Skocz do zawartości

Strzała amora po 30-tce


FDNY

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, FDNY napisał(a):
1 godzinę temu, kenobi napisał(a):

Tylko te dwa razy mieliście seks?

I potem w hotelu zonk.

 

Dobra, OK. Napiszę o co chodziło. Zabrałem ją na wesele, wprowadziłem ją w swój świat. Przez cały czas trwania imprezy zachowywała się jakby była moją kobietą, chociaż nie wiem czemu to miało służyć. Rano jak się obudziliśmy w hotelu, uwierz mi, że doskonale słyszalna rozmowa mojego ojca z jego kobietą za ścianą, skutecznie powstrzymywała mnie od baraszkowania (ściany z dykty). Stąd moje delikatne testy - dotykanie ciała, pocałunek. Zrobiłem tyle na ile mi pozwalała sytuacja.

 

Jak ona nie dystansuje się emocjonalnie lub fizycznie, to jest okej.

Wygrałeś jakby milion na loterii że seksi babka jest dla Ciebie dostępna,

mimo, że do 30-tki byłeś prawiczkiem.

 

Jak zepsujesz seks, albo podryw, to pewnie stracisz to.

 

Przypuszczam że seks był dobry.

 

Musisz przeczytać Ian Kerner "Jej orgazm najpierw".

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

 

1 godzinę temu, kenobi napisał(a):

Przykro mi Wodzu!   Ten tekst że chce Ci się ruchać tego nie wyraził.

 

Ty myślisz że powiedziałeś   "jestem szczerze nastawiony seksualnie na Ciebie".

A ona zrozumiała   "Chcę, aby którakowlek mi się nastawiła do ruchania".

 

Masz logikę w głowie, to myśl co mówisz, Bo potem Ty ponosz tego konsekwencje.

 

Mussiz myśleć jak ona się czuje jak słyszy to co mówisz.

 

Kolejna cenna uwaga. Widzisz... Uśpiłem trochę swoją bardzo dobrze rozwiniętą empatię, przez to, że zacząłem ją traktować jako wadę. Muszę znowu myśleć szerzej.

 

 

Taaak... podrywanie jest trudne.

 

 

Wyobraź sobie Lewandowskiego -- to taki odpowiednik laski wysoki SMV.

Podchodzi do niego fan i mówi...

 

1. Potrenowałbym w nogę

 

2. Jesteś super piłkarzem. Może się umówimy na trening?

 

3. Świetnie mi się z Tobą trenowało, to była mega przygoda, czułem się spełniony, powtórzyłbym to znowu i znowu.

 

 

 

Rozmawiając ze swoją seksbombą wybrałeś punkt 1.

W tym punkcie Lewandowski myśli   "Co ten gościu odpi***. Czas mi zajmuje. Niech spada i trenuje".

 

 

Punkt 2 to podrywanie przez "simpienie".

Komplemenciki, przymilanie się.

Lewandowski ignoruje takiego simpa.

Albo może pomyśli    "Przecież wiem kurna, że jestem spuer piłkarzem. Nie umawiam się z typami na zawołanie".

 

 

Punkt 3 jest dobry.

Lewy się ucieszy.

Dlaczego? Z powodu jego egoizmu, bo ego połechtane -- on mysli, że robi dobre treningi, że robi coś wartościowego dla innych ludzi i jest doceniany.

 

Zatem lepiej aby dialog z seksbombą był taki:

 

— A Ty Józek, coś taki podkręcony, rozkojarzony?

— No widzisz! Ciągle o Tobie myślę, pożądam Cię, seks był boski, przeżyłbym to jeszcze raz.

 

Czy się przymilasz? Nieeeee...

Bo mówisz o sobie.

 

 

Nie masz problemu z  otwartością skoro mówisz "ruchałbym" a ona do Ciebie "zwal sobie w kiblu".

Zatem takie ostre teksty tym bardziej łatwo powinny pójść.

 

 


 

Cytat


Uśpiłem trochę swoją bardzo dobrze rozwiniętą empatię, przez to, że zacząłem ją traktować jako wadę. Muszę znowu myśleć szerzej.

 

 

Jak piszesz na komunikatorze to masz czas na myślenie.

 

W realu nie masz czasu.

 

Trzeba myśleć i trenować. Empatia jest ważna.

 

 

 

 

Edytowane przez kenobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@FDNY Jesteś jednym z wielu zapewne i sam nie masz innych opcji, ona ma:

  • Gościa z depresją i duża kasą od wycieczek i wygodnego życia.
  • Ciebie od atencji, pomocy w pracy, emocji i czasami seksu.
  • Innego gościa albo kilku od seksu (gdy nie chcesz Ty i gość od kasy).
  • Stado orbiterów, gotowych wskoczyć na miejsce każdego z was.

 

Ty nadal skupiasz się tylko na niej, nabijasz posty. Zamiast mieć inne opcje i nie rozmyślać ciągle, co jakiś zużyty, zaburzony babon ma pod kopułą.

 

multiple-partners-1.jpg

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, kenobi napisał(a):

 

Jak ona nie dystansuje się emocjonalnie lub fizycznie, to jest okej.

Wygrałeś jakby milion na loterii że seksi babka jest dla Ciebie dostępna,

mimo, że do 30-tki byłeś prawiczkiem.

 

Jak zepsujesz seks, albo podryw, to pewnie stracisz to.

 

Przypuszczam że seks był dobry.

 

Musisz przeczytać Ian Kerner "Jej orgazm najpierw".

 

Nie wiem dokładnie jakie tematy porusza ta książka, ale napiszę trochę więcej o swoim pierwszym razie.

 

Nie miałem żadnych oczekiwań, żadnych obrazów / scen z filmów przyrodniczych. Nie myślałem o tym, że to będzie moje pierwsze podejście, nie jarałem się tym, że seks wisi w powietrzu. A już w ogóle nie myślałem o tym, żeby jej powiedzieć, że nigdy tego nie robiłem. Jak już wspomniałem, obawiałem się tylko tego, że szybko dojdę, co bym wytłumaczył tym, że "dawno nie miałem kobiety".

