalnej relacji i szczerych intencji i jest to dla kogoś tak nienaturalne, że z każdej strony jakieś strachy pojawiają się w snach i rozkminach - ale też no jak bym nie był dla niej ważny, to by chyba tyle nie rozkminiała? 
Ja wlasciwie po podeslaniu tego chciałem dalej wrocic do "no contact" a jej dać przestrzen na przetworzenie tego, ale co się wydarzyło? 

Kobieta, która się interesuje gościem nie potrzebuję żadnego czasu.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Kolejna mocna wiadomość w moją stronę, że wlasciwie same red flagi są po mojej stronie, że ona od samego początku nie czuła, że jest nam po drodze (mimo bliskośći, spędzania sporo czasu ze sobą i dłuuugich godzin rozmów ze sobą, nawet fizycznej bliskości do której finalnie doszło). Więc totalne mieszane sygnały. 

Nauka na przyszłość.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

No i blokada w moją stronę. Znów jej ucieczka i prośba bym nie pisał do niej więcej. Tym razem serio zamierzam to uszanować całym sobą, bo widocznie jest to nie do odratowania. 

Zakończyć pisanie do niej. Zająć się sobą, szukać innych.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Meega ciężki przypadek i pytanie, dlaczego znów poszedłem w to jak w dym? 
Może to kuźwa ze mną jest coś nie tak, że ja to serce na tacy próbuje dać takim osobom? 
Nie chcę generalizować teraz, że wszystkie kobiety są złe, bo tak najłatwiej i wszyscy znamy problemy sceny randkowej, ale ja wciąż szukam w sobie rzeczy do przepracowania i wejścia na wyższy poziom tej chorej gry. 

Siła tzipy nie zna granic.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Podchodząc trochę od duchowej strony, mam wrażenie że ten świat autentycznie odrzuca dobro i już tylko to co toksyczne działa. 
Że serio jesteśmy w jakimś piekle... 

Znana maksyma mówi, że kobiety gardzą słabością. Nie działa na nie dobre serduszko, a siła.

 

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Zastanawia mnie to też w kontekście osób które mi się podobały, które mnie pociągały - dziewczyny z tatuażami, ciemne włosy, inteligentne, niejednoznaczne, zmyslowe. Te wszystkie ciche i nudne sprawiają, że mi się nawet nie chce w to iść. 

O co tu kuźwa chodzi? 

Owoc zakazany smakuję najlepiej. Najczęściej ludzie chcą być z tymi, którzy ich nie chcą.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

zdaje się wszędzie widzieć red flagi i z jednej strony pokazuje jaka to jest silna i bezpośrednia w stosunku do innych, a z drugiej strony zdaje się, że ta cała duchowość jaką siebie opakowuje jest taką dla niej trochę bezpieczną bańką

Po przeczytaniu całej charakterystyki absztyfikantki opisanej przez Ciebie mógłbym podsumować ją w dwóch słowach: gówno w pazłocie

 

Próbuje kreować się na silną niezależną kobietę, ale jednocześnie ma sporo nawarstwionych spraw z przeszłości do ułożenia w głowie.

 

Ciebie i tą znajomość pani traktuje raczej jako eksperyment. To powinno działać zupełnie odwrotnie i Ty powinieneś zapewniać tą huśtawkę emocjonalną.

 

Mógłbyś sprawdzić reakcje jeśli po przerwie sama się odezwie pierwsza to odpisać w stylu

"Nie mam ochoty na zadawanie się z kobietami, które się mną bawią i nie potrafią się określić. Nie toleruje traktowania przedmiotowego".

Byłoby to wbicie jej szpilki i po reakcji zwrotnej miałbyś lepszą ocenę sytuacji.

Jeśli po takim czymś wybuchnie lub Cię zwyzywa to narcyzka lub inne zaburzenia i lepiej od razu olać.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Peter Quinn napisał(a):

Oczywiście, że słuchałem.

 

Znowu naiwność mnie zgubiła.

Zasada jest prosta i generalnie można to wszystko skrócić do jedynego znadania. Z kobietą będziesz szczęśliwy jeśli twoje smv jest wyższe od jej. W przeciwnym wypadku będziesz gotów "wejść w to na całego" co kobiecie będzie komunikowalo żeby uciekała bo jesteś słaby. A one słabości nie cierpią. 

