Prawo jazdy - w jakim kraju?

[SolidSnake]

Heja, w wieku 32 lat zachciało mi się w końcu zdać egzamin na prawo jazdy kategorii B, po kilkunastu latach przerwy od ostatniej próby. Doświadczenie w jeździe mam, przejechane mnóstwo godzin - głównie L ką. Mam do was pytanie - w jakim kraju najlepiej podejść do egzaminu by nie pierdolić się ze zdawaniem go po 100 razy? A może jest jakiś Kapustan albo inne Sierra Balone gdzie w ogóle takiego czegoś nie ma i wszystko odbywa się na gębę?

[kciuniuu]

Posiadam wszystkie kategorie prawka i naprawdę w Polsce nie jest trudno zdać, raz oblałem praktykę na C, ale to z własnej głupoty. Wykup sobie pełny kurs i pójdzie. Skoro moje koleżanki w wieku 18 lat zdawały kat B a nigdy nie jeździły to też dasz radę.  Do tego poza ue w danym kraju chyba musisz przebywać powyżej 185dni żeby później prawko zamienić na polskie? 

[Maurycy]

Niedaleko mojej miejscowości rodzinnej była średnia zdawalność w obu miastach wojewódzkich oddalonych około 70 km. W obu zdawalność była słaba. 

 

Jakiś czas temu, otwarli nowy ośrodek egzaminacyjny w mniejszym mieście (40k ludności) i zdawalność jest o wiele większa. Osoby, które nie mogły zdać w większych miastach, z łatwością poradziły sobie w tym mniejszym. 

 

Jeśli chodzi o zagranicę, to czytałem kiedyś o Czechach albo Słowacji, nie wiem jaki jest koszt, ale pisali, że zdawalność wysoka i wszystko przebiega w miłej atmosferze. 

[BRK275]

Podobno miasto Łomża słynie z wysokiej zdawalności wśród ekstremalnych nieuków, jakoś na poziomie ~70%.

Właściwie jak popatrzeć na układ miasta, to największym wyzwaniem byłoby jedno większe skrzyżowanie i rondo.

[Pyrkosz]

Nie widzę sensu kombinować, jak umiesz faktycznie w miarę jeździć to zdasz bez większego problemu. Najwyżej podejdziesz kilka razy do egzaminu.
 

Egzamin u nas nie jest jakiś strasznie trudny, powolutku, bez nerwów i zaliczone. Gra niewarta świeczki nawet jakby to było za miedzą typu Czechy, Słowacja.

 

Transport, noclegi, wyżywienie i taniej nie wyjdzie. Pewności też nie masz, że zdasz od kopa.

Bantustany są, ale nie wiem jak z wymianą potem takiego prawka. Wszystko poza EU trzeba by sprawdzać i upewniać się, że u nas to prawo jazdy wymienią. 
 

[armin]

Kiedyś koleżanka z Ukrainy mówiła, że tam można kupić za 100 dolców prawko bez żadnych kursów, to było jeszcze przed wojną, ale tak jak Bracia wyżej powiedzieli, wątpię czy warto.

[Libertyn]

Pamiętaj że prawo jazdy z bantustanu tu może nie być respektowane

[Pyrkosz]

15 minut temu, armin napisał(a):

Ukrainy

Z tym prawkiem to można sobie tylko problemów narobić. Były opcje, że nawet tam nie jedziesz. Wtedy jest 99% szans, że zapłaciłeś tysiące za falsyfikat warty 50 zł na jakiejś stronce z „kolekcjonerskimi” papierami. Przy wymianie sprawa wychodzi bo kontaktują się z Ukrainą a w gratisie masz kilka zarzutów za posługiwanie się sfałszowanym dokumentem.

Oczywiście, można to załatwić „legalnie” na Ukrainie „zdać” egzamin, dostać prawdziwe prawo jazdy i zapłacić podobnie jak u nas… czyli po co kombinować? 

[armin]

3 minuty temu, Pyrkosz napisał(a):

Oczywiście, można to załatwić „legalnie” na Ukrainie „zdać” egzamin, dostać prawdziwe prawo jazdy i zapłacić podobnie jak u nas… czyli po co kombinować? 

Nie no, jej chodziło o danie w łapę egzaminatorowi. Tam wszędzie można (było?) dać w łapę. Chyba, że coś się od wojny zmieniło

[Brat Jan]

10 godzin temu, Maurycy napisał(a):

była średnia zdawalność w obu miastach wojewódzkich oddalonych około 70 km.

 

9 godzin temu, BRK275 napisał(a):

słynie z wysokiej zdawalności

 

10 godzin temu, Maurycy napisał(a):

Jakiś czas temu, otwarli nowy ośrodek egzaminacyjny w mniejszym mieście (40k ludności) i zdawalność jest o wiele większa.

Również potwierdzam, że wybór miasta jest kluczowy dla osób stresujących się.

Nie wiem dlaczego, ale są ośrodki które dają trudniejsze zadania aby ujebać kandydata.

Ciekawe czy jest ranking ogólnopolski?

 

[Ramzes]

Zdawaj tam gdzie znasz miasto. 