 

Jak było w trakcie? Dużo stresu, bo jakby nie patrzeć "to" się właśnie działo. Dlatego miałem problemy z erekcją, ale ona była wyrozumiała, sama mówiła, że się denerwuje. Przyznaję bez bicia, że przygotowałem się przed wszystkim, na tyle ile mogłem. Wiedziałem, że jak nie sprostam jej oczekiwaniom, to zostanie mi tylko zaspokajanie jej oralnie. I tu sięgnąłem po tutorial. Poinstruowany lekturą o dziwo szybko znalazłem jej punkt G, co potwierdziły jej reakcje. Komunikacja i jeszcze raz komunikacja! Pytałem, czy jej dobrze. Reagowała. "Mocniej, szybciej!". Było dużo żartów z mojej strony na rozluźnienie sytuacji. Było super! Podobało jej się moje podejście. Mimo że jej praktycznie nie czułem i orgazm był tylko takim "ukłuciem", to zajebiście cieszę się z tego, że najpierw ona doszła. Skończyłem w niej (była dzień po okresie) kilka sekund po jej szczytowaniu (zakładając, że nie udawała 😉). Było mnie w niej dużo, bo mam obfite wytryski.

 

Podobnie było przy drugim podejściu. "Nie skończ przed nią, nie skończ przed nią" - to mi cały czas krzyczało w głowie. Było ciężej, bo tym razem maszt był bardziej postawiony, czułem jej więcej. W trakcie, jak mnie ujeżdżała (po jakiś 30 minutach od rozpoczęcia stosunku) byłem bliski finiszu, dlatego delikatnie poprosiłem ją o spowolnienie akcji.

W sumie doszła po godzinie. Mnie wykończyła oralnie. Napawałem się tym i przedłużałem świadomie wytrysk. Serio, potrafiłem kontrolować mojego "małego" (drugie podejście!). Jak mi w końcu wycieńczona powiedziała, że boli ją szyja, to się skupiłem i doszedłem w 3 minuty. W jej dłoni. I znowu było mnie dużo, co wywołało podziw na jej twarzy.

 

W tym wszystkim było dużo pieszczot z mojej strony. Cieszyłem się jej ciałem, całowałem każdy fragment, doświadczałem jej kobiecości. Tu nawet nie chodzi o jakieś świadome staranie, czy presję. To wszystko było naturalne. Jakbym mył zęby, siadał na kiblu, czy przygotowywał sobie śniadanie.

 

To dla tych, co są cały czas prawiczkami. Nie róbcie z seksu czegoś majestatycznego i nieosiągalnego. Serio, to wszystko samo z siebie leci.

 

I wracając do wspomnianej przez Ciebie książki - "Jej orgazm najpierw" - tym się kierowałem podświadomie. I nie sam seks, a to, że pierwsza dochodziła, było dla mnie najbardziej wartościowe w tym wszystkim. Zaopiekowałem się nią, na tyle ile mogłem, i chyba mi to wyszło.

 

57 minut temu, kenobi napisał(a):

Nie masz problemu z  otwartością skoro mówisz "ruchałbym" a ona do Ciebie "zwal sobie w kiblu".

Zatem takie ostre teksty tym bardziej łatwo powinny pójść.

 

Nie mamy tematów tabu. Rozmawiamy o wszystkim. Nawet postronni ludzie "coś" zauważyli. Spotkałem się z podejrzliwymi, zazdrosnymi spojrzeniami i nawet komentarzami (od kobiet i facetów) na osobności: "Fajnie się na was patrzy, jak ze sobą rozmawiacie. Moglibyście być parą"; "FDNY, robiłeś to z nią? Ciągnie was do siebie".

 

Więc tak, jestem otwarty. Czekam na odpowiedni moment. Nie chcę spalić tej relacji, ale też nie zamierzam się zbyt długo męczyć. Za duże mam ciśnienie. 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, FDNY napisał(a):

Nie wiem dokładnie jakie tematy porusza ta książka, ale napiszę trochę więcej o swoim pierwszym razie.

 

Na empiku masz fragmenty. Minetka.

 

 

 

 

8 minut temu, FDNY napisał(a):

A już w ogóle nie myślałem o tym, żeby jej powiedzieć, że nigdy tego nie robiłem.

 

Nie mówimy. Nie pytamy.

 

 

 

8 minut temu, FDNY napisał(a):

Dlatego miałem problemy z erekcją, ale ona była wyrozumiała, sama mówiła, że się denerwuje. Przyznaję bez bicia, że przygotowałem się przed wszystkim, na tyle ile mogłem. Wiedziałem, że jak nie sprostam jej oczekiwaniom, to zostanie mi tylko zaspokajanie jej oralnie. I tu sięgnąłem po tutorial. Poinstruowany lekturą o dziwo szybko znalazłem jej punkt G, co potwierdziły jej reakcje. Komunikacja i jeszcze raz komunikacja! Pytałem, czy jej dobrze. Reagowała. "Mocniej, szybciej!". Było dużo żartów z mojej strony na rozluźnienie sytuacji. Było super! Podobało jej się moje podejście. Mimo że jej praktycznie nie czułem i orgazm był tylko takim "ukłuciem", to zajebiście cieszę się z tego, że najpierw ona doszła. Skończyłem w niej (była dzień po okresie) kilka sekund po jej szczytowaniu (zakładając, że nie udawała 😉). Było mnie w niej dużo, bo mam obfite wytryski

 

Spoko :) :) Fajne.

NIe wiadomo czy doszła.

Gorzej jak facet nie dojdzie.

 

 

 

 

 

8 minut temu, FDNY napisał(a):

Podobnie było przy drugim podejściu. "Nie skończ przed nią, nie skończ przed nią" - to mi cały czas krzyczało w głowie. Było ciężej, bo tym razem maszt był bardziej postawiony, czułem jej więcej. W trakcie, jak mnie ujeżdżała (po jakiś 30 minutach od rozpoczęcia stosunku) byłem bliski finiszu, dlatego delikatnie poprosiłem ją o spowolnienie akcji.

W sumie doszła po godzinie. Mnie wykończyła oralnie. Napawałem się tym i przedłużałem świadomie wytrysk. Serio, potrafiłem kontrolować mojego "małego" (drugie podejście!). Jak mi w końcu wycieńczona powiedziała, że boli ją szyja, to się skupiłem i doszedłem w 3 minuty. W jej dłoni. I znowu było mnie dużo, co wywołało podziw na jej twarzy.

 

:) :)

 

 

 

 

 

 

8 minut temu, FDNY napisał(a):

To dla tych, co są cały czas prawiczkami. Nie róbcie z seksu czegoś majestatycznego i nieosiągalnego. Serio, to wszystko samo z siebie leci.

 

No właśnie.

Też im tłumaczę — idź, po prostu idź, nie przyznawaj się do bycia prawiczkiem, a potem pójdzie jakoś. Jak będzie źle, to i tak lepiej niż nie iść.