 

Osobiście świadomie wybieram laski z niższym smv choć mógłbym ubiegać się o atrakcyjniejsze. Dlaczego tego nie robię ? Bo się nie nadaje. Znam zasady gry i wiem że przy dobrej dupie skonczylbym podobnie do Ciebie. Tak romansuje ze średnimi i jeśli mi coś odwalą to mowie next. Na te ładniejsze może przyjdzie czas a może nie.

 

Co tutaj dużo mówić. Nakreciles się. Twój stan emocjonalny wskazuje , że wpadłeś w to co matrix nazywa zakochaniem. Ale to nic innego jak pożądanie do dupy która jest atrakcyjniejsza od Ciebie (wsadziles ją na piedestał).

 

Ciągnie Cię do ludzi wyrazistych z jakiegoś powodu. Tak jak ja lubię rude ponad blond czy szatynki. Nie ma w tym nic dziwnego dopóki znasz tego smak i konsekwencje. A one są takie, że jeśli będziesz z kimś kogo bardzo mocno pożadasz to będziesz bał się tego utracić i to będzie cię trapiło. W skrócie zniszczy Ci relacje bo laski lubią typów którzy są niedostępni dla nich.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, antyrefleks said:

Zasada jest prosta i generalnie można to wszystko skrócić do jedynego znadania. Z kobietą będziesz szczęśliwy jeśli twoje smv jest wyższe od jej. W przeciwnym wypadku będziesz gotów "wejść w to na całego" co kobiecie będzie komunikowalo żeby uciekała bo jesteś słaby. A one słabości nie cierpią. 

 

Osobiście świadomie wybieram laski z niższym smv choć mógłbym ubiegać się o atrakcyjniejsze. Dlaczego tego nie robię ? Bo się nie nadaje. Znam zasady gry i wiem że przy dobrej dupie skonczylbym podobnie do Ciebie. Tak romansuje ze średnimi i jeśli mi coś odwalą to mowie next. Na te ładniejsze może przyjdzie czas a może nie.

 

Co tutaj dużo mówić. Nakreciles się. Twój stan emocjonalny wskazuje , że wpadłeś w to co matrix nazywa zakochaniem. Ale to nic innego jak pożądanie do dupy która jest atrakcyjniejsza od Ciebie (wsadziles ją na piedestał).

 

Ciągnie Cię do ludzi wyrazistych z jakiegoś powodu. Tak jak ja lubię rude ponad blond czy szatynki. Nie ma w tym nic dziwnego dopóki znasz tego smak i konsekwencje. A one są takie, że jeśli będziesz z kimś kogo bardzo mocno pożadasz to będziesz bał się tego utracić i to będzie cię trapiło. W skrócie zniszczy Ci relacje bo laski lubią typów którzy są niedostępni dla nich.


Szczerze ? Nie wiem czy w tym przypadku SMV zagrało rolę - może bardziej to wewnętrzne widzimisię, że skoro odepchnęłam x facetów to jestem wyjątkowa, co z resztą podkreślała i nawet wiek 33 lat (ona starsza ode mnie) nie zapala u takiej osoby czerwonej lampki, że może czas coś zmienić. Do czasu. Gdy jeszcze tak trochę poskaczę i będzie dawno po ścianie... 

Ja też byłem w tym momencie trochę poniżej swojego wymaksowania, czas popracować nad sobą. 
Skoro ja jestem powiedzmy 7mką, to z 5kami nie chce mi się bawić za bardzo, a u takich mam szanse. 

Pozostaje się dorobić, wskoczyć możę o +1 w oczko, inwestując w siebie na różnych szczeblach i uderzać w 6tki/7dmki. 

Ale tindera odinstalowuje, bo to serio śmietnik jest. 

Edytowane przez Peter Quinn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Peter Quinn na pocieszenie może trzeba powiedzieć, że przed czymś takim nigdy do końca się nie ustrzeżesz. Ja po kilku naprawdę długotrwałych zawodach miłosnych dalej potrafiłem wpakować się w podobne sytuacje. I to zawsze wygląda podobnie: wydawało mi się, że ona mnie rozumie, że doskonale się dogadujemy, że fajna babka itd. A to mogłem zrobić coś inaczej, a to pewnie za dużo tego zrobiłem i tamtego.

 

Jako, że sam miałem doświadczenia i takie i również te, w których udawało się stworzyć w miarę normalny związek to mogę powiedzieć:

 

1) Jak tylko widzisz, że pojawiają się skrajne ambiwalentne uczucia (może nawet nie wiesz skąd): raz jesteś pełen nadziei, a za chwilę w dołku, to od razu spierdzielaj. Nie analizuj specjalnie dlaczego. Możesz być prawie pewny, że wpadniesz w wir.