[bzgqdn]

Prawo jazdy B to jedna z najłatwiejszych rzeczy do zdobycia, nie wiem czy nie za łatwo. Wystarczy się rozejrzeć po ulicy ile osób jeździ,  a obserwując niektórych to raczej nie powinni.

Cięższe "egzaminy" czekają w życiu codziennym. 

 

W swoim mieście wg mnie łatwiej, bo znasz te ulice, tutaj Cię uczą, a nawet można z kolegą pojeździć jako pasażer po ważniejszych miejscach.

 

Ja ostatnio robiłem kat. A i wylądowałem w innym mieście, bo w moim nie było terminów na koniec sezonu. To też nie było takie złe, bo u siebie jeździłem na pamięć i robiłem drobne błędy, a w obcym środowisku byłem bardziej skupiony żeby dostrzec wszystkie znaki.

[zuckerfrei]

Jak ja zdałem to Ty też dasz. A mam nawet A. 

[Januszek852]

W dniu 22.10.2023 o 23:18, Pyrkosz napisał(a):

Egzamin u nas nie jest jakiś strasznie trudny, powolutku, bez nerwów i zaliczone

 

  

18 godzin temu, bzgqdn napisał(a):

Prawo jazdy B to jedna z najłatwiejszych rzeczy do zdobycia,

 

 

Egzamin był dla mnie najbardziej stresującą rzeczą w życiu.

 

Trzęsły mi się nogi, mega stres. NIC z tym nie możn porównać. obrona pracy inżynierskiej/magisterskiej, otwarcie przewodu doktorskiego, rozmowy rekrutacyjne, prezentowanie treści na konferencji setce osób, publiczne debaty z bystrymi wykonawcami (z ramienia zamawiającego), rozmowy o pracę - wszystko to żart w porównaniu z PJ.

 

W dodatku niestety trafiałem na skurwysynów (nazwijmy to po imieniu), którzy wozili mnie dotąd, aż mnie na czymś złapali. Drętwiała mi już noga (bardziej ze stresu, ale).

 

Ujebałem np. skręcając w lewo z jednokierunkowej. Trzeba ustawić się przy lewej krawędzi, ale co wtedy, gdy lewa krawędź blisko skrętu jest zajęta przez nieprawidłowo zaparkowany samochód? No nic nie zrobiłem, bo i tak już jechałem bardzo blisko tego samochodu i bałem się, że przytrę go lusterkiem. Efekt? manewr nieprawidłowy. Kółeczko, powrót w to samo miejsce (bo to nie błąd krytyczny), zrobiłem 3 cm ruchu - egzamin przerwany, błąd powtórzony. Ruch za mały.

 

Pierdolę serdecznie WORDy i egzaminatorów w tym kraju. Gorszy zawód od kanarów i komorników.

 

Robiąc PJ dziś chciałbym je po prostu kupić, by uniknąć tego wstydu i stresu. Jeździć przez 30h i tak się nie nauczyłem.

Edytowane 25 Października 2023 przez Januszek852

[bzgqdn]

Wszystko jest w ustawie o egzaminach. Jakie manewry mają sprawdzać,  i np. że jak z błędem to mają powtórzyć itd. Odkąd weszły kamery to nie ma tam za dużo do przymykania oka, bo oni też są sprawdzani i te filmy są oglądane wyrywkowo. 

Ja miałem farta do w miarę spoko egzaminatorów, ale znam przypadek gdzie egzaminator to byl kawał hama ktory intencjonalnie wprowadzał nerwowową atmosferę.

Najwięcej kosztuje nas stres, który sobie sami nakładamy, jak się go opanuje to wszystko idzie zdać. 

[Januszek852]

W dniu 25.10.2023 o 19:22, bzgqdn napisał(a):

Ja miałem farta do w miarę spoko egzaminatorów

Zazdroszczę. U mnie trafił się człowiek, przy którym czułem się jak śmieć. Nawet patrzył na mnie z taką pogardą, że aż się czułem niezręcznie.

 

  

W dniu 25.10.2023 o 19:22, bzgqdn napisał(a):

Wszystko jest w ustawie o egzaminach. Jakie manewry mają sprawdzać,  i np. że jak z błędem to mają powtórzyć itd.

 

 

Niby tak, ale jednak jest bardzo duża doza uznaniowości. Typowo uwalają na "wymuszeniu", bo ocenia egzaminator, czy wyjeżdżając z podporządkowanej "wymusiłeś", czy nie (często to bzdury, np. samchód 500m dalej zwolnił o 5km/h = wymuszenie). A jak za długo stoisz, to uwalisz za brak dynamiki jazdy. Jak ktoś chce, to może Cię uwalić bez problemu.

Edytowane 27 Października 2023 przez Januszek852

[bzgqdn]

Jakaś doza uznaniowości jest zawsze i oczywiście egzami autor też jest człowiekiem,  może być wkurzony, żona mu nie dała w nocy itd. i będzie bardziej cięty,  albo mieć super humor i większą skłonność do wybaczania.

Z tym,  że powyższe dotyczy drobnych błędów, przy grubych nie ma dyskusji.

 

Jest też coś takiego jak całokształt,  jak ktoś widzi że jedziesz pewnie, bez pomyłek to ci nawet większy błąd wybaczy, a jak od początku jest niepewnie i kiepsko sobie kursant radzi to nie ma taryfy ulgowej.