 

 

 

8 minut temu, FDNY napisał(a):

I wracając do wspomnianej przez Ciebie książki - "Jej orgazm najpierw" - tym się kierowałem podświadomie. I nie sam seks, a to, że pierwsza dochodziła, było dla mnie najbardziej wartościowe w tym wszystkim. Zaopiekowałem się nią, na tyle ile mogłem, i chyba mi to wyszło.

 

Ona ma orgazm, a potem Ty skes tak szybko i mocno jak chcesz.

 

 

 

 

8 minut temu, FDNY napisał(a):

Nie mamy tematów tabu. Rozmawiamy o wszystkim. Nawet postronni ludzie "coś" zauważyli. Spotkałem się z podejrzliwymi, zazdrosnymi spojrzeniami i nawet komentarzami (od kobiet i facetów) na osobności: "Fajnie się na was patrzy, jak ze sobą rozmawiacie. Moglibyście być parą"; "FDNY, robiłeś to z nią? Ciągnie was do siebie".

 

NIc nigdy nie mów.

 

"Kobiety byłyby bardziej rozwiązłe gdyyb mężczyźni byli bardziej dyskretni".

 

 

 

 

 

 

8 minut temu, FDNY napisał(a):

Więc tak, jestem otwarty. Czekam na odpowiedni moment. Nie chcę spalić tej relacji, ale też nie zamierzam się zbyt długo męczyć. Za duże mam ciśnienie. 🙂

 

Powodzenia.

 

 

PS komentarze odnoścnie przykazań w tym dziale o nice guy.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja jest dość prosta. Pani myślała, że w tym wieku faceci chcą się już tylko rżnąć bez romantycznej otoczki. Spodobałeś się jej, ale pewnie sobie uświadomiła, że trafiła na romantyka i na sexie się nie skończy. A ona już sobie wszystko ułożyła. Potulny grubasek będzie zapewniał kasiorkę i wycieczki, a kolega z pracy będzie zapewniał emocje i ruchanko.  A tutaj wszystko się rypło. Nie ma co dorabiać do tego żadnej większej filozofii i bardziej rozkminiać.

Edytowane przez Kleofas
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie. Przechodzę w tryb ataku. Wcześniej przez to, że byłem wystrzelony na różową orbitę, pewnych rzeczy nie dostrzegałem. Jak będzie okazja, albo sam sobie tę okazję stworzę, to powiem jej, co mi na sercu (czyt. jajach) leży. Jak ją znam, to się nie obrazi. Co najwyżej zaskoczy - może pozytywnie? 😉 Sam jestem ciekawy, co z tego wyniknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Kleofas napisał(a):

A ona już sobie wszystko ułożyła. Potulny grubasek będzie zapewniał kasiorkę i wycieczki, a kolega z pracy będzie zapewniał emocje i ruchanko. 

 

Świetny układ dla wszystkich.

Wszyscy korzystają.

A nie ma zagrożeń związku z samotną mamą.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, FDNY said:

Jak będzie okazja, albo sam sobie tę okazję stworzę, to powiem jej, co mi na sercu (czyt. jajach) leży. Jak ją znam, to się nie obrazi. Co najwyżej zaskoczy - może pozytywnie?

Niejednego zgubił za długi język.

Można powiedzieć coś całkiem niewinnego a co odwróci podejście kobiety o 180 stopni i przyjemności się skończą.

Zrobiłbym tak tylko wtedy gdyby mi nie odpowiadała obecna sytuacja a i tak dążyłbym po prostu do większej ilości sexu.

Ale to tylko ja jestem porąbany więc niekoniecznie wskazane jest mnie słuchać.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

46 minut temu, JoeBlue napisał(a):
19 godzin temu, FDNY napisał(a):

Jak będzie okazja, albo sam sobie tę okazję stworzę, to powiem jej, co mi na sercu (czyt. jajach) leży. Jak ją znam, to się nie obrazi. Co najwyżej zaskoczy - może pozytywnie?

Niejednego zgubił za długi język.

 

 

 

Mistrz mawiał:        Musisz wiedzieć co mówisz. Jak nie wiesz co i jak mówić, to myśl.

 

 

 

 

46 minut temu, JoeBlue napisał(a):

Można powiedzieć coś całkiem niewinnego a co odwróci podejście kobiety o 180 stopni i przyjemności się skończą.

 

Mhm... dokładnie. Myślałeś coś tam, źle ubrałeś w słowa, ona źle usłyszała a jeszcze gorzej pomyślała. No i zonk.

Jak z tym waleniem sobie w kiblu co Ci doradziła.

 

 

 

 

46 minut temu, JoeBlue napisał(a):

Zrobiłbym tak tylko wtedy gdyby mi nie odpowiadała obecna sytuacja a i tak dążyłbym po prostu do większej ilości sexu.

 

Zastanawiam się gdzie kolega @FDNY dąży...

 

 

 

 

46 minut temu, JoeBlue napisał(a):

Ale to tylko ja jestem porąbany więc niekoniecznie wskazane jest mnie słuchać.

 

No cóż... kazdy może nie mieć racji, mamy odmienne doświadczenia, ludzi nie znamy i tylko z pisaniny wnioskujemy.

Ryzyko jest zawsze.

 

 

 

 

 

Edytowane przez kenobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, JoeBlue napisał(a):

Niejednego zgubił za długi język.

Można powiedzieć coś całkiem niewinnego a co odwróci podejście kobiety o 180 stopni i przyjemności się skończą.

Zrobiłbym tak tylko wtedy gdyby mi nie odpowiadała obecna sytuacja a i tak dążyłbym po prostu do większej ilości sexu.

Ale to tylko ja jestem porąbany więc niekoniecznie wskazane jest mnie słuchać.

 

Jestem świadomy ryzyka. Może w głupi sposób do tego podchodzę, ale jeśli po moim "zakochałem się" zmieniła do mnie podejście na jeszcze lepsze, do tego sama zaczęła proponować spotkania, to myślicie, że pójcie o krok dalej z tekstem "pożądam ciebie", może wszystko obrócić w drobny pył? Wiem, że wszystko robię od dupy strony - najpierw powinna być ta druga deklaracja, a później ewentualnie pierwsza, ale cóż... Wszystko przez "różowe okulary".

 

2 godziny temu, kenobi napisał(a):

Mhm... dokładnie. Myślałeś coś tam, źle ubrałeś w słowa, ona źle usłyszała a jeszcze gorzej pomyślała. No i zonk.