 

2) Jak wszystko toczy się zbyt agresywnie, intensywnie, jak czujesz zbytnie napięcie - wypierdzielaj.

 

3) Jak wszystko wydaje się też zbyt piękne, aby było prawdziwe - intuicja często nam to podpowiada, ale mamy zwyczaj zagłuszać to.

 

4) Jak ona pokazuje faktyczne czerwone flagi: to, co sam napisałeś, np. nagłe urywanie kontaktu, udawanie, że nic się nie stało itd.

 

5) Patrz na rzeczy, które da się ocenić gołym okiem: relacje rodzinne, problemy z byłymi, poglądy itd.

 

Czemu piszę, żeby wypierdzielać? Na forum są twardziele, którzy poradzą sobie ze wszystkim, ale ja wiem, że w pewnych sytuacjach prawie na pewno przegram. Moje emocje, moje własne doświadczenie, moja własna wrażliwość i potrzeby wezmą nade mną górę i po prostu rozsądkiem nie będę w stanie kierować. Rozsądkiem mogę kierować, gdy jeszcze jestem przed horyzontem zdarzeń. Dlatego stałem się wybredny i ostrożny. Fajny styl, gadka, wygląd i to czy słuchamy podobnej muzyki, nie są dla mnie wystarczającymi kryteriami do angażowania czasu. Tutaj była jedna taka rezerwatka, z którą się cool rozmawiało. W pierwszym odruchu zacząłem do niej pisać bezpośrednio na forum i poleciały we mnie kpiny i wyzwiska na simpa. Potem ona sama zagadała na priv, ale ja starałem się trzymać dystans. W końcu kontakt się urwał, ale sądzę, że udało mi się trzymać gardę. Nie byłem niemiły, rozmowa toczyła się normalnie. Ale doskonale wiem, że dla takiej jak ona byłbym tylko zabawką do kolekcji, pajacem do friendzone. Mogłem troszkę lepiej to pewnie rozegrać - z większą godnością dla siebie, ale ostatecznie bardzo się cieszę i widzę, że jednak czegoś się nauczyłem.

 

Dodam jeszcze to: na Polskim podwórku trzeba uważać na taką sprawę - jak kobieta sama wykazuje zbytnią inicjatywę w rozmowie, kontakcie itd. to może być znak, że coś jest nie tak. Ja wiem, idiotyzm i paradoks, ale z moich doświadczeń to właśnie wynika.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, I1ariusz said:

@Peter Quinn na pocieszenie może trzeba powiedzieć, że przed czymś takim nigdy do końca się nie ustrzeżesz. Ja po kilku naprawdę długotrwałych zawodach miłosnych dalej potrafiłem wpakować się w podobne sytuacje. I to zawsze wygląda podobnie: wydawało mi się, że ona mnie rozumie, że doskonale się dogadujemy, że fajna babka itd. A to mogłem zrobić coś inaczej, a to pewnie za dużo tego zrobiłem i tamtego.

 

Jako, że sam miałem doświadczenia i takie i również te, w których udawało się stworzyć w miarę normalny związek to mogę powiedzieć:

 

1) Jak tylko widzisz, że pojawiają się skrajne ambiwalentne uczucia (może nawet nie wiesz skąd): raz jesteś pełen nadziei, a za chwilę w dołku, to od razu spierdzielaj. Nie analizuj specjalnie dlaczego. Możesz być prawie pewny, że wpadniesz w wir.

 

2) Jak wszystko toczy się zbyt agresywnie, intensywnie, jak czujesz zbytnie napięcie - wypierdzielaj.

 

3) Jak wszystko wydaje się też zbyt piękne, aby było prawdziwe - intuicja często nam to podpowiada, ale mamy zwyczaj zagłuszać to.

 

4) Jak ona pokazuje faktyczne czerwone flagi: to, co sam napisałeś, np. nagłe urywanie kontaktu, udawanie, że nic się nie stało itd.

 

5) Patrz na rzeczy, które da się ocenić gołym okiem: relacje rodzinne, problemy z byłymi, poglądy itd.