Jak z tym waleniem sobie w kiblu co Ci doradziła.

 

Ona chyba doskonale wie czego oczekuję. Niedawno ładnie się wypięła siedząc przy biurku, uwydatniając tyłek i talię (stałem za nią). A że akurat coś dla mnie ogarniała przy komputerze, to powiedziałem jej żeby się nie śpieszyła, bo mam bardzo ładny widok. Złapałem ją przy tym za szlufki spodni i szarpnąłem do tyłu dodając, że "teraz jest jeszcze lepiej". Zero protestu z jej strony, jakby to było naturalna i całkowicie normalna sytuacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, FDNY said:

 

...ale jeśli po moim "zakochałem się" zmieniła do mnie podejście na jeszcze lepsze, do tego sama zaczęła proponować spotkania, to myślicie, że pójcie o krok dalej z tekstem "pożądam ciebie", może wszystko obrócić w drobny pył?

Nie ma odpowiedzi na takie pytania.

Nóż służy do krojenia chleba, ale można nim zabić.

Można i bez noża, nawiasem mówiąc.

U mnie jednak automat po twoim powyższym tekście wybrał szybciej od Google search jedno z 16 przykazań.

"Daj jej 2/3 tego co ona tobie".

Było jeszcze "nie wyrywaj się pierwszy" itd.

 

Zrób tak, żeby u ciebie też działał ten automat.

Później czy i co jej powiesz czy nie powiesz nie będzie miało znaczenia.

Znasz, przynajmniej teoretycznie, mechanizm funkcjonowania narkomana.

W sprawach męsko-damskich działa tak samo.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie odzywałem się kilka dni, bo chyba musiałem sobie wszystko na spokojnie poukładać w głowie - przemyśleć kwestię tego, dokąd zmierzam w relacji z koleżanką, i czy moje zamierzenia będą w 100% zgodne ze mną, a nie podyktowane wskazówkami z forum. Trudno nagle robić z siebie Johnnego Bravo, kiedy znasz kogoś 3 lata spędzając z nim średnio 40 godzin w tygodniu. No i tu znowu podkreślam - droga @kenobi była mi najbliższa.

Nie będę robił pamiętniczka z tego forum, ale wymienię kilka sytuacji, które mi utkwiły w głowie w ostatnim czasie:

- koleżanka kupuje bieliznę w internecie: "Po co mi ładne gacie, skoro i tak, nikt tam nie zagląda?" (byliśmy w pracy, mówiła niby do siebie);

- koleżanka zaczyna mieć gorszy okres i chodzi przybita; na moje pytanie, "czy chce się wygadać" zaprzecza, z kolei ja nie naciskam, bo wiem, że sama z siebie w końcu "pęknie";

- na jej prośbę spotykamy się poza pracą i to jest nowość w naszej znajomości, bo jak "łapie doła", to się zawsze izoluje i "nie potrzebuje nikogo obok";

- kolejnego dnia, już w pracy przyznaje, że dalej ma zły humor, ale przy mnie wszystko przemija i czuje się dużo lepiej;

- znowu mamy wychodne (z mojej inicjatywy) - dowiaduję się, że ukrywa mnie przed swoim "byłym-obecnym" (on wie tylko tyle, że razem pracujemy);

- następnego dnia "pęka" i sama zaczyna mówić, że "czuje się przytłoczona, chciałaby zmienić otoczenie, pracę, wyjechać z dzieckiem za granicę, korzystać z życia", I TU UWAGA! - "zajebiście się ruchać" - czyli kolejne potwierdzenie, że do LTR kompletnie się nie nadaje, skoro ma takie priorytety.

 

Nawiążę do ostatniej kwestii, bo automatycznie się podpiąłem i zareagowałem:

 

Ja: "Chcesz się ruchać?! To zapraszam do mnie na piwo!"

Ona: *rzuca we mnie jakimś przedmiotem, wyraźnie zawstydzając się*

Ja: "Bo wiesz... Mężem i żoną to my nigdy nie będziemy, ale możemy zostać kochankami."

Ona: *zaczyna mnie słodko przedrzeźniać, ale ucina gadkę, bo akurat tematy służbowe nam przeszkodziły*

 

Po dłuższej chwili, gdy nastała okazja, zacząłem kontynuować. Rozmawialiśmy o nas, chociaż w sumie to ja mówiłem. 🙂 Nigdy wcześniej nie wyznałem jej kim dla mnie była przez ten krótszy, "lepszy" czas. O tym jak się przy niej czułem, jak wspominam nasze łóżkowe tematy. Wszystko w samych superlatywach.

Zaskoczona zapytała, "czy czuję do niej jakiś żal?". Podkreśliłem, że "tu nie ma miejsca na żale i smutki". Ona sama po raz kolejny przyznała, że "niczego nie żałuje" (w kwestii krótkiego romansu ze mną).

 

Dalej ciągnąc - koleżanka zaczyna opowiadać, jak dla niej powinna wyglądać zdrowa relacja z facetem (w kwestii związku). Praktycznie potwierdzenie wszystkiego, co można znaleźć na tym forum. Najważniejsze to trzymać się swoich męskich postanowień i nigdy nie ulegać kobiecie, bo to świadczy o silnym męskim rdzeniu i pewności siebie, i dalej idąc - gwarancji bezpieczeństwa! - streściłem i wyciągnąłem clue.

 

Dodała, że nawet jak facet na starcie "potrafi sam odłożyć talerze do zmywarki, opuść klapę w sedesie i wrzucić brudne skarpetki do prania, to już są NUUUDY" - jest wtedy zwyczajnie za idealnie. Do tej części podchodzę trochę z przymrużeniem oka, bo wychodzi na to, że jeśli mężczyzna jest w pełni samodzielny i bezobsługowy, to jest zwyczajnie nudny? Jeśli tak, to przegrałem na tym "starcie", bo nie znoszę syfu, a wszystkie swoje sprawy ogarniam sam na bieżąco, nie angażując wszystkich wokół. A że nie szukam niani, to sorry. 😉

 

W trakcie rozmowy kilka razy zaznaczała, że "niejednokrotnie miała ochotę się we mnie wtulić, ale to trochę niezdrowe i dziwne skoro ma swojego byłego-obecnego". Odpowiedziałem, że "wiem, że jest delikatną kobietą, której brakuje czułości, i jeśli będzie miała tylko taką potrzebę, to niech uderza śmiało".