 

Czemu piszę, żeby wypierdzielać? Na forum są twardziele, którzy poradzą sobie ze wszystkim, ale ja wiem, że w pewnych sytuacjach prawie na pewno przegram. Moje emocje, moje własne doświadczenie, moja własna wrażliwość i potrzeby wezmą nade mną górę i po prostu rozsądkiem nie będę w stanie kierować. Rozsądkiem mogę kierować, gdy jeszcze jestem przed horyzontem zdarzeń. Dlatego stałem się wybredny i ostrożny. Fajny styl, gadka, wygląd i to czy słuchamy podobnej muzyki, nie są dla mnie wystarczającymi kryteriami do angażowania czasu. Tutaj była jedna taka rezerwatka, z którą się cool rozmawiało. W pierwszym odruchu zacząłem do niej pisać bezpośrednio na forum i poleciały we mnie kpiny i wyzwiska na simpa. Potem ona sama zagadała na priv, ale ja starałem się trzymać dystans. W końcu kontakt się urwał, ale sądzę, że udało mi się trzymać gardę. Nie byłem niemiły, rozmowa toczyła się normalnie. Ale doskonale wiem, że dla takiej jak ona byłbym tylko zabawką do kolekcji, pajacem do friendzone. Mogłem troszkę lepiej to pewnie rozegrać - z większą godnością dla siebie, ale ostatecznie bardzo się cieszę i widzę, że jednak czegoś się nauczyłem.


W punkt. Akurat mnie kupiła trochę love bombingiem momentami, plus wspólnymi wartościami - wzajemnie sobie różne rzeczy o domku i dzieciach wysyłaliśmy. Poglądy też bardzo zbliżone, poza tym ona wielu odrzuciła, więc łudziłem się, że skoro jest już na n-tej randce ze mną, to wszystko idzie dobrze, a jej wahania są po prostu efektem ciężkich doswiadczeń. 

Sam w to uwierzyłem i się w to wkręciłem. 
W dodatku chyba największy wkręt jeżeli chodzi o tindera. 

Jednak DG to DG i nie ma co z tym dyskutować... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Peter Quinn napisał(a):


W punkt. Akurat mnie kupiła trochę love bombingiem momentami, plus wspólnymi wartościami - wzajemnie sobie różne rzeczy o domku i dzieciach wysyłaliśmy. Poglądy też bardzo zbliżone, poza tym ona wielu odrzuciła, więc łudziłem się, że skoro jest już na n-tej randce ze mną, to wszystko idzie dobrze, a jej wahania są po prostu efektem ciężkich doswiadczeń. 

Byłem też z dziewczyną, która wielu odrzuciła. I jako, że niespecjalnie byłem nią zachwycony (a ona tego nie rozumiała) to ją w jakimś sensie shackowałem... Nawet nie miałem takiego zamiaru, ale kleiła się do mnie jak żadna. Na tym polega ironia. Tego typu ludzie zastawiają sami na siebie pułapki. Ostatecznie dziewczyna, o której mówię, była mądrzejsza i lepiej urobiona niż przeciętne na rynku matrymonialnym, więc znalazła sobie odpowiednią osobę i są w małżeństwie. Nie rób sobie jednak złudzeń, że tobie się uda cokolwiek zmanipulować tutaj. Takie rzeczy przychodzą łatwo, gdy masz naturalny wyjeb. Jak zbytnio ci zależy, to koniec. 

 

3 minuty temu, Peter Quinn napisał(a):


Sam w to uwierzyłem i się w to wkręciłem. 
W dodatku chyba największy wkręt jeżeli chodzi o tindera. 

Jednak DG to DG i nie ma co z tym dyskutować... 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Peter Quinn napisał(a):


(...)może bardziej to wewnętrzne widzimisię(...) jestem wyjątkowa

Na tym buduje się poczucie własnej wartości. 

 

Wiele osób poza matrixem ma lepsze dupy, bo nie zostali skonfrontowani z porażka, z dostaniem mocno przez dupę np. zdrada partnerki, przez co ich poczucie własnej wartości nie ucierpiało.

 

U tej laski jest to samo i wszystko zweryfikuje życie i sciana. Bo jezeli walac w sciane nie zdoła udobruchać dobrego samca, to przegra życie. Tak, dosłownie, przegra życie. Takich panien jest duzo i będzie coraz więcej. Ogarnieci goscie nie beda brac 30+ do malzenstwa, bo to inwestycja znacznie podwyzszajaca ryzyko wtopy związkowej (ilość kutang ma wpływ na utrzymanie trwałej i zdrowej relacji).