 

Już nie przedłużając, i nie wchodząc we wszystkie szczegóły, dodałem na koniec, że "zajebiście jej pożądam i chcę jej więcej" - tu wielkie oczy, zapowietrzenie i czerwona twarz.

 

Podsumowując - chyba była tą rozmową mile zaskoczona. Była taka jakby rozpromieniona, rozweselona i jednocześnie zawstydzona. No i te jej "maślane oczy"...

Ja swoje wygarnąłem. Czy coś z tego wyniknie? Pewnie NIE, ale jest mi jakoś tak lżej. 🙂

 

Edytowane przez FDNY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie dobrze dla ciebie to się kręci, ale sytuacja jest na tyle bogata, że trudno coś powiedzieć.

Tak czy owak 16 zasad Roissy'ego działa zawsze.

Póki będziesz się ich trzymał powinno być dobrze.

Jeśli pójdzie w diabły ona wciąż będzie mieć dla ciebie szacunek mimo iż cię rzuci co jest prawdopodobne wcześniej lub później, bo nie jesteś pizdą a to otwiera drzwi na przyszłość.

Lale wracają gdy się już nacieszą wolnością i zobaczą, że to taki sam pic jak inne.

Sumarycznie - gadaj tak mało jak możesz, dymaj tak dużo jak możesz.

Kiedyś będziesz to opowiadał wnukom.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

Nie będę robił pamiętniczka z tego forum, ale wymienię kilka sytuacji, które mi utkwiły w głowie w ostatnim czasie:

 

Bardzo dobrze, że dajesz przykłady z życia wzięte.

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

- koleżanka kupuje bieliznę w internecie: "Po co mi ładne gacie, skoro i tak, nikt tam nie zagląda?" (byliśmy w pracy, mówiła niby do siebie);

 

Incelska odpowiedź:      "to zaproś mnie będę zaglądał"

 

Dobra odpowiedź:     "Nikt nie zagląda? Uuu... to musiałaś coś zchrzanić, że tak masz... Gdybyś dobrze się organizował, to na pewno jakiś kcohanek by cipkę rozpieszczał... "

 

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

- koleżanka zaczyna mieć gorszy okres i chodzi przybita; na moje pytanie, "czy chce się wygadać" zaprzecza, z kolei ja nie naciskam, bo wiem, że sama z siebie w końcu "pęknie";

 

NIE pytać. Tylko stwierdzać.

 

"Przy mnie możesz się wygadać jak byś chciała. Wiesz, że Cię lubię i to nie szkodzi".

 

Postawienie pytania na które ona odpowieddziała "NIE" zamyka Ci dalsze drogi.

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

- na jej prośbę spotykamy się poza pracą i to jest nowość w naszej znajomości, bo jak "łapie doła", to się zawsze izoluje i "nie potrzebuje nikogo obok";

 

Pytanie czy był seks...

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

- kolejnego dnia, już w pracy przyznaje, że dalej ma zły humor, ale przy mnie wszystko przemija i czuje się dużo lepiej;

 

Pytanie czy był seks?

 

Bo ja miewam/miewałem sytuacje, że kobieta była przybita, smutna, ale jednak był seks. A jak jest seks, to nei czuję się jak kolega od smutnych spotkań, tylko normalnie... jak partner.

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

- znowu mamy wychodne (z mojej inicjatywy) - dowiaduję się, że ukrywa mnie przed swoim "byłym-obecnym" (on wie tylko tyle, że razem pracujemy);

 

Hehehe... no to się nieźle wkopała. :)

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

- następnego dnia "pęka" i sama zaczyna mówić, że "czuje się przytłoczona, chciałaby zmienić otoczenie, pracę, wyjechać z dzieckiem za granicę, korzystać z życia", I TU UWAGA! - "zajebiście się ruchać" - czyli kolejne potwierdzenie, że do LTR kompletnie się nie nadaje, skoro ma takie priorytety.

 

Zły wniosek.

 

Chce się ruchać. One tego naprawdę chcą.

Ale ona musi być podrywana.

 

Odnoszę wrażenie, że jej nie podrywasz.

 

Mówiłem, że musi być seks. Seks to podstawa.

W związku z nią nie będziesz.

 

Miałeś odpowiedizeć na pytanie cyzm chcesz aby ona dla Ciebie była.

Wg mnie może być tylko przyjaźń + seks. Ona nic więcej od życia nie dostanie.

 

Dlaczego więc móœisz o LTR? Dlaczego tak tego pragniesz?

 

 

Prawidłowa odpowiedź na "chcę się ruchać" jest taka, żę mówisz kobiecie    "Jak tak robisz, że nie masz dobrego ruchania, to jest przecież wyłącznie twoja wina... to zorganizuj sobie dobrego kochanka... ".

Od razu widać że nie wchodzisz jej pod pantofel.

 

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

Nawiążę do ostatniej kwestii, bo automatycznie się podpiąłem i zareagowałem:

 

Ja: "Chcesz się ruchać?! To zapraszam do mnie na piwo!"

Ona: *rzuca we mnie jakimś przedmiotem, wyraźnie zawstydzając się*

 

Kurdeeeeeeeee... no nie podrywasz jej...

Czy czujesz, żę to jest znowu takie trochę incelskie?

Ona wspomina o riuchaniu...

a twoja wypowiedź    "To ja! To ja! Zobacz... skaczę tutaj przy twojej nodze... weź mnie.. pliiis".

I jak ona może zareagować?

Jak ona się czuje?

Z braku laku ma Cię brać?

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

Ja: "Bo wiesz... Mężem i żoną to my nigdy nie będziemy, ale możemy zostać kochankami."

Ona: *zaczyna mnie słodko przedrzeźniać, ale ucina gadkę, bo akurat tematy służbowe nam przeszkodziły*

 

Czy ja mówiłem, aby nie projektować przyszłości?

 

Pierwzsza angegdota:    incel poznaje dziewczynę, dobrze idzie gadka, "zapraszam Cię na randkę", ona mówi "na randkę nie idę, może być zwykłe spotkanie" i atmosfera siadła.

 

Czy incel miał rację? Miał... to randka. Ale kobiety nie lubią tak wprost.

 

Druga anegdota:     pierwszy gościu móœi do dziewczyny "chodźmy do mnie, będziemy się ruchać i za 2 godziny pójdziesz do domu". Dziewczyna zrezygnowała.        Drugi gościu mówi:    "chodź do mnie, będziemy pili wino, oglądali znaczki, i pokażę Ci moją nową kolekcję garnków".   Dziewczyna poszła z nim. NIe oglądali znaczków i garnków, tylko od razu seks.