 

Ale pomówmy o Tobie. Pojawił się u Ciebie lęk przed odrzuceniem co oznacza, że masz ograniczony wybór kobiet, gdzieś tam wewnątrz boisz się, że nie znajdziesz podobnej dupencji. Warto wiedzieć, że hustawka emocjonalna działa jak narkotyk i niezdrowi ludzie (dotyczy też mezczyzn) są w stanie w ten sposob dzialac nawet nie do konca swiadomie. To powoduje, ze mozna sie uzaleznic, znajome prawda? Warto znac ten mechanizm, bo to pierwszy krok, aby sie od tego uodpornic. Z drugiej strony, twój organizm domaga się tego haju emocjonalnego, który dostarczała Ci ta toksyczka. Zupełnie jak gdybyś był alkoholikiem albo uzależniony od czegos innego. . Mocno przydatne jest posiadanie pasji w takim czasie i uprawianie sportu (sport optymalizuje wewnętrzne stany emocjonalne/stabilizuje je). Musisz sam siebie zapytać czy chcesz miec w zyciu w rolecoaster emocjonalny czy spokój. Doskonale już wiesz od jakich ludzi otrzymasz to pierwsze, a od jakich to drugie.

40 minut temu, I1ariusz napisał(a):

1) Jak tylko widzisz, że pojawiają się skrajne ambiwalentne uczucia (może nawet nie wiesz skąd): raz jesteś pełen nadziei, a za chwilę w dołku, to od razu spierdzielaj. Nie analizuj specjalnie dlaczego. Możesz być prawie pewny, że wpadniesz w wir.

 

2) Jak wszystko toczy się zbyt agresywnie, intensywnie, jak czujesz zbytnie napięcie - wypierdzielaj.

 

3) Jak wszystko wydaje się też zbyt piękne, aby było prawdziwe - intuicja często nam to podpowiada, ale mamy zwyczaj zagłuszać to.

 

4) Jak ona pokazuje faktyczne czerwone flagi: to, co sam napisałeś, np. nagłe urywanie kontaktu, udawanie, że nic się nie stało itd.

 

5) Patrz na rzeczy, które da się ocenić gołym okiem: relacje rodzinne, problemy z byłymi, poglądy itd.

Ogólnie masz racje, ale jedna uwaga. 95% kobiet bedzie zdradzalo czerwone flagi, wiec jezeli ktos zastosuje sie konsekwentnie do tych zasad to musi wejsc w tryb monk mode i sobie odpuscic. Wez pod uwage to, ze jako chlopak poza matrixem masz swiadomosc i widzisz wiecej, np. jakie zachowania przyniosa zgubę kobiecie. 

 

Dlatego jest tez druga opcja. Posiadania swiadomosci niedoskonalosci partnerki, ale podjecie proby. Z tym ze wtedy z tylu glowy trzeba wiedziec, ze to tylko twoja kolej, wiec bez nadmiernych inwestycji w relacje. Niestety Panie same komplikuja relacje, poniewaz nie potrafia sie zdecydowac, zaangazowac, oczekuja przesadnie duzo od panów. Ale to tez zalezy od tego jaką ramę facet narzuci.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze.

 

Dobra zawodniczka i 'dopasowana blisko ideału' do naszego programu rozmnażania się.

Zaora prawie każdego.

Tu nie wystarczą dziesiątki książek czy setki podkastów.

Popęd.

Niestety to nasza słabość.

Jeśli pozwalamy mu zasiąść za kierownicą samochodu naszego życia.

 

Dwa.

W partnerach poszukujemy tego, czego sami nie mamy.

Dla przykładu sam wiem, dlaczego mam słabość do pewnego typu kobiet.

Miałem i mam.

A żona jest tego uosobieniem.

Mówię o charakterze i zachowaniu.

 

Czemu pociągają Cię trudne dziewczyny?

Może podświadomie szukasz dla siebie roli.

Która odpala się i aktywuje przy takich damach.

I tego Ci właśnie brakuje.

Wcale bym się nie zdziwił.

 

Wiele lat i wiele pracy zajęło mi uświadomienie sobie.

Jak duże rzeczy, które robię i które prezentuje na co dzień.

To nieświadomy mechanizm kompensacji.

Kompensacji starych lęków, kompleksów i utajonych mini-traum.

 

Pogrzeb głębiej w swoich latach nastoletnich.

I poszukaj odpowiedzi.

Polecam technikę zadawania sobie pytania '3 x dlaczego?'

I odpowiadania na nie bez namysłu.

Opis znajdziesz w necie.

 

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@antyrefleks masz rację - poniekąd pisałem o tym w innym poście i jest możliwe, że stałem się przez to zbyt ostrożny i wybredny. Gdzieś tam noszę w sobie też świadomość tego, ale problem u mnie - jeśli już tak to nazwać - nie jest taki, że poznaję i odrzucam, ale że nie jestem w miejscu, gdzie w ogóle się poznaje. Niemniej gdy już poznawałem dziewczyny, z którymi stworzyłem w miarę trwałe i dobre związki, to mogłem rozpoznać w tym takie rzeczy:

 

1) Nie było nerwów i spiny

2) Nie było sztuczności, niedomówień i gier

3) Nie było przesadnego narkotycznego zachwytu, ale spokojne i harmonijne "podoba mi się"

4) Nie byłem przerażony perspektywą przerwania tego - niespecjalnie to pojawiało się w myślach

5) Nie bałem się mówić, gdy coś mi nie grało - często, gdy za bardzo się starasz, idzie to w sobie rozpoznać: boisz się mówić, aby nie spłoszyć czy czegoś nie zepsuć.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Margrabia.von.Ansbach said:

Czemu pociągają Cię trudne dziewczyny?

Może podświadomie szukasz dla siebie roli.


Ale jakiej roli miałbym w tym szukać? 

Jest jeszcze inna kwestia - wiele z tych kobiet miało trochę taki "męski sposób myślenia" jakkolwiek to nazwać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, icman said:

Nie masz nikogo udawać tylko uświadomić sobie dlaczego zależy Ci na osobie, której nie zależy na Tobie.


A nie można tego wyjaśnić prostą sprawą, że po prostu na 50 randek to akurat w tą się chciałem zaangażować bo wydawała się najlepsza z nich wszystkich?

Inna kwestia jest taka, że ona pomimo swoich toksycznych zachowań próbowała mnie wrzucić w ramę toksyka, że zapewne mam jakąś nieprzepracowaną złość na moje byłe dziewczyny etc. 
Brać to do siebie, że to jest do przepracowania, czy zwykły bulshit? 

Moim zdaniem, nie dawałem po sobie znać, że jest tak jak ona mówi, jedynie z naszych rozmów (szczere rozmowy na które niby one są otwarte - pułapka) przyznałem, że ucierpiałem przez byłe i jakiś czas się z tego podnosiłem. 

Rozumiem, że na kolejne randki idę w ramie - moja przeszłość nie istnieje. Wszystko chowam pod dywan i generalnie wszystko mi wisi. 

Edytowane przez Peter Quinn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Peter Quinn podstawa zdrowia psychicznego to rozwiązanie problemów z okresu dojrzewania. Np błędów w wychowaniu, niedostateczna ilość poświęcanej uwagi, gnębienie w szkole, czy nawet jedno krótkie acz silne wydarzenie. Następnie powolne, systematyczne tworzenie dobrych nawyków i zdrowego poczucia własnej wartości. Dopiero potem kobiety. Jeżeli nie załatwisz sam swoich problemów, to będziesz szukać ich rozwiązań u innych, wtedy stajesz się słaby i zależny 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego Panie ciągnie często a gęsto do badboyów czy pautusów? ;) Do relacji na logikę i chłodno kompletnie bez przyszłości?

 

Dorośli ludzie czasem robią idiotyzmy. Niezależnie od płci. Dobra, jednak w sumie mniej mężczyzn niż kobiet zaangażuje się na poważnie w coś kompletnie bez przyszłości, ale fakt jest faktem. Naiwność często nie ma płci. I niekoniecznie mija po osiągnięciu jakiejś metryki.

 

No i tak jak Ci @icman napisał, bracie @Peter Quinn. Nigdy nikogo innego w relacji nie udawaj. To na dłuższą metę nie ma sensu. I zmęczy. Psychicznie i fizycznie.

 

Fraza z "zapraszaniem kobiety do swojego świata" moim zdaniem stale jest aktualna. I albo ona w to wchodzi, albo i tak realnie nie byłaby najlepszym wyborem dla Ciebie. Warto to sobie uświadomić i wdrażać.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Peter Quinn napisał(a):


Ale jakiej roli miałbym w tym szukać? 