 

Dziewczyna nie chce tak wprost.

 

Twój komunikat do niej zabrzmiał:     "Sorki... ale ty do LTR się nie nadajesz. MOgę Cię co najwyżej ruchać raz w tygodniu".

 

Niby masz rację.

W praktyce jest to odpychające.

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

Po dłuższej chwili, gdy nastała okazja, zacząłem kontynuować. Rozmawialiśmy o nas, chociaż w sumie to ja mówiłem. 🙂 Nigdy wcześniej nie wyznałem jej kim dla mnie była przez ten krótszy, "lepszy" czas. O tym jak się przy niej czułem, jak wspominam nasze łóżkowe tematy. Wszystko w samych superlatywach.

Zaskoczona zapytała, "czy czuję do niej jakiś żal?". Podkreśliłem, że "tu nie ma miejsca na żale i smutki". Ona sama po raz kolejny przyznała, że "niczego nie żałuje" (w kwestii krótkiego romansu ze mną).

 

To dobrze rozegrałeś.

Dobrze jest mówić, że przeżyłęś z nią dobre chwile, i że chciałbyś jeszcze i jeśli ona też, to możesz jej zapewnić cudny wieczór.

 

Jej na pewno brakuej dobrych chwil z facetem.

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

Dalej ciągnąc - koleżanka zaczyna opowiadać, jak dla niej powinna wyglądać zdrowa relacja z facetem (w kwestii związku). Praktycznie potwierdzenie wszystkiego, co można znaleźć na tym forum. Najważniejsze to trzymać się swoich męskich postanowień i nigdy nie ulegać kobiecie, bo to świadczy o silnym męskim rdzeniu i pewności siebie, i dalej idąc - gwarancji bezpieczeństwa! - streściłem i wyciągnąłem clue.

 

:) :)

 

Tylko ona nie wie, że gwarancji bezpieczeńśtwa nie da jej nikt... tylko ona sama.

Ale tego jej nie mów.

 

 

Tak jak facetowi trudno mieć seks,

to tak samo kobiecie trudno mieć bezpieczeństwo.

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

 

Dodała, że nawet jak facet na starcie "potrafi sam odłożyć talerze do zmywarki, opuść klapę w sedesie i wrzucić brudne skarpetki do prania, to już są NUUUDY" - jest wtedy zwyczajnie za idealnie. Do tej części podchodzę trochę z przymrużeniem oka, bo wychodzi na to, że jeśli mężczyzna jest w pełni samodzielny i bezobsługowy, to jest zwyczajnie nudny? Jeśli tak, to przegrałem na tym "starcie", bo nie znoszę syfu, a wszystkie swoje sprawy ogarniam sam na bieżąco, nie angażując wszystkich wokół. A że nie szukam niani, to sorry. 😉

 

Słuchaj co mówi. Raczej nie uświadamiaj jej.

 

 

O zgrozo... autor No More Nice Guy chyba sugerował rozmowy albo czytanie wspólnie książki. Zonk.

 

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

 

W trakcie rozmowy kilka razy zaznaczała, że "niejednokrotnie miała ochotę się we mnie wtulić, ale to trochę niezdrowe i dziwne skoro ma swojego byłego-obecnego". Odpowiedziałem, że "wiem, że jest delikatną kobietą, której brakuje czułości, i jeśli będzie miała tylko taką potrzebę, to niech uderza śmiało".

 

Baaardzo dobrze odpowiedziałeś.

Medal dla Ciebie.

 

To nie było incelskie. Bo nie powiedziałeś "ooo... to ja! to ja! Piesek... patrz.. przytul mnie",

tylko twój komunikat brzmi:     "jak se zorganizujesz to tak będziesz miała, możesz to znaleźć u mnie".

 

 

 

 

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

Już nie przedłużając, i nie wchodząc we wszystkie szczegóły, dodałem na koniec, że "zajebiście jej pożądam i chcę jej więcej" - tu wielkie oczy, zapowietrzenie i czerwona twarz.

 

Tak jest! Tak trzymać.

Wyrażasz czego chcesz. :) I nie prosisz. :)

 

Medal dla Ciebie.

 

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

 

Podsumowując - chyba była tą rozmową mile zaskoczona. Była taka jakby rozpromieniona, rozweselona i jednocześnie zawstydzona. No i te jej "maślane oczy"...

 

Bo to był dobry podryw.

 

Jak mówisz po męsku co czujesz i czego chcesz.

 

Jak nie wchodzisz pod pantofla.

 

nie prosisz, nie pytasz, nie oczekujesz.

 

To na kobiety działa.

 

 

 

 

 

 

 

Godzinę temu, FDNY napisał(a):

Ja swoje wygarnąłem. Czy coś z tego wyniknie? Pewnie NIE, ale jest mi jakoś tak lżej. 🙂

 

NIE wygarniaj. Nie rób negatywnych emocji.

 

Podryw musi być ostry.

 

Kboiety dobrze reagują na erotyczne rozmowy. One tego chcą.

 

Ale nie może nikt tego słyszeć. Ona musi się czuć bezpiecznie.

Nie oceniana, nie krytykowana.

 

 

Motto:    gdyby mężczyźni byli bardziej dyskretni, to kobiety byłyby bardziej rozwiązłe.

 

 

Musicie mieć seks.

Jak będzie seks, to ona będzie mogła jęczeć o swoim trudnymżyciu.

NIe ma seksu -- nie ma jęków.

 

 

 

 

 

 

 

To jest jakaś paranoja, że kobieta mówi, że nie ma ruchania.

Oraz Ty jesteś obok i mieliście seks.

I nie macie razem seksu.

 

 

Przypuszczam, że Ty chcesz LTR w głębi duszy...

ale nie z nią... i ją odrzucasz, ona to czuje,

i się wysypuje podryw.

 

32 minuty temu, FDNY napisał(a):
36 minut temu, Brat Jan napisał(a):

Możesz je przybliżyć?

Bo jakoś nie kojarzę abym o nich gdzięś czytał.

 

LINK

 

Nie ze wszystkimi się zgadzam.

 

 

Niektóre są w stylu:   gotuj jajko 6 min.

Yyyyy?

Ale to na twardo czy na miękko ma być?

 

 

Np. ignoruj jej urodę.

 

Yyyy? A ona jest top-star, czy koleżanka z sąsiedztwa?