Jest jeszcze inna kwestia - wiele z tych kobiet miało trochę taki "męski sposób myślenia" jakkolwiek to nazwać. 

Przykładowo facet, który wybrał za partnerkę toksyka, która nim rządzi. Tak jak rządziła nim jego matka. Drastyczne metody: "zrób to, bo dostaniesz" itp.

11 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

Inna kwestia jest taka, że ona pomimo swoich toksycznych zachowań próbowała mnie wrzucić w ramę toksyka, że zapewne mam jakąś nieprzepracowaną złość na moje byłe dziewczyny etc. 
Brać to do siebie, że to jest do przepracowania, czy zwykły bulshit? 

Poczucie własnej wartości kuleje Bracie skoro to rozkminiasz. Kto Ci coś bedzie mowil kim jestes albo do czego sie nadajesz? To Ty nadajesz ton życiu. Miałem podobnie z obecną kobietą. Zarzucała mi x (chciała mnie wrzucić w poczucie wstydu, zrugać moją samoocenę). Moja odpowiedz była krótka. Efekt? Koniec tematu, z demona z powrotem pojawił się anioł. To był test na twoją ramę. Niestety, ale red pill może wpływać na poczucie własnej wartości. Ponieważ on zakłada, że są równi i równiejsi - w sensi, lepsi i gorsi. Trzeba mieć tego świadomość.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Peter Quinn napisał(a):

A nie można tego wyjaśnić prostą sprawą, że po prostu na 50 randek to akurat w tą się chciałem zaangażować bo wydawała się najlepsza z nich wszystkich?

Nie. Chodzi o kierunek uwagi.

 

Tobie się wydaje, że odpowiednio się zachowując dostaniesz to co chcesz.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Peter Quinn said:

 

Zastanawia mnie to też w kontekście osób które mi się podobały, które mnie pociągały - dziewczyny z tatuażami, ciemne włosy, inteligentne, niejednoznaczne, zmyslowe. Te wszystkie ciche i nudne sprawiają, że mi się nawet nie chce w to iść. 

O co tu kuźwa chodzi? 
 

Takie laski to zawsze jest jakieś wyzwanie, test dla samego siebie, trochę jak próba ujeżdżenia dzikiego konia.

 

Też wolę trudne przypadki, mimo że ryzyko większe ale mam banana na ryju na samą myśl jak wpsominam te które udało się osiodłać 😉 dzikuski, wariatki, suczyska z tak trudnym charakterem że kumple trzymali się na dystans a one po jakimś czasie zaczynały mówić ludzkim głosem i pokazywały swoją miła stronę. Satysfakcja wynagradza trud.

 

W zupełności Cię rozumiem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, SuperMario napisał(a):

Takie laski to zawsze jest jakieś wyzwanie, test dla samego siebie, trochę jak próba ujeżdżenia dzikiego konia.

 

Też wolę trudne przypadki, mimo że ryzyko większe ale mam banana na ryju na samą myśl jak wpsominam te które udało się osiodłać 😉 dzikuski, wariatki, suczyska z tak trudnym charakterem że kumple trzymali się na dystans a one po jakimś czasie zaczynały mówić ludzkim głosem i pokazywały swoją miła stronę. Satysfakcja wynagradza trud.

 

W zupełności Cię rozumiem. 

 

Też się w to bawiłem, budowaniem ego bym to nazwał a nie satysfakcją. 

 

2 godziny temu, I1ariusz napisał(a):

@Peter Quinn na pocieszenie może trzeba powiedzieć, że przed czymś takim nigdy do końca się nie ustrzeżesz. Ja po kilku naprawdę długotrwałych zawodach miłosnych dalej potrafiłem wpakować się w podobne sytuacje. I to zawsze wygląda podobnie: wydawało mi się, że ona mnie rozumie, że doskonale się dogadujemy, że fajna babka itd. A to mogłem zrobić coś inaczej, a to pewnie za dużo tego zrobiłem i tamtego.

 

Jako, że sam miałem doświadczenia i takie i również te, w których udawało się stworzyć w miarę normalny związek to mogę powiedzieć:

 

1) Jak tylko widzisz, że pojawiają się skrajne ambiwalentne uczucia (może nawet nie wiesz skąd): raz jesteś pełen nadziei, a za chwilę w dołku, to od razu spierdzielaj. Nie analizuj specjalnie dlaczego. Możesz być prawie pewny, że wpadniesz w wir.