 

Bo Lewandowskiego nie poderwiesz mówiąc mu "dobrze grasz w nogę",

ale chłopaka z sąsiedztwa owszem.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, kenobi napisał(a):

NIE pytać. Tylko stwierdzać.

 

"Przy mnie możesz się wygadać jak byś chciała. Wiesz, że Cię lubię i to nie szkodzi".

 

Postawienie pytania na które ona odpowieddziała "NIE" zamyka Ci dalsze drogi.

 

Wcześniej zapytałem na messengerze. Dzisiaj w trakcie rozmowy powiedziałem jej dokładnie tak, jak napisałeś w cudzysłowie.

 

46 minut temu, kenobi napisał(a):

Pytanie czy był seks...

 

 

 

 

Pytanie czy był seks?

 

Bo ja miewam/miewałem sytuacje, że kobieta była przybita, smutna, ale jednak był seks. A jak jest seks, to nei czuję się jak kolega od smutnych spotkań, tylko normalnie... jak partner.

 

 

 

Jakby był, to bym napisał. Spokojnie. 😉

 

46 minut temu, kenobi napisał(a):

Odnoszę wrażenie, że jej nie podrywasz.

 

Jest podrywana. Dawkuję jej "seksualną atencję" i pewnie do dzisiaj zastanawiała się po co to wcześniej robiłem.

 

46 minut temu, kenobi napisał(a):

Dlaczego więc móœisz o LTR? Dlaczego tak tego pragniesz?

 

Ty, i kilka Braci wcześniej napisaliście, że nie nadaje się do związku. Dzisiaj mi to potwierdziła.

 

46 minut temu, kenobi napisał(a):

Kurdeeeeeeeee... no nie podrywasz jej...

Czy czujesz, żę to jest znowu takie trochę incelskie?

Ona wspomina o riuchaniu...

a twoja wypowiedź    "To ja! To ja! Zobacz... skaczę tutaj przy twojej nodze... weź mnie.. pliiis".

I jak ona może zareagować?

Jak ona się czuje?

Z braku laku ma Cię brać?

 

Mamy specyficzne podejście do siebie. To nie było błagalne "To ja! To ja!", tylko coś powiedziane na luzie, z pełnym uśmiechem na twarzy.

 

46 minut temu, kenobi napisał(a):

Twój komunikat do niej zabrzmiał:     "Sorki... ale ty do LTR się nie nadajesz. MOgę Cię co najwyżej ruchać raz w tygodniu".

 

Niby masz rację.

W praktyce jest to odpychające.

 

O widzisz. Tu zjebałem.

 

46 minut temu, kenobi napisał(a):

NIE wygarniaj. Nie rób negatywnych emocji.

 

Użyłem złego słowa. Wszystko było mówione na luzie i z sympatią w głosie.

 

 

 

Co do reszty... Dzięki za miłe słowa. 😉 Wydaje mi się, że z mojej strony "poszła torpeda w silniki". Jestem w 100% pewny, że długo zastanawiała się, dlaczego miałem problemy w łóżku. "Może go nie kręcę? Może się zawiódł na mnie? Jeśli tak jest, to dlaczego rzuca do mnie podtekstami? Dlaczego nie dobrał się do mnie w hotelu?". Po dzisiejszej rozmowie już wie, że zajebiście wspominam naszą bliższą relację, i że nie jestem "najedzony". 🙂

Edytowane przez FDNY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Okej...

 

Ja Ci z całego serca kibicuję, abyś miał z nią regularny seks.

 

Przypuszczam, że ona na pewno będzie reagowała dobrze na erotyczny flirt.

 

 

 

Jak się żali, to jej wysłuchaj, ale nie doradzaj i nie współczuj.

 

Mistrz mówił:    Jak kobieta ma problem to chce go omówić. Jak mężczyzna ma problem to chce go przemyśleć.

 

Omówić najczęściej znaczy że ona mówi, a Ty nic.

 

 

Możesz jej czasem dowalić, aby zrozumiała, że powinna po Ciebie sięgnąć a nie robić gierki.

Np.

 

Ona: kupuję majtki, ale nikt nie chce ich ściągać... o ja biedna...

Ty:    Jak tak robisz, że nie masz kochanka, to tak masz.

 

Ona:  chciałabym się ruchać, brakuej mi tego, ten mój mężczyzna jest niezainteresowany...

Ty:     Jak człowiek nie ma seksu, to niech robi tak, aby miał. Nie rozumiem dlaczego tak narzekasz. Ja mam na Ciebie ochotę, podobasz mi się, przeleciałbym Cię... jesteś atrakcyjna, to się tak organizuj, aby się dobrze bawić, a nie przepuszczaj czasu między palcami, bo potem jestęś rozdrażniona.

 

 

Natomiast nie dowalaj jej w stylu "nie nadajesz się do LTR", albo "matka z dzieckiem to problem". Uważam, że to nie fair, a w podrywie przeszkadza, bo to negatywne emocje, które Ty serwujesz, a kobieta idzie tam gdzie się dobrze czuje.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.09.2023 o 17:13, FDNY napisał(a):

Chyba chcę odgadnąć co tam naprawdę siedzi w tej małej, kobiecej makówce?

Nie ujmuj jej. Dont underestimate her power. Przecież to ona rozgrywa facetów wokół swojej orbity i nie potrzebuje do tego zakładać tematu na Forum z odpowiedziami na 4 strony. Emocjonalnie pewnie lepiej sobie też z tym wszystkim radzi. To że kobieta zachowuje się na przykład infantylnie, zmiennie, nie wie czego chce (POZORNIE), nie znaczy że nie jest skuteczna i nie będzie wygrywać (jakąkolwiek ta wygrana formę przyjmie)

Edytowane przez krzy_siek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już rozpocząłem temat, to wypadałoby go zakończyć...

 

Wszystko legło w gruzach tydzień temu, dzień po tym, jak wyznałem koleżance, że jest dla mnie utożsamieniem radości i szczęścia, wymieniając wszystkie zajebiste chwile między nami. Po tym jak mi wtedy powiedziała, że czuje się przy mnie bezpiecznie i może być w 100% sobą, dodając do tego, że "niejednokrotnie miała ochotę się we mnie wtulić", czułem się dobrze jako facet i myślałem, że między nami wszystko będzie OK. Niestety myliłem się, i to bardzo.