 

2) Jak wszystko toczy się zbyt agresywnie, intensywnie, jak czujesz zbytnie napięcie - wypierdzielaj.

 

3) Jak wszystko wydaje się też zbyt piękne, aby było prawdziwe - intuicja często nam to podpowiada, ale mamy zwyczaj zagłuszać to.

 

4) Jak ona pokazuje faktyczne czerwone flagi: to, co sam napisałeś, np. nagłe urywanie kontaktu, udawanie, że nic się nie stało itd.

 

5) Patrz na rzeczy, które da się ocenić gołym okiem: relacje rodzinne, problemy z byłymi, poglądy itd.

 

Czemu piszę, żeby wypierdzielać? Na forum są twardziele, którzy poradzą sobie ze wszystkim, ale ja wiem, że w pewnych sytuacjach prawie na pewno przegram. Moje emocje, moje własne doświadczenie, moja własna wrażliwość i potrzeby wezmą nade mną górę i po prostu rozsądkiem nie będę w stanie kierować. Rozsądkiem mogę kierować, gdy jeszcze jestem przed horyzontem zdarzeń. Dlatego stałem się wybredny i ostrożny. Fajny styl, gadka, wygląd i to czy słuchamy podobnej muzyki, nie są dla mnie wystarczającymi kryteriami do angażowania czasu. Tutaj była jedna taka rezerwatka, z którą się cool rozmawiało. W pierwszym odruchu zacząłem do niej pisać bezpośrednio na forum i poleciały we mnie kpiny i wyzwiska na simpa. Potem ona sama zagadała na priv, ale ja starałem się trzymać dystans. W końcu kontakt się urwał, ale sądzę, że udało mi się trzymać gardę. Nie byłem niemiły, rozmowa toczyła się normalnie. Ale doskonale wiem, że dla takiej jak ona byłbym tylko zabawką do kolekcji, pajacem do friendzone. Mogłem troszkę lepiej to pewnie rozegrać - z większą godnością dla siebie, ale ostatecznie bardzo się cieszę i widzę, że jednak czegoś się nauczyłem.

 

Dodam jeszcze to: na Polskim podwórku trzeba uważać na taką sprawę - jak kobieta sama wykazuje zbytnią inicjatywę w rozmowie, kontakcie itd. to może być znak, że coś jest nie tak. Ja wiem, idiotyzm i paradoks, ale z moich doświadczeń to właśnie wynika.

 

Czy ty sugerujesz, że wiązanie się na dłuższą metę nie ma żadnego sensu? Tylko chłodna kalkulacja, jak i emocjonalna daje szanse na dominacje i normalny rytm relacji?

Tak, niestety się zgodzę, jeśli dobrze zrozumiałem.

Edytowane przez Alejandro Sosa
Pogrubiłem ważne zdania dla potomnych
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ile jest szans na to, że dziewczyna potraktowała to jaką niezłą zabawę? Daje nadzieje, zabiera, daje nadzieje, potem poczucie winy? 
Gra na emocjach, wyciska ile może i potem ghosting, który ma z resztą w naturze (wiem z jej opowieści, bo w żartach opowiadała jak spławiała gości) - ja poczułem się ten "lepszy" bo mnie nie spławiła, a po prostu znalazła frajera do lepszej zabawy najwidoczniej. 

Odgrywanie się za jakieś akcje w dzieciństwie albo coś tego typu? 

To tylko teoria, ale się spina. Może to ona miała uduchowione, dobre serduszko a ja ten "toksyk" nie dałem jej tego na co zasługuje? :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Peter Quinn napisał(a):

Akurat mnie kupiła trochę love bombingiem momentami, plus wspólnymi wartościami - wzajemnie sobie różne rzeczy o domku i dzieciach wysyłaliśmy. Poglądy też bardzo zbliżone,

A czy ona się do Ciebie nie dopasowała jak kameleon? Chyba każdy kto trochę po randkował to przechodził.

Stara zagrywka w "dwie połówki jabłka", "w ideał do mnie pasujący jak nikt inny" żeby zwabić ofiarę.

Jednak po bliższym poznaniu okazuje się, że to połówka cytryny jest.

Godzinę temu, icman napisał(a):

Nie masz nikogo udawać tylko uświadomić sobie dlaczego zależy Ci na osobie, której nie zależy na Tobie.

Dobre!

Podobnie można zweryfikować kolegów, "prawdziwych przyjaciół".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.