 

Spotkaliśmy się, jak zawsze z samego rana w pracy. Kawa, gadka szmatka, żarty, śmiech. Przyszedł do nas w pewnym momencie, powiedzmy - przełożony mojej przełożonej. Zwrócił się w sumie do mnie w sprawie przyszłego zadania, które dotyczyło mojej działki. Rozmowa prowadzona na pełnym luzie (jak zawsze). Zaczęła mówić ona, mimo tego, że jej wiedza na zarzucony temat nie jest nawet na poziomie podstawowym. Jak skończyła, ja zacząłem kontynuować, nie umniejszając jej, nie poprawiając, ani nawet nie wyprowadzając z błędu. Po prostu zacząłem rozwijać zagadnienie dążąc do zaproponowania gotowego rozwiązania. W pewnym momencie przerwała mi siarczyście wypowiadając: "Teraz ja KURWA mówię!", po czym z lekkim zadowoleniem zwróciła się do swojego "szefa".

 

Dla mnie to finisz i koniec mojej roli. Czar prysł. Mam swoją ramę, znam swoją wartość i nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Nigdy, w sumie przez 3 lata wspólnej pracy, tak się nie zachowała. Nasza współpraca od zawsze odbywała się w atmosferze obustronnego szacunku. Koleżanka nie widzi swojego błędu, twierdząc, że podważyłem jej kompetencje, co jest dla mnie śmieszne. Próbowała mnie przeprosić, ale sorry Bracia, nie przyjąłem. Tym bardziej, że jej "przepraszam" (nie wiedziałem, że zna takie słowo!) było wypowiedziane z lekkim zażenowaniem, no bo "jak mogłem obrazić się o taką pierdołę?". Dla mnie to było srogie przekroczenie granicy i zwyczajne poniżenie mojej osoby.

 

Kolejnego dnia miała mi pomóc w jednym temacie (napisałem o tym trochę wcześniej - test z mojej strony, co do tego, czy jest w stanie się dla mnie poświęcić). Pytała dwa razy, czy chcę mimo wszystko skorzystać z jej pomocy. Sorry Bracia, ale po raz kolejny odmówiłem jej mówiąc, że sam sobie poradzę.

 

W weekend coś do mnie wysłała, ale nie odczytałem. Zwyczajnie nie miałem ochoty. Czułem lekkie obrzydzenie do jej osoby.

 

Ten tydzień wygląda tak, że jestem zdystansowany, co oczywiście zauważyła. Zapytała raz, czy jestem obrażony. Moja odpowiedź: "Balonik pękł. Sytuacja z zeszłego tygodnia wszystko mi wyjaśniła". Stwierdziła, że się mylę...

 

Skończyłem z jakąkolwiek atencją skierowaną w jej stronę. Zwyczajnie mi się nie chce.

 

Wybiegając do przodu, może to doprowadzić do tego, że całkowicie wyjdzie na wierzch jej "księżnikowatość" i zacznie się w jakiś sposób mścić próbując zaakcentować swoje przełożeństwo.

Przygotowuję się - obdzwoniłem kumpli z branży - wszędzie mam otwartą furtkę. Serio, nie chce mi się użerać z babką, której sam nigdy nie wyrządziłem żadnej krzywdy, a która polega praktycznie tylko na mnie. Ja ją wszystkiego nauczyłem i kontroluję jej każdy ruch w pracy.

 

Niektórzy z Braci mieli rację, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. No cóż, jeśli mój scenariusz się spełni będę zmuszony wymiksować się z tej całej akcji z podniesioną głową. A chciałem być w porządku do samego końca tym bardziej, że ją mimo wszystko cały czas lubiłem i szanowałem...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 dodając do tego, że "niejednokrotnie miała ochotę się we mnie wtulić",

 

Mówiła prawdę.

 

 

 

 

 

Cytat

Zaczęła mówić ona, mimo tego, że jej wiedza na zarzucony temat nie jest nawet na poziomie podstawowym.

 

Okej... kobieta mówi, więc niech mówi.

 

 

 

 

Cytat

Jak skończyła, ja zacząłem kontynuować, nie umniejszając jej, nie poprawiając, ani nawet nie wyprowadzając z błędu.

 

Z jej punktu widzenia wyglądało przeciwnie.

 

 

To jest właśnie ten moment, kiedy ...   

 

... kiedy mężczyzna myśli logicznie i ma rację...

ale kobieta działa emocjonalnie i nie ma racji...

 

ale mężczyzna tego nie rozumie.

 

 

 

Cytat

 W pewnym momencie przerwała mi siarczyście wypowiadając: "Teraz ja KURWA mówię!", po czym z lekkim zadowoleniem zwróciła się do swojego "szefa".

 

Takie emocje. Ty zaś chciałeś się wykazać logiką.

 

 

 

Cytat

 Mam swoją ramę, znam swoją wartość i nie pozwolę sobie na takie traktowanie.

 

Logicznie rzecz biorąc masz rację.

Emocjonalnie nie masz racji.

 

Strzeliłeś focha męskiego.

Można było zamieść pod dywan.

 

 

 

 

 

Cytat

Koleżanka nie widzi swojego błędu, twierdząc, że podważyłem jej kompetencje, co jest dla mnie śmieszne.

 

Ona czuła, że chciałeś podważyć jej kompetencje.

 

 

Cytat

Próbowała mnie przeprosić, ale sorry Bracia, nie przyjąłem.

 

Męski foch.

 

 

 

Cytat

Tym bardziej, że jej "przepraszam" (nie wiedziałem, że zna takie słowo!) było wypowiedziane z lekkim zażenowaniem, no bo "jak mogłem obrazić się o taką pierdołę?".

 

Emocjonalnie ona ma rację.

 

 

 

Cytat

Dla mnie to było srogie przekroczenie granicy i zwyczajne poniżenie mojej osoby.

 

Logicznie Ty masz rację.

 

 

 

 

Cytat

W weekend coś do mnie wysłała, ale nie odczytałem. Zwyczajnie nie miałem ochoty. Czułem lekkie obrzydzenie do jej osoby.

 

... cóż... jak chcesz.

 

 

 

Cytat

Zapytała raz, czy jestem obrażony. Moja odpowiedź: "Balonik pękł. Sytuacja z zeszłego tygodnia wszystko mi wyjaśniła". Stwierdziła, że się mylę...

 

Zobacz tutaj obok wątek -- "osiadłem..." -- tam kobieta robi identyczny wybieg.

I tam mężczyna również ma focha.

 

 

 

 

Cytat

Niektórzy z Braci mieli rację, że nic dobrego z tego nie wyjdzie.

 

Taaak... czasem trzeba poczekać aż kobiecie z uszu para wyjdzie, emocje opadną.